Pokazywanie postów oznaczonych etykietą występowanie z Unii. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą występowanie z Unii. Pokaż wszystkie posty

czwartek, września 14, 2017

To i owo (lato 2017)

MMA
Na tasiemce wiadomość, że 42-letni mężczyzna, krzycząc "Allach akhbar!", poturbował w Tuluzie siedmiu ludzi, w tym trzech policjantów. Najbardziej interesujące w tym jest, że nie miał przy sobie żadnej, broni, więc gołymi pięściami, czy czego on tam konkretnie używał. Aha - leczył się także już uprzednio psychiatrycznie. Skomentujmy...

Że psychiatrycznie, to mnie akurat nie rusza, bowiem ciągle widzę w mediach ludzi, którzy powinni się leczyć, a się albo nie leczą, albo też skutek jest żaden, co na jedno wychodzi. Teraz do meritum... Trudno, przynajmniej mnie, któren takimi sprawami jak walka wręcz, interesuję się od pół wieku przynajmniej, nie czuć podziwu dla tego faceta. W końcu jeśli ofiar było siedem, to dojście do piątej czy siódmej zajęło parę sekund, więc oni mieli trochę czasu się przygotować... Pomijając już drobną kwestię, że trzech z nich to byli policjanci, więc teoretycznie ludzie trochę podszkoleni i obwieszeni różnoraką artylerią.

Jednak swego czasu oglądałem ci ja dość sporo różnych tam MMA, tajskich boksów i czego tam jeszcze w telewizji, i wiem, że zawsze uderzał mnie drobny fakt, że oto ogromna większość uczestników tych zabaw we Francji to byli albo ewidentni muzułmanie, albo co najmniej Murzyni (o nieznanym mi wyznaniu.) Nie wiem czy jest coś o tym na naszym ukochanym blogasie, albo w ogóle gdzieś w sieci - w moim wykonaniu znaczy - ale przysięgam, że o tym wielokrotnie myślałem i przewidywałem ciekawe tego skutki.

W pewnym istotnym sensie obicie pys... twarzy znaczy, czy też wątroby, siedmiu ludziom, w tym trzem policjantom, to lepsza propaganda tych tam brzydkich terrorystów, niż wjechanie w tłum samochodem. Czy sprytnie w kuchni zmajstrowana bomba nawet.

Prorokuję, że teraz w salkach treningowych słodkiej Francji pojawi się jeszcze więcej młodych śniadych i marzących o hurysach mężczyzn, skutkiem czego tych pozostałych, należących do tzw. niegdyś "milczącej większości", będzie tam jeszcze mniej niż dotąd... I tak to się wesoło kręci.

Ślimaki nadal jednak będą zjadane, żabie udka też, kredkami będzie na bruku czyniony impresjonizm przy dźwiękach ckliwych komunistycznych pień... Tak że nic się nie stało, chèrs citoyens, drogie enfants de la patrie, le temps de cośtam cośtam est arrivé. Bombą to może byśmy się trochę przejęli, SUVem tyż, ale jak jakiś flic dostał po ryju, to nie ma problemu, byle nam udka żabie nie wystygli!

Że to się działo w Tuluzie, to raczej logiczne, z wiadomych powodów. (Mam zresztą w Tuluzie kuzynkę, autentyczną, nie że coś, hrabiankę, a wiadomo... Po Sorbonie. Strasznie postępowa, jak to oni. Ciekawe czy coś jej się zaczęło w tym biednym łepku przejaśniać. Zresztą to b. miła rodzina, tylko im te stulecia prześladowania pańszczyźnianego chłopstwa i praktykowanie Ius Primae Noctis trochę odbiły. Wyrzuty sumienia musi.)

No dobra, to było ciekawe i pouczające, ale jakiś niewierny Tomasz mógłby mimo wszystko zapytać: "OK, kochany Panie T., ale co z tego DLA NAS TUTAJ konkretnie wynika?" Na co odpowiadam, że całkiem sporo, jak to:

1. Pana T. prorocze talenty (przewidział był!)

2. Fakt, że od Ugauga NIE UCIEKNIECIE - albo wy będziecie zdolni czynić je innym, tym różnym brzydalom przede wszystkim, albo WAM będzie, prędzej czy później jakaś forma Ugauga czyniona. Pomyślcie nad tym!

3. W nawiązaniu do poprzedniego wspomnę, że na początku tego (nabrzmiałego wydarzeniami) lata zaproponowałem jednemu zasobnemu i posiadającemu obiektywnie środki, a cholernie kiedyś znanemu z radykalizmu i krwio...

