Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Głos Szabesgoja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Głos Szabesgoja. Pokaż wszystkie posty

wtorek, października 05, 2010

Że se na odmianę biężączknę (rzecz o taktyce)

O najnowszym manewrze miłościwie nam rządzącej partii powiedziano już na blogach niemal wszystko... Ale właśnie z akcentem na "niemal", więc ja tu powiem jeszcze trochę.

Sens całej operacji jest dość jasny i oczywisty: podzielić Platformę na kulturalne NSDA... Wróć! Pomyłka! Miało być "P". To znaczy "PO" miało być... No i jędrne, rubaszne, nie przebierające w środkach, ani się obcyndalające... Jak to nazywali? "Seks Analny"? Coś mi się tak te inicjały kojarzą... Nie, to coś nie tak. Zresztą przecież nie każdy seks analny jest od razu postępowy i europejski, tylko homo... Więc musiałoby być SAH, a tam były tylko dwie litery. W każdym razie takie coś, jak w swoim czasie robił Marat, czy inny Röhm. (A, to stąd to SA mi się wzięło!)

Manewr, jako się rzekło, ma swój sens i w teorii powinien zadziałać bez zarzutu. Czyli (kto tego jeszcze nie wie?) uchwycić zarówno elektorat "konserwatywno liberalny", ten kształcuny (na tych niezliczonych "europeistykach", oraz "marketingach i zarządzaniach"), światły niczym certyfikowana ojroświetlkówka, jak i ten co się mniej obcyndala, nie ma czasu na studiowanie długich analiz w Głosie Szabesgoja czy gdzieś... Woląc sobie poszczać do zniczy, czy potraktować kuksańcami staruszki za to, że się śmią modlić w publicznym miejscu. (Następny etap po "Schowaj babci dowód!")

W praktyce jednak jest to naprawdę dość skomplikowany manewr i wiele może pójść nie tak. Z militarnych doświadczeń ludzkości - zbieranych, jakby nie było, od paru tysięcy lat - wiadomo na przykład, że mało jest w taktyce równie samobójczych posunięć, jak próba wykonania skomplikowanego manewru w bojowym kontakcie z wrogiem.

Oczywiście - gdyby różni tacy dawni Persowie mieli komórki i odbierali nimi SMS'y, to może byłoby inaczej! Jednak tak czy tak, taki kontrolowany (z założenia) "rozłam" może się dość łatwo wymknąć spod kontroli. I co najmniej mieć sporo nieoczekiwanych dla wykonawców skutków ubocznych.

W końcu część lemingów (bo o nich tu w końcu rozmawiamy!) SMS'u po prostu nie zrozumie... Albo zrozumie odwrotnie... Dopalacze, Szkło Kontaktowe, Taniec z Gwiazdami, czy po prostu minister Hall... W wielu miejscach wystąpią wątpliwości - przechodzić do Ernsta... Chciałem powiedzieć "Herszta"... Czy pozostać z tymi kulturalnymi? Tu i tam wystąpią tarcia między aparatami obu partii, spory kompetencyjne...

Nie mówię już o "programach", bo to w tych naszych postpolitycznych czasach przeżytek i żadna z obu tych partii - poza oczywiście "Europą" i "Wyzwoleniem Ludzkości Od PiS" - głowy sobie takim czymś zawracać nie będzie. Jednak czymś się te partie powinny się w oczach, swoich co najmniej, lemingów różnić, więc będą jakieś (z pewnością drobne i na 100% absolutnie nieistotne) spory... Czy raczej "spory".

Jednak ten czy ów, co głupszy, leming może to i owo wziąć na serio. I się obrazić, albo coś... "Słowo ptakiem wyleci, wołem powróci", jak mawiali kiedyś homo sapiens. I konflikt - lokalny, zgoda, i na małą skalę - gotowy! I takie coś może się z czasem rozszerzyć. Tym łatwiej, jeśli nastąpi to na przykład na żywo w telewizji.

Najciekawszy jednak jest dla mnie tutaj wspomniany motyw "skomplikowanego manewru w zbrojnym kontakcie z wrogiem". Czyli z nami. Jasne - rodzimy ęteligęt, także ten "prawicowy", "zbrojnymi kontaktami" i innymi równie wulgarnymi sprawami się nie zajmuje... Preferując wzdychanie do (pierwszej) Solidarności, martyrologię, cytaty z JP2 i wirujące stoliczki.

A jeśli już koniecznie militaria, to wyłącznie lampasy, wyłogi i szamerunki! Nic, co by zalatywało krwią, czy choćby żołnierskim potem. (Fi donc! Jakież to niepolskie! Jakże nieprawicowe! Jak absolutnie nieęteligęckie i niekatolickie!) Nawet "rapcie" zbyt już zatrącają (Fifi, nie rusz!) konkretną walką. Ew. mogą być husarskie skrzydła, bowiem rodzimy prawicowy ęteligęt pewien jest, iż one bardziej przeszkadzały w biciu wroga, niż pomagały. (Eksperci mają na ten temat podzielone zdania, jakby coś.)

