sobota, lipca 21, 2007

Teoria spiskowa - czyli o partnerstwie strategicznym Rosja-Niemcy

Przeżywam znowu okres potężnego zwątpienia w sens tego typu działalności, czyli znowu "ściana wychodka" i te rzeczy, jeśli ktoś wie o co chodzi. Wirtual po prostu wydaje mi się być mało kompatybilny z prawicowością, a gadanie, z którego nic nie wynika... Lepiej już nic nie powiem. Przedwczoraj zakończyłem życie swego bloga na Salon24, i to nawet nie bezpośrednio dlatego, że Salon24 to lewacka instytucja, tylko dlatego, że moje uczucie, iż jestem tylko kolejną małpą w werbalnym cyrku, robiącą zabawne wściekłe miny, stało się już zbyt dojmujące. Jasne, że gdyby Salon24 był firmą prawicową, to te 10 tys. wizyt, które miałem przez niecały miesiąc, oznaczałyby coś nieco innego i ich wartość byłaby inna... Ale właśnie nie jest i dlatego te wizyty oznaczają to, co powiedziałem.

Nie chce mi się w tej chwili nic pisać nawet tutaj, ale ponieważ poczuwam się do czegoś wobec tych wszystkich, którzy mają do mnie linki i/lub ten blog odwiedzają, a sprawa eurokonstytucji zawsze będzie mi leżeć na sercu, więc wklejam znakomity tekst na ten temat, który przed chwilą znalazłem na prawica.net.


Mirosław Kokoszkiewicz

Teoria spiskowa - czyli o partnerstwie strategicznym Rosja-Niemcy

Pogoń za postępem, dobrami doczesnymi, tolerancją, równouprawnieniem, prawami mniejszości, prawem do eutanazji i aborcji doprowadziła światły lud do niemal całkowitej szczęśliwości.

Ogłupiani przez media i różne autorytety tubylcy różnych krajów odłożyli do lamusa rozum, dekalog i inne tam niepotrzebne do niczego dyrdymały.

Elity przecież postanowiły, że podstawą podejmowania decyzji nowego człowieka powinna być pokusa i emocje. Posługiwanie się rozumem przez plebs może okazać się niebezpieczne, więc najlepiej jeżeli ten skomplikowany instrument będzie jak najmniej eksploatowany. W trosce o nasze dobro nowoczesna Europa podobnie jak reklamy najrozmaitszych produktów żeruje na prostych ludzkich odruchach i instynktach.

Pierwsza nieudana próba przeforsowania eurokonstytucji wywołała szok. Fiasko, koniec marzeń o jednym państwie europejskim, lamentowano. Cóż, pewność siebie i jakaś buta kazała myśleć orędownikom eurosojuza, że społeczeństwa są już wystarczająco odmóżdżone i wystarczy do przyklepania utopii uaktywnić w każdym kraju odpowiedników naszej Róży Thun i Geremka.

Europejskie „elyty” jak pospolici oszuści próbowali wcisnąć gawiedzi agrest mówiąc, że to winogrona. Przykład Francji i Holandii pokazał, że narody Europy to jeszcze nie bezmyślne stado baranów idące na każde skinienie europasterzy.

Głowni rozgrywający, Niemcy postanowili bardzo szybko wcisnąć nam wszystkim ten sam znany już agrest goląc jedynie nieprzyjemne włoski. Usunięto z projektu hymn i flagę, inaczej wabić się będzie prezydent i minister spraw zagranicznych nowego tworu.
Jest jednak coś nowego.

Wiadomo, że partnerstwo niemiecko-rosyjskie ma się świetnie, więc od czego ma się wypróbowanych przyjaciół. Skoro niewdzięczni europejczycy już raz zawiedli to trzeba w celu zagonienia stada do wspólnej zagrody zaangażować owczarka i postraszyć wilkami. I tu bratnią niemiecko-rosyjską przyjaźń potwierdza Wołodia Putim, człowiek kochający wolność słowa i demokrację jak twierdzi zatrudniony przez niego były kanclerz RFN.

Oficer i były szpieg KGB w to postać wielka. Tak przynajmniej mówią media w Polsce. Dżudoka i wielki umysł, który jak prawdziwy polityczny szachista przewiduje kilka ruchów naprzód. Te same media prezydentów USA i Polski przedstawiają jako maluczkich i prymitywnych ludzików nie dorastających Putinowi do pięt. No cóż, różnie można pojmować rację stanu.

Wszystko zależy od tego kto zapewnia dostęp do konfitur. Czołowym żurnalistom wcale nie przeszkadza, że w kraju tego kochającego demokrację przywódcy trup wśród dziennikarzy ścieli się gęsto. Strzela się do nich jak do kaczek, wylatują seryjnie przez okna wieżowców, a niektórzy giną bez śladu. Stary sprawdzony przyjaciel wszystkich Niemców w tym i tych z dawnej STASI zaczął robić za wilka u Angeli Merkel.

Do 2009 roku przecież trzeba zagonić stado baranów do wspólnej zagrody. A jak to zrobić? Wiadomo. Skoro większość europejskich obywateli nie posługuje się rozumem lecz emocjami to trzeba umiejętnie ich postraszyć.

I zaczęło się.

Groźba rozmieszczenia rakiet, bombowce strategiczne w pobliżu strefy powietrznej GB, ostra retoryka. Przy pomocy braterskich europejskich mediów pompowany jest na naszych oczach olbrzymi balon rosyjskiej mocarstwowości.
Tam gdzie problematyczne zdaję się być sprzedanie nawet ogolonego agrestu jako winogron rolę swoja spełni rosyjski wilk. Ludzie skutecznie zaniepokojeni odradzającym się imperializmem rosyjskim wybiorą bezpieczną przyszłość i pomaszerują gdzie karzą. Teraz tylko trzeba zatrudnić sprawdzonych prawdziwych europejczyków w charakterze owczarków.

U nas już czekają w blokach startowych. Już trwa odliczanie do momentu w którym o jedynej szansie na ocalenie czyli o wcieleniu do nowego federacyjnego państwa zaczną tokować Żakowscy, Węglarczyki, Olejniki, Smolary, Mazowieccy, Wałęsowie, Kwaśniewscy, Bartoszewscy i reszta gorących patriotów.

A będą to mowy patetyczne. Coś w stylu Kto nie z nimi ten zdrajca narodu nie rozumiejący dziejowej chwili. Jedyne ocalenie to wspólne europejskie państwo, Zaufajmy niemieckim przyjaciołom Jednym słowem wyzbycie się suwerenności ma zapewnić rozwój i bezpieczeństwo dla przyszłych pokoleń Polaków.

Dzisiaj jeszcze dla wielu wydaje się to absurdem, ale jutro coraz więcej obywateli straszonych wilkiem i obszczekiwanych przez owczarki obudzi się we wspólnej zagrodzie. Kiedy to już się stanie czaka nas drugi etap działalności tak owocnego partnerstwa strategicznego Niemiec i Rosji.

Wtedy to nastąpi płacz i zgrzytanie zębów. Obym się mylił.

Oryginał tutaj: http://prawica.net/node/7721/

triarius
---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.