piątek, września 23, 2022

O śmiechu

Czy tylko Bergsonowi wolno pisać o śmiechu? Nie, nie ma na to zgody! No to tutaj trzy głupotki z nim związane, które przyszły mi dziś do głowy pomiędzy przebudzeniem i śniadaniem. (Dlaczego akurat o śmiechu? Nie mam pojęcia, szczerze, ale przecież żyjemy w wesołych czasach.) Oto więc:


Słysząc "wolny świat" pękam ze śmiechu, słysząc "wolna Polska" z trudem powstrzymuję łzy.

*

"Śmiech to zdrowie" i nic tego tak dobitnie nie pokazało, jak niedawna "pandemia".

*

Choćbym miał prostatę wielką, jak łeb (nomen omen) Hołowni - słysząc "wolny świat" i tak zawsze musiałbym zmieniać pampersa.

triarius

czwartek, września 22, 2022

Bolszewizm na wesoło

Karol Marks w jednym ze swych jaśniejszych momentów stwierdził był, że "Historia - tak, powtarza się, tyle że jako farsa". Od tamtego czasu to się lubi ładnie sprawdzać, dzięki czemu Ludzkość (ach!) co parę dni otrzymuje powody do zdrowego śmiechu, a śmiech, jak wiadomo, to zdrowie... I tak dalej. Było tego już tyle, że nie ma sensu tu wymieniać, ale teraz szykuje się nam coś z tej właśnie kategorii, ale tak dużego i tak uciesznego, że naprawdę możemy wszyscy popękać ze śmiechu.

O czym mówię? - pytacie zgodnym chórem wibrujących od zaciekawienia głosów. Odpowiem pytaniem: czytał ktoś ""Małą historię WKP(b)?" Nie? Może i słusznie, bo to nudne było i nie przedstawiało tych spraw obiektywnie, ale same sprawy dobrze żebyście znali, moi najmilsi! "Chcemy je poznać!" - wołacie i bardzo słusznie!

WKP(b) to, gdyby ktoś nie wiedział, to "Wielkorosyjska Partia Komunistyczna (bolszewicy)". Czyli to tam od Lenina i "Rewolucji Październikowej". No i, kiedy po Pierwszej Światowej oni doszli do żłobu w tej tam Rosji, a naprawdę wyglądało, że cały Zachód bardzo szybko pójdzie tą samą drogą, tym bardziej że Sowiety (bo o nich tu przecież, ludkowie moi rostomili, mówimy) im skutecznie w tym pomogą... To co się stało?

Sprawa się, o dziwo, rypła - Czerwona Armia wzięła była wciry pod Warszawą, komunistyczne rewolucje w Niemczech i na Węgrzech zostały spacyfikowane... I co teraz robi nasza droga WKP(b)? Przykro to powiedzieć, ale ona się poniekąd ideologicznie dzieli. Ogromna większość wiernych tej wzniosłej ideologii Bolszewików (bo o nich my tu przecież) nadal wierzy w rychłą Swiatową Rewolucję... No bo jak niby mogłoby być inaczej? Że niby ma się udać w pojedynczym kraju, choćby i sporym, ale nieuprzemysłowionym, za to otoczonym przez paskudny, agresywny Kapitalizm?!

To był pogląd numero uno, a reprezentowany ci on był przez m.in. gościa znanego pod pseudonimem Trocki, stąd ów pogląd znany jest jako Trockizm. Byli i tacy Bolszewicy, którzy zdawali się sądzić, że tu zawsze przecież chodziło o Uszczęśliwianie Ludzi (ach!), więc, skorośmy już sobie pomordowali i tak dalej, to stwórzmy teraz może to idealne, albo w każdym razie zdecydowanie lepsze od dotychczasowych, ŚRODOWISKO dla realnie żyjących ludzi. No i to podejście zaowocowało paroma latami NEPu, czyli takiego Państwowego Kapitalizmu.

Na co pozostali Bolszewicy: "Państwo chcecie udoskonalać, heretycy?! Bezpartyjnego Kułaka chcecie uszczęśliwiać?! Zdrajcy! Kula w łeb to jedyna odpowiedź, jaką Ludzkość może takiemu udzielić!" No i faktycznie tamta niewielka frakcja zostaje wytępiona w Wielkich Czystkach, Procesach Moskiewskich itd. lat '30. Nazywało się to, ta herezja znaczy, "Prawicowym Odchyleniem" - tak przynajmniej brzmiało to w aktach oskarżenia i w propagandzie. Niewykluczone zresztą, że taka bolszewicka frakcja realnie nigdy nie istniała, a był to tylko zarzut ze strony Stalinistów, oznaczający, jak tyle innych, wyrok śmierci. Po prostu niedostateczny rewolucyjny zapał ci to mógł być.

"A trzecia opcja?!" - pytacie z wypiekami na twarzach. Trzecia opcja to był tow. Stalin, czyli Stalinizm. I to wygrało. Tow. Stalin miał wszelkie ideologie i wszelkie inteligenckie wygłupy tam, gdzie możemy Pana Majstra w dupę pocałować. "Bo?" Bo tow. Stalin był z natury całkiem inteligentnym, stosownie psychopatycznym gangsterem. o sadystycznych skłonnościach i specyficznym poczuciu humoru. 

Dla niego władzy w Sowieckim Imperium było dość, tradycje Matuszki Rosji (choć Wielkorusem był tow. Stalin przyszywanym) także dają tu piękne możliwości (patrz Iwan IV czy Piotr I, żeby daleko nie szukać), więc obejdziemy się na razie bez Światowej Rewolucji. Choć oczywiście będziemy ją na wszelkie sposoby padcziorkiwat' (co chyba oznacza "podkreślać", ale u mnie to słowo uniwersalne), jednak tutaj mamy dość pola do zabawy, a jeszcze sobie podbijemy Polskę, plus parę innych takich, i będzie całkiem git!

