Pokazywanie postów oznaczonych etykietą egzekucje. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą egzekucje. Pokaż wszystkie posty

sobota, czerwca 22, 2019

Bodnar, czyli Dlaczego Leming zawsze będzie nienawidził Kaczyńskiego (1)

Leming
Niejaki Bodnar... (To powszechne wśród "naszych" rzucanie "panami" i "mecenasami" w stosunku do najgorszej nawet mendy zalatuje mi podrabianym Wersalem w stylu Mniszkówny, nic nie poradzę. Czworaki, albo może Nalewki, kto to rozpozna?) Więc ów Bodnar, robiący teraz za ombudsmana od "praw człowieka", odezwał się nawet jak na lewaka tak podle, że aż idiotycznie i by mu to zaszkodziło, a przy okazji całej lewiźnie, gdyby nie...

Gdyby nie co? Napieska? Nie wiesz? Fakt, jesteś tutaj dość nowa, ale Mądrasiński z pewnością... Tak Mądrasiński? No właśnie! Gdyby nie, znowu, który to już raz, ci nieszczęśni "nasi"! Większość tych "naszych", bo nie wszyscy zapraszani do "naszych" telewizji, odzywa się co prawda w "dobrą stronę", ale przeważnie są to tak mdłe, ćwierć-połowiczne i płytkie wypowiedzi, że chce się płakać (a lewizna zaciera rączki).

Ta sprawa zmusiła w końcu nawet samego Pana T. do wyjścia z nory na ten obecny upał i pokazania wam, ludzie, że Tygrysizm Stosowany to naprawdę Niezłomny Oręż, a cała ta pospolita odmiana ogrodowa "prawicowości" podlanej "liberalną demokracją" nie nadaje się nawet, by ją rzucić za... powiedzmy Bodnarem. A więc, co robić, zaczynamy.

Na początek sprawa nienajważniejsza (!)... Choć do najważniejszej to my chyba w ogóle nie dojdziemy, skoro pisać nie lubimy, nikt nam nie raczy komętać, że o płaceniu nawet... Jednak idiotyzm z podłością jednych, a bezjajowa bezkrwistość drugich, nas wku... ten tego, i mobilizuje. No więc sprawa jest taka, że taki "nasz", co któryś w każdym razie, nawet jak przyznaje, że Bodnar zagadał jak menda i się wygłupił, gada w tym duchu, że "może nie było potrzeby tego pokazywać, ale wyciekło, szkoda..."

Otóż to jest akurat brednia! (Wiecie co, ludkowie rostomili? Zrobimy to sobie w odcinkach. Następne będą, albo nie, ale tego tematu jest na broszurkę co najmniej, a jak nie będziecie komętać, to w końcu po co się mam dla was wysilać. "Ęteraktywność" to się nazywa.) Tę pierwszą sprawę sobie jednak tutaj, w pierwszym odcinku, spróbujemy wyjaśnić do końca. Dlaczego to pieprzenie, że "niepotrzebnie lud zobaczył" jest takie durne, pedalskie i (excusez le mot) leberalne?

Co drugi z tych, co się nam tak mądrze i obficie po tych "naszych" telewizjach wypowiadają, to prawnik, ale widać, że w tym ich prawnictwie nie ma już wiele filozoficznych podstaw - chyba że liberalne, a to gorzej niż żadne... Nie mówię o filozofii koniecznie wynikającej akurat z religii, ale nawet na świecko, kiedyś taki co mędrszy prawnik miał jakąś ogólną koncepcję prawa - po co ono, jak on realnie działa, jak działać idealnie powinno... Takie tam.

Taki Pan T, tnie będąc nawet przez ułamek choćby sekundy żadnym prawnikiem, w hiper-liberalnej, lewicowej do bólu (mógłbym napisać "bulu" i byłoby śmiesznie, ale sam jestem dyslektykiem, więc to akurat nie to najbardziej) Uppsali, jakoś na tym uppsalskim uniwersytecie (sześćdziesiątym ponoć pod wzgl. poziomu na świecie, czyli o niebo wyżej, niż wszystko takie w tenkraju, ale chyba te jego sprawy były lepsze, i to różne tam obskurne Kvinnostudier obniżały całości lokatę... chyba, że odwrotnie) te rzeczy podłapał i przyswoił. "Nasi" zaś przemądrzy prawnicy jakoś chyba do tych teoretycznych podstaw swojego fachu nie dotarli, ciekawe dlaczego?

