czwartek, września 01, 2016

Gówno w przerębli a sprawa polska

Przerębel
(Kontynuujemy sobie nasz "polski" cykl, skoro tak to się wszystkim podoba. To było w kwestii formalnej.)

* * *

Powszechnie znana jest głupawa historyjka o tym, jak to w piekle przy kotle z Polakami nie stoi żaden diabeł, bo rodacy i tak wciągną spowrotem każdego, kto by próbował się wygramolić. To akurat uważam za dość głupie plucie na Polaków, choćby dlatego, że zawiść nie wydaje mi się być akurat tą wadą, w której jesteśmy mistrzami. O "świętej szwedzkiej zawiści" pisał już Gustaw Waza w połowie XVI w. i tam nikt przeciw takiej ocenie do dziś nie protestuje. Czytałem też o zawiści, jako o narodowej przywarze Anglików, i to chyba Anglik napisał.

Nie znaczy to jednak, by z Polską i rodakami wszystko było OK, ale chyba nie akurat to. Wad mamy oczywiście skolko ugodno, jak wszyscy zresztą, ale co mnie najbardziej boli, to rzeczy bardziej skomplikowane, trudniejsze do jednoznacznego wskazania... Takie, które dałoby się określić mianem "wieczna polska niemożność", i które nawet znanemu stwierdzeniu Tuska (który chyba w ogóle się za Polaka nie uważa i którego ja za Polaka nie uważam) o tym, czym jest polskość, nadają nieco sensu.

Ja się uważam za Polaka i nie muszę chyba nikogo zapewniać, że mnie ta sytuacja naprawdę dręczy. Już bym faktycznie wolał tę zawiść, choć to naprawdę brzydka cecha. Ale o czym ja w ogóle mówię? A o tym, że parę dni temu zaledwie, młoda dziewczyna, która po prostu nie umiała się zachować inaczej, więc zachowała się tak, jak było to dla niej możliwe, dała nam, po latach, szansę zrobienia czegoś naprawdę... Jak to określić... W porządku, czegoś prawidłowego (żeby tak to trywialnie określić, ale to chyba lepsze, niż nieudane poetyzowanie) i, jak na tę naszą dzisiejszą skalę, nawet wzniosłego.

Napisałem o tym teksta, co oczywiście nic nie oznacza, ale byłem w nim bardzo poważny i nieco przy tym dręczył mnie niepokój. Niepokój o to, że, jak to u nas, jak to wszędzie dzisiaj w tym liberalnym raju, owa wzniosłość, dana nam przez porucznik Inkę, a skrystalizowana najściślej w tym jednym zdaniu z jej grypsu adresowanego do babci, zostanie wcześniej czy później utytłana w geszefciarstwie, bezguściu, wulgarności, "patriotycznym rapie", wszelakich kouczingach i szkaradnych naturalistycznych pomnikach z brązu.

Wiedziałem że to przyjdzie, miałem tylko nadzieję, że nie od razu i że, da Bóg, nie w takim nasileniu, żeby ten wzniosły, patriotyczny bodziec całkiem zniweczyć. Jego oddziaływanie znaczy.

Oddziaływanie bodźca, który, jak mi się zdawało, nawet w tych wyjątkowo paskudnych czasach, ma szansę w istotnej części naszej młodzieży dokonać duchowej przemiany, albo tych już przemienionych wznieść na o wiele wyższy poziom patriotyzmu i ogólnie etyki, zapoczątkować jakieś głębokie etyczne fermentacje, skutkiem których Polska stanie się dla wielu czymś więcej, niż tylko pretekstem do wywieszenia chorągiewki na antenie samochodu przed "ważnym" meczem i/lub wysłuchania "patriotycznego rapu",

Wiedziałem że będzie reakcja i po prostu entropia, naturalne (?) liberalne procesy działające przeciw wszelkiej wzniosłości, szlachetności i patriotyzmowi, procesy ekonomiczne i do nich zbliżone, ale nie tylko... I miałem, jako się rzekło, nadzieję, że nie od razu i nie aż tak silnie, żeby to zwyciężyło.

No i się pomyliłem - co do szybkości i siły, bo co do samego zagrożenia to, jak zwykle, okazałem się szczerą Kassandrą. Wczoraj przyszedł pierwszy szok. Nie nadużywam mocnych określeń, to naprawdę było bardzo przykre. Otóż czołowy bloger salonu24 trafił na jedynkę z tekstem, błahym zresztą, z tytułem stanowiącym w zamierzeniu dowcipną parafrazę owych granitowych, że tak to niezgrabnie określę, słów Inki. Znalazł się chłopina na czasie, ręka na pulsie i co tam jeszcze!

Jest to bloger wyróżniający się swym profesjonalizmem, choć nieczęsto pisze rzeczy, które uznałbym za odkrywcze i wstrząsająco ważne. No i na pewno "nasz" - w tym swoim tekście też ganił KOD i tak dalej. Tylko, @#$%^, co z tego? Co z tego, jeśli leberalizm i tak wkrada się tylnymi drzwiami, a ktoś taki, zawodowiec lub niemal, całkiem "nasz", nie dostrzega, że dla doraźnego sukcesu (?), chwilowej popularności, profanuje sprawy, którymi nikt nie ma prawa w ogóle wycierać sobie twarzy, a co dopiero ktoś z "naszych"?

Dzisiaj zaś znajoma opisała mi rocznicowe obchody w Stoczni i okazuje się, że Prezydent podszedł i witał się z Bolkiem. Co z tego, powie ktoś? W kategoriach "liberalnej demokracji", dzisiejszej postpolitycznej polityki, wobec znaczenia mediów i sytuacji w nich, itd. itd., jest to, trzeba sobie otwarcie rzec, zachowanie zrozumiałe. Jak to się jednak ma do Inki, tak przez tego samego Prezydenta honorowanej trzy dni temu?

Jaki sygnał otrzymuje młodzież, która najpierw jest implicite namawiana do postawy niezłomnej i bezkompromisowej, a potem widzi, że z przyczyn, których nie da się inaczej nazwać, niż przyziemnymi i koniunkturalnymi, ci sami ludzie bratają się z takim kimś, jak Bolek?

Z kimś, co do kogo dziś nie ma już cienia wątpliwości - to był agent, od samego początku, szkodził, i w ogóle szuja, obecnie zresztą pilnie opluwająca nas, moherów, i tych samych ludzi, którzy się z nim, na oczach tłumów, próbują bratać. Przecież Bolek parę tygodni temu obiecywał obalić ten rząd - stanąć na czele czegoś, jakichś sił, które miały tego dokonać!

Wiem, taka jest dzisiejsza, taka jest liberalno-demokratyczna polityka. W końcu z jakiegoś powodu do polityki nigdy się nie pchałem. Choć w sierpniu '80 w Stoczni byłem, jak i w grudniu '81. (Mnie też tam zatem honorowali, na tych obchodach. Alleluja!) Jest to jednak wyjątkowa ohyda, no i właśnie dokładnie dowodzi tego, o czym mówiłem w tamtym tekście i co mówię przy różnych okazjach: jeśli się człowiek czuje zmuszony do grania zgodnie z dzisiejszymi geszefciarskimi regułami...

Jeśli polska polityka musi (bo oczywiście nie wierzę, że Prezydent miał z tego jakąś przyjemność) tak wyglądać, jeśli bez tego się nie da i nigdy inaczej nie będzie - to po kiego grzyba, i nawet brutalniej, to jakim @#$% prawem podbechtujecie młodzież Inką i Żołnierzami Niezłomnymi?

Jeśli tak to ma wyglądać, to przyzwoiciej będzie nawoływać do sprzątania po psie i płacenia za telewizję! Z białym niejadalnym możełem i chorągiewkami z okazji meczów bym się powstrzymał, ale tamto jak najbardziej. Skoro sami nie mamy ochoty wykrzesać z siebie odrobiny nawet heroizmu - tyle, żeby ubecką szuję potraktować, może nie tak, jak na to zasługuje, życie to nie piękna bajka, ale inaczej niż porządnego człowieka, nie mówiąc już bohatera...

