Pokazywanie postów oznaczonych etykietą faszyzm. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą faszyzm. Pokaż wszystkie posty

piątek, sierpnia 16, 2019

Super linek dla umiejących spuszczać wodę i wiązać buty

Jack London - prawdziwy mężczyzna
Dla z nających narzecze Lengłydź (plus rzeczy wymienione w tytule, ale to pakiet) fantastyczny linek! Z wrodzonej uczciwości powiem, że znalazłem go w komentarzu u Coryllusa na https://coryllus.pl/tysiac-slow-dziennie/ (gdzie też ciekawie na ten sam tenat).


Można by tu jeszcze masę napisać, ale to ew. ęteraktywnie.

triarius

P.S. A zresztą, sami nie znajdziecie, nawet jeśli co pewien czas udaje wam się te buty... http://mileswmathis.com/beat.pdf - o Teozofii, Beatnikach i sztuce abstrakcyjnej, i coś jeszcze, nie wiem, szczerze mówiąc jeszcze o czym http://mileswmathis.com/river.pdf

poniedziałek, lipca 29, 2019

Śliczna parka bąmotów, w sam raz na lato

Zastąpienie przez dzisiejszy Zachód (a nasz naród ma tutaj spore osiągnięcia, i nie od dzisiaj) dewizy, od niepamiętnych czasów stanowiącej samą istotę polityki, że: "Skurwiel, ale nasz skurwiel", podobnie brzmiącą, ale o ileż bardziej humanistyczną dewizą: "Zero, ale nasze zero", można bez wątpienia uznać za przejaw Postępu Ludzkości w tym dziś powszechnie przyjętym znaczeniu, jednak to także kolejny dowód, że ten jego rodzaj nie czyni (bo i nie to ma na celu) niczego realnie lepszym, a tylko głupszym, bardziej sprzecznym z naturą i bardziej do smaku różnym zboczeńcom. Stosujących zaś tę akurat zmodyfikowaną dewizę jako polityczny drogowskaz, czyli dzisiejszy Zachód, uczynił ów Postęp także praktycznie bezzębnymi.

* * *

Wieki temu, w mrocznych latach późnego PRL Michnik rzekł był, że "od socjalizmu z ludzką twarzą woli komunizm z powybijanymi zębami". Uzyskało to powiedzenie sporą sławę w niektórych kręgach, tylko że mało kto z ówczesnych znanych mi Michnika wielbicieli (a znałem takich całkiem sporo) zdawał sobie sprawę z faktu, że Michnik (akurat w tym przypadku wyjątkowo wprost szczery) - wcale nie to chciał rzec, bo i nie to mu w duszy śpiewało, że: "jeśli już ten cholerny komunizm, to niech chociaż będzie bezzębny!", tylko naprawdę pragnął (jak i dziś pragnie) komunizmu, tyle że woli go w wersji Trockiego z Gramscim, która to wersja jej wyznawcom widzi się absolutnie pozbawioną krwiożerczości, słodką i humanitarną jak letni wietrzyk... 

No bo przecież wszyscy dobrowolnie, z pieśnią na ustach, się podporządkują... A kto by nie chciał... Znajdzie się taki?! Ale i tak, czym się niby miałby taki ktoś, jak Michnik, przejmować? Faszystą, wrogiem postępu, psychopatą i schizofrenikiem bezobjawowym?! Przemoc wobec takich indywiduów z definicji nie jest żadną przemocą - wężykiem i prosimy o trzykrotne hip hip, hurra!

triarius

P.S. No i oczywiście proszę nigdy nie zapominać, że Baba To Też Chłop, Tylko Bardziej!

sobota, sierpnia 06, 2016

Uliczki

Dzisiaj kilka zdjęć z trochą (ach, jak ja kocham tego Villona Boyem!) komentarza...


Madryd w latach '50

Madryd w latach '50. Wszystko szare, żeby nie powiedzieć czarno-białe, wyraźnie wyczuwalna atmosfera zagrożenia, powszechnej nieufności, braku szans, przygnębienia. Dyktatura wojskowa, stąd wyraźnie dostrzegalne militarystyczne ciągotki władzy. Nic dziwnego - faszyzm! A więc wojsko brutalnie mieszające się do polityki, społeczeństwo cywilne w zaniku...


Lizbona w latach '50.

Tutaj cały komentarz jest do przysłowiowej dupy - jak mi na to zwrócono po paru miesiącach uwagę, i co zresztą wyraźnie widać z napisu na zdjęciu, jeśli się nad tym nieco pomyśli. Sorry! Zachowuję jednak to, co było, bo pasowałoby, tyle że do jakiegoś innego zdjęcia. Trza by go w wolniejszej chwili poszukać. {Lizbona, także jakieś lata '50. Niby nieco bardziej kolorowo, ale niewiele, a poza tym nawet samochodów tu nie widać, a konie mają tak przygnębione miny, że aż chciałoby się tam zrobić jakaś Rewolucję Goździków, czy może Arabską Wiosnę. W sumie atmosfera dokładnie ta sama, co na poprzednim zdjęciu, a i przyczyna równie prosta.}

Londyn w latach '50.

Londyn, także jakieś lata '50. Faszyzmu formalnie nie ma, ale także wszystko czarno-białe i bez wielokulturowości, dzieci bawią się bez nadzoru na jezdni, na sto tysięcy nadzorujących kamer także przyjdzie długo jeszcze poczekać. W sumie smutek i nędza, a władza, jeśli w ogóle istnieje, wyraźnie ma bezpieczeństwo obywateli w nosie.

A teraz, żeby całkiem nie ulec depresji, zmienimy sobie scenerię. W końcu ile można!

Paryż rok 2016

Paryż, rok 2016. Tutaj mamy zupełny kontrast z powyższym, jakże przygnębiającym, obrazem. Prawda? Kolory, społeczeństwo obywatelskie kwitnie, a władza jak najdalsza od jakichkolwiek militarystycznych ciągotek, skutecznie zadbała o bezpieczeństwo i szczęście swych... Chciałem rzec obywateli. Op-ty-mizm i szczę-ście jednym słowem!

Londyn 2016

Tu znowu Londyn, tyle że teraz rok jest 2016. Zdjęcie, zgodnie z oczekiwaniem (w końcu Postęp i Demokracja robią swoje!) aż ocieka radością i optymizmem, a społeczeństwo cywilne kwitnie tak intensywnie, że niemal wyskakuje ze zdjęcia.


Bruksela 2016

Bruksela 2016. Wszystkie słowa zbędne, skoro już żeśmy co istotne i tak wyrazili, ale trudno nie wspomnieć i nie zachwycić się widocznym tu rozkwitem społeczeństwa cywilnego. (A to przecież tylko jedno zwyczajne zdjęcie!)


Watykan 2016

Rzym, a nawet konkretniej Watykan, i także rok 2016. Słowa są oczywiście zbędne, bo przecie każdy kto jeszcze potrzebuje, pilnie swoje Szkło Kontaktowe przecież ogląda i GWyb czyta. (Słowa kluczowe: SPOŁECZEŃSTWO CYWILNE, WOLNOŚĆ, BEZPIECZEŃSTWO.)

I to by było na tyle.

triarius

niedziela, grudnia 29, 2013

Jak to w końcu będzie z tą pedofilią? Jest cacy, czy jest be?

Kurak wczoraj napisał tekst, który, choć, jak to u niego zgrabny i w zasadzie słuszny, jakoś mnie do końca nie przekonał, Głosi w nim, że "należy stworzyć świecki grzech śmiertelny" i walić nim lewiznę po tych ich durnych łebkach. Podaje też parę przykładów o co mu chodzi, i to ma sens... Tylko że ja mam chyba lepszy pomysł!

