Sytuacja jest chyba znacznie poważniejsza, niż się większości "naszych" wydaje. Choćby już ten brak "naszych" telewizji w połowie kraju świadczy, że to nie tylko dobrze przygotowana akcja, ale że bierze w niej także udział sporo poważnych sił.
* * *
Za publiczne używanie słowa "Antifa" w stosunku do tego lewackiego czegoś dawałbym kopa w dupę z polityki czy mediów (a mówię tu o "naszych") i wysyłał do łopaty. Jeśli ktoś tego jeszcze nie pojmuje, nie nadaje się do pracy, jakby nie było umysłowej, a co dopiero do robienia czy komentowania polityki. Które to zajęcia mają spory wpływ na rzeczywistość, przynajmniej w momentach takich jak w tej chwili.
To jest to samo co z "koktailem Mołotowa" czy, sprawą nieco wprawdzie mniejszą, ale też nieco samobójczą, czyli mówieniem o jaruzelskiej matrioszce "generał". Albo o lemingu-półanalfabecie, czy po prostu ubeckiej mendzie, "wykształciuch". (Teraz już wiemy kim jest Dorn, tak? No to ja na to wpadłem wcześniej.) Ogólnie ci "nasi" politycy i komentatorzy - z pewnymi wyjątkami - to żenada z tym ich nawoływaniem do porozumienia i kompromisu, ale też nie tylko z tym.
* * *
Nie ja na to pierwszy wpadłem, ale (parafrazując oczywiście i odwracając Clausewitza): Polityka to wojna toczona innymi środkami. (Oczywiście może też istnieć arystotelesowskie "dbanie o dobro wspólne" i dobrze, jeśli istnieje., ale to nie jest "polityka" w ścisłym sensie.)
* * *
LEMINNG SZANUJE WYŁĄCZNIE SIŁĘ I NAJBARDZIEJ ZE WSZYSTKIEGO GARDZI SŁABOŚCIĄ! (Bardziej precyzyjnie: tym, co bierze za słabość. I to szanuje, co UWAŻA za siłę - tutaj także. Na przykład możliwości okradania proli czy złote Rolexy.) Wszelkie podchodzenie do niego z sercem na dłoni i próby wzięcia go na litość, albo na wyrzuty sumienia, leming interpretuje właśnie jako słabość i... Powrót to początku tego akapitu. Zrozumcie to wreszcie wszyscy naiwniacy próbujący np. nawracać lemingi z kręgu swych krewnych i znajomych! (Bo "nasi" politycy i "publicyści" ewidentnie są z natury zbyt głupi, by takie rzeczy zrozumieć, i nie ma co do tego większej nadziei.)
Jeśli ktoś nie wierzy, to niech się zastanowi, gdzie - w jakich to politycznych systemach - (były) leming robi się uroczym stworkiem i patriotą, kióry chodzi w nogę, wznosząc państwowotwórcze okrzyki? Chodził ktoś do szkoły? Nawet prlowskiej albo w czeciejerpe? No to właśnie! (Nie żebym te systemy ze sobą kompletnie zrównywał, oczywiście.)
No bo przecież tam leming nagle kompletnie nie znika - to chyba oczywiste, prawda? Ino się ślicznie przepoczwarza w kochającego swój kraj (i co tam jeszcze dostanie do kochania) obywatela. Pod wpływem czego, że spytam? Wiecie już? No zgoda, było ich wtedy na pewno mniej niż dzisiaj - ludzie pracowali fizycznie, nie chodzili do przedszkoli, nie było telewizji... Ale były. A w każdym razie lemingi POTENCJALNE, czyli tacy, co by lemingami byli, gdyby "dano im szansę". ("Protolemingi", żeby to tak określić. I tu właśnie te przedszkola, telewizja, korporacje, Starbucksy...)
Oczywiście nie twierdzę, że leming jest główną siłą sprawczą w tym, co teraz w Polsce mamy - byłbym idiotą, gdybym tak sądził - ale leming bierze w tym aktywny i hałaśliwy udział, i o duszę leminga toczy się też spora część walki. Jest masa lemingów, które na razie żadnego udziału w zadymach nie biorą, bo leming to jednak nie hunwejbin, nie są na razie zresztę porządnie uruchomione i zagospodarowane, ale lemingi gadają z innymi, tweetują, mają kontakty z zagraniczniakami, tworzą więc światową opinię są w różnych instytucjach i mogą w razie czego piasek w tryby...
