Pokazywanie postów oznaczonych etykietą CNN. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą CNN. Pokaż wszystkie posty

środa, listopada 24, 2021

Ależ wy ludzie naiwne!

Czy te tzw. "szczepionki" naprawdę mają wybić swoje ofiary i/lub uczynić je bezpłodnymi - i CZY TO MAJĄ UCZYNIĆ JUŻ TERAZ, bo może to się dopiero zacznie od 23. "dawki przypominającej" (która przyjdzie, nie łudźcie się, chyba że wcześniej planetoida rozwali ten cały syf!) - to pozostaje jeszcze do ustalenia... To może być też tak, że te wszystkie smętne skutki wyszczepków, to naprawdę skutki uboczne, tyle że nikt się tym za badzo nie martwi, bo cel tej całej imprezy jest przecież całkiem inny od medycznego.

Nie wstyd wam, ludzie, żeście jeszcze tej oczywistości nie pojęli?! Zbrodnią ludzi, co się nie dali potraktować szemranym zajzajerem, stręczonym przez takich, którym nikt przytomny dwóch złotych by nie dał do potrzymania, nie jest to, że "rozsiewają", "zarażają", "zajmują bezcenne respiratory (tak przecież potrzebne Łowcom Skór wszelkich rodzajów)", tylko...

Tylko co, Napieska? Tylko co, Mądrasiński? No właśnie, moje dziatki - to i tylko to, że NIE UFAJĄ LIBERALNEJ WAADZY! Waadzy, która przecież zawsze chce dobrze i zawsze wie najlepiej, a ci, ci, ci... Znacie już te wszystkie hiper-elokwentne "zaplute karły" i "roznoszących wszawicę semitów" współczesności, prawda?

Ludzie genialni potrafią (niczym mityczna Kassandra) różne rzeczy przewidywać (i wychodzą na tym przeważnie tak samo, jak ona), a czy Aleksander Zinowiew w "Przepastnych wyżynach" nie ironizował gorzko, że: "Celem eksperymentu jest zidentyfikowanie jego przeciwników i wyciągnięcie wobec nich odpowiednich konsekwencji"? Czy to nie dokładnie to, co teraz mamy?

A czy Pan T. - tak, ten wasz ukochany sensei i guru! - nie mówił już wam tutaj raz czy dwa razy, że tuż przed początkiem "pandemii", przypadkiem włączył się na jakimś CNN na rozpaczliwe płacze, iż oto: "we wszystkich praktycznie krajach Zachodu około 40 procent ludności za ch... chińskiego boga nie ufa waadzy i oficjalnym mediom"?

No to macie główną, a w każdym razie jedną z najgłówniejszych przyczyn tego, co teraz mamy! Myśleć ludzie, myśleć! A co najmniej pilnie czytać tych nielicznych, co kojarzą, a potem pamiętać co się przeczytało! Tak moje dzieci?

Swoją drogą Kurak, z tym swoim kowidowym optymizmem zarówno ma rację, jak i wali kulą w płot aż huczy! Zgoda - PiS się trochę boi naszych ludowych nastrojów, ale czymże na globalnej warcabnicy jest PiS, czymże jest Polska, i czymże, w Nowej Rzeczywistości są jacyś, anachroniczni w naszych cudownych nowych czasach, "wyborcy"?! Kurak, przy wszystkich swych wdziękach i zaletach, myśli że wygrywa wojnę, bo może i wygrał przepychankę w bramie z pijanym menelem, ale prawdziwy wróg to nie ten menel, i nie to chce wygrać, tylko całą wojnę, to zaś jak dotąd nie napotyka żadnych praktycznie przeszkód. 

Jasne - w Austrii i gdzieś "wprowadzają zamordyzm, bo już skończyły im się argumenty". A po co argumenty, że spytam? Co one realne znaczą ? Czy Stalin, Hitler czy Pol Pot zaczynali od argumentów, żeby przejść do przemocy, kiedy te im się skończyły? Czy też argumenty od początku mieli gdzieś, bo mieli siłę i swój wszawy cel? Ludzie nie potrafią zrozumieć, że kowidowa "pandemia" to nie cel sam w sobie, a tyko drobna część ogromnego planu. Zamordyzmu wprowadzoneggo w ostatnich dwóch latach nikt już nie zamierza odkręcać, zresztą naprawdę trzeba by niezwykłych okoliczności, żeby to się w ogóle dało zrobić.

