Pokazywanie postów oznaczonych etykietą piwo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą piwo. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, października 19, 2009

O piciu piwa i zaletach "Wenus w futrze"

Mam ci ja kumpla. Bystry jest, wykształcony. Młody jeszcze, choć w jego wieku napoleońscy oficerowie zostawali marszałkami, a niejaki Aleksander swego czasu nawet podbił połowę ówcześnie znanego świata. Mój kumpel w każdym razie we wszystkim, do czego się przydaje kora mózgowa... Jest super. Tyle że nie całkiem we wszystkim.

Co pewien czas mojemu kumplowi wracają jakieś takie dziwne sprawy. Pryszczate anarchizmy. Przedpubertalna rynkowość. Polityczne idee wprost spod podwórzowego trzepaka. Ja to sobie tak tłumaczę, że w wieku, kiedy normalne chłopię z wypiekami pochłania "Co chce wiedzieć każda dziewczyna", albo/i "Wenus w futrze", mój kumpel, jakimś tragicznym zrządzeniem losu... Lub może raczej był to diabelski figiel... Więc mój kumpel zamiast tej normalnej, zdrowej duchowej strawy dla chłopiąt, dostał w swe spocone łapki Misesa. I zamiast mu powiedzieć "von Mises!"... Naprawdę smutne! Wdrukowało mu się, używając terminologii Konrada Lorenza.

Mimo to z moim kumplem daje się bardzo fajnie rozmawiać - po prostu kiedy ma te swoje nawroty, trza przeczekać. Poza tym złoty chłopak - kora aktywna, dociekliwy, uczy się szybko... Ale do czego ja zmierzam, spyta ktoś. I spyta słusznie. Otóż całkiem niedawno mój kumpel poprosił mnie o radę. Mianowicie kiedy na jakimś towarzyskim wyjściu wypije pięć piw, to się fatalnie czuje. Brzusio go boli i tak dalej. Więc czy ja nie mam jakichś konkretnych informacji, że oni tam w tych knajpach nie myją kufli, skutkiem czego na nich się rozwijają kolonie strasznych bakterii?

Na to ja w duszy się uśmiechnął, choć z wierzchu prawie nic nie było widać. Jednak stary byk, który sobie wolniutko z pagórka do tych tam dorodnych cycatych krówek, czasem ma przewagę nad młodym cielakiem, co to mu się wydaje, że już wszystkie rozumy! No i wyjaśniłem mojemu kumplowi, że w piciu piwa istnieją pewne imponderabilia, których nie uczą w najlepszych nawet szkołach wyższych, a które człek bywały, światowy i doświadczony zna. W odróżnieniu od młodych chłopiąt, co to im się wydaje że wszystkie rozumy zjadły.

Piwo, widzisz - mówię mojemu kumplowi - ma w sobie gaz. Dwutlenek węgla konkretnie, ale to akurat nie ma większego znaczenia i możesz od razu zapomnieć. Jak sobie duszkiem wypijesz jedno piwo, to nie ma problemu, a ten gaz może ci nawet całą sprawę uprzyjemnić. Alkohol szybciej trafia do krwi, bąbelki rozkosznie buzują... Jednak wypić w szybkim tempie pięć piw, to już nieco inna sprawa.

Tym bardziej, że z pewnością żłopiesz je łapczywie (znam cię chłopie!), niewstrząśnięte, niezmieszane, niespienione... Zamiast - jak by to zrobił człek bywały - zrobić w nich niewielką burzę, celem pozbycia się sporej części gazu. Człek bywały by także pił w miarę wolno. Człek bywały by także nie tokował jak jakiś głuszec na temat wolnego rynku, przez co uniknąłby połykania hektolitrów powietrza. Które, dodane do CO2 z piwa, rozdyma kiszeczki, powodując ból i inne dolegliwości.

W dostatku, znając cię, pijesz popiskując i podskakując przy tym z podniecenia, przez co piwo w trzewiach się burzy, generując nowe bąbelki i zwiększając wielokrotnie objętość całej ciekło-gazowej mikstury. Są jeszcze inne aspekty tej sprawy, dotyczące, mówiąc brutalnie, "odpowietrzania", ale już na teraz wystarczy.