Oto linek do tego tekstu Kuraka:

http://kontrowersje.net/bat_na_esbeck_moralno_trzeba_stworzy_laicki_grzech_miertelny

Jak się dzisiaj nad tymi kwestiami zacząłem zastanawiać, to do mnie doszło, że to co wymyślil sam Kurak - czyli np. oskarżenie tego czy innego komucha o pobicie kubańskiego towarzysza na tle "homofobii" czy "rasizmu", może nie być wykonalne - bo albo on tego w realu nigdy nie zrobił, albo też my się i tak nie będziemy mieli okazji o tym dowiedzieć, a co dopiero udowodnić.

Jednak mamy przecież coś o wiele lepszego, tylko trzeba się w to wczuć, a potem zebrać siły i z przekonaniem działać. W sumie na początek wystarczyłoby krzyczeć magna voce. Na razie, jak stado durnych ciapków, dajemy się wciągać w dyskurs najgorszej lewizny, i, jak oni, mówimy bez przerwy o "gejach", "równouprawnieniu", "tolancji"... Tylko tu i ówdzie odwracamy znaczki. Lubimy też ich oskarżać o "faszyzm". Paranoja - oskażanie o "faszyzm" komucha albo wściekłego lewackiego hunwejbina!

Głupota naszej dzisiejszej "prawicy" jest rzeczywiście niezmierzona, ale my teraz nie o tym. Rzeczą, która nam od niedawna o wiele bardziej od wymienionych powyżej spraw zaczyna dawać w kość, jest oczywiście cała ta obłędna "ideologia gender". Pozująca w dodatku na "naukę" i wykładana na tych dzisiejszych tzw. uniwersytetach. (Duch Miczurina i Łysenki wiecznie żywy.)

Najgorsze co ci jego wyznawcy na razie robią, to oczywiście łażenie po przedszkolach i PSYCHICZNE GWAŁCENIE DZIECI. Tak? No to właśnie! I jeśli TO NIE JEST PEDOFILIA, to ja naprawde nie wiem co by nią miało być. Tak więc, przestańmy jak durnie pieprzyć o "gender" i zacznijmy mówić - a potem zaraz wołać WIELKIM GŁOSEM - że BANDA PEDOFILNYCH ZBOCZEŃCÓW GWAŁCI (na razie główie psychicznie, ale CO BĘDZIE DALEJ?) małe i bezbronne dzieci. No bo czy tak nie jest?

Jeśli akurat twoje dziecko nie zostało jeszcze temu procesowi poddane... Albo jeśli nie masz dziecka w tym wieku... To pomyśl - lewizna dopiero się rozkręca! To jest cały czas jeszcze NEP. Pomyśl jak to będzie wyglądało za lat dziesięć... Za lat dwadzieścia - skoro już dziś są oni aż tak bezczelni. I, niestety, z tak wątłym (oraz żałosnym po prostu i kompletnie nieskutecznym) spotykają się to odzewem. A tu chodzi przecież po prostu GWAŁT na psychice tych dzieci. Gwałt PEDOFILSKI! Mało wam ludzie?

Zacznijmy to mówić głośno, zacznijmy się domagać zastosowania wobec tego wszelkich przepisów dotyczących pedofilii... Które na razie służą, zdaje się, głównie do ułatwienia powszechnej inwigilacji, zbierania drug na druga haków i dintojry... Choć PIERWSZĄ I NAJWAŻNIEJSZĄ SPRAWĄ, za jakie się ci rzekomi łowcy pedofilów powinni zabrać, to właśnie ukrócenie tych obrzydliwych procederów którym zboczeńcy przymusowo poddają nasze dzieci. Zgoda?

(W dodatku zboczeńcy finansowani, w ostatecznej instancji, z NASZYCH pieniędzy, choć po prawdzie mówienie w tym miejscu o forsie zalatuje mi nieco korwinizmem i osłabia wymowę.)

Niech się @#@$ wszyscy ci stróże moralności, wszyscy ci co obiecywali kastrowanie itd., zabiorą za tych EWIDENTNYCH, a do tego ZORGANIZOWANYCH i POPODCZEPIANYCH POD RÓŻNE PAŃSTWOWE I PONADPAŃSTWOWE STRUKTURY PEDOFILÓW!

I TO byłoby wykorzystanie przeciw lewiźnie owego nowego pojęcia, nowego środka, owej broni - "świeckiego grzechu". Śmiertelnego jak najbardziej. To jest bowiem, każdy normalny człowiek łatwo się zgodzi, GWAŁT NA DZIECIACH - WCALE NIE MNIEJSZY, NIŻ GDYBY IM COŚ GDZIEŚ WSADZALI, albo gdyby je na golasa fotografowali!

Więc jak tam z tą pedofilią w końcu będzie - do was mowię: panie Tusk, panie Sienkiewicz, panie Cohn-Bendit...?

triarius

niedziela, września 16, 2012

Jak to zatem jest z tym socjalizmem?

U Nicka niesamowita pyskówa und dyskusja się ostatnio zrobiła, ze sporą niestety dozą smrodu, a to z powodu odejścia czy wyrzucenia Coryllusa. Któren zdaniem niektórych nie tak się zachował, podczas gdy zdaniem innych on po prostu taki jest i walczy na trudnej niwie (wydawanie własnym sumptem własnych książek dla chleba w głębokiej III RP), więc nerwowy.

Smrodu właściwie u samego Nicka nie ma, bo tam, ci co pozostali, dyskutują sobie w sumie kulturalnie, ale pomiędzy blogaskami, w sieci, powietrzu, warstwie ozonowej, eterze kosmicznym i gdzie tam jeszcze, zapaszek nieco kontrowersyjnej urody jednak się unosi. Dobra, to było z kronikarskiego obowiązku i jako zajawka. Rzecz w tym, iż padło tam do mnie pytanie, czy zgadzam się z tezą, że: "Kto w młodości nie był socjalistą..."? Itd. Każdy to przecież zna.

No to mi przyszło do głowy, żeby tę sprawę raz na zawsze (da Bóg!) pryncypialnie wyjaśnić. I to nie tak wyjaśnić, jak już to wielokrotnie robiłem, czyli wywodząc, że właściwie nie wiadomo co to ten "socjalizm", jeśli on bezprzymiotnikowy, a człowień to w końcu źwierzę społeczne, czyli "socjalne" właśnie.

I jeśli ten "socjalizm", to ma być to, że my nie mamy nic przeciw tej człowienia "socjalności", czyli odrzucamy wszelkie utopijne, oświeceniowe "mądrości" o tym, jak to będzie cudownie, jeśli ludzie tę swoją "socjalność" odrzucą i ODDADZĄ SIĘ CALI, bez reszty i bez wątpliwości, "WOLNEMU RYNKOWI", no to ja oczywiście wybieram "socjalizm".

Mieliśmy tego już nie powtarzać, aleśmy sobie znowu, innymi oczywiście słowy, powiedzieli - i dobrze! To zawsze warto przypomnieć, a że innymi słowy, to może akurat w tej werbalnej szacie do kogoś trafi, do kogo przedtem nie trafiało.

Jednak dzisiaj faktycznie chcieliśmy rzec coś nowego. Bez przesady nowego (niestety), ale jednak. Co najmniej ubrać to w całkiem nowe szatki. No więc mówimy...

Jeśli "socjalizm" miałby oznaczać wiarę w to, iż ZLIKWIDOWANIE PRYWATNEJ WŁASNOŚCI stworzy "ludzkości" jakiegoś rodzaju raj na ziemi, to ja oczywiście takie coś odrzucam, wyśmiewam i się brzydzę. Jest to równie durne - o ile nie durniejsze! - od wiary w to, że oddanie się w całości i bez zastrzeżeń "wolnemu rynkowi" zapewni ludzkości świetlaną przyszłość, bez konfliktów, lęku i braków w wyżywieniu.

