sobota, grudnia 26, 2020

Coś mi się widzi...

... że bardzo niedługo usłyszymy konkretny i całkiem bliski termin przyjęcia przez tenkraj ojro. To by tłumaczyło wiele dziwnych rzeczy - np. te "kowidowe" szpitale, stojące puste i bez sensu, albo ostatnie zachowania Morawieckiego, przypominające jak żywo występy wyjątkowo tchóżliwego "torreadora" (naprawdę to się nazywa "torero", dlatego w cudzysłowie). 

Nie mówiąc już, że przecież bierzemy wraz z całą Unią niebotyczny kredyt, a to ma swoje konsekwencje. (Jakie? A co powiecie, w razie jakichś mrzonek o Polsce, czy kiedy się komuś tam coś nie spodoba, na Brexit to ósmej potęgi, uderzający nie we, wciąż jeszcze, mimo wszystko, wzgl. poważne państwo, tylko w bantustan, gdzie dziwaczne homoseksualne fascynacje jednego człowieka potrafią przekreślić tysiąc lat krwi i potu?)

Wspomnijcie moje słowa!

triarius

P.S. Po co ja w ogóle zacząłem znowu pisać? Po co się tu wygłupiam, skoro wszyscy zgadzamy się, że to nie ma sensu, że moja działalność na niwie okazała się fiaskiem, że Ardrey przegrał z Misesem i JP2, a dzisiejsza "prawica" marzy tylko, by położyć łeb pod gilotynę, nie zdając sobie w swej głupocie nawet sprawy z tego, że tamci robili to przynajmniej z wdziękiem, a teraz o wdzięku nie może nawet być mowy? Po to piszę, ŻEBY MIEĆ WZGL. CZYSTE SUMIENIE. ŻEBY NIKT NIE MÓGŁ POWIEDZIEĆ, ŻE POPIERAŁEM PIS I KACZYŃSKIEGO TAKŻE WTEDY, GDY JUŻ SPADŁY MASKI I ZBAWCA OKAZAŁ SIĘ KOLEJNYM KATOWSKIM PACHOŁKIEM. NIEWAŻNE JAK POKRĘTNĄ DO TEGO DORABIA SIĘ IDEOLOGIĘ! (A o tym, że nie ufam Morawieckiemu, pisałem od kiedy tylko się pojawił, można sprawdzić!)

czwartek, grudnia 24, 2020

O związku między Bożym Narodzeniem 2020 i Ginekologią

Fotel ginekologiczny

Oczywiście związek pomiędzy czymś, co w nazwie zawiera "narodzenie", musi być dość oczywisty (choć trydencka teologia, i komu to przeszkadzało?, doszła do innych wniosków), ale ja nie o tym. Widzę tu bowiem i inny związek, o którym Szeroka Publiczność ma prawo nie wiedzieć, jednak chętnie ją z tej niewiedzy wybawię.

Otóż... Zapłodnił mni taki oto drobny fakcik, że zadzwoniła do mnie przed chwilą znajoma - oczywiście do szpiku kości "nasza"! - z życzeniami, ale w sumie radośnie cały czas szczebiocząc o kolędach na Polsacie, o dwunastu potrawach na rodzinnym stole, i o życzeniach przez Skype, które jej rodzina złoży żyjącej w Londynie na kocią łapę z Hindusem (zrobił pierogi!) krewniaczce. Plus jeszczcze sporo radosnych wieści w podobnym duchu. Padło też nazwisko Kurdej-Szatan (KPP musiało być zdrowo napite, kiedy wymyślili to "aryjskie" nazwisko!) i Banaszak ("w której kochali się wszyscy polscy mężczyźni", widać się nie zaliczam)... Ja zaś miałem się oczywiście z tego wraz z nią - ze znajomą, nie z z tym Kurdejem czy Obiektem Westchnień Wszystkich  Mężczyzn - odświętnie radować i ew. odpłacić wieściami o podobnym charakterze.

Ale co tam moja znajoma,,, Ona zawsze łyknie najobleśniej nawet załgany optymizm i każdą dosłownie duszieszczipatielną "prawicową" propagandę. Bo tak ma. Jednak nawet Kurak życzy dziś wszystkim "Zdrowych Szczęśliwych Świąt i żeby nowy rok był nie tyle lepszy, co normalny" (cytuję z pamięci), a jego komentatorzy zgodnie przybasowują w podobnym stylu. Dla mnie paranoja! Doczekacie się "lepszego roku" ze "zdrowiem i szczęściem", jak ze mnie primabalerina! Niby fajnie, że to cholernie śmieszne, co w tych ponurych czasach... Wiadomo! Śmieszne, ale wcale nie wesołe, i tu jest szkopuł!

Kiedy spotykam tego typu radosny optymizm (o którym wiemy, co mówił Spengler, prawda?), zawsze przypomina mi się czytany wieki temu (choć przysięgam, że unikam tej tematyki jak zarazy!) opis, jak to pierwsi Żydzi jadący do jakiejś Treblinki zabierali ze sobą "wszystko, co im się w nowym życiu przyda", na przykład luksusowy fotel ginekologiczny.

Kończę tym radosnym akcentem, a teraz nieuniknione: Zdrowych, Radosnych Świąt i Oby Ten Nowy Rok Był Szczęśliwy Oraz Normalny Nie Do Uwierzenia!

triarius

niedziela, grudnia 20, 2020

Oto i wyjaśniam pandemię...

"Tajemnica" obecnej zbrodniczej farsy o niemal globalnym zasięgu widzi mi się w swej esencji prosta: nieco zjadliwsza odmiana wirusa grypy nagle uświadomiła IM idiotyzm hodowanego od stuleci przekonania, że już, że oto całkiem opanowują Naturę... Jednocześnie zaś "na pociechę" olśniła ICH (oczywista już dla niektórych od dawna) myśl, że przecież mają już absolutną władzę nad Prolem i mogą z nim bezkarnie wyprawiać co tylko zechcą.

Można by zatem rzec, że jest to sadyzm pełniący funkcję kompensacyjną. Proste? I ktoś może nadal wierzy, iż "pandemia" kiedykolwiek się skończy? A w każdym razie zanim wymyślą coś jeszcze bardziej błazeńsko zbrodniczego?

triarius

poniedziałek, grudnia 14, 2020

To był bardzo dobry rok!

