Spójrzcie na poczciwe mordki miłościwie nam obecnie panujących! Jak nie przerośnięty prymus z jakiejś marnej szkoły podstawowej; to mało atrakcyjna nudystka, posunięta w latach i stosownie mocniej przygarbiona; jak nie (wprawdzie tylko, z tego co wiem, z wyglądu) dorabiający sobie dopieszczaniem bogatych wdów fryzjerczyk; to w ogóle nie wiadomo co... Mówimy tu tylko o wyglądzie i ogólnym wrażeniu, oczywiście, ale w głębie intelektu, woli i autentycznej charyzmy, wolałbym się tym bardziej nie zapuszczać.
Postawmy naprzeciw tego towarzystwa setki milionów lemingów. Wiadomo kto kim będzie rządził, bo biurokracja to niesamowita potęga, a to doborowe towarzystwo dzisiejszych "polityków" to przecież biurokracja i nic innego; natomiast leming, z definicji, może co najwyżej - jeśli otrzyma odpowiednie transparenty i wsparcie weekendowego samobójcy - sobie podemonstrować.
Wyobraźmy sobie jednak naprzeciw tych naszych (?) polityków kogoś inteligentnego i naprawdę zdeterminowanego. Jaki może być wynik starcia armii złożonej z lemingów, dowodzonej przez Merkele, Hollandy i Obamy, z jakimiś powiedzmy "terrorystami", których sobie tutaj, hipotetycznie, potraktujemy nie jako gromadę durniów w turbanach (nie ma jak bejsbolówka!), którzy bez zasiłku i prowadzenia za rękę przez liberałów własnego tyłka nie zdołaliby znaleźć, tylko facetów, którzy wiedzą czego chcą i potrafią rozpoznać sytuację, że hej!
Oczywiście czysto teoretycznie sobie to rozpatrujemy, a Obama może by się jeszcze wstrzymał z nasyłaniem na mnie drona, bo ja naprawdę wcale nie marzę o życiu w islamskim środowisku, a co dopiero w takim, gdzie oni te sprawy naprawdę poważnie traktują! Jestem katolik - oczywiście PRZEDSOBOROWY, no bo jaki? - i albo ma być przedsoborowy katolicyzm, albo niech się wszyscy najlepiej ode mnie ze swymi religiami łaskawie odwalą! (Łącznie z religią "praw człowieka" zresztą i podobnymi, wymyślonymi przez nie wiadomo kogo - bardzo bym prosił!)
W każdym razie, jeśli się zestawi tych naszych (?) przywódców, oraz ich niezwyciężoną armię lemingów, z jakimś hipotetycznym Alarykiem czy Attilą... Trudno mieć większe wątpliwości co do tego, jak będzie się przedstawiała hipotetyczna mapa zachodnich wpływów na świecie - czyli, innymi słowy, "liberalnej demokracji, państwa prawa i praw człowieka, ach!" za lat... Niechby już nieco optymizmu w szarpane nieuchwytnym niepokojem serduszka lemingów... Powiedzmy pięćdziesiąt.
Natomiast, zakładając, że gdzieś jeszcze wtedy będzie istniał jakiś większy zwarty kawałek tych "praw człowieka, liberalnej, ach, demokracji i państwa prawa (o wolności słowa oczywiście nie zapominając)", nie jest też, jak się chwilę pomyśli (a nie miało się nic do czynienia z min. Hall i temu podobnymi przypadkami), trudno sobie wyobrazić, jaka tam będzie walka o te prawa człowieka, liberalne swobody, oczywiście tolerancję też...
I jakby na takiej mapie ktoś poumieszczał obozy dla tych, którzy śmią wątpić... Albo dla takich, którzy (o zgrozo!) mają czelność pomyśleć o takiej mapie... No to też byłoby interesująco. Ogólne? Mgliste? Pesymistyczne? (?!) Chcecie konkretów? Dobra! Może być o boksie? No więc, jak każdy wie, początkujący bokser ma to do siebie, że się strasznie broni przed lewym prostym... Oczywiście żadna przyjemność dostać takie coś w kinol, zgoda...
Broni się, broni, i zaraz dostaje w mordę o wiele potężniejszym prawym. Albo sierpem. (Oczywiście istnieją bokserzy walczący z "odwrotnej pozycji", wiem, ale każdy wie o co chodzi, albo też nic nigdy nie zrozumie i nadaje się na leminga.) No to weźmy teraz ogromny sukces "koalicji" walczącej z tzw. Państwem Islamskim, czyli zdobycie wreszcie, po czterech miesiącach ciężkich walk, w tym setek nalotów, miasta Kobane.
To, że żadna partyzantka nie będzie bez sensu siedziała pod nalotami, a w starciu z regularną i (wciąż jeszcze) potężną armią Stanów Zjednoczonych AP, rozpłynie się raczej w niebyt, by się pojawić w innym miejscu, chyba wszyscy wiedzą. To są absolutne podstawy. Jeśli przy tym ta partyzantka uzyskała aż tak potężny sukces, jak to, że po zdobyciu tego tam Kobane, Kurdowie, którzy na ziemi mieli w tym niemal wyłączny udział, zhardzieją i będą o wiele bardziej zdecydowanie walczyć o swoje...
Co bezpośrednio uderza w Turcję, która sobie na to nie może pozwolić. Turcja zaś, jak kojarzę, to druga pod względem liczebności i konwencjonalnej siły armia NATO. No to nie wiem, kto w istocie - strategicznie i politycznie - zwyciężył w tej tam walce. A raczej wiem i nie jest to (pro)zachodnia "koalicja". Amerykanie także militarnie zwyciężyli, a w każdym razie mogli zwyciężyć, w Wietnamie, a jednak przegrali. (Że już nie będę wspominał o Korei czy wprost drugiej wojnie światowej.)
Patrząc na to, co ci tam "terroryści" robią, to naprawdę trudno sobie wmawiać (oczywiście, leming potrafi, ten "prawicowy" też), że to jacyś durni kozojebcy w turbanach. Oczywiście - te nasze (?) elity, ci nasi (?) znaczy przywódcy, też nie sroce z pyska, i na przykład to, jak cwanie wykorzystali niedawne zamachy we Francji - do zagonienia lemingów ponownie do zagrody i zamknięcia na czas jakiś twarzy wszystkim nie-do-końca-entuzjastycznie do tego całego ziemskiego raju, który mamy - nastawionych, musi wzbudzić podziw każdego znawcy. Wcale nie żartuję!
Jednak co innego pasienie lemingów, czy trzymanie za mordę nieśmiałych i lękliwych dzisiejszych proli, a co innego powalczyć sobie z Attylą czy Alarykiem. Tutaj sukcesy wydają się naciągane, wirtualne... No, chyba że się od razu przyjmie, że tutaj o wiele ważniejsze jest utrzymanie proli ładnie w zagrodzie i chóralne pochwalne śpiewy leminżerii.
Co by potwierdzały liczne fakty, dochodzące z różnych stron, jak na przykład radośnie w sumie udzielona ludowi informacja, którą dziś usłyszałem na francuskiej TV, że nowa przywódczyni ruchu Pegida w Niemczech - tego przeciw islamizacji - zrezygnowała pod wpływem licznych pogróżek i obawiając się o swoją pracę. Czyli wolność słowa, państwo prawa i ogólnie raj na ziemi, alleluja!