Inna możliwość, że wiedzą, ale nie chcą się tymi informacjami z plebsem dzielić. Luter uznawał królów za katów Boga, a książąt za katowskich pachołków - ciekawe za kogo uznałby dzisiejszych liberalnych prawników. Z "naszymi" włącznie.

Aleśmy se podygresjowali! (Wiem Napieska, że paskudny słowotwór.) Co nam jednak kto zrobi, skoro sobie piszemy sami dla siebie i bez sensownego powodu? No dobra, do ad remu! - do czego służy prawo karne? Tak Mądrasiński - do ukarania. Tak Napieska - do odizolowania niebezpiecznych przestępców. Co jeszcze, moje dzieci? Dobrze, panno N., świetnie kompinujecie... Tak - właśnie! Między innymi do tego też ("też" powiedziałem - to nie jest jedyna, czy na pewno najważniejsza, funkcja prawa karnego, ale niewątpliwie istnieje), by dać poczucie sprawiedliwości ogółowi. Z ofiarami, włączając w to osoby "pośrednio dotnięte", że tak to sobie - rodziny, bliskich itd., na czele.

Tak moje dzieci - czyli, żeby m.in. zapobiegać samosądom, a powstrzymywanie się od samosądu, czyli brania sprawiedliwości we własne prywatne ręce, uczynić dla ludu (w optymalnym republikańskim przypadku dla "obywatela", które to słowo się nam paskudnie w tej epoce spospolitowało) maksymalnie bezbolesnym. Czyli, jeśli ktoś ci, człeku, broń Boże!, zamorduje dziecko, sadystycznie, plus zgwałci, sprofanuje itd., to ty, zamiast wziąć kawał sznura czy inną gazrurkę i załatwić sprawę sam, oddajesz to w ręce państwa i wzgl. spokojnie czekasz. Na co czekasz? Na sprawiedliwość, tak Mądrasiński, właśnie!

Państwo nie zapewnia ci tego, że będzie fajnie, że nie będziesz rozpaczał i czuł żądzy mordu, ale jednak maksymalnie, na ile to możliwe, daje ci poczucie, że sprawa znalazła swój optymalny, sprawiedliwy i skuteczny dalszy ciąg. Tak? Kiedyś były, a w US of A nawet wciąż są, publiczne, albo w każdym razie z udziałem pewnej dobranej publiczności, egzekucje. Oczywiście potrafi się to przerodzić w paskudnie niesmaczną rozrywkę dla wulgarnej tłuszczy, i to nie jest fajne, ale jednak ma to też swoją jak najbardziej słuszną funkcję.

Jaką? A taką, że bez tego lud nie ma żadnej kontroli nad tym, co tam się naprawdę dzieje. Najsztuby tego świat i różne Bolki, mogłyby być przez waadzę (!) cichcem wypuszczane, zamiast żeby im robić kęsim w majestacie prawa, a porządni ludzie oczywiście nie, fi donc! Nie jest to ładne także w moich oczach, ale rodzina takiego dziecka, które ktoś sadystycznie zadręczył, ma prawo wiedzieć, że jej oddanie sprawy w ręce państwa musi mieć taki skutek, jaki oficjalnie mieć ma, jaki im obiecano, i że wszystko jest jak należy. (Nawiasem - czytał ktoś "Piękne dziewczę z Perth" Scotta? Tam jest taka pozorowana egzekucja.)

(Można w tym nawet dostrzec argument przeciw karze śmierci, jeśli ktoś bardzo pragnie. Nie kłócę się, nie wyrokuję, mówię jak to działa, a co do tego nie ma wątpliwości. Oczywiście są też leberały i one to widzą dokładnie odwrotnie, ale my je zwalczamy.) Tak więc, w przypadku tak potwornej zbrodni, pokazanie że się gościa, który był wedle wszelkiego prawdopodobieństwa sprawcą (i co się szybko ładnie potwierdziło, bo w tortury jako powód przyznania się raczej nie wierzę, tego nawet Bodnar wprost nie sugerował), rzuciło na ziemię i skuło, nie widzi mi się przesadnym, gwałcącym cokolwiek itd.

