Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Mądrasiński. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Mądrasiński. Pokaż wszystkie posty

niedziela, listopada 07, 2021

Jak łatwo rozpoznać Państwo Niepoważne? (Przykład Tygrysizmu w działaniu) 1

Kiedy się w takim pomieszka jakieś 30 latek, z rozpoznaniem Niepoważności własnego państwa raczej nie będzie problemu, jednak zapytytowujemy się tutaj: "czy istnieje jakiś 'papierek lakmusowy', który pozwoliłby to stwierdzić szybko, łatwo i względnie pewnie?" Myślę, że takie kryteria dają się znaleźć i jedno przyszło mi przed chwilą do głowy. Opiszę to z fioriturami i dygresjami, metodą gawędy ślacheckiej... Wolno mi? A jeśli mi się telewizor zepsuł?

 

1 PRZYDŁUGI WSTĘP 

1.1 Kwestie formalne

Wyjaśnijmy sobie jednak najpierw kilka formalnych i technicznych kwestii, bo sprawa jest poważna i pomijając ew. lekką i zwiewną formę, która nas charakteryzuje, nie chcielibyśmy napisać tu czegoś głupiego, wrednego, czego potem musielibyśmy się wstydzić.

Więc, po pierwsze - to są na razie HIPOTEZY i istnieje teoretyczna możliwość, że tu czy tam sprawy mogą się mieć jednak inaczej. Nie wykluczam nawet (choć prawdopodobieństwo oceniam jako pomijalne), że ktoś w przyszłości mógłby nawet zmienić moje zdanie na ten czy ów temat. To nie są same podstawy Tygrysizmu Stosowanego, tylko szybki przykład tygrysicznej analizy w działaniu. "Tygrysicznych Intuicji" możnaby nawet rzec.

Taki drobiazg, jak "dlaczego te wielkie litery"? Rzadko z szacunku, ale, choć widzę, że ich jest masa i dziwnie to wygląda, staram się sprawy, które widzę jako wzgl. Ścisłe Terminy (hłe hłe!) tak właśnie wyróżniać. To są takie sprawy, o których definicję każdy raczkujący Tygrysista ma mnie prawo spytać. Może przesadziłem, i za każdym razem nie będę jej recytował, ale może założyć, że jakąś tam definicję na to mamy. (I tak się staram nie mieć tych wielkich liter w tych co bardziej filozoficznych tekstach aż tak wielu, bo kandydatów jest więcej.)


1.2 Państwo Niepoważne - co to takiego?

No więc teraz definicja... Co rozumiem przez "Państwo Niepoważne"? Ale może niech nam to ktoś z młodych spróbuje zdefiniować... Na przykład Mądrasiński. (Tak, całym zdaniem!) Słuchamy!

- Więc Państwo Niepoważne, panie psorze, to by było takie, które w znacznej mierze udaje, że w ogóle jest Państwem.

- No, nieźle, na początek, ale jak by miało "być Państwem" i co ono konkretnie udaje?

 - Więc udaje, panie psorze, przede wszystkim to, że mu naprawdę zależy na byciu Państwem... (Czy to nie piękna rekursja, panie psorze?) Czyli że mu zależy na swojej niezależności od obcych, na swojej, krótko mówiąc, suwerenności.

- No, nieźle! Kontynuuj!

- Prawdziwe Państwo, panie psorze, to by w ostateczności wolało przepoczwarzyć się w coś innego - w jakiś inny ustrój, z całkowitą  wymianą elit itd. - pod wpływem sił WEWNĘTRZNYCH, niż ZEWNĘTRZNYCH. W ostateczności oczywiście, bo żadna ustabilizowana Elita nie będzie chętna do oddania władzy, przywilejów... i ODPOWIEDZIALNOŚCI za całość też, a może nawet przede wszystkim. Ale źle się wyraziłem panie psorze, bo ono by nawet wolało zmienić się przymusowo z wewnętrznych przyczyn, niż dalej sobie słodko trwać z przyczyn zewnetrznych! TO jest tu ważne i dość niezwykłe!