Jak pomyślał, tak i zrobił. Wytępił m.in. we wspomnianych czystkach wszystkich praktycznie prawdziwych Bolszewików, co, jak sądzę, należałoby mu poczytać za zasługę... Gdyby nie to, że Bolszewizm - w sumie zachodnia choroba (żeby już nie wchodzić na śliskie tereny różnych "anty", co to najgorsza Myślozbrodnia we Wszechświecie) - tym piękniej rozkwitł na wspomnianym Zachodzie... Do czego my tu zresztą powolutku zmierzamy, w tekście znaczy.

Całkiem nawiasem, to Kisielewski, który na ogół mojego entuzjazmu nie wzbudza, bardzo sensownie kiedyś stwierdził (był) coś w stylu, że: "Stalin był zły, ale ten Trocki, gdyby mu dano szansę, dopiero dałby nam w kość!" Sprawdziło się, choć pośmiertnie! Tak się zabawnie składa, że tego Trockiego Trockizm od dawna na owym Zachodzie, mniej lub bardziej oficjalnie, kwitł, a w ostatnich latach po prostu opanował wszelkie ośrodki władzy, media, tzw. "edukację", CHRZEŚCIJAŃSTWO (Katolicyzm, ale nie tylko), i co tam jeszcze.

To był bardzo długi - szczególnie jak na nas tu, i na to, że piszemy za darmo, podczas gdy różne ukochane przez was intelektualne zera ze swoich pierdołów bez znaczenia wygodnie żyją - wstęp, długi i pouczający, ale słusznie ten i ów szeptem pyta: "Dobrze, ale gdzie tu ten obiecany humor i obiecana aktualność?" Nie mam pretensji, a nawet pochwalę za rewolucyjną czujność i uwagę podczas czytania. Po czym dochodzę do sedna...

Otóż wiadomo, że Putek wkrótce zrobi referendum i te tam cztery części obecnej Ukrainy zostaną przyłączone do Rosji. Nie ma tu żadnego znaczenia, czy to referendum będzie hiper-uczciwe. (Oczywiście - gdyby Rosjanom było potrzebne jakieś podrasowanie wyników, to by to zrobili, ale w tym przypadku  nie dostrzegam powodu, by nie było wzgl. uczciwe. To są rdzenni Rosjanie, a Ukraina nie jest żadnym Rajem, szczególnie dla nich.)

Na pewno nie mniej rdzenni oni są, niż mieszkańcy Kosowa są Albańczykami, w której to sprawie swego czasu Miłujący Pokój Zachód zrzucił w trzy miesiące na malutką Serbię podobno więcej trotyli, niż przez całą wojnę na Niemcy. A jeśli nie więcej, to i tak sporo. Jeśli ktoś tam jeszcze w tym Ługańsku pali się do Unijnego Dobrobytu, to na przednówku woń rozmrażających się trupów niesiona zachodnim wiatrem zmieni mu priorytety!

No i teraz, kiedy to - przynajmniej dla Rosjan - będzie integralna część ich własnego kraju, nie da się już tak po prostu podsyłać tam najemników i broni za miliardy dolarów, bo to będzie po prostu inwazja na Rosję. Co by o tym wam nie mówili telewizyjni mędrcy. Rosjanie odbiorą to jako agresję na ich kraj i trudno im się dziwić. Rosja, mimo wszystkich tych słodkich historii, jak to Ukrainiec z łuku zastrzelił 17 ich komandosów, którymi was karmią, jest militarnie  potężna, ma też w tej chwili wsparcie Chin, posiadających bardzo cenne militarne zasoby... 

Podczas gdy US of A jest, całkiem po prostu, w stanie rozkładu. Osobiście sądzę, że w autentycznej wojnie Zachód dzisiaj nie ma szans, a choćbym się i mylił, to i tak perspektywa jest dość przerażająca. A już szczególnie dla nieszczęsnej Polski. Leżącej tu, gdzie leży, zarządzanej przez sprzedajnych idiotów. Nie chcę się tu wdawać w czysto militarne analizy sposobów użycia broni jądrowej, ale dla Polski nawet czysto taktyczna wróży fatalnie, a bez niej tu się na pewno nie obejdzie.

O ile oczywiście będzie ta wojna. Co w całości zależy od tych degeneratów, co ich mamy u żłobu na Zachodzie, bo Rosji przed aneksją tych tam republik nie da się powstrzymać. (Brutalne sankcje ekonomiczne dały dokładnie odwrotny skutek!) Co by o legalności tego kroku nie sądzić, nie ma to żadnego praktycznego znaczenia. No a potem Rosjanie w przypadku ataku na te republiki nie mają już naprawdę wyjścia. (W dodatku ruscy nie mają tych amerykańskich tabu na taktyczną broń jądrową, wynikających chyba tylko z durnego przekonania, że Ameryka i bez tego... Wietnam i Afganistan pokazały, jak to działa.)

No więc teraz Nasi Umiłowani na Zachodzie mają trzy możliwości. Zupełnie jak ich dziadek w WKP(b)! Wiecie już jakie, moje dziatki?

1. Opcja optymistyczna - dla Proli znaczy - czyli "Prawicowe Odchylenie". Zostawiamy Rosję w spokoju. Szybko i bez fochów likwidujemy wszystkie sankcje, mniej lub bardziej explicite przyznajemy się do błędów (?)... Począwszy co najmniej od "Pandemii", bo bardzo szybko i te sprawy stanęłyby na wokandzie (tak się mówi, chyba). Dla @#$% tzw. "Elit" zmiana zawodu na coś skromnego i nierzucającego się w oczy, codzienna modlitwa o to, by szubienica czy 20 lat pierdla spadło na kolegę z biurka obok, a nie na mnie... Długo by można jeszcze snuć te przepiękne wizje, ale to jest po prostu NIEMOŻLIWE. Oni na to po nigdy nie pójdą. Takiego zbiorowego instynktu samozachowaczego u nich niet'!

2. Opcja "Trockistowska" (i nawet cudzysłów nie jest tu konieczny). Światowa Rewolucja musi trwać, czyli w tym przypadku Zachód dalej walczy m.in. z Rosją (ale także o to, żebyśmy jedli robaki i byli szczęśliwi jako ich potulni niewolnicy) nie bacząc na koszty (dla Proli, bo niby dla kogo?) Termojądrowa wojna światów po prostu, bo do niej to doprowadzi bardzo szybko. W dodatku, choć to już bez realnego znaczenia dla Proli, Zachód tej wojny nie wygra. Być może te wielopiętrowe podziemne schrony, o których się słyszy, z zapasem żarcia na lata, elektrownią, basenem i tabunem służby, coś tam nielicznym %^&* miliarderom na czas jakiś dadzą, ale poza tym... Wiadomo!

I wreszcie...

3 Opcja "Stalinizm". Czyli inaczej: "Budujemy Komunizm w jednym kraju", w wariancie LGBTXYZ, "wolna wola to przeszłość" i bez granic. (Zabawne jest to, że ten Komunizm to i tak Trockizm, a prawdziwy Stalin przecież Trockiego zwalczał i w końcu utrupił.) Konkretnie zaś: zostawiamy Rosję na razie w spokoju, dajemy sobie chwilowo spokój ze Światową Rewolucją... Mamy przecież pod butem, lekko licząc, dwa miliardy bezbronnych Proli i możemy się na razie pozabawiać ich dręczeniem, przerabianiem na robaki, karmieniem takowymi... Plus oczywiście, w wolnym czasie będziemy  zabawiać się pedofilią, bo to kochamy. Rewolucja Światowa i tak nie ucieknie, a na razie zabawa!

Tak, że obiecaną farsę w każdym przypadku mamy zapewnioną. Słodko, nie? I to by było w zasadzie wszystko, co dzisiaj chciałem wam ludkowie powiedzieć. Co zadane? No więc napiszcie mi proszę krótkie wypracowanie na temat... Nazwijmy to może: "Bolszewizm - wieczne powroty - aspekty humorystyczne". Dziękuję za uwagę!

triarius

P.S. Mam zupełnie dość Kuraka! Był cenny w czasie "pandemii", przydawał mi się, jako prosty człowiek, który wie co to "Castorama" i poinformuje, jeśli w gazecie raz na stulecie napiszą coś naprawdę istotnego. Ale tej prostoty już naprawdę zbyt wiele, gość mądrzy się, i coraz bardziej apodyktycznie, na tematy, o których nijak nie może mieć pojęcia, bo niby skjąd? Żadnych źródeł swej rzekomej wiedzy nie raczy podać, chyba że gada o pierdołach bez znaczenia, jak np. wyborcze szanse PiS. Od dłuższego czasu zresztą komęta były tam bardziej interesujące od jego własnych płodów, ale czy to wystarczający powód by tracić czas i resztę wzroku?

wtorek, września 20, 2022

Chińskie wojsko na Ukrainie?

Każdy wie, że żaden ze mnie portal z wiadomościami z ostatniej chwili i to tutaj jest sprzed całych dwóch dni - tyle że nikt inny wam tego nie raczy pokazać. Nie trzeba nawet tym razem rozumieć angielskiego żeby obejrzeć sobie niewielki, ale niewątpliwie militarny konwój, bez zahamowań ukazujący chiński kamuflarz i chińskie oznaczenia... A dzieje się to, wedle tych informacji, na Ukrainie.

Jeśli to prawda, a sporo wskazuje, że tak - od całkiem niedawnego spotkania Putka z tym kitajskim Gensekiem, po całkiem niedawną deklarację Bidena, że USA będzie bronić Taiwanu - no to świat czekają całkiem nowe emocje, no a nasi (?) niezawodni geniusze-łamani-przez-patrioci wpkakowali nas, Polaków, w szambo, jakiego sobie wciąż nie potrafimy wyobrazić!

Nawet gdyby to był tylko teatr i to np. nie była Ukraina, to takie coś pokazywane i opisywane w mniej lub bardziej oficjalnych mediach, a już szczególnie ruskich, oznacza wiele. Chińczycy z pewnością nie byli by zadowoleni, gdyby Ruscy bez pozwolenia pakowali ich w taką kabałę, a Ruscy bardzo teraz dbają o przyjazne uczucia chińskich władz i te przyjazne uczucia, jak się ostatnio okazało, mają. Więc co by to nie było, stanowi poważne zaostrzenie konfliktu, które już i tak postawił świat na krawędzi wojny atomowej, a Zachód na krawędzi kompletnego upadku.

Oto wspomniane video (ignorujcie raczej fryzurę tego faceta, bo jej widok może wprowadzić w nastrój całkiem nieodpowiedni do powagi chwili, alternatywnie przyprawić o moczenie nocne.)

 



triarius

poniedziałek, września 19, 2022

Co by to miało być?

W kręgach Foliarzy i Płaskoziemców na całym globie huczy od jakiegoś czasu, że... ci co wiadomo szykują nam coś naprawdę dużego na koniec września i ew. październik. Często pojawia się w tym konkretna data, a mianowicie 24 września, chyba przede wszystkim dlatego, że jakaś niemiecka szycha w tym tam ich Reichstagu parę dni temu tę właśnie datę podała, jako dzień, który każdy do końca życia zapamięta.

"Co by takiego miało się wtedy wydarzyć?", pytacie zgodnym chórem. Przez ostatnie dwa lata działy się już w "wolnym świecie" (no i znowu muszę zmieniać bieliznę!) takie rzeczy, że drobne trzy lata "temu wstecz" (kocham ten język średniego Gierka!) każda z nich by nam tu wystarczyła. 

Jednak tacyś my już dziś zblazowani, że powiedzmy hurtowe przerobienie wszystkich chłopców na dziewczynki i odwrotnie skwitujemy przeciągłym ziewnięciem, a hurtowa eutanazja wszystkich powiedzmy (na razie) od 50 lat (ale nie mówimy o Sorosie!) włącznie ruszy tylko pięćdziesięcioletnich, i więcej, starców, a i to nie bardzo. Prawdą, jakże głęboką, okazuje się ta, że nawet najcudowniejszy smakołyk w końcu spowszednieje i się (turpe dictu) znudzi, a smakołyków przecież nam nie skąpiono, o nie!

Nikt z globalnych oszołomów nie potrafi nic w miarę konkretnego zapoprzewidzieć, choć niektórzy przywołują fakta w rodzaju tego, że czas temu jakiś niejaki Franciszek (wiecie który to? ten od kultu religijnego) wszem i wobec z balkonu (!) był ogłosił, że wszelkie aktywa, co one mu podlegają, mają do końca września trafić nie gdzie indziej, tylko do Banku Watykańskiego.

Co by sugerowało coś ekonomicznego, albo co najmniej z ogromnym na ekonomię przełożeniem, tak? (Cylko co niby jej nie ma?) Więcej nic nikt nic nie mówi, ani nawet, o dziwo, nie zgaduje. No to wasz oddany zabawi się w Pytię i Sybillę, bo co mi tam - raz się żyje, i nawet jakby i to nie całkiem. Możliwości są tu co najmniej dziesiątki z tych zasadniczych, a ja gotowym zaryzykować jedną, góra dwie. Jeśli trafię, będziecie mnie nosić na rękach i wymawiać moje imię z nabożną czcią, OK? Umowa stoi?

No więc jeszcze założenia vel warunki brzegowe... Coś się naprawdę dużego musi w ciągu tych paru tygodni wydarzyć - i zainicjowanego przez nich, a nie np. przez Putka czy powiedzmy Trumpa. No i musi to być cosik, co na krótką metę zostanie przez Prola odebrane pozytywnie. Oczywiście już na średnią metę Prol wyjdzie na tym, jak przysłowiowy Zabłocki na środkach czystości, ale na razie z zapowiedzi tego (excusez le mot) szkopa nie wynikało "wszystkie cholerne Prole 24. zdechniecie i nie będziecie już nam szczać po naszych wydmach!"

Nie - mamy to pamiętać, no i Oni mordowania wciąż jeszcze przeprowadzają z pewną, choć toporną, dyskrecją, słodkie mordki! Więc ja stawiam na coś takiego, jak powszechne umorzenie długów. Łał? Miało być coś dużego, n'est-ce pas? Może z jakimiś zastrzeżeniami - np. tylko bankowe, albo właśnie te nie... Ale raczej właśnie bankowe.

Albo też coś w sumie bardzo zbliżonego i stanowiącego pierszy, tyle że ostrożniejszy, krok na tej samej drodze - czyli "mieszkanie Prawem Człowieka". Czyli już nie trzeba płacić czynszu, a kamienicznik, co nam te 580 m kwadratowych w znakomitym punkcie wynajął, niech sobie... 

Eat zee bugs - jak wszyscy (poza paroma)! Ta druga możliwość - mówię o tych czynszach - jest nieco łagodniejsza, więc i łatwiejsza do przeprowadzenia, a przecież i tak stanowiłaby cudny początek do tego samego. W dodatku z zaszej Umiłowanej Unii doszły mnie niedawno właśnie takie głosy - że Prawa Człowieka, ach!

(Tu można by mimochodem wspomnieć Libię Kadafiego, gdzie każdy naprawdę miał dom i tylko moja matka, w końcu obcokrajowiec, takowy wynajmowała, ale sza, bo Kadafiego tacy, co my ich rzekomo lubimy, a przynajmniej powinniśmy lubić, zabili, przedtem nawiasem torturując, są zdjęcia... Wielu się, w każdym razie tym zabiciem cholernie i ostentacyjnie cieszyło. Mówię o ważnych tzw. "politykach".)

Tak więc rzekłem, co przewiduję i jeśli wygram, to wiecie... Ogromne osiągnięcie w roli Profety, bo nikt inny, z tego com widział, nawet nie próbuje! Jeśli zaś nie, to albo szkop bełkotał bez sensu, a zresztą Oni tyle mają możliwości, by nas na wszystkie strony uszczęśliwiać, że jak niby prosty Prol bez wsparcia przez Św. Ducha (kumpla wspomnianego Franciszka), czy Oficjalne Gremia und Autorytety Wsparte Nauką miałby cokolwiek przewidzieć?

W każdym razie, jeśli trafię, to na krótką metę z pewnością odczujemy - większość z nas - sporą ulgę, ale naprawdę to będzie kolejny Ich sukces, a że praktycznie gra o sumie zerowej, więc... Choć po prawdzie optymista może to zinterpretować, jako kontratak, wymuszony skutecznym atakiem przeciwnika, czyli nas. Dream on, my dear friend! (Choć po prawdzie mediom już nikt, poza jedną moją znajomą, nie wierzy, więc coś tam i od naszej strony się udaje.)

I to by było na razie na tyle, dziękuję za uwagę!

triarius

P.S. #ThinkBeforeSharing

sobota, września 17, 2022

Bonmot szachowy i nie tylko

Serio - najgorsze w przegrywaniu jest mimowolne robienie przyjemności innemu facetowi!

triarius

P.S. Wychodzimy pojedynczo. Uważać na szpicli i kamery!

środa, września 14, 2022

Syntetyka i Śladowość

Śmy sobie ostatnio rozmawiali o dystopiach Janusza Zajdla i coś w wikipedycznych informacjach na jego temat mnie uderzyło. Niby zupełny drobiazg, coś bez znaczenia, ale Tygrysizm Stosowany w swojej dydaktycznej-und-wychowawczej części to właśnie przede wszystkim kojarzenie faktów tak odległych, że nikomu spoza naszego elitarnego grona nawet by do głowy nie przyszło doszukiwania się między nimi związku. Zgoda? Generowanie w sobie i inteligentne potem wykorzystywanie hiper-syntetycznego umysłu!