Chłopię, mój kumpel znaczy, wyglądało na szczerze zaimponowane. Mam niepłonną nadzieję, że mu ta otrzymana ode mnie od niechcenia informacja będzie służyć długie lata, chroniąc go przed przykrościami, a zwiększając radość wynikającą z konsumpcji alkoholu i życia towarzyskiego. Choć przyznam, że znając faceta, trudno mi sobie wyobrazić, by potrafił nie tokować jak głuszec na temat wolnego rynku, kiedy tylko poczuje bezbronnego słuchacza i ułamek promila we krwi. Ja w każdym razie zrobiłem co mogłem, a z tej rynkowej obsesji też staram się gościa lojalnie wyleczyć.

Po com ja to wszystko opowiadał? A po to, żeby sobie ew. młodzież zdała sprawę, że jeśli zwykłe picie marnego piwa w byle knajpie zawiera w sobie tyle imponderabiliów i tajemnic, nieznanych nawet najlepiej wykształconym chłopiętom, a oczywistych dla ludzi starszych i z pewnym doświadczeniem, to jak muszą się mieć sprawy w innych - bardziej złożonych - dziedzinach!

Jak ktoś, choćby najlepiej formalnie wykształcony, ale kto nigdy nie dowodził nawet zastępem zuchów... dwuosobową piekarnią... podwórzowym gangiem... małżeńskim trójkątem z piątką dzieci... Kto - przypomnijmy! - niemal dopiero w kwiecie wieku odkrywa proste bolesne prawdy na temat napojów gazowanych...

Jak ktoś taki może z tak niesamowitą pewnością raz po raz wyrażać skrajnie radykalne opinie na temat na przykład polityki??! Może jednak nieco pokory by się przydało, miłe chłopięta? A co do Misesa, to zastanówcie się może w wolnej chwili - czy on kiedyś powiedział wam cokolwiek, co by się wam mogło do czegokolwiek przydać w realnym życiu? Tyle co "Wenus w futrze"? Żarty!

* * * * *

Ten sam kumpel co pewien czas męczy mnie na temat Prawa i Sprawiedliwości. No bo przecież każdy polityk to mafia i skąd ja niby wiem, że PiS miałby być lepszy. Rynek ignorują, brzydale, socjaliści... I tak dalej, i tak dalej.

Ja mu na to, że rynek mi luźno (excusez le mot) zwisa, a PiS pasuje mi dlatego, że jest partią z gruntu patriotyczną i z gruntu wrogą postkomunistycznej III RP. Na to mój kumpel, że skąd ja to niby wiem, że PiS jest patriotyczny? Pytanie faktycznie nie jest głupie i zasługuje na odpowiedź. Odpowiedź zaś owa została skonstruowana na całkiem innej zasadzie, niż to się zazwyczaj robi. I jest taka...

Każda partia, przynajmniej każda w miarę licząca się partia w III RP, ma swoją ideę przewodnią, która ją - w całkiem realnym sensie, bo nie mówimy tutaj o propagandowych sloganach! - spaja. Postkomuna (we wszystkich odmianach) ma ideę polegającą na obronie przywilejów dawnych właścicieli PRL i ich potomstwa. Robią to oni na masę sposobów, z których jednym z najważniejszych jest stawanie się europejską socjaldemokracją - co zapewnia nie tylko ochronę, ale także masę dodatkowych korzyści i przywilejów.

Platforma "Obywatelska" ma, przynajmniej wśród swych elit, ideę polegającą na dorabianiu się kosztem państwa polskiego - które i tak ma zniknąć maksymalnie szybko. Plus właśnie stanie się "europejskimi politykami". Wśród głupszych i mniej zaradnych jej członków i sympatyków, chodzi o bycie "Europą", światłą i w ogóle do przodu, i w ogóle cool.

PSL (a właściwie przefarbowany prlowski ZSL) - wiadomo. Nawet gadać o tym szkoda.

I tak to działa - ludzie przynęcają się do partii dlatego właśnie, że spodziewają się tam znaleźć innych, dzielących ich światopogląd, oraz możliwość realizacji własnych ambicji. Choćby tak obrzydliwych, jak w przypadku wyżej wymienionych formacji.

