Pokazywanie postów oznaczonych etykietą uchodźcy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą uchodźcy. Pokaż wszystkie posty

wtorek, grudnia 20, 2016

Ubogać Się Na Święta!

Masz kłopot ze znalezieniem fajnego prezentu pod choinkę dla córeczki? No to już się nie stresuj, bo takie oto coś jak poniżej znalazłem właśnie w sieci. Jakby specjalnie dla ciebie, prawda?


Niewieście obrzezanie na XMas

Niestety trudno to zakreślone i fascynujące odczytać, więc oto ten specjalny fragment wycięty i powiększony...

Fajne ubogacenie pod choinkę


Dałoby się to skomentować i naświetlić z całkiem wielu punktów widzenia, co może jeszcze zrobię, ale już nie w tym wpisie. (Komentowanie wydaje mi się potrzebne, bo ludzie tygrysicznie nieprzeszkoleni mają zwyczaj nawet z najbardziej jednoznacznych faktów wyciągać najgłupsze z możliwych wnioski i trzeba ich prostować, ale to samo w sobie jest wystarczająco interesujące, więc na razie zostawiam was z tym cudem sam na sam.)

triarius

czwartek, września 22, 2016

Czarny motyl Nemesis (2)

Czarne motylki
W kwestii tych sił spajających państwa narodowe, o których sobie rozmawialiśmy, to ostatnio na BBC - państwowej, jakby nie było, telewizji - raz za razem stręczą ludowi ideę oderwania się Londynu od reszty tamtego kraju - po stosownym referendum. Wywiady, analizy, ekonomiści przysięgający na brodę Proroka, że oto Londyn dopłaca do całej reszty i ją praktycznie utrzymuje, a że taki nowoczesny, globalny i zaradny, a do tego ach, jakże mocno związany z "Europą", więc po tym oderwaniu pożegluje sobie szczęśliwie...

Mogłoby niby chodzić tylko (!) o nastraszenie Anglików, żeby szybko sobie zrobili następne "europejskie" referendum, w którym tym razem wynik będzie o wiele mądrzejszy i przyzwoitszy. Co komuś może się wydawać rzeczą normalną, przyzwoitą i nie zalatującą siarką, ale to kwestia gustu.

Zresztą przecież my tu już dawno stwierdziliśmy, że jeśli te angielskie prole źle i głupio się zachowają, to elity - absolutnie wszystkie, pod hasłem "elity wszystkich krajów łączcie się!" - zaczną im wcierać nosy w ten bałagan, który prole uczynili, żeby im na drugi raz podobne zachowanie nawet do głowy nie przyszło.

Jednak nawet ten optymistyczny wariant nie jest, jak się rzekło, przesadnie słodki - dla nas, proli, znaczy, bo dla elit wszystko jest słodkie i na tym polega bycie elitą - a i tak jest to właśnie wariant optymistyczny. W każdym innym jest gorzej.

Np., nawet gdyby stosowne urzędasy i muzułmański burmistrz się ociągali, jakaś lewacka jaczejka rozrzuca z samolociku stosowne ulotki, lemingi zaczynają się referendum magna voce domagać, media im przybasowują, świat cały bije brawo i drży z niepokoju, władze mają dwa wyjścia: pogodzić się z rozpadem kraju, albo też użyć siły... A zresztą, od czego media społecznościowe, te mogą całkiem wystarczyć za zapalnik. Tyle że ulotki mogłyby np. udawać oficjalne, urzędowe... Tyle możliwości!

W drugim wariancie stan wyjątkowy, próby aresztowania prowodyrów, świat oburzony, lemingi wyją, media szaleją, blokada gospodarcza i jaka tam jeszcze, międzynarodowe trybunały wydają wyroki do siódmego pokolenia... Masa śmiechu i radości jednym słowem!

Piękny temat na powieść w stylu jakiegoś Kena Folleta, tylko kto by zdążył to napisać? Zresztą czy gdański Budyń zwany, o ile pamiętam, Adamowiczem, nie może zrobić czegoś podobnego? Choćby w przypadku, gdyby coś mu się zaczęło tlić koło dupy? Jakieś przekręty na przykład.