Oczywiście ma to, jak wszystko na tym łez padole, swoją cenę i związane z tym przykrości - Tygrysista Stosowany jest dość mądry (i "tolerancyjny", hłe hłe!), by rozumieć, że nie każdy chce być Kassandrą, choćby nawet i potrafił, a prawie nikt nie potrafi. Jednak skoro już ktoś został dotknięty tą przypadłością, tym przekleństwem (w sensie antycznej tragedii), choćby początkowo w śladowym stopniu, no to Tygrysizm Stosowany pomaga mu te kontrowersyjne talenta rozwijać.

Dlaczego? Po co? Choćby dlatego, że... Masz rację Mądrasiński! Bo taka jest jego natura! A konkretnie? Nie bądź proszę taki w gorącej wodzie kąpany, bo w sielskiej Szwajcarii dostaniesz już za to trzy lata pierdla, ale zaraz ci chłopcze powiem... I tobie też oczywiście, panno Napieska. Nasz wstręt do tzw. "równouprawnienia" nie zawiera szykanowania inteligentnych i sensownych dziewcząt. Tyle chyba wiesz. No to właśnie!

Otóż znalazłem ci ja na niezawodnej Wikipedii - każdy sobie może zaraz sprawdzić! - takie oto informacje na temat Janusza Zajdla. (Wkleję całe akapity i zażółcę to, o co mi chodzi.) Na polskojęzycznej:

Działalność Zajdla stanowiła inspirację dla wielu fantastów młodszych generacji i zrodziła cały nurt fantastyki socjologicznej w Polsce (np. Maciej Parowski, Marek Oramus, Andrzej Krzepkowski). Jego utwory przekładane były na białoruski, bułgarski, czeski, esperanto, fiński, niemiecki, rosyjski, słoweński, węgierski oraz śladowo na angielski. Był działaczem międzynarodowego fandomu science fiction i członkiem World SF.

Na anglojęzycznej zaś:

His works have been translated into Belorussian, Bulgarian, Czech, Esperanto, Finnish, German, Hungarian, Russian and Slovenian.[3] As of August 2015, the only work translated into English is the short story Wyjątkowo trudny teren ("Particularly Difficult Territory") that Zajdel wrote for the English language Tales from the Planet Earth anthology edited by Frederik Pohl and Elizabeth Anne Hull.[3]

 No to teraz tak niecierpliwie wyczekiwana zagwozdka dla Młodych Tygrysistów Stosowanych: dlaczego coś, co dla pospolitego umysłu, a prawdopodobnie także i w zamierzeniu Autora, stanowiło, zapewne nie wyłącznie, ale jednak, miażdżącą krytykę istniejącego wówczas (a wedle niektórych nadal istniejącego, nadal z centrum w tym samym miejscu, i nadal jedynego obecnie) Totalitaryzmu, wydawane było niemal wyłącznie w tak mało liberalnych krajach, jak Białoruś czy Rosja, a po angielsku prawie nic?

Białoruś, Rosja, gdzie przecież wystarczy się rozejrzeć, żeby mieć dystopie Zajdla przed oczyma, jeśli nie gorzej! Gdzie każdy akapit opowiadania Zajdla musi boleśnie przypominać ofiarom tych upiornych reżimów o ich koszmarnym losie! Dziwne, nieprawdaż?

A po angielsku w całe 30 lat po śmierci Autora jedno opowiadanie, specjalnie zresztą napisane dla anglojęzycznego magazynu. Śladowa ilość, jeśli mnie spytać i jeśli ktoś lubi naukowy język! Angielski - międzynarodowe koiné współczesności, a już na pewno dla SF, rynek ogromny, pełen spragnionych wrażeń czytelników...

No i przecież chodzi o kraje, dla których język angielski jest ojczystym, a one przecież zoologicznie nienawidzą wszystkiego, co by w jakikolwiek sposób ograniczało wolność. Stanowią po prostu najoczywistsze przeciwieństwo tego, co Zajdel w swoich koszmarnych wizjach opisuje. A jednak... Gdyby to nie był ten nasz ukochany Wolny Świat (ach!), człek by mógł pomyśleć, że to jakaś (wypluj mi zaraz to słowo!) cenzura... (Przypomina się pośmiertny los naszego Roberta Ardreya!)

No to się teraz zastanówcie nad powyższą kwestią, moje drogie dziatki, a kto chce dostać dodatkowe punkty, niech na piątek napisze krótki esej na temat związków, podobieństw i kassandrycznych proroctw Zajdla w "Limes Inferior" i "Paradyzji". Tak z pięć stron tekstu, pojedyncze odstępy. Dziękuję za uwagę, to by było na tyle.

triarius

P.S. Wychodzimy jak zawsze pojedynczo.

niedziela, września 11, 2022

Paradyzja 2022

Myślałem ostatnio... I chyba trudno mi się zbytnio dziwić, wobec tego, co się dookoła dzieje.. O świecie przedstawionym w znanym opowiadaniu SF Janusza Zajdla "Limes Inferior", które w swej groteskowej upiorności, z tymi punktami na wszystko i za wszystko, dodatnimi i ujemnymi, z kastową organizacją społeczeństwa itd. - może się dziś wydać niemal prorocze.

Bardzo rzadko w tym późnym wieku czytam fikcję, ale naszła mnie ochota obejrzenia sobie luźno innych dystopii wylęgłych w umysłach autorów SF, i czemuż by nie, samego Zajdla. Trudno mnie na razie uznać za znawcę tego typu literatury, ale wydaje mi się, że co najmniej potencjalnie jest to duża rzecz, no i oczywiście na czasie. 

