Pokazywanie postów oznaczonych etykietą anonimowość. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą anonimowość. Pokaż wszystkie posty

piątek, września 27, 2019

Pan T. sprzed dwunastu lat

Dwa moje (i Ardreya) dziwnie aktualne teksty sprzed tuzina lat. (Coś się na szczęście powoli zmienia, fakt.) Z czasów, kiedy chyba nawet WSI nie miało pojęcia o istnieniu tego bloga, (Koło się zamyka, hłe hłe!)

Raining on your parade, czyli liberalni przebierańcy na koniach



triarius

P.S. Niestety w mojej osobistej opinii wojsko koedukacyjne wygląda równie mało groźnie, jak woje Krzywoistego w plastikowych szyszakach, z przyprawionymi wąsami i w okularach... (Wiem, że taka tandeta to raczej w filmach, minus okulary, niż u rekonstruktorów. Ale to tutaj nie aż tak istotne.) Przykro mi, ale tak to widzę. Cóż, przyjaźń z US ma wiele zalet, ale ma też i wady.

wtorek, października 30, 2007

Lekarstwo na anonimowość będzie chyba bez recepty

Włączyłem ci ja wczoraj publiczną telewizję... Gadają coś tam, że powstaje koalicja, nudy. Dołem biega taka tasiemka z najaktualniejszymi aktualnościami: Tusk, powstaje koalicja, Rosja cośtam... Nudy! Aż tu nagle jedna z tych aktualności całkiem fascynująca. Cytuję: "Raport WHO: Niemal połowa ludzi na świecie rodzi się i umiera anonimowo".

Poczułem się, jakby mi ktoś zrobiony z lodowego sopla sztylet wbił w serce i obracał go w ranie. Umierają anonimowo... Czyli przed śmiercią czołgają się gdzieś, gdzie nikt ich nie zna. Ach, jakież to okrutne! Co może człowieka, w dodatku ledwo już zipiącego i mającego umierać, zmusić do takiego uczynku? Czyżby Eskimosi? Jakaś inwazja, jakaś infekcja? Fi donc! Śpiewał wprawdzie kiedyś Jan Kelus o tym, że "gdzieś na wyspach Fidżi, starców kijem bili tam, żeby im obrzydzić", ale to Fidżi było mu raczej potrzebne jako rym, bo co bardziej wykształconym wiadomo, że to Eskimosi wypędzali swych starców z igloo, żeby nie zużywali cennych zasobów bez pożytku.

Anonimowa śmierć jest bez wątpienia straszna, ale co powiedzieć o anonimowych narodzinach?? Matka ogląda "Plebanię" czy inne wystąpienie senatora Niesiołowskiego, całkiem nie zwracając uwagi na to, że dziecko się jej rodzi? Anonimowe, bowiem nie wiadomo nawet jakie nosi nazwisko? Jak już urodzi, ta matka znaczy, to nawet nie sprawdzi, chłopiec czy dziewczynka i nie dopasuje do noworodka swego wcześniej wymarzonego imienia? Bo gdyby to zrobiła, to nie urodziłoby się, wraz z niemal połową ludzkości, anonimowe.

To był jednak dopiero początek. Obrazy bowiem, które widziałem oczyma duszy były coraz potworniejsze... Jak długo trwa ta anonimowość? Mniejsza już o tę od umierania, ale ta przy urodzeniu? Jak długo ten noworodek żyje samotnie, sam musząc sobie we wszystkim radzić, całkiem nie znany nikomu i w nikim nie mający wsparcia?

Potem jednak przychodzi chyba moment... O szczęśliwa chwilo! - kiedy ten niemowlak, a może już przedszkolak, przestaje być anonimowy, włącza się w jakąś społeczność... Jak się to odbywa? Na tasiemce tego nie powiedzieli, a tak bym chciał wiedzieć!

Kiedy tak oglądałem te obrazy, wszystkie przygnębiające, poza jednym optymistycznym, przez zalane łzami współczucia oczy, przyszło mi do głowy, iż być może to "rodzi się i umiera" to była tylko taka figura retoryczna. Że w istocie chciano nam powiedzieć, że ci nieszczęśnicy, z których, przypominam, składa się połowa ludzkiego rodzaju, żyją anonimowo od urodzenia do śmierci. Może jednak o to chodziło?

Łzy zaczęły mi płynąć z ócz jeszcze większą strugą, moja jednak niestrudzona kora dalej próbowała zrozumieć... Jak to może być, iż połowa ludzkości nie ma ani imienia, które by ktokolwiek z bliźnich znał, ani choćby ksywy: "Rudy z Rozbieganymi Ślepiami", albo powiedzmy "Główny Macher"... Możliwe to? Gdzie tacy anonimowi pustelnicy się dzisiaj ukrywają, skoro nawet na pustyni jest już pełno ludzi? Z czego oni biedaki żyją? Jak się rozmnażają, jeśli oczywiście to robią?

Kiedy zaczęło już mi w organiźmie brakować wilgoci na dalsze łzy, jakoś tak, z nie wiadomo kąd, przyszło mi do głowy, iż "anonimowo" mogłoby także oznaczać "pozbawieni dokumentów tożsamości, nie mówiąc już o czipach wszczepionych pod skórę... niezarejestrowani i nieopisani w najmniejszych szczegółach w centralnych komputowych rejestrach jakiejś dobroczynnej administracji... nie obserwowani na każdym kroku z satelitów, a więc mogący się zgubić, zbłądzić, zrobić coś, czego potem będą żałować (władza już o to zadba)...

