środa, maja 31, 2006

ks. Isakowicz-Zaleski zakneblowany

Ksiądz Isakowicz-Zaleski został w ostatniej chwili i bardzo spektakularnie zakneblowany przez swoich przełożonych. Rozpętała się niezła medialna awanturka, w której przedstawiciele duchowieństwa, postępowego, bo innych na razie nie słyszałem, z wytrenowaną wprawą ględzą tak, by absolutnie nic nie powiedzieć.

Dla mnie osobiście sprawa wygląda gorzej, niż by się na pierwszy rzut oka wydawało. Pewne poszlaki pozwalają się domyślać, iż zgnilizna w wykonaniu pewnych Światłych i Postępowych duchownych zaszła tak daleko, i tak wysoko, że uczyniła już ogromne szkody całemu polskiemu Kościołowi. A jeśli polskiemu, to i Kościołowi w ogóle. O czym może pośrednio świadczyć choćby ostatnia, dość bezsensowna, wypowiedź Prezydenta, który zapewne wie o wiele więcej od większości Polaków.

Dlaczego konkretnie mam tak daleko idące podejrzenia? Pewne szczegóły całej sprawy są co najmniej dziwne, niewytłumaczalne nawet... jeśli nie ujrzy ich się w pewnym specjalnym kontekście.

Na dzisiejszej konferencji prasowej ks. Isakowicz-Zaleski miał nie uwzględniać żadnych nazwisk. Co do tego, iż by takiego zobowiązania dotrzymał, nie mogło przecież być żadnych wątpliwości, choćby wobec faktu, że podporządkował się przecież znacznie ostrzejszemu dyktatowi. Także nie może być wątpliwości co do tego, że takie ograniczenie zostało wydane - takie lub jeszcze ostrzejsze. I wiemy jak się w końcu stało.

Jeśli NAWET BEZ NAZWISK fakty, które miały zostać ujawnione, były aż tak wybuchowe... To bardzo możliwe, iż NAWET BEZ explicite podanych NAZWISK, z samych funkcji, z samego rodzaju informacji otrzymywanych przez SB od wielebnych agentów, dało by się dojść do tego, kim oni byli. To tylko przypuszczenie, ale z drugiej strony - jeśli sprawa jest aż tak poważna, a jest, skoro zdecydowano ukręcić się jej łeb za wszelką cenę, nie licząc się z fatalnym wrażeniem, jakie to robi - to zaraza musiała zajść bardzo wysoko, tak? A jeśli zaszła wysoko, no to ta przyjajmniej część faktów dotyczy ludzi bardzo znanych i łatwych do zlokalizowania, ponieważ wysokich stanowisk jest o wiele mniej, niż niskich. A zatem, tak czy tak, bardzo wysoko postawieni duchowni muszą być poważnie obciążeni.

Zresztą nawet sam fakt, że ksiądz Isakowicz-Zaleski został powstrzymany dosłownie w ostatniej chwili, w sposób, zdawałoby się, najmniej zręczny i budzący największe wzburzenie, też daje się interpretować zgodnie z moją tezą. Pomyślmy chwilę - jaki mógłby być powód, by księdzu Zaleskiemu nie zakazać ogłaszania swoich odkryć powiedzmy dwa tygodnie temu? Najlepiej oczywiście jeszcze przed tym, jak ogłosił datę ich ujawnienia, ale każda dosłownie data byłaby lepsza od tej, którą wybrano.

Może to paranoja, może to "spiskowa teoria historii", ale nie potrafię teraz znaleźć żadnego innego powodu, by niewątpliwie inteligentni i doświadczeni ludzie, robili coś tak niezręcznego. A w każdym razie powodu innego niż poniższy...

Fakty ujawnione w wyniku prowadzonych badań musiały być tak porażające - czyli zarówno bezsporne, paskudne, jak i dotyczące konkretnych, wysoko postawionych duchownych, że ksiądz Zaleski po prostu "musiał sam zrozumieć, że ujawnić ich nie powinien". (To nie był cytat, tylko mój prywatny domysł na temat tego, jak pewne osoby to widziały.)