Jednak, jeśli popatrzymy sobie na te dwa bieguny, czyli, z jednej strony RAJ DZIĘKI LIKWIDACJI PRYWATNEJ WŁASNOŚCI, z drugiej zaś RAJ DZIĘKI TOTALNEMU (!) ODDANIU SIĘ "WOLNEMU RYNKOWI" (żeby poprzestać na tym rynku, choć przecie w tej oświeceniowej ideologii, czy raczej niemal religii, jest jeszcze nieco innych perełek), to widzimy, że pomiędzy nimi jest jeszcze masa miejsca. Prawda?

Miejsca, gdzie, jak mi się widzi, przyzwoity i niegłupi człowiek może sobie urządzić mieszkanko. No bo, jeśli komuś się wydaje, iż moje pryncypialne odrzucanie liberalnej ideologii polega na tym, że ja marzę i skrycie planuję stworzenie takiego "raju", gdzie prywatny człowiek nie będzie miał żadnych możliwości działania na niwie ekonomii - to ten ktoś jest, sorry, buc i gada głupoty.

Oczywiście że wolność jest cenna, także ekonomiczna, a siły tego typu, i tej, określmy to tak sobie figlarnie, wielkości, co np. państwo, nie powinny się bez wyraźnego celu do różnych tam drobiazgów mieszać. I już prędzej "wolny rynek" nas zbawi - choć naprawdę nie sądzę, by to mógł, lub chciał, uczynić - niż likwidacja prywatnej własności!

Co jednak nie znaczy, by prywatna własność była jakimś genialnym uniwersalnym rozwiązaniem dla obolałej Ludzkości. Może dla angielskiej klasy średniej pod koniec XVII w. to było genialne rozwiązanie, nawet prawdopodobne, ale jaki jest DZIŚ powód, by, nie tylko wciąż z zachwytem czytać tych tam Locke'ów, ale jeszcze uważać ich nadal za proroków i Prometeuszy?

Żeby tu jeszcze wsadzić na zakończenie nieco konkretnego mięsa, powiem, że moim zdaniem tak by to należało zdefiniować: "Socjalizm to programowy antyliberalizm"... I wtedy dla mnie wszystko jest OK, mogę sobie być "socjalistą". No a czym byłby wtedy faszyzm, który, jak niektórzy pamiętają, dotąd właśnie tak definiowałem? Byłby zapewne: "Programowym antyliberalizmem z zębami i pazurami, naprawdę biorącym się do roboty i rządzenia".

Zejście ze sfery ideałów i marzeń do sfery faktów i polityki odziera wszystko z owej cudnej pazłotki, którą tak wszyscy kochamy, ale cóż. Ktoś może takie coś chcieć, ktoś inny może nie chcieć, jeszcze inny może się nie spodziewać, że aż tak brzydko to wypadnie...

Ale "Nie ma czegoś takiego, jak darmowy obiad". Powie wam to każdy liberał, i w tym przypadku będzie miał sporo racji.

Oczywiście, jeśli ktoś powie: "Po kiego grzyba definiować takie coś, jak socjalizm - w końcu to tylko definicja", to ja się częściowo będę musiał zgodzić. A zaraz potem będę się musiał znowu gęsto tłumaczyć, czy jestem czy nie jestem socjalistą, czy zgadzam się, iż "kto za młodu nie był..." Itd. No to ja mówię, że jeśli miałbym wierzyć w jakieś cudowne skutki likwidacji własności prywatnej jako takiej - to ja aż takim ponurym idiotą nie jestem!

Jeśli jednak ma chodzić o to, że kiedy mnie jakieś kopnięte korwiniątko oskarży o "socjalizm", bo ja nie biję czołem pięć razy dziennie przed ołtarzykiem "wolnego rynku" - to ja mam to, anatomicznie rzecz ujmując, w dupie! Niech sobie będę w oczach korwiniątka "socjalistą". Tym bardziej, że w tych podłych czasach to ja bym raczej wolał się przyjrzeć temu, co nawet taki Marks mówi o WALCE KLASOWEJ i uciśnionym proletariacie (TAK KOCHANE PROLE!), niż temu, co mówi natchniony Mises (won czy nie von) na temat "wolnego rynku". Znacznie więcej sensu i ew. zastosowania!

Tak samo jak lata mi, przynajmniej dopóki oznacza to jedynie wygadywanie głupot w internecie, kiedy jakiś kopnięty lewak nazwie mnie "faszystą", a jakiś inny (albo i ten sam) "bolszewikiem". Dla tej lewizny nie ma oczywiście nic straszniejszego niż wizja SKUTECZNEJ PRAWICY, a tego typu epitety - a zarazem, co najmniej potencjalnie, DONOSY - stanowią jedną z ich linii obrony.

Tak że, podsumowując - nie ogłaszam się na serio i oficjalnie "socjalistą", ale też nie zamierzam się kulić i piszczeć niczym Mały Głód z reklamy, jeśli mnie tak jakiś świr nazwie. I podobnie się rzeczy mają z epitetami w rodzaju "faszysty" czy "bolszewika", choć tutaj oczywiście za pyskującym w sieci hunwejbinem stoi wąsaty Komóra ze swoimi chłopcami.

triarius

P.S. A tak przy okazji, skoro o socjaliźmie sobie rozmawialiśmy, przypominam, że: "Kapitalizm to Socjalizm burżujów". Rzecze Pan Tygrys, parafrazując oczywiście i odwracając tezę Spenglera. Co było pomyślane w sumie jako jedynie zabawny paradoks, ale, jak się zastanowić, jest w tym całkiem sporo głębokiego sensu.

niedziela, grudnia 27, 2009

Ja i moja wredna mała duszyczka (czyli jeszcze jedna spiskowa teoria)

Kiedy niedawno w Rosji  wykolejono pociąg i było sporo ofiar, a potem okazało się, że to był zamach, za którym stali miejscowi neonaziści, moja mała wredna duszyczka niewiernego Tomaszka uśmiechnęła się krzywo i na poczekaniu stworzyła sobie spiskową teorię. Czy może raczej teoryjkę.

Pomyślałem sobie tak: kto w Rosji robi zamachy, to raczej wiadomo... Nie żebym specjalnie trzymał rękę na pulsie tamtejszych wydarzeń (w ogóle nie jestem pilnym konsumentem biężączki, gazet nie czytam itd., ale też spenglerysta nie musi), ale dotąd aż tak wiele o rosyjskich neonazistach nie słyszałem, a w każdym razie dotąd wydawało mi się, że tam skrajna prawica raczej skrajnie nacjonalistyczna, prorosyjska, a Putina i jemu podobnych kocha... Wiec dlaczego miałaby robić zamachy?

Natomiast tu, w Unii Europejskiej - tak sobie myślałem, czy może raczej ta wredna mała duszyczka - na neonazistów, jak i na wszelki "faszyzm", z pewnością zapotrzebowanie ogromne... W kręgach elity znaczy, no i różnych lewackich hunwejbinów, bo lud na razie całkiem w tej sprawie nierozbudzony... Co jednak właśnie należałoby przecież (tak sobie mówią elity i hunwejbiny) zmienić!

Czemu zmienić, spyta ktoś? Nie, w miarę regularny czytelnik tego bloga tak nie spyta, bo to oczywiste. Powiem jednak, na użytek zabłąkanych: jak wiadomo, wedle oficjalnej doktryny Miłościwie Nam Panującego Realnego Liberalizmu, NAZIZM = FASZYZM = Każda Prawica Stanowiąca Choćby Cień Zagrożenia Lub Niewygody Dla Miłościwie Nam Panującego... Czy choćby dla jakiegokolwiek innego Lewactwa. Całkowicie tu wystarcza choćby sam brak entuzjazmu dla Unii Ojro, nie mówiąc już o braku miłości do... Wiadomo.