Tak jak wojny światowe i wynikające z nich masowe zatrudnienie kobiet przenicowały rodzinę, rynek pracy... Stworzyły Feminizm, Sowiety z ich niezliczonymi sługusami, stworzyły i LGBTXYZ... Praktycznie wszystko zmieniły w tym świecie, który jeszcze nie tak dawno dawał się nazwać "naszym". Także przecież i "obronność", czy jak tę dzisiejszą kpinę z naiwnych podatników nazwać. Tylko skala, moi ludkowie, była bez porównania mniejsza, niż tego teraz! Ale i tak wystarczyło, prawda? No więc macie! Optymizm naprawdę bywa tchórzostwem, a już na pewno ten wasz dzisiejszy

Pisaliśmy też wielokrotnie, my tu, i w różnych komętach, że ta nowa waadza o globalno-totalitarnych ambicjach nie jest aż tak inna od wszystkich poprzednich totalitarnych waadz, by Proli, z jakichś subiektywno-humanitarnych względów nie mordować. Nie - jeśli ich coś powstrzymywało, to raz: fakt, że Prol był tak niesamowicie uległy, dawał się mamić słodkimi słówki, tyrał, pozwalał sobie buntować i indoktrynować dzieci, kastrować się psychicznie itd. itd. I dwa: że waadza bała się na swoje własne indywidualne łby losu Robespierre'a, Jeżowa z Jagodą  i Berią, wraz tyloma innymi zamordystami, którym powinęła się noga i koleżkowie ich wykończyli. 

"Rewolucja zjada swoje dzieci", słyszymy przecież bez przerwy, jak sami siebie w swym rewolucyjnym zapale hamują, nasi umiłowani... Wiadomo jednak było od zawsze, przynajmniej niektórym, że kiedy wadza opracuje w końcu system, pozwalający masowo likwidować Prole w taki sposób, który jej nie będzie po prostu dotyczył, a do tego jeszcze Prol zacznie w końcu stawiać opór - np. z głodu - to i ta waadza mordować zacznie jak tamci, tylko na nieco większą skalę, godną trzeciego tysiąclecia. Totalitaryzm ma swoje prawa, tego się nie zmieni, a to dokoła to jest przecież Totalitaryzm jak w pysk strzelił!

triarius

P.S. A tym, którzy wierzą, że deklarowane człowiekolubstwo i inne tam "prawa człowieka" naprawdę coś znaczą w realnym zachowaniu totalitarystów, zwracam uwagę, że wspomniany tu Robespierre w młodości namiętnie i aktywnie zajmował się zwalczaniem kary śmierci - wręczył np. królowi memoriał w tej sprawie, kiedy ten przejeżdżał przez jego miasto itd. Historia naprawdę Nauczycielką - szkoda tylko, że dla tak nielicznych!

środa, stycznia 06, 2021

Arabska Wiosna...

Petersburg marzec 1917

... doszła w końcu do US of A. (A co oni myśleli? Że tylko oni u innych?) Albo raczej coś dużo większego. Oglądam to na CNN, bo nie mam lepszego kanału w TV. Im się dosłownie głosy łamią, chyba już po prostu ze strachu. "Policja dziwnie bierna", jak słyszę. (Dziwne, nie?) Historyczna data!

Na zdjęciu scenka z Petersburga marcu 2017.

triarius

niedziela, stycznia 08, 2017

KODerasta tańczy na wulkanie

Wojna hybrydowa PutinaCiężkie, wbrew ludowej opinii, jest życie KODerasty i niepozbawione zagrożeń! W jednej chwili ciepły dmuch wujka Sorosa owiewa mu pośladki, delikatnie acz stanowczo popychając w kierunku wymarzonych fruktów i... Jak się to drugie nazywa? Też na "f" i podobne znaczenie. Serio mówię, wypadło mi z pamięci. (Dobry doktor Alzheimer uśmiecha się dobrotliwie, ale też ja nie jestem w KOD, więc dla mnie to tak czy tak abstrakcja.)

W każdym razie raz jest super - fajna bryza od baksztagu czy bakwindu - a zaraz, za chwilę... Nie dość że wachty w zimnej pono i ciemnej sali sejmowej... (Wyobrażam sobie jak tam się odbywają przydziały znienawidzonej co najmniej od czasów Fenicjan "psiej wachty" - tej porannej! Wiem o czym mówię. Dobra nasza, jeszcze trochę tego, to się sami pozagryzają.)