Oczywiście pomagano mu licznymi ojcowskimi napomnieniami, sugestiami, choćby w mediach... I każdy w miarę myślący człowiek, a co dopiero zdyscyplinowany i poważnie traktujacy swych zwierzchników ksiądz, zrozumiałby, że "nie nada". Próbowano mu to uświadomić na tysiąc sposobów, rzucano aluzje, z pewnością stosowano też przeróżne kościelne kije i marchewki, o których nie możemy nawet mieć pojęcia. A on nic. Nie do uwierzenia, ale nie pojął, a w każdym razie się nie przejął, do samego końca. Nie było rady, w końcu krakowska kuria została zmuszona do gambitowej zagrywki.

Cena będzie wysoka, ale, o ile tylko uda się wmieść wszelkie ubecko-wielebne rewelacje pod dywan na nastepnych, powiedzmy, 50 lat, nie będzie tragedii. Prędzej czy później wszystko wróci do normy, a że Polska zacznie pod względem religijności bardziej przypominać Belgię, czy Szwecję - to przecież żadna tragedia, prawda? Oczywiście trzeba będzie jeszcze trochę (albo sporo) nasilić akcję przeciwko wstecznym katolikom słuchającym "Radia Maryja" i oglądającym "Telewizję Trwam", bo inaczej lud mógłby ulec wstecznemu i anty-europejskiemu, wrażeniu, że to tylko postępowa część kleru tapla się w moralnym i ideowym bagnie. Ale to da się przecież zrobić, są media, jest Platforma Obywatelska, są Żydzi, Niemcy, jest UniaEuropejska.pl. No pasaran!

Nie powiem nic na temat moich osobistych podejrzeń w stosunku do konkretnych osób, opartych wprawdzie tylko na powyższych dedukcjach i paru dodatkowych przesłankach (o których nie powiem, bo to by było konkretne wskazanie na pewne osoby), ale są one naprawdę przerażające. Nie byłoby nic dziwnego, jeśli Prezydent, a nawet Papież, bardzo by byli tą sprawą zaniepokojeni, i wciąż nie wiedzieli, co z nią zrobić.

I tak będzie, o ile "lud", który jest także bardzo istotną częścią kościoła (obok duchownych), nie zacznie domagać się prawdy i uczciwości.

A tak przy okazji, paskudnie mi się nie podoba "wybaczanie" ludziom hurtem, w dodatku takim, którzy nigdy się do winy nie przyznali, ani o wybaczenie nie poprosili. Nie mówiąc już o zadośćuczynieniu. I jest to coraz częstsze, mimo że, o ile wiem, całkowicie sprzeczne z nauką kościoła. A już szczególnie paskudne jest to, kiedy ofiarę się do czegoś takiego zmusza. Tak, jak wyraźnie zostało to zrobione w stosunku do księdza Isakowicza-Zaleskiego.

To były tylko moje prywatne rozważania. Byłoby bardzo zabawne, gdyby nasze prawicowe władze zaczęły się moimi poglądami "poważnie" interesować, zgodnie z teorią, że "to nie może być przypadek". Otóż smród jest, i to nie jest przypadek, po prostu był komunizm, była okupacja, było (i jest) III RP (inaczej II PRL), były zabory, były czasy saskie, było rozbicie dzielnicowe... A ludzie nie są aniołami. Nagromadziło się więc podłości i kłamstwa co niemiara. I to chyba obecna ekipa władzy powinna wiedzieć.

Ale to, kiedy tak wściekle nabrzmiały wrzód pęknie, nie zawsze zależy od czyjejś woli. Oczywiście WSI to paskudna sprawa, wierzę w tym PiS'owi, ale smród na lewicy, także i tej kościelnej, jest dobitnie cuchnącym faktem. Zaś wolność słowa nie została jeszcze chyba oficjalnie odwołana, nawet po wejściu do UE? Tego nigdy nie można być do końca pewnym, bowiem sama Unia prawnie wciąż nie istnieje, co nie przeszkadza jej stosować wobec naszego życia milionów drobiazgowych przepisaów pisanych w jakiejś dzisiejszej ekumenicznej lingua franca, któych nikt, komu nie płacą za to setek euro za godzinę, i kto nie jest specjalnie do tego szkolony przez lat naście, nie przeczyta, a co dopiero zrozumie.

