wtorek, lutego 13, 2007

Co to jest ta prawicowość? (Mało oryginalny temat, wiem!)

Wklejam tutaj moją wypowiedź z wątku zatytłowanego (przeze mnie samego zresztą) "Co to wreszcie (do jasnej i niespodziewanej) miałaby być ta PRAWICOWOŚĆ?" na nowym forum nowej prawicowej (i wirtualnej na razie) parti. Oto link do tego forum, można się zainteresować i ew. zapisać:

http://www.prawicarp.pl/

Chyba trochę by było szkoda, gdyby szeroka Publiczność nie miała okazji zapoznać się z tymi moimi poglądami. A zatem...


Co to jest prawicowość? (po raz kolejny i na pewno nie ostatni)

Prawicowość jest to m.in. zaprzeczenie gnostyckiego rozumienia świata, w którym poza cienkim welonem widzialnego, dotykalnego świata, kryje się "świat prawdziwy", do którego można dotrzeć niezbyt wielkim wysiłkiem, ale za to przy pomocy pewnej tajemnej wiedzy ("gnosis", to po grecku "wiedza", i to właśnie raczej taka bardziej tajemna).

Wiąże się to w oczywisty sposób z kwestią utopizmu, ponieważ utopia to taki właśnie "lepszy" świat, uzyskany dzięki tej specjalnej wiedzy. Prawicowość jest odrzuceniem wszelkiej utopijności. Co oczywiście nie oznacza, że prawicowiec nie dąży do lepszego świata, tyle, że prawicowe rozumienie ludzkiego losu zawsze będzie w sumie tragiczne - zarówno wzniosłe, jak i, w pewnych przynajmniej istotnych aspektach, smutne. Dla rasowego lewaka świat to piaskowniaca, a dla lewicowego "intelektualisty" to właśnie ta cienka zasłona kryjąca "świat prawdziwy", bez porównania oczywiście lepszy od tego tutaj.

Pośrednio, w codziennym psychicznym nastawieniu, ale także dobrze widocznym z polityce, prawicowość jest brakiem wiary w uniwersalne wytrychy rozwiązujące wszystkie, lub niemal wszystkie problemy - w jakieś zawsze cudownie bezbłędnie działające "równowagi organów rządowych", w boską i niezmienną mądrość "wolnego rynku", w absolutną świętość "Prawa" (świętość? czy to nie jest herezja?), a już szczególnie świętość pomniejszych jego przejawów, w rodzaju "świętego prawa własności".

Prawicowiec może cenić wiele z tych rzeczy, ale ich nie fetyszyzuje. W odróżnieniu od liberała czy zadeklarowanego socjaldemokraty (gdzie są dzisiaj między nimi różnice, swoją drogą?), prawicowiec wie, że wszsytko to nie może działać zawsze idealnie, bo nic tak na tym świecie nie działa. Dlatego też mówi to - przynajmniej w sytuacjach, kiedy może być całkiem szczery - otwarcie.

Liberał albo otwarty lewicowiec stara się tych niedoskonałości za wszelką cenę nie dostrzegać, a kiedy okazuje się to niemożliwe, tworzy specjalne wyjątki, rzekomo "potwierdzające niezmienne reguły" i je jeszcze "udoskonalające". Tak jest z "prawdziwą" demokracją, w odróżnieniu od zwykłej demokracji (a kto tak, nawiasem mówiąc, uwielbia mówić o absurdalności "demokracji ludowej", jak liberałowie?), czy "dobrze rozumianą" wolnością słowa, która bez cienia problemu akceptuje zamykanie ludzi do więzień za wyrażanie poglądów.

Prawicowość to moim zdaniem nie tylko to, ale cała masa innych rzeczy. (Tak samo zresztą jak lewicowość, która z intelektualnego punktu widzenia jest fascynującą sprawą. Wcale nie mniej fascynującą, jeśli potraktujemy ją jako psychiczną skazę.) Jednak ten właśnie szeroki aspekt prawicowości (i lewicowości) uważam za wyjątkowo istotny (z którego to powodu najprawdopodobniej on właśnie nasunął mi się tutaj jako pierwszy).

Zapraszam do dyskusji. Oświadczam oficjalnie, że nie mam żadnego doktoratu z prawicowości, ani nawet z filozofii, więc nie chodzi mi o to, by się wyłącznie wymądrzać, ino o to, by do czegoś dojść. Choć oczywiście niektóre sprawy mam już nieźle przemyślane i byłbym zadowolony, gdyby udało mi się nieco moje poglądy spopularyzować.

triarius
---------------------------------------------------
Caeterum lewactwo delendum esse censeo.