Na te wszystkie egzekucje tych tam dziennikarzy można się oczywiście oburzać - jeśli ktoś się lubi oburzaniem zajmować i nie woli, skoro już, pooburzać się na przykład na temat Jaruzelskiego, co to zdechł był na wolności i został ładnie pochowany - ale z punktu widzenia Alaryka i Attyli, to też wcale nie są głupie działania. To co dzieje się w tej chwili w Jordanii - z tym złapanym przez "Państwo Islamskie" pilotem, który akurat okazuje się być synem ważnego gościa w tamtym klanowym społeczeństwie, więc protesty jak cholera...
Czego oczywiście skutkiem stanie się zaraz odstąpienie Jordanii od tej koalicji, i to z pewnością nie będzie koniec. Japonia też zresztą mięknie. W ogóle to ja od dawna nosiłem się z zamiarem napisania o tym, jak procesy czarownic najpierw się ślicznie rozszerzały, niczym pożar prerii, a potem, "z niewyjaśnionych powodów", zaczynały zanikać. Te "niewyjaśnione powody" ładnie kiedyś rozgryzł pewien historyk, a ja miałem szczęście się o tym dowiedzieć.
Działało to tak, że łapali jedną czarownicę (zresztą głównie protestanci się tym zajmowali, o czym wam, ludzie, jakoś nie lubią mówić), ona sypała inne... Albo jakieś tam kontakty, czarne (albo i nie czarne) koty... (Mówię serio z tymi kotami. Tak to działało i choćby za to bym ich powywieszał na gałęziach.) I to się rozszerzało, a potem nagle zaczynało się rozszczerzać coraz wolniej... Aż nagle oskarżenia zaczynały się okazywać absurdalne itd. I wszystko mijało, jak sen jakiś złoty. (Przy okazji rym do "koty". Trzaby to może kiedyś wierszem.)
No i wyjaśnienie okazało się takie, że one, te procesy, tych czarownic, na ogół zaczynały zanikać, kiedy oskarżenia dochodziły do rodzin ludzi wysoko postawionych. I tak się zastanawiałem nad tym "terroryzmem", co go teraz mamy - czy oni mają szansę na osiągnięcie czegoś takiego, czy też muszą, ze swojego punktu widzenia, koniecznie zdetonować jakąś wielką centralę atomową itd.
Z tymi rodzinami to, jak doszedłem, może być trudno, bo dziś kierownictwo mamy kolegialne i taka Merkel bez trudu zniesie to, że Hollandowi ktoś może ew. utrupić kuzyna. Jednak okazuje się, że naciski ci tam "terroryści" potrafią wywierać i swoje przełożenia mają. Wybory, konkursy na popularność, miłość ludu - na to wszystko nasze (?) elity są łase, i w to "terroryści" mogą skutecznie uderzać, osiągając swoje cele.
Dlaczego "terroryści" w cudzysłowie, spyta ktoś? W sumie bez wielkiego powodu, ale skoro o Alaryku i Attyli nikt nie mówi "terroryści", no to nie dostrzegam powodu, żeby w poważnej analizie - nie jakiejś telewizyjnej propagandzie dla lemingów, choćby nawet "prawicowych", mnożyć byty i powtarzać slogany naszych (?) elit. Terroryści - w sumie zgoda, szczególnie jeśli skoncentrujemy się na metodach walki, ale ja tam wolę szersze spojrzenie, sorry!
Swoją drogą, czy ktoś się kiedyś zastanawiał, o co naprawdę chodzi z tym "fundamentalizmem" i "terroryzmem"? W końcu nawet zabijanie niewinnych cywilów nie jest aż takim ewenementem - vide Hiroszima i Nagasaki; Drezno (nie żebym akurat nad Dreznem płakał); różne tam drony, atakujące co popadnie, bo babci przed ekranem akurat się Coca-Cola na klawiaturę wylała...
W jednym takim nalocie na Tokio zginęło ponad 100 tys. ludzi - cywilów głównie przecie. Pod bombami zapalającymi. Chodzi o to, że islam jest brzydki? Zależy jak się na niego patrzy. Znam parę innych religii, gdzie w świętych księgach można się doczytać strasznych rzeczy, a nikt jakoś tego, z niejasnych dla mnie względów, nie podnosi.
Oczywiście - islam nie jest nasz, mnie to wystarcza. Tym bardziej, że oni naprawdę traktują te swoje przekonania poważnie - niemal tak poważnie jak Środa czy inny Cohn-Bendit. Fakt! Jednak w sumie, z historiozoficznego punktu widzenia, chodzi raczej o to, że ten świat został zorganizowany, poukładany i zdominowany przez Zachód, kiedy ten jeszcze miał siłę, przekonanie o swoich racjach, względnie autentyczne elity, itd. itd. - a teraz, kiedy Zachód już tego nie ma i słabnie dosłownie w oczach - różni tacy, którym ten ich świat ten Zachód zorganizował, chcą sobie go zorganizować po swojemu.
Że bez "praw człowieka"? Fakt. Tylko że żaden dotychczasowy Alaryk z Astolfem, czy Attyla wódz Hunów, nigdy rzymskich autorytetów nie pytał czy mu wolno, więc i tutaj może być podobnie. Jeśli się to Środzie czy Obamie nie podoba, niech zaproponują przywódcom "Państwa Islamskiego" pojedynek, na przykład na kindżały. Lud będzie miał rozrywkę, a tamci, jeśli przegrają, może się na "prawa człowieka" nawrócą. Inaczej marnie to widzę.
Powtarzam - Zachód sparszywiał totalne, co by ktoś o "prawach człowieka", wyprawach na Alfę Centauri i nowych modelach różowych golarek do kuciapy nie sądził, Zachód słabnie w oczach, więc można sobie to, ten "terroryzm" znaczy, widzieć jak kto chce, także na przykład jako robaki wyłażące spod kamieni, ale jojczenie, obelgi i magiczne zaklęcia nic tutaj zmienić nie zdołają.
Z tą obecną "elitą" to się nie ma po prostu jak zmienić, a wiara (jedyna prawdziwa wiara, jaka już została Zachodowi chyba), że samo nazwanie kogoś "terrorystą", "szaleńcem", czy "zbrodniarzem", choćby i w oglądanej przez miliony lemingów telewizji, jakoś jego nastawienie do Zachodu i zachowanie zmieni, uważam za co najmniej skrajnie naiwne.
Jeśli więc walka z tymi tam, którzy sobie przede wszystkim, ale przy okazji i nam, chcą urządzić życie pod swojemu, ma polegać na wykrzykiwaniu, lub publikowaniu na Facebooku, "Je suis Charlie" - no to łaskawie bawcie się beze mnie! Podobnie z obelgami - szczególnie jeśli ich główną rolą miałoby być wbijanie lemigom do ich durnych łebków, kontrowersyjnego co najmniej, poglądu, że to co teraz mamy, to nie jest wojna, to nie jest także najazd... Niech i będzie - "barbarzyńców"...
Czyli coś, za czego wywołanie, i za którego prowadzenie, do zwycięstwa, ktoś konkretny konkretnie odpowiada - tylko jakieś takie nie-wiadomo-co, jakiś nalot kosmitów, których nie jesteśmy w stanie w ogóle pojąć, więc nie możemy mieć pojęcia co robić... No bez żartów! Oczywiście że lemingi nie wiedzą - bo ostro się na to pracowało, żeby nic nie rozumiały. Oczywiście, że te wszystkie Merkele i Hollandy niewiele też z tego rozumieją - w końcu są dość durne i nie tym się zajmują, bo nie taka ich rola, żeby były mądre.