I one, niestety, zdają się tą obecną sytuacją, w tym bierną i czysto defensywną postawą "naszych", być powoli spychane na coraz radykalniejsze pozycje. W kierunku coraz śmielszych działań.
Nie twierdzę, że na pewno możemy ich jakoś postraszyć lub natrzeć im uszy, bo pewnie właśnie (niestety) nie, nie chcę się sprzed bezpiecznego ekranu na takie tematy autorytatywnie wypowiadać, ale też warto sobie zdać sprawę z tego, że takie zjawisko tu występuje i nam nie pomaga.
(A tak przy okazji, to niektórzy dojrzą, że znowu mamy tu naszego nieocenionego Ardreya i to, co Pan T. określa mianem "instynktu linczu". I o czym pisał np. zaraz po utracie przez PiS władzy w 2007.)
* * *
Wiem, że to straszne, co teraz mówię i wielu porządnym z kościami ludziom rozkrwawię serduszko, ale fakt, że ktoś ładnie przeprowadzał staruszki przez jezdnię, nie oznacza, że poradzi sobie w klatce UFC. Niestety, choć od przeprowadzania staruszek mamy specjalistów nienajgorszych, jak się z radością przez ostatni rok dowiedzieliśmy, ale z tym UFC to na razie nic pewnego.
Gadki-szmatki, że oto "Beatka nas uratuje", albo że "Duda sobie poradzi", wydają mi się dość smętną metodą walki z tą zdeterminowaną i zasilaną na różne sposoby przez naszych odwiecznych wrogów swołoczą. Oby sobie poradzili i nie wykluczam, że tak, ale gwarancji na razie nie widzę. Sorry, że zakłócam słodki sen! Wiem, że duże demonstracje po naszej stronie wiążą się teraz ze sporym zagrożeniem różnymi prowokacjami, ale jednak ta demonstracja Gazety Polskiej wydała mi się nad wyraz marną odpowiedzią na to, co się nam próbuje zrobić. (Znowu przepraszam!)
Miałem dziś nieco nadziei na jakieś ćwierć miliona spontanicznie tam gdzieś zebranych - a wiem przecie, że to Warszawa i co to za miasto - a tu takie cherlawe coś i te przeróżne mało konkretne, mało głębokie analizy dla ubogich duchem, dla jakiegoś prawicowego leminga, w wykonaniu tych tam przywódców... Ech!
triarius
Bratem mi każda ludzka istota, o ile nie przyłożyła ręki do Postępu i Szczęścia Ludzkości. (Triarius the Tiger)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zamach stanu. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zamach stanu. Pokaż wszystkie posty
niedziela, grudnia 18, 2016
Bieżące aktualności - 001
słowa kluczowe:
agentura,
aktualności,
biężączka,
instynkt linczu,
KOD,
leming,
lewizna,
Platforma,
Robert Ardrey,
targowica,
zamach stanu
sobota, lipca 16, 2016
Islamistyczna Turcja?
Dzisiaj szarpnę się na super-biężączkę, a do tego zaryzykuję przepowiednię opartą na mojej kassandrycznej intuicji. Nie twierdzę, że się na pewno sprawdzi - chodzi mi tylko o to, że istnieje taka możliwość, a będzie to wtedy naprawdę historyczne wydarzenie i dalszy ciąg Zmierzchu Zachodu (nie książki, tylko zjawiska), więc warto na tę kartę postawić. (Duża "wartość oczekiwana", mówiąc językiem rachunku prawdopodobieństwa.)
Otóż piszę to niedługo po drugiej w nocy dnia 16 lipca 2016. (Roku pańskiego, na razie jeszcze da się w tenkraju żyć nie pamiętając, jaki to konkretnie mamy rok Hidżry, co mnie naprawdę cieszy.) Od kilku godzin trwa w Turcji zamach wojskowy, i to niebylejaki - samoloty wojskowe w Ankarze i Istambule podobno latając dosłownie parę stóp nad ziemią (!), czołgi na ulicach, gęste strzały karabinowe też, przed chwilą ponoć bomba wybuchła koło parlamentu.
Od roku 1960 armia dokonywała w Turcji zamachów cztery razy - za każdym razem, jak mi mówią na tych zachodnich kanałach, bezkrwawo i w sumie w obronie świeckiego państwa (a tu, przypomnę, nie chodzi o jakiś np. katolicyzm, tylko o islam) i demokracji. Nigdy przy tym podobno nie strzelając do ludu.
