czwartek, września 22, 2011

O libertarianach

Libertarianie to po prostu znani z przeszłości (i absolutnie LEWICOWI) ANARCHIŚCI - tyle, że tacy, którym wrodzony brak odwagi nie pozwala już rzucać bomb, a cała ich rzeczywista wiedza o mechanizmach działania kapitalizmu wystarczyła im akurat do tego, by zauważyć, że na lewicy nie ma już właściwie miejsca dla "nowych" ideologii, więc wyruszyli łowić naiwnych pod fałszywym szyldem prawicowości. 

W dodatku od dawna są oni wykorzystywani przez macherów REALNEGO LIBERALIZMU (który nam miłościwie panuje, bo cóż by innego?) i jego TAJNE SŁUŻBY. I na pewno łatwiej tym służbom z tymi nowymi, płochliwszymi (choć pyskatymi za to po stokroć) anarchistami idzie, niż dawnym służbom, carskim i innym, szło z dawnymi, autentycznymi anarchistami. Którzy jednak coś tam naprawdę robili, bo te bomby naprawdę czasem rzucali, a do dostojników strzelali. Ci zaś dzisiejsi tylko robią zamieszanie i wodę z mózgu ludziom podatnym na tego typu infekcje.


No bo też przy nieco bardziej szczegółowej analizie trzeba tu uwzględnić fakt, że na tyle mózgowo wyrafinowani, by w ogóle tego typu zawikłane sprawy, jak kropotkinowska utopia, opanować, są jedynie nieliczni przywódcy owej sekty, a jej typowy wyznawca to nadęty dureń, reagujący jedynie, niczym pies Pawłowa, na parę, wbitych mu do mózgu metodami behawioralnej tresury, słów kluczowych. (Reagujący głównie, i zgodnie z uświęconą tradycją, ślinieniem, ale ostatnio coraz częściej także pianą na pysku i ujadaniem.)*

----------------------------------

* Niestety istnieją ludzie na tyle zagubieni, że sami, z własnej woli, określają się mianem "libertarian", choć nie są ani idiotami, ani szujami. Zaliczyłbym do nich np. Wyrusa. Szanuję gościa, mimo wszystko, a w dodatku niedawno (a ja przed chwilą przeczytałem) napisał przepiękny i wzruszający tekst o kotach. (Które ja też uwielbiam, choć bydlaki z nich obiektywnie straszne.) Który tutaj: http://tekstowisko.blogspot.com/2011/09/tunia-to-know-her-is-to-love-her.html.

W sumie nie uważam przecież, że wszyscy musimy mieć te same poglądy, a Wyrus jednak nie tylko to i owo kojarzy, ale nawet w sensownym kierunku ewoluuje. Do tego stopnia, że ja bym go może już mianem "libertarianina" nie określił, ale skoro on sam to robi... Jedna rzecz, która mnie na temat Wyrusa wnerwia, to to, że musimy żyć w naprawdę podłych czasach, skoro ktoś taki jak on nie chodzi w szarym czy białym habicie kapturem, i nie spędza czasu na śpiewaniu chorałów, iluminowaniu manuskryptów, oraz wygłaszaniu kazań do ludu. (O modleniu się i studiowaniu Św. Tomasza nie wspominam, bo chyba on to robi.) No i modli się, choć może nie wyłącznie, do Wolnego Rynku. Co za czasy!

Więcej tego przypisu o Wyrusie mi wyszło, niż samej mądrości o libertarianiźmie, ale cóż - takie jest życie! W każdym razie mam nadzieję, że się Wyrus nie obrazi, bo naprawdę nie chciałem tu nic przeciw niemu powiedzieć. (A w dodatku ma dzięki temu wpisowi sporo linków do siebie.)

A w ogóle to do tego wpisu zapłodniła mnie ta oto przezabawna dyskusja Mustruma z jednym z owej nawiedzonej trzódki: http://raj.nowyekran.pl/post/27325,najczarniejszy-scenariusz-wyborczy-zwyciestwo-jarka-k#comment_227533. (Nie mówiąc już o samym, standardowo kretyńskim, jak to u nich, wpisie.)

Idźcie chłopcy dalej tą drogą! Idźcie - Palikot z Dukaczewskim czekają! Już nawet nie bardzo udajecie, do kogo wam najbliżej, poza Korwinem. Dla paru "mędrców" - kniaź Kropotkin (podlany jednak wulgarnością, żeby było "kapitalistycznie" i "skutecznie"), dla całej reszty chłopiąt spod trzepaka - Katzenbrenner. Mimo, że nie nosi muszki, ani nawet krawata - no patrz pan!

( A innym, zdrowym, szczerze polecam zapoznanie się z głosem tego tam Zbawcy Ludzkości Metodą Totalnego Kapitalizmu, co z nim Mustrum polemizuje.)

No dodam też obrazki - u góry więc mamy kniazia K., Ojca Anarchizmu, (porządny człowiek z kościami, ale nieco oderwany od życia i na pewno NIE PRAWICA). A tu poniżej prężą się dwa dorodne jednojajowe bliźnięta - dwie gwiazdy, dwa mesjasze, naszej (?) prawicy (?). Smacznego!



triarius
---------------------------------------------------
Czy odstawiłeś już leminga od piersi?

9 komentarzy:

  1. O najważniejszym zapomniałeś: te wszystkie Misesy, Nozicki, Rothbardy i inne Alissy Rozenbaum to żydzi, a libertarianizm to projekcja ich nie sięgających dalej niż kramik z starymi szmatami geszefciarskich fantazji o możliwości wciskania stadu gojów każdej tandety.

    OdpowiedzUsuń
  2. @ tj

    Wiesz, czasem takie sprawy musimy rozpisywać na głosy.

