Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kurak. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kurak. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, sierpnia 22, 2022

Nawet Bozia... (część 1: "Populizm")

... przestraszył się nieco, kiedy Prole zaczęły uzgadniać terminologię... (Bo to o Wieży Babel każdy oczywiście zna?)... Więc tym bardziej to coś, co nas tak skutecznie uszczęśliwia! Szczególnie, że (potencjalną) siłą Prola jest jego nieprzeliczona ilość (która ma być zresztą wkrótce zredukowana do 500 milionów, co ma swoje uzasadnienie i czego nawet aż tak się przesadnie nie ukrywa, licząc, i nie bez kozery, że Prol głupi, gnuśny i niskopienny).

("Nawet Bozia się przestraszył"?!? A właśnie tak! Tak ma być, żadnego błędu tu nie ma, ja tak mówię i tak mawiał mój ojciec, a wy ludzie także powinniście zacząć tak mówić, bo to piękne. ;-)

Dajmy sobie chwilowo spokój z przecudnymi esejami, które nam się w tych tematach same cisną pod (gęsie, bo jakieżby inne!) pióro, i uzgodnijmy nieco istotnej terminologii. Na pierwszy ogień idzie "Populizm".

Kurak mnie ostatnio wkurzył, używając tego słowa zamiast "Demagogia". (Kuraka cenię, jako uczciwą, nawet bardzo, inteligentną Sól Ziemi - w zwykłego, żeby nie powiedzieć "prostego", człowieka, bywającego w Castoramach, rozumiejącego wiele rzeczy na zdrowy rozum, ale przecież nie intelektualistę... Więc tak sobie od niechcenia poważną politologiczną terminologią nie powinien żonglować, tylko zostawić to starszym i mądrzejszym, hłe hłe!)

Granie na prymitywnych czy naiwnych emocjach Plebsu, wykorzystywanie ich politycznej ignorancji itd., to DEMAGOGIA i nic innego! Słowo "Populizm" ma dwa znaczenia, z których żadne nie jest naprawdę tym, o które Kurakowi chodziło, a o którym tu sobie przed czterema sekundami wspomnieliśmy. Jakie to znaczenia? Miło, że pytasz, Mądrasiński! Oto jakie...

1. Poza US of A, a na pewno w miodopłynnych przekazach Słodkiej Unii i jej przydupasów, słowo "Populizm" to jedynie charkliwy, z założenia obraźliwy epitet stosowany, i być może wprost wykoncypowany, przez Unijną Biurokrację i innych @#$>% Globalistów w stosunku do ludzi, którym się wszechwładza Biurokracji, Korporacji, Prawniczej Kasty itd. itp., jak i cała ta dzisiejsza "Demokracja"  nie podoba, bo woleliby coś, co by miało nieco więcej wspólnego z pierwotnym sensem tego słowa. To słowo w tych uściech to dokładnie to samo, co jakiś "zapluty karzeł reakcji", czy powiedzmy "płaskoziemiec". Chyba się rozumiemy?

2. W US of A słowo "Populizm" także oznacza, i to od naprawdę dawna, kogoś, kto wierzy w Demokrację i ją kocha, tylko nie potrafi się wielu zalet dopatrzyć w tym, co naprawdę nimi (i nami też) rządzi. Itd. Tyle że tam ten termin ma zupełnie konkretne znaczenie - oznacza pewną konkretną ideologię, albo co najmniej pewien zestaw konkretnych poglądów i preferencji... No i, jeśli już przypisuje mu się jakąś wartość, to jest ona dodatnia. Ludzie mówią o sobie "jestem Populistą", a nic w rodzaju "ty brudny Populisto" w tamtym kontekście nie spotkałem (może bywa, ale w sumie to całkiem nie to, co jakiś np. "Euro-" czy "Judeosceptyk", co bardzo niewiele konkretnie znaczy, za to ustawia w kategorii podludzi i chłopców do bicia.)