Rzecz dla mnie jest (że wrócę do głównego tematu) o tyle fascynująca, że teraz powinno się okazać, czy cały ten skomplikowany platformiany manewr naprawdę jest "w bojowym kontakcie z wrogiem" (czyli, przypominam, nami), czy też ten "wróg" wcale się już nie liczy, a cały "kontakt bojowy" jest w jedną tylko stronę: czyli, że oni nam dają w dupę, a my im możemy skoczyć. (I NIE jest to żadna krytyka akurat Jarosława Kaczyńskiego!)

Teraz się okaże, ludzie!

triarius
---------------------------------------------------
Czy odstawiłeś już leminga od piersi?

piątek, stycznia 18, 2008

Odnowiona prokuratura i trzech rannych (niestety lekko)

O dzienniku Stefana Kisielewskiego "Gazeta Wyborcza" napisała kiedyś, w samym tytule zresztą, "nudna ważna książka". I, co nieczęsto jej się zdarza, w połowie miała rację. W tej pierwszej oczywiście, bo Kisielewski akurat na tyle był bystry, by zyskiwać na dość żałosnych zabawach w ciuciubabkę z prlowską cenzurą, no i by się nadawać na Wielkiego Guru liberałów. Czyli w sumie niewiele.

Ale ja nie o Kisielewskim. Ten rzadki przebłysk bystrości cum prowdomówności u gazety, którą pieszczotliwe nazywam sobie "Głosem Szabesgoja", nasunął mi się w związku z wczorajszą "konferencją prasową" odnowionej prokuratury. Kto tego przedziwnego spektaklu nie widział, to albo całkiem nie ma nad czym płakać, widać ma politykę w nosie... albo też, jeśli pasjonują go mechanizmy władzy, ukryte sznurki, szeptem wypowiedziane półsłówka od których walą się lub powstają imperia... Wtedy naprawdę powinien głowę posypać popiołem i szukać, szukać, szukać z tej "konferencji" videonagrania.

Powie ktoś: "po co? te same tępe mordy, te same rozbiegane oczka, które oglądamy już od paru miesięcy". Fakt, wszystko to było w nie mniejszym natężeniu, niż w każdym wystąpieniu nowej władzy. Czy w każdym razie nowych frontmenów, bo dzisiaj prawdziwa władza aż tak się na widok plebsu już się nie wystawia. To nie czasy skrofułów, królewskich sądów pod rozłożystym dębem i starych koni ciągnących za sznur dzwonu by zwrócić uwagę na swe krzywdy!

Jeśli jednak miało się dość politycznego rozumu, by plwać na tę - paskudną zaiste - skorupę i zstąpić do głębi, czekała człowieka, a w każdym razie konesera politycznych mechanizmów, przesmakowita uczta. Władza mianowicie, w osobach tych tam prokuratorów, powiedziała dziennikarzom, i społeczeństwu - zarówno pośrednio, przez tych dziennikarzy, jak i bezpośrednio za pomocą telewizorów - ni mniej ni więcej tylko to...

"Mamy was głupe ćwole w dupie! Skoro byliście tak durni, albo tak słabi, co na jedno wychodzi, że wystarczy w co drugim zdaniu powiedzieć wam 'demokracja' byście przełknęli wszystko... Konstytucje Europejskie na przykład, pod nieco zmienioną nazwą... No to wiedzcie, że teraz nawet nie będziemy specjalnie udawać... Bo udawanie wymaga mimo wszystko pewnego wysiłku i zajmuje czas... Biurokracja może WSZYSTKO, a my teraz będziemy to wykorzystywać na całego... Wiemy bowiem że nikt nas nie jest w stanie skontrolować, jak i nikt nie próbuje nawet kontrolować tych tam brukselskich dobroczyńców ludzkości...

A więc wszystko co nam nie pasuje, a jakoś psim swędem trafi w tryby naszej Wielkiej Machiny, zostanie tam utrupione, przetrzymane aż do przedawnienia... Wszystko zaś, co mamy ochotę zrobić, nabierze pędu i, per fas et nefas, zostanie doprowadzone do pozytywnego - dla nas, bo przecież nie dla was, głupie ćwole - końca...

Nikt nas też nie śmie kontrolować, czy patrzeć nam na ręce, mamy bowiem odpowiednie przepisy, które dają się tak zinterpretować, że mówienie czegokolwiek o tym, co robimy, szkodzi naszej pracy, która przecież jest ważna, odpowiedzialna... No a poza tym to my interpretujemy przepisy i mamy sankcje, gdyby komuś zechciało się robić nam wbrew... A więc żadnych pytań, żadnych pretensji, że nie mówimy kogo obecnie mamy ochotę wsadzić do pierdla, na kogo szykujemy haki (co za brzydkie słowo, fuj!).