    Ja wszystkiego cały czas nie mogę gadać. Choćby dlatego, że to złe na interaktywność. Ale oczywiście, tamto też prawda.

    Swoją drogą dodałem aż TRZY gwiazdy naszej dzisiejszej rodzimej prawicy - a nawet HIPER-PRAWICY i JEDYNEJ-NASTOJASZCZIEJ-PRAWICY. I wystarczyły mi do tego tylko dwa zdjęcia.

    Jeden z nich był, jak sądzę, b. w sumie przyzwoitym człowiekiem. Szkoda że błądził i szkoda, że nie żyje, bo byśmy go naprostowali! ;-)

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  3. @ tj

    Libertarianizm to żydowski anarchizm dla gojów.

    Ma to sens?

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć Tygrys,

    (kupę lat)

    Spojrzałem na tę fotkę i dostałem głupawki.

    Otóż kiedy widzę słowo libertarainizm, to kojarzy mi się ono z wegetarianizmem (nawet nie z Liberią, no popatrz...) i tak się też podświadomie zastanawiam co oni jedzą na obiad.
    No i ta fotka z Palikotem libertarianem... walające się puste butelki po żołądkowej i Pan Mikke zaciągający się skunem...
    Ale głupawka mnie dopadła...

    Ps. Twoje nowe motto nawiązujące do bydlaka pięknie oddaje kontrast "szarżującego bawoła".

    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  5. Te brednie o pokoju między różnymi gatunkami zwierząt to także popłuczyny po kropotkinizmie. Kropotkin w końcu był biologiem i miał swoją ideę fix "dojebać Darwinowi i Adamowi Smithowi!", pokazując, że tak w przyrodzie, jak i w społeczeństwie (pszczelim, mrówczym, ludzkim etc.) zawsze od walki lepszy jest pokój/symbioza. Ale Kropotkin mimo wszystko patrzył na świat trzeźwiej od jego wyznawców: dostrzegał wilki rozszarpujące renifery czy tygrysy wpierdzielające Kozaków i Buriatów, udowadniał jedynie, że ich rola w ekosystemie jest mniej ważna od roli dajmy na to porostów (wzorowa współpraca glona i grzyba) albo inszej jarzębiny-krasawicy (współpraca z pszczółkami zapylającymi kwiatki i ptaszkami rozsiewającymi owoce).

    OdpowiedzUsuń
  6. @ Towarzysz Mąka

    Dzięki, dobra robota!

    Swoją drogą, skoro już jesteśmy przy służbach, Nicek właśnie napisał zgrabny tekścik: http://www.nicek.info/2011/09/23/sowa-rzadzi-sowa-radzi-sowa-nigdy-cie-nie-zdradzi/

    Pzdrawm

    OdpowiedzUsuń
  7. @ julek

    Witamy, witamy, chlebem i solą!

    Co do motta, to ono jest z Dávili, ale z pamięci i tam chyba w oryginale było jakieś "burżuazyjne społeczeństwo", które ja uprościłem do "liberalizmu".

    Sens w sumie ten sam, brzmi lepiej... Ale jednak to pewna interpretacja. Swoją drogą motto genialne, zgoda!

    A co do naszej kochanej super-prawicy, to akurat nastąpił wyraźny przełom: otóż dzisiaj Nicek - z tego co wiem, po raz pierwszy w historii - nazwał Korwina "agenturą".

    A jeszcze parę dni temu mówił mi, że nie sądzi, by to był wprost agent, na co ja mu, że tak czy tak jest od dawna przez służby wykorzystywany jak swój, od dawna też musi sobie z tego zdawać sprawę... Nawet jeśli z początku chodziło tylko o chore ambicje, pokrętną inteligencję i rozdęte ego.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten pan na dolnym zdjęciu, na pierwszym planie, kilka miesięcy po tragedii smoleńskiej napisał w Dzienniku Polskim, że w okresie międzywojennym ktoś, kto był podejrzany o cokolwiek niecnego, ale jeszcze nic mu nie udowodniono, był objęty anatemą towarzyską, zwalniany z pracy itd. A pisał to w związku z atakami mediów polskich (i ruskich)na polskich pilotów, którzy mieli spowodować tragedię.
    Taki z niego "polski" polityk.
    Marek z Krakowa

    OdpowiedzUsuń
  9. @ Anonimowy (Marek z Krakowa)

    Gość w ogóle jest mistrzem niekonsekwencji i sprzeczności. Wielu jego wyznawców jakoś tego całkiem nie zauważa, a ci nieco bystrzejsi zauważają, na tyle przynajmniej, że siłą odśrodkową wyrzuceni, wracają do korzeni (rym!)...

    Czyli do najczystszej wody (fajne określenie w tym kontekście zresztą!) lewizny. Nawet o "wolnym rynku" już niektórzy z nich zapominają swoje mantry powtarzać.

    Cóż, mam pewną intelektualną satysfakcję, bo od dawna mówię, że korwiniści, libertarianie i inne takie przypadki, to żadna prawica i nie ma co przesadnie nad ich zagubieniem płakać. A przynajmniej większość z nich.

    Z drugiej strony, jeśli młody człowiek z jajami, skłonny z natury do buntu i podważania autorytetów, słyszy cały czas, że takie Sarkozy i Merkel, globalizm i "wolny rynek" to "prawica", a nikt mu tego buntu i podważania nigdy nie pokierował i nie podsunął nic sensownego, to naprawdę trudno się dziwić, że gość zaczyna uważać się za skrajną lewicę i niestety wpada w jej sidła.

    Ci ludzie są, w jakiejś przynajmniej części, do odzyskania. I hope.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń