czwartek, lutego 25, 2021

"Ty, okrągłoziemca...!"

Der Idiot

Wyobraź sobie, że jesteś lemingiem - ale takim rasowym, po czempionach, jak zresztą chyba oni wszyscy... (Czy w ogóle może istnieć leming nierasowy? Trudno mi go sobie wyobrazić, to chyba naprawdę zero-jedynkowa sprawa, choć np. leming "prawicowy" i "patriotyczny" istnieje jak najbardziej, a od roku nam się w dodatku cudownie uaktywnił.)

Jesteś więc tym lemingiem, idziesz sobie i nagle słyszysz... Albo jakiś znajomy mówi ci przy sojowum latte... "Ty, okrągłoziemca, pampers ci się obsunął na twarzyczkę!" Albo powiedzmy jesteś bezpitulkiem tego samego gatunku i nagle słyszysz: "Mamusia nie uczyła, gdzie się nosi podpaskę?" Co wtedy czujesz?

Kto nie chce, niech nie wierzy, ale (jak często od czasu pradawnych narodzin tego blogaska zresztą) w głowie zalęgł mi się przepiękny tekst o memach... O skutecznej i wprost przeciwnie satyrze polityczej... o "najweselszym baraczku"... O immanentnym spedaleniu, jeśli nie wprost naszego ludu, to co najmniej naszych (?) elit (?).... Jednak nie bardzo widzę po co i dla kogo miałbym pisać długie i mądre teksty, więc dostaliście tylko samo jądro gęstwiny. Do ew. wykorzystania, do przetestowania na lemingach i okrągłoziemcach out there, do ew. zastanowienia nad wspomnianymi tu przed selindą kwestiami.

Swoją drogą, moi "okrągłoziemcy" wydają mi się przecudni, kolejny raz przy okazji dowodnie wykazując, że do satyry, także tej politycznej, trzeba mieć w sobie coś z poety. Co najmniej tyle, co Pan T. Mówię o takim natchnionym i od Bozi danym wyczuciu języka. Prosty leming, prosty redaktor z TVP, czy prosty TW nigdy nie pojmie, że np. "wykształciuch" może być sobie być obelgą "słuszną", ale swym brzmieniem i konotacjami działa odwrotnie!

I analogicznie, "okrągłoziemca", mój wynalazek sprzed siedmiu minu, choćby dzięki urokowi nowości, choć chyba nie tylko, ma o wiele większą siłę ośmieszania und wykpiwania, niż zgrany i banalny "płaskoziemca". Doktorat o tym zjawisku można by napisać, i to niebylejaki! Chyba się nie mylę? Bo niezwykłem, a że jeszcze czasem potrafię z komórkiem wygrać w szachy, więc mam dowód, iż dobry doktor Alzheimer jeszcze mnie nie odwiedził. (Widać jemu akurat dobrze z naszą kochaną waadzą. Co kto lubi!)

triarius

niedziela, lutego 21, 2021

Alleluja! - czyli Co nowego na dzielni?

Podpaska oldskulowa

Byłem ci ja dzisiaj "na dzielni" (jak ponoć mówi młodzież, choć podejrzewam, że to zawsze są "kul end trendy" słowotwory sprzed 15 co najmniej lat) i co widzę... Zanim jednak odpowiem na to nabrzmiałe do rozpuku pytanie, pozwólcie, że wykrzyknę "Alleluja!" Bo i jest powód!

Otóż miałem (ci ja) sprawę do załatwienia... (Tak, na dzielni, Mądrasiński, i to nawet przy samej komendzie dzielnicowej policji. Czy załatwiłem? Odpowiem nie-wprost: gospodarka tak nam się dzisiaj wspaniale kręci, że ci ludzie nie tylko mieli na drzwiach poprawione, że oto teraz kończą nie o 18:00, tylko godzinę wcześniej, ale w dodatku byli już zamknięci, mimo że ja tam dotarłem przed 15:00, bo okazało się, że jest niedziela. Teraz sam sobie pokompinuj i wywnioskuj, czy coś załatwiłem.)

