W Arabii Saudyjskiej, wczoraj czy przedwczoraj (na Nowy Rok?) jednego dnia stracono 47 osób. Oficjalnie "terrorystów" (no bo kogo?), ale co najmniej nie wszyscy daliby się tak na serio, przy najlepszych nawet chęciach, zakwalifikować. Co najmniej część to byli elokwentni opozycjoniści, słowem zwalczający sudyjski reżim i dynastię stojącą na jego czele.
Dynastię i reżim, nawiasem, mające tak niewiele wspólnego ze stręczoną nam dzień w dzień politpoprawnością i liberalną "demokracją", jak to tylko możliwe, ale to akurat postępowcom nie bardzo przeszkadza - i jak by mogło, skoro Ameryce i jej Wielkiemu Bratu akurat one pasują?
Jednym ze straconych był szyicki kleryk, a teraz w całym już niemal islamskim świecie rozpętuje się dzika awantura, z zaostrzonym jeszcze bardziej niż dotychczas konfliktem między sunnitami i szyitami. Szyitów jest ogólnie mniej, ale to i tak setki milionów, a jak dojdzie do wojny między Iranem, wraz z wszystkimi szyitami, a Arabią Saudyjską wspieraną przez sunnicką większość, to będzie ubaw!
Do tego nieco zamachów bombowych tu i tam. To tam miasto Ramadi (chyba tak się wabi) - niedawno przy ryku trąb i zawodzeniach starców "odbite" z rąk Państwa Islamskiego - jest, jak się dzisiaj dowiedziałem z zachodnich telewizji, przez to państwo zajadle atakowane. A czego się Szan. Państwo spodziewali? Że oni tam będą siedzieć pod amerykańskimi bombami, czy że po prostu odpuszczą, pozwalając demokracji i politpoprawnemu szczęściu Ludzkości tam sobie luźno rozkwitnąć?
Do tego zamordowany w Meksyku w dzień po objęciu władzy burmistrz... Do tego parę fajnych wyroków za różne ciekawe sprawy tu i ówdzie na całym ziemskim globie... Oczywiście taki drobiazg, jak to, że huczne uroczystości noworoczne spod znaku chleba i igrzysk (lub bagietki i tańca z gwiazdami, czy jak tam sobie lubią), w wielu miejscach, albo się nie odbyły, albo zostały doszczętnie skastrowane...
Niemal tak skastrowane, jak to oficjalne wydanie Magnum Opus Spenglera, które wam Ludzie ta zgraja oszustów stręczy jako res vera (że już nie będę się tu bawił w łacińskie przypadki, bo i tak nie znacie) - z powodu terroryzmu oczywiście - to już oczywiście wszyscy taktownie zapomnieli, z dziennikarzami na czele. (Inaczej byłoby to z pewnością "robienie terrorystom na rękę". Nie ma jak talmudyczne myślenie!)
No - byłbym zapomniał! We francuskiej postępowej ojro-telewizji na zagranicę wczoraj czy przedwczoraj przeszła sobie na tasiemce informacja, że oto tym razem z okazji nowego roku spalono we Francji 804 samochody, co oznacza spadek o 14,5 procenta w stosunku do roku ubiegłego. Mówię serio, naprawdę nie żartuję! (Wybiłem to nawet wizualnie dla waszych słodkich oczu, bo to jest akurat najsłodsza i najzabawniejsza rzecz w całym tym moim tekście. Choć zasługa oczywiście nie jest tu moja.)
Jako że niemal wszystkie inne wiadomości na tej tasiemce były o przemądrych i nabrzmiałych historycznym znaczeniem wypowiedziach Hollande'a i różnych ichnich ministrów, więc z tego kontekstu trudno mieć wątpliwości, że te zaledwie 804 samochody (z pewnością same wraki z połowy ubiegłego wieku zresztą, choć tego wprost nie powiedzieli, musi z braku miejsca i nawału innych pilnych informacji), mamy rozumieć jako ogromny sukces i to sukces przede wszystkim właśnie światłej tamtejszej władzy. (Choć, co nieco dziwne, widziałem to w jednym dzienniku ze dwa razy, a potem już wzięło i znikło.)