Tak więc - snułem sobie spekulacje, a moja wredna duszyczka mi przybasowywała - albo to była sugestia ze strony rosyjskich służb, żeby się w Unii wzięto wreszcie za tych koszmarnych "faszystów"... Albo też misja dobrej woli, wymiana usług, czy po prostu realizacja zamówienia... (Jak się za nie zapłaci, czy jak już zapłacono, tego z pewnością nigdy się nie dowiemy.)

Komu się chce, może sobie bez większego trudu odnaleźć, com na temat unijnej konieczności wzięcia się ostro za tępienia "faszystów", mówił, tutaj i w różnych wirtualnych dyskusjach, od dawna. "Faszystów", czyli wszelkiej prawicy bez zaciśniętych pośladków, nie pieprzącej głupot o wolnym rynku,  powrocie Hohenzolernów na polski tron... No i oczywiście - to najgorsza fopa ze wszystkich! - bez oficera prowadzącego.

Sądziłem wprawdzie, naiwny, że będą mieli nieco większe trudności z przepchaniem Lesbijskiego Traktatu, ale i tak, mimo jego łatwego przepchania, jakoś entuzjazm do "Europy" niezbyt wielki, a trudności i odśrodkowych tendencji jakby coraz więcej... Co się nie może podobać także i Putinom tego świata. O Miłościwie Nam Panującej Ojrokracji już nie wspominając. Jakże to tak? Wymarzona od pół wieku konwergencja miałaby się im wykoleić?!

Tak więc sobie snułem spiskowe rozważania, a raczej moja duszyczka, podła i w ogóle... A potem przyszło Wydarzenie Tysiąclecia, czyli że ktoś ukradł żelazny napis, po niemiecku i głoszący pochwałę pracy, z bramy obozu Auschwitz. Oczywiście niewielka lampka mi się zapaliła, szczególnie kiedy przez lewe ucho doszło do mnie, jaką się z tego robi gigantyczną aferę o światowym znaczeniu.

To co robiły rodzime skurwione media i skurwieni politycy... Cóż, to ich stały poziom, więc nawet trudno się bardzo dziwić. Stwarzało to wrażenie kompletnej paranoi, ale po niedawnej zmasowanej obronie Polańskiego przez wszystkie możliwe autorytety, faktycznie czego się można było spodziewać? Różne zagraniczne media też sprawę z zapałem zresztą rozdmuchiwały. Ciekawe dlaczego?

No i patrzcie państwo - okazuje się... Nie ma jak spiskowe teorie Pana Tygrysa i szpęgleryczne spojrzenie na politykę! - że ta tablica to też neonaziści! Donosi o tym na przykład internetowe wydanie tygodnika "Wprost" (nawiasem, jedyna forma gazety, z którą mam w miarę regularny kontakt). Czytamy tam co następuje:

Kradzież tablicy z Auschwitz miała sfinansować zamach terrorystyczny?

2009-12-26 09:39

Neonazistowska grupa oraz kolekcjoner ze Szwecji są w kręgu podejrzanych o kradzież znaku "Arbeit Macht Frei" z Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu - podaje nowojorski dziennik Daily News.

Zdaniem dziennika, jedna ze szwedzkich gazet dowiedziała się od swego informatora, że to właśnie neonaziści stoją za zleceniem kradzieży. Według wiadomości przekazanych do gazety, neonazistowska grupa zamierzała sprzedać znak kolekcjonerowi, a pieniądze uzyskane z transakcji przeznaczyć na przeprowadzenie ataków terrorystycznych w Szwecji.

[...]

Oryginał tutaj: http://www.wprost.pl/ar/182804/Kradziez-tablicy-z-Auschwitz-miala-sfinansowac-zamach-terrorystyczny/

Tak więc, dumny jestem, bo moja malutka spiskowa teoryjka, com ją sobie całkiem od niechcenia i na intuicję stworzył, zdaje się pięknie rozwijać. A na dodatek ta nowa ekstra smakowitość, że mamy tu teraz i nowojorski dziennik... Jak być powinno, no bo przecież pamiętny jamajski to był jednak akt rozpaczy i towar zastępczy. Normalnie musi być nowojorski, to wie każdy przytomny wielbiciel spiskowych teorii.

Jak to się dalej będzie rozwijać?! Aż mi pośladki drżą z lubej niepewności... (A duszyczka piszczy, że jej też.)

* * * * *

Poza tym uprzejmie donoszę, że parę dni temu powstało Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów, adres jego to: http://tygrys.niepoprawni.pl.

Po prostu uznałem, że zbyt wiele interesujących komentarzy po paru zaledwie dniach wypada z obiegu i przestaje być czytane, o odpowiadaniu już nie wspominając. Tak niemal zawsze dzieje się z komentarzami na blogach, więc tylko forum, uznałem, może temu jakoś zarazić.

Proszę mi się tym forum zainteresować! Żeby tam zabierać głos, trzeba, z tego co rozumem, być zapisanym na portalu http://niepoprawni.pl, ale to chyba nie jest zbyt wiele dla zajadłego Młodego Spenglerysty, prawda?

triarius
---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.

poniedziałek, marca 02, 2009

Nie ma dziś bardziej lewackiej idei niż...

Zadziwiająca jest bezczelność zawodowych kłamców, demagogów i agentów wpływu, jak też ich pogarda dla ludzi, którzy ich słuchają. Niemal równie zadziwiająca, jak naiwność i głupota ludzi, którzy tego od lat słuchają i nie zauważają podstawowych sprzeczności i b. grubej nici, którą te manipulacje sfastrygowano.

Przykładów mógłbym przytaczać tysiące, ale weźmy sobie na początek taki oto, pierwszy z brzegu...

Otóż ci sami ludzie, którzy z oburzeniem wrzeszczą, że obowiązek wywieszania państwowych flag w państwowe święta gwałci wolność obywatela, jednocześnie potrafią temu obywatelowi (zamiast pogardzanej przez siebie "d*kracji") wciskać... Nie do uwierzenia - monarchię!

Kiedy przecież prawdziwa monarchia, ta pierwotna, magiczna, niemal-religijna, odeszła już wieki temu w mrok historii i najgłupszy nawet kmiotek nie uwierzy dziś, że np. jakikolwiek realnie istniejący król naprawdę swym dotykiem leczy skrofuły.

Tak uwielbiana przez tego typu świrów "monarchia konstytucyjna" to pokraczna hybryda, dziecię Oświecenia (i to z tych mniej udanych), a dzisiaj trzymane jest to przy życiu jako nieco inna forma seriali dla głupiego i zawsze szmirowatej rozrywki spragnionego ludu. Nie ma chyba dzisiaj wiele bardziej lewackich idei niż idea "monarchiczna"! To poniekąd takie odwrócenie sytuacji faszyzmu.

Który to, mając w istocie jak najbardziej prawicowy cel (odkręcenie liberalizmu, socjaldemokracji i innych lewackich prądów), z konieczności musiał się posługiwać współczesnymi środkami, pasującymi do masowego społeczeństwa wielkomiejskich lemingów, miał więc, na powierzchni, sporo cech nie różniących go od ruchów lewicowych. (Z nazizmem widzę to dość podobnie, choć tam był już totalitaryzm i o wiele więcej czysto lewackich, często z sowieckiego z komunizmu zapożyczonych, aspektów.)