Jeśli mamy ruszyć z posad bryłę... Że się zaśmieję, ale, o dziwo, znaleźliśmy się w takiej właśnie sytuacji, a naprzeciw mamy przecież siły wściekłego Konserwatyzmu - obłęd!... to musimy się ze wszystkich (lub prawie) krajów łączyć, a już na pewno przez Atlantyk. I dlatego właśnie (zapamiętaj to Mądrasiński na zawsze!) ważne, by istotne terminy po obu stronach znaczyły to samo, więc Kuraki tego świata (z całym szacunkiem), nie powinny pisać z założenia nabrzmiałych mądrością politycznych felietonów posługując się terminologią podłapaną w Kurwizji, TVN, czy innym podobnym czymś. Dlaczego? Bo to strzał w stopę, albo może nawet metr wyżej!

triarius

piątek, listopada 05, 2021

Każda miłość jest piękna

U Kuraka pod wczorajszym ktoś ładnie skomentował b. nieładną i niestety prawdziwą rzecz, stwierdzając coś w tym duchu, że: "PiS mówi swoim wiernym wyznawcom: 'tak, sprzedaliśmy Polskę, ale zobaczylibyście, co by było, gdyby to Tusk ją sprzedał!'" Faktycznie, różnica w drodze do rzeźni jest, i to spora! Tusk czyniłby to głośno mlaskając z rozkoszy, przy dźwięku fanfar i biciu w bębny, podczas gdy nasza obecna waadza się kryguje i doprasza dłuższej gry wstępnej, a całując w imieniu nas wszystkich kolejną przepisaną do całowania dupę, stara się skrzywioną kwaśno miną okazać światu, że strasznie ją to brzydzi. (Za co zresztą w końcu sama dostanie w dupę, bo o ile unijna biurokracja PiSie pieprzenie o "wolnej dumnej Polsce" ma gdzieś, na co PiS cały czas glupio liczy, to wszystkie te nieprzeliczone hunwejbiny dostają  szału właśnie od tej gadki i na pewno odpowiednią karę w końcu wymuszą.)

A tak zupełnie przy okazji, to "waadza" jest jak najbardziej właściwym określeniem dla tej, i każdej innej zresztą, zgrai u żłobu, ale "władza" już nie! Albo, %^&* mać mamy wciąż tę "demokrację", a wtedy to urzędnicy, wynajęci i opłacani przez nas, mający psi obowiązek o nas dbać i spełniać nasze życzenia, albo "demokracji" nie ma i to już jacyś udzielni książęta i króle z Bożej łaski, którzy mogą z nami robić, co tylko im do łba strzeli - np. godziny policyjne i różne tam segregacje na tych, co waadzy ślepo uwają (dzisiaj to będą szczepany) i tych drugich, do utylizacji. 

Albo albo! Rozumiem, jeśli ktoś stwierdza, że demokracja się nie sprawdziła... Tylko dlaczego akurat te bezmózgie pokraki bez kręgosłupa i jaj miałyby zostać tą nową arystokracją?! Był na to jakiś casting? Może ja bym się na udzielnego załapał, zamiast tego tam... I tego drugiego. Tylko o dziwo nikt mnie nie raczył zaprosić.

Wracając zaś do wątku głównego, to nie wiem jak kto, ale mi, i żadnemu niepodegłościowcowi, ilość ew. lubrykantu, czy nawet środka przeciwbólowego, przy analnym gwałcie na naszej osobie i/lub na Polsce, większej aksjologicznej różnicy nie sprawia. W rzeźni też zresztą - sękata pała w łeb i poderżnięcie gardła, czy po koszernemu bez sękatej pały - wsio rawno! Nawet humanitarny zastrzyk z fenolu w serce, czy równie humanitarna puszka gazu z cjankiem w łaźni, nie wydają mi się czymś istotnie różnym od sękatej pały, tępego noża, czy zabiegania na śmierć niczym Buszmen antylopę.

Ja mam z tym w ogóle dziwnie, bo moja pretensja do komuchów nie jest o to, w każdym razie nie o to najbardziej, że oni, broniąc swej władzy i swojego tyłka, zabijali naszych patriotów - każda władza tak robi, czyli tępi swych wrogów - tylko, że byli kim byli i wpieprzyli się nam tutaj, do Polski. Podobnie z tym Polski zgonem, aranżowanym na raty od zawsze, a już na pewno od '89, a sfinalizowanym przez Morawieckiego w tej tam Brukseli, gdzie miał wetować, ale poklepali go po pleckach i obiecali, że nie będą oszczędzać na wazelinie, a Cyklon B będzie najwyższej jakości, więc chłopina nie miał wyjścia. Nie zawetował, wrócił do domu, odtrąbił sukces. I my teraz mamy się radować, że obiecali nie na sucho, a co będzie potem... Teatrzyk Sado-Maso niewątpliwie, bo cóż innego, ale jak ktoś ma obiecaną naprawdę wielką michę ryżu - Z OMASTĄ - i dobrej jakości bat, w dodatku higieniczny, bo tylko na własny grzbiet, nie jakiś publiczny, to co mu to robi?

