Spośród rozmaitych głupot rozmaitych szczepów lewactwa niektóre głupoty darzę specjalnym sentymentem. Jedną z nich jest redukowanie wszelkich sugestii o występowaniu poza oficjalnymi także pewnych nieformalnych mechanizmów (zwykle władzy) do miana teorii spiskowych. UPRowiec sugerujący, iż w strukturach biurokratycznych możliwe są pozamerytoryczne nici powiązań, które sprawiają, że powstają pewne grupy powiązane wspólnotą interesów, która to wspólnota cementuje je tak, iż sprawia, że niepowiązani formalnie ludzie działają jak jedna drużyna (bo w swoim własnym interesie, acz w ramach interesów swojej grupy), natychmiast otrzymują etykietkę oszołomskich zwolenników teorii spiskowych.

No, ale przecież mamy dość namacalne przykład istnienia takich zjawisk. Wszyscy słyszeliśmy chyba o zjawisku tzw. ‘fali ’ w wojsku. Sądzę, że wszyscy, więc pozwalam sobie pominąć szczegółowe wyjaśnianie co zacz. Zjawisko ‘fali’ jest doskonałą ilustracją tego, co oszołomski UPRowiec ma na myśli sugerując istnienie pozamerytorycznych struktur władzy. Nie narażając się na zarzut jeszcze skrajniejszej teorios piskowości nikt nie będzie utrzymywał, iż ‘fala’ jest zjawiskiem sterowanym - że np. jest stymulowana przez specjalnie do tego celu stworzone komórki armii obcych państw, czy też innych organizacji mogących czerpać z ‘fali’ jakieś korzyści. ‘Fala’ wydaje się zjawiskiem powstającycm całkowicie spontanicznie i sądzę, że tak jest postrzegana przez większość ludzi, a przynajmniej ja o spontanicznym jej charakterze jestem przekonany i uważam to za najbardziej prawdopodobną jej genezę. Inne wyjaśnienia jej pochodzenia brzmią dla mnie dużo fantastyczniej, niż to najprostsze. Fakt, iż ‘fala’ wydaje się występować we wielu armiach świata (pomimo jej wstydliwego tuszowania) uwiarygadnia spontaniczny charakter jej powstania.
Dlaczego wspominam o spontaniczności? Bo jest to jedno z wyjaśnień, jakie przychodzi mi do głowy, gdy staram się zrozumieć dlczego lewacy (szczególnie mieniący się racjonalistami – tak, tak – do Was mówię Mtwapa, Barista, Quasi) dokonują wspomnianej na wstępie redukcji do teorii spiskowych. Oczywiście zakładam tutaj szczerość owego redukowania, a nie zwykłą manipulacyjną ucieczkę od merytorycznego zmierzenia się z problemem, a zakładam szczerość, bo takie zwyczajnie odnoszę wrażenie z dyskutowania z racjonalistami na ten temat. Zacietrzewienie samozwańczych racjonalistów sprawia wrażenie szczerego – to nie to, co cynizm i wyrachowanie Azraela, który wyraźnie ćwiczy się w pisaniu kłamstw i manipulacji bez rumienienia się, licząc, że jego talent zostanie przez intelektualnych mafiozów dostrzeżony, wykorzystany i należycie nagrodzony.

No, ale rozgadałem się o racjonalistach i ich szczerości, a gdzie tu spontaniczność? Otóż sądzę, że możliwym wyjaśnieniem fenomenu redukowania jest mimowolnie przyjmowanie założenia, iż skoro jakieś zjawisko sprawia wrażenei logicznie sterowanego, to oznacza to istnienie jakiejś instancji owym zjawiskiem sterującej. Samochód potrzebuje kierowcy, aby efekty jego działania sprawiały wrażenie logicznych, a nie chaotycznych, podobnie samolot. A już szczególnie łatwo jest popaść w takie domniemanie, gdy mowa o zjawiskach wikłających grupy ludzi, a nie zwykłe przedmioty mechaniczne, bo przecież ludzie istotami myślącymi są i to w sposób poza automatyzację wykraczający. Ergo – nie ma zjawisk społecznych bez instancji nimi sterujących, je stymulujących. Notabene- ja nie sądzę, że oni przeprowadzają taki wywód świadomie, a tylko, że gdzieś w ich podświadomości taka intuicja może zostać popełniona.