Powiemy wam kiedy wyrok będzie już praktycznie pewny, bo dowody będziemy mieli takie, iż niezawisły sąd nie będzie po prostu mógł inaczej... Czyj jest zresztą ten niezawisły sąd, wasz, głupie moherowe bydło, czy nasz?"

I tak to sobie szło dłuższy czas, ja podałem samą esencję, bo, jak na polityków... Sorry! Prokuratorów, przystało było tam tak na oko z 95% czystej H2O.

Czy to już wszystko? Nie! Była bowiem jeszcze część artystyczna. Jak przystało na dobre bolszewickie wzory przeniesione żywcem do nowej, jeszcze bardziej przecież medialnej, epoki. I ta część artystyczna miała rolę nie mniejszą od samego expose... Mistrzostwo po prostu! Samego pronuntiamiento by się żadna latynoska junta nie powstydziła, a tutaj jeszcze część artystyczna, równie ważna...

Część artystyczna była próbką tego, co otrzymają dziennikarze, gdyby się mimo ostrzeżeń zaczęli dopytywać o to, co też Odnowiona Prokuratura robi. Było to ględzenie na trzy głosy, chyba z godzinne co najmniej, tak nudne i pozbawione treści, że nie tylko mało kto mógł przy tym wytrwać - i to chyba tylko jeśli przespał w całości poprzednie 72 godziny - ale przede wszystkim, żadna gazeta, nawet Głos Szabesgoja, nic takiego by nie mogła swoim czytelnikom (jak durnymi szabesgojami by nie byli) zaserwować.

Ale panowie odnowieni prokuratorzy serwowali to bez żenady i nawet im powieka nie drgnęła. Stacje, które to nadawały, a nadawały co najmniej dwie - WSI24 i państwowa telewizja - z rozpaczy wpuściły na wizję wiadomość o tym, że na Heathrow samolot wyjechał z pasa i było trzech lekko rannych. I ją tam bez przerwy międliły, no bo co miał biedactwa robić?

Przez czas tej obłędnej "konferencji prasowej" z pewnością w każdym rodzimym powiecie było więcej, i ciężej, nowych lekko rannych... Ale to oczywiście się nie nadawało, bo trzeba był mieć coś efektownego na wizję i dla zajęcia uwagi słuchaczy podczas upiornej prelekcji o aktualnych poczynaniach prokuratury (odnowionej).

Szkoda że tylko lekko ranni i jedynie trzej, tsunami byłoby znacznie lepsze, ale jak się nie ma co się lubi... Jak to w mediach - ciężki chleb! I pomyśleć że ten czy inny moher zazdrości red. Lisowi! Albo Wołkowi czy Wróblowi... A to przecież nasi "bracia mniejsi", jak ich nazywał Św. Franciszek. Czy to po chrześcijańsku?!

Mniejsza już o takie drobiażdżki jak to, że nowy styl pracy prokuratury - i zarazem nowy, z podniesioną przyłbicą, śladem Urbana Jerzego, plujący moherom w twarz styl informowania społeczeństwa o ważnych sprawach - został pozytywnie skontrastowany ze stylem byłego ministra Ziobry, który to durne moherowe społeczeństwo informował o wszystkim... Jakby był jakimś nawiedzonym liberałem, co to wierzy, że swobodny obieg informacji to podstawa. Ale to naprawdę tylko drobiażdżki.

No a zakończenie? Zakończenie było takie, że ta "konferencja" jakoś się tak dziwnie rozpłynęła, a raczej przeszła bezszwowo w opłakiwanie tego tam samolotu na Heathrow i tych tam trzech lekko rannych. (A może to ja zasnąłem?)

Żadnych dziennikarskich pytań w każdym razie nie było. I wcale się nie dziwię, prokuratura (odnowiona) pokazała już na co ją stać i czym grozi jakiekolwiek pytanie. Następnego godzinnego wykładu o takim natężeniu bełkotu, wodolejstwa i nudy żaden dziennikarz, o słuchaczach telewizyjnych już nie mówiąc, nie byłby już w stanie przetrzymać - nie tylko zachowując przytomność, ale po prostu życie.

I tym pozytywnym akcentem, w oczekiwaniu na dalsze cuda pełowskiego rządu... A raczej tych smętnych pacynek, którym w dupie trzymają łapki ci, co je tam trzymają... Kończę. Jeszcze tylko niech mi będzie pozwolone zakrzyknąć: Niech żyje Odnowiona Prokuratura! Niech żyje PełO! Niech żyje nowy styl medialnej europejskiej demokracji!

triarius

---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.