Pokazywanie postów oznaczonych etykietą uroda. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą uroda. Pokaż wszystkie posty

niedziela, lipca 24, 2011

Wysoki blondyn o skandynawskim wyglądzie

Kochana Władzo!

Z takim jakimś niepokojem, oraz wstydem, uprzejmie donoszę, że ja także, niestety, jestem wysokim blondynem o skandynawskim wyglądzie. Gdyby Kochana Władza chciała na mnie na przykład zapolować z nagonką, albo coś w tym guście, to ja się oczywiście dostosuję, ale będzie mi przykro i przyznam, że się nawet trochę boję. Nie tak, jak za krwawych rządów PiS oczywiście, kiedy to poza tym było mi duszno, ale jednak trochę.

Skandynawski wygląd mam po szwedzkich przodkach, wzrost także, choć nie tylko. Włosów praktycznie już nie mam, choć kiedyś były blond. Nie wiem, czy to jakoś mi pomoże, bo chyba Kochana Władza takich fryzur nie lubi, choć oczywiście nic nikomu w takich kwestiach nie narzuca, bo to by było nieeuropejskie i tak dalej.

To z tym skandynawskim wyglądem, z tymi Szwedami znaczy, się stało na długo przed moim urodzeniem i gdyby to o tej odpowiedzialności zbiorowej (co tak ładnie się czyta i w ogóle od razu człowiek ma takie europejskie myśli!) jeszcze obowiązywało, to ja bym prosił uwzględnić w moim przypadku jako okoliczność łagodzącą.

W końcu wymordowanie Kanaanejczyków, co to kiedyś podobno, nic pewnego, też już dawno przedawnione, i jakże słusznie! Choć to było o wiele dawniej, niż moi szwedzcy przodkowie, więc nieco się jednak boję.

Z drugiej jednak strony ci moi kompromitujący przodkowie byli jednak dawniej, niż ten niewinny figiel naszego wspaniałego Reżysera z trzynastolatką - tego z którego Polska jest tak dumna - a który to figiel przecież wszyscy ludzie rozumni słusznie zapomnieli i jeszcze słuszniej wybaczyli. I jest w tym niewzruszona dziejowa logika, że im bardziej nienawidzili pedofilii, tym skwapliwiej wybaczyli i z większą dumą to ogłaszali, bo też z humanizmu dumnym być należy, a najbardziej pryncypialni i niezłomni towarzysze byli przecież także największymi humanistami.

Przykładem towarzysz Dzierżyński, no i oczywiście sam towarzysz Stalin, o którym tak pięknie pisała nasza Noblistka, nie wiem dlaczego tak trudno teraz to znaleźć? Albo, już w wolnej Polsce, pan Michnik. Co innego, niestety, skandynawski wygląd. Którym, jak powiedziałem, sam jestem niestety dotknięty - mimo codziennego, naprawdę dokładnego, czytania Gazety Wyborczej.

Niepokoję się, wstydzę zresztą też, tym bardziej, że moje poglądy też dotychczas nie były całkiem pozbawione prawicowych naleciałości. Niestety, nikt z rodziny nie był w KPP, ani nawet w Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, nikt nie zadbał, żebym miał słuszne poglądy, jakie się stamtąd wynosiło. Kiedy Polska odzyskała wolność próbowałem jakoś się urządzić, zamiast na przykład działać w młodzieżówce SLD i budować swój humanizm od podstaw. (Na swoje usprawiedliwienie powiem, że Platformy wtedy jeszcze nie było, ale, z drugiej strony, to także i ja ją w końcu wymodliłem.)

Ja się tego wszystkiego wstydzę, przysięgam! Ale naprawdę nic się nie dało zrobić. Gdyby to o odpowiedzialności zbiorowej jeszcze obowiązywało, to ja bym naprawdę prosił, żeby to jakoś może uwzględnić? (Tylko nie chcę tego stale powtarzać, bo przecież Kochana Władza i tak ma wiele do roboty.)

Co do wyglądu, to ja naprawdę się postaram to zmienić i uczynię absolutnie wszystko, co w mojej mocy, żeby wyglądać jak panowie Kuczyński, Kwaśniewski, a gdyby skleroza i inne wzbudzające szacunek oznaki dorosłości jednak wzięły górę, to chętnie jak pan Bartoszewski. Obiecuję, że od dziś będę się co najmniej przez 4 godziny dziennie wpatrywał w zbiorowe zdjęcie tych panów i natężał wolę, żeby się do nich upodobnić! Tak mi dopomóż łagiewnicki Bóg i mój patron - św.p. biskup Życiński!

(Przepraszam pana Michnika, którego codziennie czytam i w ogóle uwielbiam, że go tutaj nie wymieniam, ale jednak on nie ma tej najtypowszej urody genetycznego humanisty. Choć nic mu oczywiście nie chcę ujmować, bo rodowe nazwisko i zasługi jego i jego wspaniałej rodziny wyrównują ten brak z nawiązką!)