Oczywiście racjonaliści wiedzą, że istnieją zjawiska niesterowane, które sprawiają wrażenie działań logicznych , bo ich ukochana ewolucja jest takim zjawiskiem i jest bezcelowość co i rusz podkreślają, żeby przebrzydłym religiantom dokopywać. Przyznam, że ten fakt rzuca najgłębszy cień na moje przekonanie o szczerości racjonalistów, bo skoro rozumieją, że istnieją takie zjawiska, to czemu uporczywie zaprzeczają ich istnieniu w dziedzinie zachowań społecznych? Jednakże ten cień, choć powoduje zachwianie moim przekonaniem, to mimo wszystko go nie burzy. W dalszym ciągu nie chce mi się wierzyć, żeby cyniczne wytłumaczenie redukowania do teorii spiskowych było aż tak powszechne. No choć kilku musi być takich, co rzeczywiście w to, że redukują słusznie i wedle logiki, wierzą!
No więc jest sobie ‘fala’ które polega na posporządkowywaniu sobie ‘kotów’ przez ‘dziadków’. Nie ma żadnego ministerstwa ‘fali’ nadzorującego prawidłowe jej wykonywanie, tępiącego odstępstwa, ścigającego i surowo karzącego złamania jej regulaminu. Nikt ‘fali’ nie pielęgnuje, nie sponsoruje, nie dofinansowuje ze środków Unii Europejskiej – nic z tych rzeczy! Ewidentnym efektem ‘fali’ jest zaś istnienie pewnego pozamerytorycznego systemu władzy i to skali powszechnej w wojsku, czyli dokładnie to, na co jajconaliści zapluwają się, że nie jest możliwe bez uciekania się do teoriospiskowych wyjaśnień!
QED
‘Fala’ cementuje ‘dziadków’ przeciwko ‘kotom’. Nawet jeśli pomiędzy ‘dziadkami’ występują jakieś różnice, to schodzą one na plan dalszy, bo wobec ‘szkolenia’ kotów ‘dziadki’ występują jako monolit, ponieważ ważniejsze jest wymuszenie solidarnej uległości ‘kotów’, od osobistych animozji pomiędzy ‘dziadkami’. ‘Dziadki’ rozumieją, że nielojalne użycie ‘kotów’ do rozprawienia się z innym ‘dziadkiem’ stanowiłoby niebezpieczny precedens dla ‘kotów’. Gdyby ‘dziadki‘ zaczęli używac ‘kotów’ do rozgrywek pomiędzy sobą, to przez sam ten fakt uzależniliby się od nich – ich siła zaczęłaby zależeć od poparcia ‘kotów’, aż w rezultacie całą ‘falę’ szybciuteńko wzięliby diabli. ‘Dziadki’ więc, bez żadnego zewnętrznego przymusu przestrzegają niepisanego kodeksu wzajemnej lojalności. Przypomina to zachowania mafijne –także mafiozi (‘dziadki’) załatwiają porachunki pomiędzy sobą, zamiast uciekać się do pomocy ‘kotów’, których reprezentuje policja, czyli – nomen, omen – ‘psy’. Oczywiście czynią tak dlatego, że ‘psy’ reprezentują interesy podobne do interesu ‘kotów’ – zlikwidować falę w ogóle, więc ceną za sojusz byłoby unicestwienie całego systemu, a on jednak, pomimo wad, jest dla ‘dziadków’ i mafiozów wygodny.
No, ale dość tych Orzeszkową zalatujących opisów przyrody. ‘Fala’ jest ewidentnym dowodem na to, iż istnieją niesterowane, spontaniczne zjawiska społeczne, które tworzą alternatywne do formalnych struktury władzy. ‘Fala’ ma się doskonale i jest, wydaje się, powszechna pomimo nie dość, że niewspomagania jej z zewnątrza, a wręcz prób jej wykorzenienia, bo jednak co i rusz jakiś ‘kot’ ciśnienia nie wytrzymuje i jakieś radykalne środki podejmuje, czy to strzelając do siebie, czy do szczególnie znienawidzonego ‘dziadka’, czym przysparza personelowi sprawującemu w armii władzę nominalną kłopotów, zaś dziennikarzom okazji do ukazania plastykowego współczucia i oburzenia. Co więcej – w odróżnieniu od grup przestępczych w odneisieniu do całego społeczeństwa – ‘fala’ wydaje się zjawiskiem powszechnym w dziedzinie, której dotyczy – armii. Wynika to zapewne z jej mniejszej uciążliwości dla wszystkich uwikłanych w nią stron, niż ma to miejsce w przypadku uciążliwości grup przestępczych dla społeczeństwa. Oficerowie i sierżanci na ‘falę’ oko przymykają, bo jest ona de facto wykonywaniem za nich części ich obowiązków – trzyma grupę w wewnętrznej dyscyplinie. ‘Koty’ zaś mają nadzieję, że z czasem sami staną się ‘dziadkami’, więc uciążliwości na jakie przystają mają charakter przejściowy. Po przetrzymaniu zaś okresu niedogodności czeka ich nagroda w postaci awansu na ‘dziadka’ i związanych tym przywilejów. Ogół zaś społeczeństwa nie jest na działanie ‘fali’ bezpośrednio wystawiony na co dzień. Najważniejsze zaś: armia składająca się z oddziałów praktykujących ‘falę’ może istnieć; społeczeństwo składające się z samych grup przestępczych nie, bo ktoś musi być ofiarą netto.