- Słusznie prawisz, mój chłopcze, ale co z nieustabilizowaną Elitą?

- Mówimy o Państwie, panie psorze, czy o Anarchii?

- Znakomicie Mądrasiński! Masz zadatki na Delfina. Wszyscy to słyszeli? Jeszcze nic nie jest przesądzone, więc też możecie się starać! Kobiety, wino, śpiew, mądre książki, bicie brzydali, koty... Chyba nie muszę powtarzać całej listy? Dalej prosimy, Mądrasiński! 

- Więc, panie psorze, takie udawane Państwo wyczynia różne błazeństwa pod głupawą publiczkę... Pomniki w wariackich ilościach i maksymalnie szpetne, obchody, dni tego czy tamtego, minuty ciszy, obrzydliwie przesłodzone i fałszywe niby-historyczne bajdy... Na tym się koncentruje, swe poważne i istotne działania w sumie tylko pozorując.

- Cała para w gwizdek, tak? Jesteś dziś w forme, mój chłopcze! A co z grupami rekonstrukcyjnymi?

- Niech się bawią, komu to przeszkadza? Jednak robienie z tego podstawy całej wojskowości to już nieco przesada. Mam rację?

- Masz! Też tak to widzę. Dziękujemy koledze Mądrasińskiemu... O co pytacie, panienki? O, bardzo przepraszam, jedna z was jest już mężatką? I matką?! Nigdy bym nie zgadł, tak młodo i niewinnie wyglądasz. Ja człek starej daty, darujcie! Schyłek Fausta, rozumiecie. Ostatnie jego podrygi.

 

1.3 Kobieta w Tygrysiźmie

- Więc pytacie czy dziewczyny też mogą? Na przywódcę znaczy? Na Przywódcę całości to by była przesada, same przyznacie, bo co to za samiec, który daje się rządzić kobiecie? Chciałybyście takiego dla siebie? Ale na Przywódczynię naszej żeńskiej sekcji, Mulierystek znaczy - oczywiście że tak! Nawet macie tu o wiele większe szanse, niż wszystkie inne płcie. I chyba się zgodzicie, że to też nie byle co? To bardzo zresztą autonomiczna organizacja, te Mulierystki. No i nikt wam, słodkie białogłowy, nie zabroni zostać Doktorem Kościoła! Tygrysicznego znaczy, niczym jakaś nowa, tygrysiczna Św. Teresa de Avila. To wam dziewczyny nie wystarczy? A być dodatkowo ukochaną żoną Tygrysisty i matką młodych tygrysiątek, to mało?

 

1.4 Figle-migle na zakończenie odcinka

Ale się fajnie zabawiam! "Regent Janusz I" to przy tym małe miki. Fakt, że ja się nie jeszcze nie sfotografował w kelnerskim kubraczku z orderami. Ale żeby nie było, że się tylko wygłupiam, w ew. Deo volente następnych odcinkach mam zamiar wytłumaczyć, dlaczego prostym papierkiem lakmusowym na Państwo Niepoważne wydaje mi się fakt kupowania uzbrojenia od sąsiada. A przy okazji obejrzelibyśmy sobie pół świata z tygrysicznej perspektywy, bo "Dygresja" to przecież nasze drugie imię i nam się dosłownie wszystko ze wszystkim wiąże.

- A czemu Tygrysizm jest "Stosowany", pytacie? Dziwne że dopiero teraz was to, ludkowie, zaintrygowało, ale to po prostu żart. Wziąłem to wieki temu od jakiegoś "Marksizmu Stosowanego", czy czegoś równie smakowitego, już nawet nie pamiętam, co to dokładnie było. Przecież brzmi przepięknie, nespa? A że cały Tygrysizm, Młody Spengleryzm, SAT i Mulieryzm to tylko (niestety) żarty - choć większość poważnych rzeczy traktujemy tu cholernie poważnie - to chyba dla każdego jasne?