Najpierw Inka i Niezłomni, a w trzy dni później Bolek. Niesamowite! Gdyby zrobiono im tylko oficjalny pogrzeb, bez ogromnego medialnego nagłośnienia, choć oczywiste z honorami, to rozumem. To by było dla nich, a nie także, jeśli nie przede wszystkim, dla młodzieży.

Myzianie się z Bolkiem to był piękny sygnał dla patriotów, z akcentem na tę młodzież, dla której być może Inka i Niezłomni stali się właśnie wzorem... Sami wiecie. Sprzątanie po psie to jednak naprawdę coś bardziej odpowiedniego, lepiej zharmonizowanego, mniej kolorystycznie rażącego na tle uścisków z Bolkami tego świata i mniejszy stanowiące dysonans! Mogę zrozumieć, że Bolka nie da się wsadzić do pierdla, ale publiczne dopieszczanie go zaraz po tamtych uroczystościach?!

Jeśli sytuacja jest taka, jeśli świat jest dziś po prostu taki, że się nie da z Bolkiem nie obściskiwać, to miejmy chociaż tyle konsekwencji i rozsądku, by tej młodzieży stręczyć sprzątanie po psie i tym podobne akty patriotyzmu, a nie jakichś Niezłomnych! Zamiast zaś następnych realistycznych figur z brązu proponuję stawiać coś nieco bardziej abstrakcyjnego, opartego na przykład na motywie przerębli. Każda praktycznie dziura może stanowić do niej celną aluzję, a przerębel jako symbol tego, co tak wszyscy kochamy w Polsce, jest bezkonkurencyjna.

Można się w niej rozkosznie kręcić i nikomu to nie ma prawa przeszkadzać. Ani za granicą, ani nigdzie. O to przecież chodzi. Żeby było bezpiecznie i międzynarodowo, w sensie klepania po plecach i zagranicznych uśmiechów. Każdy się w tej abstrakcji dopatrzy tego, co mu pasuje, co kocha, i będzie git! Naiwniacy mogą się tam nawet dopatrzeć wyrazu czci dla Żołnierzy Niezłomnych. Nie wiem, jak oni to potrafią, ale od tego właśnie są naiwniacy, żeby ludzie u żło... Chciałem rzec VIPy... nie musieli się za bardzo wysilać, nie mówiąc już o narażaniu się.

triarius

P.S. Całkiem na marginesie powiem, że wczoraj w TW Trwam, w ich wiadomościach, ujrzałem także - a jakże! - pomnik Anny Walentynowicz, który nam w związku z "Polak z Polakiem" pokazano, i było to oczywiście kolejne naturalistyczne paskudztwo z brązu, jakich musimy już mieć dziesiątki. Tak paskudne to było, że nie mogło być wątpliwości co do  patriotycznej intencji wszystkich zaangażowanych.

Zresztą to chyba był ten sam pomnik, który stoi we Wrzeszczu przy Grunwaldzkiej. (Tutaj koło mnie też stoi takie coś, mianowicie Reagan z JP2, ale to chociaż wygląda względnie zabawnie, z tą ich gestykulacją, i można się przy tych postaciach w skali 1,2:1 sfotografować, czego przy innych dętych pomnikach nie ma.) Tu musi albo działać "zasada szwagra" i ktoś się na tym potężnie obławia, albo też, jeśli naprawdę nie da się z jakichś, szpęglerycznych może względów, mniej paskudnych rzeczy w Polsce trzeciego millenium eksponować, to dajmy sobie spokój z patriotycznymi pomnikami już na zawsze, błagam!

51 komentarzy:

  1. hej Tygrysku Wielki. problem, jesli moge to tak nazwac, polega na tym, ze bolek calym swoim zyciem az do teraz pokazuje nam, ze jest calkowitym przeciwienstwem Inki, Zolnierzy Niezlomnych. przez jego swiadome dzialanie oraz jego kolesi iles milionow polakow musialo emigrowac, a iles milionow zyje w nedzy. ze nie wspomne o ludziach szlachetnych, ktorzy przez niego wycierpieli osobiscie (chocby ciaganie latami po sadach Wyszkowskiego itp itp). zreszta idac na pogrzeb jaruzela zamanifestowal kim jest naprawde, wiec pojawienie sie teraz na pogrzebie Inki to bylo juz... no nie, na to nie ma slow. niestety w calym tzw cywilizowanym swiecie politycy podaja reke gnidom. mam nadzieje, ze to bylo jednorazowe i ze Polska znow bedzie bastionem Honoru... pozdrawiam marysia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Święte słowa, tak nam dopomóż!

      Pzdrwm

      Usuń
    2. Działalność Wałęsy to nie tylko dyshonor, nie tylko nędza poszczególnych ludzi - szeregowych działaczy "S", ale też bardzo realne skutki polityczne: władza przetransformowanej komuny i uzależnienie Polski od Rosji Sowieckiej.

      Usuń
    3. @ Jaszczur

      Oczywiście! Albo czcimy "S" jako w sumie ubecką prowokację z Bolkiem na czele (plus paroma milionami naiwniaków, ale ubeków była w tym przecie masa), i wtedy migdalenie się z Bolkiem jest jak najbardziej oczywiste, albo próbujemy sobie i światu wmawiać, że to było coś super, a wtedy ubecy, Bolki i inna swołocz nie ma tam miejsca.

      W tym drugim przypadku to nawet ja jestem o wiele większym "bohaterem sierpnia" i czego tam jeszcze, bowiem brałem udział, jakiś tam, ale niewątpliwy, a agentem nie jestem.

      Nawet bym się z powodu tego uścisku ręki tak się nie wzbudzał, ale w trzy dni po nakręcaniu i rozpalaniu bezkompromisowego patriotyzmu... Ech, u nas zawsze wszystko będzie właśnie tak wyglądać! Najbardziej korzystna interpretacja jest chyba taka, że u nas zawsze cała para w gwizdek - jak nie rymowane hasełka, to "Polak z Polakiem", albo Inka, bo czemu nie, gość od brązowych figurek zarobi i jest wesoło!

      Pzdrwm

      Usuń
    4. Nie spodziewałem się za wiele po Dudzie, bo trudno oczekiwać cudów od kogoś, kto ożenił się z żydówką i karierę zaczynał w Unii Wolności. Problem w tym, że nie mamy alternatywy.

      Najbardziej przerażająca w tym ubekistanie jest fasadowość życia publicznego. Pod tym względem nie zmieniło się nic od 1944 roku. Kiedyś przecież KPN to byli niebezpieczni radykałowie ziejący jadem sadystycznej nienawiści do władzy ludowej. Moczulski siedział nadal kiedy już Jaruzelski wypuścił innych. Że to kapuś, wiadomo od dawna, ale ostatnio wyczytałem że na 50 sygnatariuszy Deklaracji Polski Niepodległej było 27 agentów. Jak to nazwać?

      Ta nasza obecna "niemożność" to nie jest żadna polska cecha, to wynik kontroli życia publicznego przez różnych moskiewskich pachołków. Jako taka jest też dość charakterystyczna dla ustrojów republikańskich/demokratycznych, bo kiedy różne grupy ciągną każda w swoją stronę, burdel jest wyłącznie kwestią czasu. Po to w Rzymie była instytucja dyktatora, i tylko w ten sposób można by zrobić w Polsce porządek, ale nie dość, że nie ma do tej funkcji chętnych, to jeszcze powątpiewam czy pragnąca ciepłej wody w kranie ludożerka zaakceptowałaby taki nieestetyczny radykalizm.

      Usuń
    5. @tj,

      Dokładnie. Leberalizm, demoleberalizm, a poza tym to jednak sowieciarnia dysponuje instrumentami, dzięki którym może - po schmittowsku - decydować o stanie wyjątkowym. Sądzę, że po prostu PiS obawia się nocnych i dziennych zmian, "seryjnych samobójców" i rakiet powietrze-powietrze wystrzelonych z sowieckich MiG-29, dlatego interesów sowieciarni nie rusza, skupiając się najwyżej na kwestiach symbolicznych (zmiana nazw ulic czy obalenie pomników nikomu fizycznie nie zagrozi).

