Pokazywanie postów oznaczonych etykietą onet. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą onet. Pokaż wszystkie posty

piątek, lipca 11, 2008

Drogi onecie - brakuje mi Niemców!

Z linku na nowej prawicowej inicjatywie blogerskiej, z prasówki konkretnie, trafiłem sobie w miejsce, gdzie normalnie bym nie zawędrował, mianowicie tutaj. No i widzę - patrzcie no państwo! - sonda. Tuż pod linkiem do blogu ojroprofesora Sadurskiego nawiasem, to taki smaczek extra.

Kto chce tę sondę zobaczyć w oryginale i w całej krasie, bo mi nie ufa, albo coś, to niech se kliknie na tamto tutaj, albo na to tutaj tutaj. (Chyba że zmieni się mądrość etapu i usuną, ale chyba ta akurat mądrość się tak szybko nie zmieni. W razie czego zaś służę zrzutem.) No więc tak to wyglądało, dla tych, co im się nie chce klikać, a za to wierzą mi na słowo:

Sonda

Ataku militarnego ze strony którego kraju Polska powinna się najbardziej obawiać (można zaznaczyć więcej niż jedną odpowiedź)?


Tyle sondy z onetu. No to teraz ja to skomentuję.

Sorry onecie, ale ja się tutaj nie odnajduję! Jest wprawdzie do wyboru Rosja, zgoda, ale moim faworytem nr 1 w tej specyficznej konkurencji... No, może ex equo... Moim faworytem zatem są jednak nasi Niezawodni Przyjaciele Zza Odry. Czyli wiadomo kto. Czyli (pardon my French) Niemcy. Gdzie więc oni? Jakaś lipna ta ankieta, co wam całkiem nie wyszła, skoro o tak ważnym kraju zapomina! Wywalcie tego praktykanta, co ją zrobił.

Moim faworytem nr 3 są jakieś mieżdunarodnyje (nie żeby całkiem bez Naszych Zachodnich Przyjaciół) "Europejskie Siły Szybkiego Reagowania". Z bratnią pomocą oczywiście, nie żeby jakaś agresja czy coś. ("Ach prosiemy, prosiemy! Chlebem i solą! Kiedy już uporacie się z tymi upiornymi watahami kaczystów, to wraz z żoną zapraszamy w nasze skromne progi - na kwaśne mleko, Alpengold i Odę do Radości!")

Żydów akurat nie dostrzegam jako zagrożenie w sensie dosłownym militarnie, więc niech sobie będzie, że ich tam do wyboru nie ma. Jednak skoro jest Liban, którego - jako żywo wśród zagrożeń militarnych dla Polski nie potrafię sobie wyobrazić - to chyba jednak i Izrael na to zasłużył. Chiny czy Pakistan też mi mniej do tej wzniosłej roli pasują. Widać jednak takie były instrukcje w kancelarii Premiera, a instrukcje rzecz święta (świecka).

A propos bratniej pomocy... Pisałem już o tym parę razy: europejska bratnia pomoc, a na pierwszym niemieckim czołgu który przekroczy naszą granicę ikona z Lechem Wałęsą (z Matką Boską w klapie oczywiście). Ten zaś, osobiście, zostaje oczywiście szefem Rządu Jedności Narodowej, czy jak to się będzie nazywało. Dlatego też nigdy nie pozwalałem sobie na lekceważenie Bolka, bo taką rolę ma on przypisaną przez Historię. Módlmy się więc, by ta menda jak najszybciej zdechła!

Że to mało chrześcijańskie? Sorry, ale ja nie chrześcijanin - ja katolik trydencki, niewierzący zresztą. Tacy zaś nie mają problemów etycznych z życzeniem śmierci skurwielom. A nawet czasem z czymś więcej on these lines. Co zaś do Bolka, to mimo, że niby sam nic nie znaczy, jednak na marionetkową "głowę" Rządu Jedności Narodowej jest idealny. Nie lekceważmy go, przynajmniej dopóki nie pójdzie do piekła, gdzie jego miejsce.

Michnik to oczywiście świnia wyjątkowa (ciekawe, wytoczy mi proces?), innych podobnie parzystokopytnych niestety nam też w tym przeklętym od Boga kraju nie brakuje... Ale oni do tej akurat roli aż tak dobrze się nie nadają, co może sprawić, że się bratnia pomoc nieco odwlecze, gdyby Bolka wśród żywych zabrakło. Tusk się w tej konkurencji nie liczy, bo bratnia pomoc będzie nam potrzebna właśnie dlatego, że Tusiaczek, Tusidełko nasze miłosne, się do końca spali jako polityk und skompromituje.

