Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wydalanie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wydalanie. Pokaż wszystkie posty

wtorek, grudnia 06, 2011

O metalach ciężkich, włosach i pedalskich ślubach

Jak nie ma bokserów odpornych na ciosy, a tylko źle trafieni, tak też nie ma mądrych prawicowców - a jedynie prawicowcy czytający właściwe książki. Nie ma też głupich prawicowców, a tylko ci, którzy właściwych książek nie czytają. Właściwe książki, to oczywiście przede wszystkim Ardrey i (dla hiper-elity) Spengler, ale są i inne, które czytać należy.

Do takich zaliczam na przykład tę, o której niedawno tu wspominałem, czyli "Myślenie systemowe" Geralda M. Weinberga. (Gdyby ktoś się poczuł i posiadał język obcy, to oryginalny tytuł brzmi: "An Introduction to General System Thinking". Bo rodzime wydanie z mrocznych czasów Gierka jest już trudno dostępne, natomiast zagraniczne może być do zdobycia.)

"A do czego nam się niby taka książka W REALU może przydać?", spyta ktoś (a ja nawet wiem kto). Na co ja podam drobny, acz wymowny, przykład. Otóż z czasów, kiedy ją w epoce głębokiego Gierka pożyczoną sobie czytałem, zapamiętałem taką oto sprawę... Autor zadaje (sobie i nam) pytanie: po co właściwie człowiek ma włosy? Nie skąd się one wzięły, bo wiadomo, małpie jest w tym owłosieniu do twarzy i nie miałaby bez nich powodzenia u płci, a nam to zostało w spadku. Ale czemu nie znikło do końca, skoro przecież przy małpiej sierści to są już u nas tylko smętne resztki?

No i stawia hipotezę, ten autor znaczy, iż najważniejszym powodem posiadania przez nas włosów może być to, że we włosach wydalają się z organizmu metale ciężkie. Które, trzeba wiedzieć, bynajmniej nie są zdrowe. Najważniejszą zaś w tym sprawą jest to, że - jak to autor sugeruje - trudno ludziom na tę hipotezę wpaść, ponieważ włosy wydają się im naturalnie należeć DO organizmu, niejako do jego wnętrza, a w tej hipotezie wydalania metali znajdują się one właśnie JUŻ POZA organizmem.

Więc najistotniejsza tutaj, przynajmniej dla myślenia systemowego, jest to, żeby zbyt pochopnie nie wytyczać różnych takich granic i nie trzymać się ich potem bez sensu jak pijany płota, bo zmiana widzenia tych granic może dać całkiem nową perspektywę i potencjalnie płodne hipotezy.

Co do korzyści z naszych włosów, choć tylko na marginesie, dodam, że do mnie to z metalami trafia, choć należałoby dodać feromony, które właśnie na włosach się gnieżdżą, no i kwestię "urody", czyli tego, że jak już się płeć przyzwyczaiła, że płeć włosy ma tu i tam, a tutaj nie, albo prawie, to płeć się na taką płeć mocniej napala, a na tych, bo włosy mają odwrotnie, słabo, co ma oczywiste skutki dla danej populacji i gatunku.

Jednak mniejsza o włosy jako takie i rozejrzyjmy się raczej dokoła i zastanówmy się - czy to o tych granicach, że nie należy z nimi zbyt pochopnie, ani się przy jakimś ich przebiegu pochopnie bez sensu dziko upierać - daje się gdziekolwiek przyłożyć do realnej (masło maślane) rzeczywistości? Oczywiście wielu powie, że nie, a niektórzy dodadzą, że ich fornale nie tylko żadnych hipotez o włosach nie stawiają, ale nawet nie wiedzą, jak wygląda książka (o Ardreyu już nie wspominając), a za to robotne są z nich chłopaki i mają mocne głowy.

OK, niech będzie! Jednak chciałbym Szanownemu Licznie Tu Zgromadzonemu Gremium Czytelniczemu przedstawić taki oto przykład... Miłościwie Nam Panujące Totalitarne Lewactwo co raz to wymyśla nowe światłe i postępowe "prawa" - jak nie prawa pedałów do zawierania małżeństw, to prawa szympansów, żeby się nazywać ludźmi. Zgoda? Z tym to się chyba nawet Nickowi fornale zgodzą, chyba że nie mają dostępu do mediów.