Ja jednak zgłaszam votum separatum - chcę wiedzieć jak te nasze (?) elity to widzą, jak to zamierzają sprzedać prolom, jak zamierzają walczyć (no bo chyba nie tak jak dotychczas, sądząc po skutkach?), no i, być może przede wszystkim - O CO? Bo jeśli o to, żeby Środy tego świata miały jeszcze więcej wpływu na moje życie, no to serdecznie dziękuję! Od Środy, i całej masy innych tego typu indywidułów, to ja już chyba wolę poczekać na "Państwo Islamskie" i się z nim dogadywać! Żadna tam oczywiście przyjaźń - nawet jakaś "twarda, męska" - ale jednak negocjacje i dbanie o własne, a nie czyjeś tam, interesa.
A swoją drogą - ktoś się chce założyć, że za piętnaście lat "Państwo Islamskie", czy jak ono się będzie wtedy nazywało, będzie szacowne i powszechnie uznawane? A w każdym razie o wiele szacowniejsze i powszechniej uznawane (żeby to eufemistycznie określić) od Polski?
Ci ludzie wiedzą co robią, absolutnie nie są żadnymi głupcami, a naprzeciw siebie mają te nasze (?) smętne elity i jeszcze smętniejsze tabuny lemingów - więc to w ogóle trudno uznać za wielką walkę. Czyli dokładnie odwrotna sytuacja do tej, którą mamy w naszym nieszczęsnym kraju. Obym się mylił, ale naprawdę nie jestem optymistą.
triarius
Wszystko to co napisałeś akurat Polaków powinno napawać optymizmem. Nie ma zadnych szans na okno geopolityczne dla Polski przy silnym i zdecydowanym Zachodzie. A tak zaczyna się uchylać.
OdpowiedzUsuńTwoj problem polega na tym, ze ty jestes de facto ateista, wiec masz perspektywe ograniczoną do długości swojego życia. No i widzisz, ze niczego fajnego nie dożyjesz i to cie męczy.
Z tym silnym Zachodem, to ja się akurat całkowicie zgadzam i pisałem o tym, tu i tam, nieraz. Zresztą ile można - ma mi tu Obama drona nasłać i straszyć domowe źwierzęta? Bez przesady, sam wiesz jak to potrafi działać.
UsuńCo do ateizmu... Nie będę się kłócił, bo faktycznie jestem, jednak w tę waszą szczyrą religijność to ja też b. słabo wierzę. Tak mi się widzi, że w moim ateiźmie jest więcej autentycznego katolicyzmu, niż w tym kremówkowym czymś, które dziś udaje katolicyzm.
Nie chcę się jednak o to kłócić, jeśli łaskawie pozwolisz. Mogę się nawet, teoretycznie, mylić.
Co do dożycia zaś... Ja bym był całkiem wesół, wiedząc że nie dożyję, ale wyjdzie na nasze. Problem w tym, że ani ty, ani nikt inny zapewne nie dożyje. I to mnie martwi. A jakbyś miał jakieś wzgl. trzeźwe argumenty za swoim optymizmem - nie tylko to, że tak masz i nic tego nie zmieni - to mi powiedz, OK?
Pzdrwm
"w tym kremówkowym czymś, które dziś udaje katolicyzm" po prostu nie wiesz, o czym piszesz. Tzn. może i tam wiesz, ale zaraz będzie dziesięciolecie, jak nie potrafiłeś ani razu podać jakiegokolwiek argumentu za swoim poglądem. Uznaję go więc za takie sobie pitolenie.
UsuńMoje powody do optymizmu? Ano sporo. Ale pójdę skrótem: moi dziadkowie (z obu stron), przybyli tu z Kresów okradzeni do gołej dupy i zdziesiątkowani. Mimo komuny, zaczynając od zera, łącznie (i od mamy i od taty), wykształcili 9 dzieci i wychowali na tyle dobrze, że wszystkie te ich dzieci osiągnęły życiowy sukces. Te ich dzieci tak już urosły, że nie tylko wykształcili i wychowali (łącznie) kilkadziesięcioro dzieci (nie chce mi się teraz zliczać moich wszystkich kuzynów, a już ich dzieci, to jest mała armia), ale już tacy np. moi rodzice napięli się na tyle, że np. kościół parafialny w Mirkowie, w lwiej części został wzniesiony z ich pieniędzy. O dziełach sztuki do tego kościoła kupionych nie wspominam. Ja mam dopiero 42 lata, ale już tak urosłem, że na razie kościółek niewielki, bo niewielki, w Gaszowicach, tam gdzie mam to moje ranczo, wyremontowałem od ziemi po dach bo to była ruina grożąca zawaleniem i to tak ładnie wyremontowałem i wyposażyłem, że mi arcybiskup wmurował w ten kościół kamienną tablicę po łacinie, jak to familia Nicpoń jest fundatores renovationis ecclesiae. Przy czym ja już obracam i dysponuję majątkiem, który w okolicach mojej emerytury będzie pozwalał na wzniesienie jakiejś małej katedry. Moje dzieciaki, co już widać, pójdą jeszcze dwa kroki dalej. 3 pokolenia, od zera kompletnego. Ja uważam, że to jest sukces i powód do optymizmu.
Możesz się też zastanowić, jakiej jakości jest ten mój katolicyzm i czy jest kremówkowy.
Pozdro
Piękna rodzinna historia! Ale pozwolisz, że pozostaniemy przy swoich odrębnych zdaniach?
UsuńNo bo jednak, wiesz... Innego katolicyzmu niż ten obecny, "kremówkowy", jak go niektorzy określają i wedle niektórych biegający na posyłki globalnemu lewactwu, nigdy nie widziałeś, bo i jak? Największy święty do dla Ciebie bez wątpienia JP2, największy wojownik Pilecki... Jak mamy sensownie rozmawiać?
W każdym razie milo, że zachowujesz dobry nastrój i nie zależy to od precentów w krwioobiegu. Tak trzymać!
Pzdrwm
Masz rację, nie możemy sensownie pogadać, bo za moim gadaniem stoją realne dzieła, a za twoim nie stoi nic.
Usuń"Dzieła" ? ! ? Serio?
UsuńJakieś takie, o których można się gdzieś dowiedzieć i człek momentalnie zaniemówi z wrażenia? No to super, gratuluję! Jeszcze tylko bym się musiał dowiedzieć, co to by być mogło, ale tuszę, że mi to lada dzień na CNN i BBC powiedzą...
Tak trzymać i z należnym uszanowaniem pozdrawiam!
Ano dzieła. I niezbyt mnie interesuje czyjeś zaniemówienie z wrażenia. Po prostu- był kościółek w totalnej ruinie, z dachem dziurawym, odpadniętym tynkiem, przegnity na wylot, a jest pięknie wyremontowany, odmalowany, suchy, z odnowionym ołtarzem, nowymi obrazami etc. I to jest konkret. To jest dzieło. W odróznieniu od ględzenia o "kremówkowym katolicyzmie".
UsuńI jak dobrze pójdzie, to za 500 lat ta kamienna tablica będzie sobie na tym kościele wisieć nadal. Nie całen umrę, jednym słowem. Coś tam po mnie zostanie. Zapytaj się lepiej, co zostanie po tobie? Sam siebie się zapytaj.
Umrzesz calutki, Nicusiu. Przykro mi to mówić, ale tak się sprawy mają.
UsuńKamienna tablica? A na niej: "W tym, ufundowanym przez Artura Nicponia kościele odbyła się w roku 2032 pierwsza w euroregionie konsekracja kobiecego biskupa Nadieżdy von Sroda"...
Dream on, Nicusiu, dream on!