Maseczka plus

Powtarzam: to był znakomity rok - dla świata, dla zachodniej cywilizacji (z Prawami Człowieka, ach!, na czele), ale przede wszystkim dla Polski! Nasza Umiłowana Władza, po sukcesach z prospołecznymi programami, że wymienię tylko kilka: Kaganiec+, Atomizacja+, Ruina-Ekonomiczna-Z-Depresją-I-Opcjonalnie-Samobójstwem-Plus, i Dopieszczamy-Lewaków-Może-Nas-W-Końcu-Pokochają-Bo-Durny-Patriota-I-Tak-W-Końcu-Nas-Poprze-Plus, zdąży jeszcze przed końcem roku wprowadzić w życie (?!) program Mengele+. Łał!

Brawo, tak trzymać!

Niestety, cóż, niektórzy tzw. "patrioci" myślą, że są już mądrzejsi od Jarosława Kaczyńskiego, wspieranego na dodatek geniuszem tandemu Morawiecki-Niedzielski, i całkiem nie potrafią pojąć tak gambitowych zagrań, jak wpuszczenie KoniaTrojańskiego za mury lewackiej twierdzy, a to przez uzależnienie stworzenia określanego jako "Lempart o Renesansowej Urodzie" od heterseksualnych pieszczot dzielnych junaków z Naszej Ukochanej Policji, przez co niewykluczone, że mu się odmieni "preferencja"... I CAŁE LGBT SIĘ ZAWALI! (To coś, co naprawdę zasługuje na dumne miano "Gambitu Kaczyńskiego".) Przy jednoczesnym hartowaniu wszystkich innych szorstkim traktowaniem, bo jak lubił mawiać Baldur von Schirach: "Co nas nie zabije..."

Ogromnie to genialne i nie śmiałbym przez sekundę wątpić, że  wszyscy, to znaczy Lempart z Jagnięciem, Tygrys z powiedzmy Lwem (Rywinem np., pamięta ktoś?), nie tyle "zakończymy wesołym oberkiem" (jak chciał Michalkiewicz, przynajmniej do kiedy go czytałem), tylko lepiej, bo "Odą do radości" z trzymaniem się ze wszystkimi za ręce i rozkosznym cmokaniem Merkeli w... co tam nam raczy nadstawić, nie będę przecież, ja małe nic, próbował odgadywać toku myśli i pragnień drugiego Geniusza Tego Tysiąclecia.

Brawo PiS! Brawo Premier Morawiecki! Brawo Prezydent Duda! Brawo Kaczyński! A na serio, to ja przez lata tych durniów-łamane-przez-skurwieli popierał. No, chociaż na tego koszmarnego Niedzielskiego nie głosowałem, bo bym dawno sobie oczy wyłupił, i mam niepłonną nadzieję, że to żaden krewny Leszka turpe dictu Niedzielskiego z kabaretu "Elita". Bąkowski ze swoim masowaniem cnotki nawet teraz nie ma racji, ale satysfakcję to on może mieć, bo takiego starego wróbla ta swołocz jednak oszukać zdołała. "Umiłowna Swołocz" oczywiście, bo przecież niepodległość to dziś mit, mrzonka i przeżytek podniecający wyłącznie płaskoziemców, Unia Naszym Domem a PiS Naszą Matką Karmicielką, Kochanką i Żoną... cokolwiek by kto z Polską nie wyrabiał!

A teraz siusiu, paciorek i spatki! Słodkich snów!

triarius

P.S. W przypadku Kaczyńskiego dopuszczam jeszcze hipotezę, że to "tylko" skleroza albo szantaż. Wtedy zasłużona emerytura i pół strony w podręczniku historii dla klasy I Liceum. Że to, "panie dzieju, postać tragiczna, chciał dobrze, tylko wicie rozumicie". Reszta WON! WON! WON!

sobota, grudnia 05, 2020

Noś maseczkę!


Noś maseczkę - Kochanej Waadzy będzie nieco trudniej cię inwigilować!

triarius

czwartek, grudnia 03, 2020

Rozmawianie a Walka, czyli "Nawet Liberał miewa...

... czasem rację (choć nigdy do końca, i zawsze to ten koniec jest najważniejszy zresztą).

Liberały, jako się rzekło, czasem (jak tych sześć małp walących w klawisze) powiedzą coś, co nie jest kłamstwem - np. to, że "rozmowa utrudnia walkę". (W sensie, że trudno walczyć z kimś, z kim się rozmawia, lub nawet tylko niedawno rozmawiało.) OK, tutaj zgoda, tylko że to Tygrysisty takie sobie "obiawienie", ów bowien wie, w odróżnieniu od Liberała, że walka czasem jest niezbędna, i fakt, że rozmowa ją utrudnia lub uniemożliwia, wcale nie cieszy.

Niestety wciąż stwierdzam, że podłości lewactwa symetrycznie (?) odpowiada immanentna głupota "prawicy", sprawiająca m.in., iż ta nie potrafi pojąć, jak całkiem inną rzeczą jest "rozmowa" ("debata", "dyskusja", "poszukiwanie kompromisu, ach!" w wykonaniu lewactwa (nie wykluczając liberałów, bo i nie ma powodu) i jej samej. Jak się spojrzy na jakieś takie "Warto rozmawiać", albo posłucha, jak "nasi zabijają ideowych przeciwników argumentami", chce się wyć!

Lewizna "rozmawia" zupełnie inaczej, u nich jest dyscyplina, hierarchia (!) i ściśle określiny cel, a po drugiej stronie każdy głupek czy nieżyciowy nerdek sam sobie harcownikiem, żeglarzem okrętem, a potem zaciera łapki, że "znokautował" i liczy lajki na Fejzbuku. Bo nie wie, kretyn, że każda rozmowa z wrogiem, a już szczególnie z takim, jakiego dzisiaj mamy, czyli z liberałami i inną lewizną, bas osłabia, ich wzmacnia!

Pan T. wieki temu napisał, iż "nie istnieje coś takiego, jak "prawicowe media". Czemu nie? No bo media to z definicji Liberalizm i żywią się m.in. "debatą", "kontrowersją" itd. Teoretycznie, olewając wroga i samotny tłum Lemingów, mogłyby istnieć, ale po pierwsze, byłyby to całkiem inne "media", więc i zasługiwałyby na mniej parszywą nazwę, a po drugie, przy obecnym poziomie zarówno "prawicowej" publiczności, jak i "prawicowej elity", byłoby to zupełne dno, jakieś ckliwo-propagandowe... Nie, nie chcę nawet sobie tego wyobrażać!

