Zbliża się Naważniejsza Noc Półwiecza. Obawiam się, że już te nocy niewinna krew się poleje, kończąc "walkę bez użycia przemocy" i rozpoczynając prawdziwą rozgrywkę, po czym nic już nie będzie takie samo. W jedną lub w drugą, i niestety nie jestem optymistą.
(Dlaczego tak sądzę? Po prostu dziwnie, choć na odmianę zdalnie, mi to wszystko przypomina zarówno sytuację z grudnia '70 (a mieszkałem wtedy w Elblągu, gdzie Kociołka mieliśmy w telewizji itd. itd.), jak i wieczór 12 grudnia '81.)