Co do terroryzmu, to nigdy się nim nie zajmowałem, ani też nie byłem jego zwolennikiem, niestety rozumiem, że Kochana Władza nie może się zajmować każdą pierdołką i przed polowaniem z nagonką mnie taki drobiazg nie może uratować, bo gdyby tak Władza uwzględniała takie różne duperele u każdego obywatela, zamiast robić swoje, surowe prawo ale prawo i tak dalej, to by całkiem nie miała czasu na działalność statutową. I w ogóle.

W ostatnich słowach mojego listu powiem jednak, ponieważ przed Kochaną Władzą nie mam nic do ukrycia, a to może Kochanej Władzy ułatwić (jak każda zresztą informacja, którą sobie na temat obywatela skądsiś wygrzebie), że nie jestem masonem, ani też jakimś bardzo namiętnym syjonistą.  (Mimo oczywiście pilnego czytania Gazety Wyborczej, która jest moją codzienną duchową strawą, i oglądania TVN24.)

Chodzi mi o to, że źle, że nie jestem, ale chyba, mam nadzieję, dobrze, że sam o tym mówię. Bez polewania wodą, wyrywania paznokci czy strzelania w tył głowy. W końcu to zajmuje czas i niepotrzebnie Kochaną Władzę męczy. (Choć co ja tam, skromny leming, znaczy obywatel, mogę wiedzieć!) Wiem, że to tylko duperele, ale gdyby je Kochana Władza zechciała uwzględnić w charakterze okoliczności łagodzących, byłbym niesłychanie zobowiązany i kochał Kochaną Władzę jeszcze bardziej, niż dotychczas.

Jednak jeśli Kochana Władza woli urządzić sobie na mnie łowy, pozamykać do więzienia, może nawet postrzelać, nasłać brygadę dzielnych antyterrorystów (o założeniu podsłuchów nawet oczywiście nie wspominam), to ja się oczywiście, jako lojalny obywatel, podporządkuję.

Ale będzie mi trochę przykro, bo przecież tylu wrogów Kochanej Władzy i ludzkości w ogóle chodzi sobie tam na wolności i knuje! Przykro nawet nie tyle z mojego własnego powodu, ale dlatego, że Kochana Władza mogłaby (jeśli mogę wyrazić swój obywatelski postulat) wykorzystać swoją energię lepiej, na przykład strzelając do tych wszystkich paskudnych PiSowców! (Co mówią o mnie leming, a o panu Tusku to w ogóle wstydzę się powtórzyć, co mówią.)

Pozostaję Kochanej Władzy uniżonym sługą

podpis nieczytelny

P.S. A co do fryzury, to właśnie zacząłem zapuszczać sobie taką, jak miał towarzysz Kociołek. Myślę, że się Kochanej Władzy spodoba, choć to jeszcze trochę czasu zajmie.

sobota, grudnia 06, 2008

Czara się przelała, zaczynam strzelać do kaczek!

Można być facetem jak się patrzy, ale w końcu przychodzi taka chwila, że trzeba sobie postawić ambitne zadania, bo samo z siebie, samym urokiem młodości i że młody zdolny, to już coraz trudniej idzie. No więc sobie postawiłem - zostać najpiękniejszym starcem swojej epoki. Może jeszcze nie teraz od razu starcem, ale za jakiś czas. Najpiękniejszym to nie tyle o najbardziej do Antinousa zbliżonych rysach i pulchnych bioderkach, tylko odwrotnie - jędrność, siła i w ogóle hormony.

Bo starych dziadów dwa są rodzaje: jeden eunuchowacieje na potęgę, a drugi za to robi się wściekłym (lub w łagodniejszym wariancie zgryźliwo-gderliwym) dziadygą z brwiami jak zmarły nam swego czasu (bo nie powiem przecież św.p.) tow. Breżniew. Takim "profesorem" Bartoszewskim, tylko niekoniecznie aż takim zaplutym świrem. Jeśli ktoś nie pamięta tow. Breżniewa i nie chce pamiętać "profesora" B., to niech wie, że te brwi to taka istna dżungla nad Amazonką rzeką. No i ja jestem ten drugi rodzaj, co mnie b. cieszy. I niech mi tu nikt nie mówi, że wolałby mieć grzywkę, niż żeby mu włosy przeszły na brwi, plecy i klatkę - de gustibus, ale ja całkiem odwrotnie.

No a potem, w jakiś czas po podjęciu tego ważnego postanowienia, przychodzi inny czas, kiedy trzeba zacząć coś w tej sprawie robić. No i ja właśnie powoli wchodzę w tę fazę. A dzisiaj wieczorem, to znaczy jutro rano... Wróć! A wczoraj wieczorem, to znaczy dzisiaj rano poszedłem sobie na rajd po paru internetowych sklepach, żeby zacząć te moje wzniosłe plany realizować ostrzej niż dotąd.