Nie dość że psia wachta, to jeszcze wiatr się zdaje jakby ostatnio odwracać. Mówię o wietrze, żeby to tak określić, "międzynarodowym" - raczej INTERNACJONALISTYCZNYM, niż kosmpolitycznym, ale w końcu tylko to się tak naprawdę zawsze liczyło w tej żałosnej arabskiej wiośnie made in RP III. Jednak się jakby odwraca. Kojarzycie faceta o nazwisku Fareed Zakaria? Całkiem niedawno było o nim u nas dość głośno, ale przypominam: to ten lewacki autorytet intelektualno-moralny na CNN, który robił wywiady z naszym poczciwym zdRadkiem i był za tubę jego pono genialnej żony.

O zdRadku oczywiście wiecie, który to? Nie? No to przypomnę i podeprę się cudzym, bo nikt tego nigdy lepiej nie wyraził... zdRadek to ten, który pracowitością (jak to opisuje Kurak) dorobił się kiedyś trójki plus z WFu, za co wyjechał do Anglii, gdzie pewnego dnia jakiś nieznajomy w długim płaszczu i z dziwnym akcentem spytał go mniej-więcej po angielsku, czy chce być sławny, bogaty i mieć żonę tak na oko 50 x od siebie mądrzejszą, choć też bez przesady. Na co nasz bohater, na swoje niewypowiedziane szczęście, i nasze przy okazji, okazał dość przytomności umysłu, by odpowiedzieć "Yhyyy...". I stało się!

W każdym razie ten Zakaria nam miesiąc temu, albo i mniej, zdRadka i jego żonę, a wczoraj co słyszę? U tego samego Zakarii, z tą jego dziwnie wychudzoną mordą? Otóż Zakaria opowiada,,, (A taki kompletny niekompetentny idiota to z niego na ogół nie jest, nie oszukujmy się! "Nasi" w tej chwili w większości na pewno nie są od niego lepsi, choć często słuszniejsi, zgoda.) Więc opowiada, całkiem sensownie, o tym jak to Putin prowadzi teraz na full, jako pierwszy w historii, wojnę hybrydową ze wszystkimi dookoła, a szczególnie z tymi, co ich nie lubi.

Oczywiście ma to związek z Trumpem, którego CNN z Zakarią włącznie, nie znosi, ale to nie oznacza, bym ja nie miał do Trumpa b. poważnych zastrzeżeń i związanych z nim obaw. Nie o tym teraz, a mógłbym sporo, ale powiem w skrócie, że obok wielu swoich innych wad, gość wygląda mi idealnie na wielbiciela genialnych rozwiązań w stylu Jałty. I to powinno wam nieco dać do myślenia, moje kochane ludzie!

W każdym razie Zakaria nawija o tym brzydkim Putinie, a ja nie mogę się z nim nie zgodzić, nawija, nawija, mówi na czym polega ta wojna hybrydowa... Że na fałszywych informacjach, atakowaniu serwerów, czymśtam jeszcze, oraz PADCZIORKIWANIU WEWNĘTRZNEJ OPOZYCJI. O "padcziorkiwaniu" on konkretnie nie mówił, tylko coś po angielsku, ale "padcziorkiwat'" oznacza coś właśnie takiego, chyba "podkreślać", ale u mnie robi o wiele więcej i chwała mu za to. Dla niekumatych - chodzi o podpuszczanie, podszczuwanie, popieranie i co tam jeszcze.

No już by mogło komuś uszy na sztorc postawić, ale to nie wszystko, bo zaraz nasz dzielny Zakaria podał kilka NAJAKTUALNIEJSZYCH przykładów tej Putina brzydkiej hybrydowej wojny, no i... Wśród b. nielicznych państw, trzech czy czterech, z US of A oczywiście na czele... No i Gruzja, tam się wciąż dzieją przedziwne rzeczy, tylko mało kto o tym wie...

W każdym razie wśród tych paru państw AKTUALNIE ATAKOWANYCH PRZEZ PUTKA gość wymienił POLSKĘ! Atakowanych m.in. przez podszczuwanie i podkręcanie wewnętrznej opozycji. Rozumiecie to? Drobiazg, zajęło mu to sekundę, mało który zwykły telewidz zwrócił na to uwagę (gdzie niby ta Polska?), ale jednak Zakaria mógł tego nie zrobić, a zrobił, Takie rzeczy nigdy nie są bez głębszego znaczenia!