Zaraz, zaraz! Morawiecki nie powie przecież: "Po mnie choćby potop!", bo przecież Prole mają zaiwaniać za miskę ryżu, żeby jakieś niebinarne stwory za setki lat mogły nami spokojnie gardzić, jako binarnymi małpoludami, ciesząc się nienaruszonym klimatem i dobrobytem, na który myśmy za tę miskę ryżu... To by była zbyt wielka sprzeczność, by unijni i globalno-masońscy spece od propagandy na takie teksty mu pozwolili, prawda? Musi biedak inaczej kompinować!

Ale miłość jest ślepa, a do tego piękna, więc Morawiecki na zawsze pozostanie nie do ruszenia i przetrwa każdą "rekonstrukcję rządu" (hłe hłe!). Jeśli Mołotow był "kamienna dupa", to czym jest ten nasz ukochany Delfinek? Nasuwa mi się w powyższych kwestiach sporo różnych rzeczy, co je kiedyś przeczytałem, i nawet kilka z nich teraz wymienie, żebym nie zapomniał co to było. Na wypadek, gdybym jeszcze dał wam ludzie następne odcinki. A więc: jedna powieść o Indianach, jeden egzotyczny reportarz z przedwojennego magazynu ilustrowanego... Tyle w tej chwili pamiętam, czekajcie z zapartym... tchem, niech będzie, to może wam powiem.

I to by na razie było miejsce na uświęcone tradycją: c.d., Triario et Deo volentibus, ale jeszcze...

*

Ogłoszenia parafialne

Kiedyś, może ktoś pamięta, mieliśmy tu po prawej masę linków: do naszych własnych, co bardziej wiekopomnych; do dostępnych w sieci Ardreyi i Spenglerów; do zaprzyjaźnionych blogasów, itd. Potem Gugiel, obecny Blogspota właściciel, zaczął wszystko ulepszać i linki poszły się kochać. Jednak Gugiel, trzeba mu to przyznać, dodał Bloggerowi strony, no i właśnie wczoraj zafundowałem sobie tu pierwszą taką, a na niej umieściłem parę interesujących linków. Deo et Triario volentibus, z czasem będzie tych linków więcej.

Te linki, ta strona znaczy, jest do ujrzenia, jak się tam u góry po prawej, pod Tygrysem, kliknie na linek "LINKI i..." I coś tam jeszcze przed chwilą dopisałem. Łatwo znaleźć, trzeba tylko chcieć! (Pytasz, Mądrasiński, czy naprawdę Pan T. uważa, iż każda miłość jest piękna, czy może to tylko sarkazm? Módl się o dalszy ciąg, to się dowiesz, a na pociechę z ręką na sercu stwierdzę, że wasza z panną N. naprawdę widzi mi się przecudną! I - ach! - mam nawet pokusę  sam się w to włączyć. Tyle informacji na razie. Bądź tak miły i przekaż to jej! A swoją drogą, co z nią dzisiaj - niezdrowe biedactwo?)


triarius

P.S. 1 A teraz wychodzimy pojedynczo. I uważać na ogony!

P.S. 2 A zupełnie przy okazji, to tutaj linek do absolutnie darmowych (nie biorą ani grosza, słowo!), dobrej klasy kursów muzycznych dla początkujących. Tylko parę dni. Piano, Bębny, Śpiew, Gitara - do wyboru, albo wszystko razem: https://www.musora.com/free-music-lessons


sobota, października 02, 2021

O obalaniu władzy śmiechem

Joachim Fest, którego książka o brzydkim Naziźmie stała się jednym moich podręczników Sowietologii, objaśnia istotę Totalitaryzmu tak, że "jest to zmuszanie do spontanicznego poparcia samego siebie". (Sens właśnie taki, choć sformułowanie moje własne.) Oczywiście, gdyby ktoś miał dzisiejsze "studia" lub "doktorat" może nie zauważyć przezabawnego oksymoronu w "zmuszaniu do spontaniczności", jednak on tam jest. Fest słyszał, że dzwonią, ale choćby dlatego, że od 15 lat nie żyje, a wspomniana książka wydana została w PRLu w roku 1970, nie do końca zlokalizował kościół, tym bardziej, że Totalitaryzm od tamtego czasu ładnie wyewoluował, przez co także niektórym ujawnił więcej z swojej głębokiej natury.

