czwartek, stycznia 22, 2009

Ktoś chciał dowodu na nędzę leberalnej ideologii? Proszę bardzo!

Oto dowód na nędzę i zakłamanie miłościwie nam panującej leberalnej, oświeceniowej ideologii:

Leberały głoszą, że ludzie kierują się samym wyborem i płacą za to, co jest dla nich ważne. W ten sposób "głosują". Głosują swymi pieniędzmi, a w przypadku leberałów antykomunistycznych (czyli tych bardziej prawicowych, niech już będzie bez cudzysłowu) także nogami - uciekając np. z krajów złych do krajów dobrych (w domyśle bardziej liberalnych).

Zgoda? Tutaj chyba niczego nie zafałszowałem? Uprościłem tylko na tyle, na ile to było konieczne, ale w sumie tak przecież tak właśnie fundament leberalnej ideologii wygląda.

No i teraz zastanówmy się nad taką oto sprawą... Pomijając już wszystkie inne oczywiste problemy tego ujęcia - takie jak np. występujący na każdym praktycznie kroku brak pełnej informacji - zadajmy sobie pytanie, dlaczegoż to ważne jest "głosowanie" za pomocą pieniędzy, "głosowanie" za pomocą nóg, głosowanie (tym razem całkiem dosłownie) za pomocą kartek wyborczych... Ale nie jest - o dziwo! - ważne dla leberałów głosowanie poprzez gotowość do narażenia, a nawet wprost poświęcenia, własnego życia.

A przecież przez całą historię ludzie dla pewnych spraw życie byli gotowi poświęcać - nie tylko życie swych bliźnich, bo to by można różnie interpretować, ale i własne. Czy zaś jest coś cenniejszego od ludzkiego życia?! Szczególnie dla leberała? Nie tylko zresztą w przeszłości to ludzie czynili, bo czynią to nadal, szczególnie masowo w różnych "mniej cywilizowanych" (czytaj "mniej liberalnych") regionach świata. Ale to przecież ludzie tacy sami jak my, prawda? Niczym istotnym się od nas nie różnią, bo kolor skóry nie jest niczym naprawdę nas w istotny sposób różniącym. Z tym zgadzam się ja, i z tym musi się przecież zgodzić każdy leberał.

I ci ludzie narażają, a czasem nawet poświęcają swoje życie. Dla spraw które leberał pochwala, albo dla całkiem innych. Dla spraw, które ja bym pochwalił, albo i nie. Ale jest faktem, że oni to czynią. Ergo - te właśnie sprawy są dla nich WAŻNE. Ważniejsze zapewne od tego, za co są gotowi zapłacić pieniądze, nawet te "własne, ciężko zarobione".

Dlaczego leberały całkiem tego czynnika nie uwzględniają? Czemu go nie akceptują - jako ewidentnego faktu? Czemu nie starają się tych spraw intelektualnie wydestylować, by potem móc się do nich jakoś inteligentnie ustosunkować? Nawet jeśli z jakichś względów uważają tych żołnierzy z Plaży Omaha, tych Powstańców Warszawskich, tych (toutes proportions gardées) terrorystów-samobójców, izraelskich żołnierzy (żeby nie było), i bojowników Hamasu za całkiem innych od nas - "ludzi normalnych" - to czemu nie próbują nam zrozumiale wytłumaczyć na czym ta różnica polega?

I dlaczego nie gwałci ona innych fundamentalnych założeń leberalizmu - konkretnie tego, że ludzie w sumie są tacy sami i ich motywy są w sumie takie same? Że spytam.

Dopóki nie otrzymam sensownej, wyczerpującej odpowiedzi na moje wątpliwości, sorry, ale będę wszystkich leberałów z lewa i "prawa" uważał za cynicznych kłamców i/lub mózgowo upośledzonych idiotów.

triarius

---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.