Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Opera Pekińska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Opera Pekińska. Pokaż wszystkie posty

sobota, kwietnia 03, 2010

Fellahy, Chłopi i Barbarzyńcy (z cyklu "Poprawiamy i Doprawiamy Spenglera")

Spengler precyzyjnie i wnikliwie opisuje przemiany ludzkiej mentalności w Kulturze i Cywilizacji, jednak coraz silniej brakuje mi równie precyzyjnego opisu tego, co poza nimi. Zgoda - analizować tego jako "historii" nie ma właściwie sensu, ponieważ zawsze będzie to taka czy inna wersja "długich, nużących list Chilperyków i Chlotarów", jak ktoś kiedyś celnie nazwał dzieje wczesnego średniowiecza (co do tych imion nie jestem pewien, ale chodziło o co najmniej b. podobne). Albo też prehistoria - która jest naprawdę fascynująca, ale to jednak coś całkiem innego niż "zwykła" historia, bo tam nie ma nawet Chilperyków, w których można by jakoś wbić zęby.

Jednak Spengler zdaje się utożsamiać swego "Fellaha" z odwiecznym chłopem - nie różnicując pomiędzy chłopem nieliźniętym nawet jeszcze przez żadną wysoką Kulturę czy Cywilizację, a takim, który, powiedzmy, rolnikiem został kiedy jego Cywilizacja upadła i w wielkim mieście nie dało się już wyżyć, ale przedtem przez pokolenia jego przodkowie żyli właśnie w wielkim mieście i byli typowymi późnymi wielkomiejskimi... Powiedzmy dla prostoty "lemingami", choć można to określić na liczne różne sposoby, na myśl przychodzi m.in. wielkomiejski proletariat, człowiek masowy. To muszą jednak być całkiem inne rodzaje ludzi!

Jeszcze niedawno wydawało mi się, że ta zgrubna jedynie analiza mentalności - bo o mentalności w tej chwili przede wszystkim mówimy - ludzi spoza K/C wydaje mi się taka istotna jedynie dlatego, że teraz, ponad 70 lat po śmierci Spenglera, jakby nie było, mamy sytuację, w której te sprawy nabierają wielkiego znaczenia, którego Spengler nie mógł przewidzieć.

Coraz jednak widzę to tak, że po prostu nawet najgenialniejsza książka musi wiele istotnych spraw z konieczności zostawiać na boku, i to właśnie jest tutaj główną przyczyna. Bowiem kwestia Fellahów, chłopów i BARBARZYŃCÓW (o których Spengler, o ile pamiętam, w ogóle nie mówi, utożsamiając ich implicite z Fellahami) to po prostu coś, co w historiozofii być powinno. I coś, czym historiozofię Spenglera dobrze by było uzupełnić. I na nas to, tak się złożyło, spada.

"Barbarzyńcy" to faktycznie mój własny w dużej mierze wkład do Spengleryzmu. Nie wiem oczywiście na ile wartościowy, ale wydaje mi się, że tak. Przynajmniej kiedy się nad tym popracuje, niekoniecznie już teraz. Co to są "Barbarzyńcy"? To określenie funkcjonuje w nauce historii i zazwyczaj całkiem sensownie. No a Toynbee (którego niespecjalnie cenię, ale parę rzeczy można jednak od niego zapożyczyć) mówi o "proletariacie zewnętrznym", który nawet dość ściśle definiuje, i który odpowiada dość dokładnie temu, co ja rozumiem przez Barbarzyńców.

No to konkretnie - co to jest "Barbarzyńca"? Dla mnie będzie to człowiek (mniej lub bardziej) "pierwotny", w sensie, że nie przesiąknięty żadną wysoką K/C, nie należący do żadnej, ale już przez jakąś "liźnięty". Chodzi o to, że człek całkowicie pierwotny dla historii jest niemal całkiem obojętny i interesujący staje się dopiero, kiedy zaczyna wchodzić w interakcje z jakąś K/C, albo z tym, co po niej pozostało. Nie chodzi oczywiście o żadną pogardę czy lekceważenie człeka pierwotnego, ponieważ możemy się od niego wiele istotnych rzeczy nauczyć, na przykład o nas samych, tylko o to, że przez sito akurat historii on całkowicie przelatuje i nie zostaje w niej z niego ani śladu.

Jednak kiedy taki Barbarzyńca wchodzi w interakcję z jakąś K/C, może mieć naprawdę ogromną rolę w historii do odegrania. Pomyślmy tylko o takich Celtach, Germanach, Hunach, Mongołach, Wandalach czy Wizygotach, żeby wymienić zaledwie kilka przykładów.