Przypomnę tu ponownie fundamentalną tezę Pana T,, że "Totalitaryzm bez baz danych, mikrokamer, komputerów, bankowości internetowej, żywności z Chin, itd. itd., to była tylko wstępna gra miłosna". To co się teraz dzieje, lepiej niż przez Festa (który, pamiętajmy, zwalczał Nazizm, choćby występował pod mianem "Totalitaryzmu", nie zaś powiedzmy Komunizm czy kowidowy Bolszewizm, którego szczęśliwie nie dożył) opisał Aleksander Zinowiew: "Celem Eksperymentu jest zlokalizowanie jego wrogów w celu podjęcia wobec nich odpowiednich działań" (w moim wolnym przekładzie).

Jednak ja tutaj, pod wpływem zapłodnienia przez przed chwilą przeczytanego Kuraka z jego znanym optymizmem, tak sobie pomyślałem, że ten dzisiejszy Totalitaryzm - Totalitaryzn v4.01 (ten numer raczej przypadkowy!), Totalitaryzm G5, czy jak to paskudztwo nazwać, to już raczej: 
Nowy, Postpolityczny Totalitaryzm to przede wszystkim zmuszanie Proli do udziału w ewidentnej farsie - na obecnym etapie nieważne, czy udziału spontanicznego czy też wprost przeciwnie - natomiast ta farsa z samego założenia ma gwałcić elementarny rozum wraz z elementarnym poczuciem estetyki, by maksymalnie upodlać biorących w niej udział Proli. Prole mają być jak najbardziej świadome tego, że są upodlane, gwałcone i przerabiane na hodowlane zwierzęta - bez tego cała zabawa straciłaby sporo ze swego wdzięku i sensu! 
Natomiast Kandydatom do Globalnej Elity realizowanie tych działań ma dawać nadzieję na awans do samej Globalnej Elity, Nowej Arystokracji, czy jak to nazwiemy. No bo jeżeli wolno im to, co Prolom jest zabronione, to widać Światłe Przywództwo dostrzegło i doceniło ich pilne wysiłki na froncie walki o Postęp i Szczęście Ludzkości... 99,98% z nich oczywiście tylko się łudzi, ale dzięki tej nadziei pracują gorliwie i są tani.
Jeśli mam tu rację, a jakoś dziwnie na ogół miewam, to wynika z tego m.in., że wysiłki Kuraka & Co by nas (Polaków, Proli itd., choć o "Prolach" Kurak nic nie mówi) uratować za pomocą optymizmu i śmiechu z waadzy (sic!) nie mają cienia sensu. I gorzej! Cenię i lubię Kuraka, czytam go codziennie, słucham od jakiegoś czasu też, a nawet zacząłem oglądać jego Twitty, gdzie są przezabawne rzeczy, ale to wszystko jest cenne na poziomie prostych, codziennych faktów. Nad tym, jak sądzę, musi być Poziom Meta - spojrzenie historiozoficzne (ach!), szpęgleryczne, tygry... Sami wiecie! Inaczej nie mamy pojęcia gdzie jesteśmy, co jest jeszcze możliwe, jaka rysuje się przyszłość...

Mądrości w rodzaju tej, że "od śmiechu upada każda władza i upadek każdej władzy zaczyna się od śmiechu" (cytat z pamięci) mogą się na pierwszy rzut oka wydawać głęboko słuszne, z pewnością poprawiają chwilowo nastrój przy rodzinnej wódce, gdy z telewizora, w charakterze przekąski, pluje jadem jakiś Urban czy Horban, ale na dłuższą metę i w kwestiach naprawdę istotnych to trucizna, chloroform i samooszukiwanie!

Tak, można mówić, że taki Ludwik Filip upadł, bo wszystkie gazety (poza telewizjami Kurskiego oczywiście) pokazywały go w karykaturach jako gruszkę z loczkiem na czole... Tyle że to było niewiele lat po rewolucji, która owego gościa do władzy wyniosła, w niewiele lat po Napoleonie i Wielkiej Francuskiej, ze straceniem o wiele bardziej zakorzenionego w tradycji i ludzkiej mentalności władcy od Ludwika Filipa, władcy który nie został przez Lud demokratycznie wyniesiony, bo i nie musiał być, i wedle powszechnej opinii nie dałoby się go legalnie obalić

Bez odważnego, czującego się w sumie panem sytuacji Ludu, bez rewolucyjnej atmosfery, bez wreszcie militarnego przeszkolenia wielu mężczyzn i łatwego dostępu do prawdziwej, militarnej broni - żadne śmichy-chichy żadnej władzy nie obalą, a już na pewno nie w epoce baz danych i importowanej żywności! Dzisiejsi zaś Polacy... 