Wiele lat temu czytałem ci ja na przykład takie coś... Choć fakt, że to nie było specjalnie "naukowe", ale "1984" na przykład też przecież nie jest. Dystopia jednak na pewno i bliski futuryzm. No i tam baby, bezpitule znaczy, chodziły z przyprawionymi brodami, nastrzykane testosteronem, klęły, żłopały piwsko i (excusez le mot) pierdziały... Ale to jeszcze nic, bo najweselsze w tym było, że z upodobaniem (excusez le mot) jechały przyprawionymi (excusez le mot) kutasami facetów w (excusez le mot) dupę.

Na ogół dla przyjemności, ale także za karę, np. przez policjantki za zbyt mało kobiece zachowanie - tych facetów znaczy. Mimo obowiązkowej hormonalnej terapii. Na przykład za mało kręcenia tyłeczkiem. Niestety nie pamiętam tytułu ani autora (może ktoś to czytał i mi powie?), ale rzecz robi wrażenie, ładnie ekstrapolując drogę od "kobieta też ma duszę" (żartuje, bo co do tego nie mam oczywiście wątpiów, ale już nad prawem głosu mógłbym podyskutować) do... Tego co dzisiaj

Trochę to dla mnie smutne, że - niczym autorzy osiemnastowiecznych powieści gotyckich - twórcy tych profetycznych dystopii przeważnie starają się usilnie o happy end. Albo bohater znajduje bratnią duszę, np.w pielęgniarce służbowo dojącej go za prostatę dla spermy (jak w tej historii o brodatych bezpitulach), albo Lud jednak okazuje się nie aż tak głupi, cichcem kocha wolność i w końcu cały (excusez le mot) syf obala, co okazuje się zaskakująco łatwe... 

Dream on! Psuje mi to efekt, nastój und konsekwencję. Wolałbym czystą dystopię, jak w "1984" Orwella, na przykład, choć oczywiście rozumiem komercyjne względy. Prol pragnie happy endu i uwielbia być kołysany do snu, a nie żeby... (A co mówi Spengler o optymiźmie? Ktoś wie? Mądrasiński?)

Dla mnie ten dość tandetny i na siłę tandetny optymizm, te happy endy znaczy, to coś jak zakończenie "Krakowiaków i Górali", gdzie okazuje się, że to student maszyną elektrostatyczną na korbę te wszystkie straśne zjawiska... Wolę prawdziwe demony i wcale nie zawsze doszukiwałbym się tam - jak wielu na tych naszych bitchutach - satanistyczno-globalistycznej propagandy, czy tajnych iluminackich znaków

Sztuka w końcu czymś musi się żywić, a ja zdecydowanie wolę wampiry i potępieńców od przodowników pracy czy dzielnych detektywów! (Na lekką na odmianę nutę dodam, że Kurak trochę mi podpadł swoją prostacką pogardą dla filmów grozy, choć oczywiście nie aż tak, jak brzydkim się wyrażaniem o cukrze trzcinowym, który jest akurat jedynym, który ja w ogóle raczę.)

No dobra, powie ktoś, ale przyszli doktoranci będą chcieli wiedzieć dlaczego Pan T. o tym akurat w tej chwili, spośród milionów tematów, które jego poradlona kora za poradlonym czołem... Uprzejmie odpowiadam. Wczoraj wpadłem ci ja na pomysł, by pościągać z sieci inne opowiadania Zajdla i zapoznać się z innymi jego dystopiami. No i zacząłem ci ja czytać "Paradyzję". Niezła wizja, oczywiście, mimo swej upiorności trochę zbyt naszpikowana optymistycznymi rodzynkami, ale nieźle trafiona, czyli jak się człek rozejrzy, to rozpozna. Na razie zresztą przeczytałem jakąś połowę, więc wszystko przede mną - na dobre i złe!

W każdym razie w chwilę przed zasiądnięciem do tego tu tekstu... wpisu... whatever... Naszła mnie myśl, którą można by nawet uznać za bonmota. I ją właśnie wykorzystam teraz jako pointę... płętę... whatever. Oto i:

Uznana opinia o znanej książce Custine'a jest taka, że to niezbyt trafne przedstawienie carskiej Rosji przez, jakby nie było, naocznego świadka, stało się znakomitym obrazem Sowietów w sto lat po śmierci autora. Sytuacja z "Paradyzją" widzi mi się zabawnie analogiczna: dystopia niewątpliwie mająca być miażdżącą krytyką Sowieckiego Komunizmu, stała się naprawdę celna i przenikliwa dopiero jako opis stanu zachodniej "Liberalnej Demokracji" po zrzuceniu przezeń w końcu, w latach dwudziestych XXI w., załganej człowiekolubnej maski, i jako opis tego, co te ^&*(# jeszcze ludziom szykują.

triarius

P.S. Doczytałem ci ja do końca i widzę, że u Zajdla, jak się okazuje, łatwych happy endów nie bywa. Brawo!

czwartek, września 08, 2022

Coś dla Jaszczura - Neokonserwatyzm i Wolny Świat

Nie moje, po anielsku, ale bardzo istotne! Kto jest w stanie zrozumieć, niech się wsłucha i przymyśli! Inni dobrze zrobią, jeśli poproszą kogoś umiejącego spuszczać wodę i wiązać buty... Och, przepraszam! Rozumiejącego tę współczesną lingua fraca. Sam widzę, że byłem w tej akurat sprawie - nie w sprawie angielskiego of course, ino Neoconów - głupi i nieświadomy, choć przecież łeb mam jak baniak i całe życie się polityką i historią zajmowałem.

Kwestia tzw. Neokonserwatystów, czyli Neoconów (czy jak chce K*win "Neokoni") to jedna z absolutnie najważniejszych dzisiaj spraw, a do tego może najbardziej załgana i najmniej rozumiana. Dopiero ta obecna wojna - wiecie chyba jaka - i to, co się wokół niej dzieje, otworzyła mi oczy. ("Pandemia", Ottawa i Eliksir Nieśmiertelności stanowiły przygotowanie, zapewne niezbędne.)

