Pokazywanie postów oznaczonych etykietą WSI24. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą WSI24. Pokaż wszystkie posty

wtorek, kwietnia 01, 2008

Może trochę WSI24? O pedałach może być? Proszę bardzo!



triarius

---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.

piątek, stycznia 18, 2008

Odnowiona prokuratura i trzech rannych (niestety lekko)

O dzienniku Stefana Kisielewskiego "Gazeta Wyborcza" napisała kiedyś, w samym tytule zresztą, "nudna ważna książka". I, co nieczęsto jej się zdarza, w połowie miała rację. W tej pierwszej oczywiście, bo Kisielewski akurat na tyle był bystry, by zyskiwać na dość żałosnych zabawach w ciuciubabkę z prlowską cenzurą, no i by się nadawać na Wielkiego Guru liberałów. Czyli w sumie niewiele.

Ale ja nie o Kisielewskim. Ten rzadki przebłysk bystrości cum prowdomówności u gazety, którą pieszczotliwe nazywam sobie "Głosem Szabesgoja", nasunął mi się w związku z wczorajszą "konferencją prasową" odnowionej prokuratury. Kto tego przedziwnego spektaklu nie widział, to albo całkiem nie ma nad czym płakać, widać ma politykę w nosie... albo też, jeśli pasjonują go mechanizmy władzy, ukryte sznurki, szeptem wypowiedziane półsłówka od których walą się lub powstają imperia... Wtedy naprawdę powinien głowę posypać popiołem i szukać, szukać, szukać z tej "konferencji" videonagrania.

Powie ktoś: "po co? te same tępe mordy, te same rozbiegane oczka, które oglądamy już od paru miesięcy". Fakt, wszystko to było w nie mniejszym natężeniu, niż w każdym wystąpieniu nowej władzy. Czy w każdym razie nowych frontmenów, bo dzisiaj prawdziwa władza aż tak się na widok plebsu już się nie wystawia. To nie czasy skrofułów, królewskich sądów pod rozłożystym dębem i starych koni ciągnących za sznur dzwonu by zwrócić uwagę na swe krzywdy!

Jeśli jednak miało się dość politycznego rozumu, by plwać na tę - paskudną zaiste - skorupę i zstąpić do głębi, czekała człowieka, a w każdym razie konesera politycznych mechanizmów, przesmakowita uczta. Władza mianowicie, w osobach tych tam prokuratorów, powiedziała dziennikarzom, i społeczeństwu - zarówno pośrednio, przez tych dziennikarzy, jak i bezpośrednio za pomocą telewizorów - ni mniej ni więcej tylko to...

"Mamy was głupe ćwole w dupie! Skoro byliście tak durni, albo tak słabi, co na jedno wychodzi, że wystarczy w co drugim zdaniu powiedzieć wam 'demokracja' byście przełknęli wszystko... Konstytucje Europejskie na przykład, pod nieco zmienioną nazwą... No to wiedzcie, że teraz nawet nie będziemy specjalnie udawać... Bo udawanie wymaga mimo wszystko pewnego wysiłku i zajmuje czas... Biurokracja może WSZYSTKO, a my teraz będziemy to wykorzystywać na całego... Wiemy bowiem że nikt nas nie jest w stanie skontrolować, jak i nikt nie próbuje nawet kontrolować tych tam brukselskich dobroczyńców ludzkości...

A więc wszystko co nam nie pasuje, a jakoś psim swędem trafi w tryby naszej Wielkiej Machiny, zostanie tam utrupione, przetrzymane aż do przedawnienia... Wszystko zaś, co mamy ochotę zrobić, nabierze pędu i, per fas et nefas, zostanie doprowadzone do pozytywnego - dla nas, bo przecież nie dla was, głupie ćwole - końca...