Rozpoczynając, powiedzmy, od sprowadzenia do Gdańska statku pełnego syryjskich "uchodźców". Kto mu coś za to zrobi? Domy dla tych "uchodźców" już pono są przygotowane, lokalny biskup już czeka z kropidłem, do Obwodu Kaliningradzkiego mamy stąd jakieś, na ile kojarzę, 30 km, Bundeswera, Luftwaffe, czy inne Kriegsmarine, też nie będą miały problemu z dostaniem się tu morzem, lądem i powietrzem. Lemingi w tenkraju i w świecie całym zaczynają się referendum magna voce domagać, media im przybasowują, świat cały bije brawo i drży z niepokoju...

W jakiś stan wyjątkowy w wykonaniu polskich władz nawet nie wierzę (Dubczek też się nie bronił), w próby aresztowania prowodyrów takoż... Mamy więc tylko świat oburzony, lemingi wyją, media szaleją, blokada gospodarcza i jaka tam jeszcze, międzynarodowe trybunały wydają wyroki do siódmego pokolenia... I tak dalej.

Miałem pisać o "Afro-Amerykanach" i ich ojczyźnie, miałem wyjaśnić gdzie w tym wszystkim Nemesis i czarne motyle, ale ta dzisiejsza dygresja - jakże aktualna i jakże nabrzmiała różnymi zagrożeniami - zajęła nam cały odcinek, a więc módlcie się, żeby jeszcze coś było i żebyśmy sobie te inne ważne sprawy też zdołali zawczasu wyjaśnić. Tak nam dopomóż!

triarius

piątek, lipca 08, 2016

"Hallo Mary-Lou", czyli Jak Rozpętałem Marzec '68 (odcinek 2)

pocztówka, choć zapewne niema i głucha
To nie jest autentyczna prlowska pocztówka dźwiękowa, ale 
mniej więcej tak by to mogło wyglądać. (Oczywiście przydałyby 
się jeszcze dziurka i rowek, jak zawsze.)
OK, kończmy więc, wstydu oszczędźmy... Po kilkudniowych i naprawdę zażartych pertraktacjach z niejakim Sklerozą, który współpracuje ze mną przy pisaniu tych naszych blogaskowych kawałków, udało mi się uzyskać, że tym razem odpuści i pozwoli mi szybko zamknąć ten temat, bez popadania w starcze wspominki i uświadamiania ludzi, zapewne w przeważającej większości obdarzonych tzw. drewnianym uchem, na tematy muzyczne.

W rewanżu musiałem mu obiecać, że będzie miał prawo (anonimowo, dobre i to) do odegrania dominującej roli w co najmniej 80 procentach naszych kolejnych tekstów do końca roku 2046 włącznie. (Cieszycie się? Masa rozbełtanych muzycznych wątków pozostanie rozbełtanymi, ale nie ma nic za darmo.)

* * *

Otóż rzecz w tym, że w PRLu, a już szczególnie w tych sielskich czasach późnego Gomułki, z szeroko pojętą zachodnią muzyką rozrywkową (muszę tak to określić, choć z bólem) nie było najlepiej, choć radiowo dostarczało pewnej ilości znośnej muzyki (głównie jazzu i "big beatu"), czasami trafił się jakiś film, ale rolę płyt (bo to nie były czasy nie tylko CD i DVD, ale nawet kaset magnetofonowych, a na taśmach skądś trzeba było jednak to coś nagrać) pełniły POCZTÓWKI DŹWIĘKOWE. Tam były PRZEBOJE dostępne na wyciągnięcie dłoni!

Były to normalne pocztówki, może trochę większe od typowych, pokryte cienką warstwą celuloidu, gdzie wyżłabiano adekwatny rowek, jak na płycie gramofonowej, i to grało. Co do ich jakości dźwięku i trwałości zawsze miał człek masę, niewątpliwie słusznych, wątpiów, ale w sumie, w praktyce, na ile pamiętam nie było z tym żadnych większych problemów. Zresztą gramofony, na których się to odtwarzało, także z reguły bywały denne, podłączone do byle jakiego radia, więc to raczej nie sama pocztówka była tu akustycznym wąskim gardłem.