Ten rodzaj Barbarzyńców jest jednak stosunkowo prosty, ale być może nie jedyny. Zadajmy sobie bowiem pytanie: co się dzieje z Fellahami (czyli resztkami dawnej Cywilizacji, żyjącymi znowu w prosty, głównie rolniczy, sposób) po wielu pokoleniach? W końcu chyba otrząsają się jakoś z dziedzictwa wyjałowionej wielkomiejskiej cywilizacji i stają ponownie czymś w rodzaju ludzi "pierwotnych"? (Pierwotny nie oznacza tutaj koniecznie łowcy głów, posługującego się kamiennymi narzędziami - wystarczy brak miast, brak pisma, prosta, na rolnictwie oparta struktura społeczna.)

Mogą to być także ludzie, którzy zawsze żyli "na wsi", ale jednak ludzie żyjący "na wsi" w ramach wysokiej C. to nie jest to samo, co naturalny, pierwotny rolnik. Po pierwsze sama ta "wieś" jest już czymś całkiem innym - pod wieloma względami to tylko marna imitacja miasta, a w każdym razie "chciałaby być" miastem. Weźmy dzisiejszych "chłopów" - sam pamiętam tuż pod Krakowem słomiane strzechy, studnie z żurawiem, beczkowozy ciągnięte przez woły (to faktycznie już bardziej w górach, nie pod samym Krakowem). Konie ciągnące wozy, konie ciągnące pługi. Itd. Nie wdając się w jakieś socjologiczne rozważania, oczywiste jest jednak, że teraz to nie ci sami chłopi, co choćby owe skromne pół wieku temu. I tak musi być w każdej późnej Cywilizacji.

Wtedy zaś ponownie mogą te Fellahy wejść w kontakt z jakąś wysoką K/C - stając się przez to (wedle mojej własnej definicji) ponownie Barbarzyńcami. Tym bardziej, że możliwe jest, iż zacznie ich organizować jakaś niewielka elita - być może zainspirowana przez tę lub inną K/C, być może mająca wobec jakiejś K/C agresywne zamiary... Będziemy wiec mieli Barbarzyńców, ale nieco innego rodzaju, niż w przypadku społeczeństw, które nigdy nie zaznały "własnej" K/C. Ja dałem tym dwóm rodzajom Barbarzyńców miano "Barbarzyńcy A" i "Barbarzyńcy B". (Niezbyt błyskotliwe nazwy, ale na razie wystarczą, a jak ktoś wymyśli coś fajnego, to się bez żalu zmieni.)

Którzy są którzy? Być może warto tu przytoczyć bonmot Pana Tygrysa: "Różnica między Barbarzyńcami A i Barbarzyńcami B jest taka, jak między Chórem Aleksandrowa i Operą Pekińską". To powinno wyjaśnić co jest co i posłużyć za mnemotechniczną podpórkę.

Mielibyśmy zatem w naszym rozszerzonym, rozwiniętym i uaktualnionym Spengleryźmie Stosowanym: ludzi "pierwotnych", inaczej (pierwotnych) fellahów, (którymi się zajmujemy jak najbardziej, ale nie na Spengleryźmie, tylko na zajęciach z Ardreyizmu Stosowanego), Barbarzyńców A, ludzi K., ludzi C., Fellahów, oraz Barbarzyńców B. Oczywiście z Fellahów nie muszą koniecznie powstać Barbarzyńcy B, bo po drodze mogą się rozpłynąć w niebycie, wymrzeć, zostać wymordowani, cokolwiek. (Fellahów też by można sobie zresztą podzielić na typ A i B, tylko właściwie co nam z tego? No fakt, mogą nam się nagle zbarbarzynić... Więc też warto!)

Napisałem o tej sprawie, którą uważam za bardzo istotną i wartą rozpracowania, jeśli Spengleryzm Stosowany ma być czymś więcej, niż tylko całowaniem Świętej Księgi i powtarzaniem cudzych myśli. Jeśli ktoś ma na ten temat jakieś własne idee, jeśli chciałby o tych sprawach pogadać, jeśli coś się mu w moich, prowizorycznych w końcu jedynie i wstępnych, przemyśleniach nie widzi - to ja jestem gatow (wsiegda gatow), a bryła świata też w końcu potrzebuje kiedyś wreszcie być ruszona... Więc do boju Młodzi Spengleryści! (Przychylna Publiczności, Zwolennicy Konecznego i Kto Tam Jeszcze też!)

triarius
---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.