Nikt nas też nie śmie kontrolować, czy patrzeć nam na ręce, mamy bowiem odpowiednie przepisy, które dają się tak zinterpretować, że mówienie czegokolwiek o tym, co robimy, szkodzi naszej pracy, która przecież jest ważna, odpowiedzialna... No a poza tym to my interpretujemy przepisy i mamy sankcje, gdyby komuś zechciało się robić nam wbrew... A więc żadnych pytań, żadnych pretensji, że nie mówimy kogo obecnie mamy ochotę wsadzić do pierdla, na kogo szykujemy haki (co za brzydkie słowo, fuj!).

Powiemy wam kiedy wyrok będzie już praktycznie pewny, bo dowody będziemy mieli takie, iż niezawisły sąd nie będzie po prostu mógł inaczej... Czyj jest zresztą ten niezawisły sąd, wasz, głupie moherowe bydło, czy nasz?"

I tak to sobie szło dłuższy czas, ja podałem samą esencję, bo, jak na polityków... Sorry! Prokuratorów, przystało było tam tak na oko z 95% czystej H2O.

Czy to już wszystko? Nie! Była bowiem jeszcze część artystyczna. Jak przystało na dobre bolszewickie wzory przeniesione żywcem do nowej, jeszcze bardziej przecież medialnej, epoki. I ta część artystyczna miała rolę nie mniejszą od samego expose... Mistrzostwo po prostu! Samego pronuntiamiento by się żadna latynoska junta nie powstydziła, a tutaj jeszcze część artystyczna, równie ważna...

Część artystyczna była próbką tego, co otrzymają dziennikarze, gdyby się mimo ostrzeżeń zaczęli dopytywać o to, co też Odnowiona Prokuratura robi. Było to ględzenie na trzy głosy, chyba z godzinne co najmniej, tak nudne i pozbawione treści, że nie tylko mało kto mógł przy tym wytrwać - i to chyba tylko jeśli przespał w całości poprzednie 72 godziny - ale przede wszystkim, żadna gazeta, nawet Głos Szabesgoja, nic takiego by nie mogła swoim czytelnikom (jak durnymi szabesgojami by nie byli) zaserwować.

Ale panowie odnowieni prokuratorzy serwowali to bez żenady i nawet im powieka nie drgnęła. Stacje, które to nadawały, a nadawały co najmniej dwie - WSI24 i państwowa telewizja - z rozpaczy wpuściły na wizję wiadomość o tym, że na Heathrow samolot wyjechał z pasa i było trzech lekko rannych. I ją tam bez przerwy międliły, no bo co miał biedactwa robić?

Przez czas tej obłędnej "konferencji prasowej" z pewnością w każdym rodzimym powiecie było więcej, i ciężej, nowych lekko rannych... Ale to oczywiście się nie nadawało, bo trzeba był mieć coś efektownego na wizję i dla zajęcia uwagi słuchaczy podczas upiornej prelekcji o aktualnych poczynaniach prokuratury (odnowionej).

Szkoda że tylko lekko ranni i jedynie trzej, tsunami byłoby znacznie lepsze, ale jak się nie ma co się lubi... Jak to w mediach - ciężki chleb! I pomyśleć że ten czy inny moher zazdrości red. Lisowi! Albo Wołkowi czy Wróblowi... A to przecież nasi "bracia mniejsi", jak ich nazywał Św. Franciszek. Czy to po chrześcijańsku?!

Mniejsza już o takie drobiażdżki jak to, że nowy styl pracy prokuratury - i zarazem nowy, z podniesioną przyłbicą, śladem Urbana Jerzego, plujący moherom w twarz styl informowania społeczeństwa o ważnych sprawach - został pozytywnie skontrastowany ze stylem byłego ministra Ziobry, który to durne moherowe społeczeństwo informował o wszystkim... Jakby był jakimś nawiedzonym liberałem, co to wierzy, że swobodny obieg informacji to podstawa. Ale to naprawdę tylko drobiażdżki.