      Usuń
    6. @Jaszczur

      Jak sobie popatrzysz, to wychodzi że władza sekretarzy za komuny była dokładnie tak samo fasadowa jak dzisiejszych rządów. Coś tam mogli podziałać, ale służb nie kontrolowali nigdy do końca. Gierek do śmierci mówił, że obalił go sbecko-monowski spisek, w obaleniu Gomułki istotną rolę odegrali Kiszczak i Jaruzelski, a zmiany w MBP w 1956 były łudząco podobne do tych z 1989 - najbardziej skompromitowanych wywalono, część przeniesiono do milicji albo innych resortów, pozmieniano nazwy i struktury organizacyjne, i lud wszystko kupił.

      SB kontrolowało ludność, WSI kontrolowały państwo w strategicznych obszarach. Agentura SB jest w dużej mierze ujawniona, agentura wojskowa w niewielkim stopniu, ale świadomość problemu istnieje.

      Pytanie, kto kontrolował WSI? Ruscy w kraju byliby zbyt rzucający się w oczy. Musieli mieć agenturę współpracującą z nimi bezpośrednio. Na ten temat zawsze było cicho. Żadne „wolne media” nawet nie podnosiły tego problemu. I nie podnoszą do dziś.

      Nie chcę oceniać intencji PiS. Zatrzymali degenerację w wielu obszarach, wielu jednak nie tknęli i nie zanosi się, że je tkną. A czas leci.

      Usuń
    7. Czyli wychodzi na to, że Moskwę z jej "długim ramieniem" w PRL kontrolować musiał "rdzeń" w postaci (najpewniej rodzimego pochodzenia) agentury GRU lub/i KGB-FSB. A może to wierchuszka IIZG/WSW/WSI - Korczyńskie, Jaruzelskie, Kiszczaki, Dukaczewskie, Kozieje.

      Coś jest na rzeczy również z Twoją tezą o wyższości CzeKi nad strukturami nawet wewnętrznych kręgów kompartii, które zresztą w latach 1968-1981 zostały przez bezpiekę fizycznie przejęte.

      Ja mam podobną teorię. Dożytwotnimi, faktycznymi ober-szefami popieriestrojkowego "UBekistanu" i niejako z tego tytułu, ober-naczalnikami PRL/PRL-bis byli Jaruzel i CzeKiszczak. Jaruzel - przynajmniej od 1968 r. Ale to moja całkiem prywatna, subiektywna, publicystyczno-blogerska teza...

      "Nie chcę oceniać intencji PiS. Zatrzymali degenerację w wielu obszarach, wielu jednak nie tknęli i nie zanosi się, że je tkną. A czas leci."

      Nie tkną, bo - jak napisał niżej Tygrys - Kaczyński (sędziwy, schorowany, po ogromnej traumie i takiej samej zapewne dawce psychotropów) Sullą nie jest. I dlatego chociażby nie będzie ryzykował Smoleńska nr 2 ani nocnej zmiany nr 3. Trzeba tutaj analizować nie sentymentami, ale twardymi, schmittiańskimi i clausewitzowskimi kategoriami - trzeba analizować realny rozkład twardej siły.

      PiS będzie się skupiał na tym, na co tymczasowo pozwoli mu sowiecka oligarchia i banksterzy, byleby nie przekraczać grubej czerwonej krechy, czyli granic ich wpływów. Obie te grupy są w stanie potyczki o strefy wpływu, a sowieciarnia - w trakcie przegrupowania i tranzycji władzy. Nawiasem dużym - cud nad urną AD 2015 to dla nich manewr niezbędny właśnie do przegrupowania się. Ale to jest znowuż moja subiektywna teza

      Usuń
    8. Dominująca rola Kiszczaka przynajmniej w latach 80, wydaje mi się oczywista - w końcu to on zorganizował okrągły stół. W ten sposób decydował o całej transformacji ustrojowej, przyszłości rosyjskiej władzy w Polsce. A w 1970 w czasie plenum obalającego Gomułkę dowodził oddziałem, który "ochraniał" plenum i jak sam mówił, liczył się z możliwością postrzelania się z oddziałami wiernego Gomułce gen. Korczyńskiego, więc musiał stać wysoko w hierarchii kacapskiego zaufania.

      Wracając do czasów dzisiejszych powiem, że jak widzę taki festiwal kapusiów jak ten zjazd sędziów, to nabieram przekonania, że oni nie działają na zasadzie owczego pędu kryminalnej wspólnoty ludzi umoczonych, tylko nadal są zadaniowani. Pytanie, przez kogo i w jaki sposób.

      Tak, Kaczyński Sullą nie jest, ale my takiego Sulli potrzebujemy. Mamy bardzo dobrą koniunkturę. Niemcy zajęte ciapatymi i brexitem, ruscy osłabieni sankcjami próbują się odbić na Bliskim Wschodzie, w USA kończy się era Obambo, na Węgrzech Orban, w całej Europie Środkowej niechęć do dominacji Niemiec. Jak nie teraz, to kiedy?

      Usuń
    9. Tj,

      Zacznę od końca:

      1. Koniunktura międzynarodowa wkrótce się skończy. Interwencja sowiecka na BW popędzi ciapatych w dwóch kierunkach - na Europę i do ISIS oraz innych dżichadystów. Zacieśni się sojusz Pekin-Moskwa. ChRL, jako element silniejszy, stanie się oparciem dla Moskwy w ich planach podboju. A w najbliższych latach kanclerzem Niemiec zostać może niejaki Pierre Vogel... Tak czy inaczej, Kaczyński musiałby być co najmniej taki, jak Erdogan albo marsz. al Sisi. Jeżeli nie będzie, Ubekistan i sowieciarnia powrócą, ale już w warunkach otoczenia, o których napisałem wyżej.

      2. Temu zjazdowi sędziów muszę chyba się bliżej przyglądnąć... Inna sprawa - wyrok na Miernika. Tu nie chodzi o ukaranie przestępstwa, to jest niejako rytualna zemsta za coś, co zostało odebrane jako zamach na dwie świętości PRL-bis: nietykalność dwóch uprzywilejowanych kast - komunistycznych aparatczyków i sędziów.

      3. Kiszczak miał łaskę od sowietów już na początku kariery, jako funkcjonariusz wojskowej czeki w Marynarce Wojennej.

      Usuń
    10. Kiszczak w "Marwoju" pojawił się dość późno bo gdzieś w '59-tym (po swoim podejrzanym paroletnim "urlopie" od wojskowej bezpieki) i od razu jako szef Oddziału (na prawach Zarządu) MW już po przepoczwarzeniu brzydkiej Informacji Wojskowej w śliczną WSW... Ale pod koniec lat czterdziestych był starszym oficerem Informacji w Oddziale II GZI gdzie szefostwo sprawował niejaki Mateusz Frydman - wyjątkowy kawał skurwysyna (późniejszy szef "specu").
      Wcześniej w misji wojskowej w Londynie uczestniczył razem z Kuropieską i Komarem (wł.Kossoj) w konszachtach z Tatarem, Utnikiem i Nowickim w celu przekazania peerelowskim komuchom złotego FON-u...

      Rzeczywiście "okno geopolityczne" wydaje się powoli nad nami domykać, a my tu ze 100tys armią urzędników w mundurach i parcianą gospodarką - królestwem hurtowni i montowni funkcjonujących na potrzeby IV Rzeszy - szaro to widzę!

      Usuń
  2. Inka to postać zupełnie wyjątkowa - niestety... Całe to nasze antykomunistyczne podziemie najtrafniej podsumował stary "Grydz" mówiąc o sowietyzacji Polski; "Nie sądziłem, że to aż tak gładko pójdzie."
    Swoją drogą najliczniejszą uzbrojoną, antybolszewicką formacją po '45 była, nomen omen, UPA (pociotków których tak ochoczo przyjmujemy ostatnio w nasze podwoje - pono mamy już tych chechłów coś ok. 1,5 mln - no nie wiem czy już nie lepsi byliby jednak ci Syryjczycy...)
    Drudzy antybolszewicy to tak przez nas pogardzani Rumuni - Securitate uganiała się za nimi po karpackich bezdrożach aż do roku 1960, a ich ostatni dowódca Ion Ogoranu wpadł w ich łapy dopiero w ... 1976 r. i wywinął się od śmierci dzięki osobistej interwencji Richarda Nixona (jakoś ci Rumuni to chyba mało uzdolnieni kapusie).