Dzisiejsza "Prawica" jest bezsilna, bo durna nie do opisania, a do tego bez religii - a Chrześcijaństwo, darujcie, jest w ziemskim wymiarze martwe i nic innego nie widać - to tylko zgraja nie-potrafiących-się-załapać liberałów, tak samo żałośnie napędzanych niedonoszonym hedonizmem (co oczywiście nie daje im w realu nawet tych "hedonistyznych" uciech) i bezkrytycznie akceptujących przekonanie, że ich własne "prawa" są dokładnie takie same, jak "prawa" byłego ubeka z naprzeciwka, feministki z parteru i aferzysty z Modrzewiowego Dworku. 

 Gdy prawdziwa Prawica musiałaby mieć nastawienie: "wolno mi dużo więcej, bo też wiele poświęciłem i jestem gotów wiele poświęcić, by być lepszy od... Jak ich tam nazwać. Sami wiecie. Nie chcę rzucać "plebsami", "hoi polloi" brzmi pretensjonalnie, a "Leming" nie całkiem się z tą grupą pokrywa. (Nawiasem mówiąc "Leming" to Samotny Tłum" i uzależnienie od Mediów, a nie lewicowość czy "prawicowość" - przynajmniej to nie jest pierwotne! Osobiście znam "prawicowe" Lemingi, i to jak "prawicowe"!)

Czy tak jest ładnie? Nie wiem! Czy "demokratycznie"? Na pewno nie, choć Demokracji nie przekreślam ani, tym bardziej, nie potępiam. (Pieprzenie o Platonach i Arystotelesach uważam w tym kontekście za tępy pedantyzm i w sumie pedalstwo.) "Po chrześcijańsku" też to nie jest i na pewno leży na przeciwnym biegunie do "nadstawiania drugiego policzka", ale bez tej, naturalnej dla autentycznych arystokracji, postawy, "Prawicowość" nie ma sensu! Staje się wtedy, albo żałosnym zadufaniem, albo też liberalnym, a jakże! - eunuszyzmem, chęcią korzystania zarówno z przywilejów liberalnej elity, jak i (częściowo wyimaginowanych) przywilejów dawnych, przed-demokratycznych i przed-liberalnych elit - nie narażając się, bez ryzyka czy wysiłku. Co mogłoby być żałośniejsze?

(A całkiem przy okazji, to udowodnił ktoś, że słowa o "nadstawianiu drugiego policzka" były wypowiedziane na serio? Ja mam coraz większe wątpliwości i skłaniam się do poglądu, iż to mogło być sarkastyczne zbycie nachalnego idioty, zawracającego łeb durnymi pytaniami. Choć faktem też jest, że oni wtedy, i zresztą długo potem, inaczej niż my, czekali z dnia na dzień na Armageddon, więc piekący policzek, a nawet ew. tyłek obgryziony przez cyrkowe drapieżniki, był bez znaczenia.)

Tak że, drogie ludzie, z tych m.in. powodów jesteśmy w szarej dupie, a ratunek przed koszmarem, o jakim Orwellom się nie śniło, na pewno nie przyjdzie już z łona tej cywilizacji! Bosze, jaki marny był Sulla z Trumpa! Co każdy przytomny wiedział zresztą od początku, a i prawdziwy Sulla by tu nie poradził, bo za późno. Cieszmy się więc serialami, maseczkami i... Na co nam jeszcze Umiłowani pozwolą. Do samej eutanazji, jeśli Bóg będzie tak łaskawy!

triarius

P.S. A teraz wychodzimy pojedynczo.

czwartek, listopada 26, 2020

Czy są gorsze? (Rzecz o kwantyfikatorach)


Spytano mnie przed laty "dlaczego uważam, że kobiety są gorsze?" Było to w Szwecji, więc nawet nie bardzo mnie to przypuszczenie zaszokowało, bo tam takie ideologiczne brednie latają w powietrzu, bręcząc, jak niegdyś muchy, a dzisiaj wirusy tego tam kowida.

Po latach dostrzegam jednak, iż owa insynuacja nie była aż tak odległa od faktów, i że, jak często bywa, to raczej kwestia właściwego kwantyfikatora. Bo tak! - naprawdę uważam, że w udawaniu faceta faceci są jednak znacznie lepsi. No i jeśli TO oznacza "lepszość" - choć Bóg mi świadkiem, że kompletnie nie rozumiem dlaczego tak by być miało - to faktycznie faceci (jacy marni by zresztą w ostatnich latach nie byli) są lepsi, a kobiety są gorsze. Sami tego chcieliście, mordeczki!

triarius

poniedziałek, marca 16, 2020

Wybierzmy Przyszłość! (czyli Wesołe przygody koronawirusa) 1

(W ramach zjadania własnego ogona powiem, że) sama myśl i napisaniu czegoś dłuższego i na poważnie wywołuje u mnie sporo naprawdę nieprzyjemnych objawów, ale jednak spróbuję - może w pisaniu się jakoś rozejdzie po przysłowiowych kościach. Ja tu krytykuję Ziemkiewicze i Ogórki, stwierdzam, że koronawirus to sprawa ogromnej wagi - paradoksalnie, właśnie nie tylko mimo, ale po prostu z powodu jego wątłości w porównaniu z każdą przyzwoitą dżumą czy innym wczesnym syfilisem - a sam daję co najwyżej kawałki o wiele poniżej tego ich poziomu... Tak że odczuwam tu pewien zew obowiązku moralnego, żeby tak to wyrazić.)

* * *

Kura na mięso i mięso na kurze
Temat naprawdę wielki, człek się głowi jak zacząć... Może tak... Jaka jest różnica pomiędzy podejściem do wirusowego problemu u Pana T. (czyli mnie, gdyby ktoś nie wiedział) i chłopców od K*wina, z nim samym na przedzie? Tamci twierdzą, a przynajmniej tak twierdzili na początku, że ten wirus to po prostu ściema i manipulacja. Ja też widzę tu, i to mnie bardzo martwi, jak i niepokoi, przedziwną wprost łatwość wszelkich biurokracji (w tym tzw. "polityków" i tzw. "wymiaru sprawiedliwości") do manipulowania nastrojami mas i przerażającą wprost łatwość, z jaką te masy (Prole) ulegają wszelkim zakazom i nakazom...

Samego wirusa nie uważam jednak za ściemę, i nawet sądzę, że te wszystkie cyrki, jakie Waadza (sic!) taka i owaka wyczynia na jego temat, to raczej wynik szczerego przerażenia, niż manipulacja. Jednak kiedy Waadza nieco ochłonie, z pewnością będzie dalej wykorzystywać tę uległość Proli, i oczywiście w swoim, a nie Proli, interesie. To jest praktycznie pewne, jednak wirusa widzę jako nieunikniony wcześniej czy później wynik istnienia milionowych miast i ruchliwości ludzi, którzy się w ciągu paru godzin przemieszczają z końca świata na koniec przeciwny. Jaka jest bezpośrednia geneza tej akurat mutacji możemy sobie co najwyżej pospekulować, jednak że ta nasza globalna cywilizacja będzie na zarazy bardzo mało odporna, można było przewidzieć dawno, i ja na przykład przewidywałem.