No a zakończenie? Zakończenie było takie, że ta "konferencja" jakoś się tak dziwnie rozpłynęła, a raczej przeszła bezszwowo w opłakiwanie tego tam samolotu na Heathrow i tych tam trzech lekko rannych. (A może to ja zasnąłem?)

Żadnych dziennikarskich pytań w każdym razie nie było. I wcale się nie dziwię, prokuratura (odnowiona) pokazała już na co ją stać i czym grozi jakiekolwiek pytanie. Następnego godzinnego wykładu o takim natężeniu bełkotu, wodolejstwa i nudy żaden dziennikarz, o słuchaczach telewizyjnych już nie mówiąc, nie byłby już w stanie przetrzymać - nie tylko zachowując przytomność, ale po prostu życie.

I tym pozytywnym akcentem, w oczekiwaniu na dalsze cuda pełowskiego rządu... A raczej tych smętnych pacynek, którym w dupie trzymają łapki ci, co je tam trzymają... Kończę. Jeszcze tylko niech mi będzie pozwolone zakrzyknąć: Niech żyje Odnowiona Prokuratura! Niech żyje PełO! Niech żyje nowy styl medialnej europejskiej demokracji!

triarius

---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.

czwartek, listopada 15, 2007

Może ktoś ma chęć na odrobinkę POezji?

Takie oto wierszydełko przyszło mi do głowy kiedym ze snu przechodził dziś w stan jawy. (Gdyby wymieniona tu stacja miała ochotę wykorzystać to jako hasło reklamowe, to moi negocjatorzy są już gotowi, a sejf przyszykowany.) A więc, proszę Państwa, chwila POezji...

Co piszczy w trawie? Co ćwiąka w prawie?

W sposób pełny, uczciwy i szczery,

PO linii i na bazie, w każdym dosłownie przekazie...

WueSI Dwadzieścia i Cztery!

* * * * *

No a całkiem przed chwilą, już w zasadzie na trzeźwo, stworzyłem jeszcze piosenkę dla przedszkolaków. Była to praca na zlecenie, bo brat_olin wyraził żal, że nic nie ma o naszym Przywódcy. A więc teraz jest i o Tusiu, więc już on najmłodszych lat będziemy się uczyć Go kochać.

(dzieci chodzą pojedynczo po całej sali, rozglądając się pilnie, szukając czegoś, z bardzo smutnymi minami śpiewając na melodię smętnego kujawiaka)

Dręczy nas dziś cuś...

Gdzie się podział Tuś?

Szukam, płaczę, nie ma Tusia!

Może umarł? Może siusia?

(nagle jedno z dzieci zauważa Tusia schowanego za kotarą - wszystkie dzieci radośnie i głośno)

Tuś mi Tusiu, tuś!

(teraz wszystkie dzieci sprawnie ustawiają się parami, po czym maszerują dookoła sali "gęsim krokiem" w rytm pruskiego marsza wojskowego)

triarius
---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.

poniedziałek, czerwca 18, 2007

Bosak vs. Sierakowski - czy jest się z czego radować?

Czasem najlepiej wychodzą spontaniczne wypowiedzi, a blog (choć to przecież nie jest żaden blog) to medium dość do tego pasujące. A więc wkleję tu to, com przed chwilą rzekł na Forum Frondy, bo wydaje mi się, że było dość celne, a sprawa, o którą chodzi, jest, albo będzie, dość powszechnie znana.

Sprawa ta, to wczorajsza debata posła Bosaka z LPR i lewakiem Sierakowskim na gościnnych falach WSI24. Clipu z tą debatą nie znalazłem na portalu tej słynącej z prawdomówności instytucji, choć clipy na temat samej sprawy, wcześniejsze, są np. tutaj. (Klikać proszę tylko, jeśli ktoś naprawdę musi!)

Swoją własną odpowiedź wklejam, ponieważ wyraża ona moje bardzo ogólne przekonania dotyczące charakteru obecnej społecznej i ideowej "debaty" pomiędzy ludźmi w miarę normalnymi, a agresywnym i bezczelnym lewactwem.