    Mitu "Solidarności" nie da się obronić; "Bo niczego bardziej nie znoszę niż smrodu kłamstw." - a tu: Gdańsk - porozumienia podpisuje "Bolek", Szczecin - "Święty" a w Jastrzębiu to już sam kadrowy komunista niejaki Sienkiewicz kumpel od kieliszka sekretarza KW (przy czym KW to nie jest skrót od "Krzyż Walecznych")...

    (A ten kawał o diabłach nie pilnujących polskiego kotła to ma swoją wersję wśród wielu innych nacji...)



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sowietyzację Polski ułatwiło zabranie nam połowy terytorium i przyznanie Ziem Odzyskanych. Bez zaplecza społecznego nie ma partyzantki. Na takiej samej zasadzie operacja Wisła wykończyła UPA.

      Mit Solidarności dałoby się obronić, gdyby ktoś chciał to robić. Byłby nawet fajny mit dydaktyczny: myśmy walczyli, kapusie usiłowali oszukać, dzieci, strzeżcie się kapusiów, itd.

      Usuń
    2. No właśnie! Do tego lata brutalnej okupacji, przejście paru frontów, no i poczucie totalnej zdrady przez Zachód (na zmianę z chwilową nadzieją, że Truman w końcu spuści ta bania)... Nikt by nie stawił wielkiego oporu w tych okolicznościach.

      Poza tym nie było mediów społecznościowych i na pewno nie każdy wiedział, co się dzieje, a przez parę lat komuna jednak się trochę czaiła i kryła pod państwowotwórczymi hasełkami. Odbudowa itd.

      Albo reforma rolna - skąd taki bezrolny analfabeta miał wiedzieć, że w Kacapii już to przerabiano i będzie tak samo. (Swoją drogą całkiem tak samo jednak nie było.)

      Z tym, że te Ziemie Odzyskane to b. ważny argument i o tym, przyznaję, nie pomyślałem.

      Pzdrwm

      Usuń
  3. Niewątpliwie zajumanie nam połowy terytorium i wędrówka ludów walnie ułatwiły sowietyzację, ale nie były jedynym czynnikiem przesądzającym o łatwości i trwałości komunizacji społeczeństwa polskiego.
    Komunizm był czymś więcej niż tylko obcym importem przyniesionym na bagnetach. W znacznym stopniu komuna była tworem rodzimym, nadwiślańskim i nadbużańskim, endogennym i naturalnym tak jak starość czy nowotwór. Dzierżyński, Marchlewski, Mienżyński byli Polakami lub potomkami Polaków. Polacy byli zaraz po Merkurianach, Gruzinach i Łotyszach najliczniej reperezentowaną i najaktywniejszą grupą prowodyrów i kierowników Czeki oraz Krasnoj Armii. Gdyby Sowiety nie zwijały się za Jelcyna, tylko rozwijały drogą chińską to dziś na koszulkach królowali by bojowcy SDKPL z 1905 i 1917.
    To polska i merkuriańska (ale pochodząca z zachodnich rubieży Cesarstwa czyli w oczach kolegów tyż polska) radykalna lewica obalała carat i Kiereńskiego, stała murem za Leninem i Stalinem. Trocki piał z zachwytu nad naszym Jarosławem Dąbrowskim za jego pomysły z czasów Powstania Styczniowego i Komuny Paryskiej, które wprowadzone w czyn przez ludzi nieco innej K/C i przy użyciu ciut nowocześniejszej techniki stworzyły Sowdepię jaką znamy.
    Tawariszcz Mąka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie sytuacja Polski w czasie rozbiorów stwarzała psychologiczną atmosferę wśród elit taką, że wszelkie szatańskie pomysły były co najmniej brane pod uwagę, a w niektórych przypadkach o wiele więcej... No bo i normalne drogi dla elit były zamknięte, wszystko było negatywne, w końcu trudno było wielbić carską Rosję, czy Prusy zresztą, nie będąc nimi od pokoleń, nespa?

      Nasi dzisiaj wykrzywiają się na masonerię, z hymnem włącznie, na niechęć do Kościoła, na socjalizm (i to nie szpęglerowski), ale ja tych ludzi nieźle rozumiem. "Spalić świat" itd., ale sza, bo nie lubię droniego hałasu.

      To tak samo jak z samcem alfa żyjącym w nędzy, który nie może tego i tego, a z kolei to musi i tamto musi... Czy on naprawdę jest jeszcze samcem alfa? Nawet jeśli ma jaja do kolan (jak niektórzy tutaj), bicepsy jak działa pancernika Musashi i resztę do kompletu? Socjalnie jest omegą, albo prawie.

      A ten brzuchaty eunuch, któren dziwki (na co mu one, to już inna kwestia) może obwoził Mercedesem i Rollsem - czy to jeszcze nędzna brzuchata gamma, czy już coś lepszego? Społecznie to on przecie... Itd. (Bez Ardreya się nie da, swoją drogą jest go trochę w lengłydżu na chomiku. Polecam!)

      No i taki samiec alfa, nie chcąc być numero milion w Rzymie, woląc być numero uno w Polsce, albo chociaż w jakichś Koluszkach... Co on miał, sierota, robić? Wstąpić do Kółka Różańcowego, czy może jednak (ale sza!) spalić świat, skoro ten świat... A że był w tym swego rodzaju nihilizm czy może nawet jakiś tam satanizm, to inna sprawa. Nieźle nas te zaborcze @#$%^ mentalnie pokiereszowały - od tego nie uciekniemy tak łatwo!

      Przy okazji: co z tymi Rtęciowcami z Cesarstwa, co oni mieli być także polscy? Tego nie zrozumiałem.

      Pzdrwm

      Usuń
    2. Polacy pod zaborami robili z Rosją dokładnie to samo, co dziś Rosja robi z Zachodem. Wykorzystywali wszystkie możliwe tendencje rozkładowe, wspierali wszystkie siły odśrodkowe jakie zdołali wychwycić, i kreowali kolejne w miarę możliwości. Byleby rozchwiać i powalić gada.

      W tym czasie i Piłsudski i Dzierżyński szli łeb w łeb. Feliks zresztą nie był jakimś internacjonalistą, protestował przeciwko agresji na Polskę słusznie twierdząc, że jej skutkiem będzie postrzeganie władzy rad jako narzuconej z zewnątrz władzy rosyjskiej i że rewolucja w Polsce może mieć szansę tylko gdy zostanie przeprowadzona polskimi siłami. No ale akurat w tym wypadku nie miał za wiele do gadania. Ale pamiętać trzeba też, że projekt zamachu na Piłsudskiego ukręcił właśnie on.


      Usuń
    3. Sowieci robili potem to samo z Polską. KPP próbowała "podczepić się" pod Przewrót Majowy, najpewniej po to, żeby wykorzystać autorytarne rządy marsz. Piłsudskiego do poszerzenia swoich wpływów.

      Poza tym, sowieciarze spoglądali też z nadzieją na endecję twierdząc, że jej dojście do władzy utoruje drogę rewolucji komunistycznej na poziomie wewnętrznym i poszerzenie wpływów sowietów na poziomie zewnętrznym (niestety, ale to endecy stali za tragicznym w skutkach traktatem ryskim chociażby).

      Usuń
    4. Państwo z taką ilością mniejszości narodowych w ogóle było cholernie trudne do rządzenia i na pewno nie dało się tego robić w sposób demokratyczny. Wytrzymało całe interbellum tylko dzięki zamachowi majowemu.

      Usuń
  4. Panie Tygrysie,
    może oprócz tej bieżączki doczekamy się obiecanego cyklu o Sulli, Mojżeszu i innych wielkich, bo skutecznych (kontr)rewolucjonistach i narodotwórcach?
    Do Amalryka także prośba o porównanie potencjału Syryjczyków i rezunów. Których należy bać się, a których hołubić?
    Tawariszcz Mąka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Mówimy o czymś wzgl. naukowym? To by wymagało nieco przypomnienia sobie, plus masę schludnego pisania... A ja sobie tu po prostu gaworzę. Tylko na tyle mnie w tej chwili za darmo (bez urazy!) stać. Ale nigdy nie mów "nigdy" (i nigdy nie mów "hop", zanim nie przeskoczysz).

