piątek, kwietnia 25, 2008

Prasa, wolność, cenzura - co o tym mówi Oswald Spengler?

Każda wartościowa i gruba książka straci ogromną część swej wartości podawana w małych fragmentach. (Oczywiście nie mówię tu o jakichś bonmotach czy krótkich scenkach, które właśnie mogą być klejnotami.) Co do dopiero TA książka - tak gruba, tak głęboka i tak bardzo stanowiąca pewien zamknięty, logiczny system. Ale cóż, i tak uważam, że warto ludziom przybliżać niektóre fragmenty z wielkiego dzieła Oswalda Spenglera, choć jednocześnie bardzo chcę podkreślić, że to całkiem nie to samo, co całość! Proszę mi wierzyć.

Tym bardziej, że właściwie całkiem jestem zmuszony opuszczać to najważniejsze - czyli paralele pomiędzy analogicznymi zjawiskami na tych samych etapach rozwoju (czy schyłku) różnych cywilizacji. Tego bowiem nie da się po prostu zrozumieć z takich wyrwanych fragmentów. Przede wszystkim w związku z niedawnym bojkotem wrażych mediów, choć nie tylko z tym, zdecydowałem się przetłumaczyć (z angielskiego autoryzowanego wydania, jak zwykle) fragment z książki Spenglera o schyłku Zachodu, poświęcony prasie. Zwracam uwagę, że było to pisane 90 lat temu.

(W kwestii formalnej, to zastosowałem tu pewien mój wynalazek: akapity podzieliłem na mniejsze, ze względu na ekran, który nie jest jednak książką, ale te moje arbitralne podziały oznaczyłem plusem. Może to jest niezły pomysł?)


Umysł liberalnej burżuazji jest dumny z zarzucenia cenzury, ostatniego hamulca, podczas gdy dyktator prasowy (...) utrzymuje swych skutych łańcuchami niewolników pod batem artykułów wstępnych, telegramów i obrazów. Demokracja za pomocą gazety całkiem wypędziła książkę z życia psychicznego ludu. Świat książek, ze swą obfitością postaw, zmuszających do myślenia, by wybrać i skrytykować, jest teraz prawdziwą własnością zaledwie niewielu. Lud czyta jedną określoną gazetę, "swoją" gazetę, która wmusza się codziennie milionami egzemplarzy przez frontowe drzwi, zaczarowuje intelekt od rana do wieczora, spycha książkę w zapomnienie samym swym layoutem, jeśli zaś jedna czy druga książka się ujawni, zapobiega i eliminuje jej możliwe skutki "recenzując" ją.

Co to jest prawda? Dla większości - to co bez przerwy czyta i słyszy. Zabłąkana mała kropelka może gdzieś się zaczepić i stworzyć sobie możliwość określenia "prawdy" - jednak to, co uzyska, będzie tylko jej prawdą. Ta inna, publiczna prawda danej chwili, ta która jako jedyna liczy się ze względu na skutki i sukcesy w świecie faktów, dzisiaj jest produktem Prasy. To czego chce Prasa, jest prawdziwe. Jej komendanci budzą, przekształcają, zamieniają ze sobą prawdy. Trzy tygodnie działania prasy i dana prawda jest uznawana przez każdego.

+

Jej tezy są nie do odrzucenia - dokładnie tak długo, jak długo wystarcza pieniędzy, by je utrzymać w nienaruszonym stanie. Klasyczna retoryka także była nacelowana na efekt, a nie na zawartość - jak to błyskotliwie ukazuje Szekspir w mowie pogrzebowej Antoniusza. To, czego pragnie nasza Prasa, to stała skuteczność. Musi trzymać umysły ludzi bez przerwy pod swym wpływem. Jej argumenty zostają obalone od razu, gdy tylko przewaga siły ekonomicznej przechodzi na stronę kontrargumentów, przywodząc je jeszcze częściej przed oczy i uszy ludzi. W tym momencie busola publicznej opinii zmienia kierunek na przeciwny, w kierunku silniejszego bieguna. Każdy momentalnie przekonuje sam siebie do tej nowej prawdy, uważając, że przejrzał na oczy.