No dobra, powie ktoś, ale miało być o tym, dlaczego Oni, Waadza znaczy, autentycznie mieliby się bać, a nie tylko, jak to oni, wrednie manipulować? Ja sądzę, że ten wirus to jest jednak coś, czego oni kompletnie nie mieli w swoich planach. Im (i niestety nam, choć per procura) już od dawna wydaje się, że właściwie wszystko co istotne - od zapłodnienia w probówce po eutanazję, ze smogiem pośrodku - mają odpowiednie procedury, bo tacy są genialni, a tu paczpan, taki mały, niewidoczny prawie gołym okiem wirus...

To jest ta sprawa, o której mówi Dávila, a i my o niej nie raz wspominaliśmy - że dzisiejszy burżuj, z biurokratą na czele (czyli burżujem do sześcianu) obraża się na Pana Boga (choć w niego przeważnie nie wierzy), jeśli coś naprawdę na istotną skalę pójdzie nie tak. Jakieś tsunami, jakieś trzęsienie ziemi, jakaś epidemia - te rzeczy. No bo - spytajcie każdego Napoleona (tylko że to musi być ten Pierwszy!) - dość uzasadnione nawet poczucie własnej mocy (a jeśli czegoś może brakować dzisiejszej biurokracji, to na pewno nie tego!) łatwo przeradza się w poczucie WSZECH-mocy, co często bywa zgubne.

Więc na razie, jak sądzę, oni są naprawdę dość mocno spanikowani, no bo jeszcze parę takich nieprzewidzianych zdarzeń, złośliwych Bożych figlów i czego tam, a ich władza pozna swoje nieprzekraczalne granice. Jednak tych granic nie wytycza, niestety, miłość Ludu do własnej indywidualnej wolności, bo potulność Proli w kwestii tych wszystkich kwarantann i ograniczenia zgromadzeń naprawdę może.... Mnie już prawie nie, bo ja to ziemskie życie już kończę, ale niektórych powinno mocno niepokoić.

Zresztą to nie jest nowa sprawa. Pamiętamy, jak w US of A z powodu jednego rannego osiemnastolatka (fakt, że nie z tej K/C, więc z jajami) półtoramilionowe miasto grzecznie siedziało w domach, nie śmiąc nosa wystawić, bo tak się akurat spodobało Kochanej Waadzy. Nie potrzeba wiele wyobraźni, by domyślić się, w jakich to jeszcze przypadkach Waadza może wydać tego typu zakazy i co z tego najpewniej wyniknie.

Powie ktoś, że to przecież "prawicowy" rząd, w trosce o nasze dobro i życie naszych (ach!) starców, wydał te tutaj nasze krajowe zakazy i faszeruje wszystkie "nasze" programy w TV instruktażami jak myć ręce i dlaczego. (Cholera, co za oszczędność! Mimo nowego nadchodzącego kryzysu światowego, Polska będzie do przodu, bo przez tygodnie nikt nie będzie musiał kręcić nowych programów, wystarczy wpuścić jakichś ludzi z odrobiną znajomości - w sensie "pleców", nie wiedzy! - i parciem na szkło, żeby nam opowiadali o wirusie. Genialne!)

Jednak, co Tygrysizm Stosowany zrozumiał już wieki temu, dzisiejsze Państwo działa w znacznej mierze jako taki Bufor dla Globalnej = Lewackiej i Prawdziwej - Waadzy. Czyli że np. my się dzisiaj grzecznie podporządkujemy, oddając skwapliwie dalszy kawałek z resztek naszej osobistej wolności - no bo to polski rząd i chce naszego dobra. Tak?

Tylko że potem, w jakiejś odpowiedniej dla siebie chwili, ta globalna Międzynarodówka, czy jak to nazwać, ODBIERZE NASZEMU PAŃSTWU te "wierzytelności", i dar z naszej wolności przez nas złożony NASZEMU państwu dostanie się w łapki tych Globalnych, których my tu na tym blogu uważamy z po prostu Wrogów. (I nie tylko my, można by rzec "na szczęście", tyle że b. niewiele z tej ludzi świadomości w realu wynika.) Biurokracja ma czas, moje drogie ludzie! Biurokracja potrafi dobrać odpowiedni moment do działania! Niemal też nie podlega emocjom... no chyba żeby nowy fajny wirus. W tym właśnie spora część jej, Biurokracji znaczy, niesamowitej, na dłuższą metę, siły. Dlatego właśnie odczuwam ten zajęczy niepokój o przyszłość.

Jak bufor, albo jak taran może. Albo my chętnie i dobrowolnie naszą wolność oddajemy - z pozoru "naszemu państwu" i jest git, albo też "nasze państwo" odbiera nam jakąś jej część przemocą, a wtedy my "naszego państwa" nie lubimy, ale nawet nam do głowy nie przychodzi, że nielubić powinniśmy nie "naszego państwa", a w każdym razie nie aż tyle, tylko tej Globalnej... Wiecie czego. (I żeby nie było, że jestem przeciw polskiemu państwu! Po prostu bym chciał, by było NAPRAWDĘ PAŃSTWEM, czyli suwerenne, a nie jest. Pod PiS jest z tym o wiele lepiej, ale do ideału bardzo daleko.)

I to występuje na każdym dosłownie kroku. Weźmy taki smog i "kopciuchy". Nikt nie chce oddychać węglowym dymem, prawda? No to zafundujemy sobie wszyscy piecyki na węgiel wysokiej jakości, albo jakiś tam koks, piecyki w których nie da się już palić dosłownie byle czym... I fajnie, tak? Tyle że nagle przyjdzie, bo i może, zima -40 stopni, a my uzależnieni od dostaw wysokiej jakości węgla, zapewne, wcześniej czy później, z importu (i można się domyślać skąd ten import będzie)... Bo dziełami Olgi Tokarczuk, ani książką Tuska "Szczerze" już się rozgrzać zgrabiałych dłoni nie da. I tak to działa na każdym kroku, dlatego też ta nasza potulność, z której na dodatek tacyśmy dumni, napawa mnie niesmakiem i gorzej. Bardziej już mi się podoba anarchiczna postawa Włochów.