Aż mnie ręka świerzbi, by dodać cudzysłowy... To już gotowi niewolnicy, śmiejący się ze smarowania kredkami po asfalcie przez zagraniczne Lemingi, podczas gdy sami radośnie co dzień włączają "W tyle wizji", a nawet jeśli nie aż tak, to co najwyżej brenzlują się wytykaniem bredni w propagandowych rewelacjach Niedzielskiego. 

"Ale go znokautował!" słyszy się raz po raz z "prawicowych" ust, podczas gdy Lewactwo, czy współczesny kowidowy Bolszewik, wcale się "znokautowany" nie czuje - on właśnie zaciera łapki, że zdążył kolejne ofiary wciągnąć w organizowaną przez siebie upodlającą farsę, dzięki czemu zwiększył swą szansę na załapanie się w niedalekiej przyszłości do klasy Treserów Proli, a choć to najniższa klasa wśród Globalnej Elity, to jednak od Prola dzielą takiego lata świetlne. 

Tak, śmiechem i olewaniem możemy chwilowo zatrzymać jakieś "obostrzenia", może nawet wysadzić w końcu jakiegoś fagasa z siodła, jednak globalny cel tego wszystkiego pozostaje niezmieniony i oni wrócą z tym samym, lub z nowy, kiedy ocenią, że jest na to czas i chwila. A tych globalnych to my śmiechem z Sutkowskiego na pewno nie powstrzymamy! Jeśli w pierwszym akcie na ścianie wisi baza danych, to na pewno przed końcem sztuki wystrzeli, i raczej nie będziemy musieli z tym czekać do piątego aktu. (Tak mi to właśnie przyszło do głowy.) Da się to zrozumieć? Jeśli w całości przeczytałeś, to może dałbyś Człeku jakiś znak, np. w komętach?

Tak, obaliliśmy śmiechem Gierka! Osobiście mam w tym znacznie większe "zasługi" od większości, także paru z tych wychwalanych i otrzymujących ordery... I z każdym rokiem życia w "Trzeciej RP" coraz bardziej żałuję. Ża mnie wykorzystano, jak masę innych inteligentnych młodych ludzi.. Choć po prawdzie PRLu nie dało się kochać - ani z "Odą do Stalina", ani z całowaniem chleba. Coraz wyraźniej widzę jednak, że ten naturalny i potencjalnie zdrowy śmiech,, był intensywnie nakręcany prze Ubecje wraz z Eurokomunizmem, a wszystkie te "Misie" i "Rejsy" po to właśnie były, plus po to by upodlić Prola, jak dzisiaj kowidowe "maseczki". Zaś że skutkiem tego przedwczesnego i pod niewłaściwym dowództwem obalenia, dostaliśmy Jaruzelskiego i potem "Trzecią RP", to chyba oczywiste.

Jeśli to, przy wszystkich ewidentnych wadach i śmiesznościach gierkowskiego systemu (o samym Gierku, którym wtedy dziko gardziłem, tutaj się nie wypowiadam) nie była fantastycznie skuteczna antypolska prowokacja i po prostu tragedia dla Polaków, to już nie bardzo wiem, co by nimi mogło być! Oczywiście - PZPR to było dno, zarówno za Bieruta, jak i za Gierka, ale naprawdę, jeśli wtedy ktoś coś "obali" i coś "wyzwolił", to - odpowiednio - nie my, nie sowiecki syf i nie Polskę! (Oczywiście nie mówię, że tych obecnych nie należy obalić, ani że nie są także i śmieszni, tylko że "obalanie śmiechem" marnie działa i potrafi mieć różne nieprzewidziane skutki. W dodatku taki śmiech to w ogóle raczej tylko masochistę cieszy.) Praca Ubecji - tajnych, widnych i dwupłciowych - polega, jak się okazuje, m.in. na wzbudzaniu w ofiarach silnych emocji bez należytego zrozumienia przez nie całej sytuacji. Infantylno-masochistyczna wesołość, zamiast np. przeczytania ze zrozumieniem Ardreya (choć to przecież tylko sam wstęp do czegokolwiek), to właśnie jeden z wymarzonych skutków.

triarius

P.S. Naprawdę nie sądzę,, by ktoś to tutaj czytał i praktycznie przestało mi zależeć. Po prostu zapisanie jakichś myśli "fiksuje" je na trochę dłuższą od normalnej galopady myśli u takiego jak ja dyslektyka chwilę, i to stanowi pewną "nową jakość". A że na blogasku, który teoretycznie może być czytany przez miliardy, nie zaś na papiurecku (mój Świniarecku), który za chwilę wyrzucę? Naprawdę nie ma co z tego robić wielkiej sprawy!