- No dobra, ludkowie, na dzisiaj to by było tyle. Ty Mądrasiński przekaż łaskawie pannie N. moje najserdeczniejsze życzenia szybkiego powrotu do zdrowia. No i znajdź sobie na ten czas jakiś inny sposób na rozładowanie skutków nadmiaru Big T., bo dziewczyna musi teraz odpoczywać. Zdobądź jakieś mistrzostwo UFC na przykład, albo napisz tygrysiczny "Katechizm dla młodszych klas szkoły podstawowej". (Oczywiście to by trzeba potem oficjalnie zatwierdzić.)

- No to teraz, moi pilni uczniowie, koniec intelektualnych rozkoszy na czas jakiś! Wychodzimy pojedynczo, góra we dwóch, bez zwracania niczyjej uwagi! Uważać na szpicli, kamery, drony i kowidowych świrów przyuczonych przez naszą ukochaną waadzę na nowych Pawków Morozowów! 

- Tak, masz rację Mądrasiński! Ty jesteś dzisiaj w formie, za to ja nie całkiem. Nasz papierek lakmusowy jest super, ale istnieje pewien znaczący wyjątek. Na szczęście łatwo go uwzględnić. Tak, Niemce na przykład przed wojną kupowały chyba uzbrojenie w Czechach, a nie znikli skutkiem tego z powierzchni ziemi, i dziś kręcą kontynentem, jak tylko chcą.

- Oczywiście, moja pani, że nikogo poza nimi nie ma to powodu cieszyć, tylko że my nie o tym. (A może tę czeską broń oni mieli dopiero po podbiciu Czech?) W każdym razie na wsiakij słuczaj dopisujemy: 

"O ile ten sąsiad nie jest o wiele słabszy." (Co, nawiasem, automatycznie sprawia, że dopuszcza się przynajmniej możliwość, że się go kiedyś napadnie, bo tak działa ten świat. Oczywiście w optymalnym przypadku podbije się go "pokojowo", ale niechby spróbowali się przed tym bronić!)

triarius

niedziela, stycznia 26, 2020

Chiński korwinowirus...

... szaleje! Jako efektowny dodatek to świńskiej grypy indyków i indyczego pomoru świń zresztą. No to może ktoś nam przypomni, kto to taki przewidywał już lata temu, że globalizm może się skończyć z powodów właśnie epidemiologicznych? Słuchamy Mądrasiński? Może być całym zdaniem!

Tak, właśnie drogie dziatki - tym kimś był Pan T. i nikt inny. To oczywiście trochę czasu jeszcze zajmie, ale jak nie wcześniej coś innego, to właśnie epidemiologia okaże się gwoździem do trumny tego całego... Z ENTROPIĄ, leberalno-lewacko-biurokratyczno-prawniczo-banksterski-z-przyległościami świrze, na pewno nie wygrasz. (Choć przyznaję, że potrafisz po drodze doprowadzi do katastrofy, o jakiej się najstarszym dinozaurom nie śniło.)

triarius

P.S. Muszę jednak przyznać, że pomysł by plagi zacząć nazywać od największych świrów danej epoki, całkiem mi się podoba. Tyle, że "gretowirusa" czy "merkelowirusa" gatunek ludzki może po prostu nie przeżyć. (Szajby ani specjalnie większe, ani mniejsze, jednak skala działań trochę inna, więc i wirus powinien być bardziej serio.)

poniedziałek, września 23, 2019

Definicje: BOLSZEWIZM

W sensie uogólnionym, jak to często mamy w Tygrysiźmie Stosowanym...

Bolszewizm - przekonanie, że podłość to siła.

Co do domu? Dobrze Mądrasiński, super że zapytałeś, bo bym wam dzisiaj odpuścił i byłoby szkoda. A zatem zastanówcie się, żebyście na następnych zajęciach potrafili elokwentnie wytłumaczyć:

1. Dlaczego Platforma "Obywatelska" (za "PO" gryzę!) i reszta tego @#$ towarzystwa to czysty Bolszewizm. (Dziecinnie łatwe!)