Stałe postępy Postępu naprawdę nie wymagają, żeby gdzieś bez przerwy siedział jakiś Sanhedryn i wszystko regulował! Wy sami przyczyniacie się do tego na każdym kroku, niejednokrotnie w tym samym czasie wygłaszając buńczuczne "prawicowe" hasełka pod osiedlowym trzepakiem!

I teraz to już właściwie koniec tego odcinka, choć miałbym tu jeszcze co najmniej jedną b. ważną sprawę to poruszenia w kontekście naszego ulubionego wirusa - właśnie o tym "Wybraniu Przyszłości". Rzecz, jak sądzę, ważniejszą od wszystkiego, com tu dzisiaj napisał, nawet może i tego o "buforze" i "kopciuchach", ale zaplanowaliśmy to sobie na odcinki, więc to musi być w ew. następnym. Tym bardziej, że nam się w miarę pisania zawsze nasuwa masa nowych wątków, na dobre i złe, żeby tak to ująć.

Więc te odcinki ew. będą, o ile pojawi się jakaś ĘTERAKTYWNOŚĆ... Wasz wybór, jeśli tu jacyś jesteście! To naprawdę jest wielki temat, tu się, jak w soczewce, skupiają, ach! I jak w kropli wody się kłębią, ach! Więc od zamiaru napisania tego od jednego zamachu odstąpiłem, bo mnie już od pisania dręczą objawy wraz z symptomami. Trzeba by jeszcze jakąś efektowną płętę (czy jak to się pisze) dla tego pierwszego odcinka, bo paru genialnych myśli, co je mamy, tutaj wpakować już nie zdążymy. A więc może tak...

c.d. Deo et Triario volente n.

triarius

niedziela, marca 15, 2020

Order proszę pocztą

Do Kochanej Władzy (Lokalnej, Krajowej, Europejskiej, Globalnej i Intergalaktycznej, plus Trójcy Przenajświętszej z Franciszkiem Na Czele)!

Joseph Mushroom vel Fungus
Uprzejmie donoszę, że umyłem dzisiaj ręce, więc, jak psu zupa a kornikowi kora, zależy mi się Order! Proszę mi go przysłać pocztą, żebym nie musiał wychodzić z domu, rozsiewać, zagrażając przetwaniu Ludzkiego Gatunku, Kornika w Puszczy i Żaby Nad Raspudą. A że już i tak przez trzy dni z domu nie wychodziłem (bo mógłbym uronić jakąś bezcenną dla Mego Przetrwania z Przetrwaniem Ludzkości Na Czele telewizyjną informację - czy myć nogi i... co tam jeszcze mam... oraz w jakiej pozycji z Kama Sutry w zaistniałej sytuacji mi wolno), więc bez wątpienia Order należy mi się z takimi dodatkowymi... No takie tam złote... mogą też być diamenty... Naprawdę nie jestem wybredny, co, tuszę, Władza (wszystkich gatunków) doceni.

Z góry dziękuję, pozostając uniżonym sługą... co tam sługą - niewolnikiem po prostu!... Kochanej Władzy, z pewnym takim niepokojem, bo wobec tylu na bieżąco światle nas prole informujących programów w naszej (ach, Zenek i te wszystkie Małysze, mniam!) TV mogłaby mi np. umknąć wiadomość, że, dla Wspólnego Dobra, nie wolno mi już np. oddychać czy, powiedzmy, nic z siebie wydalać. Na szczęście nie jestem całkiem głupi, Światłe Programy (Zenek, ach!) pilnie oglądam, to i wiem, że aby bezkarnie móc kopać Policję, kiedy przyjdzie np. sprawdzać czy się stosuję i nie zagrażam np. wirusowi, który przecież jest taką samą miłością Matki Natury, jak gwałcona przez samców Krowa czy prześladowany i pozbawiony paszportu Karaluch, muszę się nazywać Józef Grzyb, lub co najmniej Cośtam Frasyniuk (w stanie wojennym gołymi rękami piętnastu ubeków, potem tymi samymi na dziesiąte piętro po rynnie, tam za kominem do samego końca nieuchwytny, cały czas obalając... nic dziwnego, że ma fajne przywileje!)

Uniżenie całuję Kochaną Władzę (wszystkie gatunki i klasy rozgrywek) w spracowaną stopę i czekam na dalsze instrukcje - co mi wolno, a co tylko Panu Wojewodzie, a nie tobie... I Grzybom oraz Kornikom.

/podpis nieczytelny/

triarius

P.S. A najzabawniejsze widzi mi się to, że już nie wiem, czy Kurski poleciał za koszmarnego Zenka, czy też za b. dobry serial o Piłsudskim. W końcu miksowanie patriotyzmu ze szmirą to nic wobec wynoszenia na ołtarze faceta, który "nie potrafił żyć w wychodku", coś z tym naprawdę robił, a nawet uzyskał pewne drobne sukcesy, zaś "kurwy i złodziei" chciał po hejtersku "bić". Zgroza, no nie? Podczas gdy przecież dzisiejszy patriotyzm to: kochać Unię bez zastrzeżeń, lub ew. bez zastrzeżeń wierzyć w możliwość jej pozytywnej zmiany; chodzić na wybory; traktować każdą mendę z wyszukaną kurtuazją w stylu "hrabia z wodewilu"; siedzieć w domu, kiedy tak się spodoba Władzy... Te rzeczy! Piłsudski w tym kontekście jest przecież gorszy od Bin Ladena skrzyżowanego z Che Guevarą, i każdy K*win wam to bez długiego proszenia powie!

sobota, marca 14, 2020

Dobre 15...

,,, procent, a może nawet 20, tego co mam "na obecną chwilę" do powiedzenia o koronawirusie, napisał właśnie Kurak. Oto:

https://www.kontrowersje.net/jak_trzyma_za_mord_zachwycony_lud_i_kiedy_sko_czy_si_pandemia

Oczywiście nie ma tam wszystkich tygrysizmów, historiozofii, Ardreyi i Spenglerów, bo na tę piekielną mieszankę mam monopol, ale ów kuraczy tekst także całkiem zgrabnie napisany i go polecam.

triarius

czwartek, marca 12, 2020

Koronawirus i Ogórki

Koronawirus, choć ze ściśle epidemiologicznego punktu widzenia to wciąż Małe Miki, wobec obecnego stanu naszej cywilizacji okazuje się mieć naprawdę OGROMNE HISTORYCZNE ZNACZENIE... O czym mógłbym już chyba napisać niezłą książkę. I co z tego? Absolutnie nic - zgoda! Macie przecież swoje Ogórki i Ziemkiewicze - niech wam to ładnie tłumaczą!

