Pokazywanie postów oznaczonych etykietą avsmak. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą avsmak. Pokaż wszystkie posty

środa, lutego 15, 2012

!@#$%^&* - bo cóż innego można powiedzieć?

Alternatywny tytuł: "O honor niewolnika".

Choć często rozpoczynam dzień (i nie wasza sprawa o której!) od wizyty na blogu Nicka, żeby nasiąknąć nieco optymizmem i wiarą w rodaków, to przyznam, że optymizmu we mnie niewiele i coraz jakby mniej, a o wierze w rodaków lepiej w ogóle nie wspominać.

O czym zaraz będzie więcej, ale, korzystając z okazji, chcę teraz polecić absolutnie znakomity tekst na Nicka blogu, choć nie jego autorstwa, i dyskusję pod nim. Naprawdę rewelacja! Oto linek: http://nicek.info/2012/02/14/philippino-number-1.

A teraz do naszych mutonów... Żeby bez sensu i bez przerwy się nie kłócić o to, czy I RP była krajem wspaniałym, czy wręcz przeciwnie, ani o to, czy dzisiejsi Polacy mniej czy bardziej są skurwieni, zidiociali i spedaleni od dzisiejszych np. Holendrów - skoncentrujmy się w tej chwili na atutach, jakie ma w ręku (i w obszernych rękawach) ten syf, który nas gnębi. I który z nas zamierza sobie zrobić hodowlane bydlęta. A jeśli z nas się jeszcze nie całkiem pewnie uda, to z naszych ew. prawnuków wygląda, że już na pewno.

Pomówmy o tych atutach, które sprawiają, że po prostu trudno im - tej skurwielskiej globalnej "elicie" - przegrać. Choćby dlatego, że, nawet ew. przegrywając, mają gwarancję, że świat skutkiem tej ich przegranej, a także skutkiem samego procesu przegrywania, będzie wyglądał tak koszmarnie, że niemal nikt z tych, którzy im owej przegranej życzą i marzą o innym, lepszym świecie, nie jest gotów na taki koszmarny świat się zgodzić... A co dopiero do niego ręki przyłożyć i stać się jego twórcą!

OK, można by o tym długo, można by pisać książki i wygłaszać prelekcje, ale nie bardzo widzę cel - poniekąd niestety. Ja tutaj co najwyżej rzucę jakimś przykładem. Jak teraz. No o mówię, że jednym z ogromnych atutów tego (z przeproszeniem kurw) zdegenerowanego kurestwa, które dziś robi za światową elitę, jest fakt, że jak coś skrzywisz, to często to się za cholerę samo nie naprostuje, tylko się ew. skrzywi gdzie indziej, dodatkowo, żeby jakoś sobie, w smętny i rozpaczliwy sposób, zrekompensować.

Nie mówimy tu o zgięciu kawałka drutu czy świstka papieru, ale o takich rzeczach, jak żywy kręgosłup, żywe drzewko, albo obciążony filar czy ściana. Skrzywisz komuś kręgosłup czyniąc go garbuskiem, to mu się także skrzywi on niżej, w drugą stronę. Jeśli właściciel tego kręgosłupa będzie próbował się naprostować, to najprawdopodobniej sobie jeszcze zaszkodzi, skrzywiając się w dodatkowych miejscach. I temuż podobnież.

Oczywiście daje się to zrobić, mówię teraz o kręgosłupie, ale jest o wiele trudniejsze i wymaga fachowego podejścia. W życiu społecznym, a szczególnie w sprawach, o których tutaj sobie przede wszystkim mamy zamiar mówić, jest z tym z reguły o wiele gorzej. Weźmy takie rozwalanie rodziny. Skutkiem tego dzieci robią się wredne, nieznośne i rodzice tracą ochotę się nimi (z troską i miłością, ach!) zajmować.