Są oczywiście sprawy, na których temat wypowiadać się nie wolno, bo tak jest Słusznie i Postępowo, ale tutaj akurat nie chodziło mi o Lapończyków czy Pigmejów, a w każdym razie nie sugerowałem, że dostojnik X jest w istocie Pigmejem i nazywał się kiedyś M'Bumba-Kohn. Więc pod negowanie czegokolwiek trudn to jeszcze, w tym roku 2006, podciągnąć? (Mam nadzieję.)

Więc może na razie Służby zajęły by się jednak czymś innym? To taka drobna sugestia. A jeśli im brakuje pomysłów, to proszę pytać!

Sorry, ale nie dam moich miliardów!

Przyznam, że byłem całkiem pewien, że pies z kulawą nogą nie przeczyta tego blogu przez pierwszy rok jego istnienia. Może poza paroma znajomymi, których do tego zmuszę, ale co to za czytelnicy?

Jednak okazało się, że po jakimś tygodniu istnienia mam 5 linków do mnie z 3 różnych witryn, i że jestem na 20 miejscu na Technorati spośród blogów mających związek z Polską. (Z których dość duża część to blogi w innych językach prowadzone przez obcokrajowców, ciekawa sprawa, ale świadczy o tym, jak to u nas wciąż mało popularne.)

W sumie chodzi o to, że ktoś jednak czyta, a za niedługi czas będzie czytać sporo ludzi. No więc powiem co myślę...

Cały ten histeryczny wrzask na temat felietonu Stanisława Michalkiewicza o "zachodzących nas od tyłu judejczykach" jest oczywiście żałosny, obrzydliwy i jakże typowy. Ale tego można było oczekiwać. Gorzej, że z naszej strony barykady jakoś nikt, albo prawie nikt, niczego sensownego na ten temat nie powiedział.

A przecież sprawa jest bardzo poważna. Poważny, mniejsza już o to że znakomity, ale starczy, że poważny publicysta zarzuca Premierowi, iż obiecał jeszcze w tym roku "rozwiązać" sprawę zupełnie absurdalnych roszczeń, opiewających na sumę od 60 do być może 65 miliardów dolarów. Z podaniem daty i dokładnej wypowiedzi.

No i nikt, a już najmniej sam Premier, nie raczy dać na ten temat jakiejkolwiek odpowiedzi. Widziałem niedawno Premiera Marcinkiewicza w wywiadzie dla Telewizji Trwam, miałem nawet ochotę zadzwonić, choć nigdy tego nie robię, i spytać o tę sprawę, ale na pewno bym się i tak nie dodzwonił. (A może to była karygodna słabość z mojej strony?)

A więc, jeśli ktokolwiek to przeczyta, to niech wie, że tę sprawę uważam za niezwykle ważną i cały czas otwartą. I trudno mi sobie wyobrazić, że jakikolwiek dobrowolny czytelnik tego bloga mógłby ją uznać za błahą. Nie mam tu możliwości podać wszystkich szczegółów, ale TO BYŁY KONKRETY!

Gdyby Stanisław Michalkiewicz skłamał, to nie byłoby wrzasku o antysemityźmie, tylko prokuratura, procesy i tego rodzaju działania. Nic takiego nie było. To oczywiście samo w sobie dobrze, ale JAKA JEST PRAWDA?!

Co z naszymi miliardami? Czy mamy ich za dużo? A poza tym, ja akurat nie mam ochoty dawać Żydom z USA nie tylko miliardów, ani nawet złotówki, tylko dlatego, że Niemcy wymordowali polskich w końcu obywateli, a tamci poczuwają się do pokrewieństwa z ich majątkiem. Sorry, ale aż tak Światły i Postępowy nie jestem i być nie zamierzam.