Dochodzimy do PiS'u. Jest w Polsce pewna znacząca mniejszość patriotyczna, antykomunistyczna i antysystemowa (w sensie wrogości do bananowej III RP)? Oczywiście że jest! Czy wyznający takie idee ludzie są inni od tamtych - w tym sensie, że oni nie próbują szukać podobnie czujących i możliwości realizacji własnych celów? I nie próbują jakoś się zorganizować w celu uzyskania większej możliwości oddziaływania na rzeczywistość? Wydaje mi się, że nie ma powodu tak sądzić.

No więc szukają, a nawet poniekąd znajdują. Gdzie mamy tego skutek? Jeśli nie jest nim PiS, to już naprawdę nie wiem! Nie fetyszyzuję PiS'u, nie idealizuję go... Wiem że się składa z ludzi, ułomnych jak my sami. Jednak TO akurat jest partia związana przede wszystkim ideą patriotyzmu i krytycznym stosunkiem wobec chorej, postkomunistycznej III RP.

Jeśli nie, no to proszę mi rzec, KTO jest tego typu partią, lub choćby jej zaczynem? Oraz CO w takim razie łączy ludzi PiS'u? Ludzi, którzy by w większości przypadków bez trudu mogli się urządzić prywatnie wiele wygodniej, mieć o wiele lepszą prasę i opinię wśród ludu... A nawet - z pewnych punktów widzenia - więcej móc zrobić politycznie.

Czasem naprawdę warto spojrzeć na sprawę z drugiego końca. Jak tutaj - zamiast wierzyć lub nie wierzyć deklaracjom, a nawet - bardzo z konieczności ułomnym i niejednoznacznym skutkom realnych działań - odwrócić optykę i spojrzeć na nisze, jakie teoretycznie powinny zajmować poszczególne partie... I na to, kto każdą z takich nisz wypełnia, lub wypełnić się stara.

Może się mylę, może gdzieś tu błądzę. Jednak trzeba by mnie o tym nieco poprzekonywać. Na razie wydaje mi się, że stary i nieczytający Misesa byk więcej wie o życiu i polityce od masy młodych, Misesa pilnie czytających, nieopierzonych rynkowych cielaczków.

O piciu piwa też zresztą.

triarius
---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.

czwartek, marca 20, 2008

Prezydent obraził internautów? Że się zaśmieję

Internet to wielka sprawa. Interent to tak wielka sprawa, że mogę sobie na przykład bez trudu zobaczyć co ktoś, komu wyszukiwarka zaserwowała mojego bloga jako odpowiedź na jego zapytanie, wrzucił był w ową wyszukiwarkę. Jakie słowo kluczowe, jakie hasło, czy równoważnik zdania znaczy.

Internet to wielka sprawa, a tutaj znienacka Prezydent obraża jego dzielnych jeźdźców, zarzucając im, że surfując piją piwo i oglądają pornografię. To zaś nie jest, wedle Prezydenta, stan w którym należałoby głosować nad ważnymi dla państwa sprawami. Czyli że głosowanie przez internet, do czego tak zajadle dąży Platforma i postkomuna, to nie jest taki znowu wielki pomysł.

Internet to wielka sprawa, bo nie tylko mogę sobie różne rzeczy na temat odwiedzających mojego bloga zobaczyć, ale i je wszem i wobec pokazać. Co też lubię od czasu do czasu robić. A więc rzućmy sobie okiem na to, co też ludziska pragną w sieci znaleźć, kiedy to gugiel, przez pomyłkę, wrzuca ich na tego bloga. Oto wybór co smakowitszych poszukiwań, tylko z tego miesiąca, uwieńczonych wizytą na tym blogu:

Wprawdzie leaderem - najpopularniejszym słowem kluczowym, które dostarcza ludzi do mego bloga - jest 'triarius' (i chwała internetowi za to, z guglem na czele), ale na drugim miejscu, z niemal połową wyniku leadera, jest hasełko 'czternastolatki nago'. Przyznam, że nie mam w tej chwili zielonego pojęcia kiedy o czymś takim w ogóle pisałem, a już na pewno tego jakoś z soczystymi szczegółami nie opisywałem, żeby się można było ślinić, nawet jeśli kogoś to kręci. O reklamowaniu takich spraw już nawet oczywiście nie wspominając.

