Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ks. Wujek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ks. Wujek. Pokaż wszystkie posty

niedziela, września 26, 2021

Wstęp do Propedeutyki Ornito-Teologii

Zacznę tym razem bez kabaretowych wstępów i zjadania ogona, bo sprawa jest w poważna.

"Bądźcie jako ptakowie niebiescy, którzy nie sieją, nie orzą..." mówi Jezus. (Po aramejsku, a tutaj księdzem Wujkiem. I komu to przeszkadzało?)

"Kto nie pracuje, niech też nie je!" odpowiada mu hardo Św. Paweł.

Pierwszy z tych panów, to, jak wszyscy chyba wiemy, samo jądro i sama istota Chrześcijaństwa - Bóg, a jednocześnie i człowiek, czyli nawet w tej elitarnej kategoii ktoś wyjątkowy. Ten drugi to gość, którego trzeba uznać za "szarą eminencję" wczesnego Chrześcijaństwa, i który miał na przyszłość tej religii największy ze wszystkich ludzi wpływ. No i teraz jak tu rozstrzygnąć, którego z nich opinia na temat pracy jest dla nas ważniejsza?

No bo czy da się je jakoś ze sobą pogodzić? Przecież są jednoznacznie wyrażone i biegunowo różne, prawda? Więc jak z tym w końcu ma być? Że sól ziemi, czyli mniej lub bardziej ubodzy duchem zwykli chrześcijanie, a w każdym razie ci, którzy się za chrześcijan uważają, nad tą sprzecznością się nie zastanawiają, to mnie nie szokuje. Od tego są solą ziemi! Jednak wątpię, by takie choćby zestawienie - jedno tuż obok drugiego - figurowało w jakimkolwiek katechizmie. (Prosiłbym o wyprowadzenie mnie z błędu, jeśli się mylę, bo dawno katechizmu nie oglądałem!) Co do uczonej zaś teologii, to także trudno mi sobie wyobrazić, by próby rozwiązania tej trudnej kwestii były obficie nagradzane tytułami Doctor Sanctae Ecclesiae i kardynalskimi kapeluszami.

W średniowieczu niemal na pewno próbowano te opinie jakoś pogodzić, ale teraz od setek lat nawet chrześcijanie zgadzają się z poglądem, że dopóki dusza nie opuści ciała, naszym pierwszym i najważniejszym ludzkim obowiązkiem jest dążenie wraz z innymi do stworzenia Raju już tutaj - na tej ziemi, a to dla Przyszłych Pokoleń... Wszystko inne na tym tle to nieistotne drobiazgi. Ciekawe w ogóle byłoby zaobserwowanie reakcji różnych oficjalnie b. głęboko wierzących ludzi, na cytowane tu słowa Chrystusa. A przecież to Bóg i tak niewiele mamy jego autentycznych, przekazanych przez naocznych świadków, wypowiedzi! Oczywiście najciekawsze byłyby tu reakcje protestanów, ale osobiście nie pogardziłbym też i katolikami. Jezu (że złamię przykazanie, którym nikt się już chyba nie przejmuje), jak by się wił tłusty hierarcha z parciem na szkło, gdyby mu znienacka kazać to rozstrzygnąć w jakiejś telewizji!

Nikt nie musi mi wierzyć, ale z ręką na sercu stwierdzam, że byłbym w stanie napisać na ten temat długi (choć faktycznie nie wiem, czy dobry) esej. Byłoby sporo o Św. Pawle, bo mam na jego temat nieco wątpliwości i uwag. Byłoby też o protestantyźmie, o ST, o Marcjonie, o Faryzeuszach i o Etyce. Nic z tego zapewne nie będzie, w każdym razie teraz zostawiam Moich Niezliczonych, a Jakże Ukochanych Czytelników z postawioną tu (by znowu użyć rosyjskiego słowa, co się dzieje?!) zagwozdką. No więc, jak wy to, ludkowie rostomili, w sercu swoim rozstrzygniecie? Luz i medytacja brzuchem do góry, czy też zaiwanianie niczym... Powiedzmy "liberalny stachanowiec" na przyszłe pokolenia? Które jest bardziej chrześcijańskie? Bardziej etyczne? Który więc z tych godnych niewątpliwego szacunku panów mówi tu z większym sensem?