No więc byłem i ujrzałem. (Czy zwyciężyłem? Oceń to jak doczytasz do końca, Napieska!) Ujrzałem ci ja mianowicie dzisiaj, pierwszy raz od niemal roku (jak ten czas leci!), coś koło połowy rodaków, a chyba nawet to była "większa połowa", bez żadnych tam podpasek czy pieluch na facjatach. Nareszcie, coś się w ludziach przełamało, coś się wreszcie budzi! Oczywiście słoneczko, ciepło nam dzisiaj z nieba generujące i śliczne niebeczko, bez pieprzyka wprawdzie koło ust, ale za to niemal bezchmurne, swoje zrobiły. (Nawiasem, istnieje w matematyce pojęcie "większej połowy".)

Jednak pewny jestem, iż nawet tylko dwa miesiące temu, kiedy łażąc po dzielni dwie godziny udawało mi się zobaczyć góra pięciu obywateli tenkraju z dumnie odkrytą twarzą, a i to w większości albo na ganku własnej willi, albo sobie ukradkiem papieroska z pieluchą na brodzie... Że wtedy nawet równikowe upały nie skłoniłyby większej połowy naszego ludu do porzucenia tego upodlającego, i z pewnością szkodliwego dla zdrowia, świństwa!

Fakt, część rodaków miała "maseczkę" nieco tylko zsuniętą, tak że oddychali normalnie, tylko wyglądali wciąż cholernie głupio, część miała ją na klatce piersiowej (tej, która od teraz ma być stosowana do karmienia niemowląt, bo inaczej to jest "płciowe... cośtam"), jednak duża część po prostu nie miała nic, co by pieluchę czy podpaskę przypominało. W każdym razie, jeśli mieli, a przecież mogli, podpaskę i/lub pampersa znaczy, to znajdowały się całkiem gdzie indziej, niż na twarzy, i nie rzucał się przesadnie w oczy. Alleluja zatem! Zgoda? To, i trzykrotne Hip hip, hura proszę! Co najmniej trzykrotne!

Naprawdę ogromnie się cieszę, bo już żal było na ten koszmar patrzeć i człowiek całkiem tracił wiarę w bliźniego swego, a już szczególnie rodaka. To może jeszcze o kochanej policji... Żaden taki się nawet nie pokazał, choć to było tuż obok ich bunkra. Nie są wcale głupi, wiedzą, że przy takim podejściu do bezprawnych zarządzeń, jakie ludzie zaczynają prezentować, nie mają szansy. Dałoby się ew. rozstrzeliwaniem, czy innym dziesiątkowaniem, bo to działało wielokrotnie w historii, wiadomo, ale mandatami się nie da, a PiS, na nasze, ale i ich zapewne, szczęście, tylko do mandatów ma odwagę się posunąć.

W czasie gdy taki... No niech będzie, że "policjant", bez lekceważących epitetów, wypisuje jednemu mandat za brak "maseczki", obok przechodzi dziesięciu innych, także bez, i się mu w nos śmieją. Co biedaczyna zrobi? I tak właśnie ma być! Tym bardziej, że na Fejzbukach czyta się, iż konkretnym urzędnikom i konkretnym policjantom grożą już za egzekwowanie tych bezprawnych zarządzeń kary po 10 i 20 tys. zł. Przez sądy. (A tak pragnęliśmy, biedne głupiątka, żeby PiS całkiem te sądy spacyfikował, prawda? Ale nie, tak nie można! Nie żebym kochał rodzime sądy, ale oni zawsze, ci co wiadomo, muszą się między sobą żreć, i z konieczności walczyć nieco o serce prola!)