[ _ _ _ ]

W dzisiejszej walce taktyka polega na pozbawieniu przeciwnika broni. W niewyrafinowanym dziecięctwie swej potęgi, gazeta cierpiała z powodu oficjalnej cenzury, którą obrońcy tradycji stosowali we własnej obronie, burżuazja zaś wołała, że wolność myśli jest zagrożona. Teraz ogół potulnie idzie za nią i zdecydowanie zdobyła dla siebie tę wolność. Jednak w tle, niewidoczne, nowe siły walczą między sobą kupując prasę. Choć czytelnik tego nie obserwuje, gazeta, a z nią i on sam, zmienia panów. Tutaj triumfuje pieniądz, zmuszając wolne umysły do służenia sobie. Żaden treser nie ma większej władzy nad swymi zwierzętami. Spuść z uwięzi ludzi jako masę czytelników, a popędzą ulicami, by rzucić się na wskazany cel, terroryzując i rozbijając szyby. Drobna aluzja skierowana do redakcji, a staną się spokojni i pójdą do domu.

+

Prasa to dzisiaj starannie zorganizowana armia ze swymi rodzajami broni i formacjami, z dziennikarzami jako oficerami i czytelnikami jako żołnierzami. Tutaj jednak, jak w każdej armii, żołnierz ślepo wykonuje rozkazy, zaś cele wojny i plany operacyjne zmieniane są bez jego wiedzy. Czytelnik ani nie zna, ani nie pozwala mu się znać celu, w jakim zostaje wykorzystany, ani nawet roli, którą ma spełnić. Nie można sobie wyobrazić jaskrawszej karykatury wolności myśli. Poprzednio ludzie nie odważali się swobodnie myśleć. Teraz odważają się, ale nie potrafią. Ich wola myślenia jest jedynie wolą myślenia na rozkaz, to zaś odczuwają właśnie jako swoją wolność.

Jest także inna strona tej spóźnionej wolności - wolno każdemu mówić to co chce, ale Prasa ma wolność zauważania lub niezauważania tego co on mówi. Może skazać każdą "prawdę" na śmierć, po prostu nie podejmując się zakomunikowania jej światu - potworna cenzura milczenia, tym bardziej potężna, że masy czytelników gazet są absolutnie nieświadome jej istnienia.*

[ _ _ _ ]

Wiek "książki" ma na swych skrzydłach - z jednej strony kazanie, z drugiej gazetę. Książki są osobistymi przekazami, kazania i gazety stosują się do bezosobowego celu. [ _ _ _ ] te same rzeczy pojawiają się, i są koniecznym rezultatem, w europejsko-amerykańskim liberaliźmie - "despotyźmie wolności przeciw tyranii", jak to wyraził Robespierre. W miejsce stosu i pręgierza, mamy wielką ciszę. Dyktatura przywódców partyjnych wspiera się na Prasie. Konkurencja stara się za pomocą pieniędzy przejąć czytelników - czyli po prostu lud! - masowo od wrogów i poddać ich własnemu umysłowemu szkoleniu.

+

Wszystko zaś, czego oni się uczą w czasie tego szkolenia, to to, co uznano, iż powinni wiedzieć - wyższa wola formułuje dla nich obraz świata wokół nich. Nie ma teraz konieczności, jaka istniała dla książąt baroku, by narzucać poddanym służbę wojskową - wystarczy podjudzić ich umysły artykułami, telegramami i obrazami (...), aż zaczną wołać o broń i zmuszać swych przywódców do konfliktu z tymi, z którymi ci do konfliktu pragnęli zostać zmuszeni.

To jest koniec Demokracji. W świecie prawd, to dowód o wszystkim decyduje, w świecie faktów sukces. [ _ _ _ ]

* Wielkie palenie książek w Chinach było w porównaniu z tym nieważnym wydarzeniem. (przypisek Autora)

triarius

---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.