triarius

P.S. Nie szukajcie w słowniku! "Ornito-Teologii" tam jeszcze nie ma. Będzie w następnych wydaniach. Taka nauka powstanie, gdy tylko nacisnę na "Publish". W końcu dzieckiem licealnym, kiedym miał kilka włosów na głowie, a na plecach mniej niż teraz, stworzyłem ci ja (dla Ludzkości, ach!) dwie wspaniałe gałęzie bardzo szacownych nauk. I one teraz kwitną, że hej! Granty, uczone sympozja, kwartalniki, wkrótce z pewnością i Noble. Wiecie oczywiście jakie to gałęzie?

piątek, października 09, 2015

Przegląd wydarzeń (jesień 2015)

Po prawdzie, to nie mam pojęcia dlaczego, skoro ci imigranci to takie wielkie dobro i "ubogacają", ci tam "przemytnicy" nie dostają od Unii orderów, tylko Unia wciąż ich obiecuje złapać i zgnoić.

* * *
W nawiązaniu do powyższego... Ktoś może spytać, dlaczego "ubogacają" w cudzysłowie, a "wielkie dobro" nie. A nawet jak nie spyta, to ja i tak wam ludzie powiem. Otóż słowo "ubogacać" wydaje mi się tak obrzydliwie kremówkowo-obłudne, że za jego używanie skazywałbym na prace społeczne. Co najmniej. 6 h za użycie w mowie, 8 h za użycie piśmie.

Kiedyś katolicyzm gadał po łacinie albo księdzem Wujkiem. I komu to, @#$%^, przeszkadzało? Powie ktoś, że to wtedy był normalny, prozaiczny język, bo ks. Wujek takim właśnie pisał. Po pierwsze wątpię, czy się specjalnie nie sprężył, żeby wyszło bardziej hieratycznie, a po drugie, nawet jeśli, to i tak po dwudziestu latach był to już język wzgl. archaiczny i hieratyczny.

Co zaś do "ubogacania", to wątpię, czy jacyś normalni ludzie tak kiedyś w ogóle mówili - używali tego słowa znaczy. Może gdzieś, w jakiejś gwarze to występuje, ale wątpię czy w normalnej polszczyźnie, i to nie jest ładna gwara.

I tak to chyba przebiegło, że kiedy zniknął ks. Wujek, że o łacinie nie wspomnę, to do tego języka GWybu, udającego pracowicie, choć nieskutecznie, język, którym się posługiwał Duch Święty, Jezus i Apostołowie, dodano takie słodkie kremówkowe perełki, jak "ubogacanie", "Jezu ufam TOBIE!" (a nie komu, że spytam? Belzebubowi? Też mi rewelacja!), i temu podobnież...

Zresztą w świeckim cywilu też są rzeczy, za które bym skazywał na prace społeczne, albo i gorzej. W języku znaczy. Pomijam już "koktaile M*otowa", ale np. "unikatowy" - zapewne żeby się nie kojarzyło (głupim prolom, który mają się na tę reklamę nabrać i wybulić) z "unikaniem"...

Albo jak sportowi sprawozdawcy unikają "ci" i mówią o opisywanych atletach "panowie" np. "panowie dzisiaj chyba nie mają ochoty okładać się po mordach", zamiast po ludzku "ci panowie... itd.". Czy to, @#$%^&, nasza wina, że jedna mniejszość wymyśliła sobie imię żeńskie CIPA i teraz nie można już przez to po ludzku, czyli po polsku, mówić?!

Uzupełniam po dniach paru:

Komentator poinformował mnie, że to "Jezu ufam Tobie!" jest jeszcze przedwojenne. Może faktycznie co do tego nie miałem racji, interpretując to jako żałosną pseudo-hieratyczność posoborowego "katolickiego" języka. Może tam faktycznie chodziło o "Jezu ufam Tobie, a nie tym @#$%^ ..." I w miejsce kropek wpisać sobie co pasuje, np.: modernizatorów religijnych, leberałów, judaizatorów.

Ten sam komentator poinformował mnie/nas, że obecny Synod toczy obrady w grupach językowych. Co za koszmarny upadek!