triarius

P.S. Napisałem powyższe głównie po to, by zobaczyć, ilu dziko przejętych korwino... sorry - koronawirusem, napędzi mi ten nabrzmiały ekspresją i jakżesz hiper-aktualny tytuł, plus adekwatne słowa kluczowe. Jednak ta treść odnosi się do wszelkich możliwych targetów. A mnie się jednocześnie chce śmiać, i trochę jednak łez też ciecze mi z ócz. Ale co mi tam! Żyjcie sobie na wieki wieków bez Tygrysizmu Stosowanego, skoro tak wolicie. (Paczpan - Post Scriptum dłuższe od samego tekstu! Ach jak ja takie figle kocham!)

czwartek, lutego 13, 2020

Liberalizm a Bolszewizm

Nie będąc Coryllusem nie wypowiem tej myśli z przytupem, zaśpiewem i przy ryku trąb, ale taka oto hipotezka przyszła mi przed chwilą do głowy...

Liberalizm - ten "klasyczny" od Bolszewizmu/Komunizmu/Tego-Obecnego-Lewactwa różni się przede wszystkim tym, że jeden żerował na DEIŹMIE, podczas gdy drugi pasie się DARWINEM.


Dwie sprawy trzeba by tu sobie od razu zaznaczyć:

1. Mówimy o "Bolszewiźmie" i "Komuniźmie" w ich "Najgłębszej Esencji" - jak najbardziej właśnie i wprost unikalnie ZACHODNIEJ, pomijając całkiem to, że tak cudnie się to przecież przyjęło w Rosji i całą tą leninowsko-stalinowsko-breżniewowsą kacapską specyfikę. Na obecnym etapie tego niezwyciężonego oręża, jakim jest Tygrysizm Stosowanym, owa nauka uznaje, że rosyjski "komunizm" (po pierwszych rewolucyjnych latach Futurystów, Wolnej Miłości, wiary w Ludzi Wyższych-Piękniejszych, itp.) w sumie spotęgował raczej tylko odwieczne przesłodkie cechy rosyjskiego imperium (i może też "rosyjskiej duszy", vide Dostojewski z Tołstojem). O Chinach i innych takich nie wspominamy, bo tego, o ile wiem, nikt jeszcze nie rozkminił, nikt na Zachodzie, w każdym razie.

2. Z tej hipotezy wynikałoby, że Liberalizm był Mafijno-Religijny w stylu Don Corleone i/lub jego (ach jakże łagodny i jakiż legalista!) syn, a cały ten późniejszy, już ewidentnie lewacki, totalitarny syf to Naukowość (ach!) skrzyżowana z prawnukiem pana Don C. (Niewiele w praktyce z tego dla nas wynika, ale chociaż mamy przyzwoitą taksonomię. A "señor don" po po hiszpańsku w każdym razie funkcjonuje, choć to archaiczna forma.)

triarius

P.S. Ten cały Deizm, ludkowie moi rostomili, to skurwysyńsko ciekawe zjawisko Z PSYCHOLOGICZNEGO PUNKTU WIDZENIA! No bo niby, na pierwszy i drugi rzut oka, co to komu daje? Bez Piekła, bez Nieba... Trza by to kiedyś tygrysicznie! Widzę tu działanie resentymentu i innych nieładnych zjawisk. A że jako jedyny chyba w tenkraju prawicowy "publicysta" kojarzę i potrafię korzystać z psychologii (podczas gdy inni masakrują albo ekonomię, albo teologię), więc zapewne na mnie to spadnie. ;-)

wtorek, lutego 11, 2020

Szok!

Najbardziej w sprawie tych platfąsich kodziarskich "bojówek" (trochę razi mnie tutaj to słowo, bo jednak prawdziwe bojówki najczęściej przejawiały jakąś odwagę, podczas gdy w tym "naszym" unijnym bantustanie oni, i inne Grzyby, są absolutnie bezpieczni i bezkarni, podczas gdy prole... wiadomo!)... Więc w sprawie tych "bojówek" najbardziej razi mnie jednak to, że "nasi" w tym przypadku zapominają o całej swojej kulturze z kindersztubą. Nigdy nawet nie słyszałem "panowie i panie bojówkarze". Co jest mordeczki? Staczacie się do poziomu P*kota?

Co z waszą kulturą, dobrzy ludzie?! Gdzie ten wersal i perfumeria, bez których Polska nie będzie Polską, prawica nie będzie prawicą, i stoczymy się w faszyzm, eurosceptyzm i antysemityzm?!

bojówka Kidawy
Młodzi wykształceni - po prostu Europa
A całkiem już serio: głupota i pedalskość "naszych" dziennikarzy, publicystów, i częściowo polityków, których widzę w "naszych" stacjach TV, naprawdę mnie ostatnio poraża. (O dziwo kobiety spisują się jakby lepiej od tzw. "mężczyzn". A może po prostu im trudniej zarzucić pedalstwo? Jednak nie tylko to chyba.) Od tygodni nie słyszałem w ich wykonaniu niczego powyżej poziomu przeciętnie przytomnego licealisty z czasów mojej młodości (a nie było to nic nadzwyczajnego oczywiście, choć teraz jest chyba o wiele gorzej), za to pierdołów i pedalskich idiotyzmów nie zliczę. Z wyraźnie dostrzegalną przewagą skamlenia. To niby ma być ta "Wolna Polska"?! Z TAKĄ na odmianę "Elitą"?

(Ja jednak nie łączę udziału w wyborach z jakimś "uznaniem" tego ojrosyfa, czy tego "naszego" bantustanu! i, cóż, oczywiście zagłosuję na Andrzeja Dudę. Ta "Wolna Polska" może nie być czymś dużo lepszym od jakiegoś Księstwa Warszawskiego, ale nawet w takim czymś może być lepiej lub gorzej, a wybory w "liberalnej demokracji" (tfu!) wciąż mają jednak znaczenie. Jednak te "nasze" kadry widzą mi się po prostu koszmarem, a lansowanie różnych koszmarnych Zenków Martyniuków (z tym głównym na czele) sprawia, że, z bólem, ale zaczynam trochę nawet rozumieć np. Pasierbiewicza, a to już całkiem paranoja. Ech...

triarius

P.S. 1 Jednak serial o Piłsudskim uważam za spory sukces. Szczerze mówiąc jestem mocno nim na plusa zaskoczony. Więc jednak coś można zrobić z sensem nawet w tenkraju!

