Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nihilizm. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nihilizm. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, września 23, 2019

Definicje: BOLSZEWIZM

W sensie uogólnionym, jak to często mamy w Tygrysiźmie Stosowanym...

Bolszewizm - przekonanie, że podłość to siła.

Co do domu? Dobrze Mądrasiński, super że zapytałeś, bo bym wam dzisiaj odpuścił i byłoby szkoda. A zatem zastanówcie się, żebyście na następnych zajęciach potrafili elokwentnie wytłumaczyć:

1. Dlaczego Platforma "Obywatelska" (za "PO" gryzę!) i reszta tego @#$ towarzystwa to czysty Bolszewizm. (Dziecinnie łatwe!)

2.  Dlaczego, choć Komunizm - w sensie Marksizm i jego avatary, jak feminizm czy pedalizm - to wada genetyczna Zachodu, pojawiająca się u jego schyłku, to Bolszewizm w tygrysicznym sensie to wada genetyczna Rosji (choć tu i ówdzie występuje oczywiście i gdzie indziej).

I dla wyjątkowo pilnych, mających na przyszłość przywódcze czy prorocze ambicje albo coś...

3. Dlaczego Bolszewizm rozumiany w taki sposób jest bliskim krewnym, a może po prostu szczególnym przypadkiem, Nihilizmu, a także i Satanizmu.

(Dlaczego to jest szczególnie trudne? Bo nie było przecież jeszcze oficjalnie tych definicji i trzeba sobie samemu jakoś to na razie wykompinować.)

triarius

P.S.  1 (Zrecyklingowane z b. dawnego postu, który się nigdy nie ukazał.) Tak przy okazji... Jeśli ktoś z Tygrysistów lub Kandydatów na Tygrysistów użyje określenia "Europa", mając na myśli Unię Europejską, czy jak się tam ten twór naprawdę nazywa, to wrzuca złotówkę do publicznej skarbonki, a po pięciu razach otrzymuje naganę z wpisaniem do akt. Potem już żarty się kończą - moja miłość wprawdzie do kary śmierci jest bardziej niż letnia - ale jednak są pewne granice.

P.S. 2 Naprawdę nikt się już nie musi przejmować tym blogiem, Ardreyem, Spenglerem, czy "Tygrysizmem". Kiedyś, nawet jak pisanie mnie mierziło, przejmowałem się jednak trochę P.T. Publicznością i Poziomem... Teraz mam (excusez le mot) w dupie. 

Jeden się śmiertelnie czegoś obraził, drugi chyba po prostu umarł, nikt nie raczy żadnego feedbacku, a ja pisać nigdy nie lubiłem, w stosunku do tego (a mówię tylko o rzeczach, ach!, jakże potencjalnie cennych dla Ludzkości), co mi się kłębi pod czaszką, pisanie to barbarzyńska, powolna i nudna metoda... Czasem se coś napiszę, bo się jednak trochę przyzwyczaiłem - jak nie mam nic lepszego do roboty i najdzie mnie taka fanaberia.

Nie żeby wcześniej paru fajnych komentatorów mnie nie odumarło, np. Wiki3 czy Kuki, ale wtedy te kawałki były obecne w trzech lub czterech miejscach w sieci, i po prostu coś się w związku z moimi biednymi wpisy działo. Zresztą byłem młody i pełen... Bosze! Człowiek naprawdę myślał, że blogowanie to poważne i godne zajęcie, a nie tylko coś dla pociotków, siedzących w szafie homoseksualistów i platfąsich trolli! A przecież od faktów nie ucieczesz - jeśli takiemu np. Latkowskiemu płacą za pisanie, a mnie nie, to znaczy, że jestem poniżej Latkowskiego... Sporo! A przecież nie muszę tego robić, przynajmniej nie na serio, nie muszę udawać "obywatelskiego dziennikarza"! Potrafię sobie znaleźć masę lepszych zajęć, więc po kiego się poniżać?

Nie czytać już tego - po prostu! Sam bym to sobie ściągnął na dysk i w sieci zlikwidował, ale Gugiel tak zrobił, że się już ściągnąć na dysk nie da, a dla mnie zebrało się tu przez ten tuzin góra lat nieco interesujących rzeczy. I to cała tajemnica, A jeśli już ktoś naprawdę nie może znaleźć nic innego do czytania, to niech tu chociaż czyta rzeczy sprzed lat, kiedy mi trochę zależało, trochę się jednak starałem, miałem nawet pewne drobne (ależ człowiek był głupi!) nadzieje i złudzenia... Tych rzeczy z ostatnich miesięcy (co najmniej) i w całej przyszłości naprawdę czytać nie warto. Życie jest za krótkie, oczy zbyt cenne. Dixi!

czwartek, maja 03, 2012

Bobry i anakondy

Ten wpis dedykuję jednej mojej znajomej, która od dawna przekonuje mnie, że wrogowie i przyjaciele w polityce się zmieniają, a USA to dokładnie taki sam (jeśli nie gorszy) wróg Polski jak Rosja...

Na co ja odpowiadam, że jednak nie. Że Rosja to coś zupełnie specjalnego, nie mówiąc już o tym, że tuż obok, że ma tu wciąż taką ilość swoich... Od Wajdy z... jak się ten pajac nazywa...? Olbrychski chyba... Od tych, po Jaruzelskich i Komorowskich, z całym WSI na dodatek i nie tylko.