Co robi w takich przypadkach prawica? Prawica oczywiście podnosi dziki wrzask, że kudy pedałom do małżeństwa a szympansom do homo sapiens! Na co Miłościwie Nam Panujące podnosi jeszcze dzikszy, i w dodatku skutecznie rezonujący wrzask, że o to skrajna prawica, faszyści po prostu, pozbawia całkiem niewinnych i nic tej prawicy nie wadzących ludzi praw. Którymi sama się cieszy od lat itd.

No a prawica na takie dictum nie ma żadnej odpowiedzi, więc tylko się mocniej zapluwa i próbuje głośniej krzyczeć, ale ani to nigdzie nie rezonuje, a w dodatku oddech krótki, zadyszka, uderzenia gorąca (przynajmniej w czasie klimakterium, co jak raz pasuje) i stan przedzawałowy. A leming, jak to leming, okrutnie wrażliwy i humanitarny jest na tego typu brzydkie zakusy - na odbieranie komuś, kto nic przecież nie wadzi, należnych praw.

Wraz zaś z rasowym lemingiem w ten wir wciągana jest, nie da się ukryć, milcząca większość, która niby nie jest Postępem, Miłościwie Panującą i pedalstwem zachwycona, ale żadnych argumentów nie ma, więc (tu kłania się teoria dysonansu poznawczego, za którą zresztą nie przepadam) jej własna mózgowa kora nieuchronnie ciągnie ją w stronę rasowych lemingów, a dalej od prawicy i wszystkiego co nam bliskie...

Naprawdę smutna sprawa, prawda? I nic na to nie można poradzić. Ale może jednak coś by się dało. Na przykład zmienić perspektywę. Czyli coś takiego, jak z tym uznaniem, że włosy to już na zewnątrz organizmu, więc poniekąd... Między innymi co najmnej... Pardon le mot - wydalanie! (Metali ciężkich. Co za ulga!)

No i tutaj, jak mi się zdaje, można by także z pożytkiem zmienić perspektywę i sobie uświadomić, że nie tyle razi nas fakt, że pedały, czy inne szympansy, dostają jakieś tam słodycze, którymi my się cieszymy od stuleci... Dla małpy tytuł honorowego homo, a dla niehonorowego homo jakiś taki związek uroczysty.... Międzyludzki... Z welunem, bukietem, upiornym marszem Mendelsohna... (Sorry rebe Bratkowski! Wiem że są plemiona, o których tylko na kolanach, ale mnie po prostu ten marsz odrzuca i tyle! To czysto muzyczna sprawa.) I czym tam jeszcze.

Jednak kiedy my zmienimy te granice, czyli zmienimy perspektywę, no to nie jest trudno zauważyć, że nas wcale nie to tak razi, że szympansy czy pedały dostają jakieś tam słodkie pierniczki - choć oczywiście nie ma żadnego powodu, by byli bardziej uprzywilejowani od nas, zwykłych zdrowych LUDZI! - tylko to, że Kochana Władza gmera swymi wulgarnymi paluchami przy NASZYCH prawach NASZYCH sprawach. Tych odwiecznych, dla każdego oczywistych i, na razie przynajmniej "niepodważalnych".

No bo przecież, jeśli "prawa ludzkie" rozszerza się na szympansy, a potem zapewne na żyrafy, żeby w końcu dojść do kijanek i karaluchów, to te prawa zostają, całkiem obiektywnie, "rozwodnione", "rozcieńczone", ich treść zostaje rozmyta. A poza tym nikt po prostu nie powinien przy nich gmerać, a przecież gmera, tak?

Jeśli "małżeństwo" od początku istnienia tej instytucji, czyli co najmniej tak dawno, jak istnieje pisana historia, oznacza związek faceta z kobietą. Ew. w rzadszej i "rozszerzonej" wersji z wieloma kobietami, choć tu można by dyskutować, czy jednak też "małżeństwo" nie jest pomiędzy tym (szczęśliwym, a może wcale nie?) facetem i każdą z jego żon.

Gdzieś tam pono istniały też haremy, w których baba miała wielu facetów. Co jednak też nic nam istotnie nie zmienia. Tym bardziej, że ani to u nas występowało, a nawet Miłościwe Lewactwo na razie tego nie proponuje zmieniać.