No dobra... Na ten raz odstąpię od moich zasad, a konkretnie tej, by idiotów ignorować i robić im wbrew... (Czego ubek nie zrozumie, o to były prezydent nie będzie miał pretensji. Dość lubię wizyty, ale nie wcześnie rano.) Będzie jak baba krowie! (Petruś? Bezpitulek-Wielgus? Jesteście tam?) 

Otóż opozycja/targowica (my wiemy, że to targowica, ale inni mogą w ogóle nie znać tego pojęcia), która trzy tygodnie temu, zaledwie, była głosem narodu domagającego się swych niezbywalnych praw i elementarnej godności, ach! - teraz nagle w oczach mocno wpływowego i lewackiego (jak to oni) propagandzisty stała się pokracznym bękartem źle wychowanego i agresywnego Putina. Nie fajne?

Tak ze KODowi się chyba sojusznicy zaczynają jakby wykruszać, do tego zamachy i śnieżyce... Swoją drogą Dávila by się uśmiał, i słusznie, bo te smętne informacje o szkodach i ofiarach takiej czy innej brzydkiej pogody wyraźnie w tych zachodnich (w tutejszych nie słyszałem) telewizjach pobrzmiewają ŻALEM, PRETENSJĄ I ROZCZAROWANIEM. Coś jakby ci spikerzy w duszy czuli, i z nami chcieli się tym podzielić, że przecież Nasi Światli Przywódcy tak się starają, już im się faktycznie niemal udało Raj na Ziemi zaprowadzić, a tu nagle ten stary brodaty dziadyga tam gdzieś całkiem zawodzi i mamy co mamy.

Dávila naprawdę pisał o tym, że katastrofy są przez dzisiejszego człowieka (dla nas precyzyjniej: "leminga, leberała, lewaka", bo przecież nie dla Tygrysisty!) odbierane jako krzywda, no ale ten nabrzmiały zawodem i poczuciem krzywdy głos spikerów to coś, czym zapewne nie miał okazji się delektować. A teraz, jak już zwróciłem na to waszą uwagę, sami posłuchajcie i cieszcie się tym, bo to przecie sama esencja tej liberalnej lewackiej (pseudo)religii, którą mamy, a absurd tego bije po oczach, uszach, i musi skłaniać (ew.) Boga do dalszych tego typu figlików. I fajnie!

Zagranica jest w kwestii KODu najważniejsza - z WEWNĘTRZNĄ zagranicą oczywiście włącznie! - ale tam tak czy tak nie wszystko dzieje się jak należy. Weźmy tę sprawę Belzebuba. "Kacper, Melchior i Belzebub" - ha ha, jakie to śmieszne! A przecież dużo bardziej powinno was, ludkowie rostomili, szokować, że tylko jeden Belzebub - bo przecież dla zbilansowania tego bilansu powinno ich być... No ilu? No jasne że czterech! (Mądrasiński tym razem nie byłeś pierwszy, ale to było łatwe, a refleks niestety nie jest twoją mocną stroną. A Pędzikiewicz dostaje drobny plusik do akt.)

Gdyby ten człowiek miał nieco choćby kodziarskiej mentalności, rewolucyjnej czujności i  europejskiego ducha, to by nie tylko wspomniał, że Belzebubów musiało być co najmniej czterech, ale jeszcze by dodał, że na pewno każdy z tych sześciu monarchów miał przed imieniem kropkę, albo w środku imienia kreseczkę i jedną część taką wyraźnie zza Odry, albo może raczej z jakichś tropikalnych stepów... W ostateczności "von" przed imieniem. A on co? Moher jakiś? I z takimi ludźmi mamy... Sorry! Chciałem oczywiście rzec "mają" (biedaki) pracować? Budować lepsze... Co tam ma być lepsze. No jak niby?!

triarius

P.S. 1 .Kacper .Melchior .Belzebub
P.S. 2 Jeśli to nie jest jakiś błąd i Petru naprawdę nosił za Balcerowiczem teczkę, a nie powiedzmy woził go taczką - to naprawdę trzeba zapłakać nad trudnościami kadrowymi naszej kochanej lewizny.

czwartek, listopada 17, 2016

Takie sobie dwie krótkie sprawy...