      2. Jeśli to by zaś miało być takie hiper-idiosynkratyczne i w postaci paru okrzyków, no to przypomnę, że nie lubię dronów i niezapowiedzianych rannych wizyt. Sulla to był faszysta bowiem, nie to co Che Guevara.

      3. Zdajesz sobie Waść sprawę z tego, że Sulla nijak się nie ma do naszej cudnej epoki? To se ne vrati. W Rzymie nie było wtedy biurokracji, a teraz leming kwiczy z radości przy każdym jej wzmocnieniu i zwiększeniu, to jak ma jej nie być i jak ma wszystkiego, jak to ona, nie opanować? W Rzymie już wtedy były praktycznie prywatne armie, np. właśnie Sulli czy jego wroga Mariusza, a teraz coś takiego jest już całkiem nie do pomyślenia. (Znowu biurokracja oczywiście.)

      4. Amalryk parokrotnie wyrażał tu niegłupią myśl, że taki jeden cholernie mało dziś popularny Austriak wyrwał się z tym planem zostania nową Sullą przedwcześnie i całą wzniosłą (to była ironia panie Dron!) ideę na wieki wieków spalił.

      5. Mojżesz? A Spenglera czytał, a? Ja też gdzieś, całkiem niedawno, chyba na szalomie, napisałem jak to widzę z tym Mojżeszem. Szpęglerycznie. Że to Egipcjanin, "syn nie wiadomo kogo", przynajmniej to mówi jego imię, ale z pewnością jakiegoś egipskiego boga... I że wyprowadził motłoch, imigrantów, ciury, niewolników, bandytów i co tam jeszcze (o prostytutkach nie zapominając) z Ziemi Egipskiej, ex oiko douleias, a te wszystkie historie o Abrahamie i czym tam jeszcze albo znał ze szkoły, albo to zostało dopisane długo później przez różnych tam egzegetów.

      Choć oczywiście temat fascynujący (jeśli ktoś akurat lubi drony i blokady gospodarcze) i chętnie bym go jeszcze, nie szczędząc interaktywności, podrążył.

      Pzdrwm

      Usuń
    2. @ tj

      (Ale tu burdel w tym drzewku! Mógłby Gugiel się wysilić i dać więcej poziomów, bo na razie są dwa i wychodzą z tego jaja. W dodatku nie "od kurów niemytych", jak zachęcając klientów mówiła babcia na rynku w Sopocie, tylko czyste.)

      Waść, jak widzę, miłośnik hożych, rumianych słowiańskich dziewek? W pasiastych długich spódnicach, tak? Jakbym Nicka słyszał! (Swoją drogą Nicek udziela się na FB, choć to nie jest już to, co kiedyś na blogu.)

      No to pragnę ostrzec, że jeśli koło Waści będzie się kiedyś kręcił taki średniego wzrostu, zarośnięty, w ciemnych okularach, to może być Putin. Na koturnach i w peruce. Słowianofile to dla niego ulubiona strawa po prostu. (Żartuję oczywiście. Putin naprawdę, ale przecie z tą Twoją słowianofilią się wygłupiam.)

      Serio, to trochę rozumiem upodobanie do Żydówek. Mają swoje zalety, choć faktycznie ta akurat nie wygląda. No i nagle nie znikną, to nie 10001 Noc. Istotne jest kto kogo trzyma pod pantoflem, kto kogo kolonizuje... Miejmy nadzieję, że jednak nasz tamtych.

      Co do Unii Wolności to faktycznie brzmi nijak, ale młody był. Mógł przejrzeć na oczy. Zresztą kogo byś widział na tym stolcu? Przecie na ten etap nic radykalniejszego się właściwie nie da. To znaczy - niepodać Bolkowi łapki to bym jeszcze widział, choć i to model małosygnałowy przecie, ale niewiele więcej. JK to też żaden Sulla i żaden Tygrysista. Problem tylko w tym, żeby w odpowiednich momentach byli odpowiednio radykalni, tygrysicznie znaczy, faceci u steru.

      Z tym faktycznie problem, bo nasze upodobanie do wierszowanych hasełek tak od razu nie zniknie, migdałki z Bolkami tego świata też nam dziwnie zawsze pasują... "Polak, psia mać, z Polakiem"... Ale na razie Sulla w takim bantustanie przecież by nas wszystkich szybko unicestwił, więc spokojnie!

      Tylko to, że nie potrafimy wyjść poza model małosygnałowy mnie martwi... I te wierszydełka. :-(

      Nie zapominając o pomnikach.

      Pzdrwm

      Usuń
    3. Żeby wyleczyć się z wiary w "słowianofilstwo" Putina wystarczy popatrzeć na listy najbogatszych "Rosjan" ;)

      Usuń
    4. Panie Tygrysie krwiożerczy!

      "1. Mówimy o czymś wzgl. naukowym? To by wymagało nieco przypomnienia sobie, plus masę schludnego pisania... A ja sobie tu po prostu gaworzę. Tylko na tyle mnie w tej chwili za darmo (bez urazy!) stać. Ale nigdy nie mów "nigdy" (i nigdy nie mów "hop", zanim nie przeskoczysz)."
      Właśnie hipernaukowość mogłaby uczynić Pana wykład niewidzialnym i nieznaczącym dla dronów, botów tego świata. Trochę tak jak w XVIII i XIX w. cenzura pruska odpuszczała ponoć kontrolę książek filozoficznych dłuższych niż 9 tomów i o zdaniach zajmujących więcej niż 2 strony.


      "2. Jeśli to by zaś miało być takie hiper-idiosynkratyczne i w postaci paru okrzyków, no to przypomnę, że nie lubię dronów i niezapowiedzianych rannych wizyt. Sulla to był faszysta bowiem, nie to co Che Guevara."
      I dewot, bo stale spotykał a to satyrów, a to rzymskich bogów. To może chociaż minibiografia Mariusza i rodu julijsko-klaudyjskiego, w końcu to szczerzy socjaldemokraci apollińskiej K/C byli.

      "3. Zdajesz sobie Waść sprawę z tego, że Sulla nijak się nie ma do naszej cudnej epoki? To se ne vrati. W Rzymie nie było wtedy biurokracji, a teraz leming kwiczy z radości przy każdym jej wzmocnieniu i zwiększeniu, to jak ma jej nie być i jak ma wszystkiego, jak to ona, nie opanować? W Rzymie już wtedy były praktycznie prywatne armie, np. właśnie Sulli czy jego wroga Mariusza, a teraz coś takiego jest już całkiem nie do pomyślenia. (Znowu biurokracja oczywiście.)"
      Czy faustycznym odpowiednikiem prywatnych armii Mariusza, Sullii, Oktawiana nie są różne BlackWatery i zbrojne ramiona różnych innych korpo? Kto w takim razie jest współczesnym Spartakusem?

      "5. Mojżesz? A Spenglera czytał, a? Ja też gdzieś, całkiem niedawno, chyba na szalomie, napisałem jak to widzę z tym Mojżeszem. Szpęglerycznie. Że to Egipcjanin, "syn nie wiadomo kogo", przynajmniej to mówi jego imię, ale z pewnością jakiegoś egipskiego boga... I że wyprowadził motłoch, imigrantów, ciury, niewolników, bandytów i co tam jeszcze (o prostytutkach nie zapominając) z Ziemi Egipskiej, ex oiko douleias, a te wszystkie historie o Abrahamie i czym tam jeszcze albo znał ze szkoły, albo to zostało dopisane długo później przez różnych tam egzegetów.