środa, września 29, 2021

Oto kazanie na dzień dzisiejszy, mój Wierny Ludu...

Skoro wszystkie dotychczasowe środki zawiodły, możemy równie dobrze na koniec spróbować Prawdy. Co mamy do stracenia? 

(Robert Ardrey w wolnym przekładzie Pana T.)

* * *

No to może jeszcze parę nabrzmiałych aktualnością uwag, żebyśmy mogli sobie więcej policzyć za wyimaginowaną wierszówkę... (Od kogo miałbym ją dostać? Od Putina? Tuska? Al Kaidy? Biedronia? Już wiem - od Łukaszenki, bo każdy kto nie kocha PiSu i Niedzielskiego to białoruski agent!)

Kurak "wreszcie" doszedł do granic swojego pojmowania. Cenię gościa, ale zawszem wiedział, że operuje Modelem Małosygnałowym (wiecie co to?), dręczy go niepoprawny lewicowy optymizm i... Każdy w końcu ma jakieś braki. Pewnie za sto lat ówcześni Tygrysiści będą się z naszych naiwnych prób zrozumienia co i jak śmiali. Z sympatią i zrozumieniem, pobłażliwie, ale jednak.

Nie powiem, że Kurak "poznał swoje ograniczenia", bo to by miało sens co najwyżej w sensie biblijnym (wie ktoś, co to znaczy?) - on wciąż nie ma o nich pojęcia! Wrodzony optymizm go dusi i wykręca mu członki gorzej od Kowida - vide dzisiejszy tekst i dzisiejsze video: 


https://youtu.be/h3DnDFmFZZI

Straszna myśl, ale może nawet mój ukochany Pan T. też ma jakieś ograniczenia, choć naprawdę nie mogę sobie tego nawet wyobrazić, co dopiero zaakceptować. W każdym razie jeszcze inny z moich... Częściowo "faworytów", częściowo zaś "chłopców do bicia", którego odwiedzałem raz na trzy miesiące, wpisując mu za każdym razem masę komplementów plus parę krytycznych uwag, w końcu nie wytrzymał. No ale, nie przesadzajmy! 

Zdolność subtelnej analizy szlaków przepędzania wołów przez Podole nie uprawnia do wymądrzania się na temat przyszłości Europy w czasach takich, jak obecne! Zaś stwierdzenia w stylu, że "Niemcy nigdy nie odniosą sukcesu, bo oni nie rozumieją morza", to może świetny literacki greps, ale sprawdza się to co najwyżej post factum, natomiast do tego, co nam najbardziej, i słusznie, imponuje, czyli do przewidywania przyszłości, nadaje się jak... Zaraz - przecież "pięść do nosa" znakomicie pasuje! Nie w każdym kontekście, ale w niektórych przecież super!

W każdym razie jedna dobra książka może wystarczyć, by szkopy morze zrozumiały, a Rzymianie w Wojnach Punickich czy Wandale wtedy, kiedy wandalizowali, nawet i książki nie potrzebowali. Tak więc pamiętajcie, ludkowie moi rostomili - to Tygrysizm Stosowany i nic innego stanowi Niezwyciężony Oręż W Walce O Lepsze Jutro! Nic innego! Dzisiaj te wiekopomne słowa wyryć mi na pamięć, jutro nauczymy się melodii.

triarius

sobota, marca 14, 2020

Dobre 15...

,,, procent, a może nawet 20, tego co mam "na obecną chwilę" do powiedzenia o koronawirusie, napisał właśnie Kurak. Oto:

https://www.kontrowersje.net/jak_trzyma_za_mord_zachwycony_lud_i_kiedy_sko_czy_si_pandemia

Oczywiście nie ma tam wszystkich tygrysizmów, historiozofii, Ardreyi i Spenglerów, bo na tę piekielną mieszankę mam monopol, ale ów kuraczy tekst także całkiem zgrabnie napisany i go polecam.

triarius

niedziela, stycznia 08, 2017

KODerasta tańczy na wulkanie

Wojna hybrydowa PutinaCiężkie, wbrew ludowej opinii, jest życie KODerasty i niepozbawione zagrożeń! W jednej chwili ciepły dmuch wujka Sorosa owiewa mu pośladki, delikatnie acz stanowczo popychając w kierunku wymarzonych fruktów i... Jak się to drugie nazywa? Też na "f" i podobne znaczenie. Serio mówię, wypadło mi z pamięci. (Dobry doktor Alzheimer uśmiecha się dobrotliwie, ale też ja nie jestem w KOD, więc dla mnie to tak czy tak abstrakcja.)