Karmienie piersią
Co, że bez związku? Na pewno jakiś jest! Trzeba tylko
trochę pomyśleć, moje drogie ludzie. (A poza tym po prostu
śliczne i budujące. Szczególnie w takich podłych czasach,
jak te obecne.)
Zdrzemnąłem się. Stary już jestem; pogoda jakaś taka; życie szare i nudne, w odróżnieniu od moich snów (ach, gdybym ja mógł te sny światu pokazać, nawet bez sponsorowania ze strony Sił Postępu zrobiłbym karierę!); w dodatku jakoś nie dopiłem drugiego litra mojej południowej herbaty.

Sny miałem faktycznie obłędne (w każdym znaczeniu), ale na samo zakończenie jakiś głos wypowiedział takie słowa: "Upiorna egzystencja na granicy między życiem i śmiercią, którą liberalni propagandziści i ich zmanipulowane ofiary nazywają po prostu 'życiem'". I się zbudziłem.

Niezłe są te moje bonmoty, które mi ktoś, niewykluczone że Duch Święty, albo jakaś kusa Muza, zsyła we śnie! Większość, gdyby to kogoś interesowało, przychodzi na jawie i jest wyłącznie mojego autorstwa, ale niektóre faktycznie tworzymy sobie we współpracy z innymi znakomitymi twórcami i kiedy ja sobie słodko kimam. (Mój ojciec, całkiem na marginesie, mówił na spanie "trening oka". Fajne, nie?)

Co więcej, ten bonmot natchnął mnie i zapłodnił do głębokich myśli, które może kiedyś. (Albo do znajomej przez telefon, jak to ostatnio z naszymi, znaczy moimi i Ducha Świętego czy może kusej Muzy, błyskotliwościami bywa, albo może i, niewykluczone, na tym tu blogasie. Orate pueri (atque puellae) i nie traćcie nadziei!

* * *

Obama w Niemczech, a na CNN przez połowę relacji z tego wiekopomnego wydarzenia pokazywali, obok Obamy... Naszego ukochanego zdRadka! (O Merkeli też oczywiście nie zapomnieli... Jaki ładny wierszyk! Ale zdRadka było niewiele mniej.) Mówią, że CNN to taki Polsat czy inne podobne coś, ale oni sami się przecie chwalą, że są największym informacyjnym serwisem na świecie. Tak że niezła jest ta nagonka na Polskę, którą spróbuję w jakimś drobniutkim ułamku promila zrównoważyć tym oto...

Kacapy mają tak, że jak im się coś w jakimś zdominowanym kraju nie podoba, to robią bratnią pomoc - tak było za Katarzyny, co najmniej, i tak było za Breżniewa, wątpię, by się coś w tych instynktach, samych w sobie, istotnie zmieniło teraz, albo miało zmienić w przyszłości. Częścią bratniej interwencji jest to, że jakaś menda, formalnie przynależąca do danej nacji, o nią prosi.

Nie jest to oczywiście, w sensie wąsko pojętych technikaliów, kompletnie niezbędne, ale kacapy lubią takie ładnie zakręcone ogonki na swoich świnkach, bo ich cieszy, że ktoś się na to łapie. (A łapią się równie chętnie, jak pelikany na świeże makrele.)

Prośba o tę bratnią pomoc formalnie powinna być wygenerowana PRZED samą bratnią pomocą, ale oczywiście, jak śmy to sobie już ustalili, nie jest to całkiem niezbędne i jeśli się znajdzie takiego proszącego już PO czy W CZASE bratniej pomocy, to też będzie git, a nawet całkiem cudnie.

No i teraz ci "nasi", żeby to tak przewrotnie wyrazić, durnie, ta miejscowa targowica, wyraźnie pomyliła przyczynę ze skutkiem i naprawdę chyba uwierzyła, że to prośba o bratnią pomoc tę bratnią pomoc wywołuje, a nie całkiem odwrotnie. Naiwniaczki nasze kochane!

(Tym razem, choć to niczego istotnego nie zmienia, ten zew jest faktycznie skierowany głównie na Zachód, pewnym może odchyleniem na Południe, choć w sumie raczej po prostu w porywie rozpaczy rzucony w przestrzeń, bez konkretnego adresata, choć nie bez długawej listy przed oczyma adresatów potencjalnych.)