Co może nastąpić całkiem niedługo, choć nie musi. I w sumie człek nie wie, czy się powinien cieszyć, czy jednak my tego po prostu nie przetrzymamy. Cóż mamy jednak właściwie do stracenia? Jeszcze parę lat takich rządów miłości i nawet nie poznamy, czy już mamy tę bratnią pomoc zza Odry, czy jeszcze nie.

triarius
---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.

piątek, listopada 10, 2006

"Wykształceni popierają Platformę i III RP?" Oto może być jedna z przyczyn

Mój poprzedni tekścik był o dzisiejszym polskim wyższym wykształceniu, tutaj zaś coś na ten sam temat, co dzisiaj znalazłem na forum onetu. Za pośrednictwem Forum Frondy, bo na forum onetu bez wyraźnej potrzeby nie chodzę. Tym razem jednak było warto.

Bardzo to moim zdaniem ciekawy tekścik, w dodatku zawierający konkretne a mało znane fakty. I wyjaśniający chyba nieco kwestie zawarte w tytule tego postu.

Wkleiłem tu jego najsmakowitszy, początkowy fragment, z zachowaniem oryginalnej interpunkcji i wszystkiego. A więc kurtyna w górę, na scenę wchodzi Szkolnictwo Wyższe III RP...



"Tragarz indeksów , czyli boom edukacyjny w Polsce.

Szkoly wyzsze mnoza sie w Polsce szybciej niz króliki w kapeluszu iluzjonistów !! . Dzieki temu , mój znajomy , absolwent jednej z tych szkól , otrzymal w innej , posade .... tragarza indeksów ( czy moze lepiej : wozacego indeksy ) . Jego praca polega na wozeniu w walizce , studenckich indeksów , do domów przeróznych profesorów , po to by ci dokonali w nich odpowiednich wpisów . Profesorowie formalnie zatrudnieni sa na uczelni , jednak na uczelnie nie przyjezdzaja . To uczelnie ( w osobach " tragarzy " ) przyjezdzaja do profesorów . Tak jest sprawniej i wygodniej dla wszystkich !! . Taka rewolucyjna reforme niepublicznego szkolnictwa wyzszego , wymusila Ustawa o Szkolnictwie Wyzszym . Zgodnie z nia , kazda wyzsza szkola niepubliczna ( czyli tak zwana " soltysówka " ) , musi zatrudniac okreslona liczbe profesorów . Tych jest jednak w Polsce , okreslona , stosunkowo niewielka ilosc , i w zaden sposób , nie moga oni byc równoczesnie w 100 czy 200 wyzszych szkolach biznesu !! . Ale sto , czy dwiescie uczelni , reprezentowanych przez " tragarzy " , moze bez trudu zjawic sie u kazdego z nich , z walizka indeksów do podpisania . Czyz nie genialne rozwiazania problemu , braku profesorskiej kadry dydaktycznej ??? . Jak zwykle , Polak potrafi ! .

Opowiadal mi mój kolezka , ze jadac z walizka pelna indeksów , do takiego , czy innego profesora , czesto nie zastaje go w domu . Czasami profesor spi i rodzina nie pozwala go obudzic , inny znów nie kontaktuje, gdyz z powodu bez mala 100 lat zycia , odplynal myslami w nieznanym kierunku . Wówczas indeksy podpisuje zona profesora , czasami gosposia lub inny z domowników , jesli nie ma chwilowo nic innego do roboty . Kolega zdradzil mi sekret , ze czesto sam podpisuje indeksy , jesli nie ma innego wyjscia . ( ".. A co ?????? , mam sie tluc pociagiem przez pól Polski , dwa razy do tego samego pierdziucha , który ciagle spi , a jego zona , ani nie chce go obudzic , ani podpisywac za niego ??? ... " - cytuje wyjasnienie " tragarza " ) .

Przedstawiony model funkcjonowania niepublicznego szkolnictwa wyzszego w Polsce , paradoksalnie doprowadzil do podniesienia poziomu ksztalcenia , co przyznaja nawet kierownicy hipermarketów , zatrudniajacy absolwentów " soltysówek " do obslugi kas fiskalnych , za 500 zlotych miesiecznie . Paradoks ten latwo wyjasnic . W tradycyjnym modelu ksztalcenia , obowiazkiem profesorów bylo prowadzic wyklady , cwiczenia , seminaria , itp. W modelu obecnym , nie maja oni na to czasu ! . " Czarna " robote odwalaja za nich inni , zazwyczaj akademicy po licencjatach , wydanych im przez jakas " soltysówke ", nieco wczesniej . I chwala im za to !!! .

Całość tutaj: http://wiadomosci.onet.pl/1,15,11,24615393,68398984,2621568,0,forum.html

(Nie ma żadnej gwarancji, że to z forum onetu nie zniknie, ale jak się zorientuję, to umieszczę tu cały ten tekst. Reszta też jest ciekawa, choć sam "tragarz" wydaje mi się najsmakowitszy.)