Co daje nam śliczne błędne koło, bo rodzina się dalej skutkiem tego rozkłada... I tak to idzie, a totalitarna lewizna zaciera łapki. Albo weźmy sprawy damsko męskie. Nie wiadomo nawet, czy najpierw było jajko, czy kura. Czyli czy spedalenie i zeunuszenie mężczyzn (?), czy też frustracja i wynikające z tego znarowienie kobiet (?). Z którego to znarowienia bierze się jeszcze więcej frustracji i jeszcze więcej zeunuszenia... I tak ad infinitum!

Poza, na każdym kroku występującym, zjawiskiem tego właśnie błędnego koła ("dodatniego sprzężenia zwrotnego", dla ludzi z technicznym wykształceniem), mamy też i niestety to zjawisko, o którym śmy sobie przedtem. Czyli, że jak się zgięte chce wyprostować, to najprawdopodobniej tylko się skrzywi gdzie indziej. Co czasem daje swego rodzaju kompensatę, ale nie zawsze, natomiast zawsze ma niemiłe skutki uboczne, no i po prostu nie likwiduje problemu w żaden czysty i skuteczny sposób.

W sprawach bardziej kosmicznej wagi od skrzywionego drzewka, czy skrzywionego kręgosłupa jakiegoś (i tak totalnie wirtualnego) blogera, to działa tak, że kiedy taka @#$% elita narzuca nam coś (i z góry można przyjąć, że to będzie coś obrzydliwego i pedalskiego), to niestety to nie pozostaje bez skutku, nawet jeśli my (co wcale nie zawsze ma miejsce) się przed tym bronimy.

Oto konkretny przykład, konkretne wydarzenie, które mnie "natchnęło" (jak to się ładnie mówi) do napisania niniejszego. Przełączyłem sobie wczoraj otóż na TV Trwam, a konkretnie na ich wieczorne informacje z kraju i świata, no i przeżyłem... Może nie tyle "szok", co ostry, nawet jak na mnie, atak avsmaku.

(Nie muszę tu chyba deklarować, jak cenię, mimo różnych różnic w gustach i poglądach TV Trwam, i za jak ważną uważam ją dla Polski. Mimo to - amicus Plato itd.)

Było tam mianowicie o tym, że w Holandii stworzono portal, na którym ludzie mają zgłaszać skargi na imigrantów, z tego co zrozumiałem tych zarobkowych, wzgl. świeżej daty, m.in. z Polski. No i okrutnie się z tego powodu oburzano.

Ach, żeby to tylko oburzenie! Wprost nawoływano do tego, by "dyplomacja unijna" zrobiła coś z tym portalem i podobnymi przejawami... Czegoś tam, zapewne "antyeuropejskiego ducha", choć dokładnego określenia nie pamiętam.

Mógłbym to rozwijać, mógłbym z pamięci starać się odtworzyć wszystkie te oburzone sapnięcia prowadzącego, mini-wywiad z unijnym dyplomatą, i tę końcową nadzieję w głosach ich obu, że... "Duch europejski, o którym tyle przecież mówiono w związku z traktatem Lizbońskim" (cytat z pamięci, ale jakoś tak to szło) jednak zwycięży...

I właśnie 1. marca ma się tą sprawą zająć... Jakieś coś... "Rada Europejska"...? "Rada Europy"...? "Rady Robotników, Chłopów i Żołnierzy"...? "Plenum Rady Najwyższej"...? Naprawdę nie pamiętam, ale coś w tym duchu. A poruszyć tę sprawę ma SAM... I tu padło nazwisko tego szkopskiego komucha, który już tyle razy nam wszystkim zalazł za skórę, i którego sama morda wywołuje torsje u każdego w miarę zdrowego człowieka.

Nie wiem ludzie - rozumiecie o co mi chodzi? Zgadzacie się, że to już kompletna paranoja, w wersji spedalono-niewolniczej? I kompletne gonienie w piętkę polskiej "prawicy", wraz z katolikami z całej praktycznie galaktyki? Czy też musiałbym wam wyjaśniać co tu nie tak i jak potwornie nam się już mózgi i dusze skrzywiły skutkiem tej komuszej (nie bójmy się tego słowa!) obróbki?