P.S. 2 No dobra, a czego by Pan T. używał zamiast "pan/pani" w stosunku do takich ^%$#@ jak Tusk, Jachira czy inny K*win? "Niejaki" lub "niejaka", byłoby jego zdaniem OK, albo po prostu nic, gołe nazwisko. I bez pakowania wszędzie "mecenas", "profesor", nie mówiąc już o "von".

O okolicznościach

Nie jestem Bogiem i sprawiedliwość to nie mój problem, ale zastanawia mnie taka kwestia: to, że oni od wieków mówią po niemiecku należy traktować jako okoliczność łagodzącą, czy raczej właśnie jako obciążającą?

triarius

niedziela, stycznia 26, 2020

Chiński korwinowirus...

... szaleje! Jako efektowny dodatek to świńskiej grypy indyków i indyczego pomoru świń zresztą. No to może ktoś nam przypomni, kto to taki przewidywał już lata temu, że globalizm może się skończyć z powodów właśnie epidemiologicznych? Słuchamy Mądrasiński? Może być całym zdaniem!

Tak, właśnie drogie dziatki - tym kimś był Pan T. i nikt inny. To oczywiście trochę czasu jeszcze zajmie, ale jak nie wcześniej coś innego, to właśnie epidemiologia okaże się gwoździem do trumny tego całego... Z ENTROPIĄ, leberalno-lewacko-biurokratyczno-prawniczo-banksterski-z-przyległościami świrze, na pewno nie wygrasz. (Choć przyznaję, że potrafisz po drodze doprowadzi do katastrofy, o jakiej się najstarszym dinozaurom nie śniło.)

triarius

P.S. Muszę jednak przyznać, że pomysł by plagi zacząć nazywać od największych świrów danej epoki, całkiem mi się podoba. Tyle, że "gretowirusa" czy "merkelowirusa" gatunek ludzki może po prostu nie przeżyć. (Szajby ani specjalnie większe, ani mniejsze, jednak skala działań trochę inna, więc i wirus powinien być bardziej serio.)

sobota, stycznia 11, 2020

Barok trzeciego tysiąclecia w genialnym wydaniu

Miałbym do napisania na tego temat masę - od wyjaśnienia co to właściwie jest i czym było na 300, niemal co do dnia, lat przed śmiercią Wujaszka Stalina... Przez odparcie niezliczonych  zarzutów, że "wydziwione", że tu i ówdzie zalatuje "satanizmem", że "baby z brodą"... Itd. Po rzucenie tego na szerokie tło Tygrysizmu Stosowango... Może ewentualnie ęteraktywnie, jeśli się coś rozpęta.

Na razie mam jednak jeszcze dwie godziny właśnie tego na "Mezzo" (gdzie jednak jakość dżwięku jest lepsza i w ogóle przyjemniej, przykro mi!), a potem liberalna praca na chleb. (Dla Chińczyka zresztą.)

I powiem tylko, że fakty można sobie ew. znaleźć po Wikipediach, że dla mnie ten spektakl to w całości arcydzieło (bo wcale nie cenię nudnej umoralniającej "sztuki", religia to co innego, ale też chrześcijaństwo już nie istnieje), a w tej mikroskopijnej akrobatce z uszami po prostu się kocham.

A teraz... Barokowy Orgazm Na Słodko, czyli Ballet Royal de la Nuit (co by się dokładnie tłumaczyło, jako: "Królewski Balet Nocy", choć może raczej po prostu "Nocny") w wykonaniu Teatru w Caen i Ensemble Correspondence:




triarius

P.S. Po wielu miesiącach chcę znowu zmienić nasze motto. Jednak to dotychczasowe jest tak bezcenne, że oto tutaj je na wieki wieków uwiecznimy. Oto i: Czasem trzeba walić dechą w łeb. (były Prezydent RP Bronisław Komorowski, Poznań 17-11-2016

czwartek, stycznia 09, 2020

Taka sobie myśl o grabieniu

Przywoływanie - z przekąsem lub z dzikim wyciem - bolszewickiej zasady "grab nagrablione" jest częste u tego, co dziś pragnie uchodzić za "zoologiczną prawicę"... (A nie jest żadną "prawicą", a co najwyżej kacapską, przeważnie zresztą amatorską in spe, agenturą, co dobitnie właśnie w tej chwili pokazuje K*win, bratając się bez żenady z oficjalnymi już komunistami.) Więc "grab nagrablione" miałoby btć najgorszą już zbrodnią i idiotyzmem w całej komunuie...

Tyle że o nieuczciwości tych ludzi i ich pogardzie dla słuchaczy świadczy drobny fakt, że nikt z nich nigdy nie poruszył oczywistej, jak by się zdawało, kwestii, czy to "nagrablione" rzeczywiście takim jest, czy też to tylko taka komunistyczna propagandowa ściema. W końcu dla normalnego człowieka stosunek do tej kwestii, tego "grablienia", powinien być dość różny w każdym z tych dwóch przypadków, zgoda?

Że ujmę to jeszcze inaczej: albo "święte prawo własności" zawsze było tylko dla słabych i ubogich, a elity zawsze miały je w przysłowiowej dupie... I co więcej, bogaci właśnie dzięki jego olewaniu są teraz bogatymi - a wtedy, sorry, ale hulaj dusza... Albo nie, i wszyscy tym "prawem" - ach! jakże się przejmują! - i "grabić" jest naprawdę brzydko.

Dla mniej kumatych: w jednym przypadku bedzie ta "zasada" przede wszystkim propagandowym kłamliwym (jak to one), agresywnym sloganem, w drugim odrzuceniem zasad, których inni, a w każdym razie obecne elity, od dawna nie przestrzegają, więc one nie mają znaczenia. Proste? Jednak nie dla K*winów tego świata, jak się okazuje.

triarius

sobota, stycznia 04, 2020

Dwoje linków i to tyle

Bez pisania żyje mi się coraz łatwiej i niedługo szczęśliwie zapomnę, że w ogóle nabrałem takich skłonności, ale na wszelki wypadek, gdyby ktoś jeszcze tu trafił - dwie perły z odzysku. Pierwsza to mój własny kawałek sprzed lat, choć w istocie istotna część jest tam kogoś innego - niejakiego Samuela T. Francisa, Styl nieco przyciężki (wina to Francisa to, czy raczej tłumacza?), ale treść bardzo interesująca, Oto:


