środa, listopada 11, 2009

Przeklęty kraj...

Refleksja związana ze świętem 11 listopada:

Przeklęty kraj, gdzie w czasie państwowych świąt, zamiast prawdziwej armii pokazuje się ludziom gromady przebierańców! Tym bardziej, gdy te gromady przebierańców zdają się być militarnie silniejsze od owej nieszczęsnej armii.

* * * * *

Przeklęty kraj, gdzie fakt, że aresztowanego znaleziono powieszonego, telewizja komentuje w pogodnym tonie: "Taki a taki wymierzył sobie sprawiedliwość", a zidiociały lud łyka to bez słowa protestu! Darujcie, ale fakt, że cela w tymczasowym areszcie nie była monitorowana, nie jest tu żadnym usprawiedliwieniem - po prostu nie należało kogoś, kto mógłby "sobie wymierzyć sprawiedliwość", umieszczać w niemonitorowanej celi. Zakładając nawet, że to było "sobie wymierzenie sprawiedliwości", na co nie ma najmniejszego dowodu.

Ktoś za tę śmierć odpowiada i ktoś powinien za to ponieść konsekwencje - jak w każdym przypadku, gdy umiera więzień czy aresztant. (To samo dotyczy zresztą np. śmierci Miłoszewicza w "europejskim" więzieniu, w której równie "europejskie" władze oczywiście nie znalazły nic podejrzanego. Ja jednak znajduję.)

Najobrzydliwsze jednak jest skurwienie ludu, który to wszystko łyka bez słowa. I aż zabawne widzieć, jak szybko ta dzisiejsza władza może sobie pozwolić, by od pierwszej propagandowej podpuchy dla ubogich duchem - w rodzaju medialnej kampanii przeciw internetowym pedofilom, co to wymieniają się przez sieć choćby RYSUNKAMI przedstawiającymi nieletnich - przechodzić do konkretnych działań - w rodzaju reglamentowania dostępu do internetu dla całości plebsu.

A zresztą, czemu się dziwić, skoro lud, często z rzekomą "prawicą" na czele, łyka to wszystko jak głodny pelikan ryby? Lud zresztą łyka różne brednie - także taką, że mogłoby istnieć imperium (a Europejska Unia JEST imperium, choć pokracznym i na zewnątrz słabym), w którym nie byłoby kary śmierci. Oficjalnie, z tego co kojarzę, nie było jej np. pod koniec istnienia carskiej Rosji, a jednak władza miała sposoby, by uśmiercać tych, których uśmiercić chciała i na których nie wystarczała jej zsyłka. Mówię o knucie.

Tak samo "u nas w Europie" - kara śmierci jest nie do pomyślenia, a jednak, jak twierdzą ci, co czytali lezboński traktat, jest tam dopuszczona w obronie istniejącego porządku politycznego. Do tego mamy "samobójstwa w niemonitorowanych celach", a jak trzeba, to i w monitorowanych. Nie licząc oczywiście nieszczęśliwych wypadków, nagłych ataków serca, nieudanych operacji...

Stanisław Michalkiewicz pisał o tym parę lat temu bardzo sensownie w tym duchu, że teraz wszelkie tego rodzaju rzeczy tajne służby mogą robić z niewielkim dla siebie ryzykiem WŁAŚNIE DLATEGO, że "nie ma kary śmierci"!

To wszystko naprawdę nie jest wesołe ani miłe, jednak przyznam, że obserwowanie i analizowanie tych spraw do dla spenglerysty niezła zabawa. Nie ma więc tego złego!

triarius

---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.