Pokazywanie postów oznaczonych etykietą demokarcja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą demokarcja. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, maja 05, 2008

Ślamazarne wyciąganie rewolweru, czyli co z nami robią media

Pamiętam z dzieciństwa pewien fragment czyichś wspomnień na temat wielkiego fizyka Nielsa Bohra. Sam tego nie czytałem, bo aż tak mnie fizyka nigdy nie interesowała, ale akurat to opowiedział mi ojciec i zapadło mi to w pamięć.

Otóż Niels Bohr podobno uwielbiał filmy, a szczególnie westerny. Nigdy jednak nie wiedział, czy kowboj który pije w barze to ten sam, który 10 minut temu strzelał do innego kowboja, czy też ten, co w poprzedniej scenie szczypał w tyłek szansonistkę. Chodził więc zawsze do kina z kimś ze znajomych i zadawał mu bez przerwy całkiem absurdalne dla zwykłych ludzi pytania o takie właśnie sprawy. Ale strasznie go mimo wszystko te westerny podniecały.

To mi akurat zapadło w pamięć, bo sam mam dość podobne właściwości i też dziwnie słabo ludzi pamiętam. Jednak było w tych wspomnieniach więcej rzeczy, które mnie zainteresowały. Otóż Bohr, czego co bystrzejszy Czytelnik pewnie sam się domyślał, nie był jedynie westernowym idiotą, bo swoją wyjątkową w kwestii filmowej niepojętność okupował czasem nieoczekiwaną błyskotliwością. Znalazł na przykład naukowe wytłumaczenie faktu, dlaczego dobry kowboj - który zawsze wyciąga, w sensie zaczyna wyciągać, rewolwer jako drugi, dopiero kiedy czarny charakter to zrobi by go skrzywdzić - strzela mimo to pierwszy.

Teoria ta głosi, że proces wyciągania u naszego kowboja przebiega znacznie szybciej, ponieważ reaguje on na konkretny sygnał, jakim jest oczywiście wyciągnięcie rewolweru przez agresora. Tamten zaś, żadnego sygnału nie ma, przez co jego wyciąganie rewolweru jest rozmemłane i niezbyt szybkie. Po prostu nie decyduje się on na to w jednym momencie, tylko różne władze jego psychiki mobilizują się kolejno i bez synchronizacji.

Przy okazji wyjaśnia to przepięknie dlaczego, kiedy mamy dwóch niedobrych, albo neutralnych, kowbojów, to i tak żaden z nich nie spieszy się, by wyciągnąć spluwę jako pierwszy. (Dlaczego tylko ci, ktoś zapyta. No bo dobrzy do siebie przecież nie strzelają! Na pewno nie w filmach w każdym razie.)

Trudno oczywiście tak bez przeprowadzania starannych badań udowodnić, iż ta różnica stopnia mobilizacji, która niemal z pewnością występuje, wystarczyłaby, aby w skompensować opóźnienie wynikające z tego, że nasz kowboj zaczyna akcję dopiero gdy dostrzeże i zareaguje na akcję przeciwnika. Bardzo możliwe, że nie, i że sukcesy dobrych kowbojów wynikają przede wszystkim z konwencji filmowej i upodobań publiczności. Jednak samo hipotetycznie opisane przez Bohra zjawisko najprawdopodobniej istnieje, jeśli mam wyrazić własną intuicyjną opinię na temat działania ludzkiej psychiki.

Po co ja to teraz opowiadam? Ponieważ ma to pewien związek z mediami, media zaś stanowią z dnia na dzień coraz większy problem dla patriotycznych i prawicowych Polaków. Zresztą zawsze były wielkim problemem, po prostu nie uświadamiano sobie tego aż tak wyraźnie. Jednak Oswald Spengler, w wydanej równo 90 lat temu książce, sugeruje, że: "Nasuwa sie refleksja, że dla demokraty starej daty celem musiałaby być nie tyle 'wolność prasy', co 'wolność od prasy'". "Demokrata starej daty" to ktoś, kto naprawdę wierzy w suwerenność ludu, a nie cieszy się totalną niemal władzą skrytej w cieniu oligarchii, manipulującej tym ludem, m.in. za pomocą prasy właśnie. (Telewizji wtedy oczywiście nie było, a nawet radio było w powijakach, dlatego mowa jest jedynie o prasie.)

Zastanawiam się od jakiegoś czasu nad tym wszystkim, co prasa z nami robi... Poza po prostu kłamaniem, opluwaniem i oszukiwaniem. Chodzi mi o takie subtelniejsze, czasem nawet nie do końca świadome, oddziaływania, które jednak sprawiają, że wszystko, co do niedawana było w miarę stabilne i powszechnie uznawane za wartościowe, przestaje takim być, że ludzie przestają mieć osobowość, honor, własny rozsądek... W sumie, że wszyscy coraz szybszym krokiem zdajemy się ostatnio podążać do rzeźni, w której już czekają lewaccy totalitaryści.