PANIE PREMIERZE - JAK TO BYŁO Z TĄ PAŃSKĄ OBIETNICĄ? PODTRZYMUJE JĄ PAN? BRONI SIĘ PAN NIEPOCZYTALNOŚCIĄ? CZY ODPIERA PAN OFICJALNIE I PUBLICZNIE ZARZUT STANISŁAWA MICHALKIEWICZA JAKO OSZCZERSTWO I ZDRADĘ? KIEDY USŁYSZMY TĘ PAŃSKĄ ODPOWIEDŹ? I DLACZEGO TAK PÓŹNO?

wtorek, maja 30, 2006

Liberalny przymus

Bardzo zabawnie było dzisiaj oglądać w TV, jak nasi liberalni dziennikarze leją łzy nad faktem, iż "zamordysta" Giertych powstrzymał planowane obniżenie o rok wieku, kiedy się zaczyna PRZYMUS szkolny.

To się nazywa konsekwencja! Przecież ci ludzie ostentacyjnie wielbią partię, której natchniony przywódca - już nie w liberalnym duchu, ale czysto anarchistycznym! - przedstawia państwo jako z samej istoty wrogie swoim obywatelom.

Jednak jak widać przymus przymusowi nie równy. Szczególnie, że chodzi tylko o pięciolatków i ich rodziców, którzy przecież statystycznie biorąc do żadnej interesującej mniejszości nie należą.

sobota, maja 27, 2006

Francuzi

Ktoś kiedyś powiedział, że najgorsze jest połączenie komunizmu drobnomieszczaństwem. Można podejrzewać wprawdzie, że to jakiś trockista w stylu Kuronia, jako że samo pojęcie "drobnomieszczaństwa" zalatuje marksizmem.

Coś jednak w tym poglądzie może być, więc uzupełnię... Ten kto tak twierdził wykazywał, jak paskudny jest komunizm w NRD w porównaniu z np. polskim. Najpotworniejszą zaś rzeczą miałby być komunizm w tak drobnomieszczańskim kraju, jak Francja.

Nie znam niemieckiego (i szczerze mówiąc tylko bardzo rzadko mnie to martwi), ale nieźle znam francuski, dlatego też trochę się na temat Francji orientuję. Zresztą mamy teraz nie tylko niemiecką i żydowską prasę dla polaków, ale całkiem sporo francuskiej telewizji w tych wszystkich usługach telewizji kablowej, także, a nawet w większości po polsku.

No i oglądam sobie czasem gnuśnie taki kanał "Planète". Jest na niezłym obiektywnie poziomie, jak na telewizję, ale oddycha takim lewactwem, a przede wszystkim taką antyamerykańskością, że aż zgroza przejmuje.

Zatrudniają tam ewidetnie do robienia drapieżnych programów wszelkich lewaków, nową lewicę, antyglobalistów i podobne bractwo. Ci robią swoje, pewnie nawet niezbyt pilnowani, monitorowani czy kierowani z góry. Krytykują różne rzeczy, czasem faktycznie dość wątpliwe, rozkładają to nasze smętne współczesne zachodnie społeczeństwo...

Pracując w sumie dla czegoś znacznie jeszcze bardziej kontrolującego, manipulującego, mniej mającego wspólnego z jakąkolwiek demokracją. W końcu Unia Europejska - poza tym, że prawnie nie istnieje, co dobitnie wykazał niedawno Korwin-Mikke w "Najwyższym Czasie!" - to utopia oparta na biurokracji i chęci sterowania wszystkim.

W moich oczach Unia Europejska to naprawdę bardzo dziwny twór. Francja, która od dwustu lat niemal się nie rozmnaża, a do tego od niemal tak samo długiego czasu przegrywa wszystkie wojny (o ile Amerykanie nie uratują im tyłka, za co są potem znienawidzeni), postanowiła swoją późną, przerafinowaną inteligencją okiełznać silnego i prymitywnego Kalibana, czyli Niemcy. I jestem niemal pewien, że większość w miarę inteligentnych Francuzów jakoś sobie z tego zdaje sprawę.