No to teraz posłuchajcie, jak to zgraja żydowskich TROCKISTÓW z dnia na dzień przeistoczyła się w wojujących Konserwatystów i z zapałem tworzy ten swój wymarzony "konserwatywny" świat na całym globie... "Rusza z posad bryłę" powie ktoś zły i głupi, ale to przecież nie to - oni się tylko starają, by Wolny Świat opanował najpierw Układ Słoneczny, a potem wszystkie galaktyki. Ach! Jakże im można by nie kibicować, prawda?



t

riarius

P.S. 1 Nie wiem wszystkiego, nie mogę się podpisać pod wszystkim, co mówią w tym videju (np. nie wiem, czy Bin Laden naprawdę był neokońskim agentem, a 9/11 to ściema, nawet raczej w to wątpię), ale geneza Neokonserwatyzmu jest właśnie taka i to cholernie wiele z wydarzeń ostatnich dekad wyjaśnia. Jak tu choćby tu widać, ich wpływy są ogromne. A my to łykali jak głodne pelikany, bowiem życie w prlu wdrukowało nam przekonanie, że USA to samo dobro, bo tam po trzy samochody na rodzinę, a z kranów leci Coca-Cola - Napój Bogów.

P.S. 2 Dla równowagi (skoro już pokazaliście, że rozumiecie angielski) bardzo sensownie i bardzo sceptycznie o spiskowej teorii na temat 9/11 (to o kowidzie już do mnie o wiele mniej trafia): https://www.bitchute.com/video/G1m2ROmlOkk/?list=subscriptions

P.S. 3 SEE THIS:  https://www.bitchute.com/video/qkvarI7AXnIW/?list=subscriptions

poniedziałek, września 05, 2022

O starszym bracie

Ukochany mit wszystkich eunuchowatych naiwniaków - czyli "zwycięstwo bez użycia przemocy" - sprawdza się tylko wtedy, gdy do konfliktu włączy się STARSZY BRAT jednej ze stron. (Wtedy ta strona oczywiście wygrywa, o ile druga nie ma odpowiedniego brata).

Jeśli ktoś uważa inaczej, to może by mi łaskawie podał jeden przykład z Historii na "zwycięstwo bez użycia przemocy" (ach!) i bez Starszego Brata. Zresztą wyjaśnijmy. Ukłon w stronę co mniej lotnych, proszę... Przemoc czy GROŻBA PRZEMOCY to w tym przypadku to samo. I to jest raz! A druga sprawa to taka, że Zwycięstwo samo w sobie oznacza, że Przeciwnik Przegrywa, czyli traci coś, na czym mu zależy. Już samo to, że go tego czegoś pozbawiamy, stanowi pewną, filozoficznie może wyrafinowaną, ale całkiem realnie dotkliwą, Przemoc!

No a jeśli Przeciwnikowi na zwycięstwie naprawę zależy, to zastosuje taką już wulgarną Przemoc (którą nawet nasz Kastrowany Debil jako Przemoc rozpozna), a wtedy my z konieczności... Nie, fakt - modlitwa, czyste uszy i wiara w bajki dla grzecznych a przygłupich przedszkolaków to Uniwersalna Gwarancja Sukcesu! (Just kidding!)

Nie ma istotnej różnicy, czy damy komuś w nos i zabierzemy mu słodkie pierniczki, czy też zmusimy go do grania z nami o nie w warcaby, wiedząc że w warcabach jesteśmy gigant, a on nie, i grożąc mu naszym Starszym Bratem, a jeśliby nie poddał się potem wyrokowi warcabnicy, To od czego nasz Starszy Brat?! No - gdzie tu jakaś istotna różnica? Czym się istotnie różni powiedzmy danie komuś pałą w łeb od razu, od zabrania mu z konta całej forsy na żarcie, że spytam? Co zresztą może się udać - mówię o tym drugim - tylko dzięki temu, że mamy (oni mają znaczy) Starszego i Stosownie Brutalnego Brata.  N'est-ce pas?


triarius

P.S. Kłócicie się jeszcze? Że niby Pierwsi Chrześcijanie? A kimże w tym kontekście był wszechpotężny Bóg, jeśli nie Starszym Bratem właśnie? O tym mówimy? No to zaraz wpuszczamy głodne lwy i zobaczymy ile z tej waszej wiary, ludzie, zostanie!

piątek, września 02, 2022

Przepraszam!

Właśnie się dowiedziałem, że znajomej grożą eksmisją z WŁASNOŚCIOWEGO mieszkania, bo ma 3,5 tys. zaległości czynszu. (Emerytka z dobrym wykształceniem, wciąż dodatkowo dorabiająca jako lektor na niezłej, starej wyższej uczelni w dużym mieście, fakt że niedawno szarpnęła się na rozklekotany samochód.) 

Sytuacji w tenkraju dokładnie nie śledzę, bo gazet nie czytam, telewizji nie oglądam - góra Kurak jako "kontakt z codziennością" na tym przeklętym od Boga spłachciu ziemi - ale z tego, co wiem o obecnej sytuacji na świecie, dobrze tu być nie może. (Co na tym świecie, pytacie? A na przykład to, że 20% gospodarstw domowych w US ma niezapłacony prąd; 2/3 pubów w UK kończy działalność z powodu kosztów energii, niektóre kilkusetletnie; inflacja; planowane zwolnienia; przerwy w dostawach prądu; brak wody w stanie Missouri itd. itd.)

Tak mi właśnie przyszło do głowy, że albo wkrótce będziemy mieli w tenkraju parę milionów ukraińskich bezdomnych-łamane-przez-żebraków, albo Nasza Umiłowana i Jakże Patriotyczna Wadza znowu spręży się i nie pozwoli na takie horrendum...

Czyli ludność tubylcza będzie bezdomna (ew. brak wody czy prądu także to załatwi, nie tylko eksmisja, jak i np. kowidowe mandaty po 30 tys.), bo tak stanowią Niezłomne Prawa Rynkowej Gospodarki, a Nasi Umiłowani Goście będą sobie mieszkać. Jeśli w ogóle za coś zapłacą, to raczej z naszej kieszeni, zresztą któż byłby aż tak wulgarny, by jednym głosem z onucami Putina domagać się od naszych drogich gości zapłaty?! Co oczywiście ma swój głęboki sens i takąż logikę, bo po co niby te opróżnione z tubylczych pasożytów mieszkania miałyby stać bezużytecznie?