Że był w gaciach? A może Bodnar chce delikatnie (na razie) zasugerować, że każdy zbrodniarz, dopóki nie włoży spodni, ma być od policji bezpieczny? Taka świecka wersja prawa azylu, co to starożytni mieli je w świątyniach, a potem było w kościołach? Ładny pomysł, przyznaję, jak na lewiznę całkiem błyskotliwy, i w dodatku dość subtelnie prolom na razie podany, co jest cenne. (Takie sondowanie głębi palcem od nogi, jakże na czasie tego lata!)

I żeby nie było! Brzydzę się tymi wszystkimi gadkami, tak niestety powszechnie pojawiającymi się na naszej "prawicy", że "jak to fajnie, że recydywiści wezmą takiego w obroty"... (Nie szalałem ostatnio po forach i po prawdzie nie wiem, ile tego mamy tym razem, ale kiedyś, np. na temat św. p. Simona Mola, co to zarażał lewaczki adidasem, pełno było, że "mu specjalnie otwierali w zimie okna, a on był Murzyn, niezwyczajny, więc szybko zmarł"... Takich kawałków naczytałem się przez lata sporo i zawsze czuję się, jakby mnie wszy oblazły.)

To jest obrzydliwe, po prostu! Sądy i prawników mamy oczywiście jakie mamy, i to trzeba zmienić, ale zasada jest taka, że jak się kogoś wsadza do pierdla - na tydzień czy na 25 lat, to państwo jest za niego odpowiedzialne. Jeśli w wyroku nie ma nic o dręczeniu przez recydywistów lub generowania zapalenia płuc za pomocą mrozu (a nie powinno, gdyby ktoś jeszcze miał wątpliwości), to takich rzeczy nie ma prawa (nomen omen!) w realu być.

Czy to będzie Miłoszewicz, czy Morsi, czy jakiś rodzimy bandzior - za każdą np. śmierć więźnia jest jakoś tam państwo odpowiedzialne, i to zawsze niemal ma prawo budzić pewne podejrzenia. (Chyba że gość ma 95 lat i raka.) Takie pozaprawne represje są nie tylko etycznie oślizgłe, ale także także, i to można uznać za o wiele ważniejsze, za po prostu ANTYPAŃSTWOWE - w sensie anarchistyczno-bolszewickim. Warto o tym pomyśleć! Albo mamy państwo - nasze oczywiście - albo nie mamy i radzimy sobie sami, a jak trzeba, to obce zwalczamy. Proste!

Dlaczego tak, pytacie? O ileż słodziej, o ileż sprawiedliwiej nawet, byłoby przecież... Naprawdę nie wiecie? Otóż Toyahy tego świata (z całym szacunkiem) mogą sobie do woli pisać, co to by ze zbrodniarzem nie zrobili, gdyby im skrzywdził dziecko, ale między pisaniem i rzeczywistością bywa przepaść. Istnieją ludzie, którym by żaden Toyah skutecznie nie podskoczył, choćby nawet naprawdę chciał. Więc choćby dlatego. Przykre, ale c'est la vie, jak mawiali kiedyś różni tacy...

Żeby tę kwestię - istotną choć poboczną w stosunku do całej sprawy, którą chciałbym poruszyć - zakończyć miłym akordem, powiem, że ostatnio byłem u Coryllusa i z przyjemnością znalazłem wybrzydzanie się na wychwalania "bezinteresownej" i, co tu dużo mówić sadystycznej, brutalności policji wobec przestępców w jakichś tam filmach.

O tyle mnie to ruszyło, że pewna, jak to postrzegałem, fascynacja tego typu zachowaniami ze strony niezapomnianej MO wobec różnych tam alfonsów dawała się dostrzec w dawniejszych wspomnieniach tego autora pt. "Dzieci PRLu". Mocno mnie to raziło i uznałbym to chyba za największą wadę tej książki. No a teraz - nie wiem, czy wtedy to był tylko pozór i mój błąd, czy autor dojrzał i zmądrzał, czy coś jeszcze innego, ale takie coś jest właśnie potępiane i to mi się podoba.

A więc - gdyby "naszego" podejrzanego bez sensownego powodu bito po twarzy, opluwano i powiedzmy ściągano mu gacie - byłbym zdecydowanie przeciw, jednak to co widziałem w telewizjach nie wydaje mi się niczym, co by powinno poruszyć jakimkolwiek, choćby i najwrażliwszym, sumieniem.

