Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Giuseppe Verdi. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Giuseppe Verdi. Pokaż wszystkie posty

piątek, stycznia 07, 2022

Jeszcze o Bolszewiźmie (i innym paskudztwie)

Gdybym miał jednym krótkim zdaniem zdefiniować Bolszewizm, rzekłbym że: Bolszewizm to zrzucanie odpowiedzialności za własne zbrodnie na Prawa Przyrody. (Przede wszystkim, jak dotychczas, na Ewolucję lub jej bękarcią siostrę - heglistycznie pojmowaną Historię.)

Da się to zrozumieć? Jeśli Prol nie śpiewa z wystarczającym entuzjazmem, to sam siebie skazuje na unicestwienie, bo Ewolucja nie zna litości (w odróżnieniu od Waadzy, która ma gołębie serce, ale cóż...), i ew. kula w tył głowy czy co tam, to tylko nieistotny akcydens.

Jeśli tak naprawdę jest (a rzadko się Pan T. w takich sprawach myli), to co z tego by wynikało? Otóż...

1. Że taka wygoda i łatwość wybielania się, skłania do popełniania zbrodni, co się jak najbardziej sprawdza w dotychczasowej historii.

2. Że Boski Nícolas ma głęboką rację, twierdząc że: Liberalny Burżuj to starszy brat Bolszewika. Dlaczego? No bo taka właśnie postawa, choć jeszcze nie do końca uświadomiona i nie całkiem sformułowana - ponieważ choćby sama Teoria Ewolucji została ogłoszona, kiedy Liberalizm już kwitł od ponad wieku - została właśnie zapoczątkowana przez Liberalizm i jego avatary.

3. No i oczywiście, jak zawsze... Że Tygrysizm - znowu się potwierdziło - to Niezłomny Oręż itd.

triarius

P.S. Verdi wpakował nas w to szambo i tylko Monteverdi może nas z niego wyciągnąć. (Nie sam zresztą Verdi, bo z Fryckiem. Skądinąd fajne hasło na koszulki. Ktoś już się napalił? Można by wyprodukować.)

niedziela, września 27, 2009

Bonmoty muzyczne (plus bonus)

Verdi wpakował nas w to szambo i tylko Monteverdi może nas z niego wyprowadzić!

* * * * *

Muzyka to Matematyka Czasu, tak jak Matematyka jest Muzyką Przestrzeni (a dla ludzi bardziej oblatanych w technice, niż w spenglerycznych kategoriach - Muzyka to Matematyka Czasu Rzeczywistego), nie zaś, jak sobie wyobrażają Toyahy Tego Świata - coś służącego do łechtania przytępionych zmysłów, drażnienia przywiędłych organów rozkoszy i szczypania zdrewniałych końcówek nerwowych. (W każdym razie nie tylko, w każdym razie nie przede wszystkim!)

Tyle bonmotu, ale jestem światu winien wyjaśnienie: otóż nie mam absolutnie nic przeciw Toyahowi jako człowiekowi czy blogerowi. Przeciwnie, osobiście cenię jego teksty i uważam go za jednego z najrówniejszych i najbardziej profesjonalnych polskich blogerów. I nie to, bym go uważał za nudnego, jak niektórzy z moich dobrych kumpli! - nie, to co toyah pisze uważam w większości za interesujące, słuszne i dobrze zrobione. Poza... No właśnie. Toyah stał się ostatnio dla mnie symbolem tego mieszczańskiego, eklektycznego podejścia do sztuki, które nam miłościwie panuje, i to właśnie na "prawicy". Krótko mówiąc symbolem TOYAHIZMU. A ja zacząłem przeciw Toyahizmowi prowadzić krucjatę, bo to jest moim zdaniem to, co nas w tej całej kloace trzyma. (Vide Dávila.)

* * * * *

To byli bonomty (z komętem), a teraz obiecany bonus:

Szedłem ci ja dzisiaj parkiem, aż tu widzę napis: "Nie śmiecić, usuwać odpadki!" I - przysięgam że to prawda! - jakoś tak samo z siebie wyszło, żem się zaczął zastanawiać, ilu już lewaków zgłosiło ten zdrożny napis do prokuratury, jako godzący w sojusze, nawołujący do różnych rzeczy i antysemicki...

* * * * *

No to jeszcze na deser nieco tego Monteverdiego, com o nim mówił na początku. Jeśli to nas nie uratuje, to już nic!




triarius
---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.