sobota, kwietnia 02, 2016

O urzędnikach i korwinozie rdzenia kręgowego

Co pewien czas jakiś mędrek swym niedonoszonym rozumkiem odrywa, a potem magna voce ogłasza, że Pan T. mówi coś "całkiem jak Korwin". Na przykład w kwestii tej paskudnej globalnej urzędniczej zgrai, która nas tak skutecznie od lat uszczęśliwia. Mająż te mędrki rację? Korwinoza rdzenia kręgowego to przecież groźna i ogromnie zaraźliwa choroba, przenoszona drogą bezpłciową...

Otóż nie, spokojnie! Groźna i zaraźliwa, zgoda, ale jeśli ktoś się nie pozwala molestować korwinoidom tego świata, i dodatkowo nie jest bezpłciowy, to raczej nic mu strasznego nie grozi. W kwestii zaś biurokratów, to każdy z IQ powyżej IQ takich mędrków z uwiądem rdzenia wie, że:

Korwin głosi, iż jak nie będzie urzędników, to wszyscy będziecie jeździć Rolls-Royce'ami i Ferrariami, tak? Pan T. zaś mówi wam otwarcie i bez owijania w bawełnę, że całkiem bez urzędników nie będziecie jeździć nawet Syreną 103 - tylko że Pana T. taka perspektywa wcale specjalnie nie przeraża.

I dodaje Pan T., że gdybyście, mimo wszystko, jakoś zlikwidowali państwową (państwowa jest dla każdego korwinoida najkoszmarniejsza) biurokrację, to zjedzą was szybko w kaszy PRAWNICY, którzy faktycznie może nawet Rolls-Royce'ami będą sobie jeździć - no bo czymże jest prawnik, jeśli nie biurokratą, tyle że o wiele agresywniejszym i mniej leniwie otłuszczonym, bowiem pracuje ci on NA AKORD (mówiąc dawnym językiem), czyli NA PROWIZJĘ (mówiąc językiem współczesnym).

Nie chciałbym tutaj wyglądać na gościa pragnącego obrażać WSZYSTKICH prawników, bo z pewnością sporo z nich jest porządnych i właśnie starają się nas przed tą @#$% resztą zabezpieczać (jak czołg przed czołgiem, pancernik przed pancernikiem, skąd my to znamy?), tym niemniej zastąpienie państwowej biurokracji wszechwładzą prawników oznacza wszechwładzę właśnie tamtych agresywnych, chciwych i cwanych, nie zaś tych "naszych"... Zobaczcie sobie co się dzieje w Stanach i jak szybko tamten kraj, w znacznej mierze przez to właśnie leberalne zjawisko, upada!

Oczywiście - tacy jak Pan T. mogliby niemal, w swym prywatnym życiu, bez urzędników się obejść, skoro zarówno Syrena 103, jak i Rolls-Royce luźno im w sumie powiewa. Jednak kiedy zaczniemy rozmawiać o sprawach nieco już mniej prywatnych - takich jak suwerenność i obrona kraju - to całkiem bez urzędników się nie da. Współczesna armia może się ew. obejść bez żołnierzy (marynarka bez marynarzy, lotnictwo bez lotników itd.), ale na pewno nie obejdzie się bez biurokratów. (Co z tego, że będą w mundurach.)

Może to się wydawać cholernie śmieszne, i faktycznie jest, ale c'est la vie i tego w przewidywalnej przyszłości nie zmienimy. Wypada więc na zakończenie wykrzyknąć: "Urzędnik - dobry sługa, zły pan!", a potem się ew. głęboko zastanowić nad własnymi priorytetami, np. nad tym, czy naprawdę najważniejsza jest dla nas ta Syrena 103... Chciałem rzec Rolls-Royce... Sorry - Audi z '95, czy też coś może innego

I nie powtarzać mi tu więcej głupot po prowokatorach i ich wiernych, acz przygłupich bezmózgach! Dixi!

triarius

P.S. I dodam jeszcze coś, co już parę razy zdążyłem rzec: "Kto nie szanuje własnych państwowych urzędników, będzie szanował cudzych". Gorzkie to, zgoda i mnie to wcale nie cieszy, ale tak właśnie ten współczesny świat wygląda. I raczej byśmy, mimo wszystko, nie chcieli, by nagle przestał być współczesnym. Choć akurat mnie, jako się rzekło, na tych wszystkich różowych golarkach i Rolls-Royce'ach zależy stosunkowo niewiele. Co innego z wami!

1 komentarz:

  1. Nawet zepsuty zegar dw arazy na dobę, itp. W korwinistycznych bredniach od czasu do czasu znajduje się rodzynka oczywistej (i tym samym - nieszkodliwej) prawdy jako uwiarygodnienie całej reszty bredni (w najlepszym wypadku, w najgorszym... sami wiecie). Stara, dobra szkoła propagandy Józka G.

    OdpowiedzUsuń