"Bądźcie jako ptakowie niebiescy, którzy nie sieją, nie orzą..." mówi Jezus. (Po aramejsku, a tutaj księdzem Wujkiem. I komu to przeszkadzało?)
"Kto nie pracuje, niech też nie je!" odpowiada mu hardo Św. Paweł.
Pierwszy z tych panów, to, jak wszyscy chyba wiemy, samo jądro i sama istota Chrześcijaństwa - Bóg, a jednocześnie i człowiek, czyli nawet w tej elitarnej kategoii ktoś wyjątkowy. Ten drugi to gość, którego trzeba uznać za "szarą eminencję" wczesnego Chrześcijaństwa, i który miał na przyszłość tej religii największy ze wszystkich ludzi wpływ. No i teraz jak tu rozstrzygnąć, którego z nich opinia na temat pracy jest dla nas ważniejsza?
No bo czy da się je jakoś ze sobą pogodzić? Przecież są jednoznacznie wyrażone i biegunowo różne, prawda? Więc jak z tym w końcu ma być? Że sól ziemi, czyli mniej lub bardziej ubodzy duchem zwykli chrześcijanie, a w każdym razie ci, którzy się za chrześcijan uważają, nad tą sprzecznością się nie zastanawiają, to mnie nie szokuje. Od tego są solą ziemi! Jednak wątpię, by takie choćby zestawienie - jedno tuż obok drugiego - figurowało w jakimkolwiek katechizmie. (Prosiłbym o wyprowadzenie mnie z błędu, jeśli się mylę, bo dawno katechizmu nie oglądałem!) Co do uczonej zaś teologii, to także trudno mi sobie wyobrazić, by próby rozwiązania tej trudnej kwestii były obficie nagradzane tytułami Doctor Sanctae Ecclesiae i kardynalskimi kapeluszami.
W średniowieczu niemal na pewno próbowano te opinie jakoś pogodzić, ale teraz od setek lat nawet chrześcijanie zgadzają się z poglądem, że dopóki dusza nie opuści ciała, naszym pierwszym i najważniejszym ludzkim obowiązkiem jest dążenie wraz z innymi do stworzenia Raju już tutaj - na tej ziemi, a to dla Przyszłych Pokoleń... Wszystko inne na tym tle to nieistotne drobiazgi. Ciekawe w ogóle byłoby zaobserwowanie reakcji różnych oficjalnie b. głęboko wierzących ludzi, na cytowane tu słowa Chrystusa. A przecież to Bóg i tak niewiele mamy jego autentycznych, przekazanych przez naocznych świadków, wypowiedzi! Oczywiście najciekawsze byłyby tu reakcje protestanów, ale osobiście nie pogardziłbym też i katolikami. Jezu (że złamię przykazanie, którym nikt się już chyba nie przejmuje), jak by się wił tłusty hierarcha z parciem na szkło, gdyby mu znienacka kazać to rozstrzygnąć w jakiejś telewizji!
Nikt nie musi mi wierzyć, ale z ręką na sercu stwierdzam, że byłbym w stanie napisać na ten temat długi (choć faktycznie nie wiem, czy dobry) esej. Byłoby sporo o Św. Pawle, bo mam na jego temat nieco wątpliwości i uwag. Byłoby też o protestantyźmie, o ST, o Marcjonie, o Faryzeuszach i o Etyce. Nic z tego zapewne nie będzie, w każdym razie teraz zostawiam Moich Niezliczonych, a Jakże Ukochanych Czytelników z postawioną tu (by znowu użyć rosyjskiego słowa, co się dzieje?!) zagwozdką. No więc, jak wy to, ludkowie rostomili, w sercu swoim rozstrzygniecie? Luz i medytacja brzuchem do góry, czy też zaiwanianie niczym... Powiedzmy "liberalny stachanowiec" na przyszłe pokolenia? Które jest bardziej chrześcijańskie? Bardziej etyczne? Który więc z tych godnych niewątpliwego szacunku panów mówi tu z większym sensem?
triarius
P.S. Nie szukajcie w słowniku! "Ornito-Teologii" tam jeszcze nie ma. Będzie w następnych wydaniach. Taka nauka powstanie, gdy tylko nacisnę na "Publish". W końcu dzieckiem licealnym, kiedym miał kilka włosów na głowie, a na plecach mniej niż teraz, stworzyłem ci ja (dla Ludzkości, ach!) dwie wspaniałe gałęzie bardzo szacownych nauk. I one teraz kwitną, że hej! Granty, uczone sympozja, kwartalniki, wkrótce z pewnością i Noble. Wiecie oczywiście jakie to gałęzie?
P.S. Nie szukajcie w słowniku! "Ornito-Teologii" tam jeszcze nie ma. Będzie w następnych wydaniach. Taka nauka powstanie, gdy tylko nacisnę na "Publish". W końcu dzieckiem licealnym, kiedym miał kilka włosów na głowie, a na plecach mniej niż teraz, stworzyłem ci ja (dla Ludzkości, ach!) dwie wspaniałe gałęzie bardzo szacownych nauk. I one teraz kwitną, że hej! Granty, uczone sympozja, kwartalniki, wkrótce z pewnością i Noble. Wiecie oczywiście jakie to gałęzie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz