Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mądrość etapu. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mądrość etapu. Pokaż wszystkie posty

niedziela, lutego 03, 2019

Jak unieszkodliwić agresywnego lewaka (Ugauga Jitsu)

obity pysk
Dawno nie było Ugauga Jitsu (prawda?), ale dzisiaj znowu jest, tyle że w takiej bardziej uduchowionej i subtelniejszej wersji. Jednak Ugauga to b. bogata dziedzina, więc to też jak najbardziej należy.

Zatem mamy tytułowe pytanie: "Jak potraktować agresywnego lewaka, jak nas napadnie i zacznie obrażać z zagrożeniem, że to się rozwinie... Albo od razu zacznie od rękoczynów... Hę? Otóż zgodnie z najnowszą Mądrością Etapu (hurra! teraz też mamy takie coś Po Naszej Stronie!), mówimy mu:

Wiesz co, tyy... tyy... Polaku o radykalnie różnych od moich poglądach (opcjonalnie, jeśli jeszcze nie bije: "Którego Oczywiście Ogromnie Szanuję") Potraktowałbym Cię (duża litera, pamiętać!) Mową Nienawiści, ale w Europie (tak ma być!), którą Nasz Ukochany Rząd słusznie kocha i w ogień by za nią wskoczył wraz z całym Narodem, jest to zakazane, więc pozwól, że Nadstawię Ci (duża litera!) Drugi Policzek, a potem, jeśli mi wolno, odejdę. Niech Cię (!) Jan Paweł II błogosławi, mój Ukochany Polaku!

Nie ma niestety gwarancji, że po tym nie dostaniemy po pysku, lub gorzej - za "Nasz Ukochany Rząd", za Jana Pawła, jeśli akurat lewak taki bardziej od Biedronia czy innego Katzenbrennera... Albo za "Naród"... Lub też za "Polaka" zresztą. Ale zawszeć mamy satysfakcję, żeśmy (niemal) równie Światli, Postępowi, Proeuropejscy itd., jak Nasza Ukochana Władza stara się być.

(Może dałoby się to zresztą jeszcze dopracować, usuwając co kontrowersyjniesze kwestie, ale skąd u nas "na prawicy" wziąć takich geniuszy, którzy po temu zadaniu podołali? Bo też któż zrozumie Duszę OjroLewaka... Że "Pan Tygrys potrafi"? A kto to w ogóle jest "Pan Tygrys"? To nowe pseudo Ziemkiewicza?)

I z tą satysfakcją dalej idziemy przez życie (jeśli nam się, oczywiście, szczęśliwie tym razem uda z nim wyjść). Amen!

triarius

niedziela, lipca 29, 2018

Jeszcze o komuniźmie wolnorynkowym

Anarchokomumizm
Z procesowej ostrożności, a także żeby wszystko było lege artis, na samym wstępie przyznam, że określenie "komunizm wolnorynkowy" jeszcze nigdy tutaj nie padło. A nie padło po prostu dlatego, że wpadłem na nie przed chwilą (i chwała mi za to!). Ani tutaj, ani tym bardziej w całej pozostałej Historii Ludzkości z jej Intelektualnym Dorobkiem na czele - włączając w to dorobek owych sławnych sześciu małp bębniących w klawiatury... Co i tak nie byłoby wielką szkodą, gdyby je obsadzić w roli dzisiejszych dziennikarzy.

W każdym razie taka oto myśl przyszła mi w związku z powyższym do głowy...

Każdy wzgl. myślący prawicowiec (włączając w to nawet prawicowego leminga, a nawet jakby bardziej), pakuje do jednego wora wszelkie odmiany lewizny - czy to będzie "komunista", czy "anarchista", czy inna tam "femnistka". Prawda? Niby ten komunista nienawidzi własności prywatnej ponad wszystkie diabelskie wynalazki, niby ta feministka...

Czegoś tam nienawidzi, a coś innego być może kocha... Ten anarchista to wiadomo - wolność jednostki ponad wszystko itd., ale nasz prawicowiec ma to wszystko w głębokim poważaniu, widząc w tych obsesjach i ideologiach tylko, używając scholastycznej terminologii, akcydensy. No i, choć bywają sytuacje, kiedy różnice w tych świrach/ideologiach mają znaczenie - albo w czysto intelektualnych analizach, albo nawet czasem w świecie faktów - to jednak na codzień, praktycznie, wrzucanie całej lewizny do jednego wora z napisem "LEWIZNA" jest rozwiązaniem jak najbardziej sensownym.

No i dobra, teraz podchwytliwe pytanie... Dlaczego w takim razie nasz dzielny prawicowiec (pospolita odmiana ogrodowa, bez urazy!) czyni akrobacyjne wprost rozróżnienia między tymi wszystkimi przez nas tu wyliczonymi rodzajami lewizny, plus masą innych, a LIBERALIZMEM?

Fakt, komunista nienawidzi własności prywatnej, a liberał ją uwielbia, jednak obaj, jak i cała lewizna, dążą przecież do rozmontowania wszystkich (dotychczasowych, niech będzie) więzi społecznych, a od jakiegoś czasu co najmniej i samej ludziej jaźni i natury (pewnie głównie dlatego, że bez tego nie daje się jednak tych więzi, z jaźnią o dziwo wychodzi to łatwiej)...