No i ci skurwysyńscy kłamcy, demagodzy na żołdzie i agenci wpływu (jak i ich durne poputcziki) robią coś dokładnie odwrotnego: czysto lewacką ideologię (Postęp, panekonomizm, człowiek rozumiany w całkiem oświeceniowy sposób, "Prawo" żywcem wzięte z Locke'a czy innego Woltera itp. itd.) ubierają w niby "prawicowe" fioritury, w rodzaju "monarchii" (oczywiście w lewackiej wersji), czy "katolicyzmu" (który dobry jest oczywiście tylko o tyle, o ile daje się wykorzystać, "na szczęście" dziś każdy może sobie katolicyzm interpretować jak zechce, więc ci ludzie proplemów tu nie napotykają).

Waracając do głównego wątku - czyż postawienie nad wolnym, zdrowym i mającym do siebie szacunek człowiekiem jakiegoś "monarchy", którego ten ma czcić, uważać się za jego "poddanego", za którego ma walczyć, ale krytykować - nielzia! Bo za TĘ osobistą wolność obywatel (?) zapłaci i to sporo! W majestacie Prawa (przez duże "P").

Czy to nie jest tysiąc razy gorsze, tysiąc razy bardziej poniżające, tysiąc razy bardziej ograniczające osobistą wolność - ba, kpiące sobie z tej wolności w żywe oczy! - niż np. obowiązek wywieszania państwowej flagi w narodowe święta?

triarius

---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.

sobota, września 20, 2008

Dlaczego korwinizm jest i będzie zdrowy kawał na lewo od np. faszyzmu

W dyskusji z Kirkerem na niepoprawni.pl udało mi się dość udatnie (I hope) sformułować moje poglądy na to, jak należałoby klasyfikować ideologie polityczne ze względu na ich prawicowość wzg. lewicowość. Nie zgadzam się bowiem z wielu panującymi wśród rodzimej prawicy (i "prawicy" tym bardziej) opiniami w tych kwestiach. Z czego potem wynika, że burzę się np. na zbytnie wycieranie sobie buzi faszyzmem i wmawianie ludziom, że to ideologia lewicowa. Nie mówiąc już o nazywaniu faszyzmem niemieckiego nazizmu, co jest powtarzaniem sloganów po prostu po Kominternie.

Z drugiej strony uważanie za hiper-prawicę ewidentnego lewaka, jakim jest Korwin, wydaje mi się nie tylko śmieszniejsze, ale i bardziej "polityczne", ponieważ tamto faktycznie odbiera nam pewną (marną) broń propagandową (która nikogo i tak się nie ima), czego kosztem jest jednak robienie sobie (a może i paru innym) wody z mózgu. To ostatnie uważam za skutek bardziej szkodliwy od jakichś mitycznych propagandowych mega-korzyści. A więc wyjaśnijmy sobie te sprawy w ogromnym skrócie.

Otóż na własny użytek - na razie przynajmniej, może kiedyś, choć wątpię, zechce mi się to wystarczająco obszernie i "naukowo" opisać - dwupoziomowy system klasyfikacji ideologii.
Podejrzewam zresztą, że taki sam jest w sumie system stosowany przez prof. Bartyzela, ale on albo tego explicite nie mówi, albo moja dysleksja nie pozwoliła mi się do tego doczytać. Ale jego rezultaty są takie zasadniczo, jak moje, więc to musi być podobna metoda.

Powiem w największym skrócie, choć to sprawa, która, choćby tylko z tego powodu, że tylu ludzi aż tak podnieca, zasługuje na sporo więcej uwagi i intelektualnego wysiłku. No to jedziemy!

* * * * *

Pana Tygrysa metoda klasyfikowania ideologii politycznych pod względem prawicowości-lewicowości.


1. Poziom najwyższy i NAJWAŻNIEJSZY - CELE.

Mówimy tu o autentycznych celach, nie o zadeklarowanych na pierwszych stronach gazet na doraźny wyłącznie użytek. Wbrew pozorom daje się takie wydestylować.


2. Poziom niższy, nieco mniej z pkt. widzenia ideologii ważny - ŚRODKI, czyli METODY.

Mówimy o środkach do osiągania celów danej ideologii, oraz środki służące po prostu utrzymaniu się przy władzy, szczególnie w późniejszych fazach. Za to sposób samego dojścia do władzy proponuję tutaj pominąć, to i tak nie jest ortogonalne w stosunku do celów i metod.

Dlaczego to cele, a nie metody mają być najważniejsze? Ponieważ mówimy o IDEOLOGIACH, te zaś mają bez porównania bardziej bezpośredni styk z celami, niż z metodami. Ale nil desperandum - cele też potrafią być wyjątkowo paskudne!

* * * * *

Proste? Proste! No i możemy sobie teraz poanalizować różne ideologie dla przykładu. Proszę, oto taka próba od ręki:

a. Komunizm: TWORZENIE NOWEGO CZŁOWIEKA, a metody też jak najbardziej w tym stylu. Skrajna lewizna skrajnej lewizny. (Ale już praktyczny ZSRR to nie całkiem to, tam wchodzi w grę i Azja, plus odwieczny wielkoruski nacjonalizm i militaryzm.)

* * *

b. Faszyzm: chęć zaradzenia postępującemu upadkowi Zachodu i ewidentnym wadom (żeby to b. łagodnie określić) liberalnej demokracji. A więc na poziomie max absolutnie PRAWICA. Środki? Dostosowane do epoki wielkomiejskich lemingów: "cieszymy się, albo przynajmniej udajemy, ze społeczeństwa masowego, z maszyny, turkotu, warkotu, udajemy że wierzymy w postęp, ale nie ten leberalno-oświeceniowy". A więc centrum albo nawet nieco w stronę lewicy. W sumie centrum (albo i lewica) PRAWICY.

* * *

c. Nazizm: w sumie coś podobnego do faszyzmu (tu zgoda), choć b. silnie zabarwione niemieckością, w tym przede wszystkim ówczesną polityczną sytuacją Niemiec. Która, przyznajmy to, nie była różowa. O wiele silniej quasi-religijne w swym odrzuceniu liberalizmu i oświeceniowej ideologii swych czasów. Stąd m.in. wrogość wobec istniejących kościołów, które po prostu były konkurencją. (Można to zresztą uważać za po prostu skrajny romantyzm.)

Sporo czysto prawicowych spraw, jak to: nacjonalizm, militaryzm, dyscyplina, państwo, rodzina, poświęcenie się. Środki? Co najmniej tak lewicowe jak w przypadku faszyzmu, choć raczej bardziej, co jednak mogło wynikać z przyczyn obiektywnych albo/i narodowej specyfiki. Wzięte w dużej mierze od bolszewizmu zresztą, z tego co wiem.

W sumie LEWICA (nawet raczej skrajna) PRAWICY. Fakt jednak, że ta prawica jakaś taka średnio prawicowa. Więc jak? Ustalimy może że nazizm to SKRAJNA LEWICA CENTRUM? Toż to by dopiero był szok i rewolucja w historii idei politycznych!

* * *

No to weźmy sobie jeszcze tytułem eksperymentu...

d. Korwinizm: utopia, bez cienia wątpliwości. Wszystko co naprawdę istotne wzięte z oświeceniowego widzenia świata. Co dla mnie, spenglerysty jakby nie było, jest z całą pewnością schyłkowe, czyli lewicowe. Sprowadzanie wszystkiego do skrajnie uproszczonego modelu - w tym przypadku, jak to przeważnie się dzieje (vide Marks) ekonomicznego.

Plus niekompatybilne, ni w 5 ni w 9, dodatki wzięte przeważnie z własnych idiosynkrazji Guru, oraz chyba ideologii Trójprzymierza. Tak nie pasujące do zasadniczych zrębów tej leberalnej w końcu doktryny, że nie można ich traktować inaczej, niż jako co najwyżej ozdobniki.