W każdym razie raz jest super - fajna bryza od baksztagu czy bakwindu - a zaraz, za chwilę... Nie dość że wachty w zimnej pono i ciemnej sali sejmowej... (Wyobrażam sobie jak tam się odbywają przydziały znienawidzonej co najmniej od czasów Fenicjan "psiej wachty" - tej porannej! Wiem o czym mówię. Dobra nasza, jeszcze trochę tego, to się sami pozagryzają.)

Nie dość że psia wachta, to jeszcze wiatr się zdaje jakby ostatnio odwracać. Mówię o wietrze, żeby to tak określić, "międzynarodowym" - raczej INTERNACJONALISTYCZNYM, niż kosmpolitycznym, ale w końcu tylko to się tak naprawdę zawsze liczyło w tej żałosnej arabskiej wiośnie made in RP III. Jednak się jakby odwraca. Kojarzycie faceta o nazwisku Fareed Zakaria? Całkiem niedawno było o nim u nas dość głośno, ale przypominam: to ten lewacki autorytet intelektualno-moralny na CNN, który robił wywiady z naszym poczciwym zdRadkiem i był za tubę jego pono genialnej żony.

O zdRadku oczywiście wiecie, który to? Nie? No to przypomnę i podeprę się cudzym, bo nikt tego nigdy lepiej nie wyraził... zdRadek to ten, który pracowitością (jak to opisuje Kurak) dorobił się kiedyś trójki plus z WFu, za co wyjechał do Anglii, gdzie pewnego dnia jakiś nieznajomy w długim płaszczu i z dziwnym akcentem spytał go mniej-więcej po angielsku, czy chce być sławny, bogaty i mieć żonę tak na oko 50 x od siebie mądrzejszą, choć też bez przesady. Na co nasz bohater, na swoje niewypowiedziane szczęście, i nasze przy okazji, okazał dość przytomności umysłu, by odpowiedzieć "Yhyyy...". I stało się!

W każdym razie ten Zakaria nam miesiąc temu, albo i mniej, zdRadka i jego żonę, a wczoraj co słyszę? U tego samego Zakarii, z tą jego dziwnie wychudzoną mordą? Otóż Zakaria opowiada,,, (A taki kompletny niekompetentny idiota to z niego na ogół nie jest, nie oszukujmy się! "Nasi" w tej chwili w większości na pewno nie są od niego lepsi, choć często słuszniejsi, zgoda.) Więc opowiada, całkiem sensownie, o tym jak to Putin prowadzi teraz na full, jako pierwszy w historii, wojnę hybrydową ze wszystkimi dookoła, a szczególnie z tymi, co ich nie lubi.

Oczywiście ma to związek z Trumpem, którego CNN z Zakarią włącznie, nie znosi, ale to nie oznacza, bym ja nie miał do Trumpa b. poważnych zastrzeżeń i związanych z nim obaw. Nie o tym teraz, a mógłbym sporo, ale powiem w skrócie, że obok wielu swoich innych wad, gość wygląda mi idealnie na wielbiciela genialnych rozwiązań w stylu Jałty. I to powinno wam nieco dać do myślenia, moje kochane ludzie!

W każdym razie Zakaria nawija o tym brzydkim Putinie, a ja nie mogę się z nim nie zgodzić, nawija, nawija, mówi na czym polega ta wojna hybrydowa... Że na fałszywych informacjach, atakowaniu serwerów, czymśtam jeszcze, oraz PADCZIORKIWANIU WEWNĘTRZNEJ OPOZYCJI. O "padcziorkiwaniu" on konkretnie nie mówił, tylko coś po angielsku, ale "padcziorkiwat'" oznacza coś właśnie takiego, chyba "podkreślać", ale u mnie robi o wiele więcej i chwała mu za to. Dla niekumatych - chodzi o podpuszczanie, podszczuwanie, popieranie i co tam jeszcze.

No już by mogło komuś uszy na sztorc postawić, ale to nie wszystko, bo zaraz nasz dzielny Zakaria podał kilka NAJAKTUALNIEJSZYCH przykładów tej Putina brzydkiej hybrydowej wojny, no i... Wśród b. nielicznych państw, trzech czy czterech, z US of A oczywiście na czele... No i Gruzja, tam się wciąż dzieją przedziwne rzeczy, tylko mało kto o tym wie...