No i co ty masz innego napisać, skoro w opozycji do mojego konkretu możesz wystawić wyłącznie powarkiwanie na blogu? Musisz się jakoś pocieszać. Pocieszaj się więc. Na zdrowie.
UsuńZ sympatią i w ogóle.
Nicuś... Nie chciałbym być brutalny, ale w końcu to ty mnie na tym byle blogasku odwiedzasz i raczysz komentować, a ja w twoim kościołku ani nie byłem, ani zapewne nie będę.
UsuńRozmawiamy tutaj o analizowaniu rzeczywistości, a w tej dziedzinie ja się jeszcze trzymam, choć dla mnie to tylko błaha zabawa (choć treści najwyższej jakości of course!), a ciebie już realne życie wyelimino-że tak to określe-wało. Prawda?
A co do twoich dóbr doczesnych, to daruj, ale Dávila dawno już był rzekł, iz "burżuj najpierw odda władzę, żeby zachować majątek, potem odda majątek, żeby zachować życie, a na końcu go wieszają." I tego się na tym blogu trzymajmy!
Swoją drogą, jeśli twoi szacowni przodkowie coś jeszcze mają, a ty z nimi, a moi nie, to raczej tylko dlatego, że moi ostrzej, a może po prostu naprawdę, walczyli o tę cholerną Polskę... Itd. Bo kiedyś to by mogli twoich kupić w tę i spowrotem, i to nie mówię o tych, którzy byli królami.
Skoro już zbaczasz z tematu blogaskowych historiozoficznych analiz na sukcesy i porażki w realnym życiu. Poza tym - skąd przekoanie, że ja bym chciał być tobą? Albo się z tobą na życie zamienić? Hę? ;-)
Pozostaję z niezmienną sympatią, a nawet szacunkiem, do nastepnego razu!
A w tych historiach o przodkach (które ty zresztą byłeś uprzejmy rozpocząć) zmierzam po prostu do tego, że nigdy nie wiesz co cię w tym realu spotka, fortuna jest zmienna...
UsuńCo ma masę ciekawych aspektów zresztą, choćby ten, o którym ja wspomniałem... Albo ten, o którym ty...
Nie pusz się bez sensu, bo to po pierwsze nieładne, a po drugie mnie raczej śmieszy niż wkurwia. Chcesz sobie popolemizować, to załóż sobie bloga i spróbuj odkręcić to dziwne wrażenie, jakie ludzie odnieśli, kiedy nagle znikłeś.
A jeśli aż tak cię to nie pili, to spróbuj rozmawiać nieco mniej agresywnie. OK? No bo co ja mam z tobą zrobić? W nos ci nie dam, na złośliwości nie reagujesz, zaczepiasz mnie bez sensu, choć niby czujesz ogrom sympatii...
Niewyżyty jesteś mimo tych otaczających cię złotych klamek - ja to świetnie rozumiem, ale spróbuj być konsekwentny. Nie daj się ponosić swemu ego, a jeśli musisz, to wyszukaj sobie ludzi albo o malutkim ego, albo od ciebie zależnych (co na jedno pewnie wyjdzie). Ja akurat do żadnej z tych kategorii nie należę i nie wiem po co mnie napadasz. Wódkę piłeś z Kaszmirem, a mnie próbujesz niszczyć? Nie uda ci się, to raz, a dwa że po prostu szkoda śliny - mojej i twoej.
Masz jakieś argumenta za rozkwitem dzisiejszego katolicyzmu? Chętnie usłyszę. Jeśli nie, to twoje dochody i moje nic tu nie mają do rzeczy. Zresztą nie masz bladego pojęcia o tym jak ja pragnę żyć, bo przypominam, że ja to nie kolejne dziecię Korwina i te jego brednie mnie nigdy nie ruszały, Ideały także.
Pzdrwm
Już awansowałeś z MacLeodów na królewskiego potomka? Czyli jest postęp.
UsuńJeszcze troche i ogłosisz się następcą tronu Najjaśniejszej.
:-)
Przyszło mi jednak do głowy co innego. Ty przecież, tym "analizowaniem rzeczywistości" uprawiasz najczystszy korwinim. Tyle ze zamiast Hayeka masz Szpenia itd. Z rzeczywistością nie ma to wspólnego nic. Takie samo gadanie z ktorego nic nie wynika. W odróżnieniu od zrobienia czegoś konkretnego.
Korwinizm jest jednak o tyle ciekawszy, ze on celuje w mlodosc, ktorej sie zdaje, ze moze wszystko. Tygrysizm zas celuje w starosc, ktora nie moze juz nic. W sumie smutne.
I dobrze wiesz, ze mnie nic nie wyeliminowało, to po co kłamiesz na własnym blogasku? Nieładnie.
Do zobaczyska za kilka miesiecy. Ja w tym czasie, na ranczo, uruchamiam strzelnicę. Dla dorosłych palną a dla dzieci pneumatyczną. Potężne jest parcie w narodzie do broni. Jak wpadne, to zobaczymy co ty w tym czasie. Czy nadal tylko "analiza" czy moze jednak cos co sie da wziac do rąk.
Z nieslabnaca sympatia
Na zawsze Twój
;-)
Awansowałem? Bo się nie aż tak mocno chwaliłem? ;-)
UsuńMam wśród przodków szwedzkich Wazów, a także Ottona III. (Którego matką była... Sprawdź sobie, jeśli cię to kręci.) Gdzieś w papierach leży wypis z tą częścią drzewa ginekologicznego, z Kungliga Svenska Akademien. Dostałem w prezencie, chyba na urodziny, od ówczesnego jej szefa, kuzyna żony Adama Hejmowskiego. Był także oficjalnym heraldykiem króla Szwecji, ale umarł sporo lat temu. (Syn adwokata od Poznania '56, by the way. Dość znany gość, przynajmniej kiedyś.)
Co do zniknięcia, to nic nie kłamałem, a nawet nie chciałem cię urazić. Ale pisałeś, pisałeś, optymizm, wezwania... Sam wiesz... A potem to znikło. Chciałeś dzialać? Chciałeś. No i się skończyło.
Dlaczego więc przychodzisz na mojego bloga (gdzie cię serdecznie skądinąd witam), żeby podważać sens jego istnienia, próbować mnie obrażać argumentami ad personam i się puszyć jak oszałały paw?
My tu sobie rozmawiamy - a raczej ja sobie piszę i nikt nie rozmawia - o różnych takich historiozofiach. Daruj, ale katolicyzm dzisiaj nie wygląda dobrze. Co by nie sądzić o V2 i JP2 - silny to on nie jest. Co ma do tego twój majątek i mój brak takowego? Chyba że chcesz mnie przekonać, że to właśnie jest sila. Musiałbyś sporo poprzekonywać!
Ja "Szpenia" nie traktuję tak jak Korwina jego wyznawcy, bo choćby tutaj pod spodem kłócę się z przewielebnym Amalrykiem, że "Szpenio" nie przewidział był "Państwa Islamskiego". Wy z tym Korwinem macie całkiem inaczej - święta księga po prostu! ;-)
Sorry, że ci pojechałem po przodkach iitd., a przedtem lekko po JP2 i tej reszcie, ale niepotrzebnie wyskakujesz z argumentami ad personam, kiedy jeszcze w latach '40, po powrocie z obozu jenieckiego, mój dziadek z własnych zasobów chciał pozłocić (kuzyna) Zygmunta Wazę na kolumnie, a to oznaczało 7 kg złota.
