środa, grudnia 19, 2007

Tajemnica liberalnego konserwatyzmu odkryta w nocnym olśnieniu!

Od lat dręczy mnie problem funkcjonowania wśród sporej ilości obiektywnie inteligentnych ludzi takiego oksymoronu, jak liberalny konserwatyzm. W młodości podpalałem się zenem, więc klaskanie jedną ręką to dla mnie pestka. Smażone płatki śniegu też jakoś z trudem sobie potrafię wyobrazić... Ale liberalny konserwatyzm?! Konserwatyzm, a do tego liberalny?! Konserwatywny I JEDNOCZEŚNIE liberalny?!

Nie, to zbyt trudne, nawet dla znacznie większego mistrza zen, niż ja kiedykolwiek byłem. Tego by sam Guthama nie rozgryzł! Tak myślałem, do dzisiaj w nocy.

A jednak mistrzowie zen mieli rację - kiedy się dług i intensywnie zastanawiasz nad klaskaniem jedną ręką, to w końcu doznajesz oświecenia. Ja, dzięki mojemu się długiemu i intensywnemu zastanawianiu nad liberalnym konserwatyzmem też - przed chwilą - oświecenia doznałem. Oświecenie zaś to nie jest zaś byle co, moi państwo!

Na użytek mniej oświeconych spróbuję teraz po prostu wytłumaczyć na czym polega liberalny konserwatyzm. Kto pragnie oświecenia - nie w tej chwili oczywiście, tylko po wielu latach zastanawiania się nad tym koanem - proszę dalej nie czytać! Ostrzegłem.

Wszystkim innym zaś mówię. Otóż liberał jest z całą pewnością lewicowcem, ponieważ pragnie NOWEGO SPOŁECZEŃSTWA (liberalnego) i NOWEGO CZŁOWIEKA (takiego, dla którego liberalne społeczeństwo jest naturalne i dzięki któremu może ono przetrwać). Wiadomo, i wie to nawet liberał, że człowiek NORMALNY, taki jak istniał od tysiącleci i istnieje w tej chwili, ani liberalnego społeczeństwa nie pragnie, ani go dobrowolnie nie zbuduje, ani cieszyć się nim nie będzie... Natomiast, gdyby jakimś cudem powstało, pozwoli mu szybko - przez swe sprośne błędy niebu obrzydłe - upaść.

I tu już mamy pierwsze clou - niebo. Otóż różnica między liberałem a każdym innym utopistą, inaczej lewakiem, jest taka, jaką celnie zauważył wielki Nicolás Gómez Dávila, że burżuj (czyli liberał) "najpierw oddaje władzę, aby zachować pieniądze, potem pieniądze, aby zachować życia, na końcu zaś go wieszają". Po prostu liberał (czyli burżuj) forsę robi całkiem chętnie, ale rewolucję już mniej, bo to mogłoby być ryzykowne. Choć nowy człowiek oczywiście kusi... jakoś go stworzyć trzeba... Tylko jak? Nie nadstawiając karku, nie ryzykując pieniędzy, nie zadając się z motłochem, nie narażając możnym tego świata...?

Jak ten nierozwiązywalny z pozoru dylemat rozwiązać? A tak właśnie, jak to czyni burżuj, czyli konserwatywny liberał. Po prostu genialnie! Rewolucja (liberalna) wprawdzie jest niezbędna, ale MY - liberałowie znaczy - nie musimy jej osobiście robić. Po prostu zaczniemy się OSTRO MODLIĆ. I Bóg oczywiście wysłucha naszych liberalnych modłów. Czyli zrobi nam wymarzoną liberalną rewolucję!

W tym celu musimy być jednak liberałami KONSERWATYWNYMI, bo inaczej religia i modły nam by przecież nie pasowały. Bo do zwykłych - nie konserwatywnych rewolucjonistów tworzących nowe społeczeństwo i nowego człowieka religia jednak nie pasuje. Ale cóż, będziemy trochę inni, za to osiągniemy nasze cele. Hurra!

Czy ten ukłon w stronę religii, i TRADYCJI - ten pragmatyczny, rewolucji służący KONSERWATYZM - to naprawdę miałoby być zbyt wielkie poświęcenie za pewność osiągnięcia wzniosłych, w pełnym znaczeniu REWOLUCYJNYCH, celów?! Przy jednoczesnym, proszę zauważyć, braku konieczności ruszenia dupy z wygodnego fotela, narażania karku, narażania kontaktów z obecną (nieliberalną przecież, w naszym przynajmniej rozumieniu) władzą, narażania kochanych pieniążków, które się nam tak miło - mimo całej obrzydliwości obecnego nieliberalnego ustroju - rozmnażają...

Czy to nie jest niemal zbyt piękne? Czy to nie genialne? Jasne że genialne. Sama genialność tego planu, tego błyskotliwego przecięcia węzła gordyjskiego, tego jajka Kolumba - tyle że to wszystko do potęgi! - dowodzi, że konserwatywni liberałowie są stworzeni do rządzenia, co by się komu na ten temat mogło w tej chwili wydawać, i wszystkie ich genialne plany na pewno się spełnią, ku szczęściu ludzkości. Tacy są genialni!

A jak ktoś jeszcze wątpi, to znaczy, że nie zrozumiał mego wywodu. Niech zatem czyta od nowa, tym razem bardziej uważnie.

triarius
---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.