No, to tę sprawę śmy sobie jakoś chyba wyjaśnili (plus autobiograficzne dygresje do smaku, jak to u nas), ale pozostaje (w rękach Szan. Publiczności) kwestia o wiele w sumie istotniejsza, czyli "dlaczego liberalizm tak ma, że lituje się nad zbrodniarzem, a w dupie ma jego ofiarę". (Co nawiasem, krótko i błyskotliwie wyjaśniliśmy kiedyś w jakimś komęcie, ale to naprawdę zasługuje na szerszą popularyzację i dokładniejsze, z odnogami i mackami, wyjaśnienie.)

No i nie było jeszcze nic o Lemingu i Kaczyńskim, ale może być, jeśli tylko...

triarius

P.S. Nie od rzeczy będzie (już tu) dodać, że Bodnar w swojej szarży jest jednak na tyle cwany, iż próbuje udawać, iż chodzi mu właśnie o te wątpia, o których ja powyżej, a naprawdę stara się zniszczyć nie tylko PiS, ale także elementarne poczucie sprawiedliwości u prola. Jak to lewizna - czysta Szkoła Frakfurcka!.

niedziela, stycznia 03, 2016

Ze świata zachodnich mediów

W Arabii Saudyjskiej, wczoraj czy przedwczoraj (na Nowy Rok?) jednego dnia stracono 47 osób. Oficjalnie "terrorystów" (no bo kogo?), ale co najmniej nie wszyscy daliby się tak na serio, przy najlepszych nawet chęciach, zakwalifikować. Co najmniej część to byli elokwentni opozycjoniści, słowem zwalczający sudyjski reżim i dynastię stojącą na jego czele.

Dynastię i reżim, nawiasem, mające tak niewiele wspólnego ze stręczoną nam dzień w dzień politpoprawnością i liberalną "demokracją", jak to tylko możliwe, ale to akurat postępowcom nie bardzo przeszkadza - i jak by mogło, skoro Ameryce i jej Wielkiemu Bratu akurat one pasują?

Jednym ze straconych był szyicki kleryk, a teraz w całym już niemal islamskim świecie rozpętuje się dzika awantura, z zaostrzonym jeszcze bardziej niż dotychczas konfliktem między sunnitami i szyitami. Szyitów jest ogólnie mniej, ale to i tak setki milionów, a jak dojdzie do wojny między Iranem, wraz z wszystkimi szyitami, a Arabią Saudyjską wspieraną przez sunnicką większość, to będzie ubaw!

Do tego nieco zamachów bombowych tu i tam. To tam miasto Ramadi (chyba tak się wabi) - niedawno przy ryku trąb i zawodzeniach starców "odbite" z rąk Państwa Islamskiego - jest, jak się dzisiaj dowiedziałem z zachodnich telewizji, przez to państwo zajadle atakowane. A czego się Szan. Państwo spodziewali? Że oni tam będą siedzieć pod amerykańskimi bombami, czy że po prostu odpuszczą, pozwalając demokracji i politpoprawnemu szczęściu Ludzkości tam sobie luźno rozkwitnąć?

Do tego zamordowany w Meksyku w dzień po objęciu władzy burmistrz... Do tego parę fajnych wyroków za różne ciekawe sprawy tu i ówdzie na całym ziemskim globie... Oczywiście taki drobiazg, jak to, że huczne uroczystości noworoczne spod znaku chleba i igrzysk (lub bagietki i tańca z gwiazdami, czy jak tam sobie lubią), w wielu miejscach, albo się nie odbyły, albo zostały doszczętnie skastrowane...

Niemal tak skastrowane, jak to oficjalne wydanie Magnum Opus Spenglera, które wam Ludzie ta zgraja oszustów stręczy jako res vera (że już nie będę się tu bawił w łacińskie przypadki, bo i tak nie znacie) - z powodu terroryzmu oczywiście - to już oczywiście wszyscy taktownie zapomnieli, z dziennikarzami na czele. (Inaczej byłoby to z pewnością "robienie terrorystom na rękę". Nie ma jak talmudyczne myślenie!)

No - byłbym zapomniał! We francuskiej postępowej ojro-telewizji na zagranicę wczoraj czy przedwczoraj przeszła sobie na tasiemce informacja, że oto tym razem z okazji nowego roku spalono we Francji 804 samochody, co oznacza spadek o 14,5 procenta w stosunku do roku ubiegłego. Mówię serio, naprawdę nie żartuję! (Wybiłem to nawet wizualnie dla waszych słodkich oczu, bo to jest akurat najsłodsza i najzabawniejsza rzecz w całym tym moim tekście. Choć zasługa oczywiście nie jest tu moja.)