Biedni durnie miotają się, nic nie rozumiejąc, i, zamiast nas zniszczyć, napuszczając na nas wraże siły różnych Merkeli i czego-tam-jeszcze - kompromitują tylko swoich zagranicznych mocodawców, wzmacniając nasze poczucie siły. Co nie może tych mocodawców nastrajać do nich przesadnie przychylnie, a jeśli to jeszcze trochę potrwa, mogą nawet od nich zacząć brać klapsy. Jakiś poważniejszy rozlew krwi mógłby im pomóc, ale jakoś nikt z nich nie pali się do nadstawiania własnego karku, a przekonywanie kolegów wychodzi im marnie. Pierwsi chrześcijanie biją ich w tym na głowę!

Tak że, choć sytuacja nie jest, i nie może być, lekka, łatwa ani przyjemna, to oni już naprawdę gonią w piętkę, co jest miłą informacją. Do tego stopnia gonią w piętkę, że nawet właśnie wskrzesili słynnych Cieniasów. Pewnie wierzą głupki, że to one właśnie kiedyś ponownie dały im władzę, i to na całe osiem lat, z ośmiorniczkami i carpaccio z żubra w pakiecie, a że zagranica na ich syrenio-łabędzie śpiewy jakoś wciąż nie reaguje, więc może to zadziała, skoro nic innego nie chce. Żałośni durnie, krótko mówiąc, i tyle!

triarius

środa, września 21, 2016

Czarny motyl Nemesis (1)

Motylek, w dodatku czarny
Tygrysizm Stosowany nie dostrzega obecnie żadnych istotnych sił mogących zwiększać integrację POSZCZEGÓLNYCH (nie ZE SOBĄ NAWZAJEM, tylko W SOBIE!) państw narodowych i nie spodziewa się, by występowały w dającej się przewidzieć przyszłości. (Z procesowej ostrożności zastrzegę, że chodzi nam o państwa oparte o narody w zachodnim, faustycznym stylu, a nie o partie komunistyczne czy Al Kaidy, które szczery neo-szpęglerysta także może uznać za "państwa narodowe", tyle że całkiem innej Cywilizacji. Kto rozumie, ten już zapewne to wiedział, a kto nie, ten ma naprawdę sporo do nadrobienia.)

Jednocześnie w US of A siły rozkładowe - przede wszystkim konflikty etniczne - są już tak wyraźne, że trudno nam przewidywać jakieś niezwykle długie życie tego tworu. Czy to będzie 65 lat i przebiegnie względnie łagodnie - a w każdym razie tamte krew, ogień i łzy rozpłyną się w globalnym Armageddonie - czy też 24 lata i będzie niezwykle brutalne, nie umiemy w tej chwili stwierdzić, ale będzie się działo!

Po prawdzie, to wstałem sobie dzisiaj rano (tak się w każdym razie mówi), przetarłem oczki, zabrałem się do późnego śniadania, lub może wczesnego obiadu, rozmyślając o napisaniu tego własnie blogaskowego kawałka, bo z pewnych powodów, o których może nieco później, przyszło mi to ostatnio do głowy...

Dla zaostrzenia apetytu włączyłem sobie moją codzienną porcję clintonicznej propagandy, czyli CNN,,, I co widzę? Że znowu policja zastrzeliła tam dwóch Murzynów. W jednym przypadku zastrzelił Murzyna mały rozkoszny policjancik bez pitulka. Kobietka znaczy. Tę problematykę też mamy już przeżutą, przetrawioną i podaną do konsumpcji dla naszych P.T. Czytelników, mianowicie jakiś rok temu śmy napisali taki kawałek pod tytułem "Blaski i cienie miniaturowych policjantek".

Nic się przed nami nie ukryje i nie ma chyba takiej rzeczy, której byśmy pierwsi nie przewidzieli! W każdym razie, by wrócić do zasadniczego wątku, w obu przypadkach, wedle obecnie dostępnych informacji, ci zastrzeleni nie byli uzbrojeni. No i pomyślałem sobie, nie dało się po prostu nie pomyśleć, że to chyba jakiś sygnał skądśtam - żebym naprawdę to, co miałem zamiar, napisał.