Na ósmym miejscu jest hasło 'gry zoologiczne'. Na dwoje babka wróżyła, bo nie mam pojęcia o co tu może chodzić. Może o xxx, ale niekoniecznie, więc tutaj trza uznać, że mamy neutralność światopoglądową i w ogóle nie wiadomo co.

Ileś pozycji dalej, już nie liczę dokładnie tych pozycji, mamy kilka różnie sformułowanych pytań o 'Pizzerię Husajn' (w mianowniku). Nic zdrożnego, ale jakby mało związane z tym co tu można znaleźć. Minus dla gugla.

Potem mamy 'pacyfistyczne myśli'. Nie mój kubek herbaty, ale może to jakiś wróg pacyfizmu chciał się czegoś konkretnego dowiedzieć, więc się nie wypowiadam. Dalej mamy sporo zapytań o "Odę do Radości" - na flet, w całości, słowa, w wersji piosenkowej (ktoś zdecydowanie zamierza wygrać Konkurs Eurowizji i znalazł na to chytrą metodę), oraz 'muskularna dziewczyna' (co kto lubi, choć jeśli nieprzesadnie muskularna, to czemu nie). A, jeszcze 'tarka na brzuchu' jest bardzo wysoko, dopiero to zauważyłem. Ale ładnie się komponuje z tą muskularną dziewczyną, choć jest od niej znacznie wyżej, no a poza tym, o ile na muskularną mogę się zgodzić, to na babę z tarką na brzuchu zdecydowanie nie!

Potem mamy 'zrobić masakrę w Gdańsku', co też na dwoje babka wróżyła, bo zależy z jakich pozycji i w jakim sensie masakrę. Jeśli ma chodzić o jakieś gwiazdy rapu, heavy-metalu czy innego techno, to na drzewo! Dalej mamy 'włosy na klacie rzepak'. Włosy rozumiem, pisałem o nich parę razy, ale dlaczego rzepak??

Kawałek dalej mamy powrót czternastolatek, tym razem w postaci 'pochwa czternastolatki'. Nie żebym miał coś przeciw broni białej i czymś odpowiednim do jej przechowywania, żeby nam nie zardzewiała i żeby się nią nie pokaleczyć... Szczególnie gdy to coś miałoby być kunsztownie zdobione i zgrabnie przytroczone do pasa. Ale dlaczego akurat czternastolatki? Dla mnie to jakoś do broni białej marnie pasuje.

Poza tym o wiele zbyt młode na jakieś tańce z szablami. (Już prędzej "Lot trzmiela".) Całkiem niezależnie od politycznej poprawności - po prostu zbyt mało jeszcze w takim stworzeniu z kobiety, z prasamicy... Ach! Czyli z tego, co mnie naprawdę kręci. Jednak dzięki niezgłębionej mądrości gugla zostałem się za jakiegoś dostawcę tekstów dla jurnych pedofilów. Co za rozczarowanie muszą te ludzie odczuwać, kiedy zobaczą, co tutaj naprawdę się pisze!

Dalej mamy hasło 'łysina plackowata', które mnie po prostu brzydzi - nawet bardziej od tych czternastolatek. Bo choć to głupi wiek, to mogą w końcu być one przedwcześnie rozwinięte, nabrzmiałe od witamin i hormonów, a przez to bujne że ach! A wtedy to już aż tak źle nie jest. Choć oczywiście nielegalne, nie że coś. W każdym razie mniej obrzydliwe od łysiny plackowatej u muskularnej dziewczyny z włosami na klacie i tarką zamiast brzucha. I wyśpiewującej "Odę do Radości" na dodatek. Brrr!

Warto może na marginesie dodać, że a taka euroznakomistość jak pan Cohn-Bendit mógłby nam na temat uroku takich, i jeszcze młodszych, partnerów do radosnego barabara sporo opowiedzieć. I z pewnością byłoby to wzruszająco liryczne opowiadanie. Zresztą on się z tymi swoimi działaniami wcale nie kryje, ciekawe co by było w przypadku kogoś mniej dla Światowej Rewolucji zasłużonego i nie należącego do Rasy Panów.