A więc dla mnie bez cienia wątpliwości lewica i to skrajna. Środki? Trudno o nich mówić wobec nieudolności tej sekty na poligonie realnej polityki, ale robienie lemingom wody z mózgu nie jest z całą pewnością prawicowe. W sumie LEWICA SKRAJNEJ LEWICY.

* * *

Jaka jest różnica między tworzeniem nowego człowieka (i nowego świata), a tym, co robił np. faszyzm? A taka, że to co robił np. faszyzm było po prostu wyciągnięciem wniosków z aktualnej sytuacji naszej cywilizacji - która nie była i nadal nie jest wesoła, ci ludzie mieli moim zdaniem rację - i zrobienie tego, co potrzeba, by przetrwać i być PODMIOTEM, nie zaś PRZEDMIOTEM historii. Tylko tyle i aż tyle - nijak to się ma do ślepej wiary w wieczny POSTĘP i rojeń o jakimś tam (heglowsko-marksistowskim) "przezwyciężeniu alienacji".

No i to, co głosi, i czego pragnie, taki np. Korwin mnie o wiele bardziej przypomina to drugie - tworzenie nowego człowieka właśnie. Tamci nowego człowieka nie tworzyli, oni po prostu uważali, że wielkomiejski leming o wiele lepiej się prezentuje, kiedy chodzi w nogę - najlepiej w mundurze i z karabinem. Co nie jest aż tak, z estetycznego choćby punktu widzenia, głupie.

Z etycznego też zresztą. I nie dążyli do WIECZNEGO POSTĘPU LUDZKOŚCI, który miałby, wedle takiego Charles'a Fourier, zaowocować tym, że będziemy kiedyś jeździć na "antytygrysach", a statki nam będą ciągnąć "antywieloryby" (a do tego będziemy mieli oko na końcu piętnastostopowego ogona, niech żyje ewolucja!) - ino chodziło im o powrót do odwiecznych wartości, które zniszczyły ostatnie (z ich punktu widzenia) lata leberalnej demokracji i oświeceniowe miazmaty. Tudzież czynniki obiektywne.

No i ta różnica dla mnie jest po prostu decydująca, jeśli się chce mówić o lewicowości i prawicowości. Co zresztą, przypominam, moim zdaniem w ogóle daje się stosować JEDYNIE do naszej zachodniej cywilizacji i do naszej epoki, tej zaczynającej się co najwyżej w Oświeceniu. Wcześniej to były jednak inne kategorie, i choć często występowały mniej lub bardziej pozorne podobieństwa, to jednak fakt, że religia była wtedy żywa i wpływała na wszystkie praktycznie aspekty życia społecznego, czyni tamte czasy czymś całkiem innym od naszych.

* * *

Socjaldemokrację i leberalizm proszę zrobić samemu w domu. Wyjątkowo pilni uczniowie mogą sobie jeszcze wziąć jakiś ekologizm czy coś. I to by było na dzisiaj tyle, dzięki za uwagę.

triarius

---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.

czwartek, listopada 01, 2007

Wymądrzanie się Pana Tygrysa na tematy mniej lub bardziej doraźne

Niejaki Boni donosił na swych przyjaciół z podziemia do SB, więc teraz ma za swe winy odpokutować praca na rzecz nas wszystkich na ministerialnym stolcu. Szkoda, że w podobny sposób nie potraktowano np. Hitlera. Choć tamten za swe winy musiałby chyba zostać od razu absolutnym władcą... I to nie jednego państwa, ale przynajmniej dwudziestu!

Zaraz... Czy on przypadkiem czymś właśnie takim nie był??!

* * * * *

Można albo być liberałem, albo mieć elementarne pojęcie o ludzkiej naturze, motywach powodujących ludźmi i realnych społecznych mechanizmach. Trzeciej możliwości nie ma, chyba że mówimy o liberaliźmie udawanym, np. typu złodziejski liberalizm Herr Tuska i jego wesołej gromadki. (Choć też nie sądzę, by oni takie rzeczy wiedzieli.)

Gdyby udało się wyjaśnić liberałowi, w jaki to sposób przez całą długą przecież historię ludzkości, zachowały się w niej takie, mało sprzyjające przeżyciu i osobistemu sukcesowi, cechy, jak altruizm, zdolność do poświęceń, ba - nawet zwykła uczciwość i prawdomówność! - to albo nasz liberał przestałby wierzyć w swoje mrzonki, albo po prostu oznaczałoby to, że nic nie zrozumiał.

* * * * *

Wszystkie te posiadające rzekomo receptę na uszczęśliwienie ludzkości ideologie dają się w sumie w dość prosty sposób poklasyfikować:

Rozwalamy co jest i tworzymy raj na ziemi...
  • za pomocą metafizyki "przekutej w czyn" - ortodoksyjny marksizm i jego późne "rewizjonistyczne" avatary;
  • opierając się na naszej niezłomnej wierze w ludzką małość, tchórzostwo, pragnienie przede wszystkim bezpieczeństwa lub choćby jego złudzenia, bierność... - socjaldemokracja;
  • zdobywamy władzę, opierając się na dyscyplinie i spójności naszej fanatycznej grupy, naszym najskuteczniejszym środkiem infiltracja... potem stosujemy przede wszystkim przemoc, nie stroniąc jednak od dosłownie wszystkich przydatnych metod, z kłamstwem na skalę kosmiczną na czele - bolszewizm (czyli komunizm w wersji leninowsko-stalinowskiej);
  • opierając się na ludzkiej chciwości, konformiźmie, żądzy blichtru i wszelkich nowości, śmieciowej rozrywce, powszechnej szkolnej (choć nie tylko) indoktrynacji, narzucanych z góry "intelektualnych" (i wszelkich innych) modach... - realny liberalizm (większość z tych metod jest także z powodzeniem stosowana przez socjaldemokrację, która jest w sumie bardzo blisko z realnym liberalizmem spokrewniona, na co zresztą wskazuje także i znaczenie słowa "liberalizm" w Ameryce);
  • opierając się na wierze, iż, paradoksalnie, prawda mogąca ludzkość zbawić, jest TAK PROSTA, że niedostrzegalna dla hoi polloi - liberalny rewizjonizm np. Korwina-Mikke (choć naprawdę nie sądzę, by sam prorok miał na te tematy aż tak prymitywny pogląd, jednak jego wierni wyznawcy z pewnością mają).
Nie ma w tej klasyfikacji wszystkich znanych w historii, lub choćby w ostatnich dziesięcioleciach, systemów politycznych. Po pierwsze dlatego, że to ad hoc uczyniony zapis czegoś, co mi przed chwilą przyszło do głowy, a nie teza doktorska. Po drugie dlatego, że np. faszyzm (żaden) jak mi się wydaje (nie jestem aż wielkim znawcą, ale jakieś pojęcie mam) nie miał aż tak ambitnych celów, jak tworzenie raju na ziemi. A w każdym razie tego akurat celu nie miał.

Faszyzm chciał w jakiś sposób "zoptymalizować" własne społeczeństwo, i sporo by można dyskutować, w jakim stopniu mu się to udało, w jakim zaś nie, oraz dlaczego tak i dlaczego nie. Co do nazizmu zaś... Nie, zbyt nie znoszę Niemców, by w ogóle chcieć to w tej chwili dyskutować! Zresztą w sumie zbyt mało wiem, a teren jest, z wielu względów, paskudnie śliski.

triarius
---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.

niedziela, czerwca 17, 2007

Najstarszy z socjalizmów - rzecz o liberaliźmie

Dzisiaj będzie o liberaliźmie. I to nie będą moje własne idiosynkrazje, ino będzie głębiej i bardziej filozoficznie. Naprawdę polecam poniższy tekst, a szczególnie cytowany tutaj jego fragment. (Choć reszta też oczywiście zasługuje na uwagę).

