Pokazywanie postów oznaczonych etykietą reklamy podpasek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą reklamy podpasek. Pokaż wszystkie posty

sobota, października 16, 2021

Marszowa orkiestra i niebinarny chór (w tle)

Naszym Umiłowanym udało się wreszcie stworzyć coś tak koszmarnego, że gdyby jeszcze chcieli to ulepszyć... (Spokojnie - oni sami na to wkrótce wpadną, a pewnie już wpadli!) No więc, żeby było jeszcze fajniej, potrzebujemy chyba tylko "Ody do radości" na okrągło w ulicznych głośnikach (optymalnie w wykonaniu tytułowej orkiestry i co najmniej pięciuset niebinarnych obojnaków, czy jak się takie stwory dziś politpoprawnie zwą), przeplatanego komunikatami o rozstrzelaniu kolejnej grupy zakładników. 

Nie muszę nikomu podpowiadać (zresztą jaki ze mnie Ekspert-Łamany-Przez-Doradca!), że to musi być cholernie głośno - co najmniej tak, żeby Prol, nawet z głową pod poduszką, nie mógł tego w swojej "maszynie do mieszkania" nie słyszeć. Czy jednak nie ma już dzisiaj absolutnie żadnej radości? Tego nie mogę twierdzić, bo komuś takiemu jak ja, trochę radości ten nasz obecny Raj Ziemski sprawia. Komuś któremu radość sprawia rozpoznawanie Meta-subtelności i (jakże charakterystyczne dla Fausta!) relacji - nie tyle drzewa w sobie, co różne tam "wzory zalesienia" (NIE ZAPOMINAJĄC jednak, że drzewo to konkret, a zalesienie coś jak kandydat na hipostazę!). Te rzeczy.

Na przykład taka obserwacja... Na początku mówili nam, Prolom znaczy: "Może ta straszna zaraza naprawdę i jest bezobjawowa, ale poczekajcie Prole na późne skutki uboczne, bo te będą straszne!" Teraz tego jednak już nie słyszę, a to z pewnością dlatego, że to jeszcze cudniej pasowałoby do eliksyryzacji (patent Kurak), czyli wyszczepień, więc wolą Prolowi takich myśli nie podsuwać. I podobnego typu obserwacji mam ci ja całkiem sporo, a w dodatku podobno planetoida ma pierd... walnąć w Ziemię, więc może wszystko skończy się znacznie lepiej, niż myślimy.

* * *

Mówią nam: "Uważaj, o co się modlisz, bo Bóg może spełnić twoje pragnienia!". Podobało mi się to jako fajny bonmot, ale to tyle. Jednak w tym coś zdecydowanie jest! Jak długo mam telewizję, a w niej reklamy, modliłem się o więcej podpasek i tamponów, bo to jedna z nielicznych rzeczy, które dają się z przyjemnością i pożytkiem oglądać, a nawet te mniej udane budzą moje dobroduszne rozbawienie, i też jest git! Bywają jednak i po prostu genialne - ta spóźniona na zajęcia dziewczyna,  pędzącą uczelnianym korytarzem... Przysięgam, że mógłbym nią paść oczy trzy razy dziennie! Niestety widziałem to tylko ze dwa razy, wieki temu.

(Choć ostatnio, dziwna rzecz: podpaski są, i dzięki Bogu! - ale tampony znikły. Musi to mieć jakiś związek z kowidem, ale wciąż nie kojarzę jaki.) Modliłem się w każdym razie pilnie, rano i wieczorem: "Daj mi dobry Boże więcej..." No i spełnił mi dobry Bóg tę prośbę. Tylko że jak ja miałem wpaść na to, żeby Bogu rzec: "Tylko, Panie - to koniecznie mają być atrakcyjne kobietki w białych obcisłych spodniach, no i ma być umieszczone... Tam gdzie wiesz! W końcu rozumiem, że Ewę w Raju sobie obejrzałeś, zanim jeszcze wymyśliła przyodziewek z liści i gałęzi."