Niemcy oczywiście skwapliwie z tej szansy skorzystali, trudno im się dziwić. Ale na naszych oczach powstaje wyjątkowo dziwaczny rodzaj imperium, jakiego świat dotąd nie widział. Nie wróżę mu długiego życia, ale Europa będzie zapewne w bardzo marnym stanie po jego upadku. W końcu Unia to już trochę takie przedśmiertne drgawki, a nie rozpadnie się z pewnością gładko, tylko rozwali wszystko dokoła.

Chciałbym mieć teraz pod ręką słynne dzieło Oswalda Spenglera, które uważam za niesamowicie wybitne. Czytałem je w Szwecji po angielsku, w autoryzowanym przekładzie. I z tego co z tej niełatwej lektury pamiętam, schyłek Europy postępuje zgodnie z przewidywaniami.

(A przy okazji, może zgadniesz Czytelniku, jakie to są te nieliczne powody, dla których czasem, rzadko, chciałbym znać niemiecki.)

środa, maja 24, 2006

Ciekawe blogi

Może nie wszystko jest jeszcze stracone. Może Zachodnia Cywilizacja ma jeszcze jakąś przyszłość. Przed chwilą znalazłem trzy bardzo ciekawe prawicowe amerykańskie blogi. (Że po angielsku? A co to może być za problem?)

Nie wszyscy jeszcze ulegli zarazie postępowości i lewackiego zeunuszenia.

Oto linki:

Anti-Idiotarian Rottweiler
Daily Pundit
Little Green Footballs

Szczerze polecam!

Co poza tym? Całkiem prywatnie i dla forsy polecam to:

New-Shakira-Posters.com

Jest tam nie tylko Shakira, ale ogólnie różne fajne plakaty. (Ciekawe, czy ten blog pomoże mi w wygenerowaniu ruchu na tej stronce?)

A że tutaj? W końcu nawet Telewizja Trwam ma teraz reklamy "Mango", a na razie i tak mało kto ten blog czyta. Więc niech chociaż oddziaływuje na pająki wyszukiwarek. Amen!

Co poza tym? Szczerze ubawiłem się podziemnym nagraniem z kongresu mojej ukochanej Partii - "Wygłamy te wyboły" powtarzam sobie co chwila i ryczę ze śmiechu.

poniedziałek, maja 22, 2006

Trochę POmysłów

Miało być bardzo powiażne, przynajmniej najczęściej, ale konwencja Platformy Obywatelskiej nastroiła mnie do żartów.

Chodzi o to, że na ścianie mieli ogromny napis, coś w stylu: "PO świetlaną przyszłość". (To nie było dokładnie to, ale na tym motywie.)

Przyszło mi parę innych fajnych rzeczy opartych na tym samym błyskotliwym pomyśle:

1. Jakie będą hasła wyborcze Platformy na najbliższe wybory samorządowe?

"POstęp i POlityczna POprawność dla całej POpulacji!"

"Niech żyją POdejrzane lokalne układy!"

2. Co będą słyszeć agitatorzy Platformy od nagabywanej przez siebie ludności w mniejszych miejscowościach leżących dalej od Warszawy?

"A POcałuj mnie POn w duPO!"

3. Jak śląski aktyw Platformy będzie wkrótce komentował sukcesy swoich działań?

"Już PO ptokach..."

4. Jak zareaguje kierownictwo Platformy Obywatelskiej na brak sukcesów Volksfrontu i klęskę wyborczą?

"Nie ma innej rady, trzeba nam się znowu przePOczwarzyć!"