To jednak nie tylko to. USA faktycznie podbija świat i wszystkie te hamburgery, hollywoodzkie filmy i Myszki Miki to dla spenglerysty w sumie takie samo imperium, jak każde inne, ale jednak to działa wolniej od łagrów i kul w potylicę, i jeśli już człowiek musiałby wybierać, to także jest nieco milsze.

Poza tym USA podbija w ten sposób CAŁY świat, a nie akurat jakoś szczególnie Polskę. Gdzie oczywiście mamy problem z bezczelnymi żydowskimi roszczeniami i innymi tego typu sprawami, ale nawet to jednak nie całkiem jest tym samym co wspomniane kule i łagry. 

Rosja jako państwo, jako państwowa idea, jako wizja świata i wizja swojej w nim roli, to absolutny NIHILIZM i pogarda dla wszystkich zachodnich wartości. Im lepsze, większe, ważniejsze - dla nas, ale także, mam nadzieję "obiektywnie" - są te wartości, tym większą nienawiść wzbudzają one w prawdziwym rosyjskim polityku... I co gorsza - także w każdym gorącym rosyjskim patriocie!

Z wyjątkiem oczywiście tych prozachodnich, którzy od stuleci tam istnieją i którym się od stuleci wydaje, że ten liberalny świat, któremu od dawna już Ameryka przewodzi i daje wzorzec, to cel do którego trzeba absolutnie dążyć i w ogóle ziemski raj. Ale ci zawsze jakoś przegrywają z tamtymi - tymi, którzy Zachodu nienawidzą i nim gardzą, Rosję zaś uważają za tym cudowniejszą sprawę, im bardziej obrzydliwą w oczach Zachodu przybiera formę.

Ma to oczywiście jakiś tam pokrętny związek z tym, że Rosja, i jej wciąż niewykluta Kultura (spenglerycznie mówiąc, mówiąc prosto - cywilizacja) od stuleci, a konkretnie od Piotra I, znajduje się w pseudomorfozie, właśnie w stosunku do Zachodu. Ta więc nienawiść daje się w sumie dość łatwo zrozumieć, ale jej konkretniejsze przejawy już nie. Nie człowiekowi Zachodu w każdym razie.

Dla jakichś innych - ani Rosjan, ani ludzi Zachodu - ten nihilizm w stosunku do wartości Zachodu zapewne nie jest aż tak rażący. Nie raz więc może być traktowany jako sprzymierzeniec w walce z Zachodem i narzucanej przez niego całemu praktycznie światu pseudomorfozie (jeśli nie gorzej, bo wiele wskazuje, że te zdominowane cywilizacje już się nigdy nie mają szansy podnieść), innym zaś razem jako coś obcego i nie do wytłumaczenia.

Sporo by można jeszcze na temat tej tajemniczej rosyjskiej duszy - a raczej tajemniczej duszy rosyjskiej polityki i rosyjskiego państwa (jak by się ono aktualnie nie zwało), ale to może innym razem. (Swoją drogą niedawno w Nowym Państwie opublikowano b. interesujący tekst Mariana Zdziechowskiego, sprzed pierwszej wojny światowej jeszcze, właśnie na ten temat. Polecam!)

I co z tego, spyta ktoś, że Rosja nienawidzi, gardząc nimi jednocześnie, zachodnich wartości? A to, odpowiadam, iż w tym sensie to Polska rzeczywiście jest częścią "łacińskiej kultury", że opiera się na zachodnich, w znaczniej mierze w jakimś tam sensie rzeczywiście "łacińskich", wartościach.

W odróżnieniu od wielu piewców różnych sarmatyzmów i słowiańskości, ja skłaniam się do poglądu, że większość z tego, co dobre w naszej historii, a także w naszej teraźniejszości, to jednak ta zachodniość. Czy, jeśli ktoś woli, "łacińska cywilizacja". A w każdym razie sposób, w jaki adaptowaliśmy ją z trudem to tych naszych trudnych peryferyjnych i niebezpiecznych warunków. Reszta to w znaczniej mierze Szela, Komóra i P*kot!

Na zakończenie i w skrócie pojadę Ardreyem i powiem tak: Rosja jest jak drapieżnik, który żadnego mięsa tak bardzo nie lubi, jak polskie, a do tego ma super warunki, żeby właśnie to mięso sobie upolować. Dla Rosji upolowanie Polski to sprawa żywotna i po prostu WAŻNY CEL. (Dla mnie to zresztą raczej nie tygrys czy lew, a coś obrzydliwego, jak np. anakonda, która obślini i będzie połykała przez długi, długi czas.)

Ameryka to oczywiście nie jest żaden chór anielski i swoje także ma za pazurami, ale to raczej coś takiego, przynajmniej w porównaniu z Rosją, jak bobry potrafiące swymi tamami i groblami powodować powodzie. (Czy to prawda z tymi bobrami, czy też nie, nieważne! Zakładamy, że tak jest.)  Pewnie nie ta skala, tylko o wiele większa, ale to jakoś tak. Albo powiedzmy stonka ziemniaczana, czy stado pawianów, niszczące plony.

A Niemcy, spyta ktoś? A Anglia? A jakiś inny muzułmański fundamentalizm? A Unia Europejska wreszcie? Te rzeczy dla mnie są gdzieś POMIĘDZY amerykańskimi bobrami (stonką, pawianami) i rosyjską anakondą uzależnioną od polskiego mięsa. Niemcy stosunkowo (choć z mniej demonicznych powodów) blisko anakondy. Anglia bliżej bobra. Unia anakondy... Itd.

triarius

P.S. Kapitalizm to Socjalizm burżujów.