Nasza kochana waadza, jak się wydaje, się przeliczyła - teraz Niedzielski w głupocie swojej - ale też jakie ma biedaczyna inne wyjście? - będzie eskalował, na co lud zareaguje jeszcze silniejszym oporem i olewaniem. Być może nawet, staram się nie być optymistą, bo to nie mój styl, ale może jednak... Może w ogóle lewizna, jak i ci wszyscy bolszewicy w Ameryce, którym ta niezłomna, miłościwie nam panująca "prawica" tak skwapliwie zaczęła służyć, też się przeliczyli...? Milcz serce!

Po swojej stronie mają wciąż oczywiście banki, bazy danych, inwigilację, ale być może przedwcześnie się odkryli und ujawnili, a miliardy zwykłych poczciwych proli, walczących o własne życie i przyszłość swoich dzieci, to nie jest całkiem nic i może do równania wprowadzić sporo nowych niewiadomych. Oby!

No to jeszcze coś o obrazku, który tu mamy. Chciałem dać jakieś podpaski, w ostateczności pieluchy, ale nie znalazłem nic, co by mnie satysfakcjonowało, poza właśnie widoczną tu teraz starą reklamą podpasek. Szwedzką zresztą. Nie od razu widać, o co chodzi, ale chodzi właśnie o to, a ogląda się to miło i z pewną nostalgią, no bo komu, #$%, w końcu takie właśnie podejście do kobiecych spraw przeszkadzało?

triarius

P.S. A teraz odejdźcie w pokoju, tylko uważajcie, do k... nędzy, na ogony!

czwartek, lutego 18, 2021

Pepi dawniej i dziś

Aby odpocząć nieco od porażającego piękna współczesności, a przy okazji odkurzyć sobie nieco szwedzką mowę i sobie ogólnie poszerzyć, wyciągnąłem ci ja ostatnio z półki niewielką książeczkę na temat starożytnego Egiptu... Autor Torgny Sävesöderbergh, tytuł Faraoner och människor, czyli na nasze "Faraonowie i ludzie".

Bardzo fajne, jak się okazało, dziełko, z którego zaprezentuję wam (?) tu, we własnym przekładzie, drobny fragment. Który z jakichś nieznanych mi powodów pociągnął był za sznurek tego tam dzwonka w mojej duszy i zapalił lampkę. Oto i... Pepi II! (Trzeci wiek trzeciego tysiąclecia, prawdopodobnie najdłużej panujący władca w historii.)

Pepi II
Nie powinniśmy dać się zwieść pozorom, wierząc, iż Pepi był wielkim wojownikiem. Wszystkie te płaskorzeźby  to tylko kopie wojennych przedstawień wcześniejszych królów, a jeśli dokładnie przeczytamy imiona pokonanego księcia i jego rodziny, stwierdzimy, że nawet nie zadano sobie trudu wymyślenia jakichś nowych imion, tylko są to dokładnie ci sami Libijczycy, których poprzednicy Pepiego II już o wiele wcześniej zabili lub wzięli do niewoli. To mniej więcej tak samo, jakby Gustav VI Adolf* prezentował płaskorzeźby reprezentujące jego zwycięstwa nad carem Piotrem, mamy więc wszelkie powody, by podejrzewać, że z triumfem Pepiego nad Libijczykami było bardzo podobnie.

Część dworzan Pepiego II leży pochowana w pobliżu piramidy, nie jest ich już jednak tak wielu. Mały dworski karzeł Saneb, szef królewskiej garderoby, otrzymał piękny grób na tym terenie. Do niego Pepi musiał być szczególnie przywiązany, bowiem oddał mu jedną ze swych córek za żonę. Wydanie księżniczki za dworskiego karła byłoby nie do pomyślenia w czasach Chefrena**, kiedy władza królewska była jeszcze silna. Byłaby to profanacja boskiej krwi władcy.

Prestiż Pepiego jest jednak dość  wątpliwy i w Egipcie wielu nie przywiązuje już znaczniejszej wagi do jego rozkazów.

