Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przywództwo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przywództwo. Pokaż wszystkie posty

piątek, sierpnia 24, 2007

Zwierzęca odpowiedź na gwiazdkę w d*kracji

Współczesne partie i ruchy głoszące liberalizm i podobne "elitarne" kawałki, to żadni przywódcy, a tylko naiwni, rozgadani i zadowoleni z własnej mądrości poputczcicy. Po polsku i mniej eufemistycznie - "użyteczni idioci". Poputczicy tych sił i tych ludzi, którzy naprawdę przesądzają o naszym życiu i życiu naszych ew. wnuków. Ich sukcesy, tych poputczików znaczy, mimo potężnych oddanych do ich dyspozycji przez tamtych prawdziwych władców kapitałów - na propagandę, pranie mózgów i na to, co dzisiaj uchodzi za "edukację", nigdy nie są dość wielkie, by naprawdę postawić ich na czele czegokolwiek. Dlaczego, spyta ktoś? Ponieważ jest to interesujący przypadek ludzi, nie mających w sobie nic z przywódców, próbujących odgrywająć przywódców rolę. I naprawdę trudno się dziwić, że niewielu za nimi idzie.

Lansowany tu przeze mnie Robert Ardrey, w jedym z rozdziałów swej książki "Social Contract", poświęconym kwestiom hierarchii, dominacji i podległości, przedstawia ogromną ilość obserwacji - głównie ze świata zwierzęcego, ale wcale nie tylko, bo jest tam na przykład także przykład ścisłej hierarchii wśród identycznych amerykańskich pięcioraczków, obserwowana przez lata przez naukowców, w której w dodatku największy i najsilniejszy pięcioraczek nigdy nie osiągnął pozycji wyższej niż trzecia.

Ostatnia część tego rozdziału poświęcona jest wzajemnym relacjom pomiędzy "alfami" (czyli przywódcami), a "omegami" (czyl i tymi "u dołu", którzy za alfami idą, przeważnie zresztą chętnie i dobrowolnie). I ten rozdział kończy się taką refleksją:
Arystokrata trzyma się z dala od hoi-polloi i unika wszelkich nieprzystojnych działań. Jednak tak, jak u większości gatunków jest odpowiedzialny za obronę, tak samo u wielu spada nań odpowiedzialność za utrzymanie porządku. Jeśli wywiąże się walka pomiędzy szeregowcami, pospieszy by ją zakończyć. Kończąc ją zaś, zawsze stanie po stronie słabszego. Tak samo postępuje kogut uspokajający kłócące się kury, oraz najpaskudniejszy pawian, pokazujący młodemu huliganowi, gdzie jego miejsce.

Nie ma być może żadnej tajemnicy w zwierzęcej sprawiedliwości, jak dziwne by się to sformuowanie mogło nie wydawać. Prezydenci i królowie odwołują się przecież do ludu w swej walce z baronami. Ojcowie muszą bronić swych najbardziej nieznośnych dzieci, jeśli rodzina ma przetrwać. Kiedy porządek staje się sprawą zasadniczą dla przetrwania, alfa i omega muszą dokonywać kompromisów, jak bardzo by były one niesmaczne, iść na ustępstwa, jakkolwiek odpychające, porozumiewać się, jakkolwiek miałoby to być nudne, akceptować ryzyko, niezależnie od związanego z tym niebezpieczeństwa, zawierać alianse, choćby miały być krótkotrwałe.

Zwierzętom, częściowo dzięki temu, że ich instynkt nie pozostawia im wyboru, częściowo dlatego, że ich inteligencja nie jest zaćmiona przez fałszywą naukę, się to udaje. Człowiek jednak - zawieszony pomiędzy mającymi trzy miliardy lat zasadami, a przewdywaniami nuworysza, huśtający się między pochodzącą z najdawniejszej przeszłości mądrością, a potęgą zarówno nauki, jak i ignorancji... Oto zwierzę o naprawdę wątpliwej przyszłości.
Tyle Ardrey, a dedykuję powyższe wszystkim l*ałom, m*chistom, l*tarianom, i jak się te sekty tam jeszcze nie ponazywały. Nie dziwcie się ludzie, że nie jesteście na czele - po prostu żadni z was przywódcy i nie macie do tych spraw ani żadnego drygu, ani też najmniejszego pojęcia z czym to się je. Nie jesteście też żadną prawicą, a tylko rozgdakanymi p*utczikami tych, których często tak głośno i z zadęciem niby zwalczacie. Darujcie mi tę brutalną szczerość, ale wicie - amicus Plato i te rzeczy.

triarius
---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.