Do tego jakieś awantury, z zabitymi oczywiście, i to wojskowymi przeważnie, w Indiach, akurat na granicy z Pakistanem. No dobra - przecież chyba nikt tu nie sądzi, że ja urządzam na serio prasówkę, prawda? Od tego są o wiele lepsi, którym się o wiele bardziej chce, którzy pilniej oglądają i czytają gazety. (Przy okazji pozdrawiam Marylę z http://blogmedia24.pl, która to np. ładnie robi.) Tyle że to był tylko (dłuuugi) wstęp, bo ja mam pointę (czy jak to się, @#$^%, oficjalnie po polsku teraz pisze), która jest naprawdę istotna. Otóż... A co mi tam - nawet zagadkę wam Ludzie zrobię!
No więc zgadnijcie, Ludkowie rostomili, jaką przed chwilą ujrzałem ABSOLUTNIE PIERWSZĄ W KOLEJNOŚCI informację w rozpoczynającym się właśnie dzienniku telewizyjnym na tym wspomnianym francuskim ojro-kanale dla obcokrajowców? Zamknijcie oczy i pomyślcie, a potem głośno to powiedzcie, OK? Trochę odbijemy, żeby odpowiedź nie przyszła niechcący sama z siebie, zbyt szybko... Była to więc informacja, że...?
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
... że posiedzenie na temat sytuacji na froncie swobód demokratycznych w Polsce odbędzie się jakimś tam unijnym czymś (powiedzieli jakie, ale mnie to lata i nie raczę ich rozróżniać) 13. stycznia. Zgadliście? Gratuluję, ale bez przesady, bo każdy by zgadł. Każdy w miarę przytomny. Następnym razem wymyślę coś trudniejszego.
triarius
Historia nie przyspiesza - ona nigdy nie zwolniła.
OdpowiedzUsuńA Ojrope jak zwykle - tylko o ważnych kwestiach deliberuje.
Pzrdwm (w duchu S-A-T)
Zgadłem !!!, że France o zamachach na demo leberalny ład i porządek w naszym kondominium deliberować w UE 13 stycznia będą, choć nie z tak wielką zajadłością jak Teutoni z Germanii. A co do tych niezwykle tajnych "przypadkach po łacinie to faktycznie nie wiem, ale chciałbym zmniejszyć moją pożałowania godną ignorancję. I o pomoc w tym zacnym dziele edukacji upraszam się autora, pozdrowm.
OdpowiedzUsuńTrochę to obcesowo rzekłem z tymi przypadkami, ale szorstka przyjaźń i mam nadzieję, że nikt się nie obraził. Sam wiele już z tej łaciny zapomniałem, a w tym wieku pewnie bym się już wiele nauczyć nie zdołał, poza tym, że niektórzy mają (mówię serio) lepsze, albo przynajmniej pilniejsze i bardziej przydatne, rzeczy do roboty.
UsuńCo powiedziawszy, przyznam jednak, że łacina jest słodka, czyni intelektualistę prawdziwcem, świetnie pasuje do polszczyzny (makaronicznej, mniej lub bardziej). I w ogóle.
Szczerze mówiąc, to walnąłem to w Nominatiwie i ten tam komęt, bo sam nie bardzo wiedziałem co tam innego zastosować. Tyle, że ten Nominativ dla nieco znającego te sprawy też, z kolei, wygląda nijak... Ech, żiźń!
Co do nauki... To wiesz dlaczego głosy, że PRL Gierka była jadnak lepsza od III RP mają nieco sensu? Bo np. za Gierka raz w historii świata był w radio kurs martwego języka. Nie był to żaden proto-kałmucki czy inny hebrajski, ino właśnie łacina.
Konkretnie "Łacina bez pomocy Orbiliusza". Kurs mam gdzieś na taśmach, może to chodzi, dotąd nie sprawdziłem, choć szkoda. Sama książka jest wciąż dostępna bez trudu po antykwarniach i allegrach. B. zabawna rzecz, szczerze polecam!