* * *

Jesteśmy chyba w większej matni, sieci i pajęczynie, niż to nam się wydawało. No bo tak... Zawsze podejrzewałem, że w tej miłościwie nam... jak to wyrazić.... miłościwie nas uszczęśliwiającej elicie... są siły, mające, przede wszystkim, albo nawet jako cel po prostu jedyny, zamiar rozwalić zachodnią cywilizację - nie bacząc na koszty i bez oglądania się na subtelny dobór środków.

Nie wiedziałem jednak - biję się w piersi - że one są aż tak silne, że to tak szybko pójdzie, i bez najmniejszego, jak się zdaje, oporu ze strony tych "normalnych" elit - tych co chcą się tylko nachapać, popokazywać w telewizjach, robić za autorytety itd. Mówimy oczywiście o imigrantach, bo to jest sprawa po prostu nieprawdopodobna, na niesamowitą skalę w całej historii, a osiedlenie Wizygotów w Cesarstwie Rzymskim jakiś czas temu to przy tym Pikuś, mały Pikuś.

Ale spójrzmy na media... Rodzimych, tych "politycznych", nie oglądam - poza czasem TV Trwam i paru blogasami. B. rzadko jakiś linek z takiego blogasa gdzieś mnie zaprowadzi, ale tam raczej, jak się to zaraz okazuje, nigdy nic ciekawego nie ma. Mówimy więc o CNN'ach i BBC'ach.

Na tasiemce np. od wczoraj leci wiadomość, że "bohater zamachu we Francji został w US of A potraktowany ostrzem". I nic! Nie udało mi się w tych telewizjach dowiedzieć niczego bliższego. Nawet tego, czy to "stabbed" oznacza pilniczek do paznokci, czy nóż typu Appleyard-Sykes, ani czy gość doznał poważnych ran, czy tylko otarcia naskórka. Kto to zrobił? Co się z nim stało? Co teraz? Nic!

Sprawa jest dość przerażająca, w stylu poniekąd najlepszych westernów i czarnych kryminałów, tylko że w realu naprawdę nie ma w tym niczego zabawnego. Jeśli po mieście szaleją gansterzy, a policja ma niewiele sił i niewiele z tym potrafi zrobić - jest marnie, ale to nie maksymalny koszmar. Jeśli po mieście szaleją gansterzy, a ty wiesz, że nigdzie się nie możesz zwrócić, bo policjant jest zapewne przez nich kupiony, sędzia też, nie mówiąc już że dostawca pizzy może być hitmanem... Gorzej, prawda?

No a jeśli odważne zachowanie w walce z zamachowcem kończy się, w krótkim czasie, tysiące kilometrów dalej, za ogromnym oceanem, właśnie tak? I jeśli media nic bliższego na ten temat nie raczą? Podobna jest sytuacja z tym niedawnym zamachem na szkołę (wyższą, ale niespecjalnie wysoką) w Oregon. Nie podają nam jak się nazywał zamachowiec, nie podają czy i kiedy przeszedł na islam, jaką miał karnację...

Wiemy, że specjalnie wybrał sobie chrześcijan i słyszałem dziwną opowieść "od ojca jednej z uratowanych", że mówił coś o tym, że "niedługo się zatem spotkają". Więc to nie tak, że on chrześcijan nie lubił - on właśnie ich kochał i organizował sobie zgraną paczkę w raju, kiedy tam się, za małą chwilę, znajdzie!

Dlaczego miałby sobie wyobrażać, że oni będą chcieli spędzać czas akurat z nim...? No fakt - w raju jest tak fajnie, że wdzięczność będzie przepełniała ich serca i uznają go za swojego dobroczyńcę numero uno! Mogło by tak być? Niby by mogło, ale nie jest to AŻ TAK oczywiste, żeby to od razu przyjąć za pewnik i nie oczekiwać od kochanych mediów jakiegoś tego tematu pogłębienia. Prawda?

Na świecie roi się od brzydkich ludzi i niektórzy z nich mogą wciąż uważać, że on chrześcijan właśnie lubił i dlatego ich zastrzeliwał. (W nielubieniu chrześcijan, jak nas uszą, nie ma nic złego, ale strzelanie do nich bez specjalnego zezwolenia na razie jest be. W każdym razie dopóki pasuje to Obamie w jego kampanii przeciw posiadaniu broni palnej.) Warto by było te wątpliwości, te smętne podejrzenia i iście moherowe paranoje rozwiać, zgoda? Ale jakoś nikt się do rozwiewania nie poczuwa, a paranoja kwitnie w najlepsze.