O, taraz zauważam, że mamy też krzyżówkę czternastolatek - a właściwie ich męskich rówieśników - z włosami na klatce (dobrze, że nie z łysina plackowatą!). Zgrabnie te dwie sprawy połączono w haśle 'włosy na klatce u czternastolatków'. W więc jednak pan Cohn-Bendit mnie odwiedza, hurra!

Pokrewnymi poniekąd hasłami, które także muszą się podobać panu Cohn-Benditowi i wielu innym podobnym mu ludziom, są 'jak nabrać sporo masy męskiej' i 'porno zoologiczne'. Do czego należałoby jeszcze dodać 'wąchanie benzyny', które też, jak się okazuje, ludzie wrzucają w wyszukiwarkę. Co ich, nieszczęsnych, doprowadza do tego bloga. Powinni podać gugla do sądu i dostać wielomilionowe odszkodowanie za szok spowodowany nagłym rozczarowaniem. Daję im tę radę za darmo, ale każdy coś powinien w końcu mieć z odwiedzin tutaj, nie? Z drugiej strony, jeśli ktoś myśli, że "masy męskiej" nabierze akurat od wąchania benzyny, to co ja mu mogę pomóc?

Także problemy ekonomiczne gnają ludzi na tego bloga, mamy bowiem wśród słów kluczowych zarówno 'groszaki', jak i 'jak rozliczyć bony na dzień kobiet'. Swoją drogą nie wiedziałem, że dają teraz jakieś bony. Kiedyś dawali goździka, a w bogatszych zakładach to i po dwie pary majtek. Oczywiście za pokwitowaniem. I komu to szkodziło?

Zbliżamy się powoli do końca tej listy, bo jeszcze tylko jedne czternastolatki - konkretnie 'filmy nagich czternastolatek'. Które jednak, szczęśliwie, zaraz na siebie coś narzucają, mamy bowiem i 'podomki pikowane'. Nawet tuż za. Potem pytanie całkiem w istocie interesujące, na którego temat sam się parę razy w życiu zastanawiałem... Tylko jakim cudem ktoś spodziewał się znaleźć odpowiedź akurat tutaj?!

Jakie to pytanie? Ano takie: 'jakie podpaski nosiły nasze babcie'. (Rumienię się cały, a właściwie to od kolan w górę. Bardzo uroczo. Szkoda, że Panie tego nie widzicie!) Zakładam, że te 'babcie' to nie takie dosłownie babcie, bo ten rodzaj kazirodztwa wydaje mi się wyjątkowo wprost mało atracyjny, a zatem chodzi tu raczej o młode i czarujące (ach!) dziewczyny, które młode i czarujące były wtedy, gdy nasze babcie były również młodymi i czarującymi dziewczynami. (Ale nie czternastolatkami, wtedy tak wcześnie się nie dojrzewało. I dobrze!) Co akurat dla nas było bez znaczenia, choć jednak nie, bo dzięki temu my mamy dzisiaj naszą wyjątkową urodę. No i... Ale dość tej ginekologii! Milczcie skłonne do lirycznych uniesień usta! Uśnij kwilące i tętniące krwią serdeczną serce moje... To nie to miejsce!

W każdym razie, gdyby ktoś znał odpowiedź na to pytanie, proszę o informację! To naprawdę nie jest sprawa bez znaczenia, tym bardziej dla kogoś jak ja zainteresowanego historią i obyczajami. Że o kobietach już nie wspomnę.

Mamy jeszcze parę fajnych rzeczy, np.: 'publiczne kokietowanie mężczyzn', 'filmy do ściągnięcia z kastrowania'. Drżę z przerażenia na samą myśl, że to jakoś może się łączyć! Za to na samiutkim końcu mamy kogoś zarówno pracowitego, jak i sensownego, bo wklepał hasło brzmiące dosłownie tak: 'Lewicowość jest czym w rodzaju fantazji masturbacyjnej dla której świat faktów nie ma większego znaczenia'. Takie coś wklepał, w całości! Choć może wkleił, fakt. W każdym razie ten człowiek nie odszedł z pustymi rękoma, bo odpowiedzi na takie kwestie to właśnie to, co ludziom w pocie czoła, z zapałem dostarczam. I tym hiper-optymistycznym akcentem kończę analizję konkretnych słów kluczowych za ten miesiąc.