Jak to się stało, że król całkiem stracił swój status najwyższego boga kraju, od którego zarówno bogowie, jak i ludzie są całkowicie zależni?

Już królowie panujący bezpośrednio po Chefrenie ograniczają swą budowę piramid do znacznie skromniejszego formatu, a każdy z nich postawił co najmniej równie kosztowną świątynię bogu słońca Re w Heliopolis. Teraz już król nie jest przedstawiany na tronie w samotnym majestacie, w ówczesnych rzeźbach inni bogowie stoją obok, jako mu równi, a faraon okazuje część bogu słońca, stojącemu teraz na czele zgromadzenia bogów.

W tekstach pogrzebowych nikt już nie drży, kiedy władca wstępuje do nieba. Aby w ogóle dotrzeć do swego ojca Re, musi on teraz przedstawić dokument, legitymację, paszport, a sprawdza to przewoźnik mający przewieść króla do niebieskich przybytków. Już ten podrzędny urzędnik w boskiej hierarchii poddaje króla szczegółowemu przesłuchaniu, ten zaś musi grzecznie prosić, by móc przejść dalej i zabawiać bogów, jako tańczący karzeł, zostać wioślarzem na słonecznej łodzi, albo w najlepszym razie sekretarzem boga słońca. We wszystkim faraon jest odpowiedzialny przed swym ojcem Re i musi mu przedstawiać ze wszystkiego rachunek. Tak oto mówi o królu jeden z tekstów: "Nigdy nie uczynił nic złego. To słowo mające wielkie znaczenie przed Twoim obliczem, o Re!"

-------

* Król Szwecji w latach 1950-1973.

** Faraon panujący przez 26 lat około roku 2570 przed Chrystusem.

triarius

P.S. A teraz wychodzimy pojedynczo i radzę uważać na ogony!

poniedziałek, lutego 01, 2021

Żeby nie było nic

To klasycznie wyrażone pragnienie, co je mamy w tytule, wykorzystałem w sposób nie całkiem zgodny z intencją jego twórcy, bo mnie tutaj chodzi o to (poza giętkim, oczywiście, językiem), że mam zupełnie niewiarygodnie fascynujący linek... (Niestety tylko dla umiejących wiązać buty i spuszczać wodę, nie moja wina!) Ale żeby nie był goły linek i w ogóle NIC - WESTCHNIENE: k*wa mać, straciłem kilku dobrych przyjaciół i miłość połowy rodziny, że o obelgach i ironicznych uśmieszkach nie wspomnę, bo byłem za PiSem, a teraz tracę znajomych i wywalają mnie z portali, do których rozkwitu (?) sam się walnie (i czelnie) przyczyniłem, bo już nie jestem! (Czemu nie jestem, spyta ktoś? BO SIĘ NIE DA!)

Cudnie podzielili ludzi, "społeczeństwo" znaczy! Nawet (tzw.) komuniści mogli o czymś takim tylko pomarzyć. Donosy, spojrzenia spodełba. rodziny skłócone i nie mogące już na siebie patrzeć, puste trybuny... (Swoją drogą, znam taką jedną Kassandrę, która te puste trybuny lata temu przewidziała i pisała o tym w kontekście tych różnych Neronów oglądających sobie luźno gladiatorów. Niewiarygodne, prawda?)

A teraz przyobiecane mięso bez kości. Zmobilizujcie się i uważnie wysłuchajcie pierwszych 10 minut, potem nie będziecie się mogli oderwać i na pewno nie uznacie tych chwil za stracone! Oto i (fanfary, werble, chóry starców):


A tu jeszcze drugi wspaniały linek na deser:


Co za czasy! Ale Ardreya oczywiście, kiedy jeszcze był czas i mogło to mieć nieco sensu, czytać się nie chciało. Woleliście "von" Misesa i JP2 (tego drugiego zresztą wkrótce pozbawią świętości. "Santo subito", my foot! W obie strony.)


triarius