Niby nikt tymi mediami (podobno) ręcznie nie steruje, a jednak zachowują się dokładnie tak, jakby sterował. Dotychczas najbardziej mnie bulwersowało (dziwaczne słowo, swoją drogą, kuchenna francuszczyzna, jeśli mnie spytać, o wiele już wolę "anawa") to, jak zgrabnie leberały wymiksowały z publicznej świadomości i "wymiany idei" Ardreya - całkiem bez cenzury, przy "wolnym", jakby nie było, rynku...

Głównie chyba prawami autorskimi (nie jestem prawnikiem, ale tak mi to wyszło) i niewątpliwie subtelnym naciskiem na jego syna. (W końcu kto chce być dziecięciem wroga ludu, kiedy może być dziecięciem wybitnego scenarzysty i dramaturga?) Jednak to, co się w tej chwili, od jakiegoś czasu, dzieje w zachodnich mediach, zaczyna mi wyglądać na nowy etap i wersję o wiele bardziej dopracowaną.

A trzeba wam wiedzieć, że to nie tylko CNN i BBC, bo także parę innych amerykańskich kanałów oglądam, niezbyt pilnie, ale jednak okiem rzucam i w razie czego jak sęp, a do tego dwa francuskojęzyczne, czyli Francja, Belgia, Szwajcaria Romańska też.

Z tym że te francuskojęzyczne to po prostu zgroza, jaka tam miłość do "Zjednoczonej Europy" i ogólnie lewizna, więc nawet nie warto właściwie wspominać. Tym niemniej wydaje się, że na froncie propagandy oni mają to już nieźle dopięte, to zaś sugeruje, że przygotowani są na o wiele więcej i mają jeszcze sporo fajnych sztuczek w rękawie. (I kto im w tym może przeszkodzić?) Zresztą po co zgadywać, skoro gołym okiem widać sprawę tych tam "emigrantów" i to, co się w związku z tym dzieje.

* * *

Zapomniałem, że to jeszcze miałem napisać...

Ostatnia afera z cwanym układem fałszującym testy analizy spalin w tym sztandarowym produkcie naszych zachodnich sąsiadów nasuwa pytanie, czy ktoś się może zainteresował możliwością istnienia analogicznych układów np. w czołgach, które od tych sąsiadów Polska kupiła? (Szczerze mówiąc, to ja bym się nad tym zastanawiał o wiele wcześniej i nawet bez afery VW, choć to akurat do moich psich zawodowych obowiązków nie należy).

Powiedzmy my tu sobie dopracowujemy demokrację, a nasz sąsiad postanawia nam zafundować bratnią pomoc. My (choć to oczywiście myśl całkiem już nie z księżyca, tylko z jakiejś odległej galaktyki) tym nie jesteśmy zachwyceni i postanawiamy ich nieco postraszyć czołgami... Jakimi? 

Ponoć się Leopard wabią i są ichniej właśnie produkcji. A tutaj - zaskoczenie - czołgi, zamiast jeździć, warczeć i strzelać, zaczynają np. wygrywać skoczne umpa, umpa... I klepać drug druga po obciągniętych nieekologiczną skórą zadkach. Albo coś równe ludycznego. Komuś to, że spytam, pasuje? Czy może WŁAŚNIE DLATEGO te akurat czołgi kupiono? Czy po prostu nikt, bez afery VW i trujących ponad dopuszczalne normy spalin, na taką możliwość nie wpadł? No to niech wpadnie i sprawdzi!

Zresztą ta sprawa ma i drugi aspekt - równie ważny, a w każdym razie mniej hipo-od ew. bratniej zza Odry pomocy -tetyczny. Analiza spalin... zatrucie środowiska... warstwa ozonowa... ocieplenie klimatu... wspólny wysiłek Całej Ludzkości w celu zwalczenia tego wszystkiego... Nie szczędząc oczywiście środków i poświęceń.