Teraz jeszcze parę podsumowujących uwag...

Po pierwsze, ja wcale nie pyskuję na wszystkich internautów, a już zupełnie nie na tych, którzy odwiedzili moj blog i coś tu dla siebie znaleźli! Oczywiście większość ludzi wklepała b. sensowne słowa kluczowe, albo po prostu szukało wprost mego bloga. A w ogóle dobrze ponad połowa wszystkich odwiedzających trafiła tu nie z wyszukiwarek, ale z linków na innych stronkach czy blogach, albo też sami wpisują adres w wyszukiwarkę.

Po drugie, świetnie zdaję sobie sprawę z tego, że pisząc tu takie tekściki jak ten, utrwalam te wszystkie, często przedziwne, choć nierzadko cholernie zabawne, skojarzenia różnych gugli z moim blogiem. Ale to nie ja w końcu zacząłem, a jakoś się w tych smętnych czasach trzeba rozerwać, prawda? Więc co mam robić? Nie poinformować swych czytalników, że gugle kojarzą mnie z włochatymi na klatce nagimi czternastolatkami w pikowanych podomkach? Lepiej już się tym gwałtem cieszyć, zgodnie z pradawną chińską senstencją, niż drżąc pośladkami czekać, aż gugiel zapomni.

Zanim zapomni, skojarzy mnie z całą masą innych równie obłędnych, albo i obłędniejszych (jeśli to w ogóle możliwe) słów kluczowych, tak to bowiem działa. Internet jest super, ale nie aż tak, jak się nam wmawia. A Triarius the Tiger dawno już stwierdził, że "gdyby blogowanie miało wiele wspólnego z wolnością słowa, to w dzisiejszej Europie byłoby już zakazane".

No i po trzecie, to zaś jest już sprawa całkiem innej wagi i powagi od tej - żartobliwej w końcu, choć opartej na absolutnie prawdziwych danych, analizie odwiedzin na tym blogu - problemem głosowań poprzez sieć jest nawet nie tak bardzo piwo i pornografia przyswajane przez ew. wyborców podczas spełniania tego donioslego aktu, choć to też... Prawdziwym problemem jest absolutna niepewność co do autentycznej tajności głosowania. Mówiąc bardzo łagodnie, bo chodzi tu raczej po prostu o to, że tego się po prostu nie da zrobić tak, by było tajne. A newet gdyby dało się to jakoś rozwiązać, bardzo wątpię, by się postarano to zrobić. Nie mówiąc już o przekonaniu o tym zwykłych ludzi.

No a dlaczego Prezydent o tym akurat aspekcie,
bez porównania moim zdaniem ważniejszym od wszystkich innych, nawet nie wspomniał w swych zastrzeżeniach? Przyznam, że odczytuję to jako bardzo niepokojący sygnał, choć nic specjalnie nowego, bo takich sygnałów odbieram wiele niemal codziennie.

O tych rzeczach po prostu "nie wypada" mówić. Nie życzą sobie tego aktualnie nam panujący, a złamanie tego tabu i wywleczenie na światło dzienne sprawy z każdym dniem większej kontroli rządzących nad "obywatelami", kontroli dokonywanej w dużym stopniu właśnie za pomocą środków elektronicznych (wszechobecne dzisiaj kamery) i telekomunikacyjnych (nawet nie warto tego wszystkiego tu wymieniać, zresztą każdy chyba już wie, choć mało o tym myśli) oznacza z pewnością zadarcie z tą "elitą" i narażenie się na wściekły atak z jej strony.

I to niepokoi mnie jeszcze o wiele bardziej, niż głupota i wulgarność przeciętnego rodzimego internauty, który poczuł się tak strasznie obrażony prezydencką krytyką.


triarius
---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.