Pokazywanie postów oznaczonych etykietą skrobanki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą skrobanki. Pokaż wszystkie posty

niedziela, czerwca 05, 2016

To już zaczyna być nudne, ale cóż...

W SiEnEnach (od CNN) tego świata stręczą nam ostatnio kandydata Partii Libertariańskiej na prezydenta Stanów... (Mogę zresztą tym razem być dla SiEnEnów nieco niesprawiedliwy, bo może oni to czynią po prostu z obowiązku informowania? Pies ich jechał, tak czy tak.) No i za każdym razem mówią nam, co to właściwie jest ten "libertarianizm". Czyli? "Ekonomiczny konserwatyzm, obyczajowy liberalizm" - ot co!

Dzisiaj był nawet wywiad z samym tym gościem, co to z ramienia Partii Libertariańskiej kandyduje, i on też oczywiście wytłumaczył nam o co w tym chodzi: "Ekonomiczny konserwatyzm, obyczajowy liberalizm - nic innego!"

Żeby nikt nie miał niepotrzebnych wątpliwości, wyjaśniono nam w tym wywiadzie, jak i w każdej innej nieco dłuższej wzmiance na temat Partii Libertariańskiej, którą słyszałem na zachodnich telewizjach w ostatnich tygodniach (wcześniej o nich pies z kulawą nogą nie wspominał), że "obyczajowy liberalizm" oznacza nie tylko poparcie nie tylko dla legalizacji narkotyków, od marijuany począwszy, ale też dla pedalskich "ślubów" i skrobanek ("prawo wyboru"). Co jest oczywiście w pakiecie z całą masą innych podobnie "prawicowych" marzeń i postulatów, które Ludzkość (ach!) niechybnie w krótkich abcugach uszczęśliwią.

Zaś co do "ekonomicznego konserwatyzmu", to aż mi głupio to w tej epoce kompletnej już niemal kompromitacji religii "wolnego rynku" i powszechnych, jakżesz uzasadnionych, wątpliwości co do urody "kapitalizmu" jako takiego, to tłumaczyć, ale powiedzmyż jednak parę słów...

Ten "ekonomiczny konserwatyzm" to wszechwładza wielkiego kapitału, na którego posyłki (i sporego pieniądza w ogóle) biega "prawo", nie wspominając o propagandzie ("media", "edukacja"), oczywiście także politycy (i to jak!),.. Jeśli tę bandę zdegenerowanych biurokratów daje się jeszcze tak nazwać. Oznacza o także - ten "konserwatyzm" - że wara prolom od wątpliwości na temat jakichkolwiek "praw własności", a już szczególnie w przypadku wielkich fortun zdobytych zdradą, jawnym rabunkiem, handlem niewolnikami, nieskończoną niemal serią oszustw...

Oczywiście prolom wolno, a nawet powinni, marzyć o założeniu "własnego biznesu", ale też na marzeniach to się ma kończyć, bo z wielkim kapitałem nie wygrasz, szczególnie jeśliś mało politpoprawny, a jeśli cokolwiek założysz, to i tak nie będzie twoje, ino banków czy innych inwestorów z forsą.

Wara też prolom od podważania, wara prolom od zastanawiania się nad wykorzystywaniem wspomnianych przed chwilą fortun, szczególnie, że ich późni dziedzice (albo i mniej późni, szczególnie w bantustanach) zajmują się teraz na potęgę umoralnianiem i tresowaniem proli, stręcząc im "prawa człowieka", politpoprawność i "tolerancję", choć o "świętym prawie własności" też oczywiście nie zapominają, bo byt kształtuje, jakby nie było, świadomość.

Czyli cały ten "libertarianizm" to skrajna lewizna, tyle że w wersji kastowej i połączona z "ładnie opakowanym" (dla kogo ładnie, dla tego ładnie) ZAMORDYZMEM. Któren to propagandowy zamordyzm służy do ułatwienia realizacji prawdziwego zamordyzmu, gdyby się libertarianom udało kiedykolwiek zbliżyć się do żłobu...

(A niby czemu nie? Skoro np. ci "nasi" tutaj, to profesjonalne obrotowe quislingi, więc mają szansę, że któryś okupant, w którymś kraju, do jakichś pomniejszych, ale za to z tych najobrzydliwszych, stanowisk ich dopuści. Oferują każdemu ew. okupntowi swoje usługi przecież tak wyraźnie, co drugim swoim słowem, że nawet ktoś tak durny jak Petru w końcu by zrozumiał, a co dopiero nasi ew. okupanci.)