(No i, cholera, nie daje się całkiem bez tych szczególików! Sklerozo, vincisti!) Potrzeba by jakiegoś ś.p. Kąkolewskiego, żeby wydobył z mroku i opisał jak to się - mówię o nagrywaniu i sprzedawaniu tych pocztówek - odbywało, bo zajmowali się tym prywaciarze, którzy z władzą ludową musieli być za pan brat. Po pierwsze sporo zarabiali, po drugie, jakby nie było gwałcili prawa autorskie, po trzecie rozsiewali kapitalistyczne miazmaty deprawując młodzież... Zaprawdę wielkie musiały w tym być interesy, a jeszcze większe musiały chronić i wspierać tę działalność - naszych poniekąd dobroczyńców,

No więc, skoro naprawdę stał za tym - a przecież musiał - cały aparat prlowskich służb i czego tam jeszcze - a tu nagle jakieś lalusiowate, lakierowane i błyszczące izraelskie longplaye zaczynały temu cudownemu biznesowi podgryzać korzonki... No to jasne jest, że coś z tym należało zrobić. Zgoda? Jakaś wojna, jakiś bojkot. No to właśnie mieliśmy wojnę na (jakże) Bliskim Wschodzie, wraz z nieco późniejszym Marcem '68... (Żeby już pominąć Paryż i Berkeley, przynajmniej na razie, bo zostawimy je sobie na jakiś inny raz.)

JAK konkretnie oni tę wojnę wywołali, to w tej chwili nie wiem, i trzeba by było co najmniej Coryllusa, żeby to rozgryzł i zgrabnie opisał. Ja Coryllusem nie jestem i nie potrafię, ale co do związku przyczynowo-skutkowego między, nagle spod równika przybyłą, nieuczciwą konkurencją dla miłujących pokój (i pieniądze) przedsiębiorców od grających pocztówek i zaraz potem wybuchłą wojną nie mam cienia wątpliwości.

Dobra, powie ktoś - ale jaki jest w tym Twój (Szanowny Panie Tygrys) udział, skoro w tytule mamy "jak rozpętałem"? A czy ja tych longplayów, że spytam, nie kupowałem? Jeden konkretnie, z tego co pamiętam, ale słuchałem ich całej masy, no i z pewnością zacząłem wtedy ciułać swe skromne kieszonkowe na następne izraelskie longplaye, zamiast zostawiać je, jak szczery prlowski patriota powinien, u facetów od pocztówek?

Czy ja powiedziałem, że mój udział w rozpętaniu Marca '68 był ogromny? Albo że zrobiłem to całkiem sam i bez pomocy? Jednak bez wątpienia UCZESTNICZYŁEM, zgoda? No to właśnie! Czyli się wyjaśniło.

* * *

Dlaczego mi w ogóle taki temat przyszedł go głowy? Widzicie ludzie, było to tak... Dowiedziałem ci się ja o tych "bransoletkach gwałtu", którymi genialne władze w którymś tam skandynawskim kraju wymyśliły chronić swoje... Powiedziałbym może "białogłowy", ale zbyt długo mieszkałem w Szwecji, żeby mi to przeszło przez gardło... Powiedzmy więc "bezpitulków". Tych młodszych i wzgl., przynajmniej dla wygłodzonego egzotycznego "uchodźcy", atrakcyjnych.

(Swoją drogą dziś się ubawiłem setnie, licząc hiper-ściśle nawet wczoraj, bo okazuje się, że faceci, "uchodźcy", a jakże, którzy na jakichś "muzycznych" festiwalach właśnie zmolestowali i zgwałcili sporo bezpitulków, nosili właśnie takie bransoletki. Super, nie?)

No i tak sobie pomyślałem, że to jest super temat dla kogoś pokroju Coryllusa, i że nie wiem co zrobię, jeśli o tym u niego wnetki nie przeczytam. No bo te bransoletki mają być rozdawane na różnych tam festiwalach i spotkaniach. Lewiźnianych oczywiście, no bo jakich? Skoro bezpitule z taką bransoletką "nie chcą" pieszczot ze strony "uchodźców" - no to czego nie chcą bepitule takich bransoletek OSTENTACYJNIE NIENOSZĄCE?

Prosta logika, dostępna z pewnością także i większości "uchodźców", wskazuje, że takie niezaobrączkowane bezpitule po prostu się o molestowanie, gwałty i inne pieszczoty DOPRASZAJĄ. Dobrze mówię? Tyle to paru innych ludzi w sieci zauważyło, i brawo, ale tutaj jest jeszcze jeden wątek - i ten właśnie jest CORYLLICZNY do bólu - mianowicie taki, że aby dostać taką bransoletkę trzeba wziąć udział w jakimś tam spędzie, więc z pewnością coś wydać, a nawet jeśli i nie, to robić tłum i te rzeczy. Czyli znowu mamy to, co zawsze w historii, choć tego nam nikt oficjalnie nie mówi i w szkołach o tym jakoś nie uczą!