Tekst został zamieszczony na
witrynie Instytutu Edukacji Narodowej.


prof. Leon Kiereś

Najstarszy z socjalizmów


[...]

Co ciekawe, najstarszym historycznie socjalizmem, tym, który po rewolucji francuskiej został w myśleniu Europy i zaczął dominować, jest właśnie liberalizm, znany pod postacią kapitalizmu. Był on już obecny wtedy, kiedy jeszcze w Europie panowały trony, choć już rozpoczęła się tzw. rewolucja przemysłowa - i tego trony nie wytrzymały. Kapitalizm wytworzył nową społeczność: producentów i konsumentów, a więc społeczność dynamiczną, twórczą, przetwarzającą świat i ten świat konsumującą. Oczywiście, z drugiej strony miał miejsce ideowy napór socjalizmu, który już był zorganizowany w partie, w ruchy społeczne. Co ciekawe, reakcją na zwyrodnienia cywilizacyjne liberalizmu w XX wieku był po kolei: komunizm, faszyzm, nazizm. Zwyrodnienia te to przede wszystkim: produkcja klasy społecznej upośledzonej cywilizacyjnie, a więc tzw. proletariatu, czyli warstwy biedoty i bezrobotnych; kult pieniądza - hasłem życia społecznego staje się "sprzedać-kupić", pieniądz jest miarą wszystkich rzeczy; niszczenie tradycji, ponieważ ideologia ta żyje teraźniejszością i przyszłością, rzuca projekty tzw. zaspokojenia potrzeb, czegoś, co z samej natury nie ma końca. Ponadto ma miejsce cały szereg innych negatywnych zjawisk, które są funkcją tych wymienionych.

Komunizm jest reakcją na zwyrodnienia liberalizmu. Proponuje on inną metodę życia społecznego i inną koncepcję polityki, mianowicie: jedna partię i jedną metodę życia społecznego, czyli kolektywizm. Inną reakcją na liberalizm - a także na komunizm! - był faszyzm Mussoliniego, w którym odrzucano zarówno kolektywizm, jak i krwiożerczy kapitalizm i wielopartyjność, która do niczego nie prowadzi, która jest, jakby powiedział Koneczny, cywilizowaniem na wiele sposobów jednocześnie. Do tego dołączył komunizm narodowy Adolfa Hitlera, czyli socjalizm nazistowski.

Wymienione wyżej rodzaje socjalizmów wyrastają z jednego korzenia ideowego i wiek XX jest okresem zmagania się socjalizmów o panowanie nad światem. Socjalizmy w sposób naturalny zastąpiły trony, zapanowały w Europie, w Hiszpanii, w Rosji, w Niemczech, we Francji. Ich historia jest bardzo złożona, skomplikowana. Były eksportowane w świat, choćby do Meksyku, a po II wojnie światowej na Daleki Wschód. Ideologia ta rozlewa się po świecie jako nowa propozycja cywilizacyjna. II wojna światowa jest wojną socjalizmów o panowanie na światem. Należy zwrócić uwagę na kształt koalicji, który jest nieprzypadkowy: nazizm połączył się z faszyzmem. Faszyzm utożsamia się dziś z nazizmem, co jest pomysłem liberałów. Jest on w rzeczywistości zupełnie czymś odrębnym od nazizmu, choć istniały jakieś historyczne, geopolityczne powiązania między nimi. Z kolei liberalizm połączył się z komunizmem, a nawet go czynnie wspierał. Po II wojnie światowej na arenie dziejów został liberalizm, natomiast z drugiej strony komunizm, a po upadku komunizmu na arenę dziejów wrócił liberalizm, dlatego admiratorzy liberalizmu twierdzą, że jest to ostateczny głos w dziejach teorii społecznej, że nic więcej człowiek już wymyślić nie może.

Skoro, jak zostało powiedziane, socjalizm jest pewną chorą naroślą na ciele Europy czy szeroko pojętej zachodniej tradycji, to co jest zagrożeniem dla tego liberalizmu, co jakby wewnątrz niego jest elementem rozkładowym?

Sama natura ludzka. Człowiek jest bytem rozumnym i wolnym, na pewno nie da się zredukować do tego, co głosi socjalizm, do tego, że człowiek jest po prostu nawozem historii, że jest masą czy jakimś "zasobem ludzkim", który stanowi przedmiot manipulacji i technologii. Socjalizm stosuje niezwykle perfidną kombinację propagandy i terroru. Sercem propagandy jest właśnie utopia, czyli lansowana wizja szczęśliwego świata. Jest to świat nieograniczonej konsumpcji materialnej - pierwsi utopiści wyszli już z założenia, że zło społeczne będzie zlikwidowane wówczas, gdy zapewni się równy dostęp do dóbr konsumpcyjnych; kiedy zaspokoi się potrzeby człowieka, stanie się on dobry, nastąpi metanoia moralna. Jest to oczywiście fałszywa teza. Z tego, że człowiekowi powodzi się dobrze w sensie materialnym, nie wynika, że będzie on człowiekiem dobrym moralnie. Są to zupełnie różne sfery, a praca kultury i cywilizacji polega na tym, aby te sfery "złożyć" ze sobą, zagwarantować człowiekowi niezbędne minimum materialne, ale również kształtować jego ducha, ponieważ to od ducha właściwie wszystko zależy.

Propaganda roztacza wizje, którym jednak towarzyszy terror społeczny. Jest on bądź terrorem bezpośrednim, czyli fizycznym, kiedy się fizycznie likwiduje wszystkich niepoprawnych politycznie; bądź terrorem pośrednim, czyli terrorem zmasowanego ataku propagandy, terrorem duchowym. Jest to przemoc strachu, tak jak to obserwujemy współcześnie, kiedy ludzi byłego bloku komunistycznego straszy się, że nie mamy wyjścia... są to konieczne prawa dziejowe, my zaś jesteśmy funkcją tych praw, musimy się zatem z tymi prawami pogodzić. Wrogiem liberalizmu - redukcjonizmu antropologicznego - jest sam człowiek, który jest bytem rozumnym i wolnym, a nie tworzywem jakichś urojonych przez socjalizm praw historii.

Liberalizm przeszedł szereg przeobrażeń, ale z chwilą kiedy opanuje on arenę polityczną globu, będzie "pokazywał zęby". Musi tak być, ponieważ jest socjalizmem i traktuje człowieka jedynie jako surowiec. Za to ludzie zapłacą ogromną cenę.

Obecnie na sztandarach liberalizmu mam, jako ustrój społeczny demokrację liberalną z jej systemem partyjnym, który jakoby zapewnia poszanowanie godności każdego człowieka, bo w tym liberalnym dialogu każdy może uczestniczyć...

Tak, to jest część propagandy, bowiem demokracja - i w tym miejscu należy wierzyć Arystotelesowi - jest najgorszym z możliwych ustrojów, ponieważ są to rządy gorszych czy, jak ktoś kiedyś powiedział, rządy "hien nad osłami". Rządy większości, która jest manipulowana, której stwarza się miraż, że to ona wybiera, a w gruncie rzeczy ów wybór jest pokierowany przez tych wspomnianych wcześniej.

Dodatkowo wybiera między stronnictwami politycznymi, tymi partykularnymi opcjami ideologicznymi...

Tak, ja zawsze pytam, co łączy robotnika, żołnierza, kapłana, nauczyciela, którzy wybierają jakąś partię, a nie chcę już tu mówić jaką, bo jak wskazuje historia partie mnożą się jak grzyby po deszczu, bardziej niż wirusy. A to zmierza w jednym kierunku - neutralizacji tradycji łacińskiej i myślę, że scenariusz będzie taki: będzie liberalna lewica, liberalne centrum i liberalna prawica. W socjalizmie wszystko musi być socjalistyczne! Socjalizm zawsze cele ma te same, natomiast różne stosuje metody.