A do tego był ukochanym przez studentów profesorem PG, wcześniej zaś lwowskim orlęciem i obrońcą Helu. Więc ty mi tu łaskawie po przodkach nie jeźdź, bo to bez sensu! (Swoją drogą MacLeod jestem w 1/32, tyle samo mam szwedzkiego barona Stjernelda. Itd. Choć raczej jego córki. On sam był pono ichnim Min. SZ. Nic nie zmyślam.)
Do zobaczenia zatem, oby jak najszybciej!
Pzdrwm
przepraszam Panowie, ze sie wtracam, ale serce sie kraje na widok tej dyskusji, ktora jest setnym ntym dowodem na to jakie spustoszenie zasiala komuna w naszym pieknym kraju. ale juz nie w normalnym. w normalnej Polsce, dwoch waszmosciow, ktorzy o sobie wiedza, ze jeden buduje koscioly a drugi rozkminia filozofow, wiedzialoby o sobie, ze oboje z tej samej pierwszej ligii, atoli w inszej dziedziny. nigdy normalni Polacy nie szarzowaliby w kwe´stiach tak podstawowych z Jaks pieprzona licytacja.
UsuńI racje ma Nicek, ze lepiej spotkac sie life: jestem pewna, ze przy wodce ta rozmowa potoczylaby sie jednak nieco inaczej.
I racje ma Triarius, ze Internet jest super wazny, bo co z szarakami, ktorzy nie lapia sie na wodke?
Wezcie, idzcie sie upijcie!
Dzięki za głos, ale spokojnie! My z Nickiem prywatnie jesteśmy w najlepszej zgodzie.
UsuńPzdrwm
Trzeci akt starej (130 lat) sztuki.
OdpowiedzUsuńUSrael musi wygrać z koncepcją Heartlandu, muzułmanie w roli 'rtęciowców' w byłej Rosji, Chiny z inwitem do UE i Sojuza, Putin? kalkuluje, nudziarstwo znaczy się.
Buziaczki, Snickers zalecany :)
Nie wiem, Kolego Anonimowy, jak mam to rozumieć... Heartland? Faktycznie kiedyś o tym słyszałem, ale to niby ja się tym zapłodniłem w tym kawałku? Otóż nic takiego - po prostu sobie napisałem jak to widzę. Żadne tam tajemnice Geopolityki nawet mi nie przyszły do głowy.
OdpowiedzUsuńUE? Żarty sobie robisz? Zgraja żałosnych urzędników bez jaj czy rozumu, poruszających od czasu do czasu członkami trupa europejskiego społeczeństwa. Jak to może odegrać jakąkolwiek rolę w Historii? Za 15 lat zostaną po tym tylko krew, łzy i zgliszcza.
Rosja? Też nie sądzę, by miała jakaś realną przyszłość. Ew. po podbiciu, metodą szczerego wirusa, tej nieszczęsnej Europy. Ale i to nie na długo. Muzułmanie w roli rtęciowców? Wątpię, by im się chciało w takie rzeczy bawić. Mają środki, o jakich Abu Bakrom się nie śniło, a będą mieli więcej - zrobią tak jak lubią, czyli Timur Kulawy.
Nie jestem az tak mądry jak niektórzy i naprawdę nie wiem - za dużo tych Snickersów czy za mało, ale z całą pewnością coś z nimi nie całkiem idealnie. Poeksperymentuj! ;-)
Pzdrwm
" po prostu sobie napisałem jak to widzę." Toć w tym był problem ;)
OdpowiedzUsuńBuziaczki
Nie wiem człeku o co ci chodzi. Ktoś ci to każe czytać? Nie ja w każdym razie. Jeśli z jakichś powodów zmuszony jesteś komentować, to może byś po ludzku powiedział o co ci chodzi, jakie masz ew. zarzuty, a nie bełkotał bez sensu, chwaląc się b. watpliwą znajomością Wiecznych Praw Geopolityki i ględząc o jakichś snickersach.
UsuńNie możesz sam sobie popisać, skoro wyraźnie uważasz, że potrafisz lepiej? A poczytać na odmianę jakiegoś Korwina czy innego Moczulskiego - tam byś pewnie o słodyczach nie gadał?
Mów o co ci chodzi, albo nie zawracaj dupy. Co ci się w tym tekście nie widzi? Jak ty to byś ujął? Jak nie to wracaj do swoich.
Oswald Arnold Gottlieb pisząc swą pomnikową morfologię (a przypomnijmy że była gotową w rękopisie już w r. 1914!) mógł tylko prorokować jakąż to formę przyjmie tzw. druga religijność Cywilizacji faustowskiej, tej tak z gruntu odmiennej w swym szaleńczym dynamizmie od wszystkich poprzednich.
OdpowiedzUsuńAle posłuchajmy: „[…] Tylko to co bezczasowe jest prawdziwe. Prawdy leżą poza sferą historii i życia; samo zaś życie jest czymś leżącym poza wszelkimi przyczynami, skutkami i prawdami. Różnica przeto między wiarą a wiedzą […] nie ma charakteru ostatecznego. Wiedza jest tylko późną formą wiary.[…]”
I dalej: „[…]w purytanizmie kryje się już zarodek racjonalizmu, który po kilku owładniętych entuzjazmem pokoleniach wszędzie dochodzi do głosu i przejmuje władzę. Racjonalizm oznacza wiarę jedynie w wyniki krytycznego myślenia, a więc w „rozum”. Nowa wyzbyta tajemnic religia nosi […] miano mądrości, σοφια; jej kapłanem jest filozof a wyznawcami ludzie wykształceni.[…]”
„[…]Każde oświecenie postępuje od bezgranicznego optymizmu rozumu […] do bezwarunkowego sceptycyzmu.[…] wyczerpane zostają możliwości fizyki jako krytycznego rozumienia świata i odczuwamy znowu głód metafizyki. Ta druga religijność nie wywodzi się jednak z religijnej rozrywki wykształconych […] lecz z niezauważonej i spontanicznej, naiwnej wiary mas[…] Form […] nie sposób przewidzieć ani tez dowolnie wybrać.[…]”
I jeszcze jedno: „[…]Właściwie rozumiany ateizm jest niewątpliwie koniecznym wyrazem pewnej duchowości, która skończyła swój bieg, wyczerpała swe religijne możliwości i przechodzi w stan nieorganiczny. Daje się świetnie pogodzić z żywą i tęskną potrzebą prawdziwej religijności.[…] Jeśli jednak ta późna i prowadząca do „drugiej religijności” forma poczucia świata oraz obrazu świata oznacza negację religijności w nas, to w każdej Cywilizacji ma ona inną strukturę.[…]”
I wreszcie: „[…] Imperatyw moralny jako forma moralności jest faustowski – i tylko faustowski. Błędem jest kojarzenie „chrześcijaństwa” z imperatywem moralnym. To nie chrześcijaństwo przeobraziło człowieka faustowskiego, lecz właśnie on przeobraził chrześcijaństwo[…]”
My tutaj w tej naszej Polsce tkwimy na pograniczu Zachodu z całym dobrodziejstwem tej sytuacji, nie u nas szukać „modelowych” symptomów zmierzchu Zachodu (choć, przyznaję, w ostatnich latach „nadrabiamy” opóźnienie w tempie niemal ekspresowym).
Ale histeryczne wrzaski o tych rzekomo mających powstać na gruzach Zachodu kalifatach są, moim zdaniem, całkowicie chybione. Arabowie europejscy – ci maruderzy cywilizacji magicznej są sfellahizowani już od stuleci i tego nic nie zmieni. Podążając śladem swych Cywilizacyjnych współbraci Żydów, żyliby na peryferiach miast faustycznych pozamykani w swych gettach, z trudem walcząc o przetrwanie, gdyby nie ów obłędny prozelityzm postoświeceniowych zaklinaczy świata sprowadzający się w efekcie do hodowli niebezpiecznych pasożytów.
