Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wróble i Lisy Pomniejszego Płazu. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wróble i Lisy Pomniejszego Płazu. Pokaż wszystkie posty

sobota, sierpnia 22, 2009

Micha się kurczy... czyli Bye, Bye Wolność Słowa!

Parę dni temu znalazłem w sieci informację, że TVN obniża cenę reklam o 25%, a wczoraj dowiedziałem się, że Polsat obniża ją o 10%. A więc kryzys gospodarczy dotyka także i media. Niewykluczone zresztą, że nie tylko kryzys gospodarczy, bo także być może spadek zaufania do mediów, w połączeniu z konkurencją ze strony blogów. Na to ostatnie nie mam żadnych dowodów, nic nie mogę powiedzieć z pewnością, ale bym nie wykluczał. Mówiąc łagodnie.

W końcu jakieś koszty, w kategoriach zaufania mas do dziennikarskiej braci, tej obecnej propagandy sukcesu być chyba muszą. Jeśli by ich nie było, świadczyłoby to, że masy są już całkiem odmóżdżone... Na to zaś, jak sądzę, przyjdzie nam jeszcze poczekać pokolenie lub dwa.

No dobra, co jednak z tego wynika? Wynika parę rzeczy, a między innymi to, że już nie tylko sama władza bykiem patrzy na niekontrolowane przez się słowo i kombinuje, jakby to tałatajstwo wziąć za mordę i pod buta - mówię tu zarówno o ojrototalitarystach i podobnym im globalnych graczach, jak i naszej rodzimej neo-targowicy - ale i Wołki, Lisy i Wróble Pomniejszego Płazu...

Które już nie tylko nastawiają uszy i prężą ogony na dźwięk ideologicznej trąbki, już nie tylko kierowane są strachem przed tym, co ich spotka, gdyby jednak wróg zatriumfował, ale też po prostu walczą o nadal pełną michę. (Tak mi się akurat skojarzyło - od czego właściwie nazwisko "Michnik"?)

Pełną michę, która im się wymyka - częściowo z przyczyn tak złożonych i niezgłębionych, że żaden Balcerowicz nie był w stanie ich przewidzieć, częściowo jednak z powodu wrednych i głupich blogerów... Z którymi coś by się zrobić dało, gdyby złączyć wysiłki, gdyby odpowiednio zmobilizować władzę, gdyby tą władzę następnie swą rewolucyjną czujnością oddolnie wspomóc...

Wspomaganie władzy - WŁAŚCIWEJ władzy oczywiście - nigdy nie jest złe dla Wołków, Lisów i Wróbli Pomniejszego Płazu... Nie jest nawet moralnie obojętne. Jest po prostu słuszne! Więc przebierają nóżkami Wołki, Lisy i Wróble Pomniejszego Płazu, pokazują paluszkami... "Chamstwo", mówią... "Wulgarne wymyślanie autorytetom", mówią...

A co władza? Władza oczywiście by chciała, no bo jakże nie chcieć, skoro na przykład władza głosi, że: "Z powodu jakichś tam stu tysięcy Irlandczyków ma się niby szczęście miliarda mieszkańców Europy odsunąć??!" A tu jakiś bloger, wcale nie w Irlandii, więc do tamtych stu głupich tysięcy się nie liczący, pisze, że on także nie chce, tylko jakoś jego nikt nie raczy zapytać... I takich blogerów jest jednak nieco więcej niż jeden.

No to władza zgrzyta zębami i do blogerów sympatię mimo wszystko traci... Chciałaby im jakoś przytrzeć nosów, ale jednak trzeba to zrobić cwanie. Na razie - dopóki jeszcze nie wszystko, towarzysze, kontrolujemy. Mądrość etapu, rozumiecie towarzysze. W dziełach towarzysza Lenina to wszystko jest jak na dłoni, jeśli tylko komuś się chciało, towarzysze!

Problemy jednak są i mądrość etapu nakazuje, by je uwzględnić. No bo i młodzi wykształceni z dużych miast mogą stracić zapał... Dla których internet - ach! - to Postęp, Nowoczesność i Wszystko Co Najlepsze... A internet, to jak wiadomo Wolność... Wolność zaś... Sami wiecie, towarzysze: chodzi o to, żeby ich przypadkiem nie spłoszyć. Żeby zrozumieli, że to TAMTYM dokręca się śrubę, a im nic nie grozi i nigdy nie zagrozi.

Jednak to nie jest aż tak łatwo im tłumaczyć, skoro wszystko dopiero w fazie przygotowań... Szu szu, ciiiiicho, bo się wyda! Jak im to więc wszystko dokładnie po kolei wytłumaczyć? Zdenerwują się, zaczną pyskować... Całą precyzyjnie zaplanowaną akcję nam roztentego!

W dodatku zrobi się takie coś w jednym kraju Europy... No bo na razie, towarzysze, to są jeszcze kraje... I nie ma co tutaj wybiegać naprzód! Wiecie co by towarzysz Lenin powiedział o takich tendencjach? "Dziecięca choroba lewicowości" by powiedział. Albo i gorzej! Więc powtarzam, towarzysze, słuchać pilnie! Ale notatek żadnych nie robić, bo to tajemnica najwyższego sorta. Przy wyjściu będzie rewizja osobista. (Nie towarzyszu, bez wstępnej gry, na to nie mamy czasu. Niedługo jednak mamy wieczorek integracyjny, to sobie zrobimy ze wstępną grą i wszystkim. Ale teraz już proszę bez pytań spoza protokołu!)

Następny punkt: wniosek towarzysza Wołkowróblolisa w sprawie blogerów...

Tak sobie pozwoliłem pofruwać mojej wyobraźni, jednak mój trzeźwy rozsądek widzi te sprawy bardzo w sumie podobnie. Bractwo się kotłuje, zarówno od samej góry, jak i od poziomu Wróbli, Lisów i Wołków Pomniejszego Płazu. W końcu micha tym ostatnim zmniejsza się z dnia na dzień o coś pomiędzy 10 a 25%, zaś co do tych pierwszych, to nawet trudno ocenić o ile się zmniejszy.

Traktat Lizboński miał być przyklepany, MUSI BYĆ przyklepany, a tutaj jednak chamstwo przeciw ościeniowi wierzga i jakoś się wszystko w rękach rozłazi. Tak być oczywiście nie może! No i tak oczywiście nie będzie - zapewniam. Jeśli ktoś sądzi, że "wolność słowa" zostanie zachowana po prostu dlatego, że jest ona jednym z "praw człowieka", że na niej, jak nas uczą, opiera się "demokracja", "publiczna debata"... Ach!

Że "słuszna racja zawsze zwycięży i na tym właśnie polega postęp"... "Miliony rąk, miliony nóg, miliony dup, lecz serce bije jeeeeeeednoooooo!"

No to się myli. To tak nie działa. Nasi milusińscy, nasza jakże kochana władza... I nasze, także przecież kochane, Wołki, Wróble i Lisy Pomniejszego Płazu nie spoczną, aż z blogami i pyskującą na nich hołotą się uporają. A "wolne słowo"? Wolne słowo zostanie oczywiście PRZE - DE - FI - NIO - WANE. Jak tyle już innych rzeczy. (Czyżbyście towarzyszu przespali ostatnich dwadzieścia lat? No to radzę się obudzić!)

triarius

---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.