Mógłbym ten temat rozwijać i rozwijać (mógłbym też, zamiast biężączki, napisać coś głębokiego, ale po co, skoro wystarcza wam Świetlik i schyłkowy Wolski, a nawet za tym, co go wywalili za kowidowy obiektywizm, już przecież nie tęsknicie), ale tylko na koniec powiem: PRZEPRASZAM, że przez większą część życia zwalczałem PRL i inną "komunę" - i tyko po to żeby ściągnąć na nas wszystkich coś BEZ PORÓWNANIA GORSZEGO, jak to co teraz mamy. A to przecież jeszcze wcale nie koniec, bo ich kreatywność, ich troska o przyszłe pokolenia korników i temuż podobnych stworzeń, ich np. radość przy zabawach skalpelem itd. itp., nie znają praktycznie granic. No a wycie głodnych i zmarzniętych proli z pewnością musi w ich uszach brzmieć jak druga "Oda do radości". (Niektórym się bowiem ten muzyczny szajs podoba.)

Naprawdę mi wstyd, żal, czuję się pieprzonym idiotą! "Komuna" miała oczywiście swoje wady - bo i cóż na tym padole łez ich nie ma? - zresztą gdyby nie ona i to moje "zwalczanie" na dodatek, na pewno byłbym dzisiaj pan całą gębą, a nie... Ale ile np. ta "komuna" mimo wszystko odbudowała! (No dobra - nie "komuna", tylko Polacy. Ale co najmniej pozwoliła.) Podczas gdy ta obecna najgorsza władza w tenkraju od czasów Hansa Franka załatwiła Polskę na amen i bez ratunku (co by różni patologiczno-zawodowi optymiści, jak Kurak, nie bredzili). Ech!)

Że Polska nie była wtedy wolna? Tak wolna jak przez 20 lat przed wojną, czy w XVI w.? Fakt, nie była, ale teraz przecież nie jest ani o włos bardziej wolna. Komuś się może wydawać, że jest inaczej, bo wtedy furmanki, a teraz internet. Co, nawet jeśli kogoś ten Postęp zachwyca, nijak nie jest żadną zasługą jakiejkolwiek waadzy w tenkraju, obecnej czy przeszłej. Jednak przypomnę: Politpoprawności i obowiązku bicia czołem przed LGBTXYZ w PRL nie było. Ja na przykład jakoś w kierunku Moskwy nigdy się nie kłaniałem, a przeżyłem. Niech ktoś spróbuje teraz skończyć porządne studia nie kochając Unii, czy powiedzmy wiadomej nacji - ale tak, żeby to było widać!

Fakt, wtedy np. mieliśmy PZPR - faktycznie trudno było te ich plena i zjazdy kochać - za to "w wolnej Polsce" podzieliło się to na Partię Niemiecką i Partię Żydowską. (Natolin i Puławy się kłaniają, ale jakby w jeszcze gorszej. wersji.) Obie w każdym razie antypolskie. (Partia Rosyjska na samym początku, fakt, istniała i na pewno też miała swoje winy, ale szybko się przewerbowali pod tych dwóch obecnych panów i dopiero wtedy Polacy naprawdę zaczęli brać w kość! Pamięta ktoś Balcerowicza?) Co za radość! Co za wolność wyboru! Plus krzykliwy plankton bez żadnego realnego znaczenia dla ogłupiania naiwnych. Wielka mi różnica! Coś za coś i ja osobiście wolałbym jednak furmanki - nawet bez "W tyle wizji" i Zenka Martyniuka.

I nic mnie nie obchodzi, ani to, że w całym "wolnym świecie" (posikałem się ze śmiechu!) mamy dziś to samo, ani to, że ta %^&* waadza ma wciąż mordę pełną patriotyzmu i innych istotnych wartości. "Po czynach poznacie je", a te, co najmniej od czasu miłościwego nastania nam Morawieckiego, są jednoznacznie odstręczające i podłe. Nawet dodrukowywanie pieniędzy, by sobie kupić głosy głodnych emerytów, nie jest działalnością naprawdę patriotyczną. A dopóki choć jeden Polak głoduje czy jest (bez własnej chęci) bezdomny, waadza nie ma prawa wydać grosza na obcego - proste? Żeby już tylko dzisiaj o pieniądzach, głodzie i bezdomności, bo to bynajmniej nie wszystkie przewiny tej %^&* globalistycznej, antypolskiej bandy.

triarius

P.S. I żeby nie było... Znam co najmniej jedną  bardzo sympatyczną, bystrą i ciężko fizycznie pracującą Ukrainkę, tyle że ona należy do tej wcześniejszej zarobkowej imigracji, o którą nie mam pretensji. Skoro się lokalną młódź najpierw wysłało na idiotyczne "studia", a potem na zmywak, to nie ma rady!

(Może i tu nie wszystko jest aż fajne, ale porównania z tą "wojenną" nie ma.) Mój stosunek do Ukrainy jako takiej jest chłodny, rodzinne powody, by ich ew. nie kochać mam dość poważne... W drugą stronę też parę rzeczy by się znalazło (np. doktorat o moim pradziadku parę lat temu obroniony przez b. sensownego Ukraińca, w znacznej mierze na podst. wywiadu z moją matką i naszych rodzinnych dokumentów), ale tu nie chodzi o jakieś moje hurtowe nienawiści. Tyle tylko że ten kraj jest jeszcze mniej wolny i o wiele mniej super, niż nieszczęsna Polska, stanowiąc w istocie jaskinię różnych szemranych Obam, Bidenów, Sorosów, Szwabów i Clintonów... Sapienti sat!