Ale ja głupi o tym nie pomyślał i teraz mam (kiedy to narzędzie o ogłupiania Proli włączam) te moje wymarzone artykuły higieny osobistej (byle damskiej) bez przerwy - tyle że w wersji Kaczyński w czarnej podpasce podciągniętej do połowy oka i temuż podobnież. Naprawdę uważajcie ludzie, o co się modlicie!

* * *

Kiedym to pisał, jednym okiem zerkając na pięćdziesiąty raz już widziany odcinek (znakomitego!) "The King of Queens", nastąpiła przerwa na reklamę i zareklamowano mi "środek na rozjaśnienie skóry" (samo w sobie nic złego), tymi oto słowy: "tworzyliśmy to cudo całe dziesięć lat, testując w tym celu tysiące różnych substancji". Niczego sam tu nie wymyśliłem! 

Pomyślałem sobie, jak chyba każdy inny przytomny człek, który nie spędził ostatnich dwóch lat w dżungli na Borneo: "Szkoda, że to nie wyszczepek dla Prola! Tam to się załatwia bez niepotrzebnych utrudnień." A swoją drogą, jak to się wszystko cudne zazębia! Ci od reklam, ci najlepsi znaczy, potrafią się genialnie wstrzelić w rytm i melodię epoki, żeby wam ludzie coś fajnego sprzedać. 

Tylko, że to nie oni dysponują kapitałem, a tym co dysponują, brakuje rozumu i dobrego smaku, żeby mi na przykład dać jeden pełny kanał z reklamami podpasek. I jeszcze drugi z reklamami tamponów, oczywiście. Ew. na początek oba w jednym. Sytuacja, także i z tego powody, zdecydowanie dojrzała do Rewolucji, choć my możemy ją sobie tutaj nazywać jakimś łagodniejszym słowem - w końcu to tylko nazwa.

* * *

A, jeszcze miałem napisać coś o tym polityku, co to go wczoraj brzydal terrorysta w Anglii... I o Demokracji w tym specyficznym świetle. Ale już na razie starczy mi tego pisania, a wy ludkowie i tak macie więcej materiału do przemyśleń, niż (bez urazy!) potraficie strawić.

triarius

P.S. Z tą wspaniałością reklam, o których sobie tu rozmawialiśmy, to w dużym stopniu sprawa taka, jak z malarzami włoskiego Renesansu. Widać to cholernie opłacalny towar, więc geniusze właśnie tu ciągną, jak muchy do miodu, a nie np. do stręczenia Prolom wyszczepków i Morawieckiego. I nic w tym dziwnego, że opłacalne, bo to i zużywalność, i (społeczna, zgoda) niezbędność, a trochę - jeśli się to odpowiednio poda, a o tym mówimy - to i pewien glamour, a nawet rzecz tak cenna dziś w tych eunuszych czasach, tak niecodzienna, a przez to właśnie przemawiająca do co niektórej podświadomości, jak nieuchwytny czar kobiecości. (Ta "ekonomiczna" interpretacja może się nawet spodobać Liberałom, ale oni nigdy nie będą mieli racji, bo taka ich natura.)

poniedziałek, lipca 04, 2011

Baby z brodą i inne naukawe rewelacje

Młyny wolnego rynku mielą powoli, ale nieustępliwie, co widać choćby po sportowych kanałach w telewizji kablowej. Skoro właściciele tych kanałów nie mogą napluć w gębę każdemu kibicowi indywidualnie, to chociaż serwują mu tyle futbolu do lat 17 i futbolu babskiego, ile zdołają. Fakt, że na tle przedwczorajszej "bokserskiej walki stulecia", te ganiające za piłką w krótkich gatkach lesbijki mogą się, po paru piwach, wydać wzgl. interesujące. Skoro ktoś i tak, nie mając żadnego życia, musi oglądać sport w telewizji.