Choć książek do łaciny naprawdę nie brakuje. Ta jest akurat z tych najprzyjemniejszych, ale są też dla poszczególnych grup zawodowych - od farmaceutów po prawników - fakultetów itd. Ale zachęcam do dorwania za psi grosz Orbiliusza i co najmniej liźnięcia łaciny, bo to zakorzenia nas w zachodniej K/C (raczej K, niż C, i tak jest dobrze!), i czyni różne inne fajne rzeczy.
Pzdrwm
Roman Dmowski miał dość podobne do Gravesa i Pana Tygrysa uwagi o Antyku. K/C grecka jego zdaniem nie była wbrew szkolnym czytankom i zaklęciom gazetowych dyktatorów mody nasza. Nie była też jednolita w czasie i przestrzeni, jednorodnie filozoficzna i pełna umiarkowania. Grecy podobnie jak inne ludy indoeuropejskie podbijali wcześniejsze społeczności - w tym wypadku Pelazgów - zachowując swoją religię prywatną (kult przodków i ogniska domowego), a jednocześnie przejmując z całym dobrodziejstwem inwentarza i całą dziecinną naiwnością młodych kulturowo ludów, dotychczasowy dorobek Pelazgów w dziedzinie religii państwowej i handlu dalekomorskim. Co gorsza Hellenowie odziedziczyli pelazgijską religię w jej fazie starczej, dekadenckiej, i dosłownie interpretowali różne rytuały stąd mitologia grecka pełna jest rozmaitych zboczeń, oszustw, morderstw, nieudolności - słowem wszystkiego co u ludzi uchodzi za występek i głupotę. Spartanie zdaniem Dmowskiego byli bardziej greccy od post-pelazgijskich, zhellenizowanych językowo, ale niekoniecznie w pozostałych dziedzinach życia Ateńczyków. Paradoksalnie bezrefleksyjny, uporczywy konserwatyzm Spartan dawał ich państwu ogromną siłę militarną i moralną (Sokrates, Ksenofont, Platon) mimo małej liczebności oraz braku bogactw naturalnych (coś jak w innym miejscu i czasie uporczywy konserwatyzm i brutalna siła pozwoliły Węgrom nie ulec slawizacji i germanizacji, a nawet zasymilować tych wszystkich Jazygów, Pieczyngów i Szeklerów, rozpowszechnić swój strój narodowy i styl życia na Bałkanie i w zaprzyjaźnionym panstwie polsko-litewskim).
UsuńStarożytność tylko z oddali wydaje nam się jedną epoką, tymczasem był to cały osobny świat innej K/C, który miał swoje rycerskie średniowiecze, swoje oświecenie i swój dekadentyzm. My mamy swoje relikty dawnej przeszłości oraz wpływy innych K/C, a Grecy i Rzymianie mieli swoje relikty Pelazgów i Etrusków, swoje naloty myśli magianskiej (jak choćby opisane przez Pana Tygrysa "prawo rzymskie" prosto z Syrii).
Bardzo podobnie zdaniem Dmowskiego przebiegło formowanie się państwa i narodu Rzymian. Tu również aryjscy najeźdźcy zachowali swój kult przodków a równocześnie przejęli etruską religię publiczną i wróżbiarstwo.
Dmowski miał też kilka szpęgleryczno-tygrysicznych uwag o naturze personalizmu, liberalizmu i innych indywidualistycznych izmacji. Społeczeństwo jako całośc nie ma pożytku z indywidualistów i egotystów tak jak wielokomórkowy organizm nie ma pożytku z nowotworu. Moda na indywidualizm, leseferyzm gospodarczy, poszukiwania prawdy i piękna na własną rękę to endogenny przejaw starczego uwiądu społeczeństwa/państwa, co najwyżej stymulowany dodatkowo przez "przyjaciół" z ościennych państw/ościennych K/C. Społeczeństwo jako całość nie ma pożytku z zanegowania starych bogów ani z wielkich, nieopodatkowanych bogactw paru jednostek, dlatego Platon postulował wygnanie poetów i czapę dla przyszłych Sokratesów o ile znajdą dowód na nieistnienie bóstw i nieśmiertelnej duszy.