Tyle że właśnie się okazało, że tutaj GRANO ABSOLUTNIE NIEUCZCIWIE, prawda? No to czy nie należy w takim przypadku wywrócić stolika, zerwać wszystkich dotychczasowych załganych umów, wypiąć się na poświęcenia...? Jeśli nawet pominiemy etyczny imperatyw dania winowajcy po mordzie. To oczywiście należy zrobić, ale to nie dla takich bantustanów jak III RP. 

Jednak gra była, jak się okazuje, od początku oszukana, nakładano na nas ciężary, samemu udając, że też się je dźwiga, co było kłamstwem... Więc co teraz? Które to pytanie kieruję do tzw. "polskich polityków". 

(Tym niemniej na PiS głosować 25. TRZEBA i jak mi ktoś powie, że to nie ma żadnego znaczenia, bo oszukują, albo że to jedna banda, to będę gryzł. Nie będę, z wrodzonej dobroci, nikogo wprost pytał, ale jak mi ktoś sam powie, że nie głosował, albo że nie na PiS, i nie zgwałcił w tym kierunku całej rodziny plus maksymalnej ilości krewnych i znajomych Królika - stanę się nieprzyjemny. Nie żartuję!)

triarius

P.S. Hejt hejt!

niedziela, czerwca 01, 2014

No to i ja o Marysi...

Sprawa dzielnej Marysi z Gorzowa, która wygarnęła Tuskowi to, co pół Polski by miało ochotę, ale albo nie ma okazji, albo się boi, nadal się rozwija. Zgodnie z tym, czego należało oczekiwać, wytoczono już bardzo ciężkie działa, mianowicie "antysemityzm", a słychać nawet pomruki na temat "kłamstwa oświęcimskiego".

Czego można było się spodziewać? Przecież pojawiło się ryzyko, iż nasz dzielny Premier zacznie się obawiać spotkania z każdym młodym człowiekiem - choćby był wykształcony i z dużego ośrodka - bo ten może się okazać Marysią! Czy można do tego dopuścić żeby się zaczął jąkać jak nie przymierzając Michnik?!

Całe to bicie piany (bo z "naszej" strony też niewiele dostrzegam powodu do zachwytu nad poziomem argumentacji), cały ten smród... Nie jest to coś, w co bym się miał wielką ochotę pakować. Ożenić się z Marysią, tak, na pewno, ale chyba by się rodzina nie zgodziła i te rzeczy. Więc jeszcze parę słów o "antysemityźmie" i to będzie na tyle.

"Antysemityzm" - piękne słowo, idealna wprost maczuga w rękach totalitarystów, internetowych trolli, platfąsów wszelkiego typu i, niestety, także tej sporej, słabej na umyśle i pozbawionej gonad, części naszej "prawicy", która, z jakichś względów, najgłośniej brzęczy... ("Jako miedź brzęczaca, jako cymbał brzmiący." Ksiądz Wujek. I komu to przeszkadzało?)

Pała "antysemityzmu" jest po prostu super - do określonych celów, ma się rozumieć... Przecież nawet samo w sobie zawiera kłamstwo! Cóż może bardziej pasować ludziom z urodzenia podłym i załganym? Swoją drogą, na zarzut "antysemityzmu" (prędzej czy później każdego to spotka, rebe Bratkowski dwoi się przecie i troi, żeby każdemu dogodzić, i nie on jeden) radzę odpowiadać w stylu: "Ja antysemitą?! Ja przecież nie mam nic przeciw Arabom! Co za pomysł!"

(I opcjonalnie dodać: "A Palestyńczyków to ja nawet bardzo lubię." Tylko że wtedy istnieje pewne ryzyko, iż na nas wtedy naślą brygadę antyterrorystyczną. Ale to z drugiej strony w III RP nie powinno nikogo przesadnie takie coś zaskoczyć, bo prędzej czy później i tak Brunonem zostanie, chce tego czy nie. Wybierzmy zatem przyszłość!)