Dzięki za "wrzaski"!
UsuńA co do kalifatów, to jednak (nie myślałem, ze to kiedyś powiem) Gottlieb nie mógł był przewidzieć broni termojądrowych i satelitarnych telewizji (znaczy przewidzial, ale ogólnie i bez daty), więc nie wydaje mi się, by ci rzekomi "fellachowie" mieli się znowu zamykać w jakichś gettach.
To są panowie Barbarzyńcy, których myśmy tu sobie wykryli, a religia wydaje mi się w tym bardziej pretekstem, niż ostatecznym powodem. To jest bardziej reakcja przeciw Faustowi, tak to widzę.
W sumie jednak, skoro Nicka kościłek ma stać jeszcze 500 lat, to nie ma się co niepokoić. Będzie super - Nicek nam to gwarantuje!
Pzdrwm
Bomba wodorowa, o tak! To jest argument! A ten barbarus redivivus - nie bardzo. Jak niby zresetować całą spuściznę Cywilizacji? Na dodatek od ca. XIX/XX w. mamy tylko do czynienia z mniej lub bardziej pokracznymi pseudomorfozami Zachodu, przy czym Arabowie rzeczywiście ulegli jej jakby najmniej. Tylko to nie oni szturmują mury "nowego Rzymu" to raczej "nowy Rzym" chce ich de facto wytępić! I mniejsza z tym że w myśl szczytnych ideałów (ach!) "prawoczłowieczeństwa" etc - po prostu nie maja wyboru (Żydzi Rzymowi tez się buntowali.)
OdpowiedzUsuńGówno wszelakoż jest tylko większe. ("Bez barbarzyńców cóż poczniemy..."etc)
Będzie super ? Co tam będzie. Już jest!
Końcowy cytat o barbarzyńcach to skąd?
UsuńA co do resotowania... Mógłbyś mi to bliżej wyjaśnić? Nie zrozumiałem, kto mianowicie miałby resotować i komu. Ani dlaczego to niemożliwe.
K., a także C., na ile kojarzę (co ja tam mogę wprawdzie wiedzieć, ja tylko czołowy na terenie tego bantustanu) to wyższe duchowe und intelektualne życie - w rozwoju albo w zaniku, odpowiednio... Dlaczego bez tego miałoby się nie dać, że spytam? (Swoją drogą Koryła już używa tego zwrotu - i kto tu uzyskał nieśmiertelność?)
Wytłumacz mi to, jeśli łaska, OK? Już i tak noszę się z zamiarem napisania tekstu pod roboczym "Przeciw Amalrykowi", ale warto by było wiedzieć z czym właściwie polemizuję. (A może wolisz Leninem? "Antyamalryk", czy jakoś tak, trza by sprawdzić.)
Pzdrwm
>[…] Już i tak noszę się z zamiarem napisania tekstu pod roboczym "Przeciw Amalrykowi",[…]< No proszę! Do czego to doszło!
UsuńAle zanim zaczniemy polemikę dobrze by było zacząć od definicji, abyśmy przynajmniej wiedzieli o co się sprzeczamy. Pomijając, że zawsze wydają mi się podejrzane te wszystkie byty ochrzczone przedrostkiem neo- , które najczęściej opisują coś diametralnie innego niż zakres znaczeniowy rdzenia, to w przypadku barbarzyńców wyglądają szczególnie niezgrabnie (w tle przewracają się gdzieś gliniane garnki w obejściu kurnej chaty, przed którą jakiś włochaty typ odziany w skóry próbuje osadzić żelazne ostrze, wyklepane z żelaza dobytego właśnie z dymarki, na końcu swej dzidy).
Świat nam się, z resztą za sprawą Faustian właśnie, strasznie skurczył i zglajchszaltował a „zdobycze” które zaserwował nam ów siècle des Lumières wraz z przymusem edukacyjnym są dziś obecne nawet w Zanzibarze Południowym. Zaś Magianie na tych neonów wydają mi się kandydatami najmniej udanymi z tym ich: magicznym pojęciem konsensusu, bez żadnego magicznego osobnego „ja”, z duchowa jednością państwa, Kościoła i narodu, wykorzenieniem z ziemi i geograficznym nieograniczeniem i to wszystko z nich jakoś tak gdzieś wyparowało z Koranem włącznie?
Zawleczeni do Europy przez wycieńczonych bratobójczymi rzeziami tubylców do różnych podłych prac, tudzież sami czmychnęli z Algierii czy innych kolonii, pasożytowali sobie spokojnie w swych gettach, aż powoli na skutek dzietności stali się jakimś tam problemem. Ale na miły Bóg, rozstrzelanie kilkunastu gryzipiórków z plugawego brukowca to jednak bardziej przypomina zemstę rogacza na niż złupienie Rzymu przez Alaryka czy Genzeryka.
@ Amalryk
UsuńŻe się nie zgodzę. O "Przeciw Amalrykowi" nie masz się co, oczywiście, obrażać. Bo to raczej w sumie komplement, choć ja nie Św. Tomasz czy inny tam... Niech będzie (z pełnym szacunku skłonem głowy) Gottlieb.
Ale teraz nie zgadzam się z Tobą jeszcze bardziej niż poprzednio. Jakieś rasowe dyrdy- (daruj!) -mały... Jakieś fetyszyzowanie K/C jako takiej. Ci ludzie to są cholernie inteligentne pozostałości paru prastarych K/C, to raz. Żadne tam pastuchy, choćby tym się zajmowali. Zresztą lepszy pastuch od leminga.
Dwa - niby dlaczego mieliby siedzieć w gettach, skoro mogą za ryło? Mówiłem już, że religia jest w tym mniej istotna, niż sie wydaje - oni po prostu ją jeszcze mają, a Nickom tego świata się tylko tak wydaje. Plus dla nich. Bez K/C da się żyć - to są tylko WIELKIE idee, wizja świata itd.
Sprowadź wszystko do niższego poziomu, daj bazy danych i atomowe drony, naprzeciw postaw zgraję tchóżliwych lemingów - i co będzie? Abu Bakr, czy getto?
Zresztą człeku, obudź się! Getta od trzech stuleci nie istnieją, a ci którzy tam mieszkali, rządzą nami jak chcą i z każdym dniem bardziej! Ci nowi po prostu zrobią to bez różnych tam prawniczych sztuczek - gołą siłą.
Zresztą kto mówi, że nie będą od razu istnieć jakieś mniejsze państwa lemingów? Będą z pewnością, mówiłem o tym w nosowym nagraniu, pisałem... I to właśnie jest może najbardziej przerażające. (Choć ja może nie dożyję i fajnie.)
Tak czy nie? Bo może bredzę?
Pzdrwm
No dobrze nie mamy więc barbarzyńców (bo i skąd mielibyśmy ich sobie wziąć; australijski busz, Amazonka ew. rezerwaty w US - trochę tego mało) ale mamy w zamian zderzenie Cywilizacji (dwóch najmłodszych z jeszcze istniejących).
OdpowiedzUsuńWięc widzisz tych fellaholemingów na Zachodzie ale u bliskowschodnich Magian już nie, tam rodzą się sami mudzahedini. Faktycznie Europa zafundowała sobie stulecie po którym nie wygląda od strony duchowej ciekawie i gnije w oczach ale w bezpośredniej konfrontacji ciągle jest poza zasięgiem. Ba, co tam Europa, nawet kurduplowaty Izrael. A przecież US to tez Zachód.
To wszystko rozwija się ciekawie ale technologia jest wciąż potężną bronią Zachodu, parszywieje ale arsenał ma - czy w sytuacji podbramkowej jest w stanie przeciwnikowi urządzić widowiskowe ludobójstwo? Bez wątpienia; tak! Ciągle jeszcze tak.
"W stanie" to faktycznie jeszcze jest, ale co z tego? Amerykanie też byli "w stanie" zwyciężyć w Korei i w Wietnamie, dać w dupę kacapom Stalina... Nie da w dupę, a niedługo już nie będzie mógł - i to się liczy.
UsuńIzrael jest już w sumie załatwiony, za 20 lat nie zostanie tam po nich śladu, gorzej, że się zamierzają chyba tutaj przenieść. (O czym zresztą proroczo pisałem.). Zachód w postaci zgrai zidiociałych z przeżarcia lemingów pod dowództwem Boskiej Merkeli i Pięknego Baraka nie ma cienia szansy, daruj! Ze Środą jako galeonem na przedzie. Nie takie rzeczy nie przeszły w Bizancjum i schyłkowym Rzymie.
Teraz jest znacznie gorzej, ci faceci są o wiele inteligentniejsi, i mają bez porównania skuteczniejsze środki. Lemingów nie chcę porównywać, bo nie ma obiektywnych kryteriów, ale sądzę, że jednak także nie na korzyść tych obecnych. Nie wiem po co do tego mieszasz K/C, skoro do podbijania zdychających przeżartych i ogłupiałych cywilizacji nic takiego nie jest potrzebne. Zapewne nawet po prostu przeszkadza.
Czy nie zaczynasz czytać Gottlieba trochę tak, jak nasi "endecy" czytają Dmowskiego? Z czego im wynika miłość do Putina, a Tobie...? ;-)
Bez urazy! Miłość do Gottlieba, jak wiesz, wysoko cenię. Ale wciąż się nie zgadzam.
Pzdrwm
Umówmy się że to Ty teraz zamieniasz się w Nicka-optymistę! (Aby jakiś postronny czytelnik nie wpadł przypadkiem na pomysł iż ja tu robię za jakiegoś czciciela tego postmodernoprawoczłowieczoliberalgówna.) Ja tylko twierdzę, że to się tak szybko nie rozleci bo nie ma na horyzoncie żadnej realnej siły a Magianie wg mnie nie nadają się do tego w ogóle!
UsuńFakty wyglądają tak, że ze zdeterminowaną Ameryką (nawet taką jaką jest) nikt na tym bożym świecie nie ugra nawet sztycha! Judaizm zaś, taki jakim go znamy z kart historii (zresztą zgodnie z przepowiednią Spenglera) rozpłynął się w niebycie, obecny Izrael to jest jakaś kolejna faustyczna pseudomorfoza. Powiadasz,że dajesz im 20 lat, no, no! To i tak sporo! Gdyż radzieccy doradcy w '67r. przewidywali ,że zajęcie tego państewka, wielkości średniego sowieckiego poligonu, potrwa tyle ile czasu potrzeba T55 na jego przejechanie. Jak się to skończyło to wiemy. Dodajmy,że od tego czasu pojawiły się w silosach na pustyni Negev ładunki nuklearne w tym najprawdopodobniej też termojądrowe...
Nie wiem jak czytają Dmowskiego nasi eee.. endecy, ja w młodości zakupiłem "Polityka polska i odbudowanie państwa" (paxowskie zresztą) i nie przebrnąłem pierwszego tomu, a Oswalda Arnolda mogę czytać na okrągło - to jest geniusz, bezsprzecznie!
@ Amalryk
UsuńArnolda, daruj, nie musisz mi zachwalać. Może się mylę, ale istnieje spore prawdopodobieństwo, że beze mnie byś nawet o nim nigdy nie usłyszał.
A co do meritumu... Daruj - gdzie ja mówię, że "się rozleci"? Skoro też masz dysleksję, to posłuchaj sobie raz jeszcze mego pięknego nosowego nagrania! Rozleci się w tym sensie, że spore płaty globu wyzwolą się, czy jak to chcesz nazwać, od wpływu Zachodu. Gdzie ten Zachód, to to, co wiadomo, czyli... Sam wiesz.
Jednak to nie będą żadne tam "getta", bo ci faceci w sumie zaczną dominować. Jakie argumenta mają te rózne Obamy wobec facetów (ładne mundury, swoja drogą, sobie zafundowali), którzy się nie opieprzają, mają organizację i wolę osiągnięcia swych celów.
Co trzyma lemingi "po stronie Zachodu", że spytam? Jak to coś przekłada się na ew. heroizm i zdolność walki?
W Hiszpanii za El Cida też były różne królestwa - chrześcijańskie i muzułmańskie - ale one nie miały broni jądrowej, możliwości zatrucia zbiorników wody, wypuszczenia wąglika w powietrze, złapania tego czy owego dostojnika za jaja...
Izrael w sumie nie ma prawie żadnych argumentów, daruj. Mogą ew. pierdolnąć bombą A w Zjednoczoną Europę - muzułmanom moga co najwyżej skoczyć. No i przenieść się do nieszczęsnej Polski, wraz z tradycją żydowskich husarzy, o której ostatno tak pięknie nam opowiedziano.
Ruscy przewidywali upadek? A co JA mam z ruskimi wspólnego, że spytam? (Raczej wiesz, że już się powstrzymam od złośliwości.) Czy Ty, albo ktokolwiek, pół roku temu przewidziałbyś "Państwo Islamskie" i te ich piękne panterki? No to widzisz!
B. nam się pięknie rozwija dyskusja, dzięki, choć szkoda że z Nickiem nie zdołamy się chyba nigdy porozumieć na temat kremówek i KK. Więc Ty musisz utrzymywać sztandar Gottlieba z Arnoldem łopocącym na wietrze, co, żywię niepłonną, nadal będziesz czynić.
Oczywiście że islam nie opanuje całego świata - zostanie jeszcze tygrysiczna Polska! (No i Chiny z Indiami.)
Pzdrwm
Mylisz się. Zadałem sobie troszkę trudu i dogrzebałem się do swojego komęta z (patrz jak ten czas leci...);
Usuń'[...]Amalrykponiedziałek, listopada 02, 2009 9:05:00 AM
Tak, Tygrysie, tak, masz niezaprzeczalnie talent pisarski, ale równocześnie , dla równowagi będziesz miał coraz mniej miejsca gdzie będziesz go mógł prezentować (zwłaszcza z takimi poglądami).
Ale dorzucę tu parę luźnych spostrzeżeń jakie mi się nasunęły.
O lansowanym przez ciebie O.Spenglerze usłyszałem nie pamiętam już kiedy i namiętnie poszukiwałem polskiego tłumaczenia (niestety, nie jestem erudytą, nie znam przyzwoicie żadnego obcego języka, który zapewniłby dostęp do spuścizny duchowej naszej cywilizacji, w stopniu zadawalającym; polski, niestety, okazuje się językiem dość peryferyjnym).
W końcu z początkiem wieku nabyłem "Zmierzch" w tłumaczeniu J.Marzęckiego, z redakcyjnymi skrótami (rzekomo ułatwiającymi lekturę). Nigdy nie miałem zaufania do usłużnych "dobroczyńców", którzy "ułatwiają" lekturę oryginału poprzez wycinanie tekstu (kiedyś sztab takich myślicieli mieścił się na ulicy Mysiej (nomen omen) w Warszawie), ale nie o tym... Tekst, mimo iż tak okrutnie wykastrowany,jest arcydziełem, a tym co poraża w miarę rozgarniętego czytelnika, jest ogrom erudycji autora (i nie zapominajmy iż pisze to gimnazjalny (Realgymnasium)nauczyciel matematyki (co prawda z tytułem doktora)...[...]" itd, itp......