Genialny facet ten Dmowski! Gdzie on to wszystko pisał i jak można to dorwać?
UsuńPzdrwm
Między Zielińskim a Dmowskim 5 lat różnicy a i znać się powinni, ale gdzie Dmowski to pisał? cmss
UsuńMówimy o tym Zielińskim od historii Grecji und mitologii? A jaki on ma z tym związek, że spytam?
UsuńPzdrwm
Poważnie pytasz? Specyficzna wiedza o Antyku w mózgu polityka coś jak żaba z błota samo_się_rodząca?
UsuńOK, zgoda. Naprawdę chciałem wiedzieć o co Ci chodzi - to nie była żadna ironia!
UsuńPzdrwm
No pacz Pan tyle róznych rózności a o ruchaniu i skubaniu z kasy Aryjek w Kolonii, Hamburgu czy innym Stuttgarcie w trakcie szampańskiej nocy sylwestrowej przez beżowych ani dudu...
OdpowiedzUsuńNie tylko Aryjek, Panie Dziejaszku, nie tylko Aryjek. Te wyposzczone ciuliki też tam zaopiekowały się grupą japońskich turystek. Teutonii jako narodu nie ma. Polski też nie, ale sądząc po tym, Niemiec bardziej. To akurat en plus. To, co mnie martwi, to to, że najukochańsza Mutti Europy, tante Makrela chciała by tak było. W koncu w Sylwestra, przy głównych dworcach kolejowych nie było nigdzie na widoku gliniarzy (z relacji świadków). Jeżeli tak, to znaczy, że tak miało być. Ciekaw jestem jaki endgame mają zaplanowany.
OdpowiedzUsuńEdward I, już pisałem. Ja inaczej pozbyć się lewactwa?
UsuńMustrum! Wszelki duch Pana Boga chwali! To Ty w swojej własnej postaci? A niech mnie!
UsuńNo, nie wiem, ale wydaje mi się, że się jednak nasza droga FDJ-leiterin Makrela na tym muślimskim dymie uwędzi...
Myslę jednak również, iż wraz ze wzrostem liczby"żyjących w sprośności" cały misterny lewacki plan poszeedł w pizdu!
Najlepsze dopiero przed nami!
A kolega Anonimo co z tym Edwardem I? Długonogim co to wyprowadził Żydów z ziemi Albionu?
No nie, Piotrowin! Cuda, cuda ogłaszają.
UsuńPzdrwm
Amalryku, tak, to ja we własnej. Żyję. Musiałem przestać korzystać z Firefoxa by znowu pisać na forum. Ot co. Nic strasznego. Trzecię dziecię mnie się przytrafiło i czasu mało.
OdpowiedzUsuńZ tym Edkiem Longshanks też nie kumam. No, to był taki brytyjski Kazik Wielki, tyle, że on Żydów wyganiał, a nie przygarniał. Jak to się ma tutaj? Chyba tylko, tak, że ktoś rozochoconych mahmudów w pęczki powiąże i wygoni. Tylko kto? Czy istniałby przywódca i rząd w jewropie z wystarczającymi jajami, za razem mający również wystarczająco silny i lojalny aparat przymusu (czyt. wojsko i policję)? Śmiem, rze wontpiem (w pisowni buliańskiej, aczkolwiek ta już nie obowiązuje).
DDRowska komsomołka, die Tuskische Mutti, tombakowa Makrela jest po prostu emanacją tego całego syfu. Nie zdziwiłbym się, gdyby cała afera z "uchodźcami" była inspirowana KGBowskim kijem w jej tłustym dupsku, a stanowiła podgatowkę do przykręcenia śruby "a la Boche": mobilizacja społeczeństwa, noc długich noży, Kraft durch Freude i tym podobne. Oni to mają w genach. A wszystko oczywiście w imię tolerancji, miłości transseksualnej i równouprawnienia. Potrzebny był po prostu nowy wróg klasowy, taki, który realnie mógłby zastraszyć. Taka mądrość etapu.