Niektóre, dość nieliczne wprawdzie, reakcje na wczorajszą debatę, były takie, jak poniższa:
Wystarczyło ataku posła LPR, żeby z salonowego rewolucjonisty wylazł mały, chytrawy, trochę przestraszony, a zarazem węszący, co by tu jeszcze można ugrać i wysępić lizus i cwaniaczek.
Sierakowski jest Smierdiakowem polskiej publicystyki.
Czyli w sumie b. optymistyczne, zgoda? W każdym razie, jak na te czasy, kiedy to raczej lewactwo ma powody do optymizmu, nam zaś jakoś ich stale brakuje. (A przynajmniej ja to tak widzę.)

Z czym ja się nie zgodziłem, odpowiadając tak:
Ja tego "przestraszonego" absolutnie nie dostrzegł. Cała reszta - zgoda. Ale nie dostrzegam powodu, by się z tego cieszyć.

Kto tutaj może być przestraszony? Lewactwo? Nie sądzę...
Zaś ogólnym moim podsumowaniem całej sprawy był poniższy mój wpis. Który, jak mam nadzieję, daje się zrozumieć w także w znacznie ogólniejszym kontekście, nie tylko przez tych, którzy znają wczorajszą debatę.
Naiwniaczki z Was...

Sierakowskiemu nie zależało na elegancji czy trafności argumentów, on nas porażał swoją pewnością siebie i bezczelnością. Jego zarzut, że Bosak ćwol, bo nie czytał Gombrowicza, trafi do 99,8% wykształciuchów, a nawet na tym forum zapewne do 80%.

Na zarzut, że on nas chce wykluczać, podczas gdy my jego nie, nawet nie raczył odpowiedzieć. Bosak zaś, którego b. cenię, może pod wpływem ujadania tego obłudnego dziennikarzyny, nie potrafił nawet powiedzieć, że "Jak to tak? Jedna strona określa wszelkie reguły, wykluczając kogo chce, a druga ma się z tym godzić? Kto zadecydował, że TO WłAŚNIE jest ta demokracja?"

Tyle, że i tym by się Sierakowski nie przejął. Oni nie argumentów się boją, bo wiedzą, że za nimi jest siła, my zaś możemy tylko ćwierkać, a i to coraz ciszej.

A uwaga Sierakowskiego o kapitaliźmie? Paradne, oczywiście, ale przecież nikt nawet mu nie próbował odpowiedzieć! To może w kapitaliźmie (Sierakowski broni kapitalizmu, niezłe!) Sierakowski chce zarobić na produkcji swych bzdetów, ale przecież ktoś musiałby za to chcieć mu płacić.

No a to z pornografią, kiedy się ten smętny dziennikarski najemnik wykręcał, że "grupa czarnych mężczyzn wykonujaca inne czynności seksualne, czego nie można pokazać przed 23:00, NIE JEST PORNOGRAFIą - on tego nigdy nie powiedział".

Ludzie, z takimi sukcesami to nasze dzieci będą w kołchozach za zabawki dla pedalstwa. Już lepiej chyba by było dla arabusów. Naprawdę nie ma się co takimi sukcesami podniecać.
Tak to widzę, nie oszukuję, nie kokietuję. Spengler powiedział, że "optymizm jest tchórzostwem", a ja naprawdę nie dostrzegam wielu powodów do optymizmu. Mam nadzieję, że waga spraw, o które mi chodzi usprawiedliwia ten - przyznaję, dość oryginalny - środek wyrazu, jakim jest cytowanie samego siebie.

A w ogóle, skoro już jesteśmy przy autopromocji (w końcu mamy liberalizm, w którym "nie sprzedajemy mydła, tylko kupujemy klientów" i te rzeczy) to polecę Państwu moje własne mini-opowiadanko sprzed lat pt. Miniaturka. Jest ono ściśle związane z omawianym w tym poście tematem.

triarius
---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.