(W co przePOczwarzyć? Oczywiście w nową POrtię!)

niedziela, maja 21, 2006

Dr. Jekyll i Mr. Ubek

W związku z aferą wielebnego agenta Czajkowskiego wypowiadała się wczoraj na TVN24 (gdzież by indziej?) cała zgraja Moralnych Autorytetów. Jeden taki, głosem nabrzmiałym Humanizmem, takąż miną i postawą, wygłosił tezę, iż: "widać, że w każdym człowieku jest jednocześnie Dr. Jekyll i Mr. Hyde".

Święta Prawda! Nie dość że Święta, to jeszcze wyjątkowo Światła i aż wzdęta od Humanizmu. Tyle, że nie cała. Autorytet zapomniał dokończyć zdania. W całości powinno to brzmieć tak: "Widać, że w każdym człowieku jest jednocześnie Dr. Jekyll i Mr. Hyde i obaj pracują ramię ramię - czy to w "Gazecie Wyborczej", czy to w "Tygodniku Powszechnym", czy to we "Więzi".

Warto by może jednak zauważyć, że sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Otóż Mister H. jest tutaj obecny ewidentnie i bezdyskusyjnie, nawet dla Moralnego Autorytetu. Jednak co do Doktora J. istnieć mogą dość poważne wątpliwości. Nie wszyscy go są w stanie w działalności wielebnego ubeka dostrzec.

Nie każdy bowiem jest tak Światły i Humanistyczny, by go przyprawiało o ekstazę bicie się w cudze piersi, nadstawianie cudzych policzków, czy ekumeniczne robienie z porządnej religii obrzydliwej, przeżutej przez wszystkie wyznania i sekty papki. Dla mnie na przykład nie są to żadne chwalebne działania.

Nawet zaś gdyby uznać, że coś z uczynków Świątobliwego Współpracownika Postępowych Organów było SAMO W SOBIE dobre, to i tak skąd przekonanie, iż nie był to tylko kamuflaż maskujący bardziej obrzydliwą działalność? W zamierzeniu, bo obiektywnie jest to całkiem oczywiste, że tak było. A jeśli był, to rzekome dobro staje się perfidną obłudą, przewrotnością... I tak dalej. Czyli jeszcze większym złem, niż zło "zwykłe" i niejako naiwne. Prawda?

Na lżejszą nutę, czyli o konwencji PO

Co to za żałosna zgraja to PO!

Przywódca, na którego widok nasuwa mi się od razu określenie "zimna histeria".

Ten drugi, który może godzinami gładko nawijać na dowolny temat, nic konkretnego nigdy nie mówiąc. Przy tym jego usta są poziome, chociaż głowa odchylona od pionu o niemal 30 stopni.

No i Niesiołowski, upajający się swoimi tyradami, próbujący odreagować jakieś stare kompleksy... Czy o co temu facetowi może chodzić? Poza oczywiście zwracaniem na siebie uwagi i wprawianiu się własnym głosem w ekstazę.

PO stanowczo powinno zmienić nazwę na PiH - od "Pieniacze i Histerycy". Albo może "Pieniactwo i Histeria", będzie bardziej w stylu PiS'u.

(Tak jak "Gazeta Wyborcza koniecznie powinna zmienić nazwę na "Głos Szabesgoja".)

sobota, maja 20, 2006

Co to jest Prawicowość? Co to jest Lewicowość?

Jakoś ostatnio nie słyszę ględzenia o tym, że pojęcia prawicy i lewicy już się przeżyły i nie mają racji bytu. Może to wynika z upływu lat, a może z kontrastu, bo kiedyś mieszkałem w Szwecji i miałem najwięcej do czynienia ze szwedzkimi mediami. (Polskich nie ruszałem, bo było to albo przed, albo też po Okrągłym Stole i miałem już tego smrodu całkiem dosyć.)

Tego już nie słyszę, ale czy to lepiej? Niekoniecznie! Teraz bez przerwy słyszę, i czytam, że prawicowość to jest totalny ekonomiczny liberalizm, zaś wszystko co nim nie jest to "socjalizm". Mówią to zarówno różowi ("gdańscy") liberałowie o lepkich łapkach i zawsze gotowi do bicia pokłonów z twarzą zwróconą wzdłuż osi wschód-zachód (tacy "światli obrotowi patrioci" psia mać, i teraz akurat to jest zachód), jak i niewątpliwi prawicowcy, w stylu Korwina-Mikke i jego ekipy.