To raz. Dwa to taka sprawa, że ten zamordyzm robi za "prawicowość", oczywiście tylko u naprawdę niskopiennej "prawicy", ale tego jest sporo... Ludzie nie lubiący PRLu, na przykład (bo nie było porządnych bryk i wycieczek na Baleary), uważają, że nie znoszą lewicy, tzw. "socjalizmu", więc łasi się taki na "prawicowe" hasła i argumenta, choćby najgłupsze, jak kot na przysłowiową sperkę. (Miałem masę kotów, ale żaden nawet o sperce nie słyszał, tak nawiasem. Zresztą sam nie wiem co to jest.)

Trzy zaś - i to działa nie całkiem wszędzie w tym samym stopniu, ale u nas jak najbardziej - to taka rzecz, że owe niskopienne, zamordystyczne "prawicowe" hasła lepiej się zgadzają z kacapską, putinistyczną propagandą, niż głośne mówienie o "obyczajowym liberaliźmie", czyli skrobankach i pedałach. A skoro już jesteśmy przy rodzimych K*winach, nie od rzeczy będzie przywołać tu taką drobną biężączkę, że pono co najmniej jeden z tych facetów, co to wysadzali rząd PiSu przy pomocy bomby pod radiowozem, okazał się niczym innym, ino wielbicielem K*wina.

Lewak zatem und anarchista, czy też nie lewak? Pan Tygrys (i to właśnie robi się już nudne, ale w tych podłych czasach, jak sam się nie zareklamujesz, to nikt inny tego za ciebie nie zrobi) pisał wieki temu, że k*winizm to w istocie skrajna lewica i z prawicowością ma tyle wspólnego, że ją udaje. Nawet bowiem miłość do Putina nie jest raczej "prawicowa", a co dopiero libertarianizm, czyli, przypomnę: "jednopłciowe śluby i prawo wyboru - skrobać nienarodzonego, czy może jednak się to nie opłaci?"

Oczywiście sygnałów tego typu, argumentów za tą tezą, obok samej k*winicznej ideologii i zachowań Guru, była masa. O wielu z nich już wspominałem, choć są to rzeczy rozrzucone po sieci. Np. dziwne zjawisko, że cała masa lewackich trolli szalejących po szalomie (tę platformę znam dość dobrze, bywałem na niej aktywny, o onetach i im podobnych nie wiem niemal nic) prędzej czy później okazała się być... Czcicielami "wolnego rynku", wymyślającymi PiSowi od "narodowych socjalistów" (swoją drogą obrzydliwy donos, uwzględniając konotacje, ale cóż to robi libertarianom?)...

Krótko mówiąc miłośnikami K*wina. (Co "miłośnikami"? Okazywali się.) Tak że tutaj mamy plusa z przepowiadania przyszłości - któryż to już raz okazujemy się niezawodną Kassandrą? Jednak nie tylko to potwierdziło w ostatnich dniach nasze prorocze instynkta i taleta.

U Kuraka (to moje główne źródło krajowej biężączki, może poza okresami, kiedy mam akurat napad czytania treści szalomu) wyczytałem dwa dni temu, że przesławna Kataryna okazała się być na garnuszku u tzw. "poprzedniej władzy", od której zainkasowała (oficjalnie) 6 melonów, popierała Bula, który ją czymśtam nawet chyba odznaczył, a teraz pyszczy na PiS, że "promuje swoich".

No to sobie ludzie poszukajta, co też Pan Tygrys na temat Kataryny pisał lata temu! A pisał sporo. W dodatku ani specjalnie pilnie jej działalności nie studiując, ani też ogólnie krajowej biężączki (innej też zresztą) - po prostu wiedząc, jakim taki ktoś może być zagrożeniem - z jednej strony; a z drugiej  - wiedząc, że gdyby Kataryna nie istniała, pewne siły, niespecjalnie Polsce naszych marzeń przychylne, musiałyby ją wymyślić. Tylko tyle i aż tyle, ale niektórym wystarcza.

Czy ja się bezczelnie chwalę? Może trochę (?) tak wyglądać, ale w istocie o wiele bardziej niż o mój własny geniusz - choć moja zdolność przewidywania wydarzeń mnie samego zadziwia - chodzi mi o pochwałę mojej METODY. Więc pozwólcie mi na zakończenie wykrzyknąć, któryś to już raz zresztą: Tygrysizm Stosowany Niezawodnym Narzędziem Walki o Lepsze Jutro! Kto chce, może sobie do tego dorzucić "tak mi dopomóż Bóg!", albo "Alleluja!"

I to by było na tyle.

triarius

P.S. 1 Tygrysizm Stosowany Niezawodnym Narzędziem Walki o Lepsze Jutro! (A co, nie może być dwa razy?)

P.S. 2 Miała być Zuzanna i Starcy, ale uwiódł mnie ten tu obrazek i muszą poczekać.

niedziela, grudnia 22, 2013

Wyskrobana Chanuka

Jakaś kopnięta (jak to one) feministka ogłosiła, że w Boże Narodzenie da sobie w prezencie skrobankę, i na naszej "prawicy" rozpętała się burza. Nie przesadzacie ludzie? Oczywiście - samo dziecko jest niewinne, ale czy to aż taka dla nas tragedia, że będzie nieco mniej dzieci z lewackimi genami (jeśli takie istnieją) i przez lewaków wychowanych? Sami sobie to w końcu robią. Naprawdę wolelibyście żeby ich było WIĘCEJ?

W dodatku, jak słyszę, owa lewaczka okazałą się być potomką rebe Bratkowskiego. No to już całkiem was ludzie nie rozumiem - przecież tu nie chodzi o żadne Boże Narodzenie, bo u nich to się jakoś inaczej nazywa, chyba Chanuka. Więc co to ma z nami wspólnego? W dodatku to musi być taka postępowa Chanuka, z Diedem Marozem i "Podmoskowskimi wieczierami". O - wiem jak oni to sobie umyślili: wyskrobie tę idiotkę gość przebrany za Dieda Maroza! Sierpem i młotem.

Naprawdę nie rozumiem. Jeśli aż tak łatwo będziecie się dawać podpuszczać byle jednoosobową prowokacją, to marnie naszą przyszłość widzę! Są już w milionach egzemplarzy lemingi - a teraz wy także do nich dołączycie? Jasne, lekko odwracając niektóre wektorki, ale w sumie to taka sama lemingoza, jak tamtych, a macherzy będą wami manipulować jeszcze łatwiej niż tamtymi. Czego owa chanukowa prowokacja dobitnie, moim zdaniem, dowodzi.

* * *

Na odmianę coś całkiem optymistycznego... Ale ich trzepła ta książka o "resortowych dzieciach"! Nigdy bym się nie domyślił, przyznaję. Dla mnie te sprawy były w sumie od zawsze oczywiste, a szczegóły nie są mi niczego potrzebne. Zresztą większości z tych ubeckich dzieci w telewizjach i tak po prostu nie znam, bo nie oglądam. Ta wiedza by się oczywiście przydała przy ew. sprzątaniu Polski, tylko kiedy to będzie?

Jednak skowyt tego stada dowodzi, że ich to całkiem nieźle ugodziło. Może się boją, że ten i ów leming przeczyta i otworzy ślepka? Nie byłbym AŻ TAKIM optymistą, ale w końcu może oni wiedzą lepiej?

* * *

Bonmot przewrotny, co mi przyszedł ostatnio do głowy. Do tego, jak wielu zauważy, podkradnięty poniekąd wielkiemu Polakowi, choć oczywiście zmieniony. Dla mnie prawdziwy tak na jakieś 70 procent, reszta to ponury żart, ale i tak 70 procent to sporo. (Widział ktoś taki długi wstęp do złożonego z paru słów bonmota?) Oto on...

Kto nie szanuje własnej biurokracji, będzie szanował cudzą.

(Oczywiście BIUROKRACJA III RP NIE JEST "WŁASNA"!)

* * *

Patrzę na zagraniczne telewizje, a tam niesamowite cyrki z tym Chodorkowskim, co go z mamra w Rosji wypuścili. Całkiem nie widzę, dlaczego ta sprawa miałaby aż tak interesować kogokolwiek poza bliską rodziną tego pana, a już szczególnie dlaczego by miała interesować zwykłego konsumenta telewizyjnych wiadomości. No i tak mi się jakoś wydaje, że gdyby ten Chodorkowski był zwykłym gojem, to by pies z kulawą nogą się jego wypuszczeniem z mamra nie podniecał.

A propósito, związany nieco z tym właśnie tematem jest najnowszy tekst Kuraka - ten dlaczego Bolek nie dostał Oscara. Kurak moim zdaniem jest jak najbardziej autentyczny (co mogę uzasadnić na żądanie), a w dodatku dowodzi, że socjologiczne wykształcenie nie zawsze musi być stratą czasu i ogłupianiem pacjenta.

* * *

Aha, uświadomiłem sobie nagle, że nic tu jeszcze nie było o Adasiu. Adaś się zawsze wścieka jak nic o nim nie ma - ostatnio sobie nim nawet nieco spaprałem całkiem poważny und kontrowersyjny tekst. No ale teraz już o nim jest, więc niech siedzi cicho!

* * *

No dobra, wiem że już nie możecie wytrzymać tego napięcia i macie różne dziwne podejrzenia... Adaś to jest baba. "Adasiem" został z powodu cudzego adresu email, którego używał.

Adaś to moja znajoma. Na odmianę także w realu - nie tak jak wy, ludkowie moi rostomili. Kiedyś się z nią założyłem, że będę o niej wspominał w każdym swoim poście i tak to się kręci. (Choć są luki. Cicho sza, żeby nie zauważył!)

triarius