Powyższe wyjaśniło, jakie tam kłamstwo jest w samym określeniu "antysemityzm", a kto nie zrozumiał, widać czyta służbowo i nie widzę powodu, by go w robocie wyręczać. Dodam jeszcze, że istnieje bardzo ciekawa prawidłowość z tym "antysemityzem. Otóż "oni"... (Wiadomo kto, albo pzynajmniej CO. Nie mówię o zwykłych, względnie przyzwoitych, ludziach, niezależnie od pochodzenia. Czy nawet od religii, choć po prawdzie nie za każdą przepadam. Z tym, że oczywiście nie mówimy tu o religii komunistycznej.)

Otóż po "onych" obelgi przeważnie (o ile akurat prawda etapu nie wymaga inaczej) spływają jak woda po przysłowiowej gęsi, natomiast NIENAWIDZĄ dziko, by ich jakoś próbować analizować, by starać się ich zrozumieć jako zjawisko. I te rzeczy. Sapienti sat. Stąd, jestem pewien, na przykład ta dzika nienawiść dzisiejszego establiszmętu do Spenglera... Na pewno nie wyłącznie z tego powodu - mają ich tam nieco więcej, ale między innymi.

Gość jest tak daleki, jak to tylko możliwe, od jakiegokolwiek, w rozumieniu normalnego człowieka, "rasizmu" - a w Wikipedii załapuje się jako hiper-rasista. Podobnie z "antysemityzmem". Milion bluzgających prymitywów to dla tych... Nie bójmy się tego slowa - macherów - miód w serce. Zwykły kulturalny człek od nich się z odrazą odcina (z przyczyn słusznych lub mniej słusznych, ale jednak), macherzy i autorytety przybierają pozy i tony godne co najmniej Markizy de Lamballe...

Wszyscy są zachwyceni! Jednak spróbujcie publicznie pozastanawiać się nad tym, co motywuje te wszystkie... Jak to nazwać...? Nie wiem, ale że to istnieje nie da się wątpić, skoro wciąż gada, poucza, grozi, żąda... Prawda? No i na tym ten wątek sobie na razie zakończymy.

A na koniec wiadomość niemal z ostatniej chwili - tak, BIĘŻĄCZKA! (Łał!) Na jakimś CNN, co go czasem oglądam... (No i kto mógłby mnie oskarżyć o anty, że spoytam? TV Trwam ostatnio nie, a to tak.) Więc na tym CNN (chyba to ono było, zresztą one wszystkie podobne) mówili, że przeprowadzono ostatnio wszechświatowe badanie na temat antysemityzmu (bez cudzysłowu), i wyszło im, że to występuje po prostu wszędzie, w każdym kraju na świecie (dziwne, nie?), ale najmniej tego jest...

Fanfary, werble... Zgadniecie gdzie? Nie zgadliście - na Cejlonie. Dlaczego? A spróbujcie zadać takie pytanie Michnikowi, Bratkowskiemu czy innemu łowcy. Albo tej od nakrywania się kopytami. (Ja bym ją chętnie też kopytami nakrył, ciekawe co by wtedy rzekła? Tak na marginesie.) Naprawdę ciekawym co odpowiedzą. Jeśli się dowiecie, prosiłbym o upublicznienie (brzydkie słowo, swoją drogą), dobra?

A przy okazji, to Kurak wczoraj bardzo sensownie napisał na temat '68 (w aspekcie prlowskim, bo były przecie i inne) i "antysemityzmu" Jaruzelskiego. Od początku mówię (wprew takiemu np. Coryllusowi), że Kurak jednak to autentyk. Nie da się po prostu z takim zapałem i tak inteligent w każdym razienie wyrabiać dniówki, czy udawać cudze przekonania. A ja, dodam skromnie, to tego typu spraw mam naprawdę niezłe oko.

Oto linek:

http://kontrowersje.net/uniwersalna_hipokryzja_wobec_zbrodni_jaruzelskiego_czystki_antysemickie

(Dyskusja pod spodem, jak przeważnie, jest tam także warta uwagi.)

triarius

P.S. Marysiu, gdybyś jednak miała ochotę poślubić stojącego nad grobem wykolejeńca bez grosza (ale jednak grappling i te sprawy), trochę też jakby mało pobożnego (ale jak Ci wytłumaczę co i jak z tym V2, i się na pewno dogadamy), no to ja  jak najbardziej. Jeśli nie, to w każdym razie przyjmij ode mnie wyrazy najwyższego szacunku i w ogóle!