Teraz ludzie wyraźnie są na ulicach, więc musi to być z ich strony obrona dotychczasowego reżimu, bo armia ogłosiła stan wyjątkowy i godzinę policyjną, a zresztą już by tam był spokój, gdyby nie było oporu. Obecna władza rządzi od 10 lat, przez większość tego czasu była b. od ludu popularna - około 50 procent głosów w wyborach itd. - do tego jest dość zamordystyczna (przynajmniej jak na "europejskie" standardy, a Turcja to przecież kraj "europejski", przynajmniej częściowo, i dość jednak cywilizowany) i coraz mocniej dryfuje w stronę islamizmu.
No i teraz tak sobie myślę... Jeśli teraz armia nie zdoła opanować sytuacji bez strzelania do ludu, to nie wiadomo, czy się w ogóle na takie coś zdobędzie (dotychczasowe strzały mogły jednak być w powietrze)... Co raczej z góry przekreśla jej szansę na zwycięstwo. Zresztą nawet ze strzelaniem na dwoje przysłowiowa babka wróżyła.
No a jeśli ta broniąca demokratycznych wartości armia - jakiś komik mógłby to porównać z "naszym" KODem, bo obrona demokratycznych wartości przeciw demokratycznie wybranej władzy, która jednak traci ponoć powoli poparcie ludu i coraz mniej demokratycznym wartościom hołduje, mówiąc oględnie, i w ogóle to porównanie byłoby naprawdę błazeńskie, choć samo się narzuca - definitywnie przegra z obecną władzą, a do tego z ludem - popierającym tę mocno już islamizującą władzę - no to świeckie państwo i demokratyczne wartości w Turcji przestaną się liczyć, a w siłę urośnie co?
Islamizm przecie, proste! A że ten region jest już dość skomplikowany i nabrzmiały zagrożeniami, więc ten islamizm to nie będzie takie sobie samo gadanie, tylko coś o wiele bardziej radykalnego i interesującego. Turcja to, jak każdy wie, druga najsilniejsza armia NATO, b. ważny sojusznik Stanów, w Niemczech jest ponoć 3 miliony Turków (w Polsce też zresztą już trochę jest, zresztą lubię kebaby)... Będzie więc wesoło że hej!
Taka jest moja intuicja, na którą stawiam, zdając sobie sprawę, że to hazard, bo armia może wygrać, a wtedy wizja islamizmu w Turcji raczej się odsunie, choć też nie wykluczałbym szybkich i radykalnych zmian, bo w kotle będzie się tam wtedy gotować aż miło. Zresztą jeśli armia tam wygra, to i tak np. Amerykanie będą mieli cholerny problem z tym, kogo uznać i w ogóle, a jest to dla nich (i niestety nie tylko dla nich) sprawa o ogromnym znaczeniu.
Tak więc obserwujemy, obstawiamy, trzymamy kciuki, modlimy się i czekamy... Znając jednak kassandryczne talenta Pana T., jeśli ktoś wam zaproponuje zakład na ten temat, to chyba jednak powinniście postawić na to, co w tytule.
triarius
Otóż piszę to niedługo po drugiej w nocy dnia 16 lipca 2016. (Roku pańskiego, na razie jeszcze da się w tenkraju żyć nie pamiętając, jaki to konkretnie mamy rok Hidżry, co mnie naprawdę cieszy.) Od kilku godzin trwa w Turcji zamach wojskowy, i to niebylejaki - samoloty wojskowe w Ankarze i Istambule podobno latając dosłownie parę stóp nad ziemią (!), czołgi na ulicach, gęste strzały karabinowe też, przed chwilą ponoć bomba wybuchła koło parlamentu.
Od roku 1960 armia dokonywała w Turcji zamachów cztery razy - za każdym razem, jak mi mówią na tych zachodnich kanałach, bezkrwawo i w sumie w obronie świeckiego państwa (a tu, przypomnę, nie chodzi o jakiś np. katolicyzm, tylko o islam) i demokracji. Nigdy przy tym podobno nie strzelając do ludu.