2.  Dlaczego, choć Komunizm - w sensie Marksizm i jego avatary, jak feminizm czy pedalizm - to wada genetyczna Zachodu, pojawiająca się u jego schyłku, to Bolszewizm w tygrysicznym sensie to wada genetyczna Rosji (choć tu i ówdzie występuje oczywiście i gdzie indziej).

I dla wyjątkowo pilnych, mających na przyszłość przywódcze czy prorocze ambicje albo coś...

3. Dlaczego Bolszewizm rozumiany w taki sposób jest bliskim krewnym, a może po prostu szczególnym przypadkiem, Nihilizmu, a także i Satanizmu.

(Dlaczego to jest szczególnie trudne? Bo nie było przecież jeszcze oficjalnie tych definicji i trzeba sobie samemu jakoś to na razie wykompinować.)

triarius

P.S.  1 (Zrecyklingowane z b. dawnego postu, który się nigdy nie ukazał.) Tak przy okazji... Jeśli ktoś z Tygrysistów lub Kandydatów na Tygrysistów użyje określenia "Europa", mając na myśli Unię Europejską, czy jak się tam ten twór naprawdę nazywa, to wrzuca złotówkę do publicznej skarbonki, a po pięciu razach otrzymuje naganę z wpisaniem do akt. Potem już żarty się kończą - moja miłość wprawdzie do kary śmierci jest bardziej niż letnia - ale jednak są pewne granice.

P.S. 2 Naprawdę nikt się już nie musi przejmować tym blogiem, Ardreyem, Spenglerem, czy "Tygrysizmem". Kiedyś, nawet jak pisanie mnie mierziło, przejmowałem się jednak trochę P.T. Publicznością i Poziomem... Teraz mam (excusez le mot) w dupie. 

Jeden się śmiertelnie czegoś obraził, drugi chyba po prostu umarł, nikt nie raczy żadnego feedbacku, a ja pisać nigdy nie lubiłem, w stosunku do tego (a mówię tylko o rzeczach, ach!, jakże potencjalnie cennych dla Ludzkości), co mi się kłębi pod czaszką, pisanie to barbarzyńska, powolna i nudna metoda... Czasem se coś napiszę, bo się jednak trochę przyzwyczaiłem - jak nie mam nic lepszego do roboty i najdzie mnie taka fanaberia.

Nie żeby wcześniej paru fajnych komentatorów mnie nie odumarło, np. Wiki3 czy Kuki, ale wtedy te kawałki były obecne w trzech lub czterech miejscach w sieci, i po prostu coś się w związku z moimi biednymi wpisy działo. Zresztą byłem młody i pełen... Bosze! Człowiek naprawdę myślał, że blogowanie to poważne i godne zajęcie, a nie tylko coś dla pociotków, siedzących w szafie homoseksualistów i platfąsich trolli! A przecież od faktów nie ucieczesz - jeśli takiemu np. Latkowskiemu płacą za pisanie, a mnie nie, to znaczy, że jestem poniżej Latkowskiego... Sporo! A przecież nie muszę tego robić, przynajmniej nie na serio, nie muszę udawać "obywatelskiego dziennikarza"! Potrafię sobie znaleźć masę lepszych zajęć, więc po kiego się poniżać?

Nie czytać już tego - po prostu! Sam bym to sobie ściągnął na dysk i w sieci zlikwidował, ale Gugiel tak zrobił, że się już ściągnąć na dysk nie da, a dla mnie zebrało się tu przez ten tuzin góra lat nieco interesujących rzeczy. I to cała tajemnica, A jeśli już ktoś naprawdę nie może znaleźć nic innego do czytania, to niech tu chociaż czyta rzeczy sprzed lat, kiedy mi trochę zależało, trochę się jednak starałem, miałem nawet pewne drobne (ależ człowiek był głupi!) nadzieje i złudzenia... Tych rzeczy z ostatnich miesięcy (co najmniej) i w całej przyszłości naprawdę czytać nie warto. Życie jest za krótkie, oczy zbyt cenne. Dixi!

poniedziałek, lipca 23, 2018

Leming, leming pokaż rogi!

- Co wy tam tak przeżuwacie, Mądrasiński?