Radykalny był po prostu i nie owijał ci on w bawełnę... Człowiekowi (zgadlibyście, że człowiekowi?)... Ci ja zatem zaproponowałem, że w jego posiadłościach zorganizujemy weekendową sesję szkoleniową Ugauga Jitsu, z moim udziałem jako instruktora. (Nie jestem największym twardzielem na tej planecie, ani jakimś tam mistrzem od czarnych pasów, ale swoje wiem i potrafię, a wam ludzie nie tyle mistrz jest potrzebny, co właśnie ktoś, kto mógłby wam pokazać co i jak w tej Tuluzie należy, i to bez 20 lat ciężkiego codziennego treningu pod okiem Mistrza Świata. Choćby i byłego.)

Nie chciałem się też wacale na tym dorabiać, zwrot kosztów przejazdu, nocleg na sianku i skromne jedzonko by mnie zadowoliły. I co? I to co zwykle. Czyli nic, żadnego odzewu. Róbcie tak dalej, to nie radzę podróżować do Tuluzy i módlcie się, żeby Tuluza nie przywędrowała do was! A jak nie konkretnie Tuluza, to jest jeszcze parę innych kandydatów. Dixi!

* * *

To co mamy teraz z PiSem, to fajny poglądowy kurs AUTENTYCZNEJ, PRAKTYCZNEJ, choć parlamentarnej (więc dziś poniekąd i wirtualnie nierealnej) polityki. Na przykład to, że PiS twardo stoi, albo przynajmniej tak dramatycznym głosem twierdzi, przy, jakże przez nas wszystkich tutaj "na prawicy" uwielbianej, Europejskiej Unii. Co cudnie pokazuje mechanizmy, w tym ograniczenia, różnych spraw w realnej (choć dziś trochę już wirtualnej) polityce.

Czy możemy już teraz występować z Unii? Jak Unii nie znoszę i uważam za totalitarny lewacki syf, itd. itd., z przekonaniem odpowiadam, że NIE. Byłby to skok prosto w ramiona Putina, a Unia bardzo chętnie by temu panu sprawę ułatwiła, starając się nas na wszelkie sposoby zgnoić, co niestety by się jej (nie)pięknie udawało że hej! Zgoda?

No więc PiS chce być w tej Unii, a w każdym razie wie, że wyplątywanie się z tego... czegoś... nie na nasze obecne siły, nie na obecne siły Unii (choć akurat tu mamy to odwrotnie), Putin czeka, lemingi nadal durne, targowica nie dość, że szaleje, to gotowa na wszystko (poza osobistym ryzykiem of course)... Ale czy PiS, albo ktokolwiek zresztą, kto głosi, że Unia jest Polsce potrzebna, może jednocześnie mówić głośno, że "kiedyś oczywiście będzie się z tego... czegoś... wyplątać, jeśli to coś samo do tego czasu, Deo volente, nie zdechnie"?

Oczywiście, że nie może, bo to by było nielojalnością - wprawdzie tylko wobec @#$% Unii, więc w etycznych kategoriach żaden problem, ale tu nie tylko o etykę (niestety) chodzi. PiS nie może jednocześnie być całym sobą (i nami) w Unii, co jest (niestety) dzisiaj (i zapewne długo jeszcze, oby nie aż tak długo) konieczne, i dopuszczać do siebie w ogóle myśli, że Unia to nie jest absolutnie cudowny projekt stworzenia autentycznego raju na ziemi. Projekt mający oczywiście ręce i nogi.

No więc mamy "Unia tak, wypaczenia nie!" (Jeśli komuś to coś przypomina, to jest nas dwóch.) My tę Unię mamy reformować od środka i da Bóg, żeby to się udało - szanse oceniam jako niewielkie, ale jednak są różne tam państwa i państewka, elity i elitki, które też chcą mieć coś do powiedzenia, i nie wszystkie takie znowu do szpiku unijno-postępowe... I te rzeczy.

I są też ludzie, zwykłe prole, które nie mają nic do gadania, ale którym smarowanie kredką po bruku nie całkiem wystarcza, i one się nieco jakby mniej Unią ostatnio podpalają. Szanse, jako rzekłem, oceniam jako nikłe, ale nie jest to całkiem bez sensu pomysł, a lepszego, w kwestii Unii znaczy, nie ma i długo nie będzie. Tak to widzę. Przemyśleć, skomętować, pytać, propagować... No i, do ##$%$%^ nędzy, zacznijcie coś robić z tym Ugauga, bo niedługo nie tylko 42-letni wariat z Tuluzy, ale nawet Środa ze Szczuką może wam w biały dzień na ulicy zrobić kęsim!

triarius

P.S. Dobranoc państwu. Teraz spokojnie, nie popychając się, wychodzimy. Pojedynczo, góra po dwóch. Pilnie uważając na ogony.