Brawo! Dzieci sa naszą ostatnią nadzieją. Jak powiedział Tagore każde rodzące się dziecko jest dowodem, że Bóg jeszcze nie znienawidził tego świata.
UsuńMakrela to tragiczny obraz żałosnego upadku narodu, który od bitwy w Lesie Teutoburskim był postrachem świata. Hic transit gloria mundi...
A te muślimy dadzą radę, nie bronią, nie walką i nie szahidami ale macicami, macicami swych samic wykończą tę upiorną i żałosną Europę.
Już Prymas Wyszyński powiedział, że gdyby było 80 milionów Polaków, nie byłoby problemu niemieckiego. Nawet ta zasrana Ojropa, gdyby nie abortowała dzieciaków, tylko rodziła po trzy na kobietę (polityka prorodzinna Australii: One child for Mom, one child for Dad, one for Australia, taki slogan mieli) to by muślimy mogły by w pompę ją cmoknąć. Gastarbeiterzy z odbytów świata nie byliby potrzebni, a u siebie mogliby się kisić do woli... ale byłoby wystarczająco wojsk europejskich by powadzić skuteczną politykę kolonialną. Trzymani ostro za ryj nie fikają.
UsuńTyle, tylko, że byłby to powrót poniekąd do myślenia politycznego 19 wieku, a na to ta progresywna, rozlazła stara kurew zwana dla dowcipu Europą nie pójdzie. I zostanie arabską gumową lalą.
Nie byłoby problemu niemieckiego byłby za to problem polski. Nie cała Europa jest taka zasrana. We Francy w XIX w. abortowano więcej niż teraz, bo wtedy mało która tubylcza rodzina miała więcej jak dwójkę, a teraz nawet ichnie feministki rodzą troje małych jakobinków jako przeciwwagę dla katoli z Bretanii, Gaskonii i nowych Francuzów z Outremer.
UsuńW Australii nadal są ogromne pustki, czekające na osadników. Pytanie tylko jakich? Białych, czy jednak żółtych?
Nie wiem czy gasterbeiterzy kisili by się dowolnie zamiast przywrócić ummie dawne granice z VIII-XIV w.? W końcu już Szpenio dostrzegał dalekosiężne skutki mobilizowania askarisów, szkolenia ich w obsłudze kijów miotających pioruny i przyzwalania im na gwałcenie białych kobit w czasie Wielkiej Wojny. Rzymianie też tak sobie strzelili w kolana werbując tysiące Germanów, Galów, Scytów, Magian na rzymski ład. Analogicznie Kitajce wyszkolili tych wszystkich Mongołów, Ujgurów i Mandżurów (do pewnego etapu także Synów Kwitnącej Wiśni) ujarzmiających potem Państwo Środka. A 18-19 wieczne myślenie wraca w wielkim stylu. Co raz częsciej mówi się o koncercie mocarstw, starej i nowej równowadze sił, Jedwabnym Szlaku do Międzymorza.
Z drugiej strony Bobkowski już pod koniec lat 40tych, u proga tak wychwalanych przez konserwatystów lat 50tych przewidział Rewolucję Seksualną w USA. Jego zdaniem to w sumie czysta biologia: na dłuższą metę nie da się pogodzić purytańskiej etyki osobistej i państwowej z dietą opartą o czerwone mięso, owoce morza, cytrusy i ananasy i to aplikowaną społeczeństwu wielorasowemu, pełnemu wyposzczonych nie tylko kulinarnie, ale i seksualnie latami wojen i obozów ludzi płci obojga.
WSIe w Mieście
OdpowiedzUsuńTakie laskonogi, jak Edek, albo ten nasz, brały się ponoć z jakiejś wady genetycznej. (Mam taką książkę o przypadłościach naszych monarchów, całkiem ciekawą, odechciewa się monarchizmu i w ogóle.) Te wszystkie króle były ze sobą pospokrewniane, więc to się wszystko elegancko rozchodziło.