No i jeden używa do tego propagandy przeciw własności, drugi zaś przy pomocy rozpasania egoizmu związanego z własnością (b. w praktyce jednak dziś już wątpliwą, jeśli się odwołamy do fundamentalnych definicji tego pojęcia!) używa do rozwalenia NAJPIERW społecznych więzi i przerobienia ludzkiej natury na bardziej pasującą do mrowiskowego ideału, który obaj, razem ze swymi lewackimi koleżkami z innych sekt, wyznają. Zaplanowany skutek jest dokładnie ten sam: LUDZKIE MROWISKO NA GLOBALNĄ SKALĘ - WSZYSTKICH INNYCH "EWOLUCJA" SKAZUJE NA BEZPOTOMNY ZGON. (I tu mamy zresztą niemal całą tajemnicę tzw. KONWERGENCJI.)

Gdzie tutaj ta, ogromna rzekomo, różnica? Poza tym, co komuniści tak zgrabnie nazwali "mądrością etapu", znaczy? Chyba tylko w tym, że w tej chwili na tzw. Zachodzie liberałowie mają totalną praktycznie władzę, a co za tym idzie także sądy, propagandę, "edukację" i co tam jeszcze. Innych istotnych, STRATEGICZNYCH, w odróżnieniu od zaledwie TAKTYCZNYCH, różnic nie dostrzegam.

Tak że, jeśli ktoś chce zwalczać lewiznę, a lubi się akurat określać mianem "antykomunisty", w czym nie widzę nic niewłaściwego, no to sorry, ale wtedy wszystkie te odmiany lewizny należy, na roboczo, nazwać "komunizmem" - wszystkie, łącznie z tym naszym, nowoodkrytym, a raczej po prostu dopiero teraz sensownie nazwanym, KOMUNIZMEM WOLNORYNKOWYM. Zgoda?

Tylko że fakt - w swych analizach... (Prawicowy leming i analiza, paranoja!) W tych, mówię, analizach trzeba się posunąć tak głęboko, żeby dostrzec istotę sprawy, a nie tylko źlizganie się po powierzchni z podkładem muzycznym w postaci błyskotliwych elukubracji mniejszych i większych Ziemkiewiczów z telewizorka czy innego YouTube'a!

To by było na tyle tej mojej myśli, ale odwiedziłem ci ja właśnie ostatnio parę blogów, których długo nie odwiedzałem - m.in. blog Tomasza Gabisia, którego cenię nie od dziś. Tam zaś znalazłem tekst o Sorosu (Sorosie?), tym co go tak kochamy, z którego zakończenię pozwolę sobie (mam nadzieję nikogo ani niczego nie gwałcąc) tutaj wam ludzie wkleić. Jest akurat na nasz dzisiejszy temat.
Człowiekiem, który tyle ciepłych słów miał dla („udanego”!) komunistycznego eksperymentu, był nie kto inny jak bankier i multimiliarder David Rockefeller (zm. 2017) . Być może więc ma rację niemiecki publicysta Oliver Janich, autor książki Kapitalistyczny spisek, nazywający kastę, do której należą m.in. Rockefeller, Soros, Lagarde, „komunistyczną elitą pieniądza”.
Ta „komunistyczna elita pieniądza” ma wiele wspólnego z postmarksistami skupiającymi się na permanentnej zmianie w sferze kulturalno-obyczajowej – ta elita reprezentująca globalistyczny neokapitalizm („finansizm”, „kolpitalizm”) również dąży do wykorzenieniu reakcyjnych przesądów i związanych z nimi socjokulturalnych struktur i zlikwidowania narodowych, rodzinnych, klasowych, religijnych tożsamości i lojalności. Rewolucyjną siłą nie jest już światowy proletariat, ale światowy (spekulacyjny) kapitał reprezentowany np. przez Sorosa. Współczesny postmarksista i (neo)kapitalista typu Sorosa to bliźniacza para, obaj akceptują te fragmenty Manifestu Komunistycznego Marksa, które zawierają apologię kapitalizmu jako siły modernizującej, postępowej, rewolucjonizującej stosunki społeczne, sprawiającej, że „wszystko, co stałe, rozpływa się w powietrzu, wszystko, co święte, ulega sprofanowaniu”. W Kapitale Marks pisał, że dzięki industrialnemu kapitalizmowi „obalone zostały wszelkie szranki ustalone przez przyrodę i obyczaj, wiek i płeć, dzień i noc”. „Obalenie wszelkich szranków” brzmi jak słodka muzyka w uszach zarówno postmarksistów, jak i sorosowskich globalistycznych (neo)kapitalistów („komunistycznej elity pieniądza”).

(Facet tak ładnie wam nie formatuje, jak wasz oddany, ale poza tym ciekawy tekst,. Oto bezpośredni linek: http://www.tomaszgabis.pl/2018/07/18/o-georgeu-sorosu/ Żeby nikt mi nie zarzucał, że coś kradnę.

* * *

Odwiedziłem ci ja także, po dość, przyznaję, długiej przerwie, blog Jaszczura. Naprawdę b. ciekawe analizy, wszystko totalnie różne od tych tu naszych rozwichrzonych figlasów, ale b. mi się to tam podoba, a dodatkowa radość z tego, że Jaszczur tutaj bywa, wypowiada się, i więcej. Szczerze polecam!

triarius