Co mianowicie? A to, że to nikt inny, niż producenci/dystrybutorzy pocztówek dźwiękowych i/lub "bransoletek gwałtu" (może to ci sami? czemu niby nie?) wywołują wojny, wiosny (ale nie te, gdzie zamiast liści itd., na co czekam od 40 lat), kolorowe rewolucje, wędrówki ludów, mody na żaboty, marce...

I z pewnością wszystkie inne z pozostałych 11 miesięcy. Tak że ta, hiper-aktualna, sprawa ślicznie się nam zazębia z tamtą - sprzed pół wieku... Tylko że niestety my tu z kolegą Sklerozą nie mamy wystarczających talentów, żeby to do końca rozgryźć i ujawnić. Od tego są inni. I na szczęście właśnie SĄ.

A zresztą, może nam (mnie i koledze S.) Doborowe Towarzystwo Moich P.T. Czytelników und Komentatorów pomoże ustalić w jaki to sposób ci od pocztówek dźwiękowych (nie sami przecież, tylko z cholernie potężnymi i wrednym jak cholera agenturalnym zapleczem!) wywołali tę tam wojnę i całą resztę tamtych wydarzeń. (Amalryk, jesteś tam?)

I to by było na tyle - znowu udało nam się zamknąć temat, zakończyć rozpoczęty wieloodcinkowy tekst... Po prostu Dobra Zmiana. Brawo my! (Czyli ja i mój wierny kolega, a jak się P.T. Komętatorzy spiszą, to i ich uwzględnimy.)

triarius

czwartek, czerwca 23, 2016

(Prawie) cała prawda o Brexicie

Lukrecja gwałcona przez jednego brzydala, a malował Tycjan
Każdy of course gada teraz o Brexicie - jeden że nic nie znaczy, inny że wręcz przeciwnie, i w tej drugiej opcji też są rozliczne warianty, a ja wam ludzie powiem, że to istotne, ale jako SYMBOL, SYMPTOM i ew. punkt przegięcia w Historii. Pod względem tzw. konkretów, a szczególnie tych nieprzesadnie-długoterminowych, faktycznie nie może to mieć ogromnego znaczenia i zaraz sobie wyjaśnimy dlaczego, tyle że nas tu bardziej interesują te długoterminowe, historiozoficzne sprawy.

Dlaczego konkretnie nie bardzo? A dlatego, że po obu stronach - czyli w Unii i w Wielkiej Brytanii (czy jak to tam się teraz oficjalnie nazywa) dominują w sumie te same siły, a im cholernie zależy na globalizacji. W sensie działania ponad państwami, poprzez granice, w sensie tworzenia ponadpaństwowych organizmów, dużo od narodowych państw z założenia potężniejszych...

Co oznacza m.in. także potężniejszych od narodów, w miarę autentycznych opinii poszczególnych społeczeństw, od demokracji wreszcie - na ile ta demokracja jest rozumiana w dawny i nieaktualny już sposób, czyli jako (co za naiwność, jeśli nie gorzej!) "władza ludu", nie zaś jako przerabianie przez ponadnarodową biurokrację, każącą się najemnym propagandzistom nazywać "światłymi elitami" (liczba mnoga zamierzona), maksymalnie zatomizowanych, ogłupiałych i bezsilnych przedstawicieli ludzkiego gatunku wedle swoich upodobań - oficjalnie w celu uszczęśliwienia któregoś z następnych pokoleń do tego stopnia, że aż strach!

Od dawna mam zamiar wam, ludkowie, wyjaśnić z czego bierze się ta niesamowita siła biurokracji, bez której dziś zresztą nijak, chyba że ktoś na serio zamierza jeździć furmanką i bić Niemca kłonicą po łbie, gdyby się gdzieś w okolicy pojawił - choćby i przynosił w darze świece zapłonowe do Volgswagena i odtwarzacz DVD - ale to ambitne zadanie, więc tutaj tylko zaznaczę, że odpowiedź leży (jak zwykle) w ewolucji, a konkretnie w odwiecznej opozycji między zmiennocieplnymi (kiedyś zwanymi "zimnokrwistymi") i stałocieplnymi (kiedyś "ciepłokrwiste"). Czyli węże vs. ssawce. (Łał!) Jeśli komuś coś w głowie zaświtało, to brawo, reszta na zrozumienie musi poczekać i nieco po-poprosić.