Jeśli bym musiał, to, sorry, ale, moim skromnym was także już to dotknęło i nie bardzo widzę dla was ratunek! Naprawdę nie zauważacie niczego dziwnego w tym, że TV Trwam nawołuje do cenzurowania portalu, na którym są wyrażane zupełnie zdrowe i normalne poglądy, i gdzie próbuje się coś w tych sprawach robić? Całkiem bez gwałcenia niczego, co by nie było absolutnie oczywiste jeszcze dla naszych ojców, nie mówiąc już nawet o akowcach czy ludziach szturmujących plaże Normandii.

Naprawdę nie widzielibyście nic dziwnego w tym, że nawołuje się semi-totalitaną instytucję do likwidowania obywatelskich instytucji w innych krajach, w dodatku pod człowiekolubnymi hasłami? Oczywiście sprawa np. polskiej mniejszości w Niemczech (choć, po prawdzie, nie potrafię zrozumieć, jak Polak może tam w ogóle mieszkać) to całkiem inna sprawa - i tutaj należałoby walczyć jak cholera! A co najmniej dać poczuć tego samego szemranej "mniejszości niemieckiej" w naszym kraju (nie mówiąc już o stuprocentowych agenturach w rodzaju RAŚ).

Ale my tu mówimy o gastarbeiterach, nie o ludziach, którzy tam żyją od niepamiętnych czasów i zapewne będą żyli do końca czasu. Czy Holendrzy nie mają prawa NIE CHCIEĆ u siebie gastarbeiterów? Czy nie mają prawa w ogóle nie chcieć większości tego typu imigracji, jaką się im przez ostatnich parędziesiąt lat tak obficie fundowało?

I czego skutkiem są nie tylko (wciąż dość faktycznie nieliczne) terrorystyczne zamachy, ale także masa negatywnych, z punktu widzenia wielu "zwykłych" ludzi o nielewackich poglądach, zjawisk. Jak choćby kamery szpiegowskie na każdym kroku, odgórnie egzekwowana polityczna poprawność, oraz cenzura internetu, telefonów i czego tam jeszcze.

Jeśli Polska jest takim dumnym i potężnym krajem, że nie pozwoli byle Holendrowi powiedzieć złego słowa na swego - to niech, do kurwy nędzy, będzie na tyle dumnym i potężnym krajem, żeby nie wysyłać do obcych swoich ludzi do roboty, której nie chce wziąć żaden miejscowy (a często i nawet inni zarobkowi imigranci, także ci z krajów obcych kulturowo i niższych cywilizacyjnie)!

Proste? Poza tym, że podpuszczanie kurewskich instytucji na obywateli, jakichkolwiek, to coś absolutnie sprzecznego z jakąkolwiek prawicowością, z jakąkolwiek wiarą w sens narodowego państwa, z jakąkolwiek autentyczną demokracją, a także - na ile mogę o tym wyrokować, ale chyba mogę - z samym duchem zachodniego katolicyzmu!

I tak to właśnie wygląda. A teraz - jeśli wam włosy nie staną z przerażenia, co już z nami ta kurewska lewizna zrobiła, to znaczy, że albo nie macie włosów, nigdzie, albo też naprawdę nie mam pojęcia, co robicie na tym blogu.

(Naprawdę byłbym aż tak ważny, żeby mnie czytać służbowo? No to co najmniej domagajcie się podwyżki stawki, szczerze radzę! Bo przecież na każdym kroku robię wszystko, żebyście mieli maksymalne problemy ze zrozumieniem czegokolwiek. Ropa wciąż droga, Putina stać - nie dajcie się zbyć byle czym!)


triarius

P.S. Deklaruję: jestem zwolennikiem teorii "maskirowki" FYM'a i jego współpracowników. Serio! To ma ręce i nogi, podczas gdy nic innego nie ma i mieć nie może, bo ruscy nie są aż tak głupi, żeby jakiś standardowy urzędnik (z całym szacunkiem dla Macierewicza) był w stanie ich rozszyfrować. Jeśli Pan Tygrys jest dla Ciebie jakimś intelektualnym autorytetem, to weź i przestudiuj analizy i wnioski FYM'a! (O Spenglerze też durnie i agenci mówią "mętniak i dureń".)