Na razie mam jednak jeszcze dwie godziny właśnie tego na "Mezzo" (gdzie jednak jakość dżwięku jest lepsza i w ogóle przyjemniej, przykro mi!), a potem liberalna praca na chleb. (Dla Chińczyka zresztą.)
I powiem tylko, że fakty można sobie ew. znaleźć po Wikipediach, że dla mnie ten spektakl to w całości arcydzieło (bo wcale nie cenię nudnej umoralniającej "sztuki", religia to co innego, ale też chrześcijaństwo już nie istnieje), a w tej mikroskopijnej akrobatce z uszami po prostu się kocham.
A teraz... Barokowy Orgazm Na Słodko, czyli Ballet Royal de la Nuit (co by się dokładnie tłumaczyło, jako: "Królewski Balet Nocy", choć może raczej po prostu "Nocny") w wykonaniu Teatru w Caen i Ensemble Correspondence:
triarius
P.S. Po wielu miesiącach chcę znowu zmienić nasze motto. Jednak to dotychczasowe jest tak bezcenne, że oto tutaj je na wieki wieków uwiecznimy. Oto i: Czasem trzeba walić dechą w łeb. (były Prezydent RP Bronisław Komorowski, Poznań 17-11-2016
Bosze! Te lemingi wracające z roboty, mniej więcej od 18. minuty. Kulam się ze śmiechu.
OdpowiedzUsuń