(Jeśli to zabrzmiało mało sympatycznie lub ogólnie jakoś nie tak, to powiem, że ta "ekipa" wydaje bardzo interesujący tygodnik, który w okrojonej wersji można znaleźć w sieci pod tym adresem: Najwyższy Czas!.)

Muszę powiedzieć na samym wstępie, że absolutnie się z takim poglądem nie zgadzam. Dla mnie jest to dawanie priorytetu ekonomii ponad wszystko inne, a więc właśnie zaprzeczenie prawicowości. Na szczęście Korwin-Mikke i inni ludzie o podobnych poglądach mają też poglądy na inne sprawy, bardziej niewątpliwie prawicowe wedle moich kryteriów, z których niektórymi nawet się zgadzam.

Oczywiście coś w tym powinowactwie między ekonomicznym liberalizmem a prawicowością jest, inaczej tak sensowni ludzie by tego poglądu nie głosili. Jednak nie jest to aż tak proste. Mówiąc łagodnie.

Stwierdzam więc, co już implicite powiedziałem zresztą na samym wstępie, że w mojej opinii Prawicowość i Lewicowość absolutnie istnieją, i zapewne będą istnieć jeszcze bardzo długo, może do końca istnienia ludzkości, albo przynajmniej do końca istnienia naszej zachodniej cywilizacji. (Choć pewien jestem, że powstały wcale nie tak dawno i wcześniej istnieć po prostu fizycznie, a raczej historycznie nie mogły.)

Należałoby więc wyjaśnic sobie czym jest Prawicowość, a czym Lewicowość. W mojej prywatnej opinii, która może nie być słuszna, albo nawet specjalnie mądra, ale może stanowić będzie początek jakiejś dyskusji. Bowiem nie ulega wątpliwości, że sprawa JEST ważna, warto ją dyskutować, a gdyby się ustaliło jakiś sensowny i nietrywialny consensus, to byłoby znakomicie. Przynajmniej dla tej, naszej strony barykady. Bowiem ta druga radzi sobie na wyczucie i sama historia dmucha, niestety, w jej żagle.

Na początek warto by może było sformuować kilka kwestii niższego rzędu, na których odpowiedzi zbliżyłyby nas do odpowiedzi na nasze zasadnicze pytanie:

Czym jest Prawicowość, a czym Lewicowość?

1a. Czy prawicowość jest czymś obiektywnym i realnym (w hiper-filozoficznym sensie), czy tylko zaprzeczeniem lewicowości? (W takim razie lewicowość byłaby czymś obiektywnym.)

1.b Odwrócenie powyższej kwestii: Czy lewicowość jest czymś obiektywnym i realnym (j.w.), czy tylko zaprzeczeniem prawicowości?

2. Czy prawicowość i lewicowość są zdeterminowane przede wszystkim:

- historycznie?
- politycznie?
- ekonomicznie?
- psychologicznie?
- religijnie (lub quasi-religijnie)?

3. Od jakiej daty, lub epoki w historii, można zacząć dostrzegać te kategorie?

c.d.n.

Rozpoczynam...

Postanowiłem rozpocząć publikowanie blogu z całkiem prywatnymi myślami, tekstami, refleksjami.

Takie pensėes, czyli "myśli", rodzaj intelektualnego pamiętnika przeznaczonego do publikacji. (Choć "publikacja" to będzie, mówiąc ściśle, jeśli/kiedy ktoś zechce to czytać. Na razie jest to tylko wystawianie się na widok publiczny.)

Ktoś kiedyś sensownie powiedział: "pisze pensėes, bo nie ma dość intelektualnej dyscypliny, by pisać eseje". Zgoda, eseje to wyższa forma, ale blogi bardziej jednak sprzyjają "myślom", więc na razie jest tak.