Udało mi się znaleźć sporo tego typu oddziaływań. I przyznam, że intelektualną satysfakcję z ich odkrycia przesłania mi znacznie przerażenie, jakie mnie ogrania, kiedy o tym myślę. Deo volente opiszę te moje obserwacje w przyszłych tekstach, na razie chciałbym przedstawić tylko jeden taki czynnik. Może ktoś już zgadł - mający pewien związek z kowbojami Nielsa Bohra.

Otóż zadając sobie pytanie, czemu może dziać się tyle rzeczy, które jeszcze niedawno wywołałyby potężny wybuch społeczny, dzisiaj zaś nie dzieje się zupełnie nic, poza paroma wpisami na blogach, zauważa się, że, dzięki naturze dzisiejszych mediów, ludzie dowiadują się różnych rzeczy - choćby najgorszych i takich, które kiedyś wywołałyby wybuch - w różnym czasie. W dodatku często nieskoncentrowani, zajęci czym innym itd. Potem zaś słyszą na ten temat zamulające umysł komentarze, wsparte sondażami, wykazującymi, że nikt się nie przejmuje, albo nawet każdy dostaje orgazmu.

Jeśli to nie zabrzmiało zbyt konkretnie i zrozumiale, podam na przykładach o co mi chodzi. Otóż z demokracją nie jest ostatnio najlepiej - jacyś macherzy w jakichś Brukselach czy Berlinach o nas decydują, my na to żadnego wpływu nie mamy, nikt za nic nie odpowiada, powszechna miłość i "Oda do radości", zgoda? Ale przecież to nic nowego! Jak tu się buntować, skoro red. Wołek z tow. Lityńskim i paroma innymi wprost to już nam powiedzieli. Że mianowicie: "teraz odchodzimy od dawnego pojmowania demokracji do demokracji elitarnej".

Pytał mnie ktoś czy chcę "demokracji elitarnej"? Z elitą w postaci red. Wołka i Brukseli na dodatek? Nie pytał. Ale mi to powiedział. Gdyby to powiedziano pół milionowi ludzi w oczy, może by się coś wydarzyło. W końcu wybuchów jak ten na Wybrzeżu w '70 nie da się po prostu wytłumaczyć miłością do kiełbasy i nagłym niezrozumiałym zanikiem instynktu samozachowawczego, a znaczne łatwiej faktem, że na raz wielu ludzi poczuło, że inni poczuli to samo. Konkretnie że im napluto w twarz. I tak to właśnie wtedy zrobiono, bo była to niemal na sto procent prowokacja. Więc tak to musiało być zrobione i przy następnej prowokacji także będzie musiało być podobnie zrobione.

Jednak kiedy się nie chce wybuchu? Wtedy takie rzeczy ogłasza się po kropelce, mówi się o tym w "elitarnych" wieczornych programach dla niedokształciuchów... Tu jeden raz, potem za dwa tygodnie napisze się w gazetce, za tydzień ozwie się jakiś ałtorytet... No i potem niby wszyscy wiedzą, a jednak psa z kulawą nogą przecież nie zainteresowało. Ja np. zgłupieję i zacznę krzyczeć: "Demokrację nam gwałcą!", a wtedy red. Wołek uśmiechnie się pobłażliwie i powie: "odgrzewane kotlety, dawno o tym mówiliśmy i nikt nie zgłaszał reklamacji".

Dla mnie to jest sprawa oczywista, choć, jak powiedziałem, tego typu niedostrzeganych zazwyczaj oddziaływań mediów jest o wiele więcej. I nie tylko ja tego typu zjawisko, jak to przed chwilą opisane, zauważyłem. Trzy dni temu widziałem w salon24 tekst na temat oświadczenia pewnego niemieckiego profesora politologii, że "Niemcy nie są już krajem demokratycznym". (Można sobie tego chyba poszukać w salon24, ja potem poszukam link i ew. tu wkleję.)

O co konkretnie tam chodziło nie ma tutaj sensu omawiać, lepiej po prostu przeczytać tamten tekst. Ale argumenty były potężne. Takie, które teoretycznie powinny wywołać jakąś większą burzę. Jednak oczywiście o żadnej burzy nie słychać, tylko są tam jakieś strajki całkiem z tą sprawa nie związane. Jednak autor tego blogowego tekstu, wpisu znaczy, sam formułuje przypuszczenie, że ten tekst mógłby być takim właśnie "balonem próbnym"... Tak się to zazwyczaj nazywa, choć w istocie chodzi tu nie o "próby", tylko właśnie o rozmycie momentu, kiedy jakaś niewygodna informacja dotrze do "opinii publicznej" (jeśli o takim czymś jeszcze można w ogóle na serio mówić).

Potem, kiedy ktoś zauważy i zacznie wołać, że "Niemcy nie są już demokratyczne", światli i postępowi odpowiedzą mu z pobłażliwym uśmiechem: "Przecież mówiliśmy już o tym wielokrotnie i jakoś nie protestowałeś! Milczenie potraktowaliśmy jako wyraz zgody. Wtedy ci to nie szkodziło, to dlaczego nagle zaczęło ci szkodzić w tej chwili? Czy to nie jest jakaś nieczysta polityczna gra?"

I jak tu nie kochać mediów? Chyba tylko człek całkiem bez serca i sumienia mógłby być takim zwyrodnialcem!

triarius

---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.