Teraz ludzie wyraźnie są na ulicach, więc musi to być z ich strony obrona dotychczasowego reżimu, bo armia ogłosiła stan wyjątkowy i godzinę policyjną, a zresztą już by tam był spokój, gdyby nie było oporu. Obecna władza rządzi od 10 lat, przez większość tego czasu była b. od ludu popularna - około 50 procent głosów w wyborach itd. - do tego jest dość zamordystyczna (przynajmniej jak na "europejskie" standardy, a Turcja to przecież kraj "europejski", przynajmniej częściowo, i dość jednak cywilizowany) i coraz mocniej dryfuje w stronę islamizmu.
No i teraz tak sobie myślę... Jeśli teraz armia nie zdoła opanować sytuacji bez strzelania do ludu, to nie wiadomo, czy się w ogóle na takie coś zdobędzie (dotychczasowe strzały mogły jednak być w powietrze)... Co raczej z góry przekreśla jej szansę na zwycięstwo. Zresztą nawet ze strzelaniem na dwoje przysłowiowa babka wróżyła.
No a jeśli ta broniąca demokratycznych wartości armia - jakiś komik mógłby to porównać z "naszym" KODem, bo obrona demokratycznych wartości przeciw demokratycznie wybranej władzy, która jednak traci ponoć powoli poparcie ludu i coraz mniej demokratycznym wartościom hołduje, mówiąc oględnie, i w ogóle to porównanie byłoby naprawdę błazeńskie, choć samo się narzuca - definitywnie przegra z obecną władzą, a do tego z ludem - popierającym tę mocno już islamizującą władzę - no to świeckie państwo i demokratyczne wartości w Turcji przestaną się liczyć, a w siłę urośnie co?
Islamizm przecie, proste! A że ten region jest już dość skomplikowany i nabrzmiały zagrożeniami, więc ten islamizm to nie będzie takie sobie samo gadanie, tylko coś o wiele bardziej radykalnego i interesującego. Turcja to, jak każdy wie, druga najsilniejsza armia NATO, b. ważny sojusznik Stanów, w Niemczech jest ponoć 3 miliony Turków (w Polsce też zresztą już trochę jest, zresztą lubię kebaby)... Będzie więc wesoło że hej!
Taka jest moja intuicja, na którą stawiam, zdając sobie sprawę, że to hazard, bo armia może wygrać, a wtedy wizja islamizmu w Turcji raczej się odsunie, choć też nie wykluczałbym szybkich i radykalnych zmian, bo w kotle będzie się tam wtedy gotować aż miło. Zresztą jeśli armia tam wygra, to i tak np. Amerykanie będą mieli cholerny problem z tym, kogo uznać i w ogóle, a jest to dla nich (i niestety nie tylko dla nich) sprawa o ogromnym znaczeniu.
Tak więc obserwujemy, obstawiamy, trzymamy kciuki, modlimy się i czekamy... Znając jednak kassandryczne talenta Pana T., jeśli ktoś wam zaproponuje zakład na ten temat, to chyba jednak powinniście postawić na to, co w tytule.
triarius
słowa kluczowe:
biężączka,
coup,
demokracja,
islamizm,
Kassandra,
KOD,
NATO,
nenkraj,
przepowiednie,
Turcja,
zamach stanu,
zamach wojskowy
poniedziałek, czerwca 16, 2014
Ludzie, opanujcie się! Jaki znowu "zamach stanu"?!
Czytam w całej sieci, że dokonał się właśnie "zamach stanu". No i
nie mogę uwierzyć w naiwność tych, rzekomo bystrych, komentatorów. I ich
spóźniony, o dobrych kilka co najmniej lat, refleks.
Żeby mógł być "zamach stanu" - musi przecież być jakiś "stan" - prawda? To tutaj to nie jest żaden "zamach stanu". To co najwyżej...
Żeby mógł być "zamach stanu" - musi przecież być jakiś "stan" - prawda? To tutaj to nie jest żaden "zamach stanu". To co najwyżej...
ZAMACH BANTUSTANU
I tego się trzymajmy!
triarius
P.S. Wyjaśnienie dla absolwentów szkół w III RP i podobnych przypadków. Coup d'état, co niezbyt zgrabnie przetłumaczono na "zamach stanu", to dosłownie "zamach na państwo". Jeszcze dosłowniej "uderzenie w państwo". l'Etat to państwo, po francusku. No i tego państwa tutaj od lat już nie ma. Nie potrzeba żadnego tuskowego ministra, żeby o tym wiedzieć. Sprawdźcie sobie choćby na moim blogasku, że to pisalem od dawna. I o bantustanie też.
Subskrybuj:
Posty (Atom)