      Choć oczywiście temat fascynujący (jeśli ktoś akurat lubi drony i blokady gospodarcze) i chętnie bym go jeszcze, nie szczędząc interaktywności, podrążył."
      Czytałem egzegezę Waszej Miłości na Szalomie i nabrałem apetytu na pogłębienie a poszerzenie ww. wywodów. Zatem Mojżeszowi się udało, gdyż egipska K/C i sąsiednie (syryjska, hetycka, minojska) były osłabione/w takiej fazie szpęglerycznej, że nie mogły poradzić sobie z jednym państwem rozbójniczym, coś jak dzisiejsze ONZ z Somalilandem i Koreą Połnocną? Ale w Egipcie była już wtedy biurokracja?

      Tawariszcz Mąka

      Usuń
    5. Jakiś czas temu była bardzo interesująca dyskusja na grupie The Ancient Levant na pejsbuku na temat Mojżesza i ogólnie Kanaan. Otóż jego imię i historię można interpretować nie tylko egipsko, ale także w kontekście popularnych w Międzyrzeczu kultów węża. Generalnie utwierdza mnie to coraz bardziej w przekonaniu, że historia Mojżesza jaką znamy jest konglomeratem różnych mitycznych i półmitycznych wątków, a nie tylko trawestacją i umitowieniem jakichś faktycznych historycznych wydarzeń.

      Czytajta komęty:
      https://www.facebook.com/groups/1576341102610171/permalink/1689416111302669/
      https://www.facebook.com/groups/1576341102610171/permalink/1760344807543132/

      Usuń
    6. @ tj

      Dzięki za te linki! Na razie klikłem, rzuciłem okiem, ale o wężu nie znalazłem. Z tym wężem to mam nieco zajęczego niepokoju w sercu mojem, bo to, z jednej strony, uwielbiam pasjami te tam spekulacje Roberta Gravesa (pieszczoszka gen. Franco zresztą, na co zwracam uwagę Koleżeństwa) o sakralnych królach, z drugiej strony jednak pamiętam, jak zgrabnie jeden facet kiedyś udowodnił, że Napek Buonaparte to jedynie personifikacja odwiecznego mitu solarnego.

      Całuję czule!

      Usuń
    7. Cholera, to chyba w tym wątku było jednak
      https://www.facebook.com/groups/1576341102610171/permalink/1755094748068138/

      W każdym razie wszystkie trzy warte przeczytania.

      Tzn. ja nie przesądzam o historyczności, być może był jakiś historyczny Mojżesz, ale opowieści o nim to już zupełnie inna para kaloszy.

      Usuń
    8. Tu twarde dowody, że Napoleona Buonaparte wymyślono celem straszenia krnąbrnych chłopów w oparciu o odwieczne mity solarne:
      http://www.wbc.poznan.pl/dlibra/docmetadata?id=127394&from=&dirids=1&ver_id=2751175&lp=1&QI=!892910D85B907ED562B824DA446DEF5C-4
      Tawarisz Mąka

      Usuń
    9. @ Tawarisz Mąka (ach jakże Anonimowy)

      (Rosyjskiego się nie miało w szkole? Co się stało ze "szcza" w "tawariszcz"? ;-)

      A teraz to meritumu... Paczpan - nawet naszych sielskich kmieci chcieli straszyć tym Napkiem ci źli ludzie!

      Teraz na inną nutę... Super, dobra robota! Stajemy się ośrodkiem myśli, szkołą wykuwającą, centrum wymiany danych... I co tam jeszcze. (Coś mi tu leci, czy to dron?!)

      Pzdrwm

      Usuń
  5. @ WSIe na WSI

    11 komętów i tylko jeden mój własny? Szaleju się opiliście? To nie szalom przecie, tylko hiper-niszowy blogasek, gdzie żadnych komętów być nie powinno! (Oczywiście żartuję, gorzko, ale śmiech jest płaczem blogera. No i doceniam.)

    A tak całkiem nawiasem, to im większego mam po napisaniu literackiego kaca - że to dałem się ponieść gorącości mej krwi i wytoczyłem Grube Berty przeciw musze - tym więcej tu komętów. Ciekawe zjawisko! Choć powinienem właściwie wyrazić to od drugiej strony: im bardziej mam poczucie, że coś istotnego napisałem, tym bardziej mogę być pewien, że nikt nie skomęta. Nie że coś, i nie zapominajcie, że śmiech jest płaczem, a płacz śmiechem, więc śmiejmy się i pijmy, bo post molestam senectutem nos habebit!

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  6. @ wSIe

    Jeszcze coś... Gorąco polecam tę książeczkę, co ją sprzedają na szalomie. Tę napisaną przez p. Wrońskiego, który wstąpił był do SB w roku '82, więc w zasadzie zgroza, ale on chyba jednak jest nasz, Wallenrod jakiś, a w każdym razie książeczka jest interesująca i każdy kandydat na Młodszego Tygrysistę powinien ją nie tylko przeczytawszy, ale i propagowawszy, znajomym na imieniny dający itd.

    Mini historia Kiszczaka jest tam przecudna, a mikro-historia kogoś, kto może być tylko żoną Rokity, to już w ogóle obłęd! Plus masa b. tygrysicznie użytecznej wiedzy.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może po prostu przewerbowany na stronę "patriotyczno-prawacką"? Nie chcę rzucać kalumnii ale było kilka takich spektakularnych, pawłowych nawróceń (co prawda głośne są tylko te wśród blogerów i dziennikarzy, a nie w pozostałych grupach zawodowych...) od czasu zmiany kierownictwa w pewnych ambasadach.
      Tawariszcz Mąka

      Usuń
    2. Musi coś takiego, ale jednak zawszeć to człeka dziwi, że to możliwe. Co go zagnało wtedy do tego SB? Kontrwywiadu niby, sam bym się do tego nadawał, ale przecie nie pod Kiszczakiem!

      Ech, te ludzkie dusze! W każdym razie gość wydaje się w tej chwili OK i nie widzę, jak by to mogła być jakaś wraża prowokacja. (Co innego z K*winem, ale to chyba wszyscy wiedzą.)

      Pzdrwm

      Usuń
    3. Chodzi o "Czas nielegałów"? Czytałem. Historia Kiszczaka faktycznie interesująca, natomiast tego Wołgadojcza nie skojarzyłem z żoną Rokity, myślałem że chodzi o jakiegoś faceta kręcącego się wokół KLD i ryżego pudelka.

      Dla mnie Wroński jest podejrzany. Kto wstępował do SB i to jeszcze w stanie wojennym? W te opowieści o dobrych, ofiarnych i służących Polsce oficerach UOP (w 90% z SB), którzy nie mogli rozpracować skutecznie kierunku wschodniego przez nietykalność polityków i agenturalność kierownictwa jakoś nie bardzo mi się chce wierzyć.

      Też u niego widzę typowe dla funkcjonariuszy byłego reżimu rozdymanie możliwości i zdolności kacapa. Po mistrzowsku rozpracowuje, rozgrywa, klękajcie narody, podczas gdy realnie wiadomo że kacap żeruje tylko na totalnej indolencji i ignorancji społeczeństw zachodnich, co zresztą sam Wroński przyznaje.

      Usuń
    4. @ tj

      Oczywiście, że ktoś wstępujący do SB, choćby to był kontrwywiad, w '82, jest dość podejrzany. Jedna akrobatyczna hipoteza, którą sobie akurat wygenerowałem, byłaby taka, że gość przewidział, dostał cynk, czy coś, upadek PRL i chciał się ustawić do patriotycznej roboty w kontrwywiadzie (mnie też by robota w autentycznie polskim takim chyba odpowiadała, jakoś do mnie to chyba pasuje, oczywiście lata już nie te). W końcu pewien rodzaj fachowości na tym zyskał, w stosunku do ludzi wprost z ulicy. Choć oczywiście są to już intelektualne akrobacje.

      Ja tam jednak nie dostrzegam tego stręczenia ludowi wszechmocy kacapów (co jest ponoć tak widoczne u Suworowa, którego jednak słabo znam, może z powodu hiper-intuicji zresztą?). Po prostu zderza dobrą kontrwywiadowczą robotę z indolencją wszechobecną w PRL bis. Choć co ja tam mogę, oczywiście wiedzieć.