Że to mój wszelkiego rodzaju obowiązek i te rzeczy. No bo sprawa staje się z miesiąca na miesiąc bardziej, jak to cudnie mówiono w epoce średniego Gierka, "nabolała". A zresztą, jeśli my w ogóle mamy jeszcze jakieś ambicje, chcemy zrobić karierę i Tygrysizm Stosowany ma podbić świat, to musimy - jakbyśmy pisać nie znosili - jednak światu pokazywać, że to my i tylko my, przewidzieliśmy co się stanie i gdyby nas zawczasu posłuchano, to... Ech!

Powie ktoś (obdarzony dobrą pamięcią i niesamowitą koncentracją, skorośmy go jeszcze całkiem nie skołowali tym wstępem), że "jak to nie ma sił spajających państwa narodowe, skoro Orban, skoro Duda, skoro Szydło... Ach!"

Odpowiem, że dostrzegam zmianę kierunku i parę pozytywów (choć mnie się osobiście nic nie poprawiło, tyle że na mnie "byt określa świadomość", na szczęście dla Dobrej Zmiany, słabo działa, bom elita, ale ta nastojaszcza), ale obawiam się, że to wciąż tylko drobna zmarszka na gładkiej pupci globalnych trendów, z których jednym pośladkiem są siły robiące z nas globalne mrowisko, drugim zaś Mama Entropia, szykująca nam Armageddon i inne tam brodate rozkosze.

Mówiąc zaś mniej obrazowym językiem, a bardziej konkretnym i jakże naukowym, widzę te dostrzegalne tu i ówdzie wzrosty popularności idei państwa narodowego, jako coś w rodzaju (mówiąc językiem giełdy) korekty trendu. Oczywiście - jeśli istnieje gdzieś kandydat na to księstwo Tzin, o którym pisze Spengler, a które - po pierwsze teraz się chyba oficjalnie ma pisać Xin, bo tak sobie Kitaj zażyczył, a po drugie stworzyło Chińskie Cesarstwo, bo było mniej spedalone i przeżarte konfucjanizmem, niż reszta... Choć prowincjonalne. Czyli jak my.

Nie było wtedy wprawdzie broni A...Z i dronów, nie leżało też owo księstwo pomiędzy tymi i tymi, z jeszcze innymi łakomym wzrokiem ich pożerającymi... Żeby ich do szczętu pożreć... Ale człek oczywiście chciałby być optymistą i powiedzmy, że optymistycznie oceniam szansę na jakieś ćwierć procenta. To całkiem sporo!

Chyba na razie skończę i zrobimy to sobie w odcinkach. (Z szansą oczywiście, że żadnych innych odcinków już nie będzie, ale c'est la vie.) No to może sobie jeszcze tu zanotuję, o czym dalej chciałem pisać, bo miałem ci ja - my mieliśmy, znaczy, Tygrysizm Stosowany, ach! - parę naprawdę głębokich przemyśleń, tylko że na razie wyszedł nam tylko figlarny wstęp i już wszyscy mają dość.

Chciałem więc napisać o znaczeniu telewizji dla dzisiejszej polityki i jak to się ma do tej korekty, o której myśmy tu sobie... Do tej mikro-zmarszczki znaczy... No i oczywiście trzeba by coś napisać o tym czarnym motylu i o Nemesis, co jak najbardziej mam zamiar uczynić, a będzie chodzić (to żaden spoiler, bo i tak nikt inny by na to nie wpadł, nie łudźcie się!) o te tam etniczne sprawy w US of A, o tych Murzynów, co ich kiedyś sobie nasprowadzali, a teraz chyba zaczynają nieco żałować...

I jak to się, być może, ma do całości amerykańskiego charakteru narodowego i ich zachowań, a jest to przecie kraj imperialny - nie całkiem w tej skali, jak kiedyś np. Rzym dominował w tej strefie, w której dominował, bo dziś to wszystko jest o wiele bardziej złożone, ale jednak charakter Ameryki i tego kraju przyszłość to sprawa mająca ogromne znaczenie praktycznie dla każdego i wszystkich ew. wnuków.

Plus kilka innych fascynujących kwestii, które mi się z tym wiążą, albo mi się dopiero w toku pisania skojarzą. Cieszycie się? Tak więc, Deo volente, ¡Hasta la vista! (Co się na nasze tłumaczy jako "hetta, wiśta, wio!" A w każdym razie nie mam pretensji, jeśli komuś się tak kojarzy.)

triarius

P.S. Śpijcie słodko, moje drogie dziatki!

sobota, grudnia 20, 2008

Co ty jesteś - Żyd?!