A dlaczego niby "nie mogą napluć każdemu indywidualnie?", spyta ktoś. No bo technika nie nadąża i koszty by były zbyt wysokie. Proste! Swoją drogą jest to przezabawny przypadek z punktu widzenia badań nad "wolnym rynkiem": z jednej strony ci właściciele zdecydowanie wiedzą, gdzie chleb posmarowany, więc to jest rynkowe, a z drugiej smarowidło na tym chlebie zależy jednak głównie od stróżów politycznej poprawności, więc jakby, mimo wszystko, nie całkiem.

Ponieważ jednak (zgodnie z tym, co głoszą czciciele "wolnego rynku") "kiedy nie wiadomo o co chodzi" (jak w przypadku politycznej poprawności), "chodzi o pieniądze", więc to także jest "wolny rynek"... Kółko się zamyka i mamy kompletny bełkot z ganianiem w piętkę. Czyli poniekąd to co zawsze, kiedy ktoś nam ów "wolny rynek" stręczy. Tyle, że ja właściwie tym razem nie o rynku. A o czym? A o szeroko pojętym feminiźmie - takim w którego skład wchodzi m.in. pokazywanie ludziom, ZA ICH WŁASNE PIENIĄDZE, czegoś takiego jak lesbijski futbol.

Fakt, że ostatnio mniej jakoś chyba pokazują babskiego boksu, za to całkiem sporo babskiego MMA. Nie tak dawno widziałem jedną taką babską walkę, i była ona, mówię to jako poniekąd znawca, naprawdę na niezłym poziomie. Tylko co z tego? Gołębie uczono już grać w pingponga, w ruskich cyrkach niedźwiedzie jeżdżą na rowerkach (w różowych spódniczkach), szympansa to w ogóle niesamowitych rzeczy można nauczyć... Cóż to więc za osiągnięcie, że można nauczyć grać w piłkę babę, albo nauczyć ją walić inną babę po ryju, dusić i wykręcać członki (te co baby mają, choć w tym przypadku cholera je wie)?

Babskie sporty dzielą się, z punktu widzenia Pana Tygrysa, na pięć kategorii:

1. takie, że Pan Tygrys nawet nie raczy wypowiedzieć sakramentalnych słów "o, tresowane baby!" (babski futbol, babskie maratony, babskie rzucanie młotem itp.);

2. takie, że Pan Tygrys raczy te słowa wypowiedzieć (babskie MMA, babski boks, babski skok o tyczce itp.);

3. takie, że Pan Tygrys stwierdza: "a, niech sobie!" i odmeldowuje się do swoich zajęć (większość babskich sportów, a szczególnie te, które baby uprawiały do lat powiedzmy '70);

4. takie, na które Pan Tygrys czasem sobie (czytając, grając na instrumencie, czy rozmyślając nad losami świata) popatrzy, bez większego jednak wzruszenia czy zaangażowania (sporty w krótkich spódniczkach, ale nie tenis, szczególnie, te, gdzie kobiety biegają w pozycji uległej i mają dobrze rozwinięte pośladki, jak hokej na trawie);

5. takie, którymi Pan Tygrys się na swój chłodny i wyważony sposób podnieca - konkretnie babski curling z udziałem Szkotek.

No to zdradziłem światu jedną ze swych najgłębszych tajemnic - teraz nikt chyba nie może gadać, że ja tu nie daję klientowi dosyć wspaniałości za jego ciężko zarobione. (A, zaraz... Czy mi ktoś za te wyznania i te przewyborne koncepta w ogóle płaci? Chyba nie, nie przypominam sobie... Więc jak to z tym, ja się zapytowywuję, rynkiem?)

Mówiliśmy sobie ostatnio o naukawości (sic!), no to mi się właśnie w związku z nią i tym babskim futbolem przypomniało takie naukowe wydarzenie oto, że jacyś genialni naukawcy odkryli, że za ileś tam lat (a było to z 20 lat temu, więc już coś koło teraz) baby będą biegać szybciej od chłopów. Rewelacja, nie?