W każdym razie wśród tych paru państw AKTUALNIE ATAKOWANYCH PRZEZ PUTKA gość wymienił POLSKĘ! Atakowanych m.in. przez podszczuwanie i podkręcanie wewnętrznej opozycji. Rozumiecie to? Drobiazg, zajęło mu to sekundę, mało który zwykły telewidz zwrócił na to uwagę (gdzie niby ta Polska?), ale jednak Zakaria mógł tego nie zrobić, a zrobił, Takie rzeczy nigdy nie są bez głębszego znaczenia!

No dobra... Na ten raz odstąpię od moich zasad, a konkretnie tej, by idiotów ignorować i robić im wbrew... (Czego ubek nie zrozumie, o to były prezydent nie będzie miał pretensji. Dość lubię wizyty, ale nie wcześnie rano.) Będzie jak baba krowie! (Petruś? Bezpitulek-Wielgus? Jesteście tam?) 

Otóż opozycja/targowica (my wiemy, że to targowica, ale inni mogą w ogóle nie znać tego pojęcia), która trzy tygodnie temu, zaledwie, była głosem narodu domagającego się swych niezbywalnych praw i elementarnej godności, ach! - teraz nagle w oczach mocno wpływowego i lewackiego (jak to oni) propagandzisty stała się pokracznym bękartem źle wychowanego i agresywnego Putina. Nie fajne?

Tak ze KODowi się chyba sojusznicy zaczynają jakby wykruszać, do tego zamachy i śnieżyce... Swoją drogą Dávila by się uśmiał, i słusznie, bo te smętne informacje o szkodach i ofiarach takiej czy innej brzydkiej pogody wyraźnie w tych zachodnich (w tutejszych nie słyszałem) telewizjach pobrzmiewają ŻALEM, PRETENSJĄ I ROZCZAROWANIEM. Coś jakby ci spikerzy w duszy czuli, i z nami chcieli się tym podzielić, że przecież Nasi Światli Przywódcy tak się starają, już im się faktycznie niemal udało Raj na Ziemi zaprowadzić, a tu nagle ten stary brodaty dziadyga tam gdzieś całkiem zawodzi i mamy co mamy.

Dávila naprawdę pisał o tym, że katastrofy są przez dzisiejszego człowieka (dla nas precyzyjniej: "leminga, leberała, lewaka", bo przecież nie dla Tygrysisty!) odbierane jako krzywda, no ale ten nabrzmiały zawodem i poczuciem krzywdy głos spikerów to coś, czym zapewne nie miał okazji się delektować. A teraz, jak już zwróciłem na to waszą uwagę, sami posłuchajcie i cieszcie się tym, bo to przecie sama esencja tej liberalnej lewackiej (pseudo)religii, którą mamy, a absurd tego bije po oczach, uszach, i musi skłaniać (ew.) Boga do dalszych tego typu figlików. I fajnie!

Zagranica jest w kwestii KODu najważniejsza - z WEWNĘTRZNĄ zagranicą oczywiście włącznie! - ale tam tak czy tak nie wszystko dzieje się jak należy. Weźmy tę sprawę Belzebuba. "Kacper, Melchior i Belzebub" - ha ha, jakie to śmieszne! A przecież dużo bardziej powinno was, ludkowie rostomili, szokować, że tylko jeden Belzebub - bo przecież dla zbilansowania tego bilansu powinno ich być... No ilu? No jasne że czterech! (Mądrasiński tym razem nie byłeś pierwszy, ale to było łatwe, a refleks niestety nie jest twoją mocną stroną. A Pędzikiewicz dostaje drobny plusik do akt.)

Gdyby ten człowiek miał nieco choćby kodziarskiej mentalności, rewolucyjnej czujności i  europejskiego ducha, to by nie tylko wspomniał, że Belzebubów musiało być co najmniej czterech, ale jeszcze by dodał, że na pewno każdy z tych sześciu monarchów miał przed imieniem kropkę, albo w środku imienia kreseczkę i jedną część taką wyraźnie zza Odry, albo może raczej z jakichś tropikalnych stepów... W ostateczności "von" przed imieniem. A on co? Moher jakiś? I z takimi ludźmi mamy... Sorry! Chciałem oczywiście rzec "mają" (biedaki) pracować? Budować lepsze... Co tam ma być lepsze. No jak niby?!

triarius

P.S. 1 .Kacper .Melchior .Belzebub
P.S. 2 Jeśli to nie jest jakiś błąd i Petru naprawdę nosił za Balcerowiczem teczkę, a nie powiedzmy woził go taczką - to naprawdę trzeba zapłakać nad trudnościami kadrowymi naszej kochanej lewizny.