To było o konkretach wynikających z przyjęcia lub odrzucenia PRZEZ LUD Brexitu, teraz o tych sprawach istotnych. Czy to dziwne, że miłościwie nam panująca biurokracja, niemal już globalna, wspierana przez... wiadomo... wpadła w lekką panikę, że jej tu zwykłe prole, swymi przestarzałymi demokratycznymi sposobami, sypią piach w tryby wzniosłych i dalekosiężnych projektów? (Jakich projektów? Globalizacyjnych Mądrasiński, globalizacyjnych! Coś nie jesteś dziś w swej zwykłej formie.)

Wiele z tego w świecie konkretów na razie wyniknąć nie może, no bo prole są niesamowicie słabe, zdezorganizowane, ogłupione przez K*winy i P*koty tego świata, ale cholera - czy to przypadkiem nie jest jakieś przełamanie się trendu aby?! Pyta się w duszy każdy z osobna (poza jednoznacznie i do szpiku kości państwowymi) biurokrata i cała (poza jednoznacznie i do szpiku kości państwową, ciekawe swoją drogą, dlaczego tak ją zwalczają K*winy?) biurokracja jako całość. W końcu tak ładnie żarło, bryła świata była już niemal ustawiona jak trzeba - tylko jeszcze dopchnąć ją lekko paroma milionami przydymionych i pełnych temperamentu "uchodźców", a tu nagle...

Symptomy już wcześniej pewne były, fakt, ale kto by się tam przejmował, skoro Parowóz Historii bucha parą, a w szóstym wagonie grubasy zajadają tłuste kotlety, zagryzając dłuuuugimi kiełbasami. Jakie symptomy? A takie, Mądrasiński, że np. byle taśma lat temu parę starczyła, by na Węgrzech (gdzie to właściwie jest?) do władzy dorwała się jakaś taka paskudna... Prole zignorowały światłe rady i opinie. Zgroza! W Polsce (czyli nigdzie) w sumie tak samo...

W Austrii, w wyborach prezydenckich, trzeba było to co wcześniej w tej tam Polsce w wyborach lokalnych, i to tym razem nie dało się tego zrobić czysto lokalnymi środkami... No i nie każdy prol ochoczo oddaje "uchodźcy" swoją żonę i córki, a potem nie pyta go, jak być miało: "a ja sam, na jaką płeć mam się dla łaskawego pana/pani/nie-chcę-zdradzić teraz zrobić, żeby zaspokoić wszelkie pana/pani/nie-chcę-zdradzić potrzeby?"

To wygląda na jakieś - miejmy nadzieję chwilowe - wahnięcie historycznego trendu, jakieś mało apetyczne patyki w szprychach Postępu... A poza tym jest to PO PROSTU SKRAJNA BEZCZELNOŚĆ ZE STRONY @#$%^ PROLI, które powinny - ba, MUSZĄ - za to beknąć! Jeśli nie bekną szybko i boleśnie (a wiadomo że nie ważna jest surowość kary, tylko jej nieuchronność, co nie znaczy, by nie należało tym razem,  i w podobnych przypadkach, ukarać b. surowo), to inne prole też mogą się tak bezczelnie rozzuchwalić, już zresztą niektóre zdradzają takie chętki, a wtedy...

Cóż, wiadomo, że kontrrewolucja nasila się w miarę postępu Sił Postępu, a Parowozu Historii byle stado proli nie zatrzyma, ale cholera, nie tak miała wyglądać ta praca przy uszczęśliwieniu Ludzkości, więc to naprawdę jest paskudna ze strony proli niewdzięczność, skrajny brak smaku, żeby mi się to nigdy nie powtórzyło i jak najszybciej zapomnijmy o tym całym Brexicie - a prole muszą o nim zapomnieć jeszcze szybciej, jakie środki by do tego celu nie były niezbędne.

I TO jest prawdziwy sens tego wszystkiego. Dixi!

triarius

P.S. A wiecie co ostatnio pedzioł Biedroń? Że będzie prezydentem. Polski.

piątek, stycznia 15, 2016

Jeszcze trochę o tej PiSowskiej telewizji, co musi powstać, a bez niej nijak

Pod jednym z tysiąca wczorajszych moich wpisów (od jakiejś doby jestem niesamowicie płodny, i to nie tylko pod wzgl. plemników) dopisałem ci ja Post Scriptum, które brzmiało tak jak za chwilę zacytuję (a nieoceniony cmss, choć taki szorstki i enigmatyczny macho, wkleił to nawet na niezwykle, i nie bez powodu, popularnym blogu Kuraka).

