Mało jest rzeczy tak mało prywatnych, jak "prywatna własność".
No to i drugi, który mi właśnie przyszedł go głowy. Jako bonus (patrzcie, jaki ze mnie wolny rynek!):
Całe dane społeczeństwo składa się każdemu bogaczowi na jego złote kible i co tam jeszcze - w pojedynkę to on przecież sobie może ewentualnie... Co właściwie? Chyba po prostu kompletnie nic. A już na pewno nie obronić tę swoją własność przed bliźnimi swymi, którzy by mu ją chętnie zabrali. Tylko konkretny model i konkretne funkcjonowanie danego społeczeństwa pozwala zatem - jeśli nie uzyskać, choć to też, choć w o wiele bardziej skomplikowany sposób, to na pewno zachować cokolwiek, co by mogło kogoś innego skusić.
Nie mówię, przynajmniej w tej chwili, że to dobrze, nie mówię, że to źle - po prostu tak jest i trzysta lat liberalnej indoktrynacji nie może tego zmienić.
triarius