      Dla mnie tamta osoba, co wiesz, może być tylko Nelly R. Sądzisz że to jest ktoś inny? Zwróć uwagę, co i mnie zresztą od pierwszych zdań tej biografii uderzyło, że gość wyraźnie unika sugestii, że to facet. To mi zapaliło lampkę, a potem już wszystko wskakiwało na swoje miejsce. Rokita zaś to jednak o włos niedoszły premier, więc nie takie znowu byle co. Na nadwołżańskich Niemcach się nie znam, ale ta kobita to jedyny taki, którego tak z głowy kojarzę.

      Oczywiście chodzi o "Czas nielegałów", choć to trochę późno stwierdzam. (Nadal polecam.)

      Pzdrwm

      Usuń
    5. Akurat nie mogę znaleźć fragmentów poświęconych Nelli-nie-Nelli w książce, nie znam też jej żywota na tyle by wiedzieć czy faktycznie zaczęła się kręcić koło opozycji w 1986, jak zdaje się podaje Wroński. Ja myślałem raczej o różnych "Niemcach" z którymi ryży pudelek spotykał się w latach 80. Nawet jakieś czarno-białe zdjęcia latały po internecie, z podpisem że Słońce Peru siedzi tam w towarzystwie niemieckiego kapusia.

      Usuń
    6. "Oczywiście, że ktoś wstępujący do SB, choćby to był kontrwywiad, w '82, jest dość podejrzany. Jedna akrobatyczna hipoteza, którą sobie akurat wygenerowałem, byłaby taka, że gość przewidział, dostał cynk, czy coś, upadek PRL i chciał się ustawić do patriotycznej roboty w kontrwywiadzie (mnie też by robota w autentycznie polskim takim chyba odpowiadała, jakoś do mnie to chyba pasuje, oczywiście lata już nie te). W końcu pewien rodzaj fachowości na tym zyskał, w stosunku do ludzi wprost z ulicy. Choć oczywiście są to już intelektualne akrobacje."
      Pewnie tylko akrobacje, może nawet horribile dictu gryzienie sercem? Toż Pan Tygrys sam jeden lansował niegdyś pojęcie "obrotowych Quislingów" na nasze korwinięta, sedeków i leberałów. Problemem naszego kraju i w ogóle ziem Trójmorza jest ta nieszczęsna socjologiczna prawidłowość, że ludzie predestynowani do służby w mundurówce oraz policjach tajnych, widnych i dwupłciowych idą niemal zawsze na służbę do ościennych mocarstw, a własnych rodaków traktują jak zwierzynę łowną albo bydło rzeźne - zupełnie jak ci murzyńscy dostawcy Południowców albo indiańska milicja na pasku Jankesów. Jak kto staje po stronie własnych krajanów to kończy jak Pilecki albo insza Inka. Wrona zawsze pożywia się po orle i przy orle, a że dwugłowy orzeł Paleologów okazał się chwilowy słabszy od bielika białogłowego, to i "Czas n." ukazał się był drukiem.
      Tawariszcz Mąka

      Usuń
    7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    8. Miałem, jak mi się wówczas wydawało, dwóch w miare normalnych kumpli (sportowcy),którzy poszli do bezpieki (bo w MO nie było finansowo zadawalających etatów) jeden pare lat przed, drugi pare po stanie wojennym i obydwaj zrobili to dla kasy. Ale faktem jest , ze po paru latach w tej zajebiaszczej formacji mieli juz całkiem "zryte berety".

      Konrada Walenroda to wybijcie sobie z głowy! Mój stary, absolwent Szkoły Informacji Wojskowej w Wesołej r.1951, czmychnął na "zasłuzoną emeryturę" ze stanowiska za-cy Szefa Zarządu (jednego z rodzajów Sił Zbrojnych) i zarazem Szefa Wydz. I-go w '85r., wcześniej pewnie zadbawszy o to aby następca jego dobrego kumla Gienia Smolarczyka (Zarzad ŚOW) Stasiu Torebko odpowiedno "zadbał" o jego dossier... Więc dywagacje że szarak z bezpieki cokolwiek mógł przeczuwać w 81-szym mozna miedzy bajki włozyć... Skoro stare repy z wojskowej bezpieki po przeszkoleniach w Szkole KGB (Prospekt Miczurina - Moskwa; jakby kto pytał) masowo "dawały drąga" z "organów" dopiero po 1984 r. (nomen omen).

      Usuń
    9. No widzisz, taki mądry niby jesteś, a powiedz mi DLACZEGO akurat po '84 dawali drąga? Odpowiem Ci, żebyś się nie zadręczył tym myśleniem - dlatego, że wtedy właśnie JA wyjechałem z tenkraju! Nie mieli już właściwie co robić.

      Pzdrwm

      Usuń
    10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    11. Ożeż Ty! Czyżby też "Третье главное управление" absolwent speckursu skierowany w Швецю ? No pacz Pan Jaki ten świat mały! (Ale stare wyleniałe repy już od czasów Mitrochina i Szalapina miały swe lata policzone wobec młodych absolwentów uniwersytetów ze znajomością języków...)

      Usuń
  7. Товарищ Мука

    "Do Amalryka także prośba o porównanie potencjału Syryjczyków i rezunów. Których należy bać się, a których hołubić?" - A gdzież to mnie, prostemu robaczkowi, do tajemnych mądrości uczonego komparatysty?

    O ile wiem to stara komunistka Makrela wraz z ensemble'm dobrze kombinowała z tymi Syryjczykami, to wszak najbardziej wykształcona nacja była wśród arabów. Tylko cwany Turas Erdogan przepuścił ich przez swoje obozy filtracyjne oddzielając inżynierów i lekarzy a helmutom podesłał analfabetów i innych pozarażanych adidasem czy też z rakiem.

    Ukraina jako państwo praktycznie nie istnieje, przy niej nawet ten nasz parciany bantustan jawi się nieomal mocarstwowo. Ale niestety, cokolwiek w niej jest państwotwórczego to na zachodzie z Banderą na sztandarach... Reszta duszą i ciałem, religią i alfabetem przynależy do wschodu jako Małorusini.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bolszoje spasibo gaspodin Amalrik!
    "Ukraina jako państwo praktycznie nie istnieje, przy niej nawet ten nasz parciany bantustan jawi się nieomal mocarstwowo. Ale niestety, cokolwiek w niej jest państwotwórczego to na zachodzie z Banderą na sztandarach... Reszta duszą i ciałem, religią i alfabetem przynależy do wschodu jako Małorusini."
    To jakby oczywista oczywistość, by pojechać klasykiem! Mnie jednak interesuje jak to się przełoży na sytuację wewn. i zewn. naszego Bantustanu w momencie napływu zielonych ludzików na Podlasie, Mazury i Lubelszczyznę? Czy sprzątaczki w domach naszej klasy średniej i wyższej będą wpuszczać, karmić i poić raczej dziarskich chłopców Putka? Czy ich naturalnych wrogów z Hałyczyny?
    Tawariszcz Mąka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolega ma jak widy dość filmowe wyobrażenie ewentualnego konfliktu a tu:

      Po pierwsze; nie ma żadnego realnego podłoża do takiej operacji. Sowieciarnia całkowicie kontroluje sytuację w skali globalnej a te wewnętrzne popierdułki to zaprawdę są sprawy nawet nie drugo czy trzeciorzędne.

      Po wtóre; sowiety same oznaczyły iż priwiślinje zaczyna się za linią Curzon’a więc jakie tam zielone ludziki, albo global albo nic aut aut, tertium non datur.

      Po trzecio; okręg królewiecki to tylko na mapach naszych radosnych strategosów stanowi gigantyczny kocioł skazany na zatracenie, to będzie taki sam kocioł jakim były Prusy Wschodnie w 1939.Na dodatek te 350tys sołdatów w tri miga rozlezą się po naszym sielskim peerelu jak wszy po kożuchu, wcześniej rozpierdalając w drobny mak nasze centa dowodzenia jedną salwą saturacyjną Iskanderów (tak ku przypomnieniu nie dysponujemy aktualnie żadnym systemem opk).