Jako że niemal wszystkie inne wiadomości na tej tasiemce były o przemądrych i nabrzmiałych historycznym znaczeniem wypowiedziach Hollande'a i różnych ichnich ministrów, więc z tego kontekstu trudno mieć wątpliwości, że te zaledwie 804 samochody (z pewnością same wraki z połowy ubiegłego wieku zresztą, choć tego wprost nie powiedzieli, musi z braku miejsca i nawału innych pilnych informacji), mamy rozumieć jako ogromny sukces i to sukces przede wszystkim właśnie światłej tamtejszej władzy. (Choć, co nieco dziwne, widziałem to w jednym dzienniku ze dwa razy, a potem już wzięło i znikło.)

Do tego jakieś awantury, z zabitymi oczywiście, i to wojskowymi przeważnie, w Indiach, akurat na granicy z Pakistanem. No dobra - przecież chyba nikt tu nie sądzi, że ja urządzam na serio prasówkę, prawda? Od tego są o wiele lepsi, którym się o wiele bardziej chce, którzy pilniej oglądają i czytają gazety. (Przy okazji pozdrawiam Marylę z http://blogmedia24.pl, która to np. ładnie robi.) Tyle że to był tylko (dłuuugi) wstęp, bo ja mam pointę (czy jak to się, @#$^%, oficjalnie po polsku teraz pisze), która jest naprawdę istotna. Otóż... A co mi tam - nawet zagadkę wam Ludzie zrobię!

No więc zgadnijcie, Ludkowie rostomili, jaką przed chwilą ujrzałem ABSOLUTNIE PIERWSZĄ W KOLEJNOŚCI informację w rozpoczynającym się właśnie dzienniku telewizyjnym na tym wspomnianym francuskim ojro-kanale dla obcokrajowców? Zamknijcie oczy i pomyślcie, a potem głośno to powiedzcie, OK? Trochę odbijemy, żeby odpowiedź nie przyszła niechcący sama z siebie, zbyt szybko... Była to więc informacja, że...?

.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.

... że posiedzenie na temat sytuacji na froncie swobód demokratycznych w Polsce odbędzie się jakimś tam unijnym czymś (powiedzieli jakie, ale mnie to lata i nie raczę ich rozróżniać) 13. stycznia. Zgadliście? Gratuluję, ale bez przesady, bo każdy by zgadł. Każdy w miarę przytomny. Następnym razem wymyślę coś trudniejszego.


triarius
 

niedziela, stycznia 04, 2015

Marzenia w końcu spełnione i inne hiper-aktualne sprawy

W dniu 11 bieżącego miesiąca, jak nas informują zachodnie telewizje, zostanie wykonana eutanazja na jednym gwałcicielu. Nie żaden tam "wyrok", tylko "eutanazja" właśnie, bo on sam o to był poprosił. Siedząc, jak rozumiem, w więzieniu, a nie żeby popijał margaritę z parasolikiem gdzieś na Karaibach, śmiejąc się z jałowych wysiłków Interpoli tego świata.

Fajnie? Będzie jednego brzydkiego gwałciciela mniej, więc chyba fajnie? Z tym, że, jeśli by się ktoś koniecznie chciał czepiać, to jakoś w taki sposób... Ktoś sobie mógłby postawić następujące pytanie. Czy ja sam, gdyby mi ktoś postawił takie zadanie, coś za to obiecał, - potrafiłbym w krótkim czasie skłonić każdego - mając go w pierdlu czy innym powiedzmy szpitalu - do podpisania całkiem dowolnego dokumentu, a już na pewno prośby o dokonanie na nim eutanazji?

Jeśli nie, w moim konkretnym przypadku, to chyba jedynie dlatego, że jestem niepoprawny moherowy faszysta i skrajna prawica. Nieco więcej humanizmu, nieco więcej wiary w Człowieka - i z całą pewnością po dwóch tygodniach taki więzień, albo inny pacjent, błaga o eutanazję! (A jeśli nawet i nie, to od czego fałszowanie podpisów? Zresztą w przypadku nienarodzonych niemowląt nawet żaden podpis nie jest wymagany, prawda?)