Niepewni? Co mi tam! Dam nawet Moim Hipotetycznym P.T. Czytelnikom fajny fragmencik, tytułem aperitifu:
Menadżerska elita sprzymierzyła się także z innymi etnicznymi grupami, z których większość podziela jej interes w wyeliminowaniu europejskiej tożsamości i wspierających ją sił kulturowych. Jak żydowscy sojusznicy elity i sama elita, te etnicznie nie-europejskie grupy zabiegają o wymazanie europejskiej tożsamości etnicznej i jej ekspresji instytucjonalnych. Ale w odróżnieniu od elity, starają się one także promować własną etniczną świadomość i tożsamość. Zatem podczas kiedy otwarcie europejska tożsamość jest praktycznie zakazana i surowo karana przez elitę menadżerską, instytucje które otwarcie eksponują nie-europejskie i anty-europejskie tożsamości są tolerowane i stymulowane.
A druga sprawa, to... Cóż, Plato amicus, ale czasem trzeba... Coryllus, powiem brutalnie, W dość świeżym tekście, moim skromnym wyjątkowo wprost gęstym od treści, dziwnie sensownym w wielu miejscach, a w pozostałych naprawdę skłaniającym do zastanowienia i zapładniającym. Oto:

https://coryllus.pl/rodzaje-okupacji/

Szczególnie zaś polecam poniższy fragment (wytłuszczenie moje własne). Chodzi o państwo późnego caratu. Idealnie, jak dla mnie, ujęto tu samą ideę "wielokultorowości", a w każdym razie tej dzisiejszej, którą się nam stręczy.

Wielokulturowość w cesarstwie sprzyjała utrzymaniu państwa, składającego się z dziesiątek, jeśli nie setek konkurujących grup wyznaniowych, politycznych, ekonomicznych, załatwiających swoje interesy w ramach systemu i jednakowo nienawidzących cara, popów, kozaków i siebie nawzajem. Jeśli ktoś twierdzi, że wielokulturowość to pokojowe współistnienie, ten chyba oszalał. Bez czerkiesów szarżujących na demonstrujące tłumy, nie byłoby żadnej wielokulturowości.
Tyle! Mam nadzieję, że resztki naszych grafomańskich skłonności zaspokoilismy na parę miesięcy.

triarius

sobota, grudnia 07, 2019

Dwie nocne błyskotliwostki na chwilę przed zaśnięciem

Definicja: 

WOLNOŚĆ - to, na czym liberały nie zdążyły jeszcze posadzić swego tłustego dupska i/lub oblepić swoją cuchnącą śliną.

* * *

To Neandertalczyk, czy może raczej postępowa Noblistka?
Z urody to raczej jakiś przedpotopowy
lewak, niż nasz bliski kuzyn sprzed wieków,
ale akurat świetnie pasuje do naszego tematu.
Gdyby dawne mamuty rozumiały ludzką mowę, a choćby same jej początki, też by może też by stwierdziły, że neandertalskie okrzyki bojowe to dowód zidiocenia i "fantazja masturbacyjna". Co nie zmieniłoby jednak z pewnością wyników neandertalskich polowań na mamuty i losu tych wspaniałych zwierząt. 

Dzisiejsza (niskopienna) "prawica" zachowuje się dokładnie jak ta nasza hipotetyczna odmiana mamutów, a do tego posiada jeszcze rozliczne telewizje, gazety oraz internet, dzięki czemu naprawdę może sobie z wydziwianiem na lewacką głupotę i jej "masturbacyjne fantazje" poszaleć und pofolgować. No i niewiele wskazuje, by skutek tej wymiany uprzejmości tym razem być inny. 

Nie, no fakt - mamuty tak naprawdę wcale nie rozumiały przecież ludzkiej mowy, czy choćby tego pra-lewackiego pochrząkiwania, więc ich zagłada była jakaś taka cichsza i bardziej niewinna. Trudno mi wprawdzie zrozumieć tę dzisiejszą "prawicę (pospolita odmiana ogrodowa), ale domyślam się, że dla niej sposób zejścia z tego świata - tak inny od tego, które spotkało mamuty, stanowi co najmniej pociechę, jeśli nie wprost tytuł do chwały i powód do ekstatycznej radości. 

triarius

wtorek, grudnia 03, 2019

Bonmoty nowe dwa (i jeden stary)

Wdałem się ostatnio w dyskusję z panem Michałem Bąkowskim. Niezby, moim skromnym, wyszła owocna i warta uwiecznienia, ale sam tekst, pod którym się pojawiła, widzi mi się interesującym - oto linek:


W owej dyskusji napisał mi się dość zgrabny bonmocik, który niniejszym uwiecznię dla potomnosci:

Nie jestem dość liberalny, by uwierzyć w sens przekonywania przekonanego liberała.

Zgrabniutkie, prawda? Ładna symetria. No ale to nie wszystko, bo oto, kiedy już rozpocząłem masowanie moich bąmotowych guzów na czaszce, przyszedł mi do głowy kolejny mot... Jednak to wymaga drobnego wstępu... We wspomnianej dyskusji wspomniałem mimochodem kniazia Kropotkina i... Ale ab ovo... Wieki temu TtT wyraził był błyskotliwą myśl, że:

Liberalizm to lewactwo sklepikarzy. (I alibi aferzystów.)

Celne, zgoda? W samo bycze jądro, jeśli mnie spytać. No a teraz ten cudny bonmot uzyskał brata-bliźniaka... Pytanie: no a co to jest LIBERTARIANIZM, tak pilnie stręczony przez różnych mądrych Żydów głupim gojom? Tak radośnie praktykowany przez młodzież gimnazjalną, pędzącą życie raczej pod trzepakami III RP, niż w szkole? Z takim niewymuszonym wdziękiem lansowany przez zwolenników wolnościowego Putina i tej ostoi wszelkich swobód, jaką od wieków stanowi Rosja? Oto definicja:

Libertarianizm to anarchizm sklepikarzy.

Wężykiem! (Zwracam uwagę, że w odróżnieniu od poprzedniego, to ostatnie jest w zasadzie absurdem und oksymoronem - przy prawdziwej bowiem anarchii żadnego sklepikarstwa nie da się kultywować, przy chytrze wymóżdżonej "libertariarnej" też nie, wraz z masą zresztą innych zajęć przez samych libertarianów uznawanych za potrzebne. Ale co to przeszkadza natchnionym prorokom, szczególnie, jeśli i tak długie godziny spędzają na kiblu, więc mogą w tym czasie  dodatkowo z siebie wyemitować i coś innego, jakże dla Ludzkości, ach!, pożytecznego.)

triarius

P.S. Nie czytać tego! Piszę sobie od niechcenia, dla zabawy. Zabawa taka sobie, ale nie każdego stać na konia z rzędem, czy wizytę w dobrym burdelu.