wtorek, maja 12, 2015

Żegnaj włochaty pustynny wielorybie! (1)

Kiedyś, tak przecież w sumie niedawno, moje malutkie różowe stópki tuptały przy akompaniamencie trąbki pocztyliona, dzisiaj siwa moja głowa z poradlonym czołem kiwa się w rytm telewizyjnych reklam tamponów, przy szumie różowych golarek na prąd. Fakt - z jakichś niewyjaśnionych przyczyn ominął mnie rakietowy tornister i różnokolorowe pigułki na śniadanie, obiad i kolację. (Czego wszyscy, dokładnie to pamiętam, oczekiwali jako rzeczy stuprocentowo pewnej, jeszcze dobrze przed końcem dwudziestego wieku.) Najnowsze światowe przeboje zaś - zamiast za pośrednictwem korby kataryniarza - docierają dziś do mych uszów dzięki orbitującym satelitom.

Postęp po prostu, Ludzkość nieznużenie podąża do Szczęścia i Samospełnienia, ale jak często sobie z tego naprawdę zdajemy sprawę? Już nie mówiąc o tym, jak często uświadamiamy sobie, że jednak czasem po drodze możemy także coś stracić. Zaczadzony codziennością człek nie zauważa jak świat się wokół niego zmienia, a przecież się zmienia! Et, co więcej, nos mutamus wraz z nim. Banalne stwierdzenie oczywiście, ale właśnie całkiem ostatnio sobie to, jak się świat wokół zmienia, bardzo wyraźnie uświadomiłem. A konkretnie uświadomiłem sobie, że już na pewno nigdy ponownie nie ujrzę Włochatego Wieloryba, Króla Pustyni. Oraz, że muszę być jednym z ostatnich ludzi (a w każdym razie ludzi szeroko pojętego Zachodu), którzy to szlachetne i niezwykle rzadkie źwierzę w ogóle widzieli. I że JUŻ NIGDY...

Co mnie, przyznam, zasmuciło i nadal smuci. Napełniając me serce melancholią. Zaraz... Ktoś tu nie wierzy, by takie stworzenie, jak "włochaty pustynny wieloryb", w ogóle kiedykolwiek istniało? I bym naprawdę mógł je ujrzeć - nie we śnie, czy pod wpływem jakichś oparów - tylko na jawie i na trzeźwo? Niewierni z was Tomasze, ludkowie moi rostomili, co mnie wcale nie zachwyca, ale opowiem wam jak to było, to się przekonacie.

A było to tak...

* * *

c. d. jeśli będzie zainteresowanie i odzew, nastąpi (albo i nie, w końcu mamy postmodernizm i tak też może zostać)... mam ci ja to wszystko ładnie w głowie, historia jest naprawdę (jak każdy, kto ma rozum może się sam już domyśleć) przednia, ale późno już, więc na razie kończę i idę lulu... życzcie mi rozkosznych snów! n.

Następny odcinek:  bez-owijania.blogspot.com/2015/05/zegnaj-wochaty-pustynny-wielorybie-2.html

triarius