Przed chwilą zawadziłem pilotem o CNN, gdzie odbywała się - prześmieszna w założeniu i zapewne w przekonaniu typowego amerykańskiego ęteligęta - rozmowa ze sławnym człowiekiem szołbiznesu. (Ja to w sobotnie popołudnie.) Facet, ten człowiek znaczy, coś tam mędził. Mało śmiesznie. W pewnym momencie sam widocznie uznał, że trzeba uruchomić dopalacz, upikantnić swój występ... Więc odwrócił się w stronę (siedzącej, jak się można było domyślić) tuż za nim publiczności i zagadał w te słowa:

"Co ty jesteś - Żyd?!" Potem zwrócił się znowu w stronę swego rozmówcy i przy okazji kamery, by rozwinął swą kwestię. Cytuję z pamięci: "Nie widziałem jeszcze żeby ktoś tak siedział." I zrobił całkiem kretyńską, wystudiowaną przez dziesięciolecia scenicznej kariery minę z wywalonym językiem plus zezem. "Ja tu próbuję robić zabawny szoł, a taki siedzi i jakby się gapił w ścianę". I tak dalej w tym samym duchu przez jeszcze ze dwie lub trzy minuty. Publiczności oczywiście bawiła się do łez...

Nie, nie mam swych czytelników za aż tak naiwnych idiotów, by w to wszystko uwierzyli! Nie było całkiem tak. Zmiana była, wprawdzie jedna i mogłoby się komuś wydawać, że nieznacząca, a jednak w istocie OGROMNA...

Otóż ten przezabawny szołmen, i z tego czegom się chwilę przedtem dowiedział laureat jakiejś wielkiej branżowej nagrody, powiedział zasadniczo to samo, jednak to nie było "Co ty jesteś - Żyd?!", tylko dosłownie: "What are you - Polish?!" Czyli po naszemu: "Co ty jesteś - Polak?!" No a potem już dokładnie tak, jak opisałem.

Nie chcę tego com tu napisał za bardzo rozwadniać. Mógłbym się nieco zatrzymać nad powierzchownością tego artysty estrady i telewizji. Która nie była aż tak jednoznacznie w oczy bijąca swą konkretną plemiennością (mówię oczywiście o eskimoskiej!), jak w wypadku p.p. Rywina, Kwaśniewskiego, Kuczyńskiego, czy tego największego w dotychczasowej historii świata aferzysty od 50 miliardów dolarów... (Tego ostatniego rodzime media chyba nie pokazują, to by już było ZBYT... ;-)

Ale jednak wyraźnie z tej parafii. Czy raczej nie parafii, a jakoś inaczej. Mniejsza jednak już z tym, choć niewykluczone, że w przypadku aż tak bezprzykładnej i chamskiej napaści na jakąś nację - choćby to nawet byli etatowi chłopcy do bicia dla wszelkich wesołków Polacy - ktoś by może zareagował. Albo przynajmniej artysta by się nieco takiej możliwości przestraszył. Jednak w przypadku spotkania na tym gruncie, a także gruncie amerykańskim, tych akurat dwóch nacji takie ryzyko można całkowicie wykluczyć.

I tak się właśnie mają sprawy z Polską... I tak się właśnie mają sprawy z Rasą Panów... (Mówię oczywiście o Eskimosach.) Choćby ich było tak niewielu... I choćby z nich jakimś przedziwnym zrządzeniem losu pochodziła aż tak znaczna część wielkich aferzystów, skurwieli i przezabawnych wesołków, wycierających sobie - ot tak, dla rozweselenia nastroju, kiedy żaden oryginalniejszy dowcip do głowy nie przychodzi, a publika się nudzi - słodkie usteczka Polakami.

A swoją drogą sama metoda jest mi dość dobrze skądsiś znana... Tak samo przecież obrabia się dzisiaj "kaczorów" i związane z nimi, wedle słów moralnego autoryteta, "bydło". Ta sama merytoryczność, ta sama elegancja... Aż się człek zaczyna zastanawiać, czy to nie ta sama inspiracja, a przynajmniej fachowy, oparty na stuletnich doświadczeniach z wielu frontów (walki o Postęp), instruktarz.

triarius

---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.