Najpierw kupiłem sobie wór bokserski od którego zarwie mi się na pewno sufit i wyląduje na mnie parę pięter sąsiadów. Ale cóż, jeśli się chce zostać najpiękniejszym starcem swojej epoki... No i jeszcze krążki do sztangi/sztangielki po pół kilograma, których nigdzie w realu nie mogę dostać. Po co takie małe? Wór jest ciężki jak cholera. (Na razie, tak nawiasem, mam ci ja taką gruchę i ją biję, Żeby nie było, że nic nie biję.) To raz. A po drugie chcę zastosować metodę tego Myrona, co to cielaka nosił na plecach aż ten został bykiem. I Myron też bykiem przy okazji został. Tak, chyba mu Myron było, jeśli oczywiście nie jakoś całkiem inaczej. (Niewykluczone, że jednak Milon. Nie mam pamięci do nazwisk.)

Potem zaś poszedłem sobie na militaria.pl kupić se pistolet wiatrówkę i wszystko co potrzebne. Do czego? No przecież że do wypróbowania metod taktycznego strzelania z pistoletu opisanych przez kapitana Fairbarna! Najpierw wybrałem sobie taką tanią ale fajną wiatróweczkę z wyglądu nieźle udającą Berettę... Cóż, nie każdy jest Nicponiem i ma w domu więcej broni palnej - prawdziwej! - niż ja tzw. meszek! Z swoją drogą, to kiedyś żadnych meszek nie było. Albo to Czarnobyl zrobił, albo Tusk, albo Unia Europejska, czyli nasze do niej wejście. (Anschluss to się chyba fachowo nazywa.)

Potem jednak znalazłem sobie inną wiatróweczkę tej firmy, droższą, której zamek lata (jak łopata), co częściowo udaje odrzut. Że zmniejsza celność? A po co mi celność, jeśli nie ma w tym pistoletowego realizmu?! Żeby się kapitan Fairbarn ze mnie śmiał? W grobie ale jednak i słusznie w dodatku. Ten pistolet nazywa się Crossman PRO77. Jakby ktoś chciał zostać moim białym bratem w strzelectwie wiatrówkowym. Bez pozwolenia oczywiście i też przeceniony.

Wyszukując zaś do czego bym tu strzelał, żeby w dodatku nie musieć bez przerwy kupować nowego śrutu, wybrałem sobie kulochwyt magnetyczny Narconia... Wiem że niemiecki, Spengler też niemiecki, bywają więc wyjątki! Jest ponoć super. Są tam takie cztery kaczuszki, jak się taką trafi, to ta się kładzie... A jak wszystkie leżą, to trzeba trafić w takie kółko w środku... Które, jak mi teraz przyszło do głowy, może wyobrażać np. Słońce Peru.... Albo Słońce Kaszub... (Albo po prostu Rudego Pudla Merkeli.) I wtedy te kaczki znowu wstają, niczym feniksy jakieś, i do boju!

I to by było na tyle mojej opowieści. A kto myślał, że coś innego miałem na myśli z tymi kaczkami... Że to będzie jakoś inaczej, jakoś brzydko, i w ogóle, że się ze mnie drugi Tusk albo Palikot zrobił i rano lecę zapisać się do Cieniasów... To mu powiem, że okazał się kompletnie durnym idiotą. W dodatku bardzo głupim!

Niech żyją kaczki! Te moje, cztery, magnetyczne, co to jak feniks z popiołów. I, choć po prawdzie b. nie lubię kiedy tak się o nich mówi... Ale powiem, bo mi się to komponuje. Więc mówię, uwaga:

NIECH ŻYJĄ PANOWIE KACZYŃSCY!

(A co myślałeś głupi Tusku z jeszcze głupszym Palikotem i zaplutym Niesiołkiem-wygłupkiem?)

Ale postrzelać se też fajnie, na przykład do ptactwa. Przynajmniej tak się spodziewam. Szczególnie jak pojadę kapitanem Fairbarnem, a nie jakieś tam takie nudne stanie i...

triarius
---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.

niedziela, lipca 29, 2007

Wreszcie nawet najgłupszy idiota powinien chyba dostrzec...


Chcesz, o Czytelniku, w jednym rzucie oka ujrzeć różnice pomiędzy liberalnym lewactwem, a czymś w miarę sensownym? Oto zestawienie, które przed chwilą znalazłem przeglądając pyskówki i blogi w Salon24, konkretnie blog Jewropejczyka.

Są to oczywiście zdjęcia czołowych żeńskich przedstawicielek i rzeczniczek dwóch czołowych amerykańskich partii politycznych - lewackich Demokratów (u dołu) i znacznie bardziej konserwatywnych Republikanów (u góry). Fajnie, nie? Przyznam, że gdybym mógł dotychczas mieć jakiekolwiek wątpliwości, komu kibicować, to bym je od razu widząc to zestawienie stracił. Ciekawe, czy istnieje ktoś, kto się potrafiłby się temu zderzeniu dwóch typów kobiecości oprzeć? A przynajmniej jakoś go sobie i innym wytłumaczyć z korzyścią dla Demokratów?

Zachęcam do pokazania znajomym, a także skopiowania i rozpowszechniania wszelkimi możliwymi sposobami. Warto!

A tak z obowiązku, to wszystkim ew. komputerowym analfabetom zwracam uwagę, że kliknięcie na ten obrazek po prawej sprawi, iż się on w cudowny sposób powiększy, przez co wszystko będzie dużo lepiej widać.

triarius
---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.