Zasadniczo dalej nie wiem co ty takiego mocnego widzisz w tych magiańskich islamistach, czego np nie zaposiadają magiańscy Judejczycy? Co prawda nie znam żadnego mudżahedina ale Żydów obserwuję dość starannie; tym bardziej że przyjeżdżają ich tu tysiące a mają po Polsce "turnusy"; młodzież 16-18 letniana siedmio- a wojsko pięciodniowe - i nie robią wcale wrażenia dupowatego. Co prawda moja wyśmienita angielszczyzna znacznie ogranicza me możliwości "badawcze", ale, o dziwo, coraz częściej w rozmowach z ich ochroniarzami używam języka... Puszkina i Dostojewskiego. Uwierz mi nie robią wrażenia takich co sprzedadzą skórę za darmo, a mają już za sobą swój epizod w walkach... o które tam z resztą nietrudno.
Państwo Lewantu i czegoś tam jeszcze, to kolejny produkt made in USA
jak i wiele "produktów" wcześniejszych, gdy siedział w Iraku boski Husajn to mu jakoś żadni "lewntczycy" nawet nie pierdnęli, a teraz jerum, jerum! (Swoja szosą ciekawe skąd idzie kasa na te panterki, amunicję a i jakieś papu też by się zdalo??)
Tygrisiczna Polska powiadasz. No, póki co to jest dochtór Ewa z psiapsiółkami...
Nie wiem jak potrafiłeś to znaleźć, ja nic nie potrafię. Gugiel nie daje większych możliwości w tym względzie. Że byś nawet nie usłyszał, to była oczywista przesada i w sumie żart. Ale faktem jest, że Arnolda z Gottliebem przede mną akurat nie za bardzo trzeba bronić.
UsuńCo do dupowatości... Wiesz, sam uczestniczyłem w różnych tam dwudniowych szkoleniach Kapap, i całkiem je sobie chwalę. (Mam nawet gdzieś piękne zdjęcie Pana T. na tle izraleskiej flagi, nawet myślałem tutaj opublikować, oczywiście raczej dla jaj.)
Jednak takich wojowników jak oni, jest masa na całym świecie. Kurdyjskie kobiety walcząc na odmianę bez dronów, czołgów Merhava i nieistniejących broni jądrowych też by sobie pewnie z nimi poradziły. Nie mówiąc już o tych, co wiesz.
Sam wiesz, że oni istnieją tylko dlatego, że robią piggybacking na nas. W sensie K/C. To świnkopleckowanie ma, z ich punktu widzenia, sporo zalet, ale ma też wady. Tak to widzę - zady i walety. Jak niemal zawsze zresztą.
Podczas gdy tamci to raczej dziedziczą po Imperium Otomańskim - niezły w sumie wzór, jeśli mnie spytać. Nie było to wcale aż tak dawno. Odrzuciwszy wszelkie wielkie pytania - charakterystyczne dla K., nie zawracając sobie dupy konsumpcją różowych golarek i równouprawnieniem - są, w pakiecie z Putinem, Chinami i resztą, nie do ugryzienia dla spedalonego Zachodu. (Zgodzisz się chyba, że jest spedalony? I że to raczej nie ustępuje?)
A tamci, to w sumie przecie... Nie chcę za dużo gadać - drony to raz, dwa że może jeszcze kiedyś jakieś Kapapy albo i inne, bardziej konkretne, szkolenia. (Gdyby nie Zielona Wyspa, ach!) Ale przecież fetyszyzujesz na potęgę, nie widzisz tego?
Zachód - jasne, może jeszcze zwyciężyć, ale skoro stawia sobie na czele Obamy i Merkele, a w takiej jak ta sytuacji nic z tym nie robi, no to nie żartuj! Nie takie imperia padały, a Zachod (z tymi tam) po prostu wziął za duży kęs, a teraz się nim dławi.
Pozostają Monteverdy, marzenie o tygrysicznej Polsce, może jakiś kursik czegoś tam, zrobiony z tą genialną amerykańską genialnością do tych spraw... Dopóki jeszcze to możliwe. Potem się zobaczy.
Pzdrwm
Potem, potem to rzeczywiście będą śliwki z kompotem... Makrele i Obamby odpłyną (choć sami nie wiemy do końca co one tak w rzeczywistości mają do gadania) ale naturalnie czasu ta nasza rozklejająca się C za wiele nie ma. To oczywiste że wymięka z każdą minutą staje się coraz słabsza. Dlatego gdyby to ode mnie zależało to urządziłbym, póki czas, takie widowiskowe kęsim kęsim w tym tam Lewancie, że zachodnie lemingi aż by się posrały w majtory ze strachu, plus jakąś super rzeźnię dajmy na to a Paris...
OdpowiedzUsuńCóż pożyjemy, zobaczymy. O ile w ogóle dożyjemy w tym kurwilandzie z psiapsiółkami...
@wszyscy
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis i nawet JAKBY nieco w temacie dyskusji.Temat znany ale obrazowo opisany.
http://tinyurl.com/oog6y4b
Piotr34
Faktycznie bardzo interesujące
Usuńhttp://www.physicsoflife.pl/dict/eksperyment_calhouna.html
Fakt, dzięki, bardzo interesujące i bardzo ardreyiczne.
UsuńJuż dość dawno przyszło mi do głowy, żeby o tym napisać. Może kiedyś.
Pzdrwm
Ciekawe, ciekawe. Co prawda z Calhounem kojarzył mi się do dzisiaj tylko Lee ale mniejsza o to...Pada tam sugestia (pewnie ardreiczna) ,iż "społeczności zwierzęce i ludzkie znacznie więcej łączy niż dzieli"... Niestety jest dokładnie na odwrót - i pewnie w tym cały ambaras...
Usuń@ Amalryk
UsuńBardzo sensowna uwaga, ale wszystko zależy od tego, jakim on to powiedział tonem. Wydaje mi się, że w tym stwierdzeniu pana C. nie ma wiele naiwnego optymizmu, który Ty zdajesz się tam podejrzewać (swoją drogą pozdrowienia dla Nicka!) - on chyba mówi coś w stylu: "Od Ardreya głupie ludzie nie uciekniecie, on się ZAWSZE w końcu mści!" ;-)
Swoją drogą mnie zafascynowała w tym tekście informacja, że doświadczenia na dużych populacjach zostały prawnie zakazane. Mocne! Chyba domyślam się nawet prawdziwego powodu tego zakazu. Ardreya też w końcu cwanie z "debaty publicznej" wyeliminowano - nawet zadałem sobie kiedyś trud dojścia, jak oni to konkretnie zrobili.
Cwaniaczki, trza im to przyznać! Nawet zamachy islamistów potrafili, jak na razie, rozegrać na własną korzyść... Choć - wiecie ludzie, że wedle oficjalnych badań 27% Francuzów uważa te zamachy na Charliego za ściemę i prowokację, a w dodatku są to przeważnie młodzi, za pan brat z netem? Będzie się działo, mes chers amis!
Pzdrwm
A ja tam skomentowalem(ale nie przeszlo)ze z tego by wynikalo ze jestesmy CO NAJMNIEJ w dniu 570-tym-co Wy na to?
UsuńPiotr34
@ Piotr34
OdpowiedzUsuńSuper!
Pzdrwm