No i łzy znowu zaczęły mi tryskać z oczu, choć wody już prawie w sobie nie miałem. Jak to tak? Bez dowodu osobistego? Bez osobistego udziału w Systemie Schengen? Aż dziw, że ci ludzie w ogóle upierają się żyć, skoro ma to być tak beznadziejna egzystencja, prawda?

A tak na serio, to zacząłem się bardzo ostro zastanawiać, dlaczego taka obłędna wiadomość została ludowi zaserwowana. W końcu ktoś chciał tym coś osiągnąć, raczej wiadomo co... Zaczyna się jakaś kampania, bez dwóch zdań! Widać nastąpił jakiś istotny postęp w technologii mikroczipów i teraz będzie można powiedzmy robić bilingi wszystkiego co taki nieanonimowy obywatel kiedykolwiek powiedział... A wszystko przy pomocy czipa tak malutkiego, że delikwent nawet go prawie nie zauważy! Hurra, niech nam żyje Nowa Globalna Władza!

I coś chyba jest na rzeczy, moim państwo. Dzisiaj bowiem znalazłem w sieci taki oto artykuł...

Znakowanie dzieci czipami RFID w brytyjskich szkołach

Uczniowie szkoły Hungerhill School w Edenthorpe w hrabstwie South Yorkshire, poddani zostali eksperymentowi, który można uważać za przygotowanie do powszechnego wprowadzenia identyfikowania uczniów za pomocą nadajników RFID.
Jak twierdzą organizatorzy eksperymentu, jest to pierwsze tego rodzaju zastosownie urządzeń identyfikacyjnych działających na zasadzie sygnałów radiowych RFID (Radio Frequency Identification) w szkole brytyjskiej. Mikroskopijne nadajniki RFID zostały wszyte do mundurków szkolnych i pozwalają na śledzenie każdego ruchu uczniów.
Trevor Darnborough, konstruktor nadajników a zarazem właściciel firmy Darnboro Ltd, produkującej nadajniki i lansującej technologię przekonuje, że szerokie ich zastosowanie pozwoli na zwiększenie bezpieczeństwa szkół i samych uczniów i może być skuteczną metodą identyfikacji uczniów nie przetrzegających przepisów.
Władze szkolne miasta Doncaster wyrażają wielkie zainteresowanie systemem i mają nadzieję, że będzie on wkrótce zastosowany, a nadajniki wszyte do uniformu każdego ucznia. Firma Dornboro Ltd twierdzi, że jest gotowa do zastosowania technologii na szeroką skalę i spodziewa się wielkich zysków z rynku mundurków szkolnych, szacowanego na 300 milionów funtów rocznie. Firma twierdzi też, że władze szkolne Doncaster chciałyby zastosować technologię począwszy już od roku 2008, co pokrywa się z założeniami władz brytyjskich zmierzającymi do uruchomienia podobnego systemu z internetową bazą danych dostępną dla rodziców.
Wielkie zastrzeżenia do pomysłu znakowania i śledzenia uczniów wyrażają rodzice oraz organizacje walczące z ingerencją rządu w prywatność obywateli. David Clouter, ojciec jednego z uczniów i założyciel organizacji Leave them kids alone, sprzeciwiającej się tworzeniu bazy danych odcisków palców uczniów, mówi że: "Zamocowanie [czipu RFID] w szkolnych mundurkach jest w gruncie rzeczy całkowitym śledzeniem dzieci. Takie znakowanie robione jest wobec kryminalistów wypuszczonych z więzienia na przedterminowe zwolnienie [a nie wobec uczniów]."
Oryginał tutaj.
triarius

P.S. No i patrzcie ludzie - ledwom powyższe napisał, a już na znajduję w sieci taką oto informację:

Hitachi: "A oto chip, którego nie dostrzeżesz gołym okiem!"
--> AudioBot - odsłuchaj materiał oceń i skomentuj tekst wklej zwiastuny aktualności na swoją stronę WWW podyskutuj na forum wyślij pocztą wersja do wydruku
06.02.2006 12:36


Hitachi zaprezentowało chip RFID mający kształt kwadratu o bokach 0,15 x 0,15 milimetra i grubości 0,0075 mm. Nikłe rozmiary sprawiają, że oglądany gołym okiem układ jest nieodróżnialny od drobinki kurzu!
-->

Pracownik Hitachi prezentuje nowy układ
Zdaniem przedstawicieli Hitachi, osiągnięty poziom miniaturyzacji umożliwi znaczące obniżenie kosztów produkcji elektroniki i zwiększenie liczby układów, które można wyciąć z jednej płytki krzemowej.

Układ może zostać zastosowany w banknotach, dokumentach czy certyfikatach jako dodatkowy - prócz znaków wodnych i innych zabezpieczeń - element potwierdzający ich autentyczność. Może się również przydać do oznaczania i śledzenia przesyłek - Hitachi czeka teraz na większe zamówienia.

Chip nie potrzebuje zasilania. Energia generowana jest przy pomocy zewnętrznej anteny odbierającej fale elektromagnetyczne.


Oto link do oryginalnego tekstu.

Prawda, że wszystko się przecudnie po prostu zazębia? Sprawa zdaje sie wyjaśniać. Z drugiej strony, gorliwości. bezczelność, ale i refleks, tych totalistycznych globalistów, którzy nami w mediach manipulują, są naprawdę przerażające...