Tak więc, należy tę sprawę, ten precedens, widzieć jako karę śmierci powracającą tylnymi drzwiami - na razie bez wielkich fanfar, bez masowego spędzania dziatwy szkolnej i delagacji zakładów pracy. Nie da się tego chyba inaczej zinterpretować.

Nawet motyw zdrowotny chyba odpada, bo, po pierwsze by nam o tym z pewnością powiedzieli, że gwałciciel ma np. raka, a po drugie, gwałciciele są przeważnie w miarę na chodzie, skoro potrafią zgwałcić. To się zresztą potwierdza: w sieci piszą, że on biedny, bo nie byl leczony na "gwałtowne seksualne impulsy". Nic o żadnym raku. A zresztą - czy pierdel to jest pensjonant, żeby tam spełniać wszelkie życzenia klientów?!

A więc ciesz się "prawico", bo od zawsze marzyłaś, żeby kara śmierci wróciła. Nie potrafiąc w swym kretyńskim zadufaniu pojąć, że to na was, durnie, będzie ona stosowana - no bo przecież nie na Kiszczakach, Jaruzelskich, czy powiedzmy Polańskich tego świata! Nie potrafiąc pojąć, że, jakbyście sobie nie wmawiali pokrewieństwa z absolutystycznymi monarchami - jesteście PROLE i nic was tego statusu nie pozbawi, poza ewentualną, b. mało prawdopodobną zresztą, globalną rewolucją.

I nie potrafiąc pojąć, że kiedy się te obecne - i na długo jeszcze, zapewniam! - elity oswoją z myślą o utrupianiu proli, z czym na razie mają pewne psychiczne problemy, dzięki którym my tu sobie w miarę bezpiecznie różne rzeczy piszemy i w ogóle (choć to trudno nazwać "życiem") żyjemy... To zacznie się to kręcić i nabierać obrotów. Gwarantuję!

Lubicie powtarzać mądrość o tym, że "rewolucja zjada własne dzieci" (i dlatego ma być z założenia be, choć po prawdzie nikt nam słowa "rewolucja" zdefiniować nigdy nie raczył, poza oczywiście Marksami tego świata), ale gdybyście się chwilę zastanowili nad mechanizmem tego zjawiska, odkrylibyście właśnie m.in. to, że ci od których takie sprawy zależały, oswajali się po prostu z myślą o katrupieniu bliźnich, więc szło im to coraz lepiej.

(Nie jest to jedyną przyczyną "zjadania swoich dzieci", ale na pewno jedną z głównych przyczyn takich spraw jak np. "Terror roku II".) Tak że dla mnie wasze idiotyczne, masochistyczne, histeryczne, pedalskie i samobójcze płacze, żeby sobie kochana władza przywróciła prawo do utrupiania proli (w tym w razie potrzeby i was, gdybyście się kiedyś NAPRAWDĘ mieli zbuntować, a nie tylko robić za "konstruktywną opozycję"), zostały wysłuchane. Na razie mamy tylko skromny początek, ale, jeśli się ogromnie nie mylę, będzie i ciąg dalszy. Że aż się zdziwicie!

I tutaj na koniec chciałbym dodać mały historiozoficzny akcencik. Otóż kiedyś b. mnie pasjonowała sprawa walk gladiatorów, a starożytną historią zajmowałem się wtedy dość aktywnie i w miarę fachowo. (Nie powiem, żeby i dziś mnie to nie pasjonowało, po prostu nie robię już w tej kwestii wiele, chyba że mówimy o przerzuceniu sobie od czasu do czasu przypisów do "Mitów greckich" Gravesa. Wbrew pozorom, to ma jak najbardziej związek.)

Czytałem więc ci ja na temat tych gladiatorów różne uczone dziela, a w jednym z nich znalazłem taką tezę, że walki gladiatorów wcale nie zanikły z powodu nacisków Kościoła, ponieważ już wcześniej straciły w dość niewytłumaczalny sposób popularność na rzecz wyścigów rydwanów i PUBLICZNYCH EGZEKUCJI.

I wczoraj właśnie przyszła mi do głowy taka szpęgleryczna myśl (choć te informacje całkiem NIE od Spenglera!), że być może teraz - kiedy modły "prawicy" zostały wysluchane i tama pękła - MMA i temu podobne sprawy, które faktycznie szybko ostatnio próbowały się upodobnić do dawnych walk gladiatorów (na ile to możliwe w tak spedalonej i w sumie pacyfistycznej cywilizacji różowych golarek, jak ta obecna) zaczną szybko tracić popularność, na rzecz jakiejś Formuły 1 i...