- Nic, Szefie... Znaczy swój własny ogon obgryzam... Zjadam, chciałem powiedzieć, tak... Sam koniec...

- (Co za wspaniały chłopak! Nie dość że jeździ na wszystkie szkolenia, a teraz przyjechał na Letni Obóz Treningowy, to jeszcze chyba w każdej wolnej chwili sam się tygrysizuje. Choć nasz znakomity wywiad wywęszył, że chłopak ma jednak dwie narzeczone w sąsiedniej wiosce, nie licząc trzech tam gdzie mieszka.)

No dobra, Mądrasiński, ale wy już nie przesadzajcie, młodość musi się czasem wyszumieć - idźcie pomóc kolegom kopać tę nową latrynę na 200 miejsc! Raz, dwa!

- Tak jest Szefie!

* * *

Zaispirowani tym (ach jakże tygrysicznym!) dialogiem, my także wgryziemy się we własny pręgowany ogon i powiemy co następuje... Z jakiegoś powodu przestały do mnie ostatnio przychodzić emaile zawiadamiające, że ktoś mi raczył wpisać komęta, więc byłem pewien, że ten prześwietny blogas zdechł już bardzej jeszcze, niż zdechł był w rzeczywistości...

(Nie że to jakaś wielka różnica, ale jednak a little bit is better than nada, jak mówią, a nawet śpiewają, Texas Tornados. Itd.) W związku z tym moja, i tak nikła, wiara w sens pisania zmniejszyła się do zera. Wczoraj jednak odkryłem wreszcie jak się rzeczy mają, a także to, że tow. Mąka, którego uwielbiam jak siostrę, wcielił się w vox populi i magna (populi) voce zażądał wyjaśnienia różnicy między Lemingiem i Lewakiem.

Mam ci ja na ten temat masę przemyśleń, książkę chyba mógłbym napisać (gdyby... itd.), ale nie jest to ułożone tak składnie i drama-nie-bójmy-się-tego-słowa-tycznie, jak bym chciał. (Nie to co np. tekst, który w sobie noszę o Piłsudskim vs. Dmowskim i dlaczego dzisiejsi rzekomi czciciele Dmowskiego, ci głośni i pyskaci, to albo ruskie gównojady, albo zwykli durnie.) No więc wyjdzie nam z tego zapewne rozwichrzona gawęda o wszystkim, co się z czymkolwiek wiąże, na cztery ręce - dwie moje, dwie dr. Alzheimera. W imię Boże zaczynajmy, bo ten temat jednak jest wielki i nabrzmiały!

* * *

Co to Leming? Co to Lewak? Najprostsza, i dla nas tu chyba najpraktyczniejsza, odpowiedź będzie taka, że Lewak to jest KOMBATANT - niekoniecznie, a nawet z pewnością nie, w sensie 8. Pułku Ułanów księcia Józefa, czy innej Brygady Pancernej gen. Maczka - ale jednak aktywny... Boże, jak to nazwać...? Słowo "żolnierz" w wielu modnych dziś kontekstach mierzi mnie równie mocno jak "baron" (SLD), "wojownik", mimo skojarzeń z MMA, też zbyt dobre, nawet "bojówkarz" mnie akurat kojarzy się z Piłsudskim, więc nie tak źle... W każdym razie Lewak to ktoś aktywnie starający się cele tej tam Lewizny realizować.

Lewizna - sama esencja, a nikt już nie ma nawet cienia wątpliwościA jeśli nic nie robi, czyli nie jest "aktywny"? OK, nie jest, ale sumienie go z tego powodu dręczy, jak go poproszą, to się przyczyni... Te rzeczy. W każdym razie on ma w głębi swego jestestwa te przekonania i chciałby, żeby to się spełniło. Jakie przekonania spytacie? Co ma się spełnić? Fakt, rodzaje lewizny są różne, a jeszcze różniejsze są typy indywidualnych lewaków...