Otóż napisałem tak, że powtórzę:

A tak przy okazji, to Kurak się dzisiaj martwi pisowskim pijarem, i cała masa innych ludzi. "Dać ludziom forsę, chleba i igrzysk!", wołają. A ja sądzę, że wystarczyłoby dorwać jakąś sporą ogólnopolską telewizję, co już, z tego co słyszę, nasi mają, albo prawie, a potem przez parę godzin dziennie nadawać najprzeróżniejsze aktualności z frontu wiadomych "uchodźców".

To naprawdę dałoby zrobić w b. interesujący, choć włosy na plecach jeżący, sposób. Nawet ja bym to potrafił, jeśli nie dotychczasowi uznani dziennikarze. Jeśli Polacy są aż tak durni, żeby nie rozumieć i w każdej chwili nie pamiętać, że upadek obecnego Rządu i/lub Prezydenta oznacza setki tysięcy muzułmanów, nie zawsze miłych w obyciu, w ciągu paru zaledwie lat, oraz po prostu ordynarne multikulti dla naszych ew. wnuków, jeśli nie więcej, no to faktycznie zaslugują na Platformę i rządy unijnych "komisarzy"! Tak aż źle chyba jednak nie jest.

Dzisiejsza np. rewelacja z BBC (przynajmniej tam ja to zobaczyłem) o zbiorowym gwałcie na trzyletnim chłopcu w obozie dla uchodźców w Norwegii - akurat zresztą na Mikołaja, nie wiem czy celowo, ani czy to miało związek - to nie jest oczywiście nic przyjemnego, ale swoje by to zrobiło. Po prostu na razie mało kto wie.

* * *

To było wczorajsze, ale dzisiaj też bym się pod tym bez problemu podpisał. Natomiast przed chwilą przyszło mi na myśl to co poniżej, co dla was, kochane ludzie, skrzętnie z głowy wklepałem. Oto i ono...

Własnie przyszło mi do głowy, że tę telewizję informującą obywateli o sytuacji na uchodźczym froncie, można by zrobić HIPER-OBIEKTYWNĄ I PLURALISTYCZNĄ. Do tego stopnia, że lewizna nie mogłaby po prostu nie dostać orgazmu i nie chwalić PiSu za te piękne sprawy. "Jakim cudem?" - spyta sceptyk.

A takim to, że jeśli przez połowę czasu - a mówimy tu o całych godzinach, i to także w dobrym czasie antenowym - będą tam obiektywne, czyli w znacznej części, nie oszukujmy się, przerażające informacje... po prostu trzeba nieco poszperać, rozejrzeć się po mediach, wysłać tu i ówdzie jakiegoś przytomnego korespondenta i tyle - to przez pozostałą połowę mogą sobie pieprzyć lewacy i fanatycy multikulti, bo normalnych ludzi tylko to jeszcze bardziej odrzuci, przerazi i wkur... tentego.

W dodatku byłby to przepiękny przykład nowoczesnego podejścia do mediów, a zarazem cwanego jak cholera, bo ta lewizna by nam sama poniekąd oglądalność robiła i dostarczała pikantnej rozrywki.

Tak że płacimy tylko za połowę, a resztę bierze na siebie lewizna, będąca zbyt durną, żeby nie pojąć, że przy docieraniu do obywateli rzetelnej informacji na temat wyczynów Merkeli i tych spraw - jej własny przekaz po prostu nie ma szansy niczego dla nich użytecznego osiągnąć, a raczej wprost przeciwnie.

Tak że jest to idealne rozwiązanie, przy którym nawet platformiana targowica i kopnięta lewizna będzie szczęśliwa, aż przyjdzie biało ubrana chuda pani z kosą i... Tak że do roboty PiSiaki i cała kochana reszto - nie ociągać się! Połowę i tak wykona za nas lewizna, wraz samymi "uchodźcami", a my będziemy tylko siedzieć i zacierać łapki.

Lub prawie. Ale też wylansowanie paru młodych z charyzmą i trochą rozumu.... Albo na odmianę starych z jeszcze większą charyzmą i rozumem wielkim jak piec... Naprawdę by nam się przydało.

* * *

To było w miarę ściśle na zadany temat, a teraz nieco naszej typowej gry swobodnych swobodnych skojarzeń, starczych wspomnień z epoki dyliżansów i przebłysków intuicji. (Trza by faktycznie zacząć to oddzielać, bo potem ludzie mają pretensję, że to nie jest jak w ich ukochanej gazetce, itd.)

("Trocha" to z Boya, np. w przekładzie z Villona, kocham to słowo!)