Tradycyjnie - PUBLICZNYCH EGZEKUCJI. No bo czego by innego? Transmisje w telewizji, klipy w internecie, ach! Piękna myśl? Nie wiem co na to by rzekła nasza "prawica", ale ta "wolnorynkowa" lewizna udająca hiper-prawicę chyba by się z radości ocieliła.

* * *

Grupa hackerów właśnie precyzyjnie podrobiła odcisk palca niemieckiej ministry obrony, na podstawie wyłącznie ZDJĘCIA, na którym było widać jej kciuk. Tym samym owa grupa udowodniła, że takie coś jest jak najbardziej do zrobienia. Jakie będą tego skutki? Nie wiem jakie konkretnie, ale z pewnością bardzo poważne i dalekosiężne. Sprawa jest jak najbardziej rozwojowa!

A tak zupełnie przy okazji, to gdyby Zachód traktował jeszcze się poważnie i troszczył się nieco o przyszłość swych dzieci i ew. wnuków, to na pewno ministrów obrony z cyckami by nie było. W skrajnych przypadkach może jakiś pojedynczy cycek - jak w przypadku królowej Hippolity - ale dwóch na pewno nikt by nigdy nie przełknął. Jednak Zachód ma ewidetnie inne cele, niż przyszłość swych ew. wnuków, więc cycków na takich stolcach dostatek.

* * *

Ubawiłem się dzisiaj, bo w jednej zachodniej telewizji był wywiad z ekspertem, który na pytanie o "nową taktykę przemytników uchodźców", z cwaną minką, jaką kiedyś określało się mianem "zcichapęk", odparł był, że "nie możemy na razie być pewni, że to nowa taktyka".

Mnie tam nikt za ekspertyzy nie płaci, nie studiuję tych spraw, nikt mnie nie zaprasza do telewizji, ale mogę pana eksperta niniejszym poinformować, że to NA PEWNO jest nowa taktyka! Nie wie ktoś, na czym ona miałaby polegać? A na tym, że wyładowuje się statek do pełna uchodźcami, z odpowiednią proporcją kobiet i dzieci, a potem puszcza go się z samopas, bez załogi, za to całą naprzód, tuż poza włoskimi wodami terytorialnymi, w stronę Italii.

Jak to może nie działać? Przy tych wszystkich ojroprzepisach, przy tych wszystkich organizacjach od "praw człowieka", przy tej całej drugiej religijności (w której się tak ładnie odnalazł, do niedawna wsteczny i nierozumiejący mądrości etapu, "Kościół Katolicki")? Jasne że to działa jak złoto i będzie powtarzane że hej!

Mówią nam, że zysk z jednej takiej operacji to ponad milion ojro dla tych przemytników - może to tylko przychód, bo przecież koszty też jakieś tam są, ale i tak. "Obóz świętych" jak w mordę strzelił, a ja mam satysfakcję, że o tej książce jakieś pół roku temu sam z siebie w podobnym kontekście napisałem.

* * *

W sprawie mojego ostatniego tekstu - tego o "Intelektualnej historii Zachodu" (ludzie, nie wygłupiajcie się z bezsensownymi uwagami, bo ten tytuł jest oczywiście żartobliwy!) i ludziach przerabianych na owady - dostałem od znajomej osoby dość obszernego komęta... (Swoją drogą to paranoja, że znajomi mi komentują prywatnie, a tutaj mało kto raczy. Ten blogas dawno by pewnie zdechł, gdyby nie Amalryk i ostatnio Iwona, a wy przecież udajecie, że wam na nim zależy!)

Dostałem więc komęta, dość mocno krytycznego, w którym bylo m.in., że "te owady może wcale nie są takie głupie jak myślimy", że "to wcale nie musi być taki zły pomysł", i że jestem "strasznie despotyczny w tych poglądach". (O nadmiernym krytycyźmie wobec Putina akurat tym razem nic nie było.) No to ja mojej znajomej powiem, że taka postawa, jak moja, ma nawet swoją fachową nazwę. To się nazywa: NIE BYĆ KOMUNISTĄ.

triarius