Takie długie shanki musiały się b. łatwo łamać, a w tamtych czasach to musiało być jeszcze większym problemem, niż dzisiaj. (Mimo że jeszcze nikt nie stworzył sztuki walki o nazwie Uga Uga, nad czym Wasz oddany sługa właśnie pracuje.)
Pzdrwm
Stan zdrowia monarchów zawsze był tajemnicą stanu za ich życia, a po śmierci polem do popisu dla propagandzistów z państw poważnych. Krzywe nogi to mogła być krzywica spowodowana brakiem wit. D ze światła, albo skutek zbyt intensywnej jazdy konnej w dzieciństwie i okresie pokwitania, albo zbyt rozbudowana klata przy równoczesnym zaniedbaniu ćwiczeń mięśni nóg, niekoniecznie jakaś skaza genetyczna.
UsuńTak kochani przez naszych monarchistów i niemieckie gospodynie domowe Habsburgowie to dopiero byli kazirodcy! Niby nie było związków brat-siostra, ale małżeństwa ciotecznego/stryjecznego rodzeństwa trwały setki lat. Franz Joseph i Sissi byli ciotecznym rodzeństwem, teściowa Sissi była jednocześnie rodzoną siostrą jej matki itd. Nic dziwnego, że inbred w tej rodzinie osiągał jakieś fantastyczne wartości niczym w liniach wsobnych rasowych psów albo pszenicy. Co ciekawe Habsburgowie trzymali się zasady "wszystko zostaje w rodzinie" nawet gdy zarzucili aranżowanie małżeństw przez rodziców i dziadków w końcu Franz Joseph hajtnął się z Sissi a nie z Nene wbrew woli rodziców.
W ogóle to zadziwiające, że śluby z miłości u Habsburgów prowadziły do gorszych tragedii niż śluby z partnerem widzianym po raz pierwszy w dniu ślubu praktykowane u dawnych Sachsen-Koburg-Gotha alias Windsorów :P Ale może to zadziwia tylko nas, bo dla ortodoksyjnych Merkurian, Arabów, Hindusów to oczywista oczywistość niewarta żadnej refleksji???
Stan zdrowia monarchów zawsze był tajemnicą stanu za ich życia, a po śmierci polem do popisu dla propagandzistów z państw poważnych. Krzywe nogi to mogła być krzywica spowodowana brakiem wit. D ze światła, albo skutek zbyt intensywnej jazdy konnej w dzieciństwie i okresie pokwitania, albo zbyt rozbudowana klata przy równoczesnym zaniedbaniu ćwiczeń mięśni nóg, niekoniecznie jakaś skaza genetyczna.
UsuńTak kochani przez naszych monarchistów i niemieckie gospodynie domowe Habsburgowie to dopiero byli kazirodcy! Niby nie było związków brat-siostra, ale małżeństwa ciotecznego/stryjecznego rodzeństwa trwały setki lat. Franz Joseph i Sissi byli ciotecznym rodzeństwem, teściowa Sissi była jednocześnie rodzoną siostrą jej matki itd. Nic dziwnego, że inbred w tej rodzinie osiągał jakieś fantastyczne wartości niczym w liniach wsobnych rasowych psów albo pszenicy. Co ciekawe Habsburgowie trzymali się zasady "wszystko zostaje w rodzinie" nawet gdy zarzucili aranżowanie małżeństw przez rodziców i dziadków w końcu Franz Joseph hajtnął się z Sissi a nie z Nene wbrew woli rodziców.
W ogóle to zadziwiające, że śluby z miłości u Habsburgów prowadziły do gorszych tragedii niż śluby z partnerem widzianym po raz pierwszy w dniu ślubu praktykowane u dawnych Sachsen-Koburg-Gotha alias Windsorów :P Ale może to zadziwia tylko nas, bo dla ortodoksyjnych Merkurian, Arabów, Hindusów to oczywista oczywistość niewarta żadnej refleksji???
Genialnie nawisjasz Anonimie, ale byłoby jeszcze fajniej, gdybyś się jakoś mniej anonimowo określił, bo każdy, kto tu przyjdzie i zacznie pisać jako Anonim, będzie nierozróżnialny od Ciebie, a to nam sporo namiesza itd. On może np. zasłużyć na kopniaki i co wtedy?