Od czasu istnienia pisanej historii co najmniej, powiedziałem, ale po prawdzie, to prehistoria też, z tego co wiem (a zajmowałem się nią przez parę lat pilnie), nie ukazuje ani śladu jakichkolwiek hipotetycznych "jednopłciowych małżeństw". (A byłyby one  raczej widoczne, choćby w grobach, w których się prehistorycy z takim upodobaniem grzebią.)

Tak samo z małpami. Ja tam życzę źwięrzętom wszystkiego najlepszego i naprawdę chciałbym, żeby im się żadna krzywda nie działa. Z ludźmi nie jest już tak słodko, na pewno nie ze wszystkimi, ale ze źwierzętami właśnie tak mam. Jednak nadawanie szympansom "praw ludzkich" to po prostu paranoja! A raczej byłaby to paranoja, gdyby to nie było działanie totalitarnej władzy dążącej do zniszczenia wszystkiego, co jeszcze żyje w doświadczonym nią społeczeństwie.

W każdym razie, jak sądzę, nie muszę już tego tematu dalej wałkować, bo każdy może się chwilę zastanowić, czy i na ile się zgadza z tym moim poglądem. A jeśli się z nim zgadza w jakimś istotnym stopniu, no to wniosek - i to dość w sumie praktyczny - sam się narzuca:

Uświadomić sobie, i uświadamiać otoczeniu, że tu nie tyle chodzi o to, że pedał czy szympans nie ma mieć dobrze (choć oczywiście nie ma powodu, by stawał się jakimś "lepszym obywatelem" i/lub pupilkiem władzy!) - niech sobie dobrze ma i na zdrowie! Tu chodzi o to, żeby nam te chuje... Przepraszam - Kochana Władza - nie majstrowali przy naszych instytucjach, prawach, zwyczajach, przekonaniach, wierze i czym tam jeszcze!

Nie ma tego robić W OGÓLE, a konkretnie to nie ma tych naszych instytucji, praw, zwyczajów i całej reszty rozwadniać, rozbełtywać, zanieczyszczać... I o to tutaj chodzi! Nie o to, że my się nie zgadzamy na słodkie pierniczki dla małp czy zboczeńców, tylko o to, żeby nam tych zboczeńców i małp nie pakowano pod nasze małżeńskie pierzyny, przed nasze ołtarze, przed nasz rodzinny kominek i ukochany telewizorek! Tylko tyle i aż tyle!

No a nasza prawica mogłaby wreszcie zacząć ostrzej myśleć, a nie tylko skamleć i wyć z oburzenia, co lewiźnie sprawia dziką radość i na dłuższą metę jest powolnym samobójstwem. Niektórzy oczywiście myślą, nawet zbyt wiele, ale po pierwsze - to nie jest myślenie, które ja bym uznawał za "ostre", a po drugie - to przeważnie nie jest wcale prawica, tylko jej czyste zaprzeczenie.

Warto się (także) zastanowić nad ewolucją, jaką w tak przecież krótkim czasie, przeszli różni xiazelukowie i Kashmiry - rzekomo hiper-prawica i jedyna prawdziwa prawica - którzy dzisiaj niczym istotnym nie różnią się już od hunwejbinów Palikota. A Pan Tygrys mówił przecież od lat, że Korwinizm to żadna prawica, a "Liberalizm to lewactwo sklepikarzy". Coś jednak człowiekowi dają słuszne książki, nawet jeśli naprawdę nie ma mądrych samych z siebie prawicowców, tak samo jak nie ma bokserów odpornych na ciosy.

W każdym razie zadanie do domu to rozejrzeć się wokół i zastanowić, czy gdzieś nie dałoby się z pożytkiem zastosować takiego "przesunięcia granic", jak w kwestii tych włosów i sensu ich istnienia, albo jak w kwestii tych małp i pedałów, cośmy sobie o nich rozmawiali. I wbić sobie raz na zawsze do głowy: To nie jest tak, że my komuś odmawiamy jakichś praw! To jest tak, że my nie godzimy się na to, by nasze własne prawa, z przyległościami, taplano w szambie!

A teraz, Młodzi Spengleryści, wychodzimy pojedynczo, góra po dwóch na raz. Rozchodzimy się każdy w swoją stronę, udajemy że nie znamy drug druga... I uwaga na ewentualne ogony!

triarius

P.S. A teraz idź i przytul lewicowca!