Nurt określany mianem liberalnego przejawia widoczną tendencję do misyjności, ekspansji. Wspólna Europa i globalizm - te hasła rozgrzewają umysły elit politycznych i publicystów. Wydają się stopniowo realizować, zwłaszcza w Europie. Czy możliwe jest stworzenie liberalnej supercywilizacji?

Ideologia, o której mówimy, ma wymiar globalny, jest totalitaryzmem. On musi panować, natomiast sprawą taktyki jest, kiedy i jaką metodą będzie to zrealizowane. Teraz socjalizm liberalny nie ma właściwie żadnego konkurenta. Sami socjaliści są ignorantami, nie wiedzą, że używając takich słów, jak prawda, dobro, piękno, sprawiedliwość, używają słów, które pochodzą z innej tradycji i mają inne znaczenia niż te, jakie oni "podkładają", jeśli jakiekolwiek podkładają, bo podejrzewam, że jest to tylko taka quasi-religijna magia języka.

Socjalizm posiada własną wizję zbawienia człowieka i wizję tę bezwzględnie mechanicznie stosuje, socjalizm jest cywilizacją mechaniczną, aprioryczną, fundamentalistyczną, sakralną. Przemówienia polityków będących admiratorami liberalizmu mają charakter religijny, wciąż powtarza się: "ja głęboko wierzę..." Wszystko jest nabudowane na wierze, na woli, na wyborze pewnej wizji, a nie na wiedzy. To jest największe nieszczęście, jakie niesie ze sobą liberalizm, bo pozbawia człowieka rozumu i osadzenia w realnym świecie.

W zmaganiu socjalizmów między sobą na placu boju pozostał liberalizm. Tylko patrzeć, jak odżyje kolektywizm, faszyzm, jak odżyją nacjonalizmy, bo narody nie dadzą sobą manipulować. W Polsce już odżywa marksizm, który przynajmniej miał - przaśną, bo przaśną - jakąś wizję kultury, natomiast liberalizm redukuje człowieka do pozycji zwierzęcia konsumującego, by tak rzec "dwutorowca".

[...]

Całość tutaj.

triarius
---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.

poniedziałek, maja 21, 2007

Z homoseksualnym Goebelsem gra do jednej bramki

Od małego byłem podejrzliwy wobec argumentów typu "hamujmy się, żeby nie dawać przeciwnikom amunicji propagandowej". Było to swego czasu zachowanie niewykle charakterystyczne dla zachodnich sowietologów i wiele wskazuje, że szybko wróci w wykonaniu aktualnych ekspertów od Rosji. Cały czas tego nastawienia jest pełno na zachodzie wobec islamskiego terroryzmu, zaś w Polsce przede wszystkim wobec wszelkiego krzykliwego i coraz agresywniejszego lewactwa, z lewactwem popierającym homoseksualizm na czele.

W Rosji pedalskie "Parady Równości" są zakazywane, w Izraelu nie tylko zakazywane, ale chcącym w nich wziąć udział grozi się bez dwuznaczności śmiercią... I nic się nie dzieje. W końcu to Rosja, w końcu to Izrael. W Polsce "Parady Równości" odbywają się, a jakże, dając różnym mediom temat na cały dzień od rana do wieczora, a potem w nieco mniejszych dawkach przez resztę roku - aż do następnej "Parady Równości". Ale to oczywiście nie wystarcza, bo jakżeż by mogło?!

Poniżej przedstawiona aktualna notatka agencji PAP to dobitny przykład, do czego prowadzi uległość wobec cynicznych, zdecydowanych na całkowite zmieżdżenie wszelkiego oporu - ba, wszystkiego, co nie jest im całkowicie uległe i entuzjastyczne nastawione - sił. Oto przykład, do czego prowadzi nasza zgoda na "grę do jednej bramki", rozpoczynająca się od potulnego używania politycznie poprawnego, narzuconego nam przez pedalskie lobby, bezsensownego i po prostu nie istniejącego w żadnym normalnym języku słowa "gej". I zastanówmy się, czy, skoro ci ludzie i te siły do tego właśnie chcą nas doprowadzić - tylko POJEDYNCZO, żeby łatwo można się było z tym uporać - nie należałoby dać im to, albo coś podobnego, w takim nasileniu, by spacyfikować nas się nie udało.

Tyle, że niestety, skoro na wczorajszym "Marszu" polska policja, podlegająca przecież naszym obecnym prawicowym i patriotycznym władzom, spisywała ludzi za transparent ze słowami "Precz z eurokouchozem!", więc naprawdę nie możemy już chyba liczyć na nikogo, poza nami samymi. Tym bardziej, że w przedwczorajszym marszu pedalstwa i plucia w twarz normalnym Polakom, brali udział m.in. chadeccy zachodnioeurpejscy politycy. Takie jest właśnie to europejskie chrześcijaństwo! Taka właśnie jest ta europejska prawica! No dobra, przejdźmy do zapowiedzianej informacji PAP'u. Miłej lektury życzę!

Polowanie na gejów w ultraprawicowej Polsce

Poniedziałek, 21 maja (10:51)

O "polowaniu na gejów w ultraprawicowej Polsce" donosi w poniedziałek lewicowy włoski dziennik "La Repubblica".

Informując o sobotniej Paradzie Równości w Warszawie, gazeta podkreśla, że "mobilizacja homoseksualistów" jest elementem "walki o demokrację", zapoczątkowanej przez byłych prezydentów Lecha Wałęsę i Aleksandra Kwaśniewskiego. Atmosferę nienawiści do gejów dziennik porównuje do nazistowskiej propagandy czasów Josepha Goebbelsa.

W obszernym artykule, opatrzonym zdjęciami z sobotniej manifestacji, mowa jest o "groźbach i pobiciach ulicznych, agresji, prześladowaniach, ukrytych represjach w pracy, gwałtach za karę na lesbijkach, dokonywanych na wsiach przez mężczyzn".

Jak relacjonuje wysłannik gazety do Warszawy Andrea Tarquini jest to "codzienna rzeczywistość pod rządami braci Kaczyńskich i ich sojuszników z ultraprawicy".

- Ale polscy geje nie poddają się - dodaje Tarquini zauważając, że ich pierwszym sukcesem było otrzymanie zgody na Paradę Równości.

Autor relacji podkreśla, że "Polska cywilizowana i nowoczesna Wałęsy i Kwaśniewskiego, Polska dialogu" prowadzi walkę z "Polską podejrzeń", reprezentowaną przez obecne władze.

Cytowany w artykule Tomasz Bączkowski z Fundacji Równości wyraża opinię, że "homofobia jest punktem programu tego rządu". - To zwyczajna stara taktyka polowania na niewidzialnego wroga - twierdzi Bączkowski. Rozmówca włoskiego dziennikarza porównuje ją do "logiki antysemityzmu".

- Europa, w której w Berlinie, Hamburgu i Paryżu rządzą burmistrzowie - geje, wydaje się być odległa o lata świetlne - pisze "La Repubblica". Klimat wokół homoseksualistów w Polsce określa słowami: "ciemne czasy, powiew średniowiecza".

Informując o protestach środowisk gejowskich, przeciwko wprowadzeniu niedawno zakazu szerzenia treści homoseksualnych w szkołach, rzymska gazeta stwierdza, że tę "kampanię nienawiści" wobec gejów można porównać do propagandy Goebbelsa, który mówił: "powtórz kłamstwo trzydzieści razy, a ludzie uwierzą, że to prawda".

Źródło informacji: PAP

Oryginał tutaj.

triarius
---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.