środa, kwietnia 25, 2007

Ostatnia reduta tow. Blidy - zaiste dziwna sprawa

Na temat dzisiejszego samobójstwa tow. Blidy Barbary...

Otóż faktu, że pistolet wspomniana towarzyszka trzymała akurat w kiblu - w dodatku nabity (co wcale nie jest typowe), może nawet odbezpieczony - nie potrafię sobie wytłumaczyć inaczej, niż tak, że był on przeznaczony właśnie takiego użytku, a nie na przykład od obrony przed ew. bandytami. No bo przecież, gdyby napadł ją bandzior, to szansa, że na tyle przejmie się jej zadeklarowanymi fizjologicznymi potrzebami, by dać się zastrzelić, byłaby dość niewielka, prawda? Najpierw by ją zabił, albo ogłuszył, albo związał, puszczaniem jej do kible specjalnie by się nie przejmował.


Jeśli zaś naprawdę ten pistolet był przewidziany dokładnie na taką okazję - czyli na wizytę ABW (czy podobnej instytucji), a nie bandyty - to w głowie się kręci od wniosków hipotez. Z których pierwszym i najoczywistszym jest taki, że sprawa, w której ABW naszło tow. Blidę była bardzo, ale to bardzo poważna.

(20 kwietnia 2010: Wtedy widocznie nie wiedziałem, że to był rewolwer, a nie (półautomatyczny) pistolet. Nie żeby to coś istotnie zmieniało, ale parę sformułowań tutaj byłoby nieco inne.)


triarius
---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo. (I takoż realny liberalizm.)