W końcu, jak niedawno sobie myśląc na inne całkiem tematy zresztą, uświadomiłem, armie zwycięskie od dziadowskich różnią się tym, że w zwycięstwach straty w ludziach wśród oficerów są postrzegane przez pozostałych przy życiu jako cenna SZANSA na awans, podczas gdy w tych drugich kadra koniecznie chce żyć wiecznie, co w militarnym kontekście stanowi absurd, i wszelkie straty wprawiają ją w coraz większą prostrację.

Tak to widzę. Jest to absurd, ta chęć wiecznego życia w wojsku znaczy, lub może po prostu liberalne odwalanie roboty byle jak, byle sobie wygodnie za cudze pożyć - bo wojsko to jednak nie harcerstwo, i jeśli ktoś koniecznie chce żyć wiecznie, no to wybrał nie ten zawód.

Oczywiście nie mówimy teraz o jakichś biedakach z przymusowego zaciągu do carskiej czy pruskiej armii, którzy od wieków giną za swoich dzielnych królów i nikt ich o zdanie nie pytam - bo tam działają inne mechanizmy, choć takie armie też bywają jak najbardziej OK na polach bitew, a w tych co lepszych także z chęcią wiecznego życia tam nie przesadzają.

Po lekkim dopasowaniu, daje się powyższe jednak odnieść także do różnych słodszych, mniej militarnych i mniej finalnych (czyli mniej związanych z migracją na łono Patriarchy) kontekstów - jak na ten przykład telewizje i inne media. (Choć ta myśl o armiach sensu stricto także jest do zapamiętania!) Rozumiemy się? No to teraz do roboty, nie żartuję!

triarius

P.S. A teraz puśćcie mnie, kochane ludzie, na chwilę do realu! ;-)

sobota, stycznia 09, 2016

A co z resztą tych panów, że spytam?

Kiedy już niemieckie media zostały złapane na politpoprawnym przemilczaniu przez pięć dni tego, co zaszło w Kolonii w noc sylwestrową, nastąpiła dymisja głównego policmajstra i zewsząd słyszymy nieskrępowane, jak by się mogło zdawać, informacje na ten temat.

Nawet tak bezkompromisowe, że np. "spośród 32 dotychczas zidentyfikowanych sprawców, 18 okazało się być azylantami" (czy jakoś tak). I leming, także ten "prawicowy", czuje się chyba wreszcie usatysfakcjonowany - ja w każdym razie, nie tylko w telewizjach, głównie zachodnich, ale nawet na "prawicowych" rodzimych blogach, marudzenia na cytowane tu stwierdzenie nie dostrzegam. A jednak...

Jeśli 18 spośród tych panów było azylantami z tej ostatniej fali "uchodźców", co ją Merkela Niemcom zafundowała - to CO Z RESZTĄ? Mamy jakieś poszlaki, może nawet dowody, że to były zwykłe miejscowe, blade i z islamem nic nie mające wspólnego szkopy - czy też nie? Albo może ktoś sądzi, że gdyby Niemce i muzułmanie znaleźli się tam w podobnych ilościach, to zajmowaliby się rabowaniem komórek i macaniem kobiet, zamiast spoglądać na siebie podejrzliwie i drug z drugiem polemizować? Dream on!

Krótko mówiąc, ja mam ci takie podejrzenie, graniczące z pewnością, że, nawet jeśli to o liczbie azylantów wynoszącej z grubsza połowę złapanej dotychczas próbki jest prawdą, na co nie ma gwarancji, to resztę stanowili także muzułmańscy imigranci, co najwyżej nieco dawniejszego chowu. Zresztą co do tej złapanej próbki też można by mieć przeróżne wątpliwości, a że niemieckie władze już zaufanie do siebie mocno już podważyły, więc...

Jakoś nie widzę możliwości by bladzi, ewidentnie nie-muzułmańscy Europejczycy bez znajomości orientalnych języków bez problemu wmieszali się w tłum "uchodźców" i kogo tam jeszcze. To raz. Dwa jest takie, że tego typu wydarzenia miały, o czym się rzadko mówi, miejsce także w kilku innych miastach Niemiec, a także w Szwajcarii i Austrii, a w Finlandii (jak słyszałem wczoraj na BBC) też w stronę czegoś takiego zmierzało, choć policja zdaje się stanęła na wysokości i przeszkodziła.

Refleksja na tym właśnie BBC była taka, że to ewidentnie była zorganizowana akcja - ci ludzie byli umówieni i zwołani w to miejsce, w takim właśnie celu. Powidział to szef helsińskiej policji, z którym to był wywiad, a wyglądał sensownie i raczej wiedział co mówi.