Podobnie sytuacja ma się z wewnętrznym światem urzędów, a już szczególnie dobrze widać to na przykładzie rozmaitych korporacji, w których dokładnie takie same mechanizmy (odwal frycówe, a zostaniesz wraz z wysługą lat dopuszczony do grona ‘dziadków’) łatwo daje się zaobserwować! Korporacje to nieco osobne zagadnienie, choć podpada pod ten sam schemat, który jest uporczywie redukowany przez racjonalistów do rangi teoriospiskowych rojeń! Korporacje prowadzą politykę ‘fali’ praktycznie jej nie woalując – wystarczy tylko nieuprzedzone i szczere spojrzenie na charakter wewnątrzkorporacyjnych regulacji!
W urzędach zaś sytuacja jest nieco specyficzniejsza, bo występuje w mniejszym stopniu eksploatacja podwładnych, zaś w większym osób trzecich – podatników i petentów. Można by rzec, że ‘fala’ w wojsku jest jednym biegunem spektrum, gdzie to sami eksploatowani stają się eksploatującymi i eksploatacja dotyczy wyłącznie członków grupy, w korporacjach następuje już wymieszanie elementu eksploatacji wewnętrznej (wraz z awansem eksploatowanego do rangi eksploatującego) i zewnętrznej (klientów członków korporacji), zaś w przypadku urzędów udział eksploatacji osób trzecich rośnie jeszcze bardziej, zaś maleje znaczenie elementu wewnętrznej eksploatacji członków grupy. Taka tylko jest różnica – przenoszenie środka ciężkości eksploatacji z eksploatacji ograniczonej do samej grupy (‘fala’) poprzez mieszaninę eksploatacji wewnątrz grupy (dopuszczenie do korporacji po odpracowaniu ‘frycowego’) oraz eksploatacji osób spoza grupy, aż do przeniesienie akcentu na drugi koniec spektrum – ekploatacji głównie osób spoza grupy, z coraz bardziej malejącym udziałem pierwiastka eksploatacji w ramach samej grupy.

Specyfika środowiska urzędów polega na nieuniknionej zawartości armii osób formalnie w system uwikłanych – szeregowych urzędników – ale ze znikomymi realnymi szansami na dopuszczenie do grona takich, którzy do rzeczywistej eksploatacji dopuszczeni zostaną. Zadowalają się oni wszak pewnymi namiastkami, jak np. opryskliwość wobec petentów, wyniosłość etc. Jednakże zasadniczą obserwacją jest, że w armii i korporacjach eksploatacja dotyczy wyraźnie wszystkich członków grupy, zaś w przypadku urzędów do możliwości prawdziwej eksploatacji (czy to członków grupy, czy osób spoza grupy) dochodzą nieliczni. Ten fakt zaciera nieco przejrzystość faktu eksploatacji, który w formie czystej jest widoczny na przykładzie ‘fali’ i korporacji, gdzie to we wzajemną eksploatację uwikłani są praktycznie wszyscy członkowie grupy. W urzędach fakt eksploatacji łatwiej jest ukryć poprzez rozmnożenie armii ni to beneficjentów systemu, ni to eksploatowanych, ni to eksploatatorów, a wszystkich po trochu – szeregowych urzędników.
Jak to często się zdarza pióro mi trochę poleciało kędy samo chciało, ale wróćmy do absolutnego meritum. Czy ‘fala’ – jej spontaniczność, niestnienie instacji nią sterującej i jej powszechność (w dziedzinie której wszkaże dotyczy - armii) nie jest aby ostatecznym ośmieszaczem jajconalistycznych ośmieszaczy? Proszę bardzo – bez żadnego spisku, bez agentów, bez ministerstwa, bez nadzoru, bez inspektorów czuwających nad prawidłowym działaniem, kwitnie sobie w najlepsze, moi drodzy jajconaliści, alternatywna do nominalej struktura posiadająca realną władzę.

14.05.2009 AD
Szczęść Boże
NeG