poniedziałek, maja 18, 2009

Unia płonie!

Dzisiaj palił się jakiś ważny unijny budynek w Brukseli. Dowiedziałem się tego z mailowego biuletynu "Wprost" (straszne tuskolewactwo się z niego zrobiło, tak nawiasem), kliknąłem na linka, żeby przeczytać więcej... No i jakoś tak mi się zebrało na wspomnienia.

Przypomniało mi się mianowicie - całkiem nie mam pojęcia dlaczego - że kiedy w roku 1982 tow. Breżniew przeniósł się na łono Abrahama... Tak się mówi, a w każdym razie do niedawna się mówiło. Tylko, czy aby łono owego patriarchy jeszcze jest koszerne? Bo tak szybko to się teraz zmienia, a ja bym nie chciał... Cóż, zaryzykujemy, choć z drżeniem, bo jak inaczej moglibyśmy ładnie i adekwatnie powiedzieć o tow. B.? Że zdechł? Nielzia!

No więc kiedy tow. Breżniew przeniósł się na to koszerne łono, radio France Internationale... Że lewizna? Fakt, ale wtedy zadbano o to, byśmy mieli same lewackie media - czy Wolna Europa pod kierownictwem agenta SB Najdera była lepsza? Albo ówczesny Głos Ameryki? No więc to France Internationale doniosło, że ich reporter spotkał na terenie politechniki... Chyba nawet mojej poniekąd Alma Mater (choć niezbyt kochanej), bo Gdańskiej, w końcu Gdańsk to była wtedy stolica świata, ach! Spotkał więc dwóch radosnych studentów siedzących sobie na schodach pod gołym niebem (a był to listopad) i pijących piwo.

No i na pytanie dlaczego to czynią, jeden z nich odpowiedział, po angielsku, coś, co pamiętam do dziś. Cytuję: "Well sir, on a day like this!" Całkiem nie wiem dlaczego mi się to akurat przypomniało, ale widać nie tylko mnie, bo głosy czytelników pod tym tekstem o pożarze Unii także były raczej na pogodną nutę. Ktoś nawet zamierzał na tę okoliczność otworzyć parę butelek zimnego piwa. Słusznie zresztą - zimne piwo schłodzi rozgrzaną od pożaru Unię!

Znajomi zaś moi snuli dziś przeróżne teorie na temat przyczyn i znaczenia tego unijnego pożaru. Jeden stwierdził nawet, że to nowy pożar Reichstagu i teraz zacznie się polowanie na antyunijną opozycję. Nie wiem, aż takim pesymistą bym w tym pogodnym dniu - kiedy mi się bez widocznego powodu przypomniało pogodne wydarzenie sprzed 27 lat - bym nie był. Nikt chyba dzisiaj nie jest tak naiwny, by móc uwierzyć, że do tego tam unijnego budynku ktoś niepowołany mógłby się w ogóle dostać. To nie te czasy!

W 1933 można było, ale dzisiaj kamery, bajery, i jestem pewien, że nikt nie sprawdzony jako namiętny wielbiciel Unii nie mógłby się do tej całej Brukseli (co dopiero na trzynaste piętro tego budynku!) zbliżyć nawet na pięćdziesiąt kilometrów. Jak oni to sprawdzają? Nie mówią nam, ale czy to trudno, przy odrobinie wyobraźni, odgadnąć? Mają na pewno na przykład takie skomputeryzowane orgazmometry... Pokazuje się facetowi flagę Unii, do tego podkład z "Ody do Radości", i jak w ciągu 30 sekund nie dostanie dwudziestominutowego orgazmu, to wróg! I z całą pewnością w pobliże Brukseli go nie dopuszczą, niech się facet cieszy, że na razie jeszcze nie wywalą go z pracy i nie ześlą na Sybir!

Z tego co widać na blogowiskach, to podobne, choć może nieco mniej technicznie wyrafinowane, mają w Platformie "Obywatelskiej". Przy castingu na platformianego hunwejbina pokazują takiemu Tuska, a on musi mieć co najmniej dziesieciominutowy super-orgazm. Na dźwięk nazwiska w rodzaju Rosa bullterrierin von Luxemburg und Laederhosen - co najmniej trzy pięciominutowe orgazmy w przeciągu 20 minut. I tak dalej.