No i jakoś słabo widzę to zwoływanie na oczach służb, niezależnie od tego czy byłoby to telefonicznie (przy tej skali służby by się zainteresowały), czy na mediach społecznościowych, w taki sposób, by zwołali się po prostu napaleni i głodni cudzej własności faceci - niezależnie od tego czy "uchodźcy", czy muzułmanie, czy rdzenni tubylcy o czysto niemieckich korzeniach.

Co innego jeśli, jak podejrzewam, i byłbym na to gotów postawić sporą sumę, ta reszta, ci którzy nie byli "uchodźcami", to też muzułmanie, dłużej lub krócej już osiadli w Niemczech. Wtedy fakt, mogłoby im się udać skrzyknąć under the radar ("pod radarem" dla niedouczków out there). Poza tym jest jeszcze taki drobiazg, że te kobiety stwierdziły, przynajmniej niektóre, że nikt z tych napalonych nie mówił po niemiecku.

Oczywiście przyczyna tego, że nam, i nikomu, media i władze nie mówią, iż ta reszta to też imigranci i/lub dzieci imigrantów, oficjalnie może być taka, że po prostu tego typu informacji - o pochodzeniu etnicznym itd. - podejrzanch o przestępstwa się z zasady nie podaje. (A nawet więcej, bo albo jest na wczesnym etapie z zapisów usuwana, albo nawet po prostu tego się nie rejestruje.)

Dla tych policji i reszty to może być wystarczająca obrona przed zarzutami ("ja tylko wykonywałem rozkazy"), ale też jeśli skutki są właśnie takie, a są...Czyli kompletne załganie całej sytuacji, a Merkela wciąż uśmiechnięta, choć "jest krytykowana nawet we własnej partii".

Uśmiecha się nieco jakby przepraszająco, jeśli mnie wzrok nie myli, ale może mylić, bo to nie jest tak czy tak miły widok ta Merkela. Jezu! Po czymś takim ona jest tylko "krytykowana"!? W każdym normalnym społeczeństwie psy by już dawno włóczyły... Jej portrety, bo co innego?

Więc jeśli jest to skutek (a oczywiście jest) odgórnie narzuconej politpoprawności, no to trza wypieprzyć całą @#$% politpoprawność i tyle. Jednak dziennikarze - z tego co do mnie doszło - a także nawet te prawicowe "lemingi", na razie ani sobie pytania o tych pozostałych nie zadają, ani też żadnych dalej idących wniosków nie próbują wyciągać. Czyli jak na razie bez zmian.

W końcu genialne stwierdzenie genialnej Środy, że (z pamięci): "wszyscy mówią że to byli imigranci, a przecież to przede wszystkim byli mężczyźni, i to wszyscy", to jej zwykły poziom, choć faktycznie nie co dzień one są aż tak udane. Zresztą tym razem miała łatwo, bo przepięknie jej tę piłkę nagrali.

Chodzi o to, że babsko w swoim genialnym bonmocie bazuje na naszym apriorycznym założeniu, że cała reszta tych tam napalonych to były zwykłe (i do tego nawet pewnie ochrzczone, bo czemu nie?) Hansy i Helmuty. Tak nas te @#$%^ na spółkę robią w ciapka!

triarius

P.S. Zaplątałem się w tych wszystkich nawiasach i oczywiście zapomniałem o najważniejszym. (Napisałbym "o poincie", gdybym miał pojęcie, jak to się pisze.) Otóż, jeśli tam byli zwołani i zorganizowani ZARÓWNO ci nowi "uchodźcy, jak i dawniej już osiedleni muzułmanie, no to Niemce są w głębszej dupie, niż dotąd mogło się wydawać! 

Oznaczałoby to, że jest tam już między nimi realna więź, a nawet swego rodzaju wspólna organizacja, i nawet ci dawni współwibrują mentalnie z tymi nowymi... Tak że jest tam teraz tego mocno egzotycznego i zdolnego do (jakby nie było) czynu bractwa o wiele więcej, niż sami azylanci - także tam, gdzie dotąd się Niemce nie spodziewały. 

W dodatku sugerowałoby to, i to zdecydowanie, że nastroje wśród od dawna osiedlonych w Europie muzułmanów też nie są aż takie super odległe od islamizmu, czy może raczej od podbijania spedalonych ras i zagospodarowywania ich kobiet, jak to się raczyło różnym autorytetom wydawać.