Do tego zrobiono to b. prostą i w zasadzie b. sensowną metodą: ekstrapolowano mianowicie krzywą (po szwedzku "kurva", co niby nie ma nic do rzeczy, ale miło wiedzieć) reprezentującą męskie wyniki w biegu krótkim na przestrzeni ostatnich stu, czy iluś, lat, oraz babską, no i wyszło, że one się w tej niedalekiej przyszłości przecinają. (Jeśli ktoś tego nie rozumie, to nie uważał w szkole na matematyce, bo nawet chyba w czasach min. Hall tego jeszcze uczą.)

Wszystko byłoby cudnie i naukowo, gdyby nie drobny fakt, że te najstarsze wyniki bab pochodziły - bo i nie mogły nie pochodzić! - z czasów, gdy, aby wziąć udział w biegu krótkim i dać sobie zmierzyć wynik, baba musiała sobie przyprawić brodę, skrępować ew. cycki (ach!), upodobnić się maksymalnie do faceta, no i wystąpić w jakimś zwykłym, czyli męskim, biegu.

W dodatku takich przypadków nie było przecież wiele i tych bab, co one w tych biegach z facetami, ganiały, były pojedyncze egzemplarze, podczas gdy facetów było jednak więcej. Tak więc owe najstarsze wyniki mają beznadziejnie niską wartość statystyczną.

Te najnowsze też zresztą są obciążone błędem, a mianowicie takim, że te dziwne stwory na anabolach, co one w tych biegach dzisiaj startują, to nie bardzo przecież są kobiety. Fakt, że tym naukawcom od tego genialnego odkrycia właśnie o takie stwory pewnie chodzi, więc z ich punktu widzenia wszystko jest cacy, choć z naszego nie całkiem.

Te dziwne stwory to może być skutek tego, że dziś się chyba nie robi babom co się chcą sportować przymusowych badań gineko, tylko na chromozomy. No więc mamy stwory, które się chromozomowo sprawdzają (jeśli wierzyć tym naukawcom, co to testują), ale których nikt by nie chciał bez majtasków oglądać, nie mówiąc już o pójściu z takim do łóżka.

Powie ktoś: "jakie krępowanie cycków?", skoro to takie stwory, a te sprzed wieku to też musiały być jakieś sfrustrowane lesby, bo jakiej zdrowej kobiecie by się tak wygłupiać (z tą przyprawioną brodą, czy może być coś ohydniejszego?) chciało! Jest w tym sporo prawdy, ale jednak cycki nie są absolutnie wykluczone, dziwne, ale prawdziwe!

Kiedy mieszkałem w Szwecji, uporczywa wieść gminna głosiła, że ówczesna gwiazda babskiego futbolu w tym kraju (Videkull chyba jej było) kazała sobie obciąć całe dwa kilogramy cyców, żeby lepiej jej się ganiało po boisku. Fakt, że oni tam chętnie obcinają i kiedy np. moja była poszła była do lekarza, z trudem się wybroniła przed obcięciem swoich słodkich szóstek...

Bo po prostu były za duże, nie zgadzały się z postępową statystyką, zaburzały homeostazę społeczną i pozycję kvinny w społeczeństwie. (Nie, tak na serio to bełkotali jej o ew. raku, ale to oczywiście ściema.) Tak że jednak cycki potrafią występować nawet na najdziwniejszych przypadkach. Oczywiście nie mówię tu o moje byłej, tylko o tej Videkull, co kopała piłę. (Biedna frustratka!)

Takich naukawych osiągnięć, jak to tutaj opisane, mamy każdego roku sporo, choć nie każde jest aż tak, jak tamto, nagłaśniane. Ale co się dziwić? W tym przypadku mieliśmy metodę czarnej skrzynki, czyli patrzyliśmy jedynie na skutki, bez zaglądania w głąb. A jak się jednak w ten głąb zajrzy, to, z tego co słyszę, włos się jeżyć powinien na dupie cały czas i gacie człek powinien musieć nosić o cztery numery większe.