UsuńZamiast "Anonimowy" mogłoby być "Nazwa/adres URL" - to jest zaraz powyżej. (Jako URL, jeśli nie masz pomysłu, wpisz http://triarius.pl, albo jeszcze lepiej adres dowolnego posta tutaj, najlepiej czegoś wiekopomnego.)
Pzdrwm czule
Plantageneci może i z wadą (lewackie, że aż boli) genetyczną ale dryg do polityki to mieli.
OdpowiedzUsuńCO W PROCESIE politycznym jest dla WAS, słodkie nadzieje prawicy, zagadką?
Przepraszam bardzo, ale po wuja czytacie Spenglera?
Może, do qrwy nędzy, dostroicie sobie synapsy do realu?
Sympatyczny, acz oczekiwany :)^:), link do przemyślenia:
tomek.laskus.salon24.pl/690310,umysl-renaty-kim#comment_11099409
BTW,czasy przed Krzysiem czy też po, wybieramy w sercu swym?
BTW_2, któż to ach któż to poczytał i wykorzystał Shlomo Sanda? Facio do znalezienia, selekcja po specyficznym poczuciu humoru.
Przed Krzysiem jakim, że nieśmiało spytam? (Sam mam Krzyś na drugie i to mi komplikuje. Poza tym kojarzy mi się z Kubusia Puchatka.)
UsuńPzdrwm
Krzysiem Kolumbem oczywiście. Czemóż to widzimy wszystko oddzielnie?
UsuńOK, już rozumiem, koncept - miodzik czyli przyrodzona godność ludzka znalazła swe miejsce w duszy.
Popieram. cmss
@ Anonimowy (cmss)
OdpowiedzUsuńNawet Werus tak pokrętnie nie gadał. Człeku, opanuj się - ja jestem prosty człowiek, inni też chyba nieprzesadnie skomplikowani... Kto tu jest młody i jaka znowu dusza?
Co nie znaczy, by nas nie cieszył Twój udział w dyskusji.
A tak przy okazji - ten anonimowy Anonimowy co poprzdnio, to też był Ty?
Pzdrwm
- Prostolinijnym do bólu.
Usuń- Jeżeli więcej niż kilka zdań to nie ja.
- Laskonogi wyznaczył termin i załatwione, działa instynkt samozachowawczy. Miał zgodę baronów.
W czym problem z powtórką? W lewactwie. Kiedy ono zmieni zdanie? Gdy zderzy się z REALEM. Kiedy ono zderzy się? Gdy będzie szybko znacznie więcej, niż jest. Stąd rozgrywka Stratford vs Merkel, S. gra na przyspieszenie wybuchu.
-- Jeżeli założyć, że zdanie Ciekaw jestem jaki endgame mają zaplanowany ma mocowanie w REALU to Edward I jest projektowanym rozwiązaniem. Tyle i tylko tyle.
Oczywiście Długonogi, nie Laskonogi.
UsuńPatrzę ale nie widzę, normalka, mea maxima culpa.
Tutaj: youtube.com/watch?v=9J4iE2CncDg
Usuńwyznania uczuć leminga. Wyrażnie widać co z takim się dzieje. Przy założeniach jak w poprzednim widać przedwczesność tzn tylko w kilku miastach a nie w całych Niemczech.
BTW, teoria jest przygotowana ie "homo sacer" :). Przyjmę zakład, ktoś się bawi na własnym folwarku i eksperymentuje z humanistyką :)^:)
@ Mustrum
OdpowiedzUsuńTo @#$$% drzewko jest tu kompletnie skopane, więc tutaj.
80 milionów Polaków - ale oczywiście uzbrojonych po zęby, tak?
A co do brzydkich zachowań muślimów... Słuszne, ale czyż to nie jest strategia po prostu magiańska?
Nadal sikam z radości, że Cię tu znowu widzę. Myślałem, że wzgardziłeś. (Fakt że się już mniej wysilam, ale... Jest fajnie!)
Pzdrwm