Co sobie, da Bóg, jeszcze tutaj wyjaśnimy, ale na razie przejdźmy do Leminga i zarysujmy ten podstawowy kontrast między owymi dwiema kategoriami istot. ("Istota" nieco zbyt ładnie brzmi w tym kontekście, w ogóle często odczuwam, że polski język jest o wiele za ładny, by móc się nim posługiwać w tych podłych czasach. Niestety rosyjskiego aż tak dobrze nie znam, a "swołocz", "pragułka" i "padcziorkiwanie'" aż tak daleko nas nie zaprowadzą.)

Leming, ludkowie moi rostomili, to CYWIL. Cywile, zgoda, potrafią być paskudnie nieprzyjemni i męczący, czasem na czas jakiś dają się zwerbować i trudno ich wtedy odróżnić od zielonych ludków czy innej tam armii Budionnego, ale tak naprawdę, to Leming kocha spokój, konformizm, poczucie przynależenia do elity; polityką, jaka by nie była, w sumie się brzydzi, a świat jaki on będzie za 500 lat ma w dupie, w odróżnieniu od Lewaka, dla którego wtedy dopiero przyjdzie Spełnienie (ach!)...

Problemów z Lemingiem jest parę, całkiem istotnych, ale jednak to nie jest to samo, co Lewactwo (nazywane tak tutaj na zmianę z "Lewizną", przy czym nie chodzi i w tym określeniu o wynoszenie z zakładu spinaczy, jak by chcieli Leberały). Jakie są te problemy z Lemingiem? Po pierwsze, Lemingów jest ogromna masa - w sumie raczej większość ludności w "cywilizowanych" częściach globu. Leming jest jaki jest, ale nie zniknie - co by Nicki tego świata i inni wierzący w Postęp Ludzkości nie głosili.

Sposobem na przerobienie Leminga na coś mniej smętnego jest danie mu SENSU ŻYCIA - kraju do odbudowania, wyjątkowo paskudnego wroga do zwalczenia... Te rzeczy. Wtedy Leming macha karabinem czy łopatą i przez krótki czas nie musi ćpać ani brać Prozacu. Jednak to są b. kosztowne i dość ryzykowne sposoby, których nikt nie podejmuje wyłącznie z powodu estetyki czy szczęśliwości Leminga, więc rzeczony Leming jest z nami i z nami będzie - na wieki wieków! (No i firmy farmaceutyczne też z czegoś muszą żyć!)

Leming to szpęgleryczne dziecię (schyłkowej, jak to ona) Cywilizacji... W sensie szpęglerycznym, czyli tej późnej fazy rozwoju/schyłku cywlizacji pisanej po prostu z małej litery, kiedy to Biurokracje, Prawnicy i Finansowi Macherzy mają już praktycznie totalną władzę, a zwykli ludzie... Co? Stają się z dnia na dzień bardziej i powszechniej... No czym? Lemingami właśnie, czym niby innym?

Leming to produkt PRZEDSZKOLI, Leming to produkt KORPORACJI, Leming to produkt MEDIÓW (i nie mówię o wodzie z gazem), Leming to produkt "EDUKACJI", którą trudno odróżnić od PROPAGANDY, i ROZRYWKI będącej niczym niemal już innym, niż właśnie narzędziem do tresowana Leminga. Leming wreszcie to SAMOTNY TŁUM z ważnej (!) książki Davida Riesmana pod tym właśnie zgrabnym tytułem (The Lonely Crowd w oryginale).

OK, na razie tyle. I tak jest to nieco materiału do przemyśleń i do dyskusji, a jak będzie jakaś ęteraktywność, jakiś ętuzjazm... te rzeczy... to wyjaśnimy sobie jeszcze masę dodatkowych spraw - np. różnicę między Lewicowością i Lewactwem, rodzaje Lewactwa... Więcej o psychologii i socjologii naszego ukochanego Leminga... Temat jest naprawdę wielki, Autor też, więc i Wy okażcie tu wielkość i... Rozumiemy się? (A ty znowu Mądrasiński się tu plączesz i coś żujesz?! Galopem latrynę kopać, bo wystąpisz dziś na wieczornym apelu!)

triarius