Na tych tam "gender studies" w przodujących w tym krajach, jak Stany Zjednoczone AP czy Kanada, obowiązują ponoć tego typu obyczaje, że np. w czasie określonej fazy księżyca taka pani docent chodzi z ryjem wysmarowanym tą tam "wydzieliną", co ją nam stale pokazują w reklamach (wolny rynek!) podpasek i tamponów. Nie żebym miał coś przeciw reklamom tamponów - niektóre są nawet b. artystycznie zrobione - czy tej niebieskiej cieczy, którą oni tam pokazują, ale jednak chodzenie z tym publicznie na mordzie, tylko dlatego, że akurat księżyc...

No ale cóż - kobiety przez tysiąclecia były uciskane, wiec coś trzeba z tym faktycznie zrobić, i to radykalnie! No więc dalejże kopać piłkę, okładać drug drugą po ryju, i mazać sobie pyski "wydzieliną"! Któraś jeszcze tego nie robi?! Zdrajczyni jedna! Niewolnica samców! Moher! Heterystka! I co tam jeszcze.

Żeby jednak nie było, że ja bab - jako takich - jakoś nienawidzę, czy nimi (broń Boże!) gardzę... No więc, w książce o najnowszych odkryciach biologii, com ją sobie ostatnio na allegro, piszą na przykład o tym, że u szympansów (a więc naszych bliskich krewnych) to akurat młode, słabe osobniki i niewiasty właśnie posługują się bronią, a konkretnie zaostrzonymi własnoręcznie (za pomocą zębów) kijami. Do obrony przed agresywnymi samcami i do polowania na małe bezbronne antylopy. Silne samce po prostu nie muszą.

(Swoją drogą człek zaczyna się zastanawiać, dlaczego to jedni, jak Pan Tygrys, bardziej podniecają się przypierdoleniem ręcznym, ew. z udziałem prostych narzędzi, jak nóż - inni zaś od razu by chcieli strzelać z pistoletów i tak dalej. ;-)

Jakby nie było, jest to spore osiągnięcie i b. możliwe, iż u ludzi także posługiwanie się bronią - sprawę wprost NIESAMOWICIE WAŻNĄ dla rozwoju i natury naszego gatunku (czytać Ardreya!) - także zapoczątkowały niewiasty. Tym bardziej, że całkiem współczesne japońskie badania nad żyjącymi dziko na pewnej wyspie małpami, pokazały, że to właśnie nie kto inny, a pewna młoda i dość samotna samica odkryła (nie bójmy się tego słowa!) płukanie żarcia (jakichś tam bulw) w wodzie morskiej, żeby je pozbawić piasku.

Potem od niej to przejęli rówieśnicy, także zresztą stojący raczej na uboczu i u dołu drabiny społecznej, a kiedy z kolei to młode pokolenie zaczęło dominować, to mycie bulw stało się w owej małpiej społeczności powszechne.

Mówię to, bo veritas amica est, bo nie chcę wyglądać na oszalałego myzogina, no i specjalnie dla Iwony Jareckiej, Pierwszej Mulierystki RP, która się, z tego co wiem, bardzo przejmuje tym, że godność kobiety może nie zawsze jest należycie honorowana, także, jeśli nie przede wszystkim, w moich pismach.

No więc, teraz chyba wszystko jest już jasne i odpokutowałem dużą część, tuszę, moich przewin. Kobieta wielką jest! (Także jako obiekt seksualny, jeśli nie przede wszystkim.) Zaś niewolnictwo pod mężczyzną wcale jej nie umniejsza - raczej przeciwnie! (Mówimy jednak o mężczyźnie, a nie lemingu.)

No i to by chyba było na tyle z dzisiejszego kazania. Jeśli Bóg zechce, to może jeszcze kiedyś coś.

triarius
---------------------------------------------------
Czy odstawiłeś już leminga od piersi?