piątek, września 08, 2006

Piłka w korcie niewybrednej gaduły (i w ogóle dno)

O 15:00 Premier ma się spotkać z Zytą Gilowską, aby zaproponować jej powrót na stanowisko wicepremiera i ministra. A więc teraz piłka jest w korcie bardzo niewybrednej w doborze przyjaciół gaduły, w dodatku mającej talent do wzbudzania w sobie histerii, kiedy wydaje się jej, że może to ją ochronić przed konsekwencjami swych dawnych uczynków.

Sprawa jest bardzo, ale to bardzo smutna, przynajmniej w moich prywatnych, subiektywnych oczach. Jeśli pani Gilowska przyjmie propozycję, to moja sympatia, a zatem i popracie dla PiSu zmniejszy się ogromnie. Oczywiście nie zacznę nagle popierać PO, której zresztą nie wróżę już długiego życia ani sukcesów, ale PiS utraci do końca moje serce. Nie, żebym dotychczas był jego fanatycznym zwolennikiem - niektóre rzeczy nas zawsze dzieliły i dzielą, ale o ile mnie specjalnie nie odstręczają zagrania nico cyniczne i brutalne - jeśli ktoś naprawdę nie uważa, że "kto chce celów, musi chcieć i środków" (jak w istocie brzmi słynne zdanie o środkach i uświęcaniu celów), to po prostu powinien sobie darować politykę - ale pewien niezbędny cynizm to jedno, a ewidentna samobójcza, niczym nie wytłumaczalna głupota, to drugie.

A więc mogę tylko wykrzyknąć: Zyto - teraz wszystko zależy od ciebie! Chyba masz dość rozumu, żeby poznać, że się do tego nie nadajesz? Chcesz, by cię pokazywano palcami? Chcesz bez przerwy słyszeć za plecami szepty? Chcesz skończyć jako ludzki wrak? Chcesz wreszcie, by rząd który reprezentujesz zaczął wzbudzać niesmak także i tych, którzy dotychczas nie mieli mu wiele istotnych spraw do zarzucenia?

Oczywiście nie jestem z panią Zytą na ty, ale przy jej doborze znajomych, chyba jej w ten sposób nie mogę zbytnio urazić? A zresztą ta forma jest czysto retoryczna, pochodzi z rzymskiej poezji, gdzie nawet do cesarza czy boga mówiło się per ty. Potem dopiero nastały bizantyjskie konwencje, które z powodzeniem trwają do dziś. A poza tym ja naprawdę nie uważam pani Zyty za osobę niesympatyczną, ani za jakąś zbrodniarkę. Jednak to nie powód, by dzisiaj uchodziło jej na sucho takie kłamstwo. Sprawa się rypła, sorry Zyta! W moich oczach czysta nie jesteś.

Poza tym, skoro już jesteśmy przy obrzydliwościach, to w Sejmie odbywa się właśnie debata nad umieszczeniem w Konstytucji "Europejskiego Nakazu Aresztowania". Jak to skomentować? Cóż, życie narodu nie ceniącego sobie własnej niepodległości musi budzić obrzydzenie. Nawet jeśli zostaną wprowadzone poprawki zabezpieczające polskich obywateli przed ekstradycją za czyny nie będące w polskim prawodawstwie przestępstwami, to co za problemem będzie kiedyś, może już bardzo niedługo, odpowiednia zmiana kodeksu karnego? Zresztą jak się w tych sprawach u nas (?) postępuje, widać z zachowania naszych (?) władz w sprawie Cygana, który zamordował w Belgii nastolatka. Wtedy ekstradycja polskiego obywatela była jeszcze nielegalna. I co to zmieniło?

Wczoraj wieczorem oglądałem "Co z tą Polską" red. Lisa - Giertych kontra Celiński. Celińskiego nie znoszę od zawsze, jestem zresztą pewien, że skuteczne go zlustrowanie ukazałoby ciekawe rzeczy. I pewnie kiedyś by to nastąpiło, gdyby tylko Premier z takim zapałem nie torpedował lustracji... Giertych wypadł świetnie, ale co z tego? Zawsze tak wypada i niewiele to w Polsce zmienia. Większe znaczenie mają takie Lisy, a ten akurat robił wszystko, by Giertych nie zdołał dokończyć żadnego zdania i w ogóle jak najrzadziej dochodził do słowa. Co się z pewnością da uzasadnić względami czysto profesjonalnymi - w końcu o ileż bardziej interesujący są nawiedzeni lewacy od poważnego i opanowanego człowieka, jak Giertych! Niech żyje szołbiznes, niech żyją media. Spengler miał na ich temat zupełną rację (czytaj: http://bez-owijania.blogspot.com/2006/08/v-wadza-iii-rp.html).

Nie wiem, może kiedyś mi to przejdzie, ale w tej chwili czuję po prostu obrzydzenie do rodaków i naszego wszawego "życia politycznego". Życie polityczne Księstwa Warszawskiego, o którym akurat niedawno czytałem, było z pewnością mniej obrzydliwe, a chyba i mniej służalcze wobec obcych.

Jednak ten blog ma być polityczny, a więc zakończę wezwaniem z czeluści mego nabrzmiałego boleścią serca: Zyto, zajmij się na Boga czymś innym, niż polityka! To że Premier doznał zaćmienia umysłu nie znaczy, że i ty musisz!