      Więc rozważania czy Oksana lub inna Swietłana, którą pod nieobecność żony w domu puka jej obecny średnioklasowy pracodawca, będzie wspierać naszych dziarskich kandydatów na niezłomnych czy z Hałyczyny (u nas to chyba Przemyśl) czy sowietów jawi się jako akademickie do absurdu.

      Usuń
  9. @ Tawariszcz Mąka

    1. OK, zabieram się do pisania tych tomów... Na wsiakij zrobię ich 10, no i muszę pilnować długości zdań. Stronę liczymy standardowo - 1800 znaków wraz ze spacjami?

    2. Daruj, ale nie zniósłbym myśli, że ktoś za tę samą robotę (minus Tygrysizm) dostaje kwiaty, doktoraty, granty, orgazmy, przytupy i całusy z dubeltówki, a ja męczę się jak potępieniec, nie mając przecie teraz dostępu do żadnej choćby Caroliny Redivivy... Nasłuchując świstu drona. Za całą nagrodę. (No, PRAWIE całą, bo komęt czy dwa na blogasku do dla mnie niemal jak oglądać Oblicze Pańskie.)

    3. Słuchaj, tak to widzę... Analogie można sobie różne fajne znajdować, sam lubię np. taką myśl, że u nas nie ma oficjalnych kastratów, a niemal wszędzie w tej fazie byli, no ale mamy przecie feministki, feministów i innych socjaldemokratów, Boskiego Freddiego... Nie ma kastratów, nie ma nawet spadonów - ale gdzie ci męciźni właściwie? Okładają się po mordach w klatkach (nic w tym złego) i tyle. Czyli, toutes proportions gardées, gladiatorzy. Ale poza tym kastrat na kastracie, z Merkelą na czele, czyli jak zawsze. Jednak to nie to samo, ściśle biorąc. Lokalny, czy raczej Cywilizacyjny, koloryt.

    BlackWater robią to jednak cichcem, a tu potrzeba sławnego wodza. Kto ich wodzem? Widzisz, Spengler widzi partie polityczne idące w kierunku czystej prywatnej sprawy: Cezar, August, wcześniej nasi ulubieńcy... No to akurat Marine Le Pen występuje w przedbiegach do wyborów pod własną firmą, a nie jako Front National. To niby nic, a jednak szpęgleryczne.

    BlackWater jednak dzisiejszej biurokracji - tym wszystkim Merkelom, jakby żałosne się nam nie wydawały - może tylko skoczyć. Biurokracja ma wreszcie bazy danych, szybką komunikację, totalnie rozbrojone i spedalone społeczeństwo, guziki do naciskania (no bo kto niby nam tym grozi)... Oczywiście nie jest wieczna i niezniszczalna, ale bat na nią, na zasadzie papier-nożyce-kamień, to właśnie różne tam "samozwańcze"... Sapienti sat. Tak to widzę.

    5. Biurokracja w Ziemi Egipskiej, Domu Niewoli, oczywiście była - kiedy mogła. Nie to co w Rzymie, republikańskim, gdzie po prostu obywatel, to panisko całą gębą, przechodził swój, poniekąd demokratyczny, bo wymagający głosów ludu, cursus honorum i zajmował się w swym życiu dokładnie wszystkim w zakresie administracji, spraw wojskowych, sądzenia, logistyki (że tak to określę)... I czego tam jeszcze. To było coś całkiem wyjątkowego w całej chyba historii - o Rzymie mówię - i ciekawe, dlaczego nikogo to zdaje się nie kusić, żeby to powtórzyć, skoro był to jednak sukces.

    Jednak nasz kochany Mose (o ile mi się teraz to całkiem nie pokręciło, ale chyba nie) działał w czasach po tzw. najeździe Hyksosów, w okresie totalnego upadku i anarchii, związanym zresztą ściśle z wędrówkami i atakami tzw. Ludów Morza. Ogromny kryzys, wywołany w części co najmniej przez dostępność żelaza, tutaj np. Troja Homera (o trzy stulecia późniejszego of course), przybycie Filistynów (rodzaj Greków prawdopodobnie) do Kanaan... Przebacz Ty sam, i przebacz Świecie, jeśli napisałem jakieś brednie, bo to b. złożone sprawy, które wprawdzie studiowałem z zapałem, ale z którymi od ćwierć wieku, niestety, nie miałem bliższej styczności...

    Ale tak to jakoś wyglądało - ci Hyksosi, których "najazd" Spengler widzi raczej jako wewnętrzne zaburzenia (buntujące się prole, o co pytałeś, itp.) niemal na pewno był tłem "wyjścia z Egiptu". Ci Hyksosi tam rządzili coś ponad sto lat, a potem zostali przez siły narodu (co daje do myślenia, ale uwaga na drony!) wypędzeni.

    Chętnie o tym sobie poczytam, dałeś mi pretekst, a to fascynujące sprawy, którymi miałem kiedyś zamiar zajmować się full time, ale na razie to tyle.

    Całuję czule!

    OdpowiedzUsuń
  10. @ WSIe w Mieście

    - Oksana to ładne imię.
    - Rosja nigdy nie jest tak słaba, jak się wielu wydaje, ANI NIGDY NIE JEST TAK SILNA, JAK TO SIĘ WYDAJE AMALRYKOM TEGO ŚWIATA.

    Tyle mojego komentarza. ;-)

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem tkwi nie w potencjalnej sile czy słabości Rosji, ale w ewidentnej słabości obecnej Polski. Geopolitycznie imperia heartlandowe są zawsze ekonomicznie słabe – ale nie militarnie. Przecież szary Iwan nigdy w historii nie miał się lepiej niż Pan Janusz, ale z tego powodu nie można wszak powiedzieć że Rosja jest krajem nierozwiniętym – raczej dziwnie rozwiniętym. Pewne gałęzie gospodarki to absolutny czub światowy. ( Ot np. spośród 16-tu transuranowców 5 odkryto w Instytucie w Darmstadt 3 w Berkeley a resztę gdzie? W Dubnej; wśród laureatów medalu Fieldsa znajduje się oczywiście 12 Amerykanów ale 8 Francuzów i …8 Rosjan – oczywiście żadnego Polaka.)

      Rosja w stanie całkowitego bolszewickiego rozkładu w 1920 roku o mało nie rozjechała Polski, której na szczęście broniła część weteranów wyszkolonych w najlepszych armiach ówczesnego świata, a w zupełności z nich składał się korpus podoficerski , który jest jak mawiali Prusacy „kręgosłupem armii”.
      A teraz porównajmy sobie nasze obecne atuty…

      Usuń
    2. @ Amalryk

      Zgadzam się. Poza tym ruski mają jednak takie różne, które może wybuchną, może nie, ale kto by to chciał sprawdzać, szczególnie w takiej topografii.

      Tak przy okazji, to z czego szkoliłeś się w tych wszystkich heartlandowych geopolitykach, bo chyba nie z książki Moczulskiego, którą kiedyś gdzieś widziałem? (Choćby dlatego nie, że była grubaśna. Żartuję!)

      Pzdrwm

      Usuń
    3. Poza tym nie zapominajmy o największej sile ZSRS/FR - KGB pod różnymi nazwami i agenturach.

      Przy okazji, Amalryku, jak oceniasz obecny stan i obecną siłę wojskowej bezpieki? Czy oni przekazali bądź przekazują swoją pozycje i aktywa resortowym dzieciom, czy też kooptantom? Kto w Priwislińskim Kraju najlepiej pełniłby - z punktu widzenia Kremla - funkcje agenturalne?

      Usuń
  11. Kto panuje nad Europą Wschodnią panuje w Heartlandzie.
    Kto panuje w Heartlandzie panuje nad wyspami świata.
    Kto panuje nad wyspami swiata panuje nad światem.

    Internet to nieprzebrana bibloteka (choć 95% to chłam).

    Nie mam pojęcia o aktualnym stanie wojskowej bezpieki, watpię aby wśród nich istniała jakakolwiek lojalność wobec kogokolwiek.
    Wydaje mi sie że Kreml zarzadza naszym pierdolnikiem poprzez Berlin; Nie rzuca sie w oczy a jest skuteczne - zdemilitaryzowana i zdeindustrializowana "buffer zone" i jest pieknie!


    OdpowiedzUsuń