Nie wierzę więc ani w zamach, ani też w prowokację w stylu pożaru Reichstagu. Nic pewnego, ale mam raczej przeczucie, że albo płonęły niewygodne dokumenty - a raczej niewygodne pendrivy, laptopy, płytki DVD i twarde dyski... Że co? Czy ja mówię, że ktoś je celowo podpalił? Nic takiego nie powiedziałem! A że niewygodne? Czy to wygodnie taszczyć wszędzie takiego laptopa? A używać go? Ekran mały, klawiatura mała, bateria szybko się wyczerpuje... Pendriva wsadzić do tej dziury, kiedy się ręka trzęsie - wygodne? Albo płytkę DVD? Więc bez paranoi, nic niekoszernego nie mówię.

Możliwe też, że po prostu ktoś chciał poprawić wydajność unijnych urzędników, mówiąc im niejako: "Albo przyłożycie się do tej europejskiej integracji i Europa się zintegruje, z Traktatem Reformującym (Konstytuję Europejską) na czele... Albo też może niedługo wybuchnąć pożar na parterze, aparatura alarmowa... Która, o dziwo (jerum jerum!) zadziałała z półgodzinnym opóźnieniem, zadziała z trzygodzinnym... I się wszyscy, leniwi i mało lojalni urzędnicy, upieczecie. I pójdziecie do świeckiego raju. Gdzie co prawda będziecie mogli ucałować tow. tow. Trockiego, Ulbrichta, Causesku, Schumanna, Kuronia i Geremka... W oba policzki i w ust pąkowie, czyli zrobić sobie z nimi misia i karpia... Co nie jest oczywiście sprawą do pogardzenia, bo ci towarzysze to sam kwiat, same gwiazdy, sam sierp i młot... Ale też - zważcie łaskawie - stracicie swoje unijne diety i różne takie korzyści. A więc, urzędnicy unijni, wasz wybór!"

A w ogóle, to przy tych wszystkich kamerach czyhających na wandali na każdym rogu, przy tych wszystkich cudownych technologiach rozpoznających automatycznie uśmiech w każdym, tanim nawet, aparacie cyfrowym, zaczynam się zastanawiać, czy to, żem dzisiaj nie miał zbyt smutnej miny - nie tylko z powodu unijnego pożaru zresztą, czy raczej, ma się rozumieć, tego, że nikomu się tam nic złego nie stało - nie zostanie zapisane w jakichś archiwach, a kiedy władza, już wtedy z pewnością paneuropejska i unijna, zdobędzie odpowiednie środki techniczne, czy za to nie beknę. Ale za to od razu złapiemy - my i Unia, Unia i my, jej wierni wielbiciele i pod... obywatele - tego podpalacza, tego brzydkiego terrorystę! O TEN TO DOPIERO będzie miał roześmianą gębę!

W końcu wielkim zarzutem wobec Polaków jest ten, że nie sypali sobie głów popiołem i nie rozdrapywali sobie paznokciami biustów, niczym Hekuba, kiedy... Można powiedzieć kto? Lepiej nie! Powiem "naziści", to jeszcze chyba ujdzie. Niedługo będą to pewnie oficjalnie "faszyści", albo i "oszołomy", ale na razie ryzykujemy... Wiec kiedy ci bezpaństwowi naziści mordowali Żydów, to Polacy zachowywali się w miarę normalnie, jakby ciesząc się nawet, że to nie ich akurat spotyka. Koszmar! Szkoda, że wtedy takich kamer nie było, bo dzisiaj autorytety moralne miałyby cudowny środek wychowawczy: "X nie czyta Gazety Wyborczej, a nawet śmie się z nią głośno nie zgadzać? Trudno się dziwić, skoro jego pradziadek w '43 miał całkiem wesołą minę, a co wtedy się działo?! Na Sybir!"

Taki mały w sumie pożar, a tyle różnych myśli, prawda? W dodatku na początku jakby było mi z tym wesoło - w końcu nikomu nic się nie stało, dzięki temu mieliśmy szansę pooglądać sobie dodatkowo śliczną brukselską architekturę i błękitną flagę z dwunastoma tańczącymi gwiazdami, ach! - ale potem jakby obsiadły mnie mniej radosne myśli... Natura ludzka jednak jest ułomna! Przynajmniej dopóki Unia z tym czegoś nie zrobi. Nie potrafi się długo niczym cieszyć, żeby zaraz się nie pojawiły różne refleksje i takie tam. Na szczęście zawsze mogę sobie puścić na cały głos "Odę do Radości"!

Że późno? Że sąsiedzi zaczną się wściekać? A niech spróbują! Niech spróbują powiedzieć panu policjantowi, że mają coś przeciw temu, by ich sąsiad słuchał sobie dla rozweselenia unijnego hymnu! I tym, jak się to mówi